Silski z idola

Widzisz posty znalezione dla hasła: Silski z idola





Temat: Idol 4
Ja z miłą chęcią skomentuje ten koncert finałowy... był ciekawy przyznam bez żadnych zachamowań, bo to była nowośc że jury wybiera uczestnikom repertuar... ale tak w ramach ścisłości, chce napisać pare słów o Dominice która według mnie poradziła sobie, w przeciwieństwie do plastusiowatego Uniatowskiego.

Moim zdaniem Dominika wybierając Jacka Cygana i jego propozycje piosenek postąpiła słusznie... odnalazła sie w nich , poczuła ich treśc i przekazała je na swój własny sposób... ona tak to czuła i przyznam że ja też. Gdy zaczynała śpiewać Łatwopalnych miałam ciarki na plecach, może z tego wzgledu ze ja uwielbiam piosenki spokojne, w których rozbrzmiewa harmonia, czuje sie ta lekkość... i to wykonanie właśnie takie było. Kolejna piosenka jak że nam dobrze znana bo śpiewała ja Hania podczas koncertu DwaKolory oczywiście inaczj zaaranżowaną ale to szczegół... Wykonanie Dominiki znowu było uniosłe, pięknie zaśpiewane, czyste... przytocze tutaj słowa bardzo mądre które J.Cygan powiedział Dominice w etapie klubowym że jest ona Aniołem wokalnego nastroju... i znowu to okazała.

Z moich obserwacji [(długoletnich) nie mówie teraz tylko o Idoli ale o całym show biznesie]dochodze do jednego wniosku że nie liczy sie prostota przekazu, lekkość, uczuciowość, skromność osoby która śpiewa ale to jaka jest przebojowa. Dominika właśnie taka jest skromna i ambitna, przyznam że Hania tez jest taka i może dlatego tak trudno i długo trwa zeby zaistniały, zaświeciły pełną mocą... dla mnie one świeca mocno ale ja jestem szarym człowieczkiem który nic nie znaczy. Ale wole żeby człowiek był sobą i nie udawał niż zmieniał sie na siłe by coś osiągnąć

To Taki mój skromny wywód na ten temat.... warto by skomentować kolejnych uczestników. Na temat UNIATOWSKIEGO sie ne rozpisuje za bardzo bo w pierwszym występie obraził SISTARS na dodatek pokrecił na początku tekst.... w kolejny wystep eheheh cos mu ta nuszka nie skakała do rytmu i piszczał strasznie jak śpiewał górne dzwieki...ale ja sie nie znam
DRWAL ZE SZCZECINA dał dziś rade podobał mi sie w obu wykonaniach, on niczego nie udaje, nie jest gogusiem bo jak to mówi pani Ela on jest MEN ogólnie Silski od początku był i jest pewniakiem

A SZYMONIAK fajnie czy nie fajnie sama nie wiem w konfrontacji DOMINIKA BARTEK wolała bym żeby odpadł BARTEK
Ogólenie wystep byl wzgledny jak dla mnie i tyle.





Temat: WIELKI FINAŁ !
Moją opinię piszę dopiero teraz, bo dopiero teraz jestem w stanie COKOLWIEK napisać... Cokolwiek napisać co byłoby przemyślane, obiektywne i nie dyktowane przez wczorajsze emocje. Bo gdybym swoje odczucia nagryzmoliła wczoraj w postaci postu to pewnie klnęłabym jak szewc na Maćka Silskiego, na jurorów, na telewidzów.
To było niesamowite przeżycie. Teraz zrozumiałam, że ciary wielkości grochu to zbyt mała "miara". Moje ciary były wielkości conajmniej...sporych ziemniaków (jeżeli już trzymamy się warzyw). Kiedy Sławek śpiewał "I believe I can fly" poczułam się dosłownie jak w niebie. I mam nadzieję, że w niebie właśnie tak wygląda, że tylko takie niebiańskie głosy będą tam śpiewać... Chciałam napisać jakiś naprawdę ambitny komentarz, na inny sposób wyrazić swoje uczucia. Ale te najprostsze słowa chyba są najlepsze. TO BYŁO ABSOLUTNIE CUDOWNE, NIEBIAŃSKIE, NIEZIEMSKIE, WYJĄTKOWE, JEDYNE W SWOIM RODZAJU. PO PROSTU...UNIATOWSKIE!!! Drugi utwór - ciary jeszcze większe. Myślę, że na temat jego wykonań jakikolwiek komentarz byłby nieadekawatny i po prostu zbędny. Same dobrze o tym wiecie.
Jeżeli chodzi o pozostałe występy:
1. Bartek Szymoniak - nadal uważam, że na jego miejscu w finale powinna być D. Pawłowska. Podobało mi się jego pierwsze wykonanie, drugie nie. Wolę, jednak jak Bartek śpiewa po polsku.
2. Maciej Silski - pierwsza piosenka wykonana moim zdaniem monotonnie, nudno, przewidywalnie, nie wbudziło to we mnie żadnych emocji. Nie można mu zarzucić, że nie umie śpiewać, nia ma ciekawego głosu czy barwy... Ale to Sławek jest od "czucia" Natomiast w drugiej całkiem fajnie. Pierwszy raz pokazał się z "lirycznej", balladowej strony. I mówcie co chcecie, ale mimo wszystko życzę mu powodzenia. Niech nagra płytę taką jak chce, która będzie jego spełnieniem. Oczywiście to przy Sławku jestem całym swoim serduszkiem i duszą, lecz Maćkowi też życzę sukcesu. No i "All for one". Dziewczyny, wstyd się przyznać, ale się popłakałam. Zwyczajnie się poryczałam. Jak mała dziewczynka. Wszyscy trzej byli kapitalni. Trochę żałuję, że Sławek nie zaśpiewał jej sam, bo to moja ukochana z najukochańszych piosenek.
Co do zwycięstwa Maćka Silskiego...
Przyznaję, że od początku "Idola" nie chciałam, aby Sławek wygrał. Z kilku powodów, których nie będę tu wymieniać, ponieważ juz to zrobiłam w innym temacie i nie chcę się powtarzać. Przed rozpoczęciem wczorajszego koncertu pomyślałam "co ma być, to będzie". I tak, tam na górze jest już wszystko ustalone. Ale po jego wykonaniach i później kiedy M. Rock ogłaszał zwycięzce, pomyśłałam "Nie, Marta. Jednak ta wygrana Sławkowi się należy". I niestety. Wielkie rozczarowanie, smutek, pustka, żal, zawód. I nie ukrywam, że autentyczna, ale zupełnie nie na miejscu złość na Maćka Silskiego. Tak już mówiąc do bólu szczerze miałam ochotę wyrzucić telewizor przez okno. Lecz dzisiaj spojrzałam na to w innym świetle. Maciej jest "zwycięzcą większości telewidzów". To on zdobył największe poparcie. Jednak nie przkreśla to w żaden sposób Sławka. Wierzę, że nagra świetną płytę i będzie po prostu szczęśliwym, spełnionym człowiekiem. To jest najważniejsze. I jestem pewna, że spełnią się słowa mojej mamy, które powiedziała tuż po ogłoszeniu wyników: "Marta, nie przejmuj się. Będziesz jeszcze na niejednym jego koncercie"

