silnik lublin

Widzisz posty znalezione dla hasła: silnik lublin





Temat: Tadeusz Ferenc a inwestorzy
vanin napisał:

> Problem polega na tym, ze w promieniu 250 km )co najmniej) nie ma zadnej
> huty, ktora produkowalaby karoserie albo innych zakladow produkujacych
> podstawowe podzespoly dla samochodow. Sama huta szkla w Sandomierzu plus moze
> jakis zaklad Delphi w Krosnie i fabryka opon w Debicy nie wystarczaja. Do
> tego potrzebne a skrzynie biegow, silniki itd, itd. A koszt sprowadzenia tego
> az do Rzeszowa moze byc zbyt wysoki.

Witaj. Dzięki za zainteresowanie sprawą i za zabranie głosu. Nie wiem czy
pamiętasz historię FSO która po przejęciu przez Koreańczyków "montowała"
pierwsze Esperra w ten sposób, ze do gotowych aut bez kół przykręcała koła,
które przychodziły innym transportem. W Poznaniu jest fabryka Volkswagena, była
montownia Skody i nie ma huty w pobliżu. W Głownie niedaleko Łodzi też jest
montownia samochodów a nie ma huty. Chyba że uznać za hutę "Cegielskiego" i
dawny "Beldon" w Warszawie. Jesli tak to my też mamy upadającą zresztą, Stalową
Wolę, a w Rzeszowie Polmo produkujące, o czym niewielu wie np. osprzęt desek
rozdzielczych do polonezów. Do Andrychowa np. też podejrzewam nie jest od nas
dalej niż np. z Nysy. Lublin produkuje piast kół, a Dębica dobre opony. Nie
jest aż tak źle. Ale teraz jest raczej moim zdnaiem epoka montowni gdzie zależy
na szybkim i w miarę tanim sproawdzeniu gotowych podzespołów do niej, a nie na
bliskości hut czy np. elektrowni. Przeważnie też przynajmniej na początek
większość częsci pochodzi z importu z macierzystego zakładu. Potem dopiero
zaczyna się stopniowe przenoszenie częsci ich produkcji, przez inwestycje w
pordukcję i inwestycje kooperantów, do kraju gdzie montownay jest wyrób.

> Inwestorowi bardziej sie oplacac moze
> postawienie fabryki na Slasku, gdzie nie tylko jest blizej dla dostawcow, ale
> i latwiej o kompetentna sile robocza.

Co do dostawców to jak wyzej. Co do siły roboczej to jest u nas ona tańsza, a i
my mamy niezłe zaplecze ludzkie: kadrę inżynierską z wydziałem mechanicznym i
samochodowym na Politechnice, ekonomistów i robotników szukających pracy, a
więc silnie motywowanych do rzetelnej i uczciwej pracy.

> Co wcale nie oznacza, ze miasto powinno sie poddac. Prawdopodobnie jednak
> jest juz za pozno zeby przygotowac oferte, no i miasto raczej na pewno nie
> dysponuje odpowiednio duzą dzialka.

No właśnie. I to jest wyzwanie dla nowych władz. Nawet jesli ucieknie nam ta
sprawa, będą na pewno podobne. Ale nie w nieskończoność, bo w końcu kiedyś
konkurencja wśród inwestującyh tu może okazać się zbyt silna, i popyt na Polskę
wśród zagranicznych inwestów spadnie. Więc moim zdaniem w końcu trzeba zacząć
działać.
Pozdrowienia.





Temat: Warszawa
Warszawa
Właśnie wróciłem z kilkudniowego wypadu do teściów mieszkających pod Warszawą
i przy tej okazji do znajomych mieszkających w Wawie. I znów te same
spostrzeżenia. Broń Boże, nie chcę nikogo obrażać, ale coś w tym jest, że
stolica stymuluje dziwnie agresywne zachowania:
- Trasa Toruńska od Marek na Żoliborz - średnia prędkość 130-140 km/h, wycie
silników, mruganie z tyłu (przy mojej prędkości ok. 100 km/h), faki, pukanie
się w czoło,
- Marki - dozwolona prędkośc 70 km/h, całe towarzystwo wali co najmniej
stówą, nieważne że spotkamy się na kolejnych światłach, liczy się lans czyli
start z piskiem palonych gum,
- Wawa/Żoliborz - zajeżdżanie drogi i wciskanie się "na chama", jazda Potocką
powyżej 80 km/h, faki, wystawianie głowy z auta i rzucanie mięsem.
- trasa na Białystok (Radzymin i dalej) - tu z kolei ciekawym spostrzeżeniem
jest znacznie większa agresja i dzicz niż na trasie lubelskiej. Do Lublina
jadę sobie szybko i spokojnie, nie przekraczjąc 100-120, na trasie
białostockiej standardem jest wyprzedzanie na tzeciego, szybkośc powyżej 150
km/k i ogolny brak poczucia bezpieczeństwa na drodze - czyżby jednak region
kraju rzutowal na kulturę jazdy???

Podsumowując, cieszę się, że już nie mieszkam w Wawie i wdzięczny jestem
swojej firmie, że oddelegowala mnie do rodzinnego miasta, a moje wizyty w
Wawie są sporadyczne i odbywane najcześciej pociągiem lub samolotem. I
naprawdę szczerze wspólczuję warszawskim kierowcom, że na codzień narażeni są
nsa takie warunki jazdy. I nie jest tu usprawiedliwieniem wielkość i
stoliczność. Jeżdziłem w NY, Chuicago, Londynie, Madrycie gdzie też jest
tłoczno i gęsto, ale takiego chamstwa i agresji jak w Wawie nigdy nie
doświaczyłem. Bez obrazy, ale wciąż bnie mogę zrozumieć skąd ta agresja i
chamstwo się biorą...?





