siłownie w łodzi

Widzisz posty znalezione dla hasła: siłownie w łodzi





Temat: Gimnazjum nr 43
Gimnazjum Nr 43

ul. Powszechna 15, 93-321 Łódź

tel. 645 93 04

e-mail: lodz_gimn_43@edu.apple.pl

www: edu.apple.pl/43_lodz/default.html

Klasy: integracyjna, dwujęzyczna z wykładowym niemieckim, klasa z dwoma językami

Języki obce: angielski i niemiecki.

Średnia szkolna z ubiegłorocznego egzaminu końcowego:

częśc humanistyczna - 35,98 pkt.

część matematyczno-przyrodnicza - 28,8 pkt.

Liczba uczniów w szkole: 736

Średnia liczba uczniów w klasie: 28

Godziny zajęć: 8-15.30

Komunikacja. W pobliżu gimnazjum zatrzymują się tramwaje linii: 5, 6, 15 autobusy: 52.

Liczba ubiegłorocznych absolwentów: 247

W liceach ogólnokształcących naukę kontynuuje: 184

W liceach profilowanych: 20

W technikach: 29

W zawodówkach: 14

Imprezy cykliczne: Turniej Klas Integracyjnych - wszystkie szkoły integracyjne rywalizują w konkursach sportowych, plastycznych, komputerowych; sobotnio-niedzielne rajdy; dyktando "Mistrz Ortografii", konkurs szkolnych formacji tanecznych; "W kręgu kultury" - międzyszkolne coroczne imprezy międzyprzedmiotowe np. Dzień Niemiecki (przybliżanie epok i kultury Niemiec we współpracy z rodowitymi Niemcami oraz UŁ, warsztaty, sesja plakatowa, kulinaria, muzyka, obyczaje), Dzień Brytyjski - przybliżenie kultury Wielkiej Brytanii; semestralne sprawdziany dla uczniów uczących się języka niemieckiego i angielskiego oraz przedmiotów egzaminacyjnych.

Zajęcia pozalekcyjne: koła matematyczne, biologiczne, polonistyczne, fizyczne, historyczne, europejskie, komputerowe, gazetka szkolna, koło teatralne i koło Caritas, kronika szkolna, zajęcia sportowe: siatkówka, lekkoatletyka, koszykówka

W szkole jest 21 komputerów i 2 pracownie informatyczne.

Obiekty sportowe: pięć sal gimnastycznych, w tym dwie duże i siłownia, basen w SP nr 190 - dla uczniów biorących udział w zajęciach sportowych

Szkoła chwali się: klasami integracyjnymi i budynkiem przystosowanym do potrzeb niepełnosprawnych, wykwalifikowaną kadrą, opieką pedagogów i psychologa, logopedy i rehabilitanta, klasami dwujęzycznymi (sześć godzin niemieckiego w tygodniu, przygotowanie do certyfikatu I stopnia, wymiana uczniów ze szkołą w Freiburgu), laureatami wojewódzkich konkursów przedmiotowych, projektami robionymi wspólnie ze szkołami z Hiszpanii, Holandii i Niemiec; asystentem językowym (Niemiec) finansowanym prze Unię Europejską; imprezami i aukcjami, z których dochód idzie na Dom Dziecka, Schronisko dla Zwierząt i WOŚP; stypendiami i bezpłatnymi kompletami podręczników dla najzdolniejszych uczniów, Klubem Japonistycznym - zajęcia prowadzą m.in. studenci japonistyki, oraz sekcją kendo; współpracą z Muzeum Historii Miasta Łodzi, Muzeum Etnograficznym i Muzeum Włókiennictwa (odbywają się tam lekcje); ścisła współpraca z kinem Bałtyk, klubem Energetyk i teatrami, gazetką szkolną, certyfikatem rządu Niemiec jako szkoły przygotowującej się do DSD II; certfikatami „Szkoły promującej zdrowie” i „Szkoły z klasą”.

Jest stołówka, obiad kosztuje 3,5 zł

Opieka medyczna: pielęgniarka codziennie, bezpłatne przeglądy stomatologiczne

Spośród kandydatów spoza rejonu pierwszeństwo mają ci, którzy zdali egzamin językowy (klasy dwujęzyczne), uzyskali najwyższą średnia ocen na koniec pierwszego semestru szóstej klasy i końca piątej





Temat: Teatr Wielki
Sylwia chce zostać Violettą – rozmowa z Małgorzata Kulińska

7.12.2006

Michał Lenarciński: W piątek na scenie Teatru Wielkiego w Łodzi zobaczymy panią w roli tytułowej w premierze "Księżniczki czardasza", tydzień później jako Zuzannę w premierze "Wesela Figara", wcześniej były premiery "Krakowiaków i górali" oraz "Carmen". Chyba jest pani zapracowana.

Małgorzata Kulińska: - I bardzo mnie to cieszy. Po to kończymy szkoły, by śpiewać - to motto mojej pani profesor Delfiny Ambroziak i ja również chętnie podpisuję się pod nim.

Role, o których mówimy, są odmienne i zróżnicowane, podobnie epoki i style oper. Co sprawiło pani największą przyjemność?

- Każda z tych postaci jest interesująca, daje możliwość wykazania się nie tylko umiejętnościami wokalnymi, ale i warsztatem aktorskim. Każda rola daje mi przyjemność, ale chyba Sylwia, czyli księżniczka czardasza, jest tą wymarzoną.

Dlaczego?

- Kiedy pracowałam w łódzkim Teatrze Muzycznym, tak bardzo chciałam ją zaśpiewać, że sama się jej nauczyłam. Nigdy w życiu tak bardzo nie starałam się o rolę. Stanęłam do przesłuchania, później do castingu, uprzednio z zaprzyjaźnioną choreografką przygotowując układ czardasza, wreszcie zaśpiewałam i zatańczyłam. Włożyłam tyle pracy i usłyszałam, że Sylwia powinna być brunetką...

Kolor włosów chyba nie może być w teatrze przeszkodą?

- Też tak myślałam. I również dlatego cieszę się, że - mimo iż wciąż nie jestem brunetką - Sylwię zagram.

Trudno chyba przygotowywać jednocześnie dwie role: operetkowej Sylwii i Mozartowskiej Zuzanny?

- Nie. Choć biegam z próby na próbę, nie czuję się zmęczona, a raczej szczęśliwa. A przy tym mam wielką przyjemność przygotowywać Zuzannę u boku Joanny Woś; mogę podpatrywać mistrzynię na scenie i słuchać jej podpowiedzi.

Czy ten sezon przyniesie kolejne role, czy da wreszcie wytchnienie?

- Nie potrzebuję wytchnienia. I już cieszę się na następną pracę: w "Cyganerii" przygotuję partię Musetty.