Wiem, że przesadziłam z "długością" tego komentarza. Ale lubię wszystkie moje myśli pisać w jednym miejscu. I dziękuję tym, którzy przeczytali go całego.





Temat: Kim jest Silak?
Maciej Silski (ur. 10 stycznia 1976 w Kwidzynie) - polski wokalista, zwycięzca konkursu Idol w roku 2005.

Należał do wielu zespołów muzycznych, wykonujących różnorodne gatunki muzyki.
Pierwszy zespół Fluid Film założył w liceum.
Zespół wykonywał muzykę grunge i odniósł następujące sukcesy: pierwsza nagroda na festiwalu Rock Block 1995 oraz wygranie festiwalu Prince Rocks of Poland Wegorzewo (1997).
Udzielał się też w zespole Drive, z którym grał na festiwalu Marlboro Rock - In 1995 - wygrali eliminacje lokalne, ogólnopolskie półfinały i zajęli II miejsce w wielkim finale.
Muzyka zespołu Drive opierała się na mocnych, ciężkich gitarowych brzmieniach.
Później należał do zespołu Waterstone 1989, który początkowo wykonywał covery bluesowe, ale później zmienił repertuar na muzykę koncertową i klubową.
Należy też do utworzonego w 2000 zespołu Teges Nara, wykonującego muzykę w zróżnicowanym stylu.
Jako zwycięzca Idola 2005 podpisał kontrakt fonograficzny z Sony BMG Poland.
Macieja doceniła TVP zapraszając go do udziału w licznych programach muzycznych, koncertach i festiwalach.
W roku 2005 Maciek wystąpił w Szansie na Sukces, Festiwalu Jedynki w Sopocie, Dniu Kotana, programie Święta, Święta, nagrał też teledysk do polskiej wersji piosenki „Do they know it’s Christmas” (Daj im znak) Boba Geldofa i Midge’a Ure wspólnie z Grzegorzem Markowskim (Perfect), Piotrem i Wojtkiem Cugowskimi (Bracia).
W roku 2006 brał udział w polskich eliminacjach Konkursu Piosenki Eurowizji z utworem „Za karę” (teledysk), występował na Dniu Otwartym TVP, pojawił się ponownie na Festiwalu Jedynki w Sopocie jako gość grupy Perfect w jej Jubileuszu 25-lecia (obok innych wielkich gwiazd polskiego rocka), w Dniu Kotana (TVP 3), Ariach ze Śmiechem TVP2 , projekcie Święta,święta 4 i Sylwester z Jedynką (TVP1).
Wspólnie z innymi gwiazdami młodego pokolenia nagrał piosenkę „Nadzieja to my”, która wspierała ogólnopolską akcję „Hospicjum to też życie” (teledysk).
Obecnie pracuje nad swoją debiutancką płytą, która ma się ukazać na przełomie wiosny i lata 2007 roku.

Poza muzyką imał się różnych zajęć: był introligatorem, kucharzem, masażystą (wyuczył się masażu klasycznego, odchudzającego, tybetańskiego, limfatycznego, japońskiego, sportowego ), odebrał nauki w zakresie refleksoterapii, kinezyterapii, akupunktury, akupresury; odbył praktyki w tych dziedzinach.
Pracował w porcie jako tzw. kajdaniarz.
Był także sprzedawcą, ogrodnikiem, organizatorem imprez artystycznych, dźwiękowcem, technikiem przy koncertach, pracował przy produkcji różnego typów filmów oraz programów.
Nie ukończył studiów filozoficznych i pedagogicznych, gdyż jak twierdzi - nie da się robić dobrze dwu rzeczy.
Trzeba się na coś zdecydować i na tym skupić.
Ja żyję muzyką.

Mieszka w Szczecinie, lecz podkreśla swoją osobistą więź z Dolnym Powiślem.

http://www.silski.com.pl/




Temat: Sylwester w Szczecinie 2005 / 2006
Oby tak spokojnie było za rok

Miejskie witanie Nowego Roku nigdy nie cieszyło się dużą frekwencją.
W tym roku nad Odrę przyszło kilka tysięcy szczecinian.
Najbardziej widowiskowy był pokaz sztucznych ogni.

Tak spokojnej zabawy w tę jedyną noc w roku nie było od dawna. W Szczecinie na ulicach i w parkach spotkać było można na każdym kroku policjantów.
Pojawili się też funkcjonariusze na koniach.
Było bezpiecznie i na szczęście bez ludzkich tragedii.

- Noc Sylwestrowa była bardzo spokojna, wyjątkowo spokojna - mówi st. sierżant. Katarzyna Legan z Komendy Miejskiej Policji w Szczecinie.

Interwencji było więcej niż zwykle, ale polegały one głównie na uspokajaniu podchmielonych i głośnych gości miejskiej zabawy na Wałach Chrobrego.

Z finalistą "Idola

Wspólna zabawa szczecinian nad Odrą rozpoczęła się jeszcze na długo przed wybiciem północy.
Na Wałach Chrobrego pojawiło się kilka tysięcy mieszkańców miasta, tłoku jednak nie było.
Dla nich zagrał finalista "Idola” Maciej Silski.
Pod sceną, gdzie było najtłoczniej, szczecinianie palili sztuczne ognie, śpiewali i tańczyli w rytm znanych szlagierów.