Temat: Kozienalia, Kulturalia, itp. :)
Dni prezentacji Wydziału Medycyny Weterynaryjnej (Weterynalia 2007) dzień II

1. Miejsce realizacji: Kliniki Wydziału Medycyny Weterynaryjnej
ul. Głęboka 30 godz. 11:00

2. Data: 20.05.2007 (Niedziela)
3. Koordynator: Michał Sokół
tel. 503-043-348
4. W programie:
- Akcja adopcyjna psów ze schroniska w Krzesimowie Głęboka 30

- Charytatywny koncert jazzowy Zespoły: Graal, Yeshe, Tymański Yass
Ensemble godz. 18:00 Centrum Kongresowe ARK AR
(klasyka polskiego jazzu)

19 maja 2007 (Sobota)

1.Tytuł projektu: IV AKADEMICKIE MISTRZOSTWA WOJEWÓDZTWA LUBELSKIEGO W SKOKACH
PRZEZ PRZESZKODY I UJEŻDŻENIU O PUCHAR J.M. REKTORA AKADEMII ROLNICZEJ I
DZIEKANA WYDZIAŁU BIOLOGII I HODOWLI ZWIERZĄT
2. Miejsce Realizacji: Hipodrom Akademii Rolniczej przy ul. Doświadczalnej
3. Data i godzina rozpoczęcia: 19 maja 2007, godz.10.00
4. Koordynator: Komisja sportu
5. Kontakt:
Andrzej Maciaszczyk
tel. 604-430-190
W programie:

- Konkurs nr 1 – kl. „LL”– Dokładności bez rozgrywki – Półfinał Mistrzostw
Akademickich + otwarty (art. 261)
- Konkurs nr 2 – kl. „L” - Dokładności z rozgrywką – Finał Mistrzostw
Akademickich + otwarty (art.238.1.2)
- Konkurs nr 3 – kl. „P” - O wzrastającym stopniu trudności z
Jokerem (art. 269.5)
- Konkurs nr 4 – kl. „N” - Dwufazowy (art. 274.5.2)
- Konkurs nr 5 – kl. „C” - Dokładności z rozgrywką (art.238.1.2)
- Konkurs nr 6-konkurs specjalny „skok na wysokość” (nieoficjalny)

20 maja 2007 (Niedziela)

1.Tytuł projektu: Studencki Raj Samochodowy o Puchar JM Rektora Akademii
Rolniczej w Lublinie
2. Miejsce Realizacji: Osiedle Akademickie Felin
3. Data i godzina rozpoczęcia: 20 maja 2007, godz. 8.00
4. Koordynator: Komisja sportu
5. Kontakt:
Andrzej Maciaszczyk
tel. 604-430-190
W programie:

1. Przeprowadzenia prób zręcznościowych

godz. 8.00 – 17.00 Biuro SJS
godz. 8.00 – 9.00 Odbiór administracyjny
godz. 9.05 Posiedzenie
godz. 9.15 Odprawa uczestników i publikacja listy startowej
godz. 9.30 START – SJS
godz. 16.30 Ogłoszenie wyników i wręczenie nagród Biuro SJS

2. Tuning Show: godz. 16.00 – 20.00
- Najoryginalniejszy dizajer ( czyli tuning optyczny)
- Najefektowniejszy ryk silnika
- Największa strefa hałasu czyli car-audio

3. Prelekcją na temat „Przepisy ruchu drogowego a tunnig”.
Godz. 16.00
4.Grilowanie w rytmach muzyki techno – house.
Godz. 16.00 – 20.30




Temat: Szmajdzinski opowiada absurdalne idiotyzmy!!!!
Nie jestem Szmajcińskim :-D
podolski napisał:

> ze uczestniczyles w przetargu jako oferent lub przygotowywales te SIWZ, a
> najczesciej jest tak, iz oferent, ktory "ma wygrac" przygotowuje specyfikacje.
> Tak wiec, jestes osobiscie zaangazowany w przetarg i niewatpliwie znasz
kulisy
> zakupu tego badziewia.

Nie uczestniczyłem w przetargu bo transporter w garażu mi niepotrzebny, a o
SIWZ wiem tyle, co w prasie branżowej pisano. Jak byk stało tam, że konkurs
dotyczy prototypu transportera dla Polski, zaś zwycięzca musi przedstawić
gotowy i ze wszystkimi żądanymi poprawkami pojazd w 2004 r. Sądząc po danych
technicznych i cenie ddokonano najlepszego wyboru, co właśnie zapewne jest solą
w oku przetargowych "pewniaków".

> Jednakze porownywanie BRDM do transportera bojowego nieco
> kompromituje "specjaliste" od sprzetu wojskowego.
> Pa.

Nie porównuję walorów BRDM do wozów nowej generacji, gdyż jest to pojazd
znacznie starszy i gorszy. Natomiast uważam, że doświadczenia związane z
opracowaniem i budową "Żbika" obejmujące całkowitą przebudowę kadłuba i
podwozia, wymianę uzbrojenia, silnika i układu przeniesienia mocy, jak też
instalację nowoczesnego wyposażenia elektronicznego (w zestawie zresztą
podobnym jak przewidziany dla zwiadowczej wersji "Patrii") w zupełności
wystarczają, by móc opanować technologię produkcji nowocześniejszego pojazdu.
Porównując, doświadczenia Stalowej Woli w budowie KTO ograniczają się
współpracy z FSC Lublin przy budowie kadłubów do śp. SKOTa, którego produkcję
zakończono ćwierć wieku temu, zaś Gliwicki OBRUM kołowych wozów bojowych w
ogóle nigdy nie budował.