A, poza Sylwią, jaka rola przyniosłaby pani najwięcej radości?

- Sylwia to moje marzenie operetkowe: wszak pięć lat pracowałam w Teatrze Muzycznym. W operze tą partią, na którą czekam, jest Violetta w "Traviacie". Myślę, że nawet jeśli nie dostanę propozycji - jak mówi się w teatrze - wejścia w rolę, to i tak nauczę się jej sama. Nawet na pewno się nauczę.

Czy, poza śpiewaniem, ma pani czas na inne zajęcia? Choćby na spacer, pływanie, a może siłownię?

- Mam, i wszystko to robię. A ostatnio odkryłam, że umiem gotować.

To zupełnie nowa dyscyplina sportowa.

- Cha, cha! W moim wydaniu tak. Mąż stwierdził, że mam osiągnięcia i trzeba mu wierzyć.

A jakieś pozazawodowe pasje?

- Motoryzacja.

Ograniczająca się do jazdy, czy poszerzona na przykład o mechanikę?

- Ta pasja nie ograniczająca się wyłącznie do jeżdżenia. Lubię podziwiać auta na wyścigach i wystawach.



- Dziennik Łódzki





Temat: Transfery, wieści
W ŁKS płacą i płaczą

Po przejęciu obiektu przez MOSiR przy al. Unii z niedowierzaniem kręcą głowami - za wszystko trzeba płacić.
Odkąd obiektem przy al. Unii zaczęło administrować miasto, czyli MOSiR, zapanowały w nim zupełnie nowe porządki. Nowy zarządca zaczął od spisania liczników i to przyniosło pierwsze zaskoczenie. Teraz każda sekcja będzie płacić za faktycznie zużytą wodę, prąd, gaz. Fikcyjne kwoty ustalane dotąd przez stowarzyszenie przestały obowiązywać. Za darmo będą korzystać z obiektu tylko sekcje, które nadal są stowarzyszone w ŁKS. - Rzeczywiście pobieraliśmy symboliczne kwoty, ale i tak nie wszystkie sekcje na czas regulowały swoje zobowiązania - przyznaje Mirosław Wróblewski, wiceprezes ŁKS. Jak dowiedziała się "Gazeta", restauracja, która funkcjonuje w klubie, dostała blisko dwukrotną podwyżkę opłat za ciepłą wodę. Również czynsz będzie wyższy.

MOSiR zaczął spisywać umowy z sekcjami wydzielonymi ze stowarzyszenia ŁKS, czyli m.in. koszykówką kobiet oraz męską. - W domu też płaci się za prąd i ogrzewanie. W klubie będzie tak samo. Jesteśmy zakładem budżetowym, który musi na siebie zarabiać - mówi kategorycznie Dariusz Gałązka, dyrektor MOSiR.

Według przedstawicieli ośrodka koszty wynajmu zostały policzone według stawek obowiązujących w urzędzie miasta, które zatwierdził prezydent Jerzy Kropiwnicki. Czyli ok. 6 zł za metr kwadratowy zajmowanego pomieszczenia plus opłaty za media. - To dla nas nowość, ale dobrze znam dyrektora i mam nadzieję, że jakoś się dogadamy - mówi Mirosław Trześniewski, trener koszykarek, które osobno będą płacić za użytkowanie hali, szatnie czy kąpiel pod prysznicem. - Wierzę, że miasto, pobierając większe opłaty, nie będzie chciało likwidować sportu. Przeciwnie, jestem pewien, że pomoże naszej drużynie się rozwijać - dodaje szkoleniowiec.

- Jesteśmy gotowi do negocjacji - deklaruje Piotr Zych, trener koszykarzy, który w związku z większymi opłatami spodziewa się poprawy warunków do trenowania. Przypomnijmy, że zimą w hali przy al. Unii temperatura spadała nawet do 10 stopni poniżej zera, a z kranów nie zawsze płynęła ciepła woda.

Zaskoczeniem numer dwa dla działaczy klubu są zmiany administracyjne. - Dotąd przychodziłem do sekretariatu, zapisywałem w brulionie termin meczu czy turnieju i było po sprawie - mówi proszący o anonimowość szkoleniowiec młodych ełkaesiaków. - Teraz muszę podpisać umowę. A jeśli chcę zorganizować turniej, to złożyć specjalne podanie.

Gałązka: - To chyba normalne, że chcę mieć wcześniej ustalony harmonogram korzystania z obiektu.

Dyrektor MOSiR załamał się, kiedy zobaczył siłownię, w której ćwiczyli dotąd pierwszoligowi sportowcy z al. Unii i... od razu ją zamknął. Okazało się, że urządzenia nie miały koniecznych atestów.

Ale największe zmiany czekają sekcję piłki nożnej. Dotąd opłata za wynajmowanie boiska dla pierwszoligowych piłkarzy wynosiła tylko 2 tys. zł miesięcznie. Mimo tak niedużej sumy spółka i tak ma ogromne długi wobec stowarzyszenia. Ale od nowego sezonu stawka wzrośnie wielokrotnie. Tego dotyczyło wczorajsze spotkanie Daniela Goszczyńskiego, właściciela drużyny, z wiceprezydent Łodzi Hanną Zdanowską. - Jeśli sekcja chce korzystać z boiska, będzie płacić realną kwotę jego utrzymania - zapowiada. - Przypominam, że za używanie obiektu należącego do MOSiR-u Korona Kielce płaci 93 tys. zł miesięcznie. My proponujemy niższą kwotę, ale na pewno nie będą to 2 tys. zł. ŁKS to prywatna spółka, do której miasto nie może dopłacać.

Jak dowiedziała się "Gazeta", za korzystanie z głównej płyty, boiska ze sztuczną murawą, dwóch boisk treningowych na terenie Energetyka oraz pomieszczeń klubowych (około 500 mkw) miasto zażądało ok. 30 tys. zł na miesiąc. ŁKS zaproponował 2 tys. zł.

- Ideą przekazania obiektów do miasta było uratowanie zasłużonego klubu przed likwidacją, a nie zmuszanie sekcji do płacenia haraczu - załamuje ręce Marcin Durasik, rzecznik prasowy ŁKS SSA.

Hanna Zdanowska: - Wynegocjowana cena odstępnego jest bliższa faktycznej kwocie utrzymania obiektu, czyli tego, co przedstawiliśmy - mówi wiceprezydent. - W piątek do południa właściciel spółki spotka się z dyrektorem MOSiR, żeby podpisać ostateczny kontrakt. A ja sprawdzę sponsorów, jakich przedstawił mi prezes ŁKS, którzy mają być gwarantami tego, że pierwszoligowców będzie stać na te opłaty.

Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź



Temat: [Wydzielone] O szkoleniach i egzaminach

No własnie, takie sytuacje, jak opisana miałem na myśli.
Gdyby opisanej sytuacji uczestnicy kolizji mieli ubezpieczenia, moja sytuacja najprawdopodobniej by się nie zmieniła. Musiałbym udowodnić że to pacjent z "Polara II" ponosi winę za kolizję. Gdyby uznano że winy nie ponosi - z jakiej racji ubezpieczyciel miałby mi płacić z jego polisy ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej, skoro cała odpowiedzialność za szkody spadła na mnie? Conajwyżej uniknąłbym płacenia za żelkot na jego dziobie jaką obił sobie taranując mój jacht, gdyby jeszcze był na tyle bezczelny aby wyrwać trochę kasy i na tym. Dostałbym na bank odszkodowanie tylko wtedy gdybym mial wykupioną polisę Yacht Casco - znacznie droższą od polisy OC.

Problem w tym, że to poszkodowany stracił maszt wartosci kilku tysiecy zł. Sprawca jasno oświadczył (był protokół Policji), że nie stać go na pokrycie strat. Oczywiście pozostawała droga procesu cywilnego.
Więc należało taki proces cywilny wytoczyć. Jakby komornik wszedł na połowę pensji pacjenta, albo zlicytował mu jacht (a jeśli tamten jacht był czarterowy - to też by go zlicytował, głupi byłby czarterodawca który powierzyłby nieubezpieczony jacht w obce ręce), to pieniędzy na odszkodowanie by wystarczyło. Dlaczego więc poszkodowany nie upomniał się o swoje, prościej było ponarzekać na przepisy nie wymagające ubezpieczenia?

Może więc te bowiązkowe OC, to nie taki głupi pomysł.
Z punktu widzenia ubezpieczeniowych rekinów finansjery niewątpliwie nie byłby to glupi pomysł...

Zupełnie nie rozumiem, skąd założenie, o zmowie, monopolu itp.
Stąd że ubezpieczalnie nie są organizacjami non profit przeznaczającymi zebraną kasę wyłącznie na pokrycie szkód, a całą nadwyżkę zwracającymi swoim kilentom, tylko instytucjami biznesowymi takimi samymi jak kluby fittnes, siłownie, solaria, exkluzywne hotele czy restauracje które za jedyny cel mają zebrać od swoich klientów ile tylko się da i żyć pełną gębą z tego co zostanie, a jedyną ich troską jest pilnować aby przypadkiem nie stracić klienta.

Takie ubezpieczenie, przez swoją masowość i niewielkie kwoty maksymalne, w stosunko do OC samochodów, kosztowały by kilkadziesiąt zł rocznie.
Oooj naiwny naiwny naiwny jak dziecko we mgle To teraz faktycznie tyle kosztują (choćby ubezpieczenia od OC w życiu prywatnym z opcją "uprawianie żeglarstwa"), dzięki nie tylko małej szkodowości ale i nieobowiązkowości. Jakby kosztowały drogo - to większość dotychczasowych klientów podziękowałaby za taki "towar", conajwyżej żeglowałaby ostrożnie unikając miejsc gdzie można sobie (a zwłaszcza komuś) nabić guza (takich jak choćby warszawskie "Święto Wisły 2008" gdzie na hasło "ubezpieczenie" sam pomyślałem że w obliczu spodziewanego natłoku przed publicznoscią żaglówek, motorówek, kajaków, "smoczych łodzi" itd warto by je wykupić , ale okazało się że organizator z góry ubezpieczył całą imprezę), a pazerna firma moglaby liczyć tylko na wpłaty z kieszeni paru niezorientowanych, np. przeświadzczonych o obowiazkowości ubezpieczenia. Gdy natomiast nastąpi tzw. usztywnienie popytu w następstwie wprowadzenia obowiązku ubezpieczenia - wówczas nawet znaczne podniesienie stawek nie spowoduje znaczącego odpływu kilientów - dla większości z nich całkowita rezygnacja z żeglowania bylaby wyrzeczeniem zbyt wielkim. Więc ustalilay się równowaga na takim poziomie, że dalsze zwiększanie stawek mogłoby już doprowadzić do upadku żeglarstwa, co pozbawiłoby firmy spodziewanych zysków. Konkurencja na rynku ubezpieczeniowym zmieniłaby niewiele - po prostu zamiast monopolu mielibyśmy oligopol. Niektóre firmy ubezpieczeniowe miałby wprawdzie tańsze oferty od pozostałych, ale nie tak znów bardzo - po co mialyby się wyrzekać części kasy jaka sama pcha się w ich ręce?

Więc nie mówmy o rujnowaniu ubogich żeglarzy.
Już opinia publiczna w tych ubogich żeglarzy w ogóle nie uwierzy, mając przed oczyma na hasło "jacht" pływające rezydencje pokazywane w brazylijskich telenowelach. Skoro z takim bólem godzi się na wysokie stawki ubezpieczeń motoryzacyjnych mimo że samochód uchodzi w dzisiejszych czasach nie za luxus ale za podstawowy środek do życia, narzędzie pracy - to dlaczego jednocześnie miałaby ujmować się za żeglarzami, którzy w powszechnym mniemaniu nawet nie wiedzą co zrobić z nadmiarem kasy?

Co do opłat portowych, w większości portów, a przede wszystkim porcików Skandynawii, wynoszą ZERO.
Może i tak jest, ale w naszym kraju zanosi się raczej na model chorwacki czy grecki, a nie fiński. Jakiś cwaniaczek zamierza otworzyć "marinę" w centrum Wrocławia, licząc chyba tylko na Niemców którzy zechcą trzymać swoje jachty w Breslau, płacąc 300PLN za miesiąc Życzę mu aby srodze się przeliczył.

Tomek Janiszewski

[ Dodano: Sro 11 Lut, 2009 16:14 ]



Temat: kopsnij bilet:)


dlaczego
| emeryt ma byc lepszy ode mnie, albo gorszy of coz? Albo czlowiek chory?
| Moge mu wspolczuc, ale jesli menel nie moze, albo czlowiek biedny, to
nikt.

ten emeryt pracował, abyo mial sie gdzie uczyc, co jesc, gdzie spac...


A teraz ja pracuje, zeby on mial co jesc, zeby dostal emeryture.

<cut


| Raczej McDonald niz security, a wiesz ile placa za taka robote. Wynajmij
| mieszkanie i oplac wszystko zobaczymy czy bedziesz mial prawie stowe
| na bilet. A do pracy na piechotke mozesz nie zdazyc, jak bedziesz mial
pecha
| to np. z Woli na Mokotow.

a kto powiedzial, ze masz mieszkac w w-wie. ludzie z radomia i lodzi
przyjezdzaja do pracy w w-wie. dla chcacego nic trudnego. alternatywa dla
radomia moze byc... rower gorski. przy okazji zaoszczedzisz na silowni,
fitnesie, basenie, czy innym "balsamie dla ciała"


A jesli mam uszkodzone kolano? Albo nie stac mnie na rower (skoro na bilet
nie mam to na rower tym bardziej)

<cut


| ciekaw jestem jak bys reagowal beda wlascicielem prywatnej linii
| autobusowej. pozwalalbys jezdzic pasazerom gratis????

| Hehehehe, odpowiedz brzmi NIE. I tu dochodzimy do pewnego problemu.
| Zakladasz, ze jestem obiektywny, a to nie prawda. Malo tego, nie moge
byc
| obiektywny, bo istota czlowieczenstwa na to nie pozwala, pamietaj, ze
zawsze
| patrzysz przez pryzmat swoich oczu, pogladow, wiary, wychowania itp.
| I dla tego odpowiedz brzmi nie. Zreszta oni tez nie pozwalaja i scigaja
| gapowiczow.

i wszystko w temacie :))


Coz, nic dodac nic ujac:) Ale ja nie kaze innym wierzyc w to co ja, po
prostu odpowiadam na ataki panow moralizatorow z jedynie slusznym pryzmatem


| Co jest takiego zlego w pomocy bliznim
| ciekawa jest twoja definicja "pomocy"

| Jestem pewien ze taki blizni bardziej doceni moja niz twoja, co ty na
to.
| Mozemy zrobic eksperyment, ja bede chcial dac obywatelowi bilet, a ty
| bedziesz glosno
| krzyczal ze to niemoralne i nie obywatelskie. Jak sadzisz jak zareaguje
| obywatel?

to jest problem mentalosci. w polsce moze masz i racje, ale w kraju
cywilizowanym mysle, ze dostalbys niezle jeby. a w kraju germanskim
jeszcze
by ci na buty napluli.


No to maja nasrane (moj pryzmat)


BTW w anglii obowiazuje kolejka przystankowa i nawet proba ominiecia
jednej
osoby jest baaardzo niemile widziana. a co dopiero z biletem (w tym
wypadku
tylko metra)


Glupsi sa tylko Amerykanie (moj pryzmat:)

| Reasumujac: warszawiacy placa podatki. tak? tak. te podatki ida m.in.
na
| komunikacje miejska. tak? tak! dlaczego mam sponsorowac jakiemus
gamoniowi
| bezplatny przejazd. w koncu z moich pieniedzy jest paliwo, pensja dla
| kierowcy, myjnia, serwis.
| No wiec jesli z Twoich podatkow jest to wszystko, to dla czego dodatkowo
| masz placic za bilet?

dlatego bilet kosztuje 2,40 a nie 6 zł.
ekonomii nie oszukasz.


Skad te dane?





Temat: kopsnij bilet:)


Nie widze zeby robic w takim razie odstepstwa dla kogokolwiek. bo dlaczego
emeryt ma byc lepszy ode mnie, albo gorszy of coz? Albo czlowiek chory?
Moge mu wspolczuc, ale jesli menel nie moze, albo czlowiek biedny, to


nikt.

ten emeryt pracował, aby  mial sie gdzie uczyc, co jesc, gdzie spac...


| kto dal tobie prawo jazdy bez waznego biletu (wiem, ze masz miesieczny,
tak
| wiec jest to przyklad) w momencie, gdy mozesz znalezc sobie bez problemu
| prace (w ostatecznosci mcdonald, security).

Raczej McDonald niz security, a wiesz ile placa za taka robote. Wynajmij
mieszkanie i oplac wszystko zobaczymy czy bedziesz mial prawie stowe
na bilet. A do pracy na piechotke mozesz nie zdazyc, jak bedziesz mial
pecha
to np. z Woli na Mokotow.


a kto powiedzial, ze masz mieszkac w w-wie. ludzie z radomia i lodzi
przyjezdzaja do pracy w w-wie. dla chcacego nic trudnego. alternatywa dla
radomia moze byc... rower gorski. przy okazji zaoszczedzisz na silowni,
fitnesie, basenie, czy innym "balsamie dla ciała"


 nie zyjesz na syberii, gdzie wszystkim trzesie luk oil m.in.
sponsorujac
| mieszkancom bezplatna komunikacje miejska.

| ciekaw jestem jak bys reagowal beda wlascicielem prywatnej linii
| autobusowej. pozwalalbys jezdzic pasazerom gratis????

Hehehehe, odpowiedz brzmi NIE. I tu dochodzimy do pewnego problemu.
Zakladasz, ze jestem obiektywny, a to nie prawda. Malo tego, nie moge byc
obiektywny, bo istota czlowieczenstwa na to nie pozwala, pamietaj, ze
zawsze
patrzysz przez pryzmat swoich oczu, pogladow, wiary, wychowania itp.
I dla tego odpowiedz brzmi nie. Zreszta oni tez nie pozwalaja i scigaja
gapowiczow.


i wszystko w temacie :))


| Co jest takiego zlego w pomocy bliznim
| ciekawa jest twoja definicja "pomocy"

Jestem pewien ze taki blizni bardziej doceni moja niz twoja, co ty na to.
Mozemy zrobic eksperyment, ja bede chcial dac obywatelowi bilet, a ty
bedziesz glosno
krzyczal ze to niemoralne i nie obywatelskie. Jak sadzisz jak zareaguje
obywatel?


to jest problem mentalosci. w polsce moze masz i racje, ale w kraju
cywilizowanym mysle, ze dostalbys niezle jeby. a w kraju germanskim jeszcze
by ci na buty napluli.
BTW w anglii obowiazuje kolejka przystankowa i nawet proba ominiecia jednej
osoby jest baaardzo niemile widziana. a co dopiero z biletem (w tym wypadku
tylko metra)


| Reasumujac: warszawiacy placa podatki. tak? tak. te podatki ida m.in. na
| komunikacje miejska. tak? tak! dlaczego mam sponsorowac jakiemus
gamoniowi
| bezplatny przejazd. w koncu z moich pieniedzy jest paliwo, pensja dla
| kierowcy, myjnia, serwis.
No wiec jesli z Twoich podatkow jest to wszystko, to dla czego dodatkowo
masz placic za bilet?


dlatego bilet kosztuje 2,40 a nie 6 zł.
ekonomii nie oszukasz.

pzdr.

gg: 1081103





Temat: Saint"s Row
Może to troche się nieprawdopodobne to się wydaje, ale... mam nastukane 40h w grze i przeszedłem 38% gry . Co prawda na 30% się zaciełem, bo kumpel swój zapis (3%) zapisał na moim i musiałem grać od nowa... Ogólnie po tych 40h moge powiedzieć tyle

- super te aktywności
- misje bardzo ciekawe ( mi ta do gustu przypadła co trzeba się przebrać za jednego z członków Vice Kings, choć inne też są baaardzo ciekawe).
- bardzo duża masa tatuaży i ubrań
- realistyczna pod względem wybuchów, oraz przedmiotów (np. kopanie leżącej opony, a nie tak jak w GTA SA, gdzie coś kopniesz to to stoi w miejscu)
- bardzo przydatne te TAXI, nieraz nocą w jakiejś dzielnicy wogóle nie ma samochodów, i wtedy można śmiało dzwonić ;P
- ta karetka średnio przydatna, bo i tak nigdy po nią nie dzwonie, bo nieraz szybciej samo mi się życie napełni
- wydaje mi się, że powinno być więcej członków do zabrania ze sobą bo 3 to trochę za mało...
- online- jak to online, ale wg. nie jest aż takie super (porównanie do RS: Vegas...), ale najbardziej mi przypadł ten tryb "Protect Tha Pimp" czy jakoś tak .
- zamalowanie grafów, i płytki - ciekawy sposób na respekt/kolekcje .
- bardzo duża ilość ikonek (co prawda dużo się powtarza, ale i tak to jest przydatne, lepsze to niż "puste" budynki)
- kradzieże, wymuszenia, porwania... - to właśnie od odkryciu tych 3 rzeczy spodobała mi się gra .
- walka o terytorium, bardzo ciekawe jednak myślałem, że to będzie wyglądać w stylu który gang straci więcej ludzi czy coś, a nie zabijanie konkretnych osób.
- mp3, poprostu super, kupić sobie w sklepie pare kawałków i zrobić playliste .

Ogólnie:
Plusy:
- przynajmniej dla mnie, to że, postacie wokoło zachowują się jak "kukły" .
- dosyć dużo samochodów
- ciekawe misje
- "aktywność"
- kradzieże, wymuszenia, porwania
- 4 gangi - jeden zwycięzca
- sklepy z muzą itd.
- można nawet swierdzić, że prawie każdy inny cywil ma inną twarz . A nie tak jak w GTA, gdzie jakiś gościu na pomarańczowo pojawia się co 10 sek.
- muza jest całkiem fajna, i wprowadza klimat do gry
Minusy:
- nie ma helikoptera, statku, samolotu, czy łodzi...
- stosunkowo mała mapka (w tym jakiś lasów, puszczy, tak jak w GTA)
- powinno być więcej mapek do rozgrywki online
- irytuje mnie to, że w takich miejscach jak lotnisko (choć i tak niema samolotów, "mini dworzec" niema ludzi, jedynie stoją gdzieś tam z boku
- prawie, że niema miejsc do kaskadersrtwa, i wozów do tego dobrych. Może to nie jest ważne, ale w GTA mnie to przyciągało (Te salta z kanionu czy z wieżowca itp...)
- siłownia itp.?! Gdzie to jest?!... A by się przydało

Uważam, że plusy są naprawde mocne, minusy są bardzo ważne, ale z tymi minusami po 40h, ani na trochę mi się nie znudziła ta gra... Mam nadzieję, że w Saints Row 2 (o ile wyjdzie), poprawią te minusy, a przynajmniej dużą mapke ( co z tym idzie "kaskaderstwo" ) i transport.

Zamierzam zrobić stronkę o Saints Row. Jeśli ktoś chcę pomóc to kontakt:

- gametarg: rem55
- gg: 2967718 (choć rzadko jestem dostępny)
- email: kamloter@poczta.onet.pl

Potrzebni ludzie do:

- grafiki (chociaż logo jest )
- osoba, która zna HTML, PHP czy jakiś inny język
- moderator na forum
- newsman
- no i co najważniejsze będzie na stronce - treść... czyli arty itp.

Stronkę zamierzam zrobić ponieważ gra może być ciekawa, kiedy wyjdą kolejne wersje, a już ma wyjść na PS3 (może kiedyś na PC) więc więcej ludzi będzie w to grało. Więc jeśli ktoś jest chętny to proszę o kontakt.

Stronka amatorska (jedna z pierwszych) jeszcze dużo trzeba zrobić poprawek, narazie na hostingu kolegi który mi je udostępnia, ale w przyszłości zamierzam wykupić domene. Z forum jest problem z nową skórke, i jak będę miał czas to to poprawie. Jak macie jakieś pomysły to pisać (dot. stronki). Jest szablon + menu i logo, treści nie ma, bo mam problem z menu.

www.djbarca.netiro.pl/kamlot

Pisać swoję spostrzeżenia .

Pozdro



Temat: Przyszłość Parkour.
Szczerze powiedziawszy, to ja się o ten nasz parkour zaczynam bać...
Pamiętam, jak długi czas temu ludzie tu, na forum, śmiali się żartobliwie mówiąc: „jeszcze trochę i zaczną mistrzostwa w pk organizować”. Pamiętam, jak wszyscy szeroko otwierali oczy, gdy kiedyś ktoś zaproponował stworzenie parkour parku... jak wszyscy jednogłośnie stwierdzili, że nie o to w tym chodzi.
A teraz? Wszystko idzie do przodu, ale zarówno w tym dobrym, jak i złym charakterze... Ludzie uczą się na błędach, poznają nowe metody trenowania, są silniejsi, czasem potrafią się bardziej zgrać, zorganizować, a jednocześnie... coś złego się między nas wkrada. Parkour parki, płatne pokazy, zawody, płatne lekcje, instruktorzy... rany, co się dzieje. O.o i gdzie ta wolność, o której było tak głośno, gdzie to „stop rywalizacji”, gdzie „stop komercji”? Gdzie hasła o równości i pomocy?
Osobiście mnie to przeraża... a pogłębiło się po ostatnim newsie na OG:
http://www.overground.com...?co=news&id=822
Z początku podeszłam do niego ze sporym dystansem. Ach, ktoś tam, coś tam wymyśla... niech sobie tworzą, co tam sobie chcą, nas to nie dotyczy, my wiemy swoje. A kija prawda... i nie potrafię w sumie pojąć myślenia osób, które twierdzą, że przejmują się losem pk, a mówią: „mnie to nie obchodzi. Nie przeszkodzi mi to w moich treningach. Róbmy swoje.” Zdałam sobie sprawę, że taka obojętność naprawdę może się kiedyś odbić na tym „naszym parkourze”... Gdzieś za granicą organizują płatne pokazy, płatne zawody, co więcej! posunęli się już do tworzenia jakichś instruktorów od pk, a nawet wpadli na pomysł, by podzielić traceurów zależnie od poziomu zaawansowania, jak w jakiejś sztuce walki... I niby na razie nas to nie dotyczy, ale przecież ze trzy lata temu nie dotyczyły nas parkour parki, nie dotyczyły nas zawody. A teraz? To wkrada się w inne państwa – wkradnie się i do nas, jeżeli my będziemy działać na zasadzie: „mnie to nie obchodzi, ja trenuje tylko dla siebie”. Jeżeli oni postępują tak, to może my powinniśmy zorganizować coś, co się przeciwstawi takiemu myśleniu? Zamiast zamkniętych parkour parków, wyznaczonych do trenowania terenów – może sale treningowe przystosowane do pk, coś w stylu tego, co powstało w Łodzi... jednak z jasnym określeniem i wyraźnym naciskiem na to, że parkour nie polega na skakaniu po takiej sali. To tylko pewien sposób na trening, tak jak siłownia – jedynie dodatek. Skoro oni robią płatne pokazy – może my zróbmy coś charytatywnego, pokażmy, że nie chcemy za to pieniędzy, że nie o to chodzi, i jeżeli już mają płacić – to niech to będzie bardziej w celu charytatywnym. Chociaż sama wiem, jak jest ciężko... każdy potrzebuje pieniędzy. A strasznie ciężko jest poświęcać się czemuś bez reszty, jeżeli nie przychodzą ci z tego pieniądze – przecież musisz coś jeść, musisz gdzieś spać. ; No ale da się... przecież do tej pory się dawało.
Jeżeli oni organizują płatne lekcje, wymyślają instruktorów – to my zróbmy z większym rozmachem darmowe zloty, darmowe warsztaty. Sięgając najwyżej rad lekarzy i ludzi uczonych w kierunku wychowania fizycznego, jeżeli już się tak czepiają braku profesjonalizmu wśród prowadzących warsztaty... przecież zawsze znajdzie się ktoś, kto poinstruuje taką osobę za darmo, a potem ta osoba, co raz z rozleglejszą wiedzą, będzie mogła nauczać innych. Niby jest to organizowane... zloty, warsztaty, nawet coroczny, ogólnopolski zlot. Wszystko za darmo, jedynie za opłatą noclegu i opłaceniem żywności. Ale może trzeba by się jakoś lepiej zareklamować? By nie tylko Polacy zdawali sobie z tego sprawę... ale by było o nas głośno za granicą. Że wtedy, gdy inni starają się zarobić na pk, skomercjalizować, udziwnić – to Polacy trzymają się tej pierwotnej definicji, trzymają się współpracy, braterstwa, a nie podziału na mistrza i uczniów. Czerpią z pk przyjemność – a nie pieniądze. Kiedy inni zatracają się w chorych walkach o „coś” i biznesie, to my po prostu trenujemy i dzielimy się tym z innymi. Zarażamy radością płynącą z tego wszystkiego, a nie dziwną dyscypliną, hierarchią, ścisłymi zasadami i określonymi godzinami pracy...
Bo wydaje mi się, że jeżeli nie zrobimy nic, a pozwolimy innym robić, samemu skupiając się tylko na sobie – to może to nieciekawie wyglądać za parę lat, również w Polsce... może wyglądać tak, jakby większość nie chciała, by wyglądało...



Temat: Big Ron w Polsce po raz kolejny!
CYTAT
Firma World Sport Center -[xxx] Polska organizuje imprezę Night of Champions,która odbędzie się 14 czerwca o godzinie 16:00 w Łodzi , na hali parkowej przy ulicy Małachowskiego 5/7.

W scenariuszu danej imprezy przewidujemy, walki MMA i zawody kulturystyczne, zawody Strong Man w kategorii OPEN w których wystąpi sześciu polskich zawodników zrzeszonych w PZKFITS oraz gwiazda wieczoru 8-krotny Mr. Olympia były absolutny Mistrz Świata Ronnie Coleman.

Ronnie Coleman ostatnio odwiedził Polskę w listopadzie zeszłego roku.Wtedy w supporcie przed jego pokazem wystąpili znani polscy strongmani Kamil Vanderlei Bazelak,Tomasz Lech Papaj i Piotrek Ares Dybus

Kamil Bazelak ponadto miał zaszczyt trenować z najsilniejszym kulturystą świata "Big Ronem" na siłowni Ironbody.

Teraz ponownie [xxx] będzie gościł Ronnie Colemana na największej imprezie wszechczasów.

Night of Champions - w Polsce nigdy wcześniej nie odbywała się podobna impreza na której wystąpiliby zawodnicy startujący na tak różnych płaszczyznach sportów siłowych i sportów walki.

Night of Champions wzorowana jest na amerykańskiej imprezie Arnold Schwarzenneger Classic, gdzie ścierają się przedstawiciele multilateralnych dyscyplin sportowych.

Zapewniamy:

1.Występ pokazowy 8-krotnego Mr.Olympia Ronnie Colemana

Ronnie Coleman amerykański kulturysta, z zawodu policjant.

Jego kariera rozpoczęła się od zdobycia w kwietniu 1990 roku tytułu mistrza Teksasu. W 1991 r. zdobył mistrzostwo świata amatorów w kategorii ciężkiej , dzięki czemu otrzymał kartę zawodowca.

Sukcesy

-8-krotny Mr. Olympia (1998-2005)

-1 miejsce na Grand Prix Rosji2003,2004

-1 miejsce w Noc Championów 1998

-1 miejsce na Arnold Classic 2000

Wymiary

- waga - 112 (1996); 130kg (2006); 140kg (poza sezonem)

-wzrost - 180 cm

- obwód bicepsa - 60 cm

- obwód klatki - 156 cm

- obwód uda - 86 cm

-Występ sześciu czołowych polskich kulturystów zrzeszonych w PZKFITS, którzy wystartują w kategorii OPEN/ - Majewski Robert (Stowarzyszenie „Ziemia Pucka”- Sandow Legionowo) – aktualny brązowy medalista MP w kulturystyce z Płońska w kat. 85kg- Dariusz Gibaszek ([xxx] Zabrze) – Zdobywca Pucharu Ziemi Puckiej z roku 2008, czwarty zawodnik MP w Kulturystyce z Płońska w kat. +100kg- Luzar Grzegorz ([xxx] Zabrze) – aktualny Mistrz Polski w kulturstyce w kat. 90kg

- Tajs Piotr (Goliat Głogów) – aktualny Mistrz Polski w kulturystyce klasycznej z Płońska w kat. 180cm

- Pisulski Jerzy (TKKF Piast Jawor) – aktualny Mistrz Polski w kulturystyce klasycznej z Płońska w kat. +180cm

- Kacprzyński Paweł (CK Classic Ostrołęka) – aktualny v-ce Mistrz Polski w kulturystyce w kat. 85kg

3/ Walki w formule MMA, także Extreme Strong Man

-dwie spektakularne walki w formule Mixed Martial Arts, a także extremalne zmagania Strong Man z maksymalnymi ciężarami.
http://www.kamilbazelak.pl/a/news.php




Temat: Atlantyda
29 440-5
"Jeśli chodzi o "ognisty kamień" to wówczas ta jednostka działała w kierunku jego zastosowania zarówno do celów konstruktywnych, pożytecznych, jak i do zniszczeń... Dobrze będzie jednak bliżej opisać jego działanie, aby zostało współcześnie lepiej zrozumiane.
...środek budynku był okolony nieprzewodzącym kamieniem - coś podobnego do azbestu, razem... z innymi bezprzewodnikami, które teraz wytwarzane są w Anglii, a których nazwa znana jest ludziom z tym związanym...Budynek nad "kamieniem" był owalny czy kopulasty... częściowo składany... Tak jak w gwiazdach - wydalanie energii z ciała, które się spala razem z elementami, które są i których nie ma w ziemskiej atmosferze.
...koncentracja tej energii przez pryzmat czy szkło (jak to dzisiaj można nazwać) powodowała oddziaływanie na instrumenty umieszczone w różnych komunikacyjnych pojazdach metodą indukcji, co może przypominać praktykowane obecnie zdalne sterowanie radiem, a wówczas energia przesyłana z "kamienia' pobudzała urządzenia napędowe pojazdów.
...Budynek był tak skonstruowany, że kiedy odsuwano kopułę, można było bez lub z małymi przeszkodami kierować moc do różnych pojazdów, które poruszały się w przestrzeni - czy to w zasiegu widzenia, czy też pod wodą lub w innych środowiskach.
...Przygotowanie tego "kamienia" spoczywało wyłącznie w rękach wtajemniczonych, a ta istota była pośród tych, którzy kontrowali istniejącą radiację, niewidzialną gołym okiem ale działającą aktywizująco na ów "kamień", który przekazywał energię dla pojazdów powietrznych unoszonych napędem gazów, lub bardziej wygodnych pojazdów zawieszonych nisko nad ziemią czy też statków i łodzi podwodnych.
... Były one pobudzane przez skupione promienie pochodzące z "kamienia" umieszczonego w środku stacji mocy czy też siłowni (jakbyśmy to dzisiaj nazwali).
...Działając w tej dziedzinie owa istota doprowadziła pośrednio do zniszczeń przez urządzenie w różnych częściach kraju czegoś w rodzaju ośrodków mocy dla różnego rodzaju urządzeń miejskiej użyteczności, w miastach i okolicznych wsiach. Z powodu celowo zbyt wielkiego zawyżenia mocy spowodowano zniszczenia znane jako drugi okres kataklizmu, kiedy nastąpił rozpad kontynentu na wyspy, które później uległy dalszemu zniszczeniu.

Przez taką samą formę ognia (naświetlań) ciała ludzi były odnawiane (leczone) - przez miejscowe opalanie - aplikując promieniowanie z tego kamienia - podobnym działaniem niszczono organizmy zwierzęce. Te odmłodzone istoty przebywały w kraju do czasu powszechnych zniszczeń, razem z tymi, co spowodowali rozpad kontynentu, lub z Belialem do czasu ostatecznego zniszczenia. Wtedy ta istota upadła na swej drodze rozwoju. Na początku wprawdzie nie zamierzała ani nie pragnęła uruchomić sił niszczycielskich. Później była to już demonstracja własnej mocy.

Na konstrukcję tego "kamienia" składał się duży szklany cylinder, jak to dziś można określić, ścięty na ścianach w taki sposób, że czubek na szczycie skupiał energię, jaka gromadziła się pomiędzy dwoma końcami tego cylindra. Jak to jest zapisane, takie same konstrukcje znajdowały się w trzech miejscach na ziemi. Dzisiaj są to: zatopiona część Atlantydy, Poseidia, gdzie część świątyń może zostać odkryta spod wiekowych warstw na dnie oceanu w pobliżu, jak to się obecnie nazywa, Bimini, opodal Florydy.
Następna konstrukcja znajdowała się w Świątyni Zapisu w Egipcie, gdzie ta istota działała później w kooperacji z innymi dla zabezpieczenia kronik tej ziemi.
Trzecim miejscem, na które zapis wskazuje, jest znany nam obecnie Jukatan w Ameryce, gdzie te kamienie, o których tak mało wiadomo - zostały teraz, w ostatnich miesiącach odkryte.
...na Jukatanie istnieje też SYMBOL. Mówiąc jaśniej, materiały, które zostaną odkryte, znajdują się w Ameryce, w Stanach Zjednoczonych. Część ma być przeniesiona do Stanowego Muzeum w Pensylwanii, inna część ma być przywieziona dla zabezpieczenia znaleziska do Waszyngtonu lub Chicago.

Reading z roku 1933



Temat: Turniej piłkarski BO?
Zostały już wcześniej podane lokalizacje. Bodaj wakabayashi podał Poznań, bergkamp podał Łódź Lumumbowo i teraz Jerry P podał ośrodek po Niemcami. Jakoś do tej pory nie były chyba rozważane, zwłaszcza ten w Łodzi.

Mam na oku pewien ośrodek ale to raczej wiocha, więc nie ma co zawracać sobie nim głowę. Fani Juventusu mają mieć tam swój zlot na początku Lipca.
To Ośrodek Sportu i Rekreacji "Victoria" -> http://www.osirvictoria.oit.pl/

Na wszelki wypadek jednak podam co nieco danych, jako, że tam wczoraj byłem mu się przyjrzeć.
Ośrodek położony jest w lesie w Sulejowie 15 km na południowy wschód od Piotrkowa Trybunalskiego.
Dojechać można pociągiem do Piotrkowa i przesiąść się na dworcu do odpowiedniego minibusu czy wsiąść w inny pociąg. Jako, że jest to miejsce położone na południowym wschodzie Polski to najdalej będą mieć naturalnie Ci z północy i z zachodu (jenna87 ).

Ośrodek ten ma jedno duże boisko (pełnowymiarowe) są na nim też dwie mniejsze bramki.
Na razie jako, że nie zaczął się jeszcze sezon to nie jest on urządzony jak to widać na zdjęciach.
Miejsce wygląda jakby czas się zatrzymał w latach '70-tych. Są tam domki campingowe, jeśli wierzyć stronie - 4 osobowe, grill - bar cały z drewna, domki też są drewniane. Jest mała siłownia w małym starym budynku.
Na stronie napisano o bieźni - zwykła uklepana ziemia ze szlakiem ale nikt chyba by po niej nie biegał bo o mecze się rozchodzi.
Trasy spacerowe czy rowerowe tam są, okolica jest powiedzmy, że ładna - dla mnie bez rewelacji. Rzeki nadają się raczej na wędkowanie, nic po za tym, choć nie przyglądałem się im zbytnio.
Na terenie są też inne domki - nieco dalej na terenach prywatnych gdzie wypoczywają emeryci i renciści... Drogi prowadzące to zwykła ziemia, więc jak deszcz spadnie to się tworzą spore kałuże, wczoraj były na całej szerokości drogi ale dało się przejechać rowerem.
Są tam też i inne obiekty głównie na wesela czy inne imprezy. W tym obiekcie jest płatna ubikacja.
Boisk do koszykówki i siatkówki nie widziałem, pewnie gdzieś tam są.
Klubów czy innych dyskotek tam nie stwierdziłem, pewnie są gdzieś w centrum ośrodka, a przynajmniej napisano tak na stronie.
Ogólnie, nie są jakoś dobrze zadbane ale jak pisałem - sezon jeszcze się nie rozpoczął więc może jeszcze coś z tym zrobią. Na zdjęciach wygląda to lepiej niż w rzeczywistości.
Okolice Sulejowa to tereny leśne z ośrodkami wypoczynkowymi. Tak jak napisano na stronie, ludzie wykorzystują dobre położenie + lasy to stworzyli sobie takie miejsca. Tam ośrodków jest bardzo dużo ale to chyba jeden z niewielu lepiej rozbudowanych a zwłaszcza posiadających tak duże boisko piłkarskie.
Jak to w takich miejscach bywa, myślę, że o tym jak będzie zabawnie decydują ludzie którzy zdedydują się na przyjazd, czyli trochę taki piknik.

No i to co w życiu najważniejsze czyli pieniądze.
Nocleg - około 20 zł/osobę.
Ceny żywności (dania są tam mięsne, jak to w grill-barze, są też pierogi) - od 8 do 11 zł za większe dania (znalazło się coś i za 17 zł), mniejsze dania typu frytki - 4,5 zł (100g) i 6 zł(200g). Piwa i napoje są, innych alkoholi niestety nie dostrzegłem.

Jak można zobaczyć na stronie fanów Juventusu, jednak da się tam jakoś zorganizować jakieś imprezy, oni mają mieć swój zlot od 10 do 14 lipca.

Dla mnie ten ośrodek jest średniej jakości, lepiej poczekać na opinie wspomnianych zlotowiczów, sam jestem ciekaw co o nim napiszą.



Temat: ~FOTO GALERIA I INFORMACJE ~
Para numer 9

Anna Głogowska i Robert Rozmus



Anna Głogowska
Tancerka zawodowa, reprezentuje Polskie Zawodowe Stowarzyszenie Taneczne. Jej partnerem tanecznym jest Marcin Wrzesiński. Ania tańczy od 14 lat, jej najważniejsze osiągnięcia to v-ce Mistrzostwo Polski Par Zawodowych, III miejsce na Otwartych Mistrzostwach Francji i II miejsce na Otwartych Mistrzostwach Ukrainy. Ostanie jej sukcesy to IV miejsce na Mistrzostwach Świata w Lignano Sebiadoro we Włoszech. Ania lubi czytać książki, jej ulubiony autor to Paulo Coelho. Marzy o tym, żeby w przyszłości mieć swoją rodzinę i zwierzęta, na dobry początek przygarnęła dwa koty.

Na razie jej życie to przede wszystkim taniec. Deklaruje, że będzie tańczyć tak długo jak tylko to będzie możliwe, dopóki wystarczy jej sił. Razem ze swoim partnerem tanecznym prowadzi szkołę tańca. Ania uważa, że taniec daje radość, a na to nigdy nie jest za późno. Może uczyć ludzi od lat 4 do 104, jeśli tylko chcą spróbować. Dzisiaj może już powiedzieć, że czuje się spełniona jako tancerka i to w dużej mierze dzięki programowi "Taniec z gwiazdami". Najbardziej cieszy się z tego, że sukces jaki odniósł program przyczynił się do tego, że taniec towarzyski wyszedł z podziemia. Jeszcze niedawno turnieje taneczne interesowały tylko samych tancerzy i ich rodziny, a teraz prawie każdy wie czym różni się cha-cha od rumby i ma własną opinię na temat tańca w ogóle.

Przyznaje, że nie spodziewała się, że udział w programie przysporzy jej takiej życzliwości widzów. Czasami wręcz czuje się onieśmielona wyrazami sympatii, które spotykają ją od obcych przecież ludzi.

Robert Rozmus
Ukończył PWSFTViT w Łodzi. Po studiach grał w Teatrze Powszechnym i w Teatrze Nowym w Warszawie i ma na swoim koncie role w takich sztukach jak "Sen nocy letniej" W. Szekspira, "Trzy siostry" A. Czechowa, "Wesele" S. Wyspiańskiego, "Peer Gynt" H. Ibsena. Sam siebie określa mianem "showman'a". Gra w musicalach ("Miss Saigon", "Chicago", "Pięciu braci Moe"), w duecie z Piotrem Gąsowskim zdobył I nagrodę na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu.

Występował również w programach telewizyjnych (Kabaret Olgi Lipińskiej, koncerty Z. Górnego, "Dziewięciu wspaniałych" jako gospodarz programu) niedawno można go oglądać w autorskim programie "Robert Rozmus Show"

Razem z H. Śleszńską, P. Gąsowskim i W. Kaletą współtworzy "Tercet, czyli Kwartet". Poza tym uprawia sport, pływa, jeździ na nartach, gra w tenisa, a jego ostatnim hobby jest golf. Żartuje, że cierpi na nadmiar energii, po wyczerpujących zdjęciach, czy treningu z Anią Głogowską, potrafi jeszcze iść na siłownie, albo na symulator golfowy. Jeśli zmuszony jest spędzić cały dzień na planie, gdzie praca polega głównie na "czekaniu na ujęcie" i nioa ma czasu, żeby uprawiać sport to jest chory, ma zły humor i jest nie do wytrzymania. Kiedy zobaczył "Taniec z gwiazdami" pomyślał, że to jest program, w którym chętnie by wystąpił, chociaż nie miał złudzeń co do tego, że będzie łatwo. Chociaż ma świetną kondycję, przyznaje, że musi walczyć, żeby zapanować nad własnym ciałem, jak poprawi ustawienie nóg, to zapomina o pracy rąk . Jest jednak pełen zapału do pracy i optymizmu, bo uczy się u jednej z najlepszych tancerek w Polsce.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nflblog.pev.pl



  • Strona 3 z 3 • Znaleziono 142 rezultatów • 1, 2, 3