Silesia Centrum handlowe
Widzisz posty znalezione dla hasła: Silesia Centrum handlowe
Temat: Newsletter 25
Trigranit zainteresowany Wrockiem(sala koncertowa)
TriGranit lubi PPP
Data: 2005-08-01
Autor: Beata Krowicka
Węgierski deweloper TriGranit skończy w tym roku budowę Silesia City Center w
Katowicach. Poza kolejnymi centrami handlowymi firma chciałaby w Polsce budować
obiekty użyteczności publicznej we współpracy z państwem
WestEnd City Center w Budapeszcie to sztandarowy projekt TriGranitu, który
łączy centrum handlowe, biurowiec i pięciogwiazdkowy hotel Hilton
Jak poinformował Simon Bayley, przedstawiciel TriGranitu w Polsce, firma jest
zainteresowana budowaniem centrów handlowych, obiektów biurowych, a przede
wszystkim projektów na zasadzie partnerstwa publiczno-prywatnego. Pod koniec
bieżącego roku zakończy się budowa I etapu Silesia City Center w Katowicach,
pierwszej inwestycji TriGranitu w Polsce. Wtedy też prawdopodobnie firma
zacznie budować kompleks biurowy przy ulicy Żwirki i Wigury w Warszawie. Pięć
lub sześć budynków o łącznej powierzchni 80-100 tysięcy metrów kwadratowych
stanie w pobliżu osiedla Marina, budowanego przez Dom Development. Możliwe, że
w tym kompleksie powstanie też hotel. TriGranit jest już bliski załatwienia
wszystkich formalności dotyczących zakupu gruntu. Partnerem w tym projekcie
będzie PKO Inwestycje. - Rynek powierzchni biurowych jest w tej chwili bardzo
trudny, ale w przyszłości popyt zdecydowanie wzrośnie - uważa Simon Bayley. -
Wystarczy spojrzeć na miasta europejskie mniejsze od Warszawy, np. Wiedeń. Tam
biur jest czterokrotnie więcej.
Nieznośne przetargi
Deweloper jest również zainteresowany projektem miasta Wrocławia, dotyczącym
budowy sali koncertowej na 1800 osób. TriGranit ma już za sobą budowę Pałacu
Sztuki w Budapeszcie i w takich projektach partnerstwa publiczno-prywatnego
widzi szansę na rewitalizację polskich miast. Dlatego startował w przetargu na
zabudowę placu Piłsudskiego i jest zainteresowany zagospodarowaniem placu
Defilad. Simon Bayley jako podstawowy problem budowania w Polsce wymienia to,
że większość naprawdę interesujących terenów należy do miast, PKP lub PKS.
Przez to konieczny jest udział w skomplikowanym przetargu publicznym, który
nagle może zostać odwołany. TriGranitowi bardzo zależało na projekcie związanym
z placem Piłsudskiego, ale przetarg pozostał nierozstrzygnięty. W nowym
przetargu miasto poszukuje już tylko firmy konstrukcyjnej, która odbuduje Pałac
Saski, dlatego węgierski deweloper planuje nawiązanie współpracy ze zwycięzcą. -
Nasz projekt został bardzo dobrze przyjęty przez władze miasta, dlatego chcemy
go zaproponować firmie budowlanej - mówi Bayley.
Nie ma miejsca na konferencje
Jako inny pomysł na partnerstwo publiczno-prywatne w Polsce przedstawiciel
TriGranitu podaje budowę centrum konferencyjnego. - Ten kraj ma 40 milionów
ludzi, a nie ma porządnego miejsca, w którym można przeprowadzić szkolenie dla
4 tysięcy osób - narzeka Bayley. - To nie do pomyślenia, żeby imprezy pokroju
targów nieruchomości CEPIF odbywały się w Pałacu Kultury i Nauki. Podkreśla że
budowa takiego centrum musi się odbywać w ramach partnerstwa publiczno-
prywatnego, ponieważ dla prywatnego inwestora byłoby to przedsięwzięcie
nieopłacalne, a miastom przynosi wiele korzyści. - Ten, kto przyjedzie na
trzydniową konferencję, będzie nocował w hotelu, jadł w restauracjach i robił
zakupy w miejscowych sklepach - zaznacza przedstawiciel TriGranitu.
Simon Bayley poleca niedowiarkom, by uzbroili się w cierpliwość, ponieważ na
budowę kolejnych centrów handlowych potrzeba wielu lat
Jak powiedzieli, tak zrobią
Firma jako główne obszary swoich zainteresowań wymienia Gdańsk, Gdynię, Poznań,
Wrocław, Lublin i Warszawę. W tych miastach planowane są w odleglejszej
przyszłości centra handlowe TriGranitu. Gdy startowała budowa Silesia City
Center, deweloper informował o planach postawienia 10 podobnych centrów w
innych polskich miastach. - Wiele osób zarzuca nam, że dużo mówimy, ale wciąż
nic się nie dzieje - przyznaje Simon Bayley. - Nikt jednak nie wybuduje 10
centrów w rok. Patrzymy na Polskę przyszłościowo i chcemy tu pozostać na dłużej.
Temat: Ratujemy komin w Rybniku! [AKCJA]
Ratujemy komin w Rybniku! [AKCJA]
Niżej przedstawiam treść listu, który chyba wszystko wyjaśnia:
Szanowni Państwo!
W Rybniku od ponad roku powstaje centrum handlowe FOCUS PARK. Założeniem
inwestora, firmy Parkridge, jest stworzenie na terenie dawnych browarów
rybnickich przestrzeni bliskiej mieszkańcom. Projekt zakłada pozostawienie
wartościowych budynków min. starej słodowni i zabytkowego komina. Niestety
stan techniczny ostatniego obiektu pozostawia wiele do życzenia, dlatego
inwestor postanowił do zburzyć.
POTRZEBA DOBREJ WOLI
Rozumiemy, że bezpieczeństwo mieszkańców jest najważniejsze- człowiek zawsze
powinien stać na pierwszym miejscu. Jednak żyjemy w XXI wieku – już
wielokrotnie zabytki rozbierano i przywracano im ich pierwotny blask. Podobne
rekonstrukcje przeprowadzane są na terenie całej Polski np. rekonstrukcja
zabytkowej kamienicy na terenie CH „Astoria” w Bydgoszczy, czy odbudowa Pałacu
Saskiego w Warszawie. Jak widać przykładów jest wiele. Potrzeba jedynie dobrej
woli inwestora.
URATUJMY TOŻSAMOŚĆ MIASTA
Historia browarnictwa w Rybniku sięga XIV wieku. Obiekty zlokalizowane w
bliskim sąsiedztwie Rynku od zawsze tworzyły jego niepowtarzalną atmosferę.
Prężnie rozwijający się browar przez lata był motorem napędowym miasta i
regionu. To między innymi dzięki niemu Rybnik liczy dzisiaj 150 tysięcy
mieszkańców. Zróbmy wszystko by nie zatracić naszej tożsamości!
PRZYŁĄCZMY SIĘ DO APELU
Kierujemy ten apel do wszystkich osób, które mają wpływ na wygląd i przyszłość
Rybnika: Prezydenta miasta, urzędników, członków Rady Miasta i Sejmiku
Województwa, prasy, radia, telewizji. Niech każdy zrobi wszystko co w jego
mocy: nakłoni inwestora do odbudowy komina lub po prostu prześle ten apel do
wszystkich znajomych. Pokażmy, że jest nas wielu!!
nieobojętny na los Rybnika:
Dawid G.
