Sinna Poręba

Widzisz posty znalezione dla hasła: Sinna Poręba





Temat: Nidzica złapana w internecie
http://www.carolus.wadowice.pl/index.ph ... &pageid=58

Ks. Roman Tkacz, pallotyn, dyrektor Biura Pielgrzymkowego Księży Pallotynów. Głosił w tym roku rekolekcje wielkopostne w parafii Mucharz. Najpierw w Świnnej Porębie i Kozińcu, a w kilka tygodni później w Mucharzu i Jaszczurowej. Można powiedzieć, że „przeorał” duchowo parafię. A mówił swoje nauki z wielkim zaangażowaniem, sugestywnie i poruszał odważnie najważniejsze problemy. Sam jego wygląd i głos już koncentrował uwagę. Jest na pewno kapłanem o wielkiej osobowości. Urodził się w roku 1952 w Nidzicy koło Olsztyna, woj. warmińskie. Ojciec jego był pracownikiem umysłowym, pracował w Zakładach Opon Samochodowych, a mama w sklepie w Olsztynie. Ma jeszcze dwóch braci. Jak sam powiedział w przeprowadzonej rozmowie: „rodzice wychowywali nas starannie i uczyli wszystkiego, prania, prasowania, gotowania, dosłownie wszystkiego, musieliśmy też być odpowiedzialni za wszystko”. A dlaczego poszedł do Pallotynów, na to pytanie ks. Roman odpowiada:

- Wybór ten był stosunkowo prosty. Olsztyn, a właściwie Nidzica leży na ziemiach odzyskanych, tam nie ma żadnych zakonników. Otóż jedna z zakonnic, która była zakrystianką wskazała mi na Pallotynów, powiedziała, że duchowość ich jest czymś, co ją urzeka i chciałaby, żebym się z nimi zapoznał. Tak też się stało. Spotkałem się i zostałem pallotynem. Śięgając pamięcią wcześniej, trzeba powiedzieć, że byłem blisko kościoła. Byłem ministrantem od drugiej klasy szkoły podstawowej, lektorów jeszcze wtedy nie było, ale czytałem regularnie w czasie Mszy św.

- Jak wyglądała ta pierwsze zetknięcie z Pallotynami?
- Pobytem u Pallotynów byłem zachwycony, poznałem ich w Gdańsku, to były czasy naznaczone w dużej mierze działalnością ks. Jana Pałygi. To był ksiądz, który po raz pierwszy w socjalistycznej Polsce prowadził rekolekcje dla ludzi niewierzących. Spotkanie z taką osobowością, a także z innymi ciekawymi godnymi uwagi osobami zadecydowało, że postanowiłem wstąpić do księży Pallotynów. ....





Temat: Zbiornik Świnna Poręba
Przede wszystkim w czasie zagrożenia powodziowego stan Wisły obniżony zostanie o ok. pół metra, właściwie od 40 do 60 cm. (co poniektórzy pamiętają stan rzeki sprzed paru lat w czasie powodzi). Druga funkcja - jakaś tam ilość wytwarzanego prądu. Trzecia - rozwój gosp.; agro-turystyczny w regionie. Nawiązując jeszcze do pierwszej funkcji - Jaroszowice nie będą zagrożone i nie ucierpią jak kilka lat temu. Kolejna - w razie awarii w Tresnej, będzie to jedyne źródło wody dla tejże aglomeracji.
Cóz poza tym? Ano potoczna "szklanka" na drodze do Suchej w okresie zimowym, poranne gęste mgły i wylęgarnie komarów. Ale coś kosztem czegoś. Nie można zapomnieć o tym, że taka Skanska (i RZGW) zatrudnia obecnie (licząc nawet podwykonawców - taki Trans Jaz <Steyery i inne samochody ciężarowe>, kilka traktorów znanych tu i tam Kuflów, krakowskie Hydrogeo <roboty wiertnicze w galerii i nie tylko>, oraz chociażby paru prywaciarzy <ot, spychy orzące glinę do wbudowania i nie tylko) około dwustu osób, co przekłada się na zyski mieszkańców z okolic (pracownicy budowlani, czy nawet i bufecik lub sprzątaczki w hotelach dla pracowników z dalszych okolic) i nie tylko. Tak więc dotacje z budżetu państwa, kilkusetmilionowe rocznie, przekładają się nie tylko na zakup takich Volv wartych 1,5 mln każde (!!!), co jest zrozumiałe jako, iż Skanska to de facto szwedzka firma, ale i na obecne zarobki robotników budowlanych z Choczni, Mucharza, Świnnej P., Kozińca, Wadowic i chociażby jakichś Gierałtowiczek czy ludzi z woj. Podkarpackiego (!), nie wspominając o przyszłych korzyściach jakie wynikną z istnienia zalewu (chociaż co bardziej zaznajomieni z dokładnymi planami wykupili sobie działeczki za grosze w najbardziej atrakcyjnych miejscach, tuż tuż nad jeziorkiem).
Ja swoje zdanie (oczywiście urojone, nie mające nie wspólnego z prawdą!) mam, ot, ot chociażby o polityce zatrudniania w Skansce, szczególnie o niejakiej pani R. decydującej w głównej mierze kogo przyjąć a kogo nie, i jako iż miałem niejako styczność z tą inwestycją (może tak, może nie) i ludźmi pracującymi przy jej wykonaniu, tak powołując bogów na świadków, obiecuję sobie, że gdy tylko zbiornik zostanie ukończony, napiszę co nieco o tejże budowie (oczywiście pewnie w ramach bajki i niby-legendy) i tych setkach butelek po wódce i jeszcze większej ilości alumium wdeptanych w ziemię/piasek/żwir robotniczym butem, o tych "minerałach" pozostawionych w powstającym jeszcze rdzeniu glinowym (tak to się zwie chyba?). Opiszę (oczywiście nie obiecuję tutaj nic w przeciwieństwie do niejakiej pani Kamyk straszącej kilku wadowickich włodarzy Reformacką, jako iż leń ze mnie nieprzeciętny a i człowiek wiecznie zajęty) także politykę przyjmowania pracowników w biurze, i małe sprzeczności między statutem Skanski (którą zapewne przeczytałem w internecie) - róznice między piękną teorią, a praktyką, jaka obowiązuje w w jednostce należącej do oddziału hydroinż. w Krakowie, w Świnnej Porębie. Cóż jeszcze można ładnie i pięknie opisać? (gdy tylko muzy pojawią się za plecami) Ano wiele rzeczy, poczynając od "dzień-w-dziennej" kradzieży paliwa (właściwie ropy), skończywszy na wszechobecnym, eghem.... Amen. Można, ale nie trzeba - tak właściwie to mogę sobie blefować, o czym szanowne grono informuję, mogę sobie roić to i owo, i moge stworzyć historyję fikcyjną...... W każdym bądź razie:
Niby taka głupia, jakby to ktoś rzekł, tama, a tyle przekrętów i wynaturzeń... (możliwe, że istniejących w mojej chorej wyobraźni)... Ale ah, gdyby tylko panowie w Szwecji wiedzieli, co dzieje się w tej Polsce, na terenach budów, które odwiedzają może raz na rok... Może kiedyś się dowiedzą, wszak głupi Thor mówi i pisze nie tylko po Polsku..
Cóż jednak pozostaje szarym obywatelom? Ano cieszyć się, i pozostać w nieświadomości odnośnie przekrętów, cwaniactwa pewnych osób... (których Thor się tylko domyśla). Gdyby tylko jednak co poniektórzy dowiedzieli się o troszkę "lewawych" zyskach, jakie parę osób odniosło dzięki tej inwestycji, (a które Thor sobie tylko wyobraża) zapomnieliby o pani F, o polityce w UM Wadowice, a tak poza tym co bardziej wrażliwych krew by po prostu zalała. Zdrówko!

[ Dodano: 2007-05-12, 01:30 ]





Temat: Samorządyoddadzą pospieszne PKP IC


Jakos za papakibla a raczej wyp....ne pieniadze na remont Kalwaria-Wadowice
nikt siedziec nie poszedl.


Też uważałbym że za tamten remont ktoś powinien pójść siedzieć... gdyby
przeprowadzono go w oparciu o podklady i tłuczeń pozyskane z rozbiórki
odcinka Wadowice - Bielsko (patrz Mazowsze - rozbiórka Małkinia - Sokołów
Podl podczas remontu Warszawa Wil.-Tłuszcz). Ale tak się nie stało, a
przynajmniej kible z Krakowa do Wadowic mają przynajmniej nieco lepszą szansę
z busami niż miały dotąd.


Remont idiotyczny, niepoparty ŻADNYM rachunkiem ekonomicznym.