Przed północą na telebimie można było obejrzeć w telegraficznym skrócie najważniejsze wydarzenia minionego roku m. in. obchody Grudnia ‘70, Dni Morza, stawianie Anioła Wolności na pl. Solidarności.
Później na scenie pojawił się z życzeniami prezydent Marian Jurczyk, życzył zebranym m.in. lepszego i godniejszego życia.
Życzenia prezydenta były wyjątkowo krótkie.

- Nie da się mówić - zakończył zagłuszany przez publiczność Marian Jurczyk.
Później było wspólne odliczanie ostatnich sekund starego roku i w górę, w akompaniamencie muzyki poważnej, wystrzeliły sztuczne ognie.
Pokaz trwał ok. 10 min. W tym roku skromnie strzelały szampany.
Sporo mieszkańców przyniosło za to swoje petardy.

Spokojnie ???

POURYWANE lub zmiażdżone palce, rozległe oparzenia, uszkodzone nerwy i ścięgna to bilans zabawy fajerwerkami podczas sylwestrowej nocy w Szczecinie.
Noworoczny dyżur w Klinice Chirurgii Ogólnej i Chirurgii Ręki PAM należy do wyjątkowo ciężkich.
W tym roku na izbę przyjęć zgłosiło się ok. 20 osób z poważnymi uszkodzeniami ciała.

Jeden z poparzonych już opatrzony przysnął na ławce przed gabinetem. W sumie tej nocy było tylko kilka osób zranionych przez wybuchające petardy.
Ale były też osoby, które z balów przychodziły z bolesnymi skutkami szalonych zabaw.
Spokojną noc mieli też szczecińscy strażacy. Paliło się kilka pojemników, prawdopodobnie po wrzuceniu petardy.
Z roku na rok wypadków jest jednak coraz mniej nie oznacza to jednak, że mieszkańcy Szczecina stali się rozsądniejsi.
Poprawiła się jakość petard i fajerwerków, rzadziej też trafiają one do dzieci, ale to ciągle za mało.
Prawie każda z przywiezionych na oddział osób była pod wpływem alkoholu.
Trudno oczywiście wymagać, aby w sylwestra zachować trzeźwość, dlatego też, moim zdaniem, materiały pirotechniczne powinny być używane wyłącznie przez osoby do tego przygotowane.

Pierwszy był Andrzej

O godz. 1.20 w szpitalu na Pomorzanach przyszedł na świat pierwszy szczecinianin rocznik 2006.
Ma na imię Andrzej, waży prawie trzy kilo i mierzy 55 cm. Andrzej podobno "pchał się na świat” już od Wigilii.

- Od chwili przyjazdu do szpitala poród trwał dwie godziny - powiedziała wczoraj "Głosowi” Agata Szwed, mama Andrzeja.

- To moje pierwsze dziecko. Termin miałam na 8 stycznia, teraz nikt sie tego nie spodziewał.

Maciej Janiak, 2 stycznia 2006 r.




Temat: Suma sumarem "Fani o sobie" czyli ... :)
* CZĘŚĆ I
Pseudonim z forum: Zovka
Imię: Zosia
Wiek: 14
Miejscowość: Warszawa
Klasa/Szkoła: Gimnazjum na Woli, klasa humanistyczna
Wygląd: 178- centymetrowa blondynka o strasznie jasnych, niebieskich oczach, ani chuda, ani gruba, lecz w sam raz.
Adres e-mail: zovka@autograf.pl
Nr gg: 6627792
Rodzinka: bez niej, ani rusz!!! bardzo mnie wspiera.
Zwierzaki: świnka morska- Duduś i rybki (duuużo rybek, ciągle się kocą)
Jestem fanem: Pana Estrady, Marilyn Monroe, Red Hot Chili Peppers i wielu innych muzyków, a także innych postaci
Wady: Czasem zapominam, że jest ktoś inny, patrzę tylko ze swojego punktu widzenia na pewne sprawy, leniwa
Zalety: Ja za bardzo krytycznie na siebie patrzę, żeby mówić o swoich zaletach
Ulubiony kolor / film / książka : Turkus, szary, zielony, brązowy, żółty/ ''Godziny'', ''Zakochany bez pamięci'', ''Dirty Dancing'' i wiele innych/ Każda książka, którą przeczytałam ma coś, co mi się podobało
Zainteresowania / hobby : Pop- art, muzyka, Pan Estrada, Marilyn Monroe
Zarys przyszłości: póki co, to ja się gubię w teraźniejszości...
Motto: Nie posiadam motta życiowego, pewnie kiedys bedę je miała, to wtedy napiszę
Co mnie "zauroczyło" w Sławku Uniatowskim: Oczywiście, że ten głęboki, piękny, kojący, spokojny głos, w późniejszym stadium uniatoholizmu doszły jeszcze dłonie, wzrost i oczywiście te wesołe i tajemnicze oczy...

** CZĘŚĆ II
To ja: Oddychająca śpiewem sławka Uniatowskiego, czasem bezradna marzycielka, leniwa aż do bólu, ciesząca się z ludzkich spraw
Lubię... Kiedy zrobię coś, z czego będe później dumna, np.- pomagać ludziom
Drażni mnie... Kiedy ktoś nie potrafi się przyznać do winy, nieszczerość, brak kultury, nie szanowanie czyjegoś zdania
Słucham... dużo muzyki, ludzi, ciszy, która także może być piękną muzyką
Boję się... O moich najbliższych, czasem to nawet obsesyjnie, szybkiej jazdy samochodem
Śmieszy mnie... Kabaret ''Mumio'', wypowiedzi Kuby Wojewódzkiego, czasem Maćka Silskiego, głupie miny Sławka Uniatowskiego, dowcipy, które nie mają głębszego sensu, kosmici w ''idolu'' i wiele innych...
Szukam... Myślę, że szczęścia, miłości i czegoś, co odkryję dopiero za pewien czas...
Nie lubię... Nietolerancji, życia w ciągłym pośpiechu...
Jestem... Powiedziałam o tym w pytaniu- ''To ja''
Czekam na... Na to, czego szukam
Porusza mnie... Jak zacznę pisać, to się popłaczę
Brzydzę się... Nietolerancyjnymi ludźmi
Mam... Życie, które chcę godnie przeżyć
Kocham... Kiedy jest wszystko w porządku i kiedy panuje święty spokój, a także muzykę, przede wszystkim Sławka Uniatowskiego
Olewam... Rzeczy, które nie są warte czyjejkolwiek uwagi
Smęcę gdy... Jestem przygnębiona
Nie chcę... doznać rozczarowania
Narzekam... Zawsze wtedy, kiedy był zły dzień, albo kiedy jestem chora
Zazdroszczę... Troche to głupie, ale inteligentniejszym ode mnie
Wybucham... gdy czegoś nie rozumiem, lub gdy jestem w kropce
Szanuję... Odmiennośc