Pozdro



Temat: Eksperci od "globalnego ocieplenia" - wystąp!
Nastała nowa epoka lodowa
Nastała nowa epoka lodowa
- 30 stopni mrozu? Da się przeżyć - twierdzą mieszkańcy najzimniejszej części
Polski
Biegun zimna, polska Syberia, czyli Suwalszczyzna - to niewątpliwie
najzimniejsze miejsce w Polsce. Sprawdziliśmy wczoraj, jak wygląda tam życie
przy 30-stopniowym mrozie. Właśnie tyle pokazały termometry w Suwałkach i
okolicy.
Suwalszczyzna
W rejonie Suwałk notowane są rekordowo niskie temperatury. Słupek rtęci spada
nocą poniżej trzydziestej kreski.
Wczoraj o czwartej rano ulice Suwałk świeciły pustkami. Było prawie -32.
Dyżury przy PKS-ach
Poza przenikającym zimnem przypomina nam o mrozie nasze auto. W żaden sposób
nie chce odpalić. Pomaga dopiero wezwany na pomoc taksówkarz. - To tutaj
normalka - mówi z uśmiechem. Szybko też podłącza przewodami nasz wóz do swojego
i silnik zaczyna grać. Jednak w samochodzie wewnętrzny zegarek zamarzł już
chwilę północy. Również radio i wspomaganie kierownicy odmawiają współpracy.
Trzeba poczekać przynajmniej kwadrans.
Z podobnymi problemami muszą walczyć kierowcy miejscowego PKS.
- Całą noc dyżurowaliśmy. Wozy były odpalane co godzinę - mówi nam Stefan Byro,
kierowca. Jego autobus jako drugi tego ranka opuszcza suwalski dworzec, jedzie
do Ełku.
Przed godz. 5 temperatura rośnie. Jest już tylko -28 stopni. Nie przeszkadza to
jednak wyruszyć do "pracy" Janowi Jankowskiemu. Mężczyzna zbiera złom. Pcha
przed sobą wózek wypełniony śmieciami.
- Wstałem o czwartej. Jak człowiek nie ma pracy, to musi jakoś zarobić na chleb
i papierosy - mówi. Po przetrząśnięciu kolejnego śmietnika rusza w dalszy
obchód. Co jakiś czas przystaje, by zatrzeć ręce i trochę się rozgrzać.
Opuszczamy Suwałki, jedziemy do przygranicznych Wiżajn. Kilkanaście kilometrów
przed wsią, w szczerym polu stoi samochód dostarczający pieczywo. - Zamarzło
paliwo - tłumaczy kierowca dostawczego Lublina. Żeby dojechać na czas,
mężczyzna stosuje starą metodę podgrzewania ropy. Na kiju zawinął szmatę
nasączoną łatwo palną cieczą. Podpalił pochodnię i teraz od spodu podgrzewa nią
bak. Jak dobrze pójdzie - za kilkadziesiąt minut ruszy w dalszą drogę. ...
Super Express




Temat: PKP chce zlikwidować 350 połączeń regionalnych
> Absolutnie nadajesz się na rzecznika SLD! Tow. Urban też tak umiał -
wykręcanie
> kota ogonem i obrona sprawy niemożliwej do obrony :) A jeżeli teoria nie
zgadza
> się z faktami, to...

To Ty jestes komuchem, bo za komuny jezdzenie busem bylo zabronione. Chcialbys
do tego wrócic :-)
Jeszcze dlugo komunikacja szynowa w tym kraju to bedzie PKP. Niestety. A
dopóki tak bedzie to busy beda istniec i sie rozwijac.
Moze w Zakopanem jest taki standard busów ale watpie. Musiales zle trafic. Ja w
Zakopanem zawsze jezdze busami i mi sie podoba. Na przyklad jak jest duzy mróz
w górach nie trzeba czekac na PKS tylko wsiadasz w cieplego busika i jedziesz.
W PKS sa Transity, Lublinki, Kapeny tez ale Kapeny maja tez busiarze. Nie wiem
dlaczzego sie czepiles tego Transita - masz cos przeciwko firmie Ford?
H9-21 odchodzi w niepamiec? Idz sie leczyc. W 90% PKSów w Polsce H9-21 to
podstawa taboru. NIestety.
Na PKSie najgorsze jest to ze czesto nowe autobusy ( zdarzaja sie ale to
zdecydowana mniejszosc) stoja na bazie albo woza dzieci na wycieczki a w trase
uderzaja stare grzmoty. Np. PKS Katowice do Lublina czy Ostrowca czasami wysyla
H921.
Zdefiniuj co to wg Ciebie busiarz. Szwagropol to moze nie busiarz, ale
prywaciarz i wredna konkurencja dla PKP. Likwidujemy?
O Transicie chrzanisz bzdury. To bus uznanej swiatowej marki dopuszczony do
ruchy przez polskie prawo. Autosan H9-21 jest lata swietlne za Transitem.
Silnik glosny, slabe zawieszenie, slaba wentylacja w srodku, klekoczace gumki.
Niestety. Ale co zrobic? Jezdzic busami!

Dopóki PKP nie poprawi jakosci swoich uslug busy nie straca racji bytu. WIele
PKSów juz bankrutuje albo jest na skraju bankructwa. Ratuje je tylko ustawa
która utrudnia wejscie nowym firmom busowym na rynek. Ale to sie zmieni.




Temat: kristallnacht, heilige nacht
poloeschatolo napisała:

> to się właśnie tak zaczęło
> właśnie tak

Najpierw jednak naród głosował tak a nie inaczej, sprawiając że po wyborach w
styczniu 1933 roku NSDAP stała się najsilniejszą partią niemieckiego Bundestagu.

I żadne "białe róże" ani heroizm grafa Schenka von und zu Stauffenberga nie
przesłonią smutnej prawdy, że NSDAP bez poparcia społecznego skończyłaby się
tam, gdzie się zaczęła, czyli w piwiarni.

Jeszcze jeden ciekawy wątek: pierwsze polityczne morderstwo zostało dokonane na
osobisty rozkaz Reichsführera SS Heinricha Himmlera w marcu 1932 roku w
Królewcu. Ofiarą był lokalny działacz komunistycznej partii Niemiec. Gdyby
policja ujęła sprawców a prasa nagłośniła to morderstwo NSDAP nie wygrałaby
wyborów w styczniu 1933 roku.

Polo, komory gazowe to był ostatni etap rozwoju technologii masowej zagłady na
długiej drodze pokonanej przez SS.