Jeżeli już coś było tu idiotycznego - to dopiero brak logicznej kontynuacji w
postaci remontu wyżej wymienionego odcinka do Bielska (chociaż niekoniecznie
w postaci budowy nowych krawędzi peronowych ze świeżej kostki). Jeżdżą
tamtędy nie tylko lokalne kible Bielsko - Kalwaria/Kraków, ale jeździł też
sezonowy, bardzo klimatyczny pośpiech "Bosman" ze Szczecina do Zakopca (przez
KK, Rybnik i Żory). Niestety pewnie więcej już nie pojedzie, w związku z
przejęciem przez pIC. Mogłoby jeździć też dużo więcej pociągów łączących
Zakopane z Górnym Śląskiem i Opolszczyzną, ale nie zdziwię się jeśli niebawem
cała Zakopianka pójdzie do piachu :-( Pretextem okaże się to samo co już dużo
wcześniej rozwaliło cały ciąg komunikacyjny DG Ząbkowice - Jaworzno -
Trzebinia - Spytkowice - Wadowice - Skawce, mianowicie budowa zbiornika w
Świnnej Porębie. W sytuacji gdy w wyniku rozseparowaniu taryf O/P kible z
Krakowa do Zakopca stracą rację bytu, a pIC uzna że większy prestiż osiągnie
proponując pasażerom przesiadkę w Krakowie z klimatyzowanych wagomów Z-1 do
klimatyzowanych autokarów PKP pIC (albo do Szwargopolu, z którym nawiąże
ścisłą współpracę) zamiast dowozić ich jak dotychczas "Mośkiem" na Krupówki
gdzieś tak koło południa, prawdopodobna jest rezygnacja z planowanego
pierwotnie przesunięcia torowiska (i stacji) na odcinku Skawce - Sucha. Pójdą
one pod wodę, perełkę całej sieci PKP jaką jest bezdyskusyjnie odcinek
Kalwaria ZL - Skawce przebuduje się na śmieszkę rowerową a może quadową
(wszak taka jedna menda z przystani Kietlice na Mazurach co to urządziła Rajd
Orlen Trophy w... korycie rzeki Sapiny, gdzie nawet motorówki miały zakaz
pływania - po tym jak wbrew wcześniejszym zapowiedziom nie dostała ponownego
pozwolenia na dokonanie takiej samej zbrodni w kolejnym sezonie, zwróciła
swoje zainteresowania właśnie na póki co puste dno zbiornika Świnna Poręba),
oficjalnie pozostawi się cała resztę w postaci ciągu Żywiec - Sucha -
Chabówka - Zakopane w spokoju, ale w praktyce to na pastwę złomiarzy, gdy
tymczasem ICki będą robić dobrą minę do złej gry, zapewniając że niby
przywrócą pociągi do Zakopanego... w lutym, skoro tylko wybuduje się nową
linię Podłęże - Piekiełko. Przez pewien czas uchowa się jeszcze stacja KZL -
póki nie odtworzy się łącznicy pozwalającej "Papieskiemu" jechać z Krakowa do
Wadowic bez zmiany czoła, z postojem  na p.o. "Kalwarya", skąd zresztą bliżej
jest do jednego z celu pielgrzymek.
I dopiero gdy padnie odcinek KZL-Sucha B., powinny się pootwierać scyzoryki w
kieszeniach :-((

Pozdrawiam
Tomek Janiszewski





Temat: Zalew Myscowa - Kąty???
Za i przeciw zalewowi Kąty-Myscowa
Anna Gorczyca

2007-03-09, ostatnia aktualizacja 2007-03-09 18:33

Zalew Kąty-Myscowa musi powstać. Bo ochroni przed powodzią i zapewni wodę mieszkańcom Jasła, Dębicy i Mielca. Jeśli będzie taka potrzeba, jego budowa będzie skonsultowana z Komisją Europejską - zapewniają władze województwa i przedstawiciele inwestora

W piątek w urzędzie wojewódzkim odbyło się spotkanie poświęcone problemom budowy zalewu Kąty-Myscowa. Wzięli w nim udział m.in. wojewoda Ewa Draus, poseł Stanisław Zając, Antoni Gronko, zastępca dyrektora Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie, Krzysztofa Bełz z Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej.

Dlaczego Kąty-Myscowa? Bo budowa zbiornika w górnym biegu Wisłoki jest jedynym sposobem na ochronę przed powodziami. - W ostatnich latach powodzie spowodowały w powiecie jasielskim 51 mln zł strat, w dębickim - 45 mln zł i 23 mln zł w mieleckim. Straty w melioracjach wodnych wyliczono na ok. 230 mln zł - przypomniał Marek Górak, dyrektor Wydziału Zarządzania Kryzysowego w Urzędzie Wojewódzkim w Rzeszowie.

Zdaniem Antoniego Gronko zalew Kąty-Myscowa byłby w stanie zredukować falę powodziową o ponad 70 proc. - Pozwoli również na regulowanie przepływu w rzece w okresach suszy. Gdyby nie powstał, można się spodziewać takiego obniżenia poziomu wody, że zagrożone będzie życie biologiczne w rzece i niemożliwy pobór wody dla Jasła, Dębicy i Mielca - powiedział Antoni Gronko. Według danych Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej już teraz okresowo wody pozbawionych jest 1700 osób w tym regionie, a około 20 tys. mieszkańców odczuwa jej deficyt.

Spróbują się dogadać

Zanim zalew powstanie, odbędzie się jeszcze długotrwała procedura uzgodnień i konsultacji. Mieszkańcy z Kątów i Myscowej będą mogli wyrazić swoje opinie, gdy zostanie ustalony plan zagospodarowania przestrzennego i gdy będzie gotowa ocena wpływu inwestycji na środowisko. - Jeśli będzie trzeba, poprosimy o opinię na temat tej inwestycji Komisję Europejską. Nie chcemy, żeby były jakiekolwiek wątpliwości i zastrzeżenia - zapewnił poseł Stanisław Zając.

Co czeka mieszkańców? Inwestor, czyli RZGW, planuje wysiedlenie 102 gospodarstw. - Ich właściciele otrzymają rekompensaty. Będą mogli wybudować dom w innym miejscu. Dla tych, którzy sobie z tym nie poradzą, powstaną budynki komunalne, ale na pewno nie będą to drugie Maniowy (wieś wysiedlona w czasie budowy zalewu czorsztyńskiego, jej mieszkańców przesiedlono do betonowego osiedla domów jednorodzinnych) - zapewnia Gronko. Ziemia i gospodarstwa będą wyceniane wg stawek wolnorynkowych. - Mamy doświadczenia z budowy zalewu Świnna Poręba. Tu wysiedlonych może być 100 gospodarstw, tam było ok. 400. Ze wszystkimi udało się nam porozumieć - dodał.

Mieszkańcy boją się nieznanego

Do tej pory przedstawiciele RZGW nie rozmawiali z ludźmi o pieniądzach: za ziemię, za budynki gospodarcze i domy. Takie rozmowy mają się podobno odbyć w maju. - Być może właśnie dlatego mieszkańcy tych miejscowości są tak poruszeni - przyznaje poseł Zając, który przewodniczy Sejmowej Komisji Ochrony Środowiska.

Andrzej Kasprzak z Myscowej mówi, że to, co najbardziej wkurza ludzi z tych okolic, to niepewność. - Nie wiemy, czy zalew powstanie, nie wiemy kiedy, nie wiemy, co będzie się potem działo. Istnieje szeptana informacja, że wybudują bloki dla przesiedleńców. W Polsce ten pomysł się nie sprawdził. Co mają zrobić ludzie, którzy postawili na rolnictwo ekologiczne, mają unijne certyfikaty na swoje produkty? - pyta Kasprzak.

- Zalew nie powinien tu powstać - mówi Iwona Kostrząb, również z Myscowej, która sama wychowuje troje dzieci i mieszka z 80-letnimi rodzicami. Kobieta nie wyobraża sobie, że miałaby pozostawić swoje domostwo i przenieść się gdzie indziej. - Gdzie? Jeśli zalew powstanie za 10 lat, ja będę miało koło 50. W takim wieku mam budować dom? - pyta.

anna.gorczyca@rzeszow.agora.pl

http://miasta.gazeta.pl/rzeszow/1,34962,3977162.html



Temat: nazewnictwo w beskidzie małym
PRZEŁĘCZE

BESKIDEK, 805 m n.p.m. – w grzbiecie głównym między Leskowcem 922 m od pn. wsch. a Potrójną 852 m od płd. zach., stara pasterska nazwa, powszechnie używana przez miejscową ludność, a również przez starszą generację turystów; na mapach bez nazwy. Do końca XIX w. przez Beskidem przechodził ważny szlak komunikacyjny – droga łącząca rejon Andrychowa i Wadowic z rejonem Ślemienia, m. in. Uwidoczniona na mapie Galicji K. Kummersberga z 1855 r.
Zanim w 60-tych latach XIX wieku utworzono w Wadowicach sąd, właściwym dla okolic Wadowic i Andrychowa był sąd w Ślemieniu, do którego w różnych sprawach jeździli lub chodzili pieszo przez Beskidem interesanci. Tędy też wędrowano na odpusty na Jasną Górkę k. Ślemienia. Jednym z niedoszłych planów lat 80-tych ubiegłego wieku była chęć zbudowania szosy przez przełęcz z chwilą realizowania postawienia zapory w Świnnej Porębie w dolinie Skawy i zatopienia szosy Wadowice – Skawce na dużym odcinku. Przez Beskidek przechodzi czerwony szlak z Zembrzyc do Porąbki.

ISEPNICKA, ok. 698 m n.p.m. – między Kiczerą od pn. zach. a Północną Cisową Grapą 810 m od płd. wsch. Nazwa pochodzi od doliny i potoku używana w przewodnikach K. Sosnowskiego i Wł. Krygowskiego. Przez przełęcz przechodzi czerwony szlak z Zembrzyc do Porąbki.

NA PRZYKREJ, 795 m n.p.m. – między Łamaną Skałą od płd. wsch. a Beskidem 826 m od pn. zach. w grzbiecie głównym. Przechodzi przez nią czerwony szlak z Zembrzyc do Porąbki. Nazwa występuje na mapie WIG z 1934 r., znana też miejscowej ludności.