Temat: Taneczny Idol. (You can dance - Po prostu tańcz)
Dokladnie tak, jak mowi Nefre - sa rozne mechanizmy. Telewizja jest wbrew pozorom dosc skomplikowana. Po pierwsze do takiego programu nie moga wybierac osob ze wzgledu na jedno kryterium, o czym pisalam juz wczesniej. Musza byc i osoby badzo zdolne, i mniej zdolne ale robiace show, srednio zdolne, ale ciekawe, itd.. Generalnie kazdy musi miec to 'cos', co sprawi ze widz bedzie chcial go ogladac, z jakiegos powodu.

Popatrzcie na chociazby polskie edycje programow typu realty show czy talent show jak np. Idol. Wygrywaly wcale nie osoby, ktore robily najwieksze show i byly bardzo (czasem zbyt bardzo) pewne siebiem, chociaz niewatpliwie dobrze sie je ogladalo, przynajmniej do jakiegos czasu. Np. kiedy w Idolu wygrywaly osoby wydawaloby sie wcale nie 'masowe', np. Krzysiek Zalewski czy Maciek Silski. Dosc spokojni w porownaniu z innymi, ale konkretnie podazajacymi za tym, co robia.
Oczywiscie, zeby zajsc wysoko w takich programach, to trzeba jednak cos umiec, a nie tylko byc ciekawym

Poza tym w telewizji, zwlaszcza polskiej, widownia bardzo lubi zasade 'im biedniejszy, np. bardziej pokrzywdzony przez coś/ bardziej niewinny/ spokojny i pracowity/ uczciwszy/ itd. tym bardziej go wyniesc na szczyty' - pod warunkiem, ze zdolny! Bo to daje poczucie (nierzadko podswiadome) u widza, ze to on tworzy te sytuacje: ze sie zrobilo cos dobrego, tzn dalo szanse osobie zdolnej, skromnej, uczciwej, wyprowadzilo sie ja na szczyt, ktora byc moze bez nas by sobie nie poradzila, itd., czyz to dla widza nie jest piekne uczucie? (czytałam kiedyś ciekawy artykuł na ten temat, niestety nie mam linku).
Nie zapominajmy tez, ze widz zawsze w jakis sposob identyfikuje sie z tym, co oglada, wiec bedzie on wolal osobe o spolecznie dobrych cechach, a niekoniecznie tylko showmena, ktorego bedzie ciekawie ogladal z innych powodow. Jak widac, jest tu wiele mechanizmow, ktore proste nie sa, a ktore telewizja swiadomie wykorzystuje, bo na tym buduje swoja ogladalnosc.

Trzeba rozroznic jeszcze jedna rzecz. Mianowicie niepewnosc czy niesmialosc jako taka, ktora widac rowniez w tancu (czy spiewie), i ktora ogranicza tancerza, od niesmialosci w zyciu, a kiedy tancerz jest na scenie, 'zatraca sie' i jego wystep jest szczery, emocjonalny, itd. Paul Potts zaspiewal swietnie, ma swietny glos, i slychac jego zaangazowanie w to co robi, ogladajac go na scenie nikt nie pomyslalby, ze brak mu pewnosci siebie. I o to chodzi, liczy sie to, jak wyglada sie na scenie. Bo co komu po osobie, ktora nie wierzy w siebie, i rowniez spiewa czy tanczy niepewnie?
(troche z psychologii: wroce jeszcze do mechanizmu identyfikacji: ludzie nie lubia ogladac osoby, ktorej trzesie sie glos ze zdenerwowania, bo moze przypominac im to ich samych, lub tez przeciwnie, mog auwielbiac ogladac takie osoby ze wzgledu na to, ze moze sie z nich smiac, co pelni tez funkcje 'wysmiania' i przez to oswojenia swoich negatywnych cech, czasem tez pojawia sie poczucie 'ktos bardziej falszuje niz ja', itd. - wszystko zalezy od sytuacji, generalnie tych mechanizmow jest wiele, podalam tylko kilka)



Temat: Eurowizja
Oglądałem. Pokoleji.

Podzielam zdanie Leszczyńskiego (chyba pierwszy raz w życiu), że tegoroczny najgorszy kawałek był o wiele lepszy od ubiegłorocznego zwycięzcy.

Ich Troje wygrali zasłużenie (też sie nie spodziewałem,że kiedyś to powiem,ale 'nigdy nie mów nigdy'). Odstawali muzycznie od reszty i to bardzo.

Agata Torzewska - gdyby nie tatuś......czy trzeba pisać więcej?
Danzel "Undercover" może i by pociągnął za sobą ludzi,ale niech lepiej walczy o wyjście z Belgii a nie z Polski.Zresztą teraz każdy będzie patrzył na jego nowe kawałki przez pryzmat ubieglorocznego przeboju.
Katarzyna Moś porażka jak dla mnie.
Maciej Silski i jego "Za kare" jedyny rockowy wg przezenterów kawałek.Nawet i rockowy,ale słaby.
Leonie Kuizenga – "Love Is What We All Need" podobnie jak Denzel niech idzie do swoich.Co to Polska ma brac z odzyzku?! A przecież ona w tamtym roku śpiewała churki w eliminacjach swojego kraju!
Ich Troje – "Follow My Heart" miazga dla inncyh.Póżniej więcej.
Dezire KUWRA! Tandetna podróba r'n'b.Czy my Polacy jesteśmy natyle głupim narodem i nie możemy sobię uświadomoć,ze nie portafimy robić tego gaunku muzyki?!
HA-DWA-O startują już którys raz w eliminacjach i nic. Nie wiem czy są tak uparci czy też głupi.Ja widzą,że nie wychodzi już kilka razy to ie wyjdzie.Zresztą kto ich słucha?! Chyba znajomi!
Kasia Cerekwicka i "Zamilcz" nawet, nawet.Jedyny kawałek, który mógł zagrozic Ich Troje.
Sławomir Uniatowski niech spieprza do Idola! I do Maryli robić następne kawałki niosące ze sobą tandetę!
Mosqitoo jak wyszli i "zaśpiewali" to nie wiedziałem czy wyjść na balkon i nie skoczyć!
Brathanki to już nie ten zespół co z Halinką.To ona robiła dla nich całą atmosferę, a muzyka świetnie komponowła się z jej głosem.Teraz przeciętność i nawet jak na polski rynek słabo.
The Jet Set "How Many People" ....przmilcze.
Kto to "Zero do stracenia" no nawet, nawet też,ale mimo tego słabo jak na staraniia się o Eurowizję.
Queens co to miało byś wogóle?! Chciały przyciągnąć głosy barwami narodowymi?! Ale jak się nie umie śpiewać to robi się wszyctko,żeby zdobuć jakieś głosy.

