silny stres a ciąża

Widzisz posty znalezione dla hasła: silny stres a ciąża





Temat: prześwietlenie płuc
Witam!!!

Nie chce nikogo przestraszyć ale kiedy byłam w 4/5 tyg. ciąży (nie wiedziałam
o tym jeszcze) dostałam skierowanie na prześwietlenie zęba. Nie jestem jednak
zbyt obowiązkowa więc wybierałam się ze dwa razy i za każdym razem a to kogoś
spotkałam i się zagadałam, albo poszłam na zakupy i zapomniałam o Bożym
świecie - w każdym razie nie dotarłam do gabinetu RTG.
Kiedy dowiedziałam się u gina, że na USG widać 6 tygodniowego beibika myślałam,
że umrę ze strachu!!!
Gdy powiedziałam ginowi, że mam skierowanie na prześwietlenie z którego nie
skorzystałam wcześniej zostałam poinformowana o tym jakie konsekwencje może
mieć RTG zrobione u kobiety w ciąży.

1) Jeśli na prześwietleniu dostaniesz ołowiany fartuszek ochronny to nie
znaczy, że nie zostaniesz napromieniowana ale może dawka będzie mniejsza!
2) Skutek natychmiastowy - poronienie - w przypadku jeśli promieniowanie
uszkodzi w znaczącym stopniu płód, tak, że organizm nie utrzyma ciąży!
3) Jesli płód jest silny i nie poronisz nie ma pewności, że dziecko będzie
miało rączki, nóżki, a nawet jeśli na USG lekarz stwierdzi, że rozwijają się
kończyny NIE MA GWARANCJI, że rozwój będzie prawidłowy!
4) Czytałam artukuł o kobiecie, której zrobiono nieświadomie RTG w ciąży i w
trakcie porodu okazało się, że dziecko nie było zdolne przezyć z powodu "nie
zasklepionej czaszki, bardzo dużego wodogłowia" czy czegoś w tym stylu...
Wiem, że nie można w tej chwili nic zrobić!

Miałam ogromny żal, że nikt nigdy na ten temat mnie nie uświadamiał ani w
szkole, ani poza nią!
Szczerze mówiąc zemdliło mnie z nerwów, kiedy dowiedziałam się co mi groziło!!!!

Jedyne co możesz zrobić dla swojego dziecka to modlić się i starać myśleć
pozytywnie.
Nie możesz wracać do tematu bo się zadręczysz choć już niczego nie zmienisz, a
stres źle wpływa na dzidziusia!
Uważam, że w tej sytuacji mogłabyś spróbować zrobić usg dopplerowskie, usg
trójwymiarowe, bo zwykłe usg nie jest tak sprytne i może nie pokazać wielu
ważnych szczegółów!
Znajdź przede wszystkim solidnego gina!
Jeśli zrobisz usg dopplerowskie i trójwymiarowe u kogoś kto potrafi prawidłowo
zinterpretować wynik badania będziesz miała dużo większą pewność, że dzidzius,
narządy wewn. się dobrze rozwijają!
Na doplerze (chyba) widać w kolorach jak pracują i jak sa rozwiniete narządy
wewnętrzne. Zapytaj lekarza o tętno płodu! Wiem, że na podstawie tetna
(stosownie do tygodni ciaży) można zdiagnozować prawidłowy rozwój!

Najbardziej precyzyjne wyniki będziesz mogła uzyskać z dopplera!
Na trójwymiarze możesz zobaczyć nawet buźkę dziecka, kształt kończyn itd...
Jeśli chcesz sprawdzić prawdopodobieństwo zespołu downa itp. zrób test PAPP-A.
Jest to nie inwazyjna metoda dająca większą pewność niż amniopunkcja - która
grozi poronieniem.
Potrzebujesz do testu PAPP-A dokładny wymiar fałdu karkowego płodu pomiędzy 10-
12 tyg. ciąży. Pobiorą Ci krew i na podstawie wyników analizy krwi i zdjęć USG
dostaniesz wiarygodne wyniki!

Zrób badania i dopóki nie otrzymasz jakichś niepokojących wyników nie
zamartwiaj się!
Nie ma sensu!!!
Myśl pozytywnie i dbaj o siebie i dzidziusia!

Pozdrawiam

Marta i 33 tyg. junior






Temat: co to za obrzydlistwo???
co to za obrzydlistwo???
witam.

przypadkiem trafilam na to forum i chcialam wam cos opowiedziec a przy okazji
zapytac czy ktos mial cos podobnego.
mam 26 lat i obecnie jestem w 5 miesiacu ciazy.
miewam takie bole glowy ktore koncza sie wymiotami (i to nie z powodu ciazy
bo mdlosci nie mialam wcale) i unieruchomieniem na caly dzien. niestety z
tymi bolami walcze tylko apapem i to nie zawsze bo ciaza nie pozwala na nic
innego :(

ale nie o tym chcialam mowic.

opisze wam cos co zdarzalo sie u mnie jakichs 6 lat temu.
potrafilo mnie dopasc codziennie a czasami mialam spokoj przez miesiac.