Zaczęło się od obozów koncentracyjnych (niewydajne, drogie), potem były masowe
rozstrzeliwania pod ścianą (duża część SS-mannów nadawała się po takich akcjach
tylko do sanatorium), potem były ciężarówki z wtórnym obiegiem spalin (w
warunkch wojny marnotrawstwo paliwa), poprzez topienie na bagnach (bagna często
okazywały się za płytkie) aż wreszcie do komór gazowych. Hitlerowskie komory
gazowe zresztą mają swój ponury polski akcent. Po zajęciu Lublina, już w 1940
roku lubelski szef SS, niejaki Odilo Globocknik nakazał zamontowanie w piwnicy
silnika diesla z łodzi podwodnej. Spaliny z tego silnika wykorzystywał do
zabijania więźniów.

Komory Auschwitz to apogeum systemu, który mordował zanim przejął władzę.




Temat: przesiadka z diesla na benzyne
> Cięzko mi znaleźć dane techniczne TD i TB, ale dla TD i B proszę bardzo:
>
> BMW 530i (231 KM) 0-100 6.9s
> BMW 530d (218 KM) 0-100 7.1s

no i co? post wczesniej twierdziles ze "TD nigdy nie bedzie gorszy, bedzie
nawet ciut lepszy niz B"

a teraz mi pokazujesz przyklad potwierdzajacy moja teze i jeszcze piszesz "no i
prosze:" :)))))))

> Oszałamiająca różnica. W dodatku diesel ma lepsze proporcje mocy i
przyspieszen
> ia.

roznica nie jest duza (co innego jak benzyna dostanie turbo niedlugo i bedzie
miala 398KM :))

nie interesuja mnie proporcje. jak ktos kupuje now piatke z automatem to odpada
mu zmiana biegow. wynik jest taki ze ten w 530d depnie i ten w 530i depnie i
ten w benzynie bedzie zawsze szybszy. do tego bedzie mial w kabinie cisze (to
sa rzedowe szostki) a w dieslu chociaz ten jest akurat najcichszy z tych jakie
znam i tak da sie poznac irytujacy klekot jak z dostawczego lublina.

bo za tym jeszcze slowo o lansowanej przez ciebie tezie o technicznej wyzszosci
diesli (bo wkurzylo mnie teraz lansowanie drugiej tezy ze licza sie moce a nie
pojemnosci)

moja teza jest taka: skoro z np. 3 litrow B z turbo moge wycisnac np. 400 KM a
z tej samej pojemnosci w TD tylko okolo 250KM to znaczy ze benzyna jest lepsza.
silnik bedzie mial stala pojemnosc a ze diesel to "super sprawne" gowno z
ktorego nie mozna wycisnac mocy to trudno.

> Jak lubisz słuchać wycia silnika, to nie znaczy że inni też to lubią. Nie
pochl
> ebiaj sobie, jak to sprawnie zmieniasz biegi - musisz to robić żeby mieć
osiągi
> takie jak diesel nie przekraczający 3000 rpm.

a ty jak lubisz dzwiek silnika jki wydaja furgonetki i samochody dostawcze
wozace kapuste na bazar to tez nie pochlebiaj sobie:)

druga sprawa jest taka ze w klasie wyzej gdzie sa V6 i R6 benzyny juz nie
slychac a diesel nadal klekocze (mojego V6 nie slychac WOGLE do 3000 obr a
potem delikatnie do konca skali - tak ze jadac 200 km/h mozna mowic szptem)

co do biegow:

jedni lubia je zmieniac inni nie i dla nich jest benzyna

ty za to w dieslu nie masz co zmieniac biegu bo nic ci to po prostu nie da -
masz taki sam moment na III czy na II, dodatkowo (sprawdzalem w superb 1.9TDI)
jak jednak sie zredukuje i obroty spadna za nisko to nagle traci moc jakby ktos
silnik wylaczyl

wynik jest taki ze zostaniesz w tyle co potwierdzaja dane techniczne

> Mnie to by przeszkadzało. Do benzyny mogę załóżyć gaz i będzie
ekonomiczniejsza
> od diesla, ale wolę samochód któy przyspiesza jak mu się wciśnie gaz, a nie ja
> k się zredukuje o dwa biegi.

hehe za fittipaldim "HP is for racers, torque is for old men driving around the
town pretending" :)))))))

> Mnie to by przeszkadzało. Do benzyny mogę załóżyć gaz i będzie
ekonomiczniejsza
> od diesla, ale wolę samochód któy przyspiesza jak mu się wciśnie gaz, a nie ja
> k się zredukuje o dwa biegi.

dobra przyjmijmy na chwile ze to rzeczywiscie "kolosalne ulatwienie" z tym
niezmienianiem biegow - tylko diesle ma tyle innych wad ze z nawiazka niweluja
ta "zalete" - okropny dzwiek (ktory funi diesla staraja sie falszywie
zmarginalizowac i do tego na wolnych obrotach sie trzesie) do tego dochodza
jednak gorsze osiagi niz w B

silnikiem ktory daje prawdziwa przyjemnosc z jazdy jest pozbawiony wszelkich
wad diesla a tez nie wymaga redukcji jest TB

> A przyjemniejszy w jeździe jest ten który lepiej przyspiesza od 80 do 120 bez
p
> otrzeby wkręcania na obroty, które dają wrażenie że silnik zaraz wyskoczy
spod
> maski - oto warunek konieczny żeby benzyniak łaskawie przyspieszył.

o przyjemnosci ecyduja jeszcze inne warunki jak np. ladne brzmienie - nie ma
co tak narzekac na wycie B na wysokich obrotach bo diesel tez rzezi - to jest
pytanie co wolisz kosiarke czy mlot pneumatyczny? jesli zadne z tych dwoch to
musisz zainwestowac w B V6 i lepsza albo nawet TB V6

> A jaką moc ma kompressor 2.0, a jaką mondeo czy avensis?

kompresor chyba 163 KM, ave chyba 150 KM a mondeo 145 KM

> Nawet jeżeli TD przyspiesza od B o ułamki sekund gorzej (np. B: 7.0s TD
7.2s),
> to żeby uzyskać przyspieszenie najlepsze, oba muszę piłować. Żeby uzyskać
tylko
> trochę gorsze, TD nie trzeba piłować, a B nadal. Żeby uzyskać przyzwoite przys
> pieszenie - to samo. Dopiero przy marnym przyspieszeniu można przestać
piłować
> B. Dlatego nie lubię B, bo żeby wykrzesać z niej moc, trzeba ją wkręcać, co
wg
> mnie jest dobre raz na jakiś czas, ale nie stale.