POD GANCARZEM, 739 m n.p.m. – między Gancarzem 802 od pn. zach. a Groniem Jana Pawła II 890 m od płd. wsch. Przechodzą przez nią szlaki zielony i niebieski. Nazwa od dawna używana przez turystów. Na mapach brak nazwy i wysokości.

PRZYSŁOP, ok. 810 m n.p.m. – między Południową Cisową Grapą 853 m od zach. a Kocierzem 879 m od wsch. w grzbiecie głównym. Stara ludowa nazwa, przez pomyłkę przeniesiona przez K. Sosnowskiego z przełęczy na wznoszący się nad nią szczyt – Południową Cisową Grapę 853 m. Przez przełęcz przechodzi czerwony szlak Porąbka – Zembrzyce i zaczyna się od niej łącznikowy szlak niebieski do Czernichowa przez Jaworzynę.

SKALISTE, 726 m n.p.m. – między Kiczora 765 m od zach. a Czarnym Groniem 884 m od pn. wsch. Nazwa występuje na niektórych mapach bez wysokości i znaku przełęczy. Przez przełęcz przechodzi czerwony szlak Porąbka – Zembrzyce.

TARGANICKI BESKID, 562 m n.p.m – między Wielką a Małą Bukową; na nielicznych mapach podana jest nazwa bez wysokości i znaku przełęczy. Nazwa używana przez ludność. Przez przełęcz przechodzi zielony szlak Porąbka – Sucha Beskidzka. Na mapie „Beskid Śląski i Żywiecki” błędna nazwa „Przeł. Beskid-Targanica”.

ZAKOCIERSKA, 805 m n.p.m. – między Czarnym Groniem 884 m od pn. zach. a Beskidem 826 m od wsch. Nazwa ludowa, używana w przewodnikach K. Sosnowskiego. Na mapach brak oznaczenia, nazwy i wysokości. Przez przełęcz przechodzi czerwony szlak Porąbka – Zembrzyce.



Temat: "drogówka"
Miejsca gdzie najczęściej widzę stojącą drogówkę
Trasa Wadowice - Skomielna Biała - Zakopane

1.Wadowice
jak się z nich wyjeżdża (ładna prosta), to po lewej jest zatoczka...lubią tam stać. Łapią wyjeżdżających z miasta
2.Gorzeń Górny
stoją we wsi na większym poboczu i łapią jadących w kierunku Wadowic. Między wioską, skrętem na Ponikiew jest piękna prosta.....kto nie zdąży zwolnić przed terenem zabudowanym, ma problem
3.Początek obwodnicy zapory w Świnnej Porębie
jest to długa prosta mocno pod górę, niegdyś miała dwa pasy i było to super miejsce do rozbujania się i aby się pozbyć ciężarówek i autobusów.....niestety potem pasy „zamaskrowano” przez wjazd bocznej drogi i postawiono 70-tkę.....stoją przy skrzyżowaniu i łapią na to ograniczenie prędkości
4.Obwodnica zapory
szczególnymi miejscami są trzy punkty:
Pierwszy to skręt na stacje benzynową (70-tka)...potem dłuuuuga prosta, ale w pewnym momencie jest 70-tka (skrzyżowanie) i tam tez stoją przy skrzyżowaniu, a trzecim to parę set metrów dalej przy skrzyżowaniu z ograniczeniem do 50-tki....
Stoją tam bardzo często, szczególnie w miejscu pierwszym i drugim, niejednokrotnie w tych dwóch miejscach naraz.....a kiedyś nawet widziałem, że staliw trzech miejscach !!!. Bardzo na tych 70-tkach trzeba uważać, bo droga szeroka i dobra i łatwo się zapomnieć...
5.Zembrzyce
stoją na przeciwko skrzyżowania do Zembrzyc. Są tam proste, ale ograniczone, do 50-tki
6.Sucha Beskidzka - Maków Podhalański
odcinek fajnawy, lecz ograniczony do 70-tki....parę dobrych prostych...oj kusi, kusi.
Mimo, ze na tym odcinku nie spotkałem jeszcze patroli, to raczej trzeba uważać
7.Maków Podhalański
- wjazd do miasta (od Suchej)
- przez Maków prowadzi długa prosta i czasem bywają na jej końcu
8.Kojszówka
za skrętem na Zawoje po paruset metrach zaczyna się piękna prosta....niestety ograniczona do 50-tki.....stoją w środkowej jej części
9.Osielec
tutaj także są proste i lubią na nich stać (50-tka)

ZAKOPIANKA

10.Skomielna Biała
przez wieś prowadzi długa prosta...lubią stać na jej końcu, przed zakrętem Łasaka
11.Zbójecka Góra
widuje czasem ich przy parkingu (70-tka)
12.Chabówka
miejscem szczególnym jest wiadukt (70-tka)...bywają po jednej i drugiej stronie wiaduktu
13.Klikuszowa
do wioski prowadzi długa prosta
- bywają we wiosce przy końcu prostej (50-tka)
- na początku prostej....jest to teren niezabudowany, ale sporo przed łukiem jest już podwójna ciągła i łapią tych wracających z Zakopca
14.Stacja benzynowa przed Nowym Targiem
za stacja jest tez długa prosta i stoją na niej łapiąc głównie jadących od Zakopca (chyba 70-tka)
15.Nowy Targ
przez Nowy Targ przebiega dwupasmówka z ograniczeniem do 80-tki, lecz w pewnym miejscu jest przejście dla pieszych i tam jest 50-tka...tam stoją, czasem z fotoradarem
16.na trasie Nowy Tatr - Zakopiec tez jest kilka punktów, ale nie potrafię dokładnie ich określić

Może Wy jakieś znacie ?



Temat: Co zrobimy jeżeli UE da zezwolenie na budowę drogi?
Jesteem zwolennikiem budowy tej drogi nawet w obecnym kształcie. Co nie znaczy że podoba mi się to, 20 lat polskiego kretyństwa nikomu nie może się podobać. Nie powinno być tej drogi w Agustowie w ogóle, ani wzdłuż Rospudy.

Oczywiście chodzi o wariant drogowców, rządowy innymi słowy oraz o całą obecną koncepcję Via Baltica. Co zrobi środowisko ekologów wtedy? To będzie wielki cios, największy w dziejach, acz nie zablokowano np budowy zapór (Świnna Poręba) itd Klęsk było sporo w światku ekologicznym, regulacje rzek, żwirownie, ogólne nadal potężne skażenie wód, wszędzie śmieci, spalanie śmieci.

UE może nakazać oczywiście drobne zmiany żeby pokazać kto tu rządzi... Kaczyńskim, ale to może być mądrzejsza ekologicznie kompensacja, dodatkowe zabezpieczenia drogi, ekrany, oczyszczanie ścieków z drogi na dłuższym odcinku itd To oczywiście zwiększy koszty, a trasa będzie TA SAMA co do metra.

Chyba nie rozumiecie jak ważna jest ta droga dla całej UE.

Korytarz do krajów bałtyckich jest niezbędny ze starej UE!

Zatem jeżeli eksperci UE spotkają się z ich ekologami lewicowymi nawet, to wygra GOSPODARCZY PRAGMATYZM. UE nie może czekać 10 lat na nową drogę w nowym przebiegu, tak naprawdę mają gdzieś Polskę i nasza przyrodę, nasze organizacje ekologiczne, marzycieli wiszących na drzewach.

Chodzi o niemieckie, francuskie, angielskie itd TIRy które jadą tranzytem. Jeżeli mają byc zastopowane (ludność Augustowa nie będzie się pierniczyła z TIRami, zablokują i co im zrobimy? Nic. Nie będziemy strzelać do ludzi bo nie chcą tirów na ulicach) to ośmieszy całą Polskę, nadwyręży zaufanie. Teraz rozumiecie pewność siebie Szyszki, rządu? Czują poparcie krajów bałtyckich. Oni wiedzą że 3 lata to nie 5-8-10 (raczej bliżej 10 niż 5), UE teraz szuka jakiegoś honorowego wyjścia z niezręcznej sytuacji jaką wywołał Grek z Komisji. Coś podobnego było kiedy PO zablokowało uchylenie immunitetu posłannce z SLD, teraz ponoć "żałują" w PO że dali się "zrobić w konia", bo opinia publiczna jest wściekła, więc stąd reakcja. Tak samo żałuje UE że dali się wplątać w kabałę, ale tego nie ma w mediach. Gdyby to była jakaś mniej ważne droga, droga którą faktycznie można zrobić inaczej i w tym samym czasie, to faktycznie Polska zostałaby UPOKORZONA na kolana Lachy....

Macie inne zdanie, ok. Macie prawo żyć marzeniami o pierwotnej Polsce. Już napisałem jaki widzę przebieg tej drogi gdyby została wstrzymana naprawdę nieodwołalnie na zawsze. Ma ominąc w ogóle znaczną część wschodniego Podlasia i sam Augustów minąć od zachodu.

Ktoś wie co zniszczy cennego WARIANT ALTERNATYWNY EKOLOGÓW poza setką domów czy jakoś tak? Chyba nikt normalny nie będzie mieszkał tuż koła pasa drogi... to dobre 200 metrów po obu stronach strefa śmierci, hałasu, spalin, świateł. Ludzie swoją stroną, co zniszczy w przyrodzie? To pewnie dopiero musi być zbadane... więc badajcie w sposób naukowy, szkoda czasu WIOSNA.