ORAZ ADRESY:
rybnik@um.rybnik.pl
drabiniok_b@o2.pl
tadeusz-gruszka@wp.pl
solidarni_ryfama@interia.pl
koben@o2.pl
redakcja@rybnik.com.pl
dziennik@dz.com.pl
gazeta@um.rybnik.pl
g.jackowski.kurier@wp.pl
redakcja@nagruncie.pl
biuro@nowiny.rybnik.pl
rybnik@nowiny.pl
kontakt@radio90.pl
informacje@radioexpress.pl
listy@katowice.agora.pl
wkz.katowice@poczta.internetdsl.pl
wuoz.katowice@poczta.internetdsl.pl
g.lenartowicz@silesia-region.pl
c.sobierajski@silesia-region.pl
a.zdzieblo@silesia-region.pl
retail@parkridge-ce.com
marekkrz@wp.pl
bsr@bsr.rybnik.pl
architektura@starostwo.rybnik.pl
abi@starostwo.rybnik.pl
I LINK DO STRONY, GDZIE WSZYSTKO SIĘ ZACZĘŁO:
www.skyscrapercity.com/showthread.php?p=12225980#post12225980
Temat: Prezydent Uszok: Bierzemy się za ten tunel
Panie Tomaszu, pięknie pan pisze, tyle, że zapomniał pan o tym, że:
- budowa tunelu pod Rondem miała strategiczne znaczenie dla krajowego ruchu
drogowego (pojawiały się opinie, że to trasa wręcz europejska, gdyż ruch przez
Katowice odbywa się głównie na odcinku Wschód-Zachód), a zatem zdecydowanie
uprościła i udrożniła ruch w tym miejscu, a "wciągnięcie" torów kolejowych pod
ziemię nie będzie służyć ani temu, że pociągi pojadą tamtędy szybciej, czy też
pojawi się droga ponad torami, bo na górze ma być plac. Po co?
- budowa tunelu pod Rondem była współfinansowana przez państwo, podobnie jak
cała inwestycja DTŚ - katowickie Rondo było tu bardzo ważne i bez tego całość
DTŚ była by pozbawiona sensu - stąd była duża "motywacja", żeby ten odcinek
szybko skończyć
Zachęcam do poczytania:
www.muratorplus.pl/biznes/wiesci-z-rynku/kolejny-etap-deteeski-pod-koniec-2006-r_60081.html
Niech Pan sobie też odpowie, czy miasto stać na taką inwestycję skoro od lat
miasta Katowice najwyraźniej nie stać na posprzątanie ulic. W mieście jest
przeraźliwie brudno. Poczekajmy do pierwszych jesiennych deszczy i okaże się
jaka jest jakość nawet nowych chodników (polecam zwłaszcza krzywe chodniki przy
nowej przecież DTŚ na wysokości hotelu Novotel/Etap). Narzekanie? No
przepraszam, ale jak ktoś nie potrafi zadbać o tak elementarne kwestie, to ma
się zabierać za budowę tunelu dla torów kolejowych? Uszok, zejdź na ziemię.
Druga sprawa: trzeba być ślepym, żeby nie widzieć o co tu chodzi. Wystarczy do
tego chwilka zerknięcia na kalendarz. Jaki teraz mamy rok? 2009, a co jest w
2010? Wybory samorządowe! Brawo. Poprzednio były zapowiedzi i wręcz obietnice,
że ruszą wielkie prace i będziemy mieć nowy Rynek i al. Korfantego! I...? Gdzie
są te zapowiadane długo "wbite pierwsze łopaty"? Nie widzę.
Trzecia sprawa. Każdy mieszkaniec Katowic, który odwiedza chociaż czasem Rynek i
Centrum wymieni przynajmniej jedno miejsce, w którym hula wiatr. Po co nam nowe
miejsca, skoro stare świecą pustkami? Co się dzieje na ul. Mariackiej? Czemu
hotel Silesia stoi pusty i nic się tam nie dzieje? Michalik, kiedyś terminy
zabaw trzeba było tam rezerwować dużo wcześniej - dziś straszy pustostan.
Biurowiec obok Superjednostki, niedokończony. I co? Nic! Powiecie, że to kwestia
praw własności. A każdy kto ma choć trochę oleju w głowie odpowie, że Uszok
planuje inwestycję kolejową w miejscu do którego nie ma żadnych praw. PKP to
PKP, a nie Urząd Miasta Katowice. Na dodatek we wspomnianym miejscu, gdzie
niektórzy już napalili się na podziemne tory kolejowe ma być przecież centrum
handlowe... tzn. tzw. nowy dworzec kolejowy. Zapomnieli, czy jak?
I czwarta rzecz, ktoś na forum GW kiedyś pięknie wyjaśnił, że w Katowicach są
pustki wieczorami i będą - w porównaniu do Wrocławia lub Krakowa, czy Warszawy.
Katowice mają zdecydowanie niższy potencjał demograficzny - to miasto mające
nieco ponad 300tys. mieszkańców (Wrocław ma dwa razy więcej plus okoliczne
mniejsze miejscowości, dla których Wrocław jest centrum aglomeracji. Oczywiście,
my mamy całą tzw. aglomerację śląsko-dąbrowską, czy katowicką, ale o zupełnie
innym charakterze! Nasza nie jest mono, tylko policentryczna i właściwie powinna
być nazywana konurbacją. Żadne z miast nie ma tu funkcji centralnego ośrodka i
choćby Uszok skakał na głowie to tego nie zmieni, bo trzeba by zburzyć wiele
ważnych obiektów i rynków, jakie mają okoliczne dla Katowic miasta. Każde z tych
miast ma własne ambicje i możliwości. Według mnie Katowice poprzez niektórych
dziennikarzy i Uszoka mają ambicje nieproporcjonalne do możliwości. To jest
niepotrzebna frustracja. Bo zamiast wielkich planów (jak np. słynna już
przebudowa Korfantego i Rynku, która najpewniej nigdy nie zostanie zrealizowana
w tak rewolucyjnej formie, jaką proponował Pan Konior), naprawdę niewiele
trzeba. Dlaczego nie zrobić deptaka na ul. 3 Maja? To bardzo uczęszczana ulica
na której można wpaść pod tramwaj. Czemu by tu nie pomyśleć o schowaniu
torowiska? Oczywiście zaraz po zajęciu się elementarną kosmetyką miasta! Na to
ma wpływ Uszok (Katowice mają większość w Tramwajach Śląskich).
Na PKP wpływu nie ma żadnego, a tu Uszok chce oczarować wyborców wizją
nierealną.
Temat: "7 grzechów Bielska-Białej"
Gość portalu: maya napisał(a):
tylko trochę racji, a przede wszystkim wbrew temu co starasz się dowieść, to
nie my bielszczanie jesteśmy tacy kiepscy, tylko działamy w warunkach
ograniczeń odgórnych i nie mamy wpływu na wiele rzeczy
> Moim zdaniem kluczem rozwoju Bielska byłoby szkolnictwo wyższe ( które
> oczywiscie jest) ale na jakim poziomie. Firmy aby tu powstać, muszą mieć
> zaplecze w postaci zasobów ludzkich. Bielsko szczyci się niskim bezrobociem -
> zgoda, ale na jakim poziomie wykształcenia? Skąd ściągani sa np. informatycy?
> kadra zarządzająca?
owszem, ale w tym wypadku dużą część winy ponosi system od dawna faworyzujący
pewne miasta (niektóre mniejsze od BB), w których rozwijane są publiczne
uczelnie (a przypomnę obecny rząd miał plany dobicia takich uczelni jak ATH i
sprowadzenia ich do roli filii "wojewódzkich uniwersytetów")
różnice widać gdy popatrzeć na prywatne szkolnictwo wyższe, rozwijące się w
mniejszej zależności od rządowych rozporządzeń,
w BB jest ono dużo lepiej rozwinięte niż w wielu podobnej wielkości miastach
stanowiących owe ważniejsze ośrodki akademickie
Firmy często szukają oszczędności przenosząc data center,
> czy produkcję z dużych ( drogich w utrzymaniu) miast dalej, taniej - np. BRE
> Bank do Łodzi. Ale tam mają bezcennych absolwentów politechniki. Cap Gemini -
> Kraków. I przykładów można podawać wiele. A co może zaoferować Bielsko?
a jednak coś BB oferuje i cos powstaje, oczywiście proporocjonalnie mniej niż w
Krakowie czy Łodzi, tylko nie krzyczą o tym media ogólnopolskie
ostatnio wiele się mówiło o tworzeniu centrów biznesowych w Wrocku czy Kraku,
ale gdy wiele lat temu takie centrum powstawało w BB to media nawet nie miały
pojęcia co to jest i czemu służy
Tutaj
> wszyscy żyją otwarciem kolejnego centrum handlowego i nowych sklepików. Ci
sami
> właściciele butików, otworzą kolejne i będą się bogacić.
tak owszem, za sprawą mediów warszawskich zmuszeni byliśmy przeżywać otwarcie
arkadii, złotych tarasów czy silesii (może nazwy pomyliłem)
rozumiem, że te wszystkie wiadomości, programy to taki sen o bogatej Warszawie
dla prowincji, bo Warszawiaków to kompletnie nie interesuje
zaglądnij na fora innych miast i dużych i małych czy na www.skyscrapercity.com,
policz ile wpisów jest poświęconych o sferze, a ile warszawskim CH
Może warto popatrzeć jakie duże firmy
> otwieraja siedziby w innych miastach zamiast w Bielsku?
może jaśniej, bo zdanie nic nie wnosi
> No i oczywiście połączenie z Krakowem, którego w sumie nie ma. A przecież
tyle
> mogłoby miasto zyskać.