troche przesadzasz - benzyna ogolnie pracuje na wyzszych obrotach niz diesle
(u mnie sie konczy obr na 8tys a w dieslu na 5tys)

jak chcesz jezdzic przy 1200 obr to kup sobie ciezarowke

poza tym nizsze obroty diesla sa tez po czesci sprawcami drgan

pzdr



Temat: Stawiajcie na trolejbusy
Stawiajcie na trolejbusy
Witam wszystkich,

Pochodzę z Lublina i znam realia eksploatacji trolejbusów. Chciałem zestawić
wady i zalety trzech proponowanych środków transportu:

translohr:
+ w zasadzie jest to tramwaj na kołach ogumionych - byłby to nowy wizerunek
komunikacji
+ elektryczny napęd = czyste powietrze w Płocku
- tylko jeden producent tego typu pojazdów - możliwość windowania przez niego cen
- rozwiązanie niesprawdzone w polskich warunkach, nie wiadomo, jakie mogą
pojawić się problemy w trakcie użytkowania
- duży nacisk na osie - dopuszczenie do ruchu tego typu pojazdu wymagałoby
zmiany przepisów! dodatkowo, z doświadczeń zachodnioeuropejskich wynika, że
pojazdy te niszcząco wpływają przez duże naciski na nawierzchnię dróg
- konieczność budowy wydzielonego, betonowego pasa na całej długości trasy
- pojazd uzależniony od szyn - w razie wypadku drogowego na torowisku brak
możliwości ominięcia przeszkody
- przywiązanie do trakcji

A na koniec cena: 9 mln zł za km (w najlepszym razie), za pojazd: 2 mln zł.
Całkowity koszt budowy 10-kilometrowej trasy z zajezdnią i taborem wyniósłby
około 150 mln zł. Tyle wynosi roczny budżet Płocka.

tramwaj:
+ wydzielenie z ruchu ulicznego
+ duża żywotność taboru
+ elektryczny napęd - brak emisji zanieczyszczeń
+ możliwość zakupu taboru u producentów krajowych, wielu dostawców tego typu
pojazdów
- przywiązanie torowiska
- brak możliwości poprowadzenia tramwajów trasą objazdową
- kosztowna ewentualna rozbudowa
- droga budowa zajezdni
- wysokie koszty budowy, zakupu taboru, eksploatacji
- konieczność zakupu specjalnych, ciężkich maszyn torowych do utrzymania torowisk

Cena: 16-20 mln zł za km plus: budowa podstacji zasilających, zakup taboru (co
najmniej 8 mln zł za trójczłonowy tramwaj - PESA taka jak w Elblągu, 9 mln zł za
pięcioczłonowy taki jak warszawska PESA 120N), co najmniej 25 mln zł na budowę
zajezdni. Całkowity koszt budowy 10-kilometrowej trasy wyniósłby około 285 mln
zł. To blisko dwukrotność całego rocznego budżetu Płocka! Gdyby chcieć co roku
wydawać cały budżet na transport (35 mln zł), to trasę spłacanoby przez 8 lat
(zakładając, że w tym czasie nie kupowanoby autobusów ani nie remontowano dróg).

trolejbus:
+ elektryczny napęd - brak emisji zanieczyszczeń - oznacza to
+ relatywnie duża żywotność - rzędu 18 lat
+ możliwość zakupu krajowej produkcji trolejbusów produkcji Solarisa,
eksploatowanych z powodzeniem w Lublinie, Gdyni i Tychach, tańszych od
zachodnioeuropejskich
+ możliwość zainstalowania baterii i obsługi centrum bez użycia sieci trakcyjnej
+ cicha praca silnika - oznacza mniej uciążliwości dla mieszkańców ulic, przy
których kursować będą trolejbusy
+ brak skrzyni biegów
+ możliwość ominięcia przeszkody (choćby źle zaparkowanego samochodu), wykopów
na remontowanej ulicy
+ nowy wizerunek komunikacji miejskiej - zachęta dla mieszkańców Płocka dla
korzystania z komunikacji miejskiej
+ trolejbusy nie hałasują na zwrotnicach tak jak tramwaje
- trolejbusowa sieć trakcyjna dla niektórych jest szpetna
- uzależnienie od sieci trakcyjnej

Cena: 1,2 mln zł za trolejbus Solarisa, 1,5 mln zł za kilometr sieci trakcyjnej
(choć tutaj zawyżam gdyż przy ostatnich rozbudowach sieci w Lublinie i Gdyni
uzyskano niższe koszty). 10-kilometrową trasa wraz z taborem (15 trolejbusów) i
zajezdnią kosztowałaby 60 mln zł. Jest to jedna trzecia rocznego budżetu Płocka.

Jakie są więc wnioski? Trolejbus jest najtańszym rozwiązaniem oferującym:
+ czyste powietrze - a to szczególnie istotne, gdyż spaliny w mieście osiągają
duże stężenia z racji na duże zagęszczenie budynków
+ dobre rozwiązanie komunikacje - po centrum prowadzimy na wydzielonym pasie,
poza centrum, gdzie nie ma korków, trolejbus korzysta z istniejących jezdni -
nie trzeba budować dodatkowych torowisk
+ trolejbus jest środkiem transportu cichym i komfortowym - nie posiada skrzyni
biegów, silnik elektryczny pracuje gładko i nie wytwarza wibracji jak silnik
spalinowy
+ trolejbus ma relatywnie dużą żywotność względem autobusu
+ o ile tramwaje są nieosiągalne finansowo (kosmiczne koszty), to Płock bez
problemu stać na trolejbusy!

Trzy polskie miasta, w których istnieją trolejbusy, miały różne okresy dla tej
komunikacji. Z czasem jednak stwierdzono, że inwestycje w utrzymanie i rozwój
trolejbusów są słuszne. Dodatkowo, na ten środek transportu stosunkowo łatwo
pozyskać środki unijne. Moim zdaniem, trolejbus byłby dla Płocka dobrym
rozwiązaniem.