a objawy byly takie:
ni z tego ni z owego czulam takie uklucie w lewej lub prawej skroni.
jednorazowe, szybkie, bardzo bolesne, jakby mi ktos wlozyl i wyciagnal jakis
stalowy pret do skroni. zaraz po tym zaczynala mnie bolec glowa z tylu w
okolicach sklepienia czaszki takim tepym bolem.
po kilku minutach od tego uklucia zaczynaly sie "cudne" rzeczy dziac.
i tak w zaleznosci w ktorej skroni bylo uklucie to dalsze objawy wystepowaly
po przeciwnej, krzyzowej stronie ciala.
najpierw dretwial mi jezyk i tracilam mozliwosc swobodnego wypowiadania sie.
chcialam cos powiedziec ale jezyk odmawial posluszenstwa.
potem tracilam wzrok w jednym oku po tej stronie gdzie dretwial jezyk a
przeciwnej do uklucia. znaczy nie calkowicie. widzialam tylko ten punkt na
ktorym skoncentrowalam wzrok. np oko mamy, albo jedno swiatlo auta jadacego
przede mna, a reszta to wielka szara plama.
potem dretwienie przechodzilo na policzek.
potem dretwiala mi reka, potem nizej, potem noga.
jak juz odretwienie przeszlo z gory przez caly organizm to pozostawal tylko
ten tepy bol glowy nie pozwalajacy ruszyc sie z miejsca, wlaczyc swiatla,
odezwac sie, nic nie moglam robic. lezalam tylko bezwladnie i lzy lecialy mi
samowolnie z oczu.
po kilku takich kwiecistych atakach wybralam sie do neurologa.
zaprosil mnie do gabinetu. kazal sie rozebrac od pasa w gore. odmowilam.
wtedy postukal po kolanach mloteczkiem, kazal trafiac palcem w noc z
zamknietymi oczami, zapalil papierosa (!) i powiedzial ze to migrena
jakastam. tego jakastam nie pamietam co to bylo.
przepisal divascan i imovane, bo mialam do tego klopoty ze spaniem.
po divascanie chodzilam jakby mi ktos w leb przylozyl.
po imovanie nie bylam w stanie dojsc do swojego pokoju po zazyciu go w kuchni
bo po drodze tracilam swiadomosc i padalam jak dluga. lek o ekspresowym i
wybitnie silnym dzialaniu.
i potem nagle ataki sie skonczyly.
nie zawdzieczam tego divascanowi bo szybko zaprzestalam zazywania.
podejrzewam ze ataki sie skonczyly bo pozbylam sie zrodla mojego notorycznego
stresu - zerwalam z chlopakiem ktory takie mi nerwy wzbudzal ze hej.

i wszystko byloby ok gdyby nie powrot tego obrzydlistwa (atakow, nie faceta).
jestem szczesliwa mezatka od 3 lat. nic zlego sie nie dzialo. nic co
podniosloby moj poziom stresu (jestem nauczycielem wiec poziom stresu i tak
mam wysoki).
i nagle rok temu znowu atak.
tyle ze jechalam wtedy samochodem do pracy. a w pracy mialam miec 4 godziny
konwersacji. a jezyk odmowil mi znowu posluszenstwa. wiec szef zwolnil mnie
do domu na moja wyrazna (a ciezko mnie bylo wtedy zrozumiec) prosbe.
do domu jakos dojechalam, dzwoniac po drodze do meza ze dzieje sie cos
niedobrego.
dojechalam do rodzicow. tam mialam blizej. atak nie przechodzil. te same
objawy co przed 6-ciu laty.
mama wezwala pogotowie.
zabrali mnie na ostry dyzur.
zanim tam dojechalismy atak sie skonczyl.
lekarze patrzeli na mnie jakbym probowala wyludzic L4.
wrocilam do domu przestukana mloteczkami z zaleceniem wizyty u neurologa.
i teraz szukam dobrego neurologa w woj slaskim. juz rok go szukam.

przyznaje, zaniedbalam sprawe. ataki sie nie powtorzyly.
tylko standardowe bole glowy co tydzien - dwa a czasem co drugi, trzeci dzien.
standardowe tzn takie jak po atakach, z wymiotami, swiatlowstretem i
nieruchomym lezeniem przez caly dzien. czasem pomagal nurofen forte...
a teraz jestem na siebie wkurzona bo jestem w ciazy i leb mnie boli srednio
co drugi dzien a czasem nawet i trzy dni z rzedu. i zaczela mi od kilku dni
mrowiec i dretwiec lewa reka a dzisiaj reka i usta...
i szukam tego neurologa jeszcze bardziej.

a teraz kilka pytan do Was moi drodzy:
- co to za migrena?? te ataki paralizu...
- mozecie polecic jakiegos dobrego neurologa w woj slaskim???

ehhhh
pozdrawiam i zycze bezbolesnego a raczej bezbolowego zycia
a.






Temat: Wrócić do pracy czy sobie darować????
Zdecydowanie sie z Toba zgadzam. Niemniej naprawde wszystko zalezy od
okolicznosci. Mialam duzo szczescia, ze na poczatku ciazy odeszla z pracy moja
szefowa zespolu - dzis po kilku miesiacach nie mozemy sie wrecz z koleznkami
nadziwic w jaka paranoje nas wprowadzala. Stwarzala tak stresujace personalne
sytuacje, ze doslownie snila sie mi po nocy jak zly czart... albo czesciej byla
przyczyna bezsennosci. Doprowadzala mnie do stanu, ze chcialam w jednej chwili
zlozyc wymowienie - ale maz mnie przystopowal, ze przed ewentualna zmiana pracy
czas najpierw pomyslec o naszej rodzinie. I tak sie stalo, bedziemy niedlugo
rodzina
Ciaza zaczela sie zle, ryzyko poronienia, 2 tygodnie w szpitalu, 3 na
zwolnieniu (szefowa jeszcze jest, ciekawe czy jest zwiazek , moj powrot
zbiegl sie z jej odjesciem i bajke moge zakonczyc: odtad pracuje szczesliwie i
bezstresowo. Przyznaje, ze nie 4 a 8 godzin przy komputerze, bez zdanej taryfy
ulgowej nawet po nieprzespanej nocy (maly kopie jak wariat o 3 w nocy!). Jestem
aktywna, pomocna, czasem niemal "niezastapiona" (choc nie ma ludzi
niezastapionych, pamietajmy o tym!), zaliczylam po drodze awans (w ciazy!) i
nauczylam sie kilku nowych rzeczy. Tylko dzieki temu, ze stworzono mi DOSKONALE
PSYCHICZNE WARUNKI do pracy - zero lekcewazenia, traktowania z przymruzeniem
oka, i co najwazniejsze zero stresow, kwasow personalnych, ktore naprawde
potrafia wykonczyc i wierze, ze moga stanowic zagrozenie dla ciazy.
Wlasnie jestem po rozmowie z szefostwem, ze za miesiac sie zegnam na jakis
czas - bede wtedy w 33 tygodniu i zamierzam ostatnie 1,5 miesiaca wypoczac,
skoncentrowac sie na czekajacym mnie wielkim wydarzeniu, dodam ze od dlugiego
juz czasu namawia mnie do tego lekarz. Bardzo balam sie tej rozmowy, bo wkoncu
przyznalam sie do tego, ze za miesiac pojde na zwolnienie "na zyczenie", ale o
dziwo szefostwo docenilo te szczerosc, podziekowalo ze wie ile ma czasu na
sprawne przekazanie moich zadan i organizacje pracy zespolu. Powiedzieli ze sie
domyslali, ze wkoncu bede chciala spasowac - wkoncu dzwigam juz przed soba
spory brzuszek.
Wiem, ze wiele z Was pracuje dluzej, nawet do 38 tygodnia i ja w tym 33
tygodniu uciekam moze za wczesnie... ale mam nadzieje Nesla ze nie ocenisz mnie
zbyt surowo. Uwierz, ze spore juz ze mnie sloniatko, kregoslup boli i nawet
mega-poducha z Ikei na krzesle nie pomaga, stopy puchna, no i nieuchronnie
zbliza sie czas wysokich temperatur.
Wierze, ze w ciazy mozna pracowac "normalnie", ale wtedy, gdy pracodawca tez
traktuje kobiete "normalnie". Jesli jest ona narazona na silne stresy, powinna
sie od nich odizolowac (uciekajac na zowlnienie najczesciej). Oczywiscie musi
sie wtedy liczyc z tym, ze nie bedzie dla niej powrotu do tej samej pracy...
ale patrzac na to na zimno - to czyz nie jest to dobry pretekst zeby wreszcie
te toksyczna prace zmienic?!
Ja uczciwie sie Wam przyznaje ze w momencie planowania dziecka liczylam sie z
tym ze spedze ciaze na zwolnieniu, a po macierzynskim poszukam innej pracy - na
szczescie dla mnie i dziecka okolicznosci sie zmienily Czego zycze wszystkim
zestresowanym mamusiom!