A teraz obiecane wcześniej słowa o Ich Troje. Po ogłoszeniu wyników lider grupy - Michał Wiśniewski zapowiedział (tak jak przed wyjazdem do Rygi), że przywiezie do Polski główną nagrodę. Zapowiedział również szereg koncertów w krajach biorących udział w Eurowizji (odwiedzą 15 państw) mających na celu promocję piosenki "Follow My Heart". Zobaczymy jak to będzie.
Ivh Troje, a właściwie już sześcioro to oza Michałem Wiśniewskim, Jackiem Łągwą i Anią Świątczak (czyli obecnego skłądu grupy) śpiewały też dwie byłe wokalistki grupy - Justyna Majkowska i Magda Femme (była małżonka Michała, poczuła szansę wgranej to się strasznie przeprosiła), a także Real McCoy, znany przed laty z zespołu M.C. Sar & The Real McCoy (m.in. przebój "Another Night"). I to może być dobre posunięcie bo Real robił dobre hity,a MW ma na tyle $$$ żeby mu zapłacić.A co do kawałka to dobrze,że nie śpiewa w nim dużo 'czerwony' bo swoim menelskim głosem mógłny zepsuć dobry nastój utworu. Panie radzą sobię bardzo dobrze,a McCoy dobrze się wbija z refrenem, tylko po co ta 'gasolina' na konie zawsze? Do rymu nie pasuje przecież?No ale to już nie moja sprawa.

U łach! Mam nadzieję ,że ktoś to przeczyta




Temat: Wywiady z wykonawcami
W poszukiwaniu otwartych umysłów

Maciej Silski wygrał w 2005 roku IV edycję "Idola", dołączając do grona laureatów tego programu: Alicji Janosz, Krzysztofa Zalewskiego i Moniki Brodki. Ponad dwa lata od tego wydarzenia przyszło czekać fanom Silskiego na jego debiutancki album. W czerwcu 2007 roku ukazała się płyta "Alodium", zawierająca takie piosenki jak "Póki jesteś" i "Gdy umiera dzień".



Z wokalistą rozmawiał Michał Michalak.

Jak zmieniło się twoje postrzeganie rynku muzycznego, od kiedy znalazłeś się w środku tego biznesu, od kiedy zaczęło cię to wszystko dotyczyć?

Maciej Silski: Staram się skupiać na tych sytuacjach, które są miłe, czyli na przykład na możliwości grania z muzykami, których słuchałem, których nagrywałem, słuchając radiowej listy przebojów na magnetofonie Kasprzak. Nie wiem, czy miałeś taki magnetofon, gdzie trzeba było sobie pomagać zapałką przy nagrywaniu. Także bardziej koncentruję się na pozytywach. Na możliwościach, które mogę wykorzystać. Podchodzę do tego w ten sposób, że muszę robić swoje, obojętnie, czy jakieś rzeczy mnie niesmaczą. Staram się wypracowywać własną drogę.

Czy dziś wszedłbyś do studia i nagrał swoją debiutancką płytę tak samo?

Maciej Silski: Na pewno nie nagrałbym tego tak samo. Wielokrotnie pojawia się żal, że mógłbym coś zrobić inaczej, że użyłbym innego instrumentu, niemniej chodziło o zarejestrowanie pewnej chwili, emocji, które wtedy mi towarzyszyły.

I to, jak rozumiem, się udało?

Maciej Silski: Uważam, że bardzo fajne zdjęcie wyszło.

A ile było prawdy w opowieściach o twoich bataliach z wytwórnią, o tym, że nie mogliście się dogadać co do muzycznego kształtu płyty?

Maciej Silski: Tak jak mówię, staram się pamiętać tylko o tym, co dobre. Wydawanie tej płyty bardzo długo trwało, ponieważ technicznie to nie jest taka prosta sprawa. Muzycy, z którymi chciałem to nagrać występowali w różnych zespołach, tak samo zresztą ja, byliśmy zaangażowani w różne sprawy, które trzeba było dokończyć. Dopiero potem można było usiąść nad płytą.
Muzyki rockowej nie da się nagrać na komputerze w domu. Trzeba nagrać to w porządnym studiu, na porządnych piecach. Na każdą z osób, począwszy od realizatora, musiałem po prostu poczekać. Chciałem, żeby uczestniczyły w tym konkretne, wskazane przeze mnie osoby. Cierpliwość okazała się tutaj pomocna.
Przy nagrywaniu płyty nie byłem nastawiony na szybki sukces, na jakąś szybką akcję, żeby na fali programu telewizyjnego sprzedać płytę. Myślę, że nie na tym polega dobra muzyka.

Czy to właśnie pośpiech okazał się zgubny dla pierwszych zwycięzców "Idola"? Teraz o Alicji Janosz i Krzysztofie Zalewskim można powiedzieć, że przepadli.

Maciej Silski: Nie należy postrzegać muzyki tylko i wyłącznie w sposób medialny. Z Krzyśkiem Zalewskim mam kontakt, pracuje w studiu, słyszałem jego nowe utwory. Dlaczego nie wydaje płyty, to już trzeba jego zapytać. Wiem, że Alicja Janosz też coś tam robi, co prawda z nią nie jestem jakoś blisko, ale przewijaliśmy się wspólnie na koncertach. To już raczej sprawa dla fanów. Jeżeli jakiś wykonawca odpowiada danej osobie czy danej grupie osób, to śledzi się jego działania, czeka się na jego płytę, chodzi na koncerty.
Ja na przykład jestem fanem zespołu The Cure, który do 1996 roku nie występował w Polsce i w mediach ciężko było o jakąkolwiek wzmiankę na ich temat. Mimo tego miałem ich płyty.
To jest kwestia pewnej kultury muzycznej. Staram się docierać do ludzi, którzy tę kulturę mają. Nie umiem grać dla kogoś, kto nie jest podobny do mnie.