Temat: Benzyna z dwutlenku węgla to nie science fiction
A tu najnowsze wieści
wyborcza.pl/1,75476,6818257,Cala_Polska_na_metanolu.html

Cała Polska na metanolu
Piotr Cieśliński2009-07-14, ostatnia aktualizacja 2009-07-13 23:40

Dobiesław Nazimek, profesor chemii z Lublina, wie, jak połączyć
dwutlenek węgla z wodą, tak by wyprodukować metanol. Czy sztuczna
fotosynteza stanie się polską specjalnością?
Prof. Nazimek i jego urządzenie do sztucznej fotosyntezy w
laboratorium...Metanol, czyli alkohol metylowy, służy do produkcji
tworzyw sztucznych, jest paliwem do niektórych silników. Można go
także przekształcić w benzynę lub olej napędowy. Ten ostatni proces
opracował koncern Exxon Mobil w latach 70. zeszłego wieku. A
pierwsza przemysłowa instalacja, w której z metanolu produkuje się
paliwa, powstała w 1985 r. w Nowej Zelandii.

Według prof. Nazimka jego metanol z dwutlenku węgla byłby trzy razy
tańszy niż produkowany dziś przemysłowo z gazu ziemnego. Także
benzyna mogłaby konkurować ceną z tą, którą się dziś produkuje z
ropy naftowej, zwłaszcza że ceny ropy stale idą w górę. Na razie to
tylko szacunki oparte na badaniach laboratoryjnych, choć niektóre
media piszą już, że dzięki wynalazkowi prof. Nazimka Polska stanie
się "drugim Kuwejtem" (m.in. "Rzeczpospolita" i "Polska").

Jak on to zrobił?

W instalacji prof. Nazimka woda z rozpuszczonym w niej dwutlenkiem
węgla przepływa przez specjalny nanostrukturalny katalizator z
tlenku tytanu. Pod wpływem ultrafioletu (słoneczny jest
zbyt "miękki", to musi być silniejsze sztuczne źródło) powstaje
metanol (15-proc. roztwór wodny) oraz tlen, który jest uwalniany do
powietrza.

Przypomina to naturalną fotosyntezę, w której rośliny produkują
biomasę z atmosferycznego CO2 i wody przy udziale światła
słonecznego. Od lat naukowcy na całym świecie starają się z większym
czy mniejszym powodzeniem skopiować ten naturalny proces. Metoda
prof. Nazimka to jedna z najbardziej udanych realizacji sztucznej
fotosyntezy. Czy jedyna? - Około półtora miesiąca temu koledzy z MIT
w USA poinformowali o udanej konstrukcji tzw. sztucznej fotokomórki,
a więc czegoś podobnego do naszego reaktora - mówi prof. Nazimek.

W zeszłym tygodniu Uniwersytet Marii Skłodowskiej-Curie w Lublinie,
który jest właścicielem patentu, podpisał list intencyjny z
elektrownią Polskiej Grupy Energetycznej w Lublinie. Tam
prawdopodobnie do końca przyszłego roku powstanie pierwsza pilotowa
przemysłowa instalacja. Jak mówi prof. Nazimek, technologią
zainteresowane są także zakłady azotowe w Kędzierzynie-Koźlu. - Na
razie wynalazek zostaje w kraju, ale pewnie nie na długo - dodaje.

Zarówno elektrownie, jak i fabryki petrochemiczne są dziś jednymi z
największych emitentów dwutlenku węgla do atmosfery. A ten ostatni
jest dziś wrogiem publicznym numer jeden dla obrońców środowiska.
Zdaniem klimatologów wypuszczamy go do atmosfery w zbyt dużych
ilościach i jest on główną przyczyną ostatnich zmian klimatu. I choć
w ogólnym bilansie energii udział siłowni jądrowych, wiatrowych czy
słonecznych wciąż rośnie, to nie ma szans, by w najbliższych latach
świat całkowicie zrezygnował z paliw kopalnych. Dlatego szansę
upatruje się dziś w technologiach "czystego węgla", które mają
polegać m.in. na wyłapywaniu dwutlenku węgla ze spalin i składowaniu
go gdzieś pod ziemią.

Recykling CO2

Niektórzy naukowcy, m.in. prof. Jerzy Buzek, uważają, że
technologie "czystego węgla" mogą być polską specjalnością, bo nasz
kraj aż 95 proc. energii uzyskuje ze spalania węgla. Albo nauczymy
się go czysto spalać, albo pójdziemy z torbami, kiedy trzeba będzie
płacić kary za nadmierną emisję gazów cieplarnianych.

"Sztuczna fotosynteza" prof. Nazimka może być jednym z naszych asów
w rękawie. Gdyby okazała się praktyczna, moglibyśmy przerabiać
wyłapywany ze śląskich spalin CO2 na metanol i paliwa. Oczywiście to
nie będzie całkowicie "zielona" technologia, bo w końcu te paliwa
zostaną spalone w silnikach aut, a CO2 ostatecznie uwolniony do
atmosfery. To byłby raczej recykling tego gazu, dzięki któremu
moglibyśmy spalać mniej ropy naftowej, a może i całkowicie
uniezależnić się od jej importu.

Wszystko zależy od tego, czy instalacja z laboratorium prof.
Nazimka - mierząca dziś 0,5 m długości i 4 cm średnicy, która
produkuje ledwie 0,5 kg metanolu na godzinę - sprawdzi się w skali
przemysłowej.

Źródło: Gazeta Wyborcza




Temat: Białystok powinien zainwestować trolejbusy
Białystok powinien zainwestować trolejbusy
Szanowni pastwo, zanim przeczytacie petycję informując o tym że choruję na autyzm (Zespół Aspergera) i interesuje mnie komunikacja miejska jak autobusy, trolejbusy i tramwaje.

Autobusy są już prawie zatłoczone, a Białystok się rozszerza i ma tyle remontów żeby ruch drogowy był poprawny. Białystok będzie miał jeszcze większy obszar którymi miejscowości wejdą w skład: Wasilków, Supraśl, Zabłudów, Choroszcz, Dobrzyniewo i Juchnowiec. Trolejbusy mogą poprawić jakość nie tylko w zmniejszeniu tłoków, ależ są ekologiczne ponieważ są podłączone do przewodów trakcyjnych i są jeszcze ok. 20% ciche niż zwykły autobus.

Wice prezydent miasta Białegostoku tzw. Adam Poliński uważa że nie trzeba więcej systemów transportu i jeszcze jest odpowiedzialny za transport publiczny i jeszcze trzeba go przekonać że trolejbusy są ekonomiczne i przyjazne środowisku. W dzisiejszych czasach kursują w Gdyni (w tym że linie nr 21 i 31 dojeżdżają do Sopotu), Lublinie i Tychach, a w Zielonej Górze też miała być taka inwestycja i odrzucono ten pomysł (powinni jeszcze bardziej się zastanowić że są opłacalne), jestem pewny że UE sfinansuje pokrycia kosztów na realizacje sieci trolejbusowej do Białegostoku i dużo ludzi popiera że nasze miasto powinno mieć trolejbusy.

Białystok ma miejsca na słupy trakcyjne i mogą być jako świetlne, a tyle tu remontów że trzeba aż od nowa by odłączyć słupy świetlne żeby podłączyć przewód trakcyjny na zbyt dobrze dla działań silników trolejbusowych. Są też duobusy które są to dwusilnikowe trolejbusy i bardziej są opłacalne - jeden na zasilanie energetyczne do linii trakcyjnych, a drugi na spalinę (albo na akumulator, takie zasilanie powinno być zamiast spalinowe). Duobusy (dwu silnikowe trolejbusy) mogą jeździć tam gdzie nie ma sieci trakcyjnych albo robią za autobus lub w czasie awarii prądu trolejbusiarze mogą włączyć drugi silnik. Co do ekologi to prawda, bo jeżdżą na zasilanie podłączające pantografy do kabli trakcyjnych wiszących nad jezdnią (one ciut ciut oszpecają widok i nie ma co się denerwować), UE akceptuje żeby trolejbusy kursowały i uznaje je za opłacalne i ekologiczne oraz apeluje innym miastom UE że w ten sposób szanuje się środowisko. Już w tych czasach trolejbusy są energooszczędne tj. świetlówki i na pewno nie będzie większego marnotrawienia prądu w mieście oraz będzie starczyć Białemustokowi.

Zapraszam was na stronę Zielona Komunikacja www.zielonakomunikacja.lublin.pl i dowiecie się że trolejbusy są czyste dla środowiska i jeszcze na www.emetro.pl/emetr/1,93924,5990490,Euromiasto_tr olejbusow.html którym się dowiecie że UE popiera trolejbusy (z prasy Metro). Jeszcze utworzyłem petycję żeby Warszawa też posiadała trolejbusy na www.petycje.pl/4377 i też Warszawiacy popierają żeby tam kursowały, dużo ludzi z Białegostoku też akceptuje żeby też u nas trolejbusy kursowały w naszym mieście.

Korzyści na inwestycję trolejbusów do Białegostoku być może będą sfinansowania z unijnego funduszu (mam nadzieję że tak będzie), nie tylko interesuje mnie komunikacja miejska nawet ekologia tak samo. Białystok powinien mieć trolejbusy niskopodłogowe by osoby którym jest ciężko mogły by jak najłatwiej wsiąść i wysiąść, energooszczędne żeby całemu miastu starczyło prądu (być może kolejną elektrociepłownię czy pierwszą elektrownię powinni zbudować, ale ekologiczną), syntezator mowy który może informować pasażerów (jaki to przystanek czy ulica, przesiadka na inny numer linii i inne informacje).

To wszystko co chciałem napisać i życzę wam żebyście się zastanowili czy warto wprowadzić trolejbusy i miłego podpisywania e-petycji na www.petycje.pl/4557 .



Temat: Renault Clio 1.5 dCi 80KM
qrakki999 napisał:

> Wywołuj 'Bociana' on jeździ takim autem /chyba nie pomyliłem
> silników 'Bocianie'/?
>
> pzdr.
> Q
>
> PS. 'użytkowników' a nie 'urzytkowników':-)