Temat: Statek-klinika aborcyjna chce wplynac do Gdyni
prolajfowcy uprzedmiotawiają kobietę!
myślę że gdyby feministkom udało sie wywalczyć przestrzeganie obecnej ustawy,
to już byłby sukces. przecież ona też gwarantuje możliwość przerwania ciąży w
trzech przypadkach i zwłaszcza chyba edukację sksualną. co do metody
kaledarzykowej, to ideologia głosi, że jest bardzo bezpieczna bo nie ingeruje i
przy tym nad wyraz skuteczna. wynika to z przekonania, że kobieta ma jeden taki
organ który funkcjonuje na zasadzie zegara. co nie jest do końca prawdą, o czym
każda kobieta wie, ale to ideologia już pomija. organ jest częścią organizmu i
wpływa na pracę całego organizmu, a inne organy wpływają na rzeczony organ. na
organizm człowieka wpływają różne rzeczy: stres , choroba, pogoda, zmiana
klimatu czy strefy czasowej, zmęczenie, dieta itd. tak więc twierdzenie, że
metoda kalendarzykowa skutecznie zabezpiecza przed ciążą ma sporo tupetu, ze
tak powiem. i to moim zdaniem bardziej uprzedmiotawia kobietę - twierdzenie że
funkcjonuje ona jak maszynka - niż dobrowolne łykanie przez nią tabletek w ceu
zatrzymania owulacji lub używanie prezerwatyw. ja chociaż znam swój organizm,
nie zdałabym się w gruncie rzeczy na ruletkę, bo nie do końca znam dzień i
godzinę. pytanie do Speca: czy na tym kursie pani doktor wspominała, że kobieta
nie jest jednak zegarem? czasami rzucają to gdzies na końcu i mimochodem. do
Julity: w Polsce niestety macice kobiet są dobrem wspólnym narodu, jak wynika z
wypowiedzi polityków ("uspołecznimy te brzuchy"). źle też się dzieje, że w
syuacjach wątpliwych, zagrożona ciąża, badania prenatalne - czasami w tych
potyczkach zwucięża dobro płodu, nie kobiety. organizacje kobiece dysponują
mnóstwem przykadów, kiedy lekarze dmówili badań prenatalnych, bo kobieta
zdcyduje się na aborcję, albo kiedy kobieta przypłaciła zdrowiem lub życiem
urodzenie dziecka i można było sie tego spodsiewać, ale ciągle wymyślano nowe
zezwolenia i konsultacje, że na aborcję zrobiło się za późno... potem lekarze
się chwalili, ze działali z premedytacją... tak więc dziecko nienarodzone we
wczesnym stadium rozwoju jest bardziej człowiekiem niż kobieta która nosi je w
brzuchu, bo ona jest tylko opakowaniem dla płodu. moim zdaniem kobieta jest
bardziej człowiekiem w tym sensie, ze od lat funkcjonuje w społeczeństwie, to
ona ma rodzinę, znajomych, pracę, wykształcenie, nie płód. śmierć kobiety jest
większą stratą dla społeczeństwa niż śmierć kikumiesięcznego płodu. w
społecznościach prymitywnych, do niedawna również na wsiach, a kilka wieków
temu w całej Europie nawet dziecko klkuletnie nie było uwazane za człowieka w
całym znaczeniu tego slowa - tylko potencjał.po utracie dziecka nikt specjalnie
nie rozpaczał. niekiedy dziecko nie jest uważane za człowieka, dopóki nie
zostanie oficjalnie przyjęte do społeczności ( i uznane przez ojca). nie
rozumiem, co doprowadziło do takiej patologii, do takiej fobii przed aborcją,
że całe szpitale odmawiaja wykonania aborcji, ale można usunąć ciążę potajemnie
w zaciszu prywatnego gabinetu. czy ktoś jest w stanie mi to wyjaśnić? czyżby
prolajfowcy to było naprawdę duże i silne środowisko?