Temat: Karkonosze
Nowe szlaki, gondola i podgrzewany wyciąg to nowości w Sudetach.

Turyści mogą już bez utrudnień korzystać z dwóch odbudowanych tras w rejonie Schroniska Samotnia w Karkonoszach.

Po dwóch latach prac, w środę oficjalnie zakończono remont czerwonego szlaku wokół Małego Stawu i zielonego wiodącego z Karpacza przez Polanę nad Wielki Staw.

Za ponad 1 mln zł powstało 7 km wyłożonej kamieniami ścieżki, a przy niej: mostki i przepusty nad potokami oraz miejsca wypoczynku dla turystów. W historii turystyki w Karkonoszach wcześniej nie przeprowadzano na szlakach prac na podobną skalę.
Prace budowlane w górach to, według ich wykonawców, trudne wyzwanie. Komplikowała je nie tylko zmienna pogoda i trudny dojazd.
- Latem najbardziej dawały się nam się we znaki olbrzymie chmary much - wspomina Stanisław Jasinowski, właściciel jeden z firm budowlanych.

Zdaniem przyrodników, odnowione szlaki będą służyły nie tylko wygodzie turystów. Ochronią również przyrodę. Wcześniej, zniszczone ścieżki w wielu miejscach były zbyt szerokie, bo szukający dogodniejszego przejścia turyści zadeptali rośliny.

- Wokół Wielkiego Stawu naliczyliśmy ok. 6 ha zniszczonych zbiorowisk roślinnych. Gdy nawierzchnia szlaku jest dobra, turyści z niego nie zbaczają. Nie trzeba stawiać nawet barierek ochronnych - mówi dr Bronisław Wojtuń, botanik z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu oraz wiceprzewodniczący rady naukowej Karkonoskiego Parku Narodowego

KPN ma w planach na kolejne lata odtworzenie sześciu innych tras w rejonie Karpacza i Szklarskiej Poręby (w sumie kilkadziesiąt kilometrów). Zaczęto już odbudowę czarnego szlaku od Złotówki do Śląskiego Domu. Jego fragment, od górnej stacji wyciągu na Kopę do schroniska Śląski Dom zostanie tak wyrównany, że będą mogły z niego korzystać osoby na wózkach inwalidzkich. Zakończenie prac planowane jest w przyszłym roku.

Poważne inwestycje w infrastrukturę turystyczną trwają także w Górach Izerskich. Przekładane od kilku miesięcy uruchomienie kolei gondolowej na Stóg Izerski w Świeradowie-Zdroju, ostatecznie ma mieć miejsce w grudniu. Będzie to pierwszy tego typu wyciąg w Sudetach. W ciągu godziny będzie transportował ponad 2 tys. osób. Biegnąca obok niego dwuipółkilometrowa trasa narciarska będzie w całości oświetlona.

W Kotlinie Kłodzkiej w Zieleńcu powstaje kolejny wyciąg krzesełkowy dla narciarzy. Sześcioosobowa kanapa będzie miała podgrzewane siedziska. Urządzenie ma być gotowe w nadchodzącym sezonie narciarskim i zastąpi wysłużony wyciąg orczykowy.

O nadchodzącej zimie myślą także szefowie Czarnej Góry, drugiego dużego ośrodka sportów zimowych w powiecie kłodzkim. W tym sezonie chcą ułatwić życie niezmotoryzowanym narciarzom, których do ośrodka dowoził będzie darmowy ski-bus.

Kursy zaplanowano na trasie Lądek-Zdrój - Stronie Śląskie - Stara Morawa - Bolesławów - Sienna. Wkrótce szefowie ośrodka Czarna Góra opublikują dokładny rozkład jazdy.

Rafał Święcki - POLSKA Gazeta Wrocławska

http://swidnica.naszemiasto.pl/wydarzenia/916347.html



Temat: Kowary 2009
Jak na razie znalazłem kilka obiektów, które warto by zobaczyć.

WODOSPADY

Wodospad Kamieńczyca: na szlaku ze Szklarskiej Poręby na Szczernicę
Wodospad Szklarki: w miejscowości Piechowice
Wodospad Zaskalnik: na szlaku ze Szczawnicy na Przehybę
Kaskada Myi: na południ od miejscowości Przesieka
Wodospad Podgórnej; na szlaku Przesieka - Sosnówki
Wodospad Wilczki: w pobliżu szlaku Międzygórz - Igliczna
Wodospad Lomniczki: na szlaku z Karpacza na Śnieżkę
Wodospad Pośny: na szlaku Radkowo - Pasterka, niedaleko Karłówka
Wodospad Piszczaka: w Uroczysku
Poiwo na Wodopoju: mały wodospad w Dolinie Kwisy

Wodospad Łaby: z przejścia granicznego w Szrenicy szlakiem zielonym
Wodospad Panczawy: z Wodospadu Łaby szlakiem czerwonym

KOPALNIE UDOSTĘPNIONE DO ZWIEDZANIA

Sztolnie Kowary od 10 do 16, co godzinę
Kopalnia "Złota" w Złotym Stoku, od 9 do 16 UWAGA, DODATKOWA TRASA
Kopalnia "Aurelia" w Złotoryi, w zimie nieczynna (?), czynne Muzeum Złota
Kopalnia "Silberloch" kopalnia srebra w górze Wielka Sowa, blisko Szczawna
Kopalnia uranu Kletno, przy drodze Kletno - Sienna, od 9 do 17
Kopalnia "Nowa Ruda" kopalnia węgla w Nowej Rudzie, od 9 do 16
Zabytkowa Lisia Sztolnia zejście szybem Sobótka przy ul.Wysockiego 28,Wałbrzych

Zabytkowa kopalnia srebra Tarnowskie Góry, ul. Szczęść Boże 81
Sztolnia "Czarnego Pstrąga" Tarnowskie Góry, Park Repecki, tylko weekendy, 11-15
Zabytkowa kopalnia "Ignacy-Hoym" - Rybnik

Kompleks Sztolni Walimskich (Kompleks RIESE):
Sztolnie w Reczce
Sztolnie w Osówce
Sztolnie we Włodarzu

INNE, ALE FAJNE

Tunel kolejowy Jedlina - Wałbrzych, 1600m, podobno już nieużywany
Twierdza Srebrna Góra (to już pewnie Wieczoor ma w planach)
Średniowieczne podziemia, Bystrzyca Kłodzka, ul. Międzyleśna
Elektrownia wodna "Młoty", Góry Bystrzyckie (nieukończona el. wodna)
Sztolnia Rycerska, Boguszów
Sztolnia na ul. Nowotki, Boguszów
Zamek "Książ"i podziemne tunele, koło Wałbrzycha, wtorek-piątek, 10-15

DODATKOWA TRASA W KOPALNI ZŁOTA

Zwiedzanie Ekstremalne odbywa się w niedostępnych dla ruchu turystycznego chodnikach kopalnianych.

Wariant I
Sztolnia Emanuel - Kopalnia odwadniająca o dł. ok. 1 km. Rozpoczynamy zwiedzanie zjazdem na linie w 15 m. wysokości szybem. Każda osoba ma możliwość własnej regulacji prędkości zjazdu oprócz tego jest asekurowana przez instruktora. W Kopalni poruszamy się w wodzie, w tym wypadku uczestnicy muszą się zaopatrzyć w odpowiednią odzież ochronną.
Czas zwiedzania ok. 3 godz.

Wariant II
Sztolnia Gertruda - przejście chodnikami częściowo zalanymi o łącznej długości 1,5 km. Pierwszym etapem tej wyprawy jest płynięcie łodzią na odcinku 500 m. Podczas zwiedzania napotykamy ślady ciekawej, unikatowej flory i fauny. Czas zwiedzania ok. 3 godz.

Wymagana rezerwacja przynajmniej na 10 dni przed planowanym terminem zwiedzania. Zapewniamy profesjonalny sprzęt alpinistyczny, opiekę instruktorską, kaski, w razie potrzeby oświetlenie.

(jak dla mnie, WYMIATA!)

Daję to wcześniej, żeby można było wszystko zgrać z trasami Vieczora.
Może jakieś propozycje?
Czasu coraz mniej.