Ameryki nie odkryłaś
ale bardzo niewiele w tej kwestii zależy od nas, może gdyby taką potrzebę
władze odczuwali decydenci w Kraku byłoby lepiej, tak jak ma to miejsce w
przypadku połączeń z GOP
i historia wiaduktu przy ul.Wyzwolenia w ciągu drogi BB-Kraków najlepszym
przykładem jak warszawska centrala potrafi dusić lokalne inicjatywy
Temat: Opamiętajcie się! Ta hala była przecież dumą Ka...
Ja,chociaż jestem tylko miłośnikiem archtektury, pozwole sobie nie
zgodzic się ze zdaniem moich dwóch poprzedników, architektów.
Pierwszy z nich wg mnie, może się mylić jeśli chodzi o
odpowiedzialność finansową wojewódzkiego konserwatora zabytków za
ewentualne zmarnowanie projektu pana Koniora. Chyba,że to jest
Projekt Budowlany złożony w Urzędzie Miejskim o pozwolenie na
budowę, poprzedzony wnioskiem do UM o określenie warunków zabudowy i
wykonany na podstawie określonych przez UM warunków, które UM albo
projektant uzgodnił z konserwatorem zabytków. Może ten pan wie cos
więcej, ale te wizualizacje nie wyglądaja mi na element takiego
Projektu Budowlanego.
Woj. konserwator zbytków może w dowolnym czasie na podstawie swojej
wiedzy i procedur wnioskować o wpisanie obiektów do rejestru
zabytków jeśli uzna,że do tego już dojrzały. Ale on nie określa
Inwestorowi warunków zabudowy tylko UM bo do UM wpływa wniosek
Inwestora. Jeśli UM określił już Inwestorowi warunki zabudowy,bez
informowania woj. konserwatora zabytków o wniosku, a przed złożeniem
Projektu Budowlanego, konserwator zdąży wpisać obiekt na listę
zabytków, to napewno urząd konserwatora nie będzie ponosił kosztów.
UM jest wtedy obowiązany powiadomić Inwestora o zmianie warunków.
Sprawa kosztów zmian albo przerwania projektowania jest wtedy
przedmiotem negocjacji między projektantem , Inwestorem i UM.
Gdyby te wizualizacje były elementem Projektu Budowlanego, to taki
P.B. powinien być wg mnie odrzucony w UM.
W tych wizualizacjach brakuje nie tylko istniejących obiektów innych
włascicieli (np niska część hotelu Silesia, budynek za pn-wsch
narożem Supersamu). Perspektywa od strony pn wygląda jakby tam nie
było budynków szkoły. Od strony południowej grube przekupki
zastąpiono smukłymi laskami i to jest słuszna koncepcja.
Ale przede wszystkim zniknęła ul P.Skargi. Nic dziwnego. Budynek ma
mieć jakby dwie galerie. Sądząc z elewacji, północna galeria jest
jakby lustrzanym odbiciem południowej, a pomiędzy nimi jest jeszcze
atrium. Po zachodniej stronie taki szeroki budynek albo stanie na
Rawie (która ma być odkrywana) albo musi zająć przynajmniej chodnik,
a może nawet cześć jezdni ul Skargi. Jest tylko mały problem.
Ostatnio ujawniono 3 warianty koncepcji urbanistycznych centrum
(chyba nawet bazujących na koncepcji opracowanej przez p. Koniora)
Ulica Skargi tam wszędzie jest i to jako ważna arteria połaczona z
ulicą Moniuszki.
Tak że w sumie, te pokazne wizualizacje wygladaja jak z jakiegoś
projektu koncepcyjnego albo podstawowego.Na tym etapie ryzyko
ponoszą Inwestor i Projektant.
A teraz co do uwagi drugiego architekta cyt:
"Jezeli budynek jest wyjatkowy, byl nowatorski
jak na swoje czasy itp to nalezalo go objac ochrona konserwatorska -
co tym przypadku sie nie stalo - i cale szczescie poniewaz nie jest
to konstrukcja szczegolnie prestizowa".
Wygląda na to ,że rzeczywiście sie jeszcze nie stało, ale jak piszę
wyżej wcale nie wiadomo czy jest za późno. No i nie wiadomo czy
rzeczywiście się cieszyć. Supersam ma rzeczywiście dość brzydką
architekturę i fatalne materiały i wykonawstwo wykonczenia ( te
blachy, te płytki udające cegłę itp) ale to robota i wstyd
powojennych architektów i wykonawców. Natomiast konstrukcja jest
przedwojenna, porządna, orginalna i nowatorska. Jedna z pierwszych
jeśli nie pierwsza łukowa hala stalowa w Polsce.
W warunkach zabudowy dla wszelkich adaptacji obiektu powinno być
wskazanie konieczności całkowitego zachowania, a nawet eksponowania
tej konstrukcji.
Natomiast obiekt Koniora jest OK. Ale uwazam jak wielu innych, że
nie musi się zmarnować. Pasuje na każdym , dużym i równym terenie.
Przy Skargi jest dla niego za ciasno. Ja go widziałbym przy
Grundmana, ale chyba słuszne są też głosy ,że brakuje dużego centrum
handlowego na południu miasta i przy ul. Kolejowej on by pasował.
Temat: Pierścienie, czyli sposób na korki w Katowicach
Ruch należy ograniczać, a nie usprawniać
Na wstępie dla porządku napiszę, że sam jestem kierowcą i jeżdżę po
Kato - żeby mi ktoś nie napisał, że jestem zwariowanym entuzjastą
zborkomu czy coś. Zależy mi na tym, żeby po centrum Kato jeździło
się lepiej, ale zależy mi przede wszystkim, by stało się bardziej
przyjazne i mniej zanieczyszczone. Więc do rzeczy.
RUCH W CENTRUM KATO NALEŻY PRZEDE WYSZTSKIM OGRANICZAĆ! Bez
istotnego zmnijeszenia natężenia ruchu w sttuletniej tkance
miejskiej nie ma szans na istotne ograniczenie korków. Zrozumieli
już to na zachodzie, zrozumieli to choćby w nieodległym Krakowie,
gdzie znaczna część śródmieścia jest objęta zakazem lub
ograniczeniem ruchu, a priorytetem władz miasta jest komunikacja
publiczna. W Kato potrzebne są jeszcze ze dwie nowe ulice (nazwijmy
je zachodnią i wschodnią obwodnicą śródmieścia), ale przede
wszystkim potrzebne jest zbudowanie systemu Park&Ride (Kato mają ku
temu znakomite warunki, o czym później) oraz zmiana opłat za
parkowanie w centrum – tak, by opłacało się do niego pojechać coś
załatwić, kupić, zjeść, ale nie opłacało się jeździć do pracy i
całymi dniami tarasować parkingi, place, chodniki.
Pracując w centrum zaobserwowałem, że gros samochodów stoi w tym
samym miejscu całymi dniami, a jak wybije fajrant te auta ruszają na
drogi tworząc korki – po 17ej w Kato parkingi pustawe. Bez zmiany
podejścia do ruchu możemy budować dowolną liczbę nowych ulic, a po
pewnym czasie i tak się zakorkują (prawo Lewisa-Moodridge’a), a
centrum jeszcze bardziej pogrąży się w smrodzie i hałasie.