Temat: POKONAĆ BÓL
POKONAĆ BÓL

Rwa kulszowa - bardzo przykry, ostry, bezlitośnie przeszywający ból, który
początkowo może być odczuwany na wysokości pleców, stopniowo przemieszczając
się wzdłuż pośladków i bioder, by po tylnej części nogi dotrzeć aż do stopy.
Rwa kulszowa powoduje całkowite unieruchomienie, czasem na kilka tygodni. O
schorzeniu i sposobach zapobiegania rozmawiamy z Jackiem Twarowskim,
profesjonalnym masażystą i rehabilitantem.
Jakie są przyczyny ataku rwy kulszowej?
- Może to być wada postawy, nieprawidłowe podnoszenie czegoś ciężkiego,
wykonanie nagłego ruchu czy skrętu tułowia, zmiany zwyrodnieniowe stawów,
osteoporoza, ciąża. Ból powstaje na skutek ucisku na nerw kulszowy. Może to
być spowodowane wypadnięciem krążka międzykręgowego lub obrzękiem objętych
stanem zapalnym powierzchni stawowych. Nerw może być również drażniony
wskutek zmian zwyrodnieniowych kręgosłupa. W czasie ciąży rosnący płód może
przyciskać nerw do kręgosłupa. Bywa, że przewlekła rwa kulszowa może być
spowodowana przez ucisk na nerw kawałka chrząstki odłamanej z uszkodzonego
krążka międzykręgowego, ale to rzadkie przypadki.
W jaki sposób organizm reaguje na ból?
- To zależy od stopnia nasilenia bólu. Jeśli jest ostry i gwałtowny
następuje unieruchomienie tułowia, najczęściej w niewygodnej i przymusowej
pozycji. Jeśli ból jest słabszy pacjent porusza się z trudem, utyka. Mięśnie
pleców są napięte - to reakcja obronna organizmu na ból, pacjenci narzekają
również na osłabienie siły mięśni nóg.
Silny ból, spowodowany nim stres i niepokój. Jakie zachowania zalecałby Pan
by zminimalizować konsekwencje ataku rwy kulszowej?
- Jeśli to możliwe należy położyć się na brzuchu z rękami wzdłuż ciała, pod
brzuch podłożyć poduszkę. Bezwzględnie należy przyjąć zalecaną dawkę leków
przeciwbólowych - najlepsze są te, które łączą w sobie składniki uśmierzające
ból i przeciwzapalne. Trzeba zachować spokój, zdenerwowanie tylko pogarsza
stan chorego. Warto zwrócić uwagę w jakich pozycjach ból jest mniejszy i
starać się utrzymywać właśnie takie pozycje. Pod żadnym pozorem nie należy
się schylać, podnosić przedmiotów z podłogi. Nie powinniśmy pozwolić by osoby
niepowołane dotykały naszych pleców. Oczywiście należy skontaktować się z
lekarzem i masażystą.
Pacjenci chwalą Pański profesjonalizm i ciepły do nich stosunek. Współpracuje
Pan z kilkoma warszawskimi szpitalami. Jest Pan dyplomowanym masażystą i
rehabilitantem. W jaki sposób pomaga Pan osobom cierpiącym na rwę kulszową?
Czy można zapobiegać temu schorzeniu przy pomocy masażu?
- Od dziesięciu lat pracuję jako masażysta i rehabilitant, wciąż doskonalę
swoje umiejętności, odwiedzam chorych w ich domach jeśli jest taka potrzeba,
doradzam w doborze rodzaju ćwiczeń do indywidualnego wykonywania. Lekarze bez
wahania powierzają mi swoich pacjentów. A jeśli chodzi o rwę kulszową to jej
atak poprzedzają pewne zwiastuny, o których mówię pacjentom. Jeśli uda się
wyprzedzić atak można go całkowicie wyeliminować, właśnie przy pomocy
odpowiedniego masażu. Systematyczny masaż, który wykonuję może sprawić, że
ataki rwy kulszowej nie wystąpią w ogóle.
Rozmawiała Elżbieta Gutowska

Warto poddać się dobroczynnemu wpływowi rąk Jacka Twarowskiego. To znakomite
wsparcie dla leczenia farmakologicznego, niezawodna profilaktyka chorób -
m.in. rwy kulszowej. Ze szczegółami terapii można zapoznać się na stronie
www.gabinet.strona.pl. Zapisy do Gabinetu "Zdrowie" Jacka Twarowskiego przy
ul. Garwolińskiej 7 lok. 79 pod nr telefonu - 610 06 73.




Temat: Zlot forumowiczów Gazety :-)
Pokonać ból
Pokonać ból
Rwa kulszowa - bardzo przykry, ostry, bezlitośnie przeszywający ból, który
początkowo może być odczuwany na wysokości pleców, stopniowo przemieszczając
się wzdłuż pośladków i bioder, by po tylnej części nogi dotrzeć aż do stopy.
Rwa kulszowa powoduje całkowite unieruchomienie, czasem na kilka tygodni. O
schorzeniu i sposobach zapobiegania rozmawiamy z Jackiem Twarowskim,
profesjonalnym masażystą i rehabilitantem.
Jakie są przyczyny ataku rwy kulszowej?
- Może to być wada postawy, nieprawidłowe podnoszenie czegoś ciężkiego,
wykonanie nagłego ruchu czy skrętu tułowia, zmiany zwyrodnieniowe stawów,
osteoporoza, ciąża. Ból powstaje na skutek ucisku na nerw kulszowy. Może to być
spowodowane wypadnięciem krążka międzykręgowego lub obrzękiem objętych stanem
zapalnym powierzchni stawowych. Nerw może być również drażniony wskutek zmian
zwyrodnieniowych kręgosłupa. W czasie ciąży rosnący płód może przyciskać nerw
do kręgosłupa. Bywa, że przewlekła rwa kulszowa może być spowodowana przez
ucisk na nerw kawałka chrząstki odłamanej z uszkodzonego krążka
międzykręgowego, ale to rzadkie przypadki.
W jaki sposób organizm reaguje na ból?
- To zależy od stopnia nasilenia bólu. Jeśli jest ostry i gwałtowny następuje
unieruchomienie tułowia, najczęściej w niewygodnej i przymusowej pozycji. Jeśli
ból jest słabszy pacjent porusza się z trudem, utyka. Mięśnie pleców są
napięte - to reakcja obronna organizmu na ból, pacjenci narzekają również na
osłabienie siły mięśni nóg.
Silny ból, spowodowany nim stres i niepokój. Jakie zachowania zalecałby Pan by
zminimalizować konsekwencje ataku rwy kulszowej?
- Jeśli to możliwe należy położyć się na brzuchu z rękami wzdłuż ciała, pod
brzuch podłożyć poduszkę. Bezwzględnie należy przyjąć zalecaną dawkę leków
przeciwbólowych - najlepsze są te, które łączą w sobie składniki uśmierzające
ból i przeciwzapalne. Trzeba zachować spokój, zdenerwowanie tylko pogarsza stan
chorego. Warto zwrócić uwagę w jakich pozycjach ból jest mniejszy i starać się
utrzymywać właśnie takie pozycje. Pod żadnym pozorem nie należy się schylać,
podnosić przedmiotów z podłogi. Nie powinniśmy pozwolić by osoby niepowołane
dotykały naszych pleców. Oczywiście należy skontaktować się z lekarzem i
masażystą.
Pacjenci chwalą Pański profesjonalizm i ciepły do nich stosunek. Współpracuje
Pan z kilkoma warszawskimi szpitalami. Jest Pan dyplomowanym masażystą i
rehabilitantem. W jaki sposób pomaga Pan osobom cierpiącym na rwę kulszową? Czy
można zapobiegać temu schorzeniu przy pomocy masażu?
- Od dziesięciu lat pracuję jako masażysta i rehabilitant, wciąż doskonalę
swoje umiejętności, odwiedzam chorych w ich domach jeśli jest taka potrzeba,
doradzam w doborze rodzaju ćwiczeń do indywidualnego wykonywania. Lekarze bez
wahania powierzają mi swoich pacjentów. A jeśli chodzi o rwę kulszową to jej
atak poprzedzają pewne zwiastuny, o których mówię pacjentom. Jeśli uda się
wyprzedzić atak można go całkowicie wyeliminować, właśnie przy pomocy
odpowiedniego masażu. Systematyczny masaż, który wykonuję może sprawić, że
ataki rwy kulszowej nie wystąpią w ogóle.
Rozmawiała Elżbieta Gutowska