Czyli godzisz się z tym, że możesz znaleźć się przez to gdzieś na marginesie mainstreamu?

Maciej Silski: Nie widzę innego wyjścia. Muzyki nie robi się dla kogoś, czegoś, tylko pomimo pewnych przeciwności losu. Mnie jest o tyle łatwiej, że nie mam wyboru. Znaczenie prościej jest się zdecydować na granie muzyki i wydawanie płyt, kiedy zdajesz sobie sprawę, że nie masz wyboru. Ta muzyka zawsze gdzieś będzie wokół ciebie. Tak czy siak, będę musiał te utwory grać i będę musiał wydawać płyty. A co to da, Bóg raczy wiedzieć. Jasnowidzem nie jestem.
Nie jestem też człowiekiem tak wyrachowanym, że potrafię przewidzieć, jaka piosenka kiedyś zyska popularność. Na pewno każdy chciałby mieć utwory takie jak ma Perfect - śpiewane przez 20, 30 lat. Ciężko jednak jest taką rzecz z siebie wyrzucić. To są jednak emocje. Czy one kogoś interesują czy nie... często jest to jednak kwestia przypadku. Wiem, że muszę być w zgodzie ze sobą. Prawdziwy przekaz nie ginie.

Byłeś nominowany w czterech kategoriach Superjedynek w pierwszym etapie wyłaniania finalistów. Czy traktujesz to jako uznanie dla swojej twórczości?

Maciej Silski: Świetnie, jeżeli ktokolwiek dostrzega efekty mojej pracy. Aczkolwiek po obejrzeniu Fryderyków, po sukcesach Feel, jakoś nie wiązałem z tymi nominacjami wielkich nadziei.

Jeżeli już jesteśmy przy Feel - czy potrafiłbyś zanalizować ten sukces - skąd on się wziął i dlaczego?

Maciej Silski: Mamy taką muzykę, na jaką jesteśmy w stanie zasłużyć. Nigdy nie pojmowałem, dlaczego T.Love był atakowany za piosenkę "Jest super". Ludzie nie zrozumieli ironii. Uważali, że jest to pochwała rządu i otaczającej ich rzeczywistości. Podobno 80% ludzi nie rozumie czytanego przez nich tekstu. Dlatego ciężko jest mi tutaj cokolwiek analizować. Gdybym był w stanie to zrobić, to pewnie tworzyłbym muzykę w sposób bardzo wyrachowany.
Jednak biorąc pod uwagę naszą rzeczywistość, cieszę się, że komuś się udało. Dla mnie fajne jest to, że ludzie otwierają się na brzmienie elektrycznych gitar, a nie jakichś syntezatorach.

To ciekawe, co powiedziałeś o T.Love. Dziś przecież "Jest super" uchodzi za ponadczasowy, uniwersalny, zawsze przystający do tego, co się aktualnie dzieje w Polsce, utwór.

Maciej Silski: Pamiętam koncerty, gdzie ludzie gwizdali i rzucali w nich czymś. Mówi się, że muzyka jest hałasem, dopóki nie trafi na otwarty umysł.

Źródło: muzyka.interia.pl



Temat: Interia - "Polski rynek jest wtórny"
Maciej Silski w czerwcu 2005 roku został zwycięzcą czwartej edycji programu "Idol". Mieszkający w Szczecinie wokalista w Wielkim Finale pokonał Sławka Uniatowskiego i Bartosza Szymoniaka, zdobywając ponad 53 procent głosów telewidzów. Jak sam przyznał, do programu zgłosił się, ponieważ wytwórnie płytowe nie chciały podpisać z nim kontraktu. Firmy argumentowały, że Silski jest postacią kompletnie anonimową i nie dały mu szansy na nagranie płyty. Wokalista zwycięstwem w "Idolu" całkowicie odwrócił tę sytuację i wygrał kontrakt z firmą Sony/BMG na nagranie debiutanckiego albumu.
O tym, jaka to będzie płyta, a także o polskim rynku muzycznym, udziale w "Idolu" i innych uczestnikach tego programu, z Maciejem Silskim rozmawiał Artur Wróblewski.

Czy już ochłonąłeś po emocjach związanych ze zwycięstwem w "Idolu"?

Można powiedzieć, że tak. Chociaż nie były to dla mnie jakieś specjalne emocje.

A jak oceniasz pozostałą dwójkę finalistów? Czego im zabrakło, a co miałeś ty, że udało ci się "kupić" publiczność?

To nie jest kwestia "kupienia" bądź "nie kupienia" telewidzów. I to też w pewnym sensie nie jest nasza sprawa, kto generalnie wygrywa. To jest program dla telewidzów i to oni decydują, kto wygrywa.

Dlatego nie jestem w stanie odpowiedzieć ci na to pytanie. Prawdę mówiąc spodziewałem się, że wygra Sławek.

Dlaczego akurat on?

Nie wiem. Właściwie od samego początku wszystko na to wskazywało.

Czyli byłeś w pewnym sensie zaskoczony ostatecznym wynikiem głosowania?

Trochę tak.

Powiedziałeś, że do programu "Idol" zgłosiłeś się, bo właściwie nie miałeś wyboru - wytwórnie płytowe ignorowały cię...

Może nie tyle ignorowały, co nie chciały mi wydać autorskiego materiału. Głównie na tej podstawie, że nie byłem znany. Co jest dla mnie paranoją, bo to przecież wytwórnie kreują wykonawców, którzy są rozpoznawani na rynku.

Właśnie. "Idol" był dla niektórych szansą na wypromowanie się. A okazuje się, że czwarta edycja tego programu ma być jego ostatnią i młodzi wykonawcy najprawdopodobniej nie dostaną już szansy, by wylansować się w ten sposób.

Tak, ale tu już pewnie w rachubę wchodzą kwestie oglądalności. Na te rzeczy nie mam żadnego wpływu i nic nie mogę o nich opowiedzieć.

A czy uważasz, że ten program powinien mieć swoją kontynuacje właśnie jako szansa dla utalentowanych i anonimowych wykonawców?

Na pewno powinno być coś, co pomogłoby promować muzykę w naszym kraju. Ten rynek jest wtórny, nie rozwija się. Nie rokuje najlepiej.

Masz jakiś pomysł na promocję młodych talentów?

Ja miałem pomysł na wypromowanie siebie. A co do innych, to ja się tym nie zajmuję ? to nie jest mój zawód. Ja ci mogę najwyżej o tym zaśpiewać (śmiech).

Ponoć biorąc udział w "Idolu" zawaliłeś sobie życie prywatne. Czy w ostatecznym rozrachunku warto było?

Nie wiem. Jeszcze nie wróciłem do prywatnego życia, więc trudno mi mówić. Na pewno wiele rzeczy zawaliłem w taki sposób, że mogę ich już nie odkręcić. Ale w życiu tak jest. Coś za coś.

Na pewno zrobiłeś jednak duży krok w życiu zawodowym. Czym się wcześniej zajmowałeś?

Ogólnie mówiąc to grałem. To był mój sposób na życie. A zawody, które poza tym wykonywałem, to były historie, kiedy chciałem się nauczyć czegoś nowego.

Jestem mężczyzną, muszę się uczyć rzeczy nowych. Nie mogę przecież cały czas stać w miejscu i śpiewać. To byłoby dla mnie za słabe.

Nie chciałeś oceniać innych finalistów programu. To może powiesz kilka słów na temat jury? Kto był twoim ulubionym jurorem?

Nie miałem kogoś takiego. Musisz sobie wyobrazić sposób, w jaki ja patrzę na ten program. "Idol" to rozrywkowy show i wszystkie wypowiedzi jurorów nie miały charakteru merytorycznego o wykonywanych przez nas piosenkach. To były tak naprawdę informacje dla widzów.

Jurorzy posługiwali się językiem kolokwialnym, a nie fachowym. To była taka zabawa, taki teleturniej.

Wkrótce rozpoczniesz prace nad debiutanckim albumem. Uczestnicy poprzednich edycji "Idola" narzekali, że nagrywanie płyt odbywało się w pośpiechu. Niektórzy też narzekali, że musieli nagrywać piosenki obcych kompozytorów. Nie przeraża cię to?

Nie. Jeżeli ktoś napisze dobrą piosenkę, to może być pewien, że chętnie wykorzystam jego pomysł. To nie jest tak, że mam patent na muzykę albo na słowa. Jest wiele ludzi, którzy starają się pokazać rzeczy wcześniej przez siebie napisane i dobijają się o to.

Miło by mi było im pomóc i wykorzystać ich piosenki, bo do niedawna sam podzielałem ich los.

A czy masz własne utwory, które będziesz chciał umieścić na debiutanckiej płycie?

Tak. Nie wiem jeszcze ile z nich trafi na płytę. Jest kilka osób, które złożyły mi propozycje dotyczące ich utworów. I w zależności od tego, ile z nich wykorzystam, tyle moich piosenek znajdzie się na płycie.

A wracając do poprzedniej wypowiedzi ? jeżeli to będą dobre utwory, to znajdzie się ich więcej niż moich. Dlatego że chciałbym ludziom dać dobrą muzykę i dobrą zabawę.

To powiedz mi jakiej płyty możemy oczekiwać? Ludzie spodziewają się pewnie rockowego uderzenia, bo "Idol" stworzył właśnie taki twój obraz. W pewnym sensie widzą w tobie drugiego Krzysztofa "Zalefa" Zalewskiego, któremu zabrakło siły przebicia i nie zrobił wielkiej kariery.

Tak, program zrobił ze mnie rockmana. Ja nie mogę odpowiadać za gusta ludzi i opinie na mój temat. To są zdania osób, które je wypowiadają.

A co do samej płyty, to nie mogę ci odpowiedzieć na to pytanie. Jestem jeszcze przed rozmową z wytwórnią. Nie oszukujmy się - jej wynik ma duże znaczenie dla mnie i dla mojej płyty.

Jako "Idol 2005" jak oceniasz wcześniejszych uczestników programu i ich płyty? Na przykład Monika Brodka i Ewelina Flinta wypowiadały się o tobie pozytywnie.

Byłem na kilku koncertach Eweliny, widziałem też Monikę. To są dziewczyny, które tak naprawdę dają sobie radę. A poprzednich uczestników nie specjalnie miałem okazję oglądać i słuchać, ponieważ pracowałem.

Na koniec poproszę cię o dokończenie zdania: "Za rok Maciej Silski będzie..."?

(chwila milczenia) ...miejmy nadzieję zadowolony (śmiech).

To tego właśnie ci życzę. Dziękuję za rozmowę.[/quote]



Temat: Wywiady z Maćkiem
"Polski rynek jest wtórny"

INTERIA.PL

Maciej Silski w czerwcu 2005 roku został zwycięzcą czwartej edycji programu "Idol". Mieszkający w Szczecinie wokalista w Wielkim Finale pokonał Sławka Uniatowskiego i Bartosza Szymoniaka, zdobywając ponad 53 procent głosów telewidzów. Jak sam przyznał, do programu zgłosił się, ponieważ wytwórnie płytowe nie chciały podpisać z nim kontraktu. Firmy argumentowały, że Silski jest postacią kompletnie anonimową i nie dały mu szansy na nagranie płyty. Wokalista zwycięstwem w "Idolu" całkowicie odwrócił tę sytuację i wygrał kontrakt z firmą Sony/BMG na nagranie debiutanckiego albumu.
O tym, jaka to będzie płyta, a także o polskim rynku muzycznym, udziale w "Idolu" i innych uczestnikach tego programu, z Maciejem Silskim rozmawiał Artur Wróblewski.

Czy już ochłonąłeś po emocjach związanych ze zwycięstwem w "Idolu"?

Można powiedzieć, że tak. Chociaż nie były to dla mnie jakieś specjalne emocje.

A jak oceniasz pozostałą dwójkę finalistów? Czego im zabrakło, a co miałeś ty, że udało ci się "kupić" publiczność?

To nie jest kwestia "kupienia" bądź "nie kupienia" telewidzów. I to też w pewnym sensie nie jest nasza sprawa, kto generalnie wygrywa. To jest program dla telewidzów i to oni decydują, kto wygrywa.

Dlatego nie jestem w stanie odpowiedzieć ci na to pytanie. Prawdę mówiąc spodziewałem się, że wygra Sławek.

Dlaczego akurat on?

Nie wiem. Właściwie od samego początku wszystko na to wskazywało.

Czyli byłeś w pewnym sensie zaskoczony ostatecznym wynikiem głosowania?

Trochę tak.

Powiedziałeś, że do programu "Idol" zgłosiłeś się, bo właściwie nie miałeś wyboru - wytwórnie płytowe ignorowały cię...

Może nie tyle ignorowały, co nie chciały mi wydać autorskiego materiału. Głównie na tej podstawie, że nie byłem znany. Co jest dla mnie paranoją, bo to przecież wytwórnie kreują wykonawców, którzy są rozpoznawani na rynku.

Właśnie. "Idol" był dla niektórych szansą na wypromowanie się. A okazuje się, że czwarta edycja tego programu ma być jego ostatnią i młodzi wykonawcy najprawdopodobniej nie dostaną już szansy, by wylansować się w ten sposób.

Tak, ale tu już pewnie w rachubę wchodzą kwestie oglądalności. Na te rzeczy nie mam żadnego wpływu i nic nie mogę o nich opowiedzieć.

A czy uważasz, że ten program powinien mieć swoją kontynuacje właśnie jako szansa dla utalentowanych i anonimowych wykonawców?

Na pewno powinno być coś, co pomogłoby promować muzykę w naszym kraju. Ten rynek jest wtórny, nie rozwija się. Nie rokuje najlepiej.

Masz jakiś pomysł na promocję młodych talentów?

Ja miałem pomysł na wypromowanie siebie. A co do innych, to ja się tym nie zajmuję ? to nie jest mój zawód. Ja ci mogę najwyżej o tym zaśpiewać (śmiech).

Ponoć biorąc udział w "Idolu" zawaliłeś sobie życie prywatne. Czy w ostatecznym rozrachunku warto było?

Nie wiem. Jeszcze nie wróciłem do prywatnego życia, więc trudno mi mówić. Na pewno wiele rzeczy zawaliłem w taki sposób, że mogę ich już nie odkręcić. Ale w życiu tak jest. Coś za coś.

Na pewno zrobiłeś jednak duży krok w życiu zawodowym. Czym się wcześniej zajmowałeś?

Ogólnie mówiąc to grałem. To był mój sposób na życie. A zawody, które poza tym wykonywałem, to były historie, kiedy chciałem się nauczyć czegoś nowego.

Jestem mężczyzną, muszę się uczyć rzeczy nowych. Nie mogę przecież cały czas stać w miejscu i śpiewać. To byłoby dla mnie za słabe.

Nie chciałeś oceniać innych finalistów programu. To może powiesz kilka słów na temat jury? Kto był twoim ulubionym jurorem?

Nie miałem kogoś takiego. Musisz sobie wyobrazić sposób, w jaki ja patrzę na ten program. "Idol" to rozrywkowy show i wszystkie wypowiedzi jurorów nie miały charakteru merytorycznego o wykonywanych przez nas piosenkach. To były tak naprawdę informacje dla widzów.

Jurorzy posługiwali się językiem kolokwialnym, a nie fachowym. To była taka zabawa, taki teleturniej.

Wkrótce rozpoczniesz prace nad debiutanckim albumem. Uczestnicy poprzednich edycji "Idola" narzekali, że nagrywanie płyt odbywało się w pośpiechu. Niektórzy też narzekali, że musieli nagrywać piosenki obcych kompozytorów. Nie przeraża cię to?

Nie. Jeżeli ktoś napisze dobrą piosenkę, to może być pewien, że chętnie wykorzystam jego pomysł. To nie jest tak, że mam patent na muzykę albo na słowa. Jest wiele ludzi, którzy starają się pokazać rzeczy wcześniej przez siebie napisane i dobijają się o to.

Miło by mi było im pomóc i wykorzystać ich piosenki, bo do niedawna sam podzielałem ich los.

A czy masz własne utwory, które będziesz chciał umieścić na debiutanckiej płycie?

Tak. Nie wiem jeszcze ile z nich trafi na płytę. Jest kilka osób, które złożyły mi propozycje dotyczące ich utworów. I w zależności od tego, ile z nich wykorzystam, tyle moich piosenek znajdzie się na płycie.

A wracając do poprzedniej wypowiedzi ? jeżeli to będą dobre utwory, to znajdzie się ich więcej niż moich. Dlatego że chciałbym ludziom dać dobrą muzykę i dobrą zabawę.

To powiedz mi jakiej płyty możemy oczekiwać? Ludzie spodziewają się pewnie rockowego uderzenia, bo "Idol" stworzył właśnie taki twój obraz. W pewnym sensie widzą w tobie drugiego Krzysztofa "Zalefa" Zalewskiego, któremu zabrakło siły przebicia i nie zrobił wielkiej kariery.

Tak, program zrobił ze mnie rockmana. Ja nie mogę odpowiadać za gusta ludzi i opinie na mój temat. To są zdania osób, które je wypowiadają.

A co do samej płyty, to nie mogę ci odpowiedzieć na to pytanie. Jestem jeszcze przed rozmową z wytwórnią. Nie oszukujmy się - jej wynik ma duże znaczenie dla mnie i dla mojej płyty.

Jako "Idol 2005" jak oceniasz wcześniejszych uczestników programu i ich płyty? Na przykład Monika Brodka i Ewelina Flinta wypowiadały się o tobie pozytywnie.

Byłem na kilku koncertach Eweliny, widziałem też Monikę. To są dziewczyny, które tak naprawdę dają sobie radę. A poprzednich uczestników nie specjalnie miałem okazję oglądać i słuchać, ponieważ pracowałem.

Na koniec poproszę cię o dokończenie zdania: "Za rok Maciej Silski będzie..."?

(chwila milczenia) ...miejmy nadzieję zadowolony (śmiech).

To tego właśnie ci życzę. Dziękuję za rozmowę.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nflblog.pev.pl



  • Strona 2 z 2 • Znaleziono 139 rezultatów • 1, 2