Jest i bocian. Masz absolutną racje qrakki999 - to jest to czym sie obecnie
poruszam.
Autko dostałem pod koniec stycznia b.r., ma obecnie blisko 30 tys km więc
troszkę juz mogę o nim powiedzieć.
Zewnątrz - każdy widzi, wie, itd. Mi sie osobiscie podoba (zwąłszcza w
kolorze grafitowym metaliku który w zależnosći od światła czasem wygląda jak
ciut fioletowy, czasem jak lekko zielony, itd).
Wewnątrz: zakąłdajac że nei jest to olbrzym ma zupełnei przyzwoitą ilość
miejsca dla duzych osób na przednich siedzeniach (informatyk ponad 2
metrowiec jezdzi tym spokojnie). FOtele maja bardzo dobre trzymania boczne,
środek jest nieżle sapsowany - w porownaiu z AR 147 - brak skrzypień,
pisków, itd (choc czasem drobne z srodkowej konsoli). W wersji wyposażeniowej
Priviledge, z radiem sterowanym w kierownicy i 6 głośnikami, automatyczna
klimą (koniecznie!!! - kosztowała 600 złotych a działa naprawdę nieźle), nie
mowiac o seryjnym ABS czy 4 poduchach, podgrzewanych elektrycznych lusterkach
(bardzo przydatne zarówno w zimie jak i podczas deszczu - osusza lusterka
błyskawicznie) daje duża przyjemnosć z uzytkowania.
Silnik - bardzo udana jednostka, o mocy 80 KM i 185 NM (tyle co Laguna 1.8),
ma świetne przyspieszenie (zwąłszcza jak sie ciągnie do 4,5 tys obrotów) i
zupełnie wystarczajacą maksymalną (około 190 km/h). a wszystko przy nie duzym
spalaniu: w mieście przy bardzo spokojnej jezdzie pali 5 - 5,5l przy
normalnej, 6 - 6,5 litra, przy maksymalnym katowaniu 7,5 litra. NA trasie pali:
90 km/h - 4l, 120 - 5 l, - 140, 6l, 160 - 7l, powyżej 170 z klimą przekracza
8 litrów.
Moc silnika pozwala na dynamiczną jazdę zarówno samemu jak i z 4 osobami.
Z tego bedziesz zadowolony.
Zawieszenie - ukąld jezdny: bardzo precyzyjny, dość twarde zawieszenie
świetnie trzymajace sie drogi, brak nad czy podsterownosci. Jedyny problem
tego zawieszenia ze przy zbyt aktywnej jezdzie po warszawskich dziurach po 10
tys zaczęło doelikatnie stukać na nierównosciach. Stuka tak do dziś i wąłśnei
umawiam się na przeggląd i maja mi zrobic zawieszenie. Ale i tak jest bez
porówannia trwalsze niz we włochach (w Bravie wymieniałem po 17 tys km a w AR
2 razy wymieniali mi tylen wachacze i wszystkie amorki przy przebiegu do 40
tys km).
Autko moje nie dociagnęło do pierwszego przeglądu (po 30 tys) ani z olejem
(wymieniany po 15 tys km) ani z klockami (wymiana po 22 tys).
Zalety:
- swietny ukąld jezdny,
- swietny silnik,
- super wypas,
- mimo wszystko 4 gwiazdki w NCAP,
WAdy:
- wielkosć autka (nie jest to gigant na tylnej kanapie a i bagażnik do zbyt
obszernych nie należy)
- drobne mankamenty wykończenia (drobne efekty dźwiekowe konsoli środkowej i
zawieszenia).
- miękkie szyby! (w firmie na 13 renowek wymienilismy juz 7 przednich szyb w
tym roku od wiosennych robót!)

Starałem sie wyczerpujaco opisać to autko, w przypadku pytań - pisz.
Jeśłi jesteś z W-wy lub Lublina to możemy sie kiedys umówić - podaj tylko
numer tel. Pzdr



Temat: Krach w Polsce, lud w sławojce
Poprawka dość istotna
"Państwo generalnie nie mieszało się do sektora prywatnego
gospodarki. Nacjonalizacja była niewyobrażalna z powodów prawnych.
Był jednak pewien istotny wyjątek - wielka własność niemiecka na
Górnym Śląsku. Tam administracja państwowa prowadziła skoordynowaną
akcję przejmowania niemieckiego przemysłu. Wielki kryzys zadanie to
ułatwił. Skrupulatnie wyszukiwano niezapłacone podatki, tropiono
opóźnienia w płatnościach wszelkich należności publicznych i
nadużycia finansowe w firmach, w których większość miał kapitał
niemiecki. Każdy powód był dobry dla ich upaństwowienia."

Był otóż co najmniej jeszcze jeden wyjątek - przemysł zbrojeniowy,
a zwłaszcza lotniczy, we wrogim przejmowaniu którego państwo
bynajmniej nie oglądało się na prawo, ani też szczerze mówiąc na
własny dobrze rozumiany interes. W latach 30. spotkało to niemal
wszystkie prywatne fabryki lotnicze, do których zakładania
wcześniej zresztą usilnie zachęcano kapitał krajowy i zagraniczny.
Mechanizm prawie zawsze był identyczny: państwo (zazwyczaj wojsko)
zamawiało dużą partię samolotów lub silników za kuszącą cenę. Po
ich wyprodukowaniu – pod nadzorem państwowych inspektorów! –
zamawiający odmawiał ich odbioru, bo nagle odnajdywały się
rozmaite „niemożliwe do usunięcia” wady. Przedsiębiorstwo, które
zainwestowało w produkcję dużo własnych środków, na ogół plajtowało
i było odkupywane za grosze przez państwo, po czym włączano je w
skład koncernu PZL. Jak łatwo zgadnąć, „wadliwe” samoloty czy
silniki nagle okazywały się w tym momencie sprawne i państwo
odbierało je z fabryki, nie żądając nawet żadnych zmian, tyle że
płacąc w tej sytuacji już samemu sobie ;-) W ten sposób wykończono
m.in. Podlaską Wytwórnię Samolotów (w 1932, „przekręt” z samolotami
licencyjnymi, a także PWS-10 i PWS-24), Zakłady Plage&Laśkiewicz (w
1935, „przekręt” z samolotami Lublin R-XIIIF), Polskie Zakłady
Škody (w 1936, „przekręt” z silnikami Pegaz; Czesi wyprocesowali
jednak 7 mln zł odszkodowania). To samo o mało nie spotkało
zakładów RWD (w 1936, „przekręt” z samolotem RWD-11), które jednak
w ostatniej chwili uratowały płynność finansową dzięki kontraktowi
eksportowemu do Ameryki i do 1939 pozostały ostatnią ocalałą
prywatną wytwórnią lotniczą w Polsce. Wcześniej, w 1930 spłonęła
poznańska fabryka WWS „Samolot” – po czym, mimo niezłej sytuacji
finansowej, banki pod naciskiem władz odmówiły jej kredytu na
odbudowę i fabryka upadła, a jej personel i ocalałe urządzenia
przejął za bezcen PZL…

Warto dodać, że wbrew promiennej i mocno nieprawdziwej legendzie
PZL, po przejęciu przez państwo prywatnych fabryk, wydajność
przemysłu lotniczego zmalała, produkcja spadła, a poziom nowych
konstrukcji zaczął coraz bardziej odstawać od zagranicznych.
Podobne skutki miało niestety przejmowanie innych prywatnych fabryk
zbrojeniowych, m.in. Ursusa (przekształconego w oddział Państwowych
Zakładów Inżynieryjnych; do 1939 produkującego kompletnie
przestarzałe Fiaty z lat 20., dzięki m.in. państwowym dotacjom dla
nabywców prywatnych) czy zakłady amunicyjne Pocisk w Rembertowie.
Tak więc budowa kapitalizmu państwowego nie ograniczała się