Warto poddać się dobroczynnemu wpływowi rąk Jacka Twarowskiego. To znakomite
wsparcie dla leczenia farmakologicznego, niezawodna profilaktyka chorób - m.in.
rwy kulszowej. Ze szczegółami terapii można zapoznać się na stronie
www.gabinet.strona.pl. Zapisy do Gabinetu "Zdrowie" Jacka Twarowskiego przy ul.
Garwolińskiej 7 lok. 79 pod nr telefonu - 610 06 73.




Temat: Wątek pozytywny - o wcześniakach
Wątek pozytywny - o wcześniakach
Jeszcze kilka lat temu nie miałyby żadnych szans. Dziś lekarze z coraz
większymi sukcesami ratują nawet 500-gramowe wcześniaki. Ale za jaką cenę?

Cała mieściła się na dłoni. Gdy przyszła na świat, ważyła 740 gramów!
Krzyczała, jakby bardzo chciała żyć, ale nie potrafiła jeszcze oddychać.

Patrycja urodziła się na granicy możliwości polskiej medycyny. Zamiast w 40.,
przyszła na świat w 24. tygodniu ciąży. Podłączona do respiratora, z
plastikową rurką w gardle, daje sobie jakoś radę. Pokłuta po cieniutkich jak
patyczki rękach i nogach, najpierw dostanie pożywienie dożylnie, a potem przez
sondę prosto do żołądka. W inkubatorze - jeśli nic złego (odpukać) się nie
stanie - wśród rurek i wężyków, na lekach uśmierzających ból i obniżających
stres spędzi pierwsze tygodnie swojego trudnego życia.

Cały czas dostaje tlen, bez którego zginie, ale który pompowany w nadmiarze
uszkodzi jej wzrok i płuca. Z powodu infekcji lekarze podają jej trzy silne
antybiotyki - to wybór mniejszego zła. I choć na świecie podejmuje się już
próby ratowania 22-tygodniowych wcześniaków, w polskich warunkach, gdyby
pospieszyła się o tydzień, raczej nie miałaby szans.

- Niech Bóg ma cię w swojej opiece, Patrycjo - powtarza nad inkubatorem jej
mama, 30-letnia Agnieszka Werner. Codziennie przychodzi do córki, opowiada o
starszym bracie, o siostrze i o pokoju, który czeka na nią w domu. Łóżeczka
jeszcze nie kupiła, żeby nie zapeszać...

Karolina Isio-Kurpińska z trzyletnimi bliźniakami Maćkiem i Kubą. Urodzili się
w 28. tygodniu ciąży. Maciek ma problemy ze zdrowiem (przyszedł na świat z
wagą 1 140 gramów). Kuba rozwija się świetnie.

- Pamiętam, jak stałam nad inkubatorem Maćka i prosiłam Boga, żeby ta
niepewność się skończyła. W jakikolwiek sposób. Chciałam, żeby już przestał
cierpieć. Właściwie pamiętam wiele takich momentów... Do szpitala trafiłam
trzy miesiące przed terminem. Kuba urodził się większy - krwistoczerwony, a
Maciek blady. Potem dowiedziałam się, że to był zespół transfuzji
międzypłodowej: jeden rozwijał się kosztem drugiego.

Lekarze byli jak anioły w ludzkiej skórze, odpowiadali na nasze pytania,
cierpliwie tłumaczyli, co dzieje się z naszymi chłopcami. Od początku
wiedzieliśmy, że Maciek będzie tym "bardziej poszkodowanym". Ale gdy
usłyszeliśmy, że przeżyje, wszystko inne wydawało nam się błahe. Wylew
trzeciego stopnia? OK! Wodogłowie? To się leczy! Nie będzie mówił i słyszał?
Jesteśmy anglistami, nauczyliśmy się angielskiego, nauczymy się języka
migowego i kupimy Maćkowi aparaty słuchowe. Przez pierwszy rok odwiedzaliśmy
13 specjalistów, zadłużyliśmy się, ale myśleliśmy: musi być dobrze!

Moment pierwszego załamania przyszedł po roku, kiedy Maciek zaczął odstawać od
Kuby rozwijającego się niemal tak samo jak inni jego rówieśnicy. Choć nasz
rehabilitant mówi nam, że Maciek będzie chodził i radził sobie coraz lepiej,
widzimy rzeczy, z którymi trudno się nam pogodzić: Maciek wciąż jeszcze nie
mówi nawet słowa "mama", nie potrafi sam jeść. Choć ma wszczepiony do ucha
implant pozwalający mu słyszeć, kontakt z nim dalej jest utrudniony.
Najbardziej cierpię, kiedy przeraźliwie płacze, a ja nie wiem, co chce mi tym
płaczem powiedzieć. Dopiero niedawno nauczył się przytulać. Jestem pewna, że
jest z nami szczęśliwy, ale coraz bardziej martwię się, że nigdy nie będzie
samodzielny. Uważam, że medycyna przesuwa granice możliwości lekarzy, za
którymi coraz trudniej podjąć dobre decyzje. Wiele osób zaczyna żyć w stanie,
w którym nikt z nas nie chciałby być. Dlatego trzeba te sprawy uregulować.
/interia/




Temat: Co moze, a czego nie moze jesc mama karmiaca?
Mój synek za kilka dni skończy 2 miesiące.
Od początku piłam mleko i jego przetwory. Lekarka powiedziała, że jeśli małemu
nic się nie będzie działo po mleku krowim, to jest nawet wskazane, by pić
i "jeść" mleko (po ciąży bolą mnie wszystkie kości - odwapnienie). Michaś nie
reaguje alergicznie, więc się "dowapniam" :)))
Jeden jedyny raz miał przeboje żoładkowe, i to z mojej winy - po ogórku
kiszonym i kawce po paru godzinach. Prężył się i zwijał, płakał i w ogóle nie
mógł zasnąć. Od tej pory ogórek kiszony i kawa (rozpuszczalna, z kofeiną) są na
mojej czarnej liście. Podobnie jak (z ostrożności) cytrusy, orzechy, czekolada,
kapusta, fasola (ale fasolka szparagowa - luzik).
Wklejam poniżej informacje na temat odżywiania się w czasie karmienia ze strony
www.latacja.pl. Zajrzyj tam sobie, tak czy siak.

Pozdrawiam,
Justyna mama Michasia (30.04.03.)

Jedzenie nie powinno być stresem, nie trzeba unikać ulubionych potraw tylko z
powodu karmienia piersią. Należy jeść to co się lubi i pamiętać o kilku
podstawowych wskazówkach.

Jeść potrawy lekkostrawne - głównie gotowane i pieczone , niskotłuszczowe
Jeść rozmaite produkty – im więcej różnorodnych produktów, tym mniejsza szansa
na niedobór składników odżywczych, witamin, soli mineralnych
Grupa I: produkty zbożowe ( kasza, ryż, makarony, pieczywo)

Grupa II: warzywa i owoce

Grupa III: produkty białkowe roślinne i zwierzęce (mięso, ryby, jaja, mleko i
jego przetwory, rośliny strączkowe)

Grupa IV: tłuszcze roślinne i zwierzęce, cukier (słodycze)

Jeść zdrowo - należy korzystać głównie z produktów I i II grupy, w mniejszych
ilościach produkty z III i IV grupy, unikać słodyczy. Z grupy III korzystać
tak, aby mięso czerwone jeść kilka razy w miesiącu, a jaja, drób, ryby – kilka
razy w tygodniu. Spożywać 3 główne posiłki w ciągu dnia, nie przejadać się
(zapotrzebowanie kaloryczne w czasie laktacji wzrasta o 500 - 600 kcal
dziennie, co zaspokaja jeden niewielki posiłek)
Unikać produktów nieświeżych, niskiej jakości, konserwowanych i sztucznie
barwionych, z dużą zawartością soli i cukru
Typowe używki mogą mieć niekorzystny wpływ na zdrowie mamy i dziecka!!!

Pić - według pragnienia (najlepsza jest woda, soki, naturalne herbaty owocowe,
napary z ziół)
Robić sobie przyjemności - raz na jakiś czas pozwolić sobie na ciastko, słabą
kawę czy kieliszek wina
Obserwować, jak dziecko reaguje - jeżeli po jakimś pokarmie u dziecka występuje
niepokój, kolka jelitowa, wysypka, to takiego pokarmu należy unikać.
Grupy produktów, których spożywanie przez matkę może wywołać niekorzystne
reakcje u dziecka:

Potrawy ciężkostrawne: tłuste wędliny, mięsa, sery, potrawy smażone
Produkty wzdymające: groch, fasola, kapusta, cebula
Produkty o zdecydowanym zapachu i smaku: czosnek, kalafior, ostre przyprawy
Silne alergeny: owoce cytrusowe, truskawki, kakao, czekolada, orzechy, ryby,
jaja, mleko i jego przetwory
Jeżeli matka cierpi na alergię lub w najbliższej rodzinie dziecka występują
choroby alergiczne, matka powinna profilaktycznie wyłączyć ze swojej diety
produkty silnie alergizujące.




Temat: POKONAĆ BÓL
POKONAĆ BÓL
Rwa kulszowa - bardzo przykry, ostry, bezlitośnie przeszywający ból, który
początkowo może być odczuwany na wysokości pleców, stopniowo przemieszczając
się wzdłuż pośladków i bioder, by po tylnej części nogi dotrzeć aż do stopy.
Rwa kulszowa powoduje całkowite unieruchomienie, czasem na kilka tygodni. O
schorzeniu i sposobach zapobiegania rozmawiamy z Jackiem Twarowskim,
profesjonalnym masażystą i rehabilitantem.
Jakie są przyczyny ataku rwy kulszowej?
- Może to być wada postawy, nieprawidłowe podnoszenie czegoś ciężkiego,
wykonanie nagłego ruchu czy skrętu tułowia, zmiany zwyrodnieniowe stawów,
osteoporoza, ciąża. Ból powstaje na skutek ucisku na nerw kulszowy. Może to
być spowodowane wypadnięciem krążka międzykręgowego lub obrzękiem objętych
stanem zapalnym powierzchni stawowych. Nerw może być również drażniony
wskutek zmian zwyrodnieniowych kręgosłupa. W czasie ciąży rosnący płód może
przyciskać nerw do kręgosłupa. Bywa, że przewlekła rwa kulszowa może być
spowodowana przez ucisk na nerw kawałka chrząstki odłamanej z uszkodzonego
krążka międzykręgowego, ale to rzadkie przypadki.
W jaki sposób organizm reaguje na ból?
- To zależy od stopnia nasilenia bólu. Jeśli jest ostry i gwałtowny
następuje unieruchomienie tułowia, najczęściej w niewygodnej i przymusowej
pozycji. Jeśli ból jest słabszy pacjent porusza się z trudem, utyka. Mięśnie
pleców są napięte - to reakcja obronna organizmu na ból, pacjenci narzekają
również na osłabienie siły mięśni nóg.
Silny ból, spowodowany nim stres i niepokój. Jakie zachowania zalecałby Pan
by zminimalizować konsekwencje ataku rwy kulszowej?
- Jeśli to możliwe należy położyć się na brzuchu z rękami wzdłuż ciała, pod
brzuch podłożyć poduszkę. Bezwzględnie należy przyjąć zalecaną dawkę leków
przeciwbólowych - najlepsze są te, które łączą w sobie składniki uśmierzające
ból i przeciwzapalne. Trzeba zachować spokój, zdenerwowanie tylko pogarsza
stan chorego. Warto zwrócić uwagę w jakich pozycjach ból jest mniejszy i
starać się utrzymywać właśnie takie pozycje. Pod żadnym pozorem nie należy
się schylać, podnosić przedmiotów z podłogi. Nie powinniśmy pozwolić by osoby
niepowołane dotykały naszych pleców. Oczywiście należy skontaktować się z
lekarzem i masażystą.
Pacjenci chwalą Pański profesjonalizm i ciepły do nich stosunek. Współpracuje
Pan z kilkoma warszawskimi szpitalami. Jest Pan dyplomowanym masażystą i
rehabilitantem. W jaki sposób pomaga Pan osobom cierpiącym na rwę kulszową?
Czy można zapobiegać temu schorzeniu przy pomocy masażu?
- Od dziesięciu lat pracuję jako masażysta i rehabilitant, wciąż doskonalę
swoje umiejętności, odwiedzam chorych w ich domach jeśli jest taka potrzeba,
doradzam w doborze rodzaju ćwiczeń do indywidualnego wykonywania. Lekarze bez
wahania powierzają mi swoich pacjentów. A jeśli chodzi o rwę kulszową to jej
atak poprzedzają pewne zwiastuny, o których mówię pacjentom. Jeśli uda się
wyprzedzić atak można go całkowicie wyeliminować, właśnie przy pomocy
odpowiedniego masażu. Systematyczny masaż, który wykonuję może sprawić, że
ataki rwy kulszowej nie wystąpią w ogóle.
Rozmawiała Elżbieta Gutowska

Warto poddać się dobroczynnemu wpływowi rąk Jacka Twarowskiego. To znakomite
wsparcie dla leczenia farmakologicznego, niezawodna profilaktyka chorób -
m.in. rwy kulszowej. Ze szczegółami terapii można zapoznać się na stronie
www.gabinet.strona.pl. Zapisy do Gabinetu "Zdrowie" Jacka Twarowskiego przy
ul. Garwolińskiej 7 lok. 79 pod nr telefonu - 610 06 73.




Temat: Opłacona położna w MSWiA chce uciec podczas porodu
Opłacona położna w MSWiA chce uciec podczas porodu
Witam, właśnie kilka godzin temu zostałem szczęśliwym ojcem małego Kacperka.
Rodziliśmy w szpitalu MSWiA w Warszawie przy ul. Wołoskiej. Wybraliśmy z żoną
ten szpital ponieważ lekarz prowadzący żonę w ciąży właśnie tam pracuje.
Ponieważ był to nasz pierwszy poród postanowiliśmy skorzystać z odpłatnej
usługi położnej (600zł), która w czasie porodu jest do wyłącznej dyspozycji
rodzącej. Kilka tygodni przed porodem umówiliśmy się z jedną z położnych
panią Hanną W. że skorzystamy z jej usług. Wczoraj ok godz 16 żona zaczęła
odczywać silne skurcze, po konsultacji tel z położną ok godz 20 zjawiliśmy
się w szpitalu. Tam oczywiście godzinę spędzilismy na izbie przyjęć ale to tu
norma.... Ok 22 zjawiła sie nasza umówiona położna. Od tego momentu bóle
zaczęły się strasznie nasilać i moja żona poprosiła o podanie znieczulenia.
(dla informacji szpital ogłasza się iż oferuje taką usługę odpłatnie za jedne
650 zł) Położna próbowała nas przekonać że nie potrzeba podawać znieczulenia.
Jednak patrząc na cierpienie i płacz mojej żony stanowczo poprosiłem o
znieczulenie. Po chwili okazało się że w szpitalu nie ma wolnego
anastezjologa i znieczulenia nie będzie!!! Nie mogłem uwieżyć własnym uszom.
Ponieważ bóle żony nadal się nasilały (jeszcze nigdy nie widziałem jej w
takim stanie) postanowiłem pójść do lekarzy dyżurnych i zapytać o co chodzi z
tym znieczuleniem. W pokoju lekarzy zastałem dwóch relaksujących się panów
popijających herbatkę, którzy poinformowali mnie że anestezjolodzy są teraz
zajęci i znieczulenia nie będzie. Na moje argumenty że przecież jeśli szpital
oferuje znieczulenie to jego obowiązkiem jest je dać jeden z panów lekarzy
odpowiedział że to problem ordynatora a jego to nic nie obchodzi. Załamałem
się.... Szybko wróciłem do żony, już na korytarzu słyszałem jej krzyki, kiedy
wszedłem do sali porodowej żona wyła z bólu i prosiła o znieczulenie. I W TYM
WŁAŚNIE MOMENCIE POŁOŻNA ZDJĘŁA FARTUSZEK I OŚWIADCZYŁA ŻE ONA TEŻ MA SWOJE
NERWY I WŁAŚNIE WYCHODZI DO DOMU!!!! PRZYPOMINAM IZ ZA TA WLASNIE POLOŻNA
ZAPŁACILIŚMY 600 ZŁ. W TYM MOMENCIE PRZEŻYŁEM SZOK. JEDYNE CO MI PRZYSZŁO DO
GŁOWY TO STANĄĆ W DZWIACH I NIE POZWOLIC JEJ WYJSC I PRZY OKAZJI PRZYPOMNIEC
PO CO TU JEST I ZE ZA NIA ZAPŁACILISMY. Wtedy nastąpiła szybka wymiana słów i
położna z wielką łaską została... Żona urodziła po 3 godzinach przy pomocy
lekarza i innych położnych które były w tym czasie na dyżurze i o dziwo
wszyscy Ci ludzie tzn lekarz i dyżurne położne były tysiąc razy milsze niż
opłacona przez nas położna.... Nie wiem co sądzicie o takiej sytuacji, ja po
prostu nie mogę sie otrzasnąć, przecież wykupując tą usługę chcieliśmy
zapewnić sobie większy komfort i bezpieczeństwo a tym czasem przeżyliśmy
mnóstwo stresów. Nie mogę zrozumiec jak kobieta która dostaje za to pieniądze
może wykręcać sie swoimi humorami i nerwami i po prostu chcieć zostawić
pacjentke samą sobie... Przecież nikt jej nie obiecywał że bycie położną jest
takie łatwe i bezstresowe...



Temat: DNA pzamalzenskich dzieci...
zdumiewająca niekonsekwencja
Gość portalu: barbinator napisał(a):

> A kto powiedział, że więcej? Tyle samo najzupełniej wystarczy

Czyżby? Ty troszczysz się o wszystkie obce dzieci TYLE SAMO co o własne? Bardzo
wątpię...
Natomiast kwestia, w jakiej formie przekazać dziecku informację, że nie jest
biologicznym dzieckiem "ojca" jest już zupełnie innym tematem.

> Żadne starania nie pomogą, jeśli jest się człowiekiem
> oziębłym uczuciowo i przestało się kochać "nie swoje" dziecko - OT taki
> człowiek własnego dziecka też by zapewne nie potrafił kochać.

No pięknie, znów przyszłas na moje pozycje i teraz przekonujesz mnie do mojego
stanowiska, może nawet tego nie zauważając...? A jeszcze niedawno twierdziłaś,
że czlowiek, który się odkochał w nie swoim dziecku, to drań. Teraz zaś stałaś
się tak bardzo tolerancyjna, że uważasz, że jak ktoś nie kocha, to nawet nie
warto, by się starał...

O zgwałconej kobiecie i jej dziecku piszesz tak:

> Jeżeli go nie kocha, gdyż stres związany z gwałtem jest zbyt
> silny, to żadne staranie by być szlachetną jej nie pomogą - zaś wszelka
presja
> z zewnątrz może tylko zaszkodzić.
> Albo się kocha, albo nie - w obu omawianych przypadkach jest tak samo.

Rozumiem. Więc ani kobieta nie jest podła - ani mężczyzna (nie kochający
nieswojego syna) nie jest draniem? Cieszę się, że się zgadzamy. Widzisz, miałem
rację, że nasze stanowiska w tej sprawie są zbliżone, tylko Twoje zakłamanie
nie pozwoliło Ci tego wcześniej zobaczyć...

> Nigdy nie napisałam, że uważam by przeprowadzenie aborcji było postępkiem tak
> samo "moralnym" jak zjedzenia kalarepki - jeżeli tak twierdzisz, to kłamiesz.
> Moje porównanie dotyczyło zupełnie innego aspektu całej sprawy, po prostu
> przeczytaj tamten wątek i staraj się zrozumieć co piszę zamiast wygadywać
> głupoty.

Proszę bardzo, przeczytałem tamten wątek i Tobie też go przypomnę. Twierdziłaś,
że nie można uznać nienarodzonego dziecka za istotę żywą, jak długu nie
rozwinie się jego mózg. Ja wówczas napisałem:

"Idąc konsekwentnie Twoim tokiem rozumowania, należałoby uznać za martwe
wszelkie istoty żywe, które mózgów nie mają, np organizmy jednokomórkowe, czy
rośliny"

A Ty na to:
"Nie tyle ma martwe ile za takie, które można bez wyrzutów sumienia pozbawiać
życia. Czy masz kaca moralnego jedząc kalarepkę?"

A więc usunięcie ciąży (dopóki dziecko nie ma mózgu) jest dla Ciebie czynem
moralnie obojętnym, jak zjedzenie kalarepki. Taki płód można pozbawiać życia
bez wyrzutów sumienia.

> > Gdzie tu dobro dziecka, jako "dobro najwyższe"? Przypominam, że nie mówimy
> tu
> > już o jakiś "uczuciach dziecka", lecz o jego życiu...
>
>
> A ja ci przypominam o moim poglądzie na początek życia. Nie musisz go
uznawać,
> ale nie wolno ci ekstrapolować swojego własnego systemu wartości na moje
> poglądy w różnych sprawach.

Ale Tobie to wolno "ekstrapolować swój system wartości na moje poglądy" nt.
odpowiedzialności mężczyzny za nie swoje dzieci i reagować na nie "świętym
oburzeniem"?

> Dla frutarian (radykalny odłam wewgetarianizmu) wyrwanie kalarepki z ziemi
jest...

A co mnie obchodzą poglądy frutarian... Pytam o Twoje poglądy. Nb. nie uważam,
że każdy, najbardziej nawet idiotyczny światopogląd ma taką samą wartość i jest
jednakowo uprawniony.
>
> >
>
> >
> > * uważasz, że wartość pracy kobiet jest taka sama lub wyższa niż wartość
> pracy
> > mężczyzn, ale sama jako pracodawca płacisz kobietom mniej niż mężczyznom,
> > których zatrudniasz...
>
>
> Nieprawda, skąd ty to wziąłeś? W mojej firmie kobiety wykonują inne prace niż
> mężczyźni zaś wszechpotężne stereotypy sprawiają, że pewne typowo kobiece
> zdolności (dokładność, cierpliwość) rynek wycenia niżej niż typowo męskie
> Najwyraźniej nie potrafisz odróżnić
> pojęcia "wartość rynkowa" od wartości w powszechnym rozumieniu tego słowa.

A cóż innego może być podstawą wyceniania pracy najemnej, niż jej wartość
rynkowa? Jej "obiektywna wartość"? Nie ma czegoś takiego. Obudź się, komunizm
już dawno upadł... Jeśli uważasz inaczej, to proszę bardzo - wyceniaj pracę
swoich pracownic "obiektywnie", po swojemu, lepiej, niż to robią inni
przedsiębiorcy, a na pewno wygrasz z nimi rywalizację na wolnym rynku... :-)
Pozdrawiam -
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nflblog.pev.pl



  • Strona 3 z 3 • Znaleziono 171 rezultatów • 1, 2, 3