Temat: nazewnictwo w beskidzie małym
CZARTAK – dr J. Putek uważa, że jest to nazwa granicznej strażnicy księstwa zatorskiego (wzgl. oświęcimskiego) na lewym brzegu Skawy na granicy Mucharza i Świnnej Poręby. Bliższe badania pochodzenia i znaczenia wyrazy „czartak” w pełni potwierdzają jego przypuszczenia. Według „Słownika języka polskiego” Karłowicza i innych, z 1919 r. wyraz ten oznacz: „chata z ziemi, lepianka, strażnica, wieża dla służby kwarantannej”. Słonik poza tym przytacza cytat z dzieła W. Pola: „ z samych grzbietów gór ciągnie się linia czwartaków, które niegdyś wyciągnięto jako kordon od morowej zarazy”. „Słownik języka polskiego” PWN z 1978 r. już wyrazu tego nie notuje.
Badania językoznawcze wykazały, że wyraz ten jest pochodzenia tureckiego. U Turków „czardak” oznaczał przygraniczną twierdzę z posterunkami obserwacyjnymi. Wyraz ten uzyskał też prawa obywatelskie w wojskowej terminologii armii austriackiej. Austriacy czartakami nazywali niewielkie strażnice, budowane dla pilnowania granic na całym pograniczy austriacko-tureckim. Strażnice takie składały się z jednej izby i zadaszonego ganku dla wartownika.
W XVIII i XIX wieku nie tylko w Polsce, ale również na Morawach mianem „czartak” określano specjalne strażnice służby kwarantannej. W 1831 r. gdy Morawom zagrażało niebezpieczeństwo zawleczenia azjatyckiej cholery z Węgier, na granicy między Węgrami i Morawami polscy żołnierze, służący w austriackim pułku Nuszan, zbudowali wzdłuż granicy kordon sanitarny, składający się z 113 czartaków, rozmieszczonych co 500 sążni i połączonych ze sobą zasiekami z drutu. Kordon ten poprowadzony był przez pasmo Wsetyński Wierchy, leżące na płd. od Śląsko-Morawskich Beskidów i przechodził m. in. przez szczyt nazywający się Čartak 955 m, przez który od wieków szedł ważny szlak handlowy z Czech i Moraw na Węgry, prowadzący z morawskiego Roźnova, do dawnej węgierskiej, obecnie słowackiego, Makowa. Przez Čartak ten obecnie przechodzi granica między Czechami a Słowacją. W pobliżu, pod szczytem Solan, jest nieduża miejscowość Čartak. Na Morawach, na płd. od Nowego Iczyna, jest pole i las nazywające się Čartak, w pobliżu którego znajduje się wzgórze Straźnice 516 m, a niedaleko przechodzi szosa Opawa – Nowy Czyn – Walaskie Międzyrzecze i dwie inne ważne szosy, m. in. E7 Warszawa – Rzym, które dawniej były traktami handlowymi. Oczywiście te Čartaki nie nazywają się tak od 1831 r., lecz od wieków w tych miejscach musiały stać graniczne strażnice, pilnujące zarówno bezpieczeństwa granic, jak i handlu na trakcie kupieckim.
W okolicach Beskidu Małego istnieją jeszcze inne miejsca nazywające się „Czartak” iż reguły leżą one pobliżu jakiejś granicy politycznej. I tak w pobliżu Radoczy, niedaleko Skawy, jest miejsce zwane „czartak”. Według tradycji tu miał stać też jakiś budynek strażniczy. W Tłuczani jet kopiec wysokości 12 m, nazywany przez ludność „czartakiem”. Tu też kiedyś przechodziła granica księstwa oświęcimskiego, później zatorskiego z Polską. Następnie nazwę „czartak” w odniesieniu do pola w Roczynach, przez które znowu szła granica między księstwem oświęcimskim a Zatorskim. I wreszcie na terenie wsi Juszczyn pod Narożem, w paśmie Polic, jest pole nazywające się „Czartak”. Tu niedaleko szła odwieczna granica polsko-węgierska i widocznie starostowie lanckorońscy, bardzo pilnie strzegący granicy, celem nie dopuszczania do masowych ucieczek chłopów na Węgry, jakie miały miejsce z XVI – XVII wieku, zbudowali tu strażnicę.
Dodać należy, że wyraz „czardak” w języku tureckim ma jeszcze i inne znaczenie – nieco pokrewne. Oznacza tez pawilon urządzony na płaskim dachu lub też krużganki pod dachem w tureckich domach. Turecki „czardak” trafił też do języka rosyjskiego, w których słowo „czerdak” oznacza po prostu punkt obserwacyjny, podobnie jak nadgraniczny czartak.



Temat: Zalew Kąty-Myscowa zwany również "Krempna"

Jutro (poniedziałek) w krajowym wydaniu Wyborczej ma być artykuł o zbiornikach większy.


Czy zapory chronią przed powodziami ?

- Zanim zaczniecie budować kolejne zapory, sprawdźcie, czy naprawdę ochronią nas przed powodzią - apelują ekolodzy do władz i hydrologów.

- Nie należy całkowicie rezygnować z zapór. Ale ich budowa powinna mieć mocne uzasadnienie społeczne, ekonomicznie i środowiskowe. Trzeba przeliczyć, czy zamiast budować zapory nie lepiej przenieść zagrożone gospodarstwa tam, gdzie nie dosięgnie ich woda - podkreśla Robert Wawręty, prezes Towarzystwa na rzecz Ziemi.

Bo może się okazać, czego dowodzą ekolodzy, że liczba gospodarstw, które ochroni zapora, będzie mniejsza niż tych, które trzeba będzie przenieść, aby ją wybudować. Warto też sprawdzić, czy są szanse na dofinansowanie z Unii (maleją one, jeśli zapora ma być budowana na obszarach Natury 2000).

Od lat ekolodzy proponują też odczuwalne podniesienie stawek ubezpieczenia nieruchomości na terenach zalewowych, które ograniczyłyby ich dalszą zabudowę.

- Są miejsca, gdzie budowa zapór może być konieczna - bo np. trzeba ochronić duże miasta - ale bardzo drogie inwestycje, które nieodwracalnie niszczą przyrodę, powinny być ostatecznością - podkreśla Wawręty, współautor opublikowanego niedawno raportu na temat zapór.

Ekolodzy z Towarzystwa na rzecz Ziemi i Polskiej Zielonej Sieci z pomocą ekspertów hydrologów i przyrodników oceniają skuteczność przeciwpowodziową siedmiu takich obiektów. Istniejące: (• Czorsztyn-Niedzica na Dunajcu (małopolskie), (• Nysa na Nysie Kłodzkiej (opolskie), (• Dębe na Narwi (mazowieckie), (• Włocławek na Wiśle (kujawsko-pomorskie), budowany: (• zapora Świnna Poręba na Skawie (małopolskie) oraz planowany: (• Racibórz na Odrze (woj. śląskie) oraz (• Kąty-Myscowa (Krempna) na Wisłoce (woj. podkarpackie, w pobliżu Krosna). O tej ostatniej politycy PiS mówią już, że może być „drugą Rospudą” - planowana inwestycja ingeruje w obszary Natury 2000. - Efekt ich budowy okazuje się niewspółmierny do poniesionych kosztów.

Wysiedlić 400 domów, żeby ochronić 100

Według autorów raportu, którzy przeprowadzili komputerową symulację powodzi, z siedmiu badanych zapór tylko planowany zbiornik Racibórz Dolny efektywnie ochroni okolicę przed wodą.

Włocławek i Dębe - nie mają na nią żadnego wpływu. Czorsztyn, Nysa, Świnna Poręba i Krempna tylko nieznacznie mogą wpłynąć na obniżenie poziomu wody.

Z analizy wynika, że gdyby na Skawie pojawiła się taka fala powodziowa jak w 2001 r., zapora Świnna Poręba (koszt budowy prawie 1,7 mld zł) ochroniłaby od 57 do 93 domów zagrożonych w dolinie Skawy. Tymczasem budowa zapory wymusza przesiedlenie ponad 2 tys. osób z 411 gospodarstw w 10 miejscowościach.

Z kolei gdyby na Wisłoce pojawiła się taka fala jak w czerwcu 2006 r., to zbiornik Krempna (652 mln zł) ocaliłby tylko ok. 92 domów, podczas gdy planowane przesiedlenia dotkną 384 osób. - Analizie poddaliśmy tylko budynki mieszkalne, bo najważniejsza jest ochrona ludzi. Oczywiście np. w dolinie Wisłoki są też inne zagrożone zalaniem obiekty: kościół, rafineria, zakład mas bitumicznych czy dom schadzek - mówi Wawręty.

Nowe podejście, szersze spojrzenie

- Choć metoda wydaje się zbyt pobieżna, autorzy wskazują na właściwy kierunek - szukanie rozwiązań bez mocnej ingerencji w przyrodę i gigantycznego nakładu finansowego - komentuje raport prof. Elżbieta Nachlik, hydrolog z Politechniki Krakowskiej. - W ostatnich 50 latach nie było pieniędzy na kompleksowe inwestycje, więc budowano to, na co akurat było nas stać i co wydawało się potrzebne. To doprowadziło do karygodnego błędu: zbiorniki są często jednocześnie elektrownią wodną, tamą dla fali powodziowej i miejscem rekreacji. A tych funkcji nie powinno się łączyć, bo wtedy żadna nie będzie spełniona - dodaje.

Nachlik nie ufa jednak do końca wynikom symulacji ekologów: - Raport jest częściowo tendencyjny, bo do jednego worka wrzuca zapory, które mają pełnić funkcje przeciwpowodziowe, i te, które nigdy takiego przeznaczenia nie miały. Np. zapora we Włocławku była zaplanowana jedynie jako elektrownia wodna - mówi.

- Dobierając zapory, nie kierowaliśmy się ich faktycznym przeznaczeniem. Ale przy każdej powodzi politycy twierdzą, że nawet takie obiekty jak stopnie wodne Włocławek czy Dębe chronią przed powodzią, i przekonują do budowy kolejnych. Chcieliśmy pokazać, że nie zawsze wiedzą, o czym mówią - wyjaśnia Wawręty.

Wy dyskutujcie, my budujemy

W przekonaniu o słuszności budowy kolejnych zapór polityków wspierają Regionalne Zarządy Gospodarki Wodnej. Tam wciąż panuje zasada - dobra rzeka to uregulowana rzeka.

- Dla podniesienia poziomu ochrony przeciwpowodziowej, szczególnie w przypadku rzek górskich, należy wykorzystywać wszystkie możliwe środki i metody - mówi Elżbieta Seltenreich, dyrektor małopolskiego RZGW.

Jej zdaniem, aby skutecznie walczyć z powodziami, należy budować systemy zapór, wałów i dbać o powiększenie obszarów naturalnej retencji, czyli miejsc, gdzie deszcz może wsiąkać w ziemię. - Oczywiście najskuteczniejsze byłoby wyludnienie wszystkich dolin rzecznych. Ale to nie udało się do tej pory w żadnym cywilizowanym kraju - kwituje.


Źródło



Temat: Zaproszenie na warsztaty o ochronie dolin rzecznych
Czy da się dokumentować takie konferencje? Filmować, stenogramy na bazie co ciekawszych wykładów, forum owych 30 osób z organizatorami i NAMI?

Szkoda żeby tylko kilkadziesiąt osób osłuchało się z tym. Co prawda z grubsza wiem co Robert (kiedyś poznaliśmy się w OCK w Oświęcimiu) myśli o zaporach wodnych itd ale jednak pozostaje 1000 innych spraw o których można rozmawiać poważnie. O zbiornikach zaporowych trudno rozmawiać, w całej EU są już zbudowane... poza Polską. Podobnie jest z drogami. Idźcie i rozbierajcie te budowle, drogi w UE, USA, człowiek przetwarza przyrodę, próbuje oswoić, pozyskać jej skarby, siłę, utopią jest sądzić że tak duży kraj może zrezygnować z magazynowania wody. Jestem całym sercem za zaporą Świnna Poręba na Skawie choćby acz to powinien być naprawdę duży zbiornik żeby ratował domy w Dolnej Skawie i zmniejszał falę na Wiśle pod Krakowem, im pół metra może ocalić życie, skarby 1000 lat. Niekiedy szkoda że jakiegoś miasta nie nauczy troszkę moresu rzeka, nikt się już nie śmieje z Odry i jej dopływów, ale Kraków ciągle sądzi że jest bezpieczny, nic bardziej mylnego. Woda na poziomie nieco większym niż 1997 zrówna miasto z ziemią i będzie za późno na stanie się zwolennikiem zapór, cofania wałów itd inwestycji.

Soła i Chechło mnie interesują, przecież te rzeki obramowują moją DOLINĘ KARPIA a kto wie czy region nie przekroczy Soły, mówi się że gmina Brzeszcze myśli o programie Leader. Zaś Babice też chętnie przyjmiemy. Chechło uchodzi do Wisły... w Przeciszowie moim po stronie północnej Wisły, dla nas Wisła jest granicą.

Przyznam że zszokowałyby Was niektóre pomysły moje. Niezupełnie ekologiczne, np Kanał Żeglowny na bazie rzeki Chechło od Chrzanowa, chodzi o uzupelnienie Drogi Wodnej Górnej Wisły, o transport węgla, kopalin i ludzi w ramach wodnej rekreacji, a przy okazji o pełne skanalizowanie dorzecza tego ścieku, co da wodę pewnie II klasy. Nad kanałem też może być bujna przyroda, da się to zrobić, mało jest takich kanałów? Lepszy kanał żeglowny czysty czy brudna rzeka ściek i tak uregulowana, obetonowana? Kanał jest wręcz lepszy od płytkiej brudnej rzeki Głębokość daje nowe możliwości rybom co pokazuje kanał w Przeciszowa od Dworów II obstawiony wędkarzami aż gęsto.

Do tego marzy mi się port rzeczny w Przeciszowie właśnie w zakolu Wisły w sołectwie LAS. I będzie tam na pewno conajmniej przystań, ale lokalizacja na razie nieokreślona, może nie będzie na Wiśle, a na kanale? Nie ja będę decydował przecież, a prawo, eksperci, właściciele terenu, gmina itd Dobrze byłoby od samej koncepcji robić to razem ze środowiskiem zielonych. Żadnych wojen, współpraca, kompromisy, współpraca.

Inna bajka to Soła.
Mnie też wkurza że takie rzeki chcą regulować na ostro, wycinać łęgi, umacniać brzegi wręcz betonem. Za to jestem za budową katarakt progów SKALNYCH (żadnego betonu) które po spiętrzą wodę na środku rzeki, udrożnią dla kajakarstwa nawet w najniższym stanie wody, to także kanały komunikacyjne dla ryb dużych. Moim zdaniem ma to sens, zapory zabierają masę wody, jest jej za mało latem, to na pewno nie sprzyja przyrodzie w rzecze, rybom dużym... to taka regulacja poziomu wody automatyczna. Większa woda popłynie nad skałami powiedzmy metr nad lustrem wody. Kto nie chciałby płynąć z Porąbki do Wisły Sołą kanoe i podziwiać sobie ptaki, przyrodę, krajobrazy, rzekę w dużej mierze dziką?

Ciekawe co koło Kęt wymyślono na SOLE. Rzeka wylewała zawsze, taka jest jej natura górska szkodnika, zapory nieco zmniejszą falę, a zmniejszają, gdybym nie było ich to naprawdę byłaby masakra w 1997.

Jest też sprawa żwirowni.
Brakuje kopalin tego typu z rzek, brakuje, boom inwestycyjny... a to źle wróży rzekom gdzie są takie bogactwa. Co mamy robić? Kupować żwir, pospółkę itd zagranicą??? Czy niszczyć rzeki, starorzecza... w drodze po której jeździsz, w mieszkaniu w którym mieszkasz jest kawałek jakiejś rzeki, może Soły, może Wisły raczej... zdajecie sobie z tego sprawę?

TnZ jest bardzo zasłużono w naszym rejonie, ale muszą sobie poradzić z przebiegiem drogi S1 - VIA BRZEZINKA... nie sztuka blokować, sztuka znaleźć wariant który będzie kompromisowo przyjęty przez wszystkie strony. Nie rozwijam tego, ale TNZ zaczyna nabierać znaczenia w Polsce, co mnie oczywiście cieszy. Im są mocniejsi, tym więcej pomogą mam nadzieję DOLINIE KARPIA.

Jest sprawa regulacji rzeki BACHÓRZ w Przeciszowie i tym się proszę zainteresujcie, brakło kompensacji po bardzo mocnej regulacji, rzeka została 100% zniszczona, wybetonowana w rów z wodą i nawet drzew, krzewów nowych nie posadzono na brzegu, ludzie jakieś iglaki sadzą... Uważam że śmiertelnie jest zagrożona część górna tej rzeki, bardzo zadrzewiona, dzika, moim zdaniem cenna przyrodniczo, stan wody poprawi za kilka lat kanalizacja i szkoda tej rzeki, trzeba obronić ją przed tak mocną regulacją.

System przeciwpowodziowy można zaprojektować na bazie stawów rybnych RSP Przeciszów, które rzecz jasna nie będą już spółdzielcze, albo nie będą obrębem hodowlanym. Tam mam amatorską koncepcję glębokiego zbiornika powodziowego, normalnie ze stanem wody np 3 m z 15 metrów poniżej lustra rzeki. Odpowiednia śluza automatyczna i zbiornik zbierałby nadmiar wody powodziowej do zbiornika, to wizja taka baśniowa, ale idea chyba genialna dla Przeciszowa i pozwoli ocalić resztę doliny Bachórza przed regulacją, wycinką, zabetonowaniem płytami.



Temat: PO i PiS w Powiecie Wadowickim

Platforma podzielona?

W Wadowicach przebywali posłowie Jarosław Gowin, Janusz Chwierut oraz senator Janusz Sepioł. Przyjechali zaprezentować politykę Platformy Obywatelskiej wobec miasta i regionu, a przy okazji załagodzić konflikt w lokalnym klubie partii.

Na spotkanie z parlamentarzystami do klubu Garsoniera przyszło kilkadziesiąt osób. Byli wśród nich nie tylko członkowie partii, ale także samorządowcy m. in.: Halina Kulbacka, radna powiatowa, z klubu "Sprawny Powiat", Maciej Koźbiał jedyny opozycjonista Platformy w Radzie Miasta, Jacek Jończyk radny powiatowy z klubu "Samorządny Powiat", Kazimierz Kuzon, dyrektor Centrum Kształcenia Ustawicznego w Radoczy i Franciszek Szydłowski, prezes PSL.

Od razu widać było, że z wadowicką PO coś jest nie tak. Bowiem spotkanie prowadził nie przewodniczący lokalnych struktur partii Stanisław Kotarba, dla którego zabrakło nawet miejsca za stołem prezydialnym, ale Jan Wacławski, wójt Stryszowa.

Pogłoski o podziale potwierdziła Halina Kulbacka, która powiedziała, że sympatyzuje z PO, ale z tą "zieloną", której przewodzi wójt Wacławski wokół, którego skupiła się grupa dążąca do secesji. Powiedziała też: - Dopóki w wadowickiej Platformie są pewne osoby - tu spojrzała wymownie na Stanisława Kotarbę - to mnie jest z nimi nie po drodze, bo mają nas za komuchów - mówiła.

Żeby zrozumieć niuanse miejscowej PO trzeba cofnąć się czasu wyborów samorządowych. Wówczas wokół Wacławskiego, skupili się ludzie klubu Sprawny Powiat, a z drugiej "ludzie partii" z list PO, kierowani przez Kotarbę. Jak widać podział ten utrwalił się. A wzajemne animozje, mimo upływu czasu nie wygasły.

Wiele krytycznych uwag do stylu rządzenia partią, która pogrąża się w chaosie wypowiedział również Maciej Koźbiał, który m.in. zapytał retorycznie: - Czy jest jeszcze jakieś ugrupowanie, jakaś partia, w której Kotarba nie był? -

W odpowiedzi szef powiatowej Platformy tłumaczył: - Teraz, kiedy Platforma ma ponad 50. procentowe poparcie, wielu polityków szuka w niej dla siebie szansy. Wcześniej nie byli zainteresowani PO - mówił Stanisław Kotarba. Przyznał też, że zaniedbał nieco obowiązki partyjne, ale jest to związane z jego trudną sytuacją osobistą. Jednak jak podkreślał, wiele już udało się zrobić, a ponieważ wiele jest jeszcze do realizacji to trzeba zakończyć spory i skupić się na najważniejszej sprawie, czyli budowie szpitala.

Co ciekawe pogłosek o rozłamie nie dementowali główni oponenci, ale goście. Na przykład poseł Janusz Chwierut zaprzeczył, że w wadowickiej Platformie jest podział: - Ja osobiście takiego podziału nie widzę. Jest różnica zdań. Jeśli słyszę, że nasi przeciwnicy mówią, że się dzielimy, to ja osobiście apeluję do państwa, żebyśmy się nie podzielili - mówił.

Dla całej sytuacji znamienne jest, że jak przyznał Chwierut; rozmawiał długo z Janem Wacławskim i Stanisławem Kotarbą. O czym? Można się tylko domyślać, że jeśli animozji by nie było, to rozmowa byłaby niepotrzebna. Z kolei Jarosław Gowin powiedział: - Władze partii oczekują rozwiązania tych konfliktów przez lokalnych liderów. Dopiero, jeśli nie ma porozumienia wówczas władze centralne mogą interweniować - mówi.

Gdyby na spotkanie w klubie osiedlowym spojrzeć pod kątem: kto, z kim. To obraz spotkania byt jeszcze bardziej zamazany. Bo jedną grupą, która nie knuła podczas spotkania i chciała się czegoś od gości dowiedzieć byli "Młodzi Demokraci". Ale już fakt, że przewodniczący powiatowej Platformy Stanisław Kotarba siedział obok Zbigniewa Janosza, szefa biura poselsko senatorskiego PO w Wadowicach, który członkiem PO nie jest i Zofii Oszackiej, wójta Lanckorony, może być znamienny - ale nie musi.

Tak czy siak, dyskusję zdominowały sprawy partyjne i niezbyt wiele zdążyliśmy się dowiedzieć o zamierzeniach PO dla regionu. Poruszono tylko kwestie: traktatu lizbońskiego, ustawy medialnej, szkolnictwa, dróg i zapory w Świnnej Porębie. A już np. na odpowiedź na pytanie: Kiedy będzie sygnał telewizyjny z Krakowa na całym terenie i co z programem, w którym brak lokalnych spraw? - Odpowiedzi nie było. Brakło czasu.

Za to ujawniono zadrę w ciele PO. - Proszę państwa to jest bardzo ważny okręg. Ale musicie sobie zdawać z tego sprawę, że mamy tutaj bardzo groźnego przeciwnika. Mówię to nie w sposób złośliwy, bo ten człowiek jest moim serdecznym przyjacielem, ale nie wolno nam lekceważyć naszych konkurentów politycznych, tutaj, posła PiS Pawła Kowala - mówił Jarosław Gowin.

Dla Gowina ważne jest również, by wadowicka Platforma powiększała struktury, przyjmowała nowych członków w swoje szeregi, pozyskiwała lokalnych liderów cieszących się autentycznym autorytetem wśród ludności, gdyż w nadchodzących wyborach samorządowych PO musi wyłonić poważnych kandydatów do urzędu: burmistrza, starosty i radnych.

W ostatnim czasie można odnieść wrażenie ze w Wadowickiej PO coś jest nie tak - słyszy sie głosy iż PO podzieliło sie na "niebieskich" i "zielonych". Tymczasem PiS za sprawą posła Kowala szuka sposobu by stać się widoczną partią. Jak nigdy wcześniej w ostatnim tyg nasz powiat odwiedził tzw "drugi garnitur" PO i PiS.

Co myślicie o konflikcie PO, a jak na tle tej sytuacji wpada PiS ?? Zapraszam do dyskucji !!!



Temat: bezcelówka po Beskidach i Opolszczyźnie
Celem ożywienia mojego pożycia komunikacyjnego w Polsce, wprowadziłem nowy typ
wyprawy, którą przetestowałem w oststni weekend, tj. między 8, a 10 września
2006. Ten nowy typ to tzw. wyprawa bez celu. Polega to to na tym, że wsiada
się w pierwszy lepszy pociąg, jedzie się dotąd, dokąd się ma ochotę, potem
przesiada na pierwsze lepsze połączenie kolejowe, autobusowe, tramwajowe lub
dolmuszowe, jedzie się dalej i tak przez cały weekend. Prawdziwy jumping
sieciowy w wydaniu chili :-) Oczywiście można sobie nakreślić jakiś ogólny
cel, którym w moim przypadku były Beskidy.
Wyjazd z Poznania osobówką do Leszna o 17.45. Tutaj foczenie SA108-005 do
Jarocina i SU45-048 do Głogowa z B i Bh, całość dość brudna, okopcona i
przerdzewiała. W Lesznie wsiadka do pospiecha i jestem we Wrocku. Och,
wrocławskie stodwójki - jakie jesteście ładne i zadbane w porównaniu do
waszych braci ze Szczecina... Przejazd pod Galerię Dominikańską i spacer na
Rynek. Bilet z automatu - w Poznaniu nie do pomyślenia, brawo Warsik, zawsze
mnie to we Wrocku ujmowało. Papu w kanjpie Dominium i nazad na dworzec.
Tu wsiadam w Zakopka i mknę dalej w towarzystwie miłej grupy młodzierzy
licealnej, typowych przyszłych wykształciuchów i lumpenliberałów, że aż miło.
Oczy otwieram w Andrychowie i tu też wysiadam. Zwiedzam miasto od 4.45, a więc
od brzasku. Na miejscowym marszrutowisku łapię dolmusza do Rzyków Jagódek
Kuźni :-) o 6.11 za 2 PLN. Otóż busy andrychowskie są ucieleśnieniem
aronowskiego snu o potędze. Jeżdżą wg rozkładu, nawet w soboty i niedziele, w
miarę często i krzesła mają przyspawane tak, że można zmieścić nogi. Po
dojeździe do Rzyków Jagódek Kuźni zapytałem bardzo miłego dolmuszowodcy czy
mogę zrobić zdjęcie dolmusza, a on na to, że cool. W ogóle był bardzo miły i
(uwaga!) na żądanie wydawał wydrukowane rozkłady jazdy swojego
przedsiębiorstwa komunikacyjnego. Byłem wzruszony. Jedyna wada to brak
wydawania biletów. W marszrucie było pełno, ale oficjalnie kurs ten był
deficytowy - zero biletów :-)
Z Rzyków Jagódek Kuźni (miejsce ulubione przez JPII) udałem się szlakiem JPII
na Groń JPII, obok pomnika JPII, do schroniska w którym lubił przebywać JPII i
na Leskowiec, który był celem wycieczek JPII (liczne tablice poświęcone JPII
po drodze). Widoki super - wschód z Diablakiem i Pilskiem. Jajecznica na
śniadanie w schronisku na Leskowcu. Zejście do Jagódek i powrót tym samym
dolmuszem do Andrychowa. Dolmuszowodca chyba coś się wystraszył, że tak foczę
jego marszrutę, bo tym razem wydawał 100% biletów. Nawet koledze :-) Jako, że
się nawrócił nie będę tego zgłaszał.
Z Andrychowa, za kolejne 2 PLN, jadę do Wadowic kolejnym dolmuszem. Również
rozkład, bilety są i skomunikowanie z Rzykami. Rozsądne państwo objęłoby po
prostu ten system biletem regionalnym, zapewniło skomunikowania i rozsądną
taryfę i wszyscy byliby zadowoleni. Do Rzyków kolej raczej nie dotrze, więc i
busiarz byłby happy i pasażer i gmina. Ale niestety, tanio jest za drogo...
Bus podobny, zgrzebny, z plecakiem trudno się jedzie, frekwa też prawie 100%.
W Wadowicach jem kremówkę. To był mój cel nota bene. Zaliczenie kremówy.
Całkiem dobra rzecz. 4 PLN. W Wadowicach jest więcej cukierni niż kościołów i
biznes kremówkowy idzie nieźle. Grupy pielgrzymkowe mają nawet kremówę w cenie
rołta :-)
Z Wadowic łapię PKS Wadowice do Suchej. Znów poczciwa twarz arona wyjrzała zza
horyzontu ze złośliwym uśmiechem, bo kierowca był strasznym chamem. Ech,
gdziez poczciwi dolmusiarze...
Jechaliśmy wzdłuż budowanego zbiornika Świnna Poręba i dawnej linii Wadowice -
Skawce. Ślady słabo widoczne z busu.
W Suchej kanapki zakrapiane zmartwychwstałym Zagłobą i EN57-942 do Krakowa.
Turlamy się jakoś po Zakopiance, mijamy to i owo, jakoś leci. W Lanckoronie
mijamy kremówę w wersji kolejowej. Frekwa duża - około 80%.
W Kraku Gł. łapię SA101-001 z wyraźnym zamiarem dotarcia do Balic. Udaje mi
się to bez problemu. Frekwa około 60 osób. Z Balic do lotniska Solarisem,
zwiedzam port i wracam analogicznie, tyle że SA109-009. Tutaj tylko 10 osób.
Pora znaleźć nocleg, ale w weekend w Kraku nie jest to łatwe, mimo
obdzwonienia parunastu hoteli.
Nic to. Postanawiam jechać w GOP. W Kace coś się znajdzie. I faktycznie -
hotel Katowice za 108 PLN gwarantuje wypasiony pokój i superwielki szwedzki
stół na śniadanko. Korzystam z nawiązką.
Z rana łapię Krakowiankę i udaję się nią do K-Koźla i dalej kiblem do
Zdzieszowic. Imię jego EN57-852. W Zdzieszowicach zwiedzam rewelacyjny kościół
z lat 30-tych XXw. inspirowany wczesnoromańską architekturą germańską. Miód
dla miłośnika architektury totalitarnej.
Opolszczyzna zawsze jawiła mi sie jako kawałek Bawarii w Polsce, z uwagi na
porzundek. Nie inaczej jest w Zdzieszowicach - teoretycznie zapyziałym
miasteczku przy koksowni, a de facto zadbanym i wylizanym mieście, jakby
wyjętym z NRF. Ciekawe jak wyglądałyby Zdzieszowice, gdyby leżały w Zachpomie,
albo na Wałbrzyszczyźnie... Jedyny wyjątek to PKP, raczej syfiaste miejsce,
ale bywały gorsze.
Ze Zdzieszowic walę na piechotę na Górę Św. Anny. Oglądam amfiteatr, klasztor,
miasteczko i schodzę do Leśnicy. Stąd chciałem czymś pojechać gdziekolwiek,
ale okazuje się, że w niedzielę leśniczanie mają szlaban na jazdy. Dosłownie
wszystko w F. Tylko jakiś jeden koło 20h. Ach, aronie! Gdzie twoje poczciwe
małe dolmusiki... Total kryzys. Niedowład 100%. Kupa.
Nic to. Idę więc na piechotę 3km do Zdzieszowic, koszmarną prostą szosą wzdłuż
koksowni. Było fajnie :-/
Ze Zdzieszowic muszę wracać. Czczę to Faustusem pszenicznym i kanapkami.
Światowid przejeżdża mi koło nosa bez postoju, więc kiblem spływam do K-Koźla
i tutaj wchodzę do Gorzowiaka, a konkretnie do rozklekotanego Bh i bez
perturbacji wracam do Poznania.
Wyprawa udana. Następna bezcelówka w ten weekend. Może rozpocznę od Bogoniowic-
Ciężkowic i Skamieniałego Miasta albo od Magurki Wilkowickiej. Zobaczę...

pzdr
ws





Temat: Władysław Krygowski - BESKIDY WYSPOWY-SĄDECKI
Władysław Krygowski - BESKIDY WYSPOWY-SĄDECKI

- Wydawnictwo: Sport i Turystyka, 1965
- Oprawa: twarda
- Stron: 352 + załącznik rozkładana mapa

SPIS TREŚCI:
Słowo od autora

CZĘŚĆ OGÓLNA
Podział, ukształtowanie i budowa
Rzeki, potoki i jeziora
Stosunki klimatyczne
W świecie roślin i zwierząt
Od pradziejów do dni naszych
Ziemia oddaje prochy
Rozwój osadnictwa
Kolonizacja wołoska
Szałaśnictwo i pasterstwo
Granice państwa i administracja
Praca i dola wsi beskidzkich
„Chłop dla kogo inszego robi"
Wielka własność i ludność wiejska
Zbiegowie, ludzie „luźni", zbójnicy
Walki chłopów z feudałami
Dawne przemysły, rzemiosła i górnictwo
Źródła mineralne i uzdrowiska
Ludność, jej rozmieszczenie i charakterystyka
Zabytki sztuki i historii.
Zycie i przemiany gospodarcze
Szlakiem wojny i partyzantki
O czym mówią nazwy
Dzieje turystycznego poznania.
Zagospodarowanie turystyczne

CZĘŚĆ SZCZEGÓŁOWA
Dojazdy kolejowe i autobusowo, miejscowości
Dojazdy kolejowe
Kalwaria Lanckorona—Sucha—Chabówka—Nowy Targ
Chabówka—Rabka—Nowy Sącz
Tarnów—Stróże—Grybów—Nowy Sącz
Nowy Sącz—Muszyna—Krynica
Muszyna—Leluchów
Dojazdy autobusowe
(Kraków)—Myślenice— Chabówka—(Zakopane)
(Kraków)—Lubień—Mszana Dolna—Nowy Sącz
(Kraków)—Myślenice—Skomielna Biała—Chabówka—Rabka
Chabówka—Rabka—Mszana Dolna
(Kraków)—Dobczyce—Szczyrzyc—Dobra—Jurków
(Kraków)—Myśłonico—Dobczyce—Wiśniowa
Myślenice—Trzomeśnia—Poręba
Myślenice—Lipnik
(Kraków)—Dobczyc—Szczyrzyc—Wilkowisko
Nowy Sącz—Limanowa—Jodłownik—Skrzydlna
(Kraków)—Bochnia—Żegocina
(Bochnia—Ubrzeż)—Kamionna
Bochnia—Wiśnicz—Rajbrot
! Bochnia,—Muchówka—Lipnica Murowana Dolna
(Kraków—Gdów)—Łapanów—Lipnica Murowana
(Kraków—Gdów—Trzciana)—Żogoeina—Laskowa
Nowy Sącz—Łososina Dolna—Łososina Górna—Limanowa
(Kraków—Bochnia—Brzesko)—Czchów—Nowy Sącz
Kraków—Bochnia—Brzesko)—Porąbka Iwkowska
Nowy Sącz—Iwkowa
Limanowa—Stara Wieś
I Nowy Sącz—Limanowa—Jurków
I Nowy Sącz—Chełmiec—Łukowica—Limanowa.
| Nowy Sącz—Podegrodzie—Jastrzębie
Nowy Sącz—Czarny Potok
Nowy Sącz—Łącko—Szczawa.
Nowy Sącz—Jazowsko—Zagorzyn
Nowy Sącz—Jazowsko—Obidza
Nowy Sącz—Gołkowice—Gabon
Tarnów—Nowy Sącz—Szczawnica
Tarnów—Zakliczyn—Kobyle Gródek—Nowy Sącz—Szczawnica
Nowy Sącz—Sienna—Rożnów
Nowy Sącz—Sienna—Jelna
Nowy Sącz—Grybów—Krynica—Muszyna
(Kraków)—Nowy Sącz—Krynica
Krynica—Muszyna—Szczawnik

OPISY SZLAKÓW TURYSTYCZNYCH
Beskid Średni (część wschodniu) i Beskid Wyspowy
Łysina—Lubomir—Kamiennik
Łysina
Ciecień
Luboń Wielki
Zbójecka Góra
Strzebel
Lubogoszcz.
Snieżnica
ćwilin.
Mogieliea
Jasień.
Łopień
Grupa Modynia.
Modyń
Cichoń (Tokoń)
Ostra
Paproć
Zezów—Świnna—Kostrza
Salasz
Jaworz
Beskid Sądecki
Dzwonkówka
Przehyba
Radziejowa
Eliaszówka
Makowica
Pisana Hala
Łabowska Hala
Runek
Jaworzyna Krynicka
Góra Parkowa
Huzary
Góra Krzyżowa
Grupa Zimnego i Wysokiego Bcreścia
Zimne
Wysokie Bereście
Pasmo Czerszli i Grupa Jaworza
Jaworze
Pogórze Bocheńskie i Rożnowsko-Ciężkowickie
Paprotna
Kamionna
Kobyła
Rogozowa—Spilówka—Machulec
Między Dunajcem i Białą
Mogiła
Bukowiec
Roaochatkn
Wał.
Dojścia nad Jez. Rożnowskie i Jez. Czchowskie
Najważniejsza literatura
Indeks ważniejszych nazw
Spis planów i panoram

SPIS PLANÓW I PANORAM
Plan Rabki
Plan Mszany Dolnej
Plan Nowego Sącza
Plan Tarnowa
Plan Krynicy
Plan Bochni
Panorama z Lubonia Wielkiego na wschód
Panorama ze szczytu ćwilina na południe i południowy zachód
Widok z hali szczytowej Modynia na południe
Panorama ze stoków Ostrej na zachód
Panorama z Jeżowej Wody na północ
Panorama ze szczytu Bryj arki na południe i zachód
Widok z Siodełka na szlaku Krościenko — Dzwonkówka na zachód
Widok z okna schroniska PTTK na Przehybie na południe
Widok ze szczytu Małej Przehyby na zachód
Panorama z grzbietu Złomistego Szczytu na zachód
Panorama z grzbietu Złomistego Wierchu na wschód
Panorama z Radziejowej ku zachodowi
Rytro — widok z góry zamkowej na zachód
Panorama z Zadnich Gór na zachód
Widok ze szczytu Pustej Wielkiej na zachóh
Panorama z Jaworzyny Krynickiej na zachód i północny zachód
Widok ze szczytowej hali Jaworzyny Krynickiej na wschód i południowy wschód
Widok z polany obok Diabelskiego Kamienia na południowy wschód i południe
Panorama z tarasu schroniska PTTK na Jaworzynie Krynickiej na północ i północny wschód
Panorama z polany na Parkowej Górze na południe
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nflblog.pev.pl



  • Strona 2 z 2 • Znaleziono 126 rezultatów • 1, 2