Należałoby więc zacząć od zmiany systemu opłat. Dla przykładu:
bezpłatna pierwsza godzina, niedroga druga i od trzeciej bardzo duży
wzrost stawki. Droższe abonamenty (nie dotyczy mieszkańców).
Jednocześnie budowa systemu Park&Ride – nie w oparciu o
intergalaktyczne centrum przesiadkowe na Zawodziu, które usozki
obiecują od lat, ale z wykorzystaniem wielkich parkingów centrów
handlowych okalających śródmieście. Te centra są i będą, szkodzą
ekonomiczno-społecznym warunkom samym śródmieściu, więc należy je w
końcu jakoś pozytywnie wykorzystać.
Moja propozycja – przejazd zbiorkomem na odcinkach
3Stawy/Silesia/Dąbrówka bezpłatny dla okazicieli dowodów
rejestracyjnych (tak samo, jak w czasie„dnia bez samochodu”). Koszt
znikomy, bo ci ludzie w większości nie kupiliby biletu, a po prostu
jechali autem te dwa, cztery kilometry dalej i zaśmiecali centrum.
Do tego w godzinach szczytu kilka dodatkowych darmobusów na tych
odcinkach – koszt z grubsza (przybliżona liczba wzkm x kwoty
padające w przetargach KZK) oszacowałem na kilka milionów złotych
rocznie (nowe niskacze, bo kopcący Ikarus niekoniecznie zadziała
zachęcająco). Dla Katowic z budżetem 1,7 miliarda to jak splunąć (a
po godzinach wozy mogą przecież służyć na innych trasach). Pozostaje
dogadać się z zarządami centrów handlowych odnośnie parkowania –
przy odpowiedniej „zachęcie” ze strony miasta powinni wykazać duże
zadowolenie. To wraz ze wspomnianymi nowymi ulicami odciążającymi
centrum doprowadzi do sytuacji, w której do/przez centrum będą
jeździć ludzie, którzy mają ochotę/potrzebę, będą jeździć sprawniej
i chętniej, natomiast ci, którzy przyjeżdżają do pracy i porzucają
auto na cały dzień (to w dużej mierze ludzie z innych miast, korzyść
z nich dla miasta jest stosunkowo mała, za to problemy duże) będą
skłonni (czy w ostateczności zmuszeni) korzystać z parkingów na
obrzeżach i bezpłatnego dojazdu wygodnym autobusem/tramwajem.
To jest oczywiście zarys mojej koncepcji, wymagałby dopracowania ze
strony fachowców, ale jestem przekonany, że to jedyny sposób na
bolączki motoryzacyjne (i nie tylko) śródmieścia Katowic.
Nieprzypadkowo komunikacja miejska to priorytet większości
metropolii świata (które 30, 40 lat temu stawiały na indywidualną
motoryzację), nieprzypadkowo poważne inwestycje w nią są już
prowadzone obecnie, a przykład miasta amerykańskich (na czele z
wyasfaltowanym w 60% Los Angeles) pokazuje, że promowanie
indywidualnej motoryzacji i niekończące się inwestycje w nowe drogi
to ślepa uliczka. Po Katowicach (z wyłączeniem godzin szczytu w
śródmieściu) już dziś jeździ się dobrze, inne główne miasta w Poslce
mogą nam pozazdrościć formy i jakości dróg a także stosunkowo małych
korków. W Kato już naprawdę dużo zrobiono dla kierowców –
oczywiście jeszcze pewne rzeczy wymagają dopracowania/rozwoju, ale
czas powiedzieć otwarcie, że już niewiele z miasta da się w tej
materii wycisnąć. Ograniczanie ruchu w centrum jest nieuniknione –
system pierścieni wydaje się dobrą koncepcją, ale jeśli ma to
ograniczanie zastąpić zamiast uzupełnić to jest ślepym zaułkiem,
który kończy się murem w postaci zakorkowanych i zasmrodzonych ulic.
Temat: hipermarket --- prawie jak kościół
Katowice: otwarcie kaplicy w Silesia City Center
Przyjemne z pożytecznym
serwisy.gazeta.pl/kosciol/1,64835,3046392.html
KATOLICKA AGENCJA INFORMACYJNA 03-12-2005, ostatnia aktualizacja 03-12-2005
16:41
Rzymskokatolicka kaplica św. Barbary została 3 grudnia otwartaotwarta w
otwartym niedawno w Katowicach kompleksie Silesia City Center. Składa się na
niego galeria handlowa z hipermarketem, do których w przyszłości dodane
zostanie osiedle mieszkaniowe oraz biurowce i hotel. Wszystko to na terenach
poprzemysłowych dawnej kopalni "Kleofas ".
Jak powiedział szef firmy TriGranit, do której należy Silesia City Center,
Sandor Demjan, jego zamiarem było stworzenie nowego centrum wielkomiejskiego, a
nie tylko kompleksu handlowego. Stąd pomysł, by w dawnym budynku górniczej
maszyny wyciągowej założyć kaplicę. Powstała ona na podstawie porozumienia,
podpisanego przez TriGranit z archidiecezją katowicką.
Jej przedstawiciel ks. Arkadiusz Wuwer zauważył, że już w XIX w. śląscy księża
odprawiali Msze w tak niezwykłych miejscach, jak hale fabryczne i cechownie
kopalń. Dzięki temu Śląsk pozostał chrześcijański. Podobną próbą szukania
nowych sposobów ewangelizacji jest także kaplica w Silesia City Center.
Nawiązując do tego, że kompleks ten stanął na terenie dawnej kopalni, ks. Wuwer
zauważył, że sytuacja pracowników nowego centrum będzie zapewne taka, jak
sytuacja górników. Będą ciężko pracować, nieraz wątpić w sens swojej pracy,
będą tęsknić za najbliższymi. A właśnie kaplica będzie im przypominać, że jest
coś więcej niż praca; że jest Bóg, który jest światłem, nadzieją.
Pytany o kwestię handlu w niedziele, ks. Wuwer odparł, że i w kaplicy, i w
stojącym 400 metrów od Silesia City Center parafialnym kościele nauka Kościoła
w tej sprawie będzie taka sama. - Może z kaplicy głos, mówiący, że niedziela
jest Boża i nasza, będzie docierał głośniej do wszystkich, którzy będą go
chcieli słuchać - powiedział ks. Wuwer.
Nową kaplicę pobłogosławił 3 grudnia dziekan dekanatu Katowice+Załęże ks.
Stanisław Noga. Budynek o powierzchni 373 metrów kwadratowych nie pomieścił
wszystkich uczestników uroczystości. W trakcie Mszy poinformowano, że firma
TriGranit przekazała 20 tys. dzieciom z kilku śląskich miast prezent w postaci
paczek i bonów towarowych o łącznej wartości 4 mln zł. Są one rozprowadzane za
pośrednictwem Caritas Archidiecezji Katowickiej.
Budynek kaplicy został oddany Kościołowi w wieczystą dzierżawę na 99 lat. Jego
wystrój jest bardzo prosty. Dominuje biel, widoczne są akcenty górnicze,
zwłaszcza zabytkowy obraz św. Barbary, czczony niegdyś w stojącej na tym
miejscu kopalni "Kleofas ". W kaplicy przechowywany będzie Najświętszy
Sakrament, odprawiane Msze święte oraz sprawowane inne posługi religijne.
Rektorem kaplicy będzie proboszcz pobliskiej parafii świętych Jana i Pawła w
Katowicach - Dębie. Możliwe, że po dobudowaniu w ramach centrum osiedla dla
kilku tysięcy mieszkańców, do pracy w kaplicy oddelegowany zostanie osobny
ksiądz.
Temat: Katowice stolicą? Tak. Europejską Stolicą Barba...
Strasznie się rozpisałeś, ale mało konstruktywnie.
- Istotnie ulica Skargi nie jest placem, ale określenie to spotyka
się znacznie częściej niż plac synagogi, dla tematu dyskusji jest to
zresztą nieistotne
- Czepianie się ortografii (a ściślej literówek) jest absurdalne -
piszę na forum, robię to szybko i bez sprawdzania, to nie praca
naukowa. Ubolewam, że zjadam czy przestawiam litery, ale jaki to ma
zwiazek z halą??
- Parterowa i przestarzała hala w tym miejscu jest niefunkcjonalna.
Poza aspektami architektonicznymi musimy uwzględniać realia
gospodarcze. Właścicielem jest prywatna firma, która chce
maksymalizować zysk. Wysoce wątpliwe jest, by chciała przywrócić
pierwotny wygląd i przeznaczenie hali. To oznacza koszty i zapewne
zmniejszenie zysków (targowisko będzie mniej dochodowe niż obecna
galeria). Wg. mnie albo zbudują nową, większą i bardziej atrakcyjną
halę, albo będą eksploatować obecną w dzisiejszej postaci
(plastikowo-gipsowy pasaż handlowy) aż do jej technicznej śmierci.
Przykład mamy tuż obok: Hotel Silesia. Stoi pusty i generuje koszty
dla właściciela, ale ten póki co nic z nim nie robi. Po części
zapewne przez dość szpetne otoczenie. Bardziej przykrym przykładem
jest piękny Stary Dworzec - cóż z tego, że wpisany na listę
zabytków, jak służy do organizowania giełdy komputerowej, handlu
różną tandetą, a na codzień niszczeje. Koźmiński liczy zapewne, że
sam się zawali a on opyli działkę ew. posatwi jakiś wysokodochodowy
szajs. Jestem pewien, że ten sam los spotkałby halę targową.
- Bzdurą jest twiedzenie, że w centrum nie ma miejsca na duże
obiekty handlowe. Ogólnoświatową tendencją obecnie jest właśnie
lokowanie galerii handlowych (ale nie banalnych blaszaków) w
centrach miast. O tym, że poprzedni trend "na hameryke", czyli
budowanie malli przy autobanach to błąd znakomicie zaświadcza
właśnie przykład Katowic, gdzie 3Stawy, Dąbrówka i przede wszystkim
Silesia wyssały ludzi, handel i usługi z centrum. W latach 90-tych
jako nastolatek (a w latach 80-tych z rodzicami jako smark) do kina,
lopkalu czy na poważniejsze zakupy jeździłem do centrum - dziś
szybciej i wygodniej załatwić to w blaszakach. A w centrum zostały
głównie biura, banki i telekomy. Przeciwwagę dla malli stanowić mogą
właśnie Vagina i Supersam. Od samych fajnych budynków i chodników
ludzi nie przybędzie, czego przykład mamy na Mariackiej.
- Hala powstała jednak na przedmieściach. Nie sensu stricte, bo Dąb,
Koszutka i Bogucice były już w granicach miasta, ale w tamtym czasie
okolice hali były już "na wygwizdowie" - nieprzypadkiem między halą
a Koszutką nie ma ani jednego przedwojennego budynku, gdy w drugą
stronę roi się od kamienic.
- Co do Zenitu: architektura nie jest prlowska, sanacyjna,
postsolidarnosciowa. Jest dobra, albo zła. Zenit z odświeżoną
elewacją (szklane panele już wymieniono) i funkcją ciekawszą niż
społemowski szajs (np. lokale rozrywkowe) będzie stanowił zupełnie
normalny element miasta. Takie budynki powstawały i nadal stoją w
całej Europie (zrestzą styl nazywa się "międzynarodowy"), ale u nas
zwykło się do nich przyczepiać metkę PRL-u (to samo teraz na forum
Warszawa - Rotundę trzeba zburzyć, bo jest brudna i prlowska). Ztcw
miejsce, w którym stoi Zenit zajmowały kamienice doszczętnie spalone
w 1945, na zdjęciach z lat 50-tych widać puste działki. Tym niemniej
gdyby ktoś zapropnował w jego miejscu nowy, wartościowy estetycznie
i funkcjonalnie budynek to bym nie protestował (to jednak nierealne,
bo Społem offen mówi, że o sprzedaży nie ma mowy - będzie dobrze jak
odświeżą elwację).
Podsumowując: Podtrzymuję swoją opinię, że hala targowa mimo
wartości historycznych jest dziś problemem w tkance miasta. Jest
brzydka iniefunkcjonalna. O ile uroda jest kwestią dyskusyjną i po
hipotetycznym przywróceniu stanu pierwotnego hala mogłaby przestać
szpecić (bo nas szerszy zachwyt bym nie liczył), o tyle jej
funkcjonalność i wkład w atrakcyjność śródmieścia pozostałaby taka
jak dziś, czyli nikła. Możnaby pomyśleć o zrobieniu targowiska, ale
po pierwsze nie sądzę, by właścicielowi się to opłacało, po drugie
już widzę ten syf wylewajcy się z targu na miasto. Projekt Koniora
nie powala, ot galeriowy standard, ale taki obiekt znacznie bardziej
będzie pasować skalą, funkcją i ofertą do miejsca, o którym mowa.
Temat: W Budapeszcie budują a w Warszawie kicha
W Budapeszcie budują a w Warszawie kicha
Pałac Sztuki w Budapeszcie
Wioleta Niziołek 18-03-2005, ostatnia aktualizacja 18-03-2005 11:42
Gdzie był Jose Carreras 14 marca wieczorem? Na uroczystym koncercie
otwierającym Pałac Sztuki w Budapeszcie, najnowszą inwestycję spółki
TriGranit, tej samej, która buduje w Katowicach Silesia City Center.
Wycieczka po Dunaju - obowiązkowy punkt wizyty w Budapeszcie. Przez okna
widać wysoki brzeg Budy i najstarsze zabytki miasta: basztę rybacką, pałac
królewski, wzgórze Gellerta z budapeszteńską "statuą wolności". Nocą
podświetlone robią jeszcze większe wrażenie niż w ciągu dnia. Z jednej strony
Buda: historyczna, zabytkowa, z drugiej Peszt. Zawsze w cieniu Budy, teraz
doczekał się swojej atrakcji. Od trzech lat przewodnik na statku pokazuje
wycieczkom Teatr Narodowy, a od kilku tygodni - Pałac Sztuki - najnowszą dumę
Budapesztu skąpaną w niebieskim świetle. Obydwa budynki są częścią Millenium
City Centre, największego tego typu obiektu w Europie Środkowej, który ma
przyciągnąć milion turystów rocznie. Na powierzchni 470 tys. m kw. powstają
sklepy, hotele, luksusowe apartamenty i łaźnie termalne.
Budowa Pałacu Sztuki zakończyła pierwszy etap inwestycji. Pałac pomieścił
teatr festiwalowy, muzeum współczesnych sztuk pięknych i narodową salę
koncertową na blisko 1700 widzów. Ma rywalizować z najlepszymi salami
koncertowymi na świecie. Węgrzy nazywają Pałac "kulturalną twierdzą" i "nową
kulturalną cytadelą Europy". Wybudował ją węgierski TriGranit, spółka
założona osiem lat temu przez Sandora Demjana, który w latach 70. zaczynał od
tworzenia sieci domów towarowych Skala w Budapeszcie i jednego z pierwszych
komercyjnych banków na Węgrzech. Teraz ma na koncie tytuł najbardziej
wpływowego biznesmena dekady. - Głowę pełną pomysłów i duszę filantropa -
dodają pracownicy TriGranit.
Otwarcie Pałacu Sztuki zorganizowano w przeddzień święta narodowego Węgrów.
Narodowa orkiestra symfoniczna zagrała utwory węgierskich kompozytorów. Do
wejścia prowadził czerwony dywan, na widowni sali koncertowej pojawił się
m.in. Jose Carreras. Z Polski był Jan Kulczyk, który z drugiego rzędu gorąco
oklaskiwał każdy utwór. Przemówienie wygłosił premier Węgier. Wszystko
transmitowała telewizja węgierska, a obserwowali zaproszeni dziennikarze,
m.in. z Niemiec, Czech, Rosji, Francji i Polski.
W Budapeszcie od kilku lat działają też dwa wybudowane przez TriGranit centra
handlowe, m.in. najpopularniejsze w mieście miejsce zakupów WestEnd City
Center. W ciągu roku odwiedza je ponad 20 mln ludzi. Kilka pięter galerii
handlowych - ze sklepami, kawiarniami, restauracjami, kinem, kasynami,
pięciogwiazdkowym hotelem Hilton i ogrodem na dachu - powstało w ciągu 14
miesięcy.
Centrum handlowo-rozrywkowe Silesia City Center w Katowicach ma być podobne
do WestEndu, ale nowocześniejsze. Otwarcie planowane jest jesienią. - Na
razie wszystkie prace idą zgodnie z planem, nie mamy żadnych opóźnień ani
przestojów. Sprzedaliśmy już 75 proc. powierzchni - mówi Aleksander Kowalski,
specjalista ds. wynajmu w katowickim kolosie. Umowy podpisuje z najlepszymi
firmami, również z takimi, których dotąd nie było na śląskim albo polskim
rynku. Jest zapracowany, ale na otwarcie Pałacu Sztuki w Budapeszcie zrobił
sobie przerwę. - Już zastanawiamy się, co zorganizować na otwarcie centrum w
Katowicach, żeby przebić Węgrów - żartuje.
TriGranit Development Corporation, z siedzibą w Budapeszcie, działa na rynku
nieruchomości od ośmiu lat. Jest zaliczana do czołowych deweloperów Europy
Środkowo-Wschodniej. Buduje w Budapeszcie, Bratysławie, Pradze i teraz w
Polsce, na Śląsku. Planuje też inwestycje w Bukareszcie, Zagrzebiu,
Belgradzie i Sofii. Jej strategia to przekształcanie zniszczonych obszarów
postindustrialnych w nowoczesne przestrzenie miejskie, które z czasem
zaczynają pełnić rolę nowych centrów miast. TriGranit podkreśla, że nie
buduje centrów handlowych, tylko miejsca spotkań, szanuje lokalne tradycje i
kulturę.
Silesia City Center w Katowicach jest pierwszą w Polsce inwestycją TriGranit.
Trwa budowa części handlowo-rozrywkowej z gastronomiczną. W następnej fazie
projektu powstaną osiedle mieszkaniowe o wysokim standardzie i budynki
biurowe. Koszt całości inwestycji w czterech fazach wyniesie ok. 600 mln
euro. Będzie to największy obiekt tego typu na Śląsku.
Wioleta Niziołek
miasta.gazeta.pl/katowice/1,35055,2608282.html
Temat: TEMAT NA 2006 ROK - WIELKIE KATOWICE
Na wiele zgłoszonych tu wątpliwości odpowie z pewnością artykuł Michała Stangel.
Oto jego dalszy fragment.:
Unijna szansa regionu.
Aglomeracja, jaka jest, każdy widzi? Niezupełnie: zasięg aglomeracji, która tworzą miasta Górnego Śląska, nie jest ściśle określony. W zależności od założeń obszarowych obejmuje ona od kilkunastu do około trzydziestu miast o łącznej liczbie mieszkańców od 2,5 do 4 mln. Na stronie internetowej poświeconej największym miastom świata wymieniona jest aglomeracja katowicka, która z liczbą ludności 2,8 mln jest obecnie 13 najludniejszą aglomeracją europejską. W uchwalonym w zeszłym roku Planie Zagospodarowania Przestrzennego Województwa Śląskiego mówi się o aglomeracji górnośląskiej, obejmującej 24 miasta, które tworzą jedną zintegrowaną bezpośrednimi powiązaniami i współzależną funkcjonalnie, gospodarczo i technicznie przestrzeń, w całości wymagającą skoncentrowanych działań rewitalizujących i restrukturyzujących.
Pomysły integracji pojawiały się od dawna i były dyskutowane zarówno w śród urbanistów i polityków, jak i mieszkańców. Po drugiej wojnie światowej Górnośląski Okręg Przemysłowy rozwinął się gwałtownie jako największy region przemysłowy Polski, jednak żadne miasto nie zyskało na znaczeniu na tyle, by jako metropolia konkurować z Wrocławiem czy z Krakowem. Przez lata w planach rozwoju przestrzennego województwa pojawiały się modelowe koncepcje rozwoju przestrzennego Śląska – zarówno jako spójnego „megaukładu”, jak i koncepcje „rozczłonkowywujące” konurbację na wydzielone przestrzennie mniejsze jednostki. W latach 70 zorganizowano konkurs na nowe centrum GOP, który wygrał zespół prof. Zdzisława Hrynika. Była to idea oparta na pomyśle heksagonalnego układu komunikacyjnego, która wywołała wówczas spore zainteresowanie zarówno władz, jak i fachowców, ale nie została wprowadzona w życie i pozostała utopia. Przez długie lata podobnie było z planami kolei – szybkiej regionalnej, trasy średnicowej czy autostrady.
Jednak w ostatnich latach warunki do integracji są coraz bardziej sprzyjające. Niedawno otwarty odcinek autostrady z Katowic do Gliwic skrócił czas podróży na tej trasie o połowę. Wydaje się, że możemy zaobserwować wiele symptomów „odrodzenia” regionu. Wstąpienie Polski do Unii Europejskiej wzmacnia międzynarodowe powiązania gospodarcze i przyciąga inwestycje, stymulując rozwój przemysłu. Dalsze rozszerzenie Unii spowoduje, że położenie Śląska będzie coraz bardziej „centralne”. Ożywienie na międzynarodowym rynku stali sprawia, że przemysł ciężki zaczyna znowu być rentowny. Rozwój sieci transportowej na Śląsku (autostrada, trasa średnicowa, kolej) powoduje, że funkcjonalnie Śląsk coraz bardziej będzie się „kurczył” do wielkości jednego miasta.
Dzisiaj w aglomeracji przeważa konkurencja między miastami. Nie ma wspólnej polityki, brakuje jednego „podmiotu metropolitalnego”, który byłby dostatecznie silny, by zjednoczyć gminy, często nie potrafiące uzgodnić najprostszych wspólnych spraw. miasta wymagają rewitalizacji; śródmieście Katowic jest w opłakanym stanie, nawet jak na centrum średniej wielkości miasta, a co dopiero centrum metropolii. W tej sytuacji rolę „punktów węzłowych aglomeracji” przejmują centra handlowe. Pomiędzy Katowicami a Chorzowem, na terenie starej kopalni Gottwald powstał największy obiekt komercyjny na Śląsku: Silesia City Center.
Na stronie Urzędu miejskiego Katowic można przeczytać, że projekt centrum zakłada stworzenie swoistego rynku miejskiego z kawiarenkami, restauracjami i sklepikami. Jest to pozytywne dla samego terenu poprzemysłowego i najbliższego otoczenia, ale, niestety, z punktu widzenia funkcjonowania większego obszaru, a w szczególności śródmieść Katowic i Chorzowa, jest sprzeczne z zasadami rewitalizacji i zrównoważonego rozwoju.
Temat: Co naprawdę jest ważne dla Ślązaków?
skun2 napisał:
> e, to jest niestety demagogia - z tym wyprowadzaniem kasy.
To fakt. Czytaj prasę. Minister Zdrowia w rpowadził rozporządzenie, które
pozbai śląski oddział NFZ ok. 130 milionów złotych. Wcześniej grabiono kasę
chorych (nie mówię tu o przewidzianym ustawą mechanizmie wyrównawczym).
> Gdybym tu nie mieszkał to pewnie wydawałoby mi się, że to jakiś region
> kompetencji i uczciwiości.
> Niestety mieszkam i wiem, że nie:)
Na pewno nie ma tu więcej niekompetencji i nieuczciwości niż w urzędach
centralnych. Nie jest to zatem żaden argument przeciw autonomii.
> Uszok?
> Co to za jeden?
> Tak powinienem zapytać jako mieszkanioec każdej innnej gminy niż Katowice.
> Sam fakt, że znam, to nazwisko jest nienormalny:)
A znasz nazwisko burmistrza Nowego Jorku? Czy fakt, że zna je wielu ludzi na
całym świecie jest nienormalny?
> Katowice to nie pępek śląska:)
Największe miasto Górnego Śląska.
> W dodatku symbol niemocy, co w w tej pseudostolicy regionu sie wydarzyło w
ost.
>
> 15-tu latach?:)
> NIC.
Odporny jesteś na fakty. Może małe uszczegółowienie:
- budowa Biblioteki Śłąskiej - najbardziej nowoczesnej obok biblioteki UW w
Polsce
- budowa nowych gmachów wydziałów prawa i teologii UŚ
- inwestycje drogowe - trasa średnicowa, al. Górośląska, odcinek A 4
- rozpoczęcie budowy nowej biblioteki uniwersyteckiej
- budowa siedziby Banku Śląskiego
- rozpoczęcie budowy największego centrum rekreacyjno-handlowego w Europie
Środkowej (Silesia Center)
- ropoczęcie rewitalizacji centrum - systematyczne remonty kamienic w
śródmieściu
- powstanie licznych szkół wyższych - o zróznicowanym, jak wszędzie, poziomie
- powstanie ASP (usamodzielnienie filii szkoły krakowskiej)
- rozpoczęcie kompleksowego remontu kanalizacji
> Szpitale jak wiadomo mają i miały sie dobrze, ale te niespecjalistyczne -
> wykonujące tanie badania, inne nie, reforma służby zdrowia była do d. właśnie
> dlatego.
Była do niczego dlatego, że zahamowano próby wdrożenia mechanizmów rynkowych,
podjętych w śląskiej kasie. Łapiński rozwalił to co udao się zrobić.
> A teraz z innej beki - pamiętasz czasy sprzed 89-tego - w kazdym jarze,
rowie,
> na każdej skarpie śmietnik dziki był.
> Minęło lat kilka i czyściutko jest (chociaż można bajzel znaleźć tu i
ówdzie),
> ale jechałem pociągiem do Wawy parę lat temu (CMK) i te wszystkie wiochy w
> okolicy stolicy były zawalona śmieciorami - jeden wielki burdel, którego
> nigdzie, nigdy w takich rozmarach nie widziałem. Nie wiem jak to teraz
wygląda,
>
> ale tego widoku nigdy bie zapomnę.
> I co to ma do rzeczy?
> Ano to, że we wsi x w regionie y jest czysto, a we wsi z w regione f jest syf.
> Czemu? Bo są do d... gospodarze, bo ktoś lubi mieć wysypisko za płotem, bo
ktos
>
> się do syfu przyzwyczajił.
Tak, tak. Znamy to. Mit dobrego cara, apotem dobrego komunistycznego wojewody.
Nieważny system, ważny "dobry gospodarz", ktory korzysta z układów w centrali.
> Katowice są brzydkie i zaniedbane i tak już chyba
> zostanie,
Dawno niebyłeś w Katowicch, albo jesteś ni etylkoodporny na słowo, ale także na
obraz.
w Zabrzu chcą zakisić się w swoim stęchłym sosie - nie chcą muzeów,
> nie chcą znaleźć sie na mapie turystycznej, jedyne miasto w województwie,
> którego klub piłkarski pewnie utrzymał się w pierwszej lidze, ale
wyremontować
> stęchły stadion nie dadzą rady,
W Zabrzu działa grono społeczników, którzy ratują zabytki przemysłowe. I co?
Niby nie ma ludzi, kytórzy mogą coś zrobić dla miasta?
Chorzów - miasto familoków - ma deptak
> elegancki, jesteś w Chorzowie czujesz się dobrze, w Katowicach czujesz się
źle,
>
> największy park w Europie - zdycha - brak kasy, ponoć, jak na wszystko
> wszędzie,
Park jest w Chorzowie, nie w Katowicach. To po pierwsze. Po drugie - to
własność skarbu państwa. Kolejny argument za autonomią - państwo doprowadza
mienie do ruiny. Park jest daleko od Ministerstwa Skarbu.
perełka do wyrzucenia, zabytki architekyury - przemysłowej -
> wyburzane (przez kopalnie), pałace - opuszczone...
Te pałace opuszczono już w 1945 roku. W dużej części należą do skarbu panstwa.
Kopalnie również są państwowe. Wniosek - państwo nie dba o dziedzictwo
kulturowe w regionach. Kolejny argument za autonomią.
> No i długo by można wymieniać - a po co wymieniam i o co mi chodzi - o
> niemożność, która w tym województwie panuje, a nie musi, ale panuje...
> Autonomia chyba nas jeszcze bardziej pogrąży...
A niby teraz to centrala nam pomaga? Hodując mafię węglową i wyprowadzając kasę
na leczenie?
Temat: Reorganizacja trzech skrzyżowani??
co by się mi przydało w Gliwicach
mieszko966 napisał:
> > Na cholere nam Forum?!
> Żeby można było zrobić fajne zakupy bez jeżdżenia do Katowic czy Krakowa.
Żeby rozruszać nieco zasiedziały rynek handlowo-usługowy w Gliwicach. Większość
ludzi ma już dość robienia zakupów w "Cepelii" albo w sklepie "Adam i Ewa".
W tym mieście potrzeba czegoś nowego, a wtedy może i stare wreszcie się
zreforumje (mamy demokrację, a niektóre sklepy dalej wyglądają, jak za komuny).
Zresztą, przykład Areny pokazuje, że ludzie cenią sobie ofertę centrów
handlowych. No i jeszcze ludzie chcą własnego multipleksu, żeby nie jeździć za
każdym razem do Zabrza. Nie wspominając o tym, że lepsze Forum, niż zgliszcza
po GZMO, które straszyły wszystkich wjeżdżających pociągiem do Gliwic.
Czytuję to forum ledwo od paru dni, ale już Cię lubię :-)) Mam bardzo podobne
zdanie co do tego czego należy oczekiwać od miasta. Tak się składa, że mieszkam
pod Gliwicami, ale pracuję w różnych miastach GOP-u (głównie w Katowicach).
Względna bliskość tych innych miast oraz zaniedbania w infrastrukturze
komunikacyjno-handlowo-rozrywkowej w Gliwicach powodują, że na dzień dzisiejszy
traktuję Gliwice głównie jako miasto, przez które trzeba przejechać, ale
zatrzymywać się to już niekoniecznie. Tak naprawdę to "w tym temacie" są chyba
tylko trzy miejsca, które odwiedzam w miarę regularnie:
1. pierwsze to park Chopina i palmiarnię (mam 5-ci letniego dzieciaka) Niestety
od kiedy zamknięto Bajdocję w Zenicie przyjazd do centrum stał sie znacznie
mniej atrakcyjny. Gdy przychodzi lato milej wybrać się do Wesołego Miasteczka,
zoo i parku w Chorzowie.
2. Kina w gliwicach to absolutna porażka. W zasadzie jedyne do którego warto
się wybrać to Amok (rzecz jasna ze względu na repertuar). Jak się chce zobaczyć
jakiś hollywoodski hicior to lepiej pojechać do Zabrza lub Rudy Śląskiej, nie
wspominając już o Katowicach. Brak porządnego multipleksu w Gliwicach jest moim
zdaniem jednym z istotniejszych zaniedbań (nie pisze tu o kulturze wyższych
lotów bo to temat na zupełnie inny wątek)
3. No i kwestia zakupów. Nie przepadam za wizytą w sklepach, ale od czasu do
czasu jest ona koniecznością (parę razy w roku trzeba kupić prezenty, albo
zmienić płaszcz czy buty). Myślę, że mam w tym względzie typowo męskie
wymagania: wejść, otrzymać fachową poradę, kupić i nie musieć już wchodzić do
nastepnego). Jedyny sklep w Gliwicach, który mnie przyciąga w tym względzie to
Kruk na Zwycięstwa (nie wiem jak to jest, ale jest znacznie ciekawiej
zaopatrzony niż znane mi Kruki w Katowicach). Wszelkie inne zakupy tego typu
robię w Katowicach. Chciałbym być dobrze zrozumiany: nie jestem jakimś
fanatykiem pasaży handlowych w molochach typu Silesia, czy Trzy Stawy. I tak
jak tam wchodzę to idę do konkretnego sklepu, którego potrzebuję. A zatem nie
mam nic przeciwko temu by sklep, który mnie interesuje był na Zwyciestwa, albo
Dworcowej (grunt by zapewnili dobry dojazd i parking). Ale miasto musi jakoś
umieć przyciągnąć dobre marki. Jeśli taką metoda ściągnięcia dobrych sklepów są
pasaże to O.K. - należy budować pasaże. Proste, nie ?
Cieszę się zatem, że coś się w kwesiach o któych piszę w Gliwicach zmienia. Tak
trzymać :-))
Temat: Tanie linie nakręcają zakupową turystykę
Tanie linie nakręcają zakupową turystykę
Kolumny zdezelowanych autokarów, pasażerowie ze Wschodu, rosyjskie wiertła i
unurzane w błocie bazary - taki był obraz turystyki zakupowej w Polsce jeszcze
kilka lat temu.
Teraz obraz ten tworzą samoloty tanich linii, eleganckie centra handlowe i
markowe ciuchy atrakcyjne dla robiących shopping tours z Zachodu.
- Rosjan, Ukraińców i Białorusinów powoli wypierają Anglicy i Irlandczycy.
Kupują tanie bilety lotnicze i buszują po polskich centrach handlowych - mówi
Katarzyna Sobierajska z Polskiej Organizacji Turystycznej.
Galeria Dominikańska we Wrocławiu, śląska Silesia lub warszawska Galeria
Mokotów podobają się obcokrajowcom, bo... są nowoczesne. - W Polsce boom na
zakupowe galerie rozpoczął się zaledwie kilka lat temu. W innych europejskich
miastach dawno już się zakończył, więc centra handlowe nie są aż tak
atrakcyjne - wyjaśnia Sobierajska. Cudzoziemców kuszą też niższe ceny markowej
odzieży, biżuterii i sprzętu elektronicznego. Chętnie kupują bursztyn,
porcelanę z Bolesławca, haftowane obrusy i wyroby rękodzielnicze z wikliny.
Dla handlowców i władz miasta gra jest warta świeczki. Z najnowszych badań
Instytutu Turystyki wynika, że z roku na rok do Polski przylatuje o 30-40
proc. więcej mieszkańców Wysp Brytyjskich. A tylko w tym roku obcokrajowcy
zostawią w Polsce ponad 3 mld dol.! POT liczy najbardziej na wykorzystanie
tzw. city breaks, czyli zakupowych weekendów. Najnowszy pomysł na promowanie
turystyki handlowej to Festiwal Zakupów, impreza powstająca we współpracy
miast z centrami handlowymi, touroperatorami i tanimi liniami lotniczymi.
Każde miasto miałoby wybrać dogodny termin, w którym warto przyjechać na
obniżki cen. Program ruszy w przyszłym roku.
O zagranicznych turystów malle walczą również na własną rękę. W Łodzi kończy
się właśnie budowa centrum handlowo-rozrywkowego Manufaktura. Sklepy,
restauracje i muzea zajmą 12 pofabrycznych budynków dawnego imperium Izraela
Poznańskiego. Inwestor, firma Apsys, liczy, że cudzoziemców zachęci oryginalny
projekt rewitalizacji. I 250 sklepów. - Bywamy na zagranicznych targach
turystycznych, będziemy inwestować w reklamy w gazetkach pokładowych - mówi
Joanna Delbar, rzeczniczka Manufaktury.
Łakomym kąskiem staje się również klient z Niemiec - bo ma do Polski
niedaleko, a u siebie w niedzielę zakupów nie zrobi. Poznań wabi go stroną
internetową przygotowaną specjalnie dla mieszkańców Berlina - bo mają dobre
połączenia kolejowe. Hasło reklamowe brzmi: "Poznań najlepszy na zakupy".
Na Niemców stawia również targowisko Ptak z podłódzkiego Rzgowa. -
Zauważyliśmy, że w weekendy na naszym parkingu ustawia się coraz więcej
samochodów z niemieckimi rejestracjami. Przyjeżdżają z Berlina, Düsseldorfu i
Kolonii. Wygląda na to, że w Niemczech pojawiło się zapotrzebowanie na
targowiska, więc postanowiliśmy to wykorzystać - mówi Paweł Babski, dyrektor
CT Ptak. Scenariusz wycieczek handlowych ma być taki: Niemcy przyjeżdżają rano
autokarem. Na targowisku jedzą posiłki i robią zakupy. Jeśli zdążą, będą mogli
również zwiedzić Łódź. Wieczorem wracają. CT Ptak będzie się u Niemców
reklamować jako "największe centrum targowe w Europie Wschodniej". A w jednej
z hal targowych uruchomił kasę z biletami lotniczymi.
/GW/
Temat: Manufaktura
Ciekawostka ze Śląska...
Niewiele mniejsze od Manufaktury. W idealnym miejscu na Śląsku. Jak widać taka
będzie w Polsce przyszłość centrów handlowych.
miasta.gazeta.pl/katowice/1,35019,2224803.html
W Katowicach rozpoczęto prace przy budowie Silesia City Center
Angelika Swoboda 12-08-2004 , ostatnia aktualizacja 12-08-2004 00:10
Rynek, kawiarnie, galerie. Wszystko w jednym Silesia City Center, które
powstanie w Katowicach. Właśnie rozpoczęto wyrównywanie terenu w miejscu dawnej
kopalni Gottwald. - Takiego miejsca nie ma jeszcze na Śląsku - przekonuje Marcin
Wojtkiewicz-Donhefner z firmy reklamowej KUC, obsługującej Silesia City Center.
Robotnicy, którzy pojawili się niedawno na terenie dawnej kopalni Gottwald, od
razu zwrócili uwagę mieszkańców Katowic. - Co tam się dzieje? - pytali się
katowiczanie. Ruchem na budowie przy ul. Chorzowskiej zainteresowali się też
internauci. - Ile będą kosztowały mieszkania? Kiedy to otworzą? - zastanawiają się.
Simon Bayley, dyrektor projektu Silesia City Center w Katowicach: - To jedna z
największych inwestycji na Śląsku. I pierwsze takie, zupełnie unikatowe centrum
z rynkiem, pubami, galeriami, sklepami i kawiarniami w jednym miejscu.
Budynki kopalni, które razem z terenem kupiła węgierska firma TriGránit, będą
odrestaurowane. Wieża szybowa Jerzy zamieni się w punkt widokowy, a na dole
powstaną kawiarenki, restauracje, sklepy, fontanny i wieloekranowe kino. Na
dachu wyrosną ogrody, a w innej części powstaną biura i mieszkania. - Firma
TriGránit, która jest inwestorem kompleksu, przekształca zniszczone obszary
postindustrialne w nowoczesne przestrzenie miejskie, które z czasem zaczynają
pełnić rolę nowych centrów miast - podkreśla dyrektor Bayley.
Ciekawostką jest to, że w miejscu po dawnym basenie powstanie centrum
kulturalne. Ma tętnić życiem. Inwestorzy zapowiadają wystawy lokalnych artystów
i rzemieślników, pokazy dla dzieci i osób niepełnosprawnych.
- Rozmawialiśmy już o tym w Urzędzie Miasta. Pewni artyści zadeklarowali, że
chętnie wystąpią w centrum kulturalnym, ale nie mogę na razie zdradzić ich
nazwisk - mówi Marcin Wojtkiewicz-Donhefner z firmy reklamowej KUC,
odpowiedzialnej za public relations Silesia City Center.
Największy komercyjny obiekt na Śląsku ma kosztować około 600 mln euro. Kiedy
będzie można go obejrzeć? - Zakończenie pierwszego etapu budowy i otwarcie
centrum planujemy na koniec przyszłego roku - zapowiadają inwestorzy.
Jakieś dwa, trzy miesiące wcześniej wszyscy, którzy będą pracowali przy obsłudze
centrum, zaczną się szkolić. Według zapowiedzi, w Silesia City Center ma
zarabiać na chleb około tysiąca osób. Prawdopodobnie znajdą się wśród nich także
byli górnicy.
80 000 m kw. powierzchni
240 sklepów
3000 miejsc parkingowych (2200 na parkingu zewnętrznym, a 800 na podziemnym)
15 mln - przewidywana liczba odwiedzających w ciągu roku
ok. 1000 osób zostanie zatrudnionych po otwarciu
Strona 3 z 3 • Znaleziono 189 rezultatów • 1, 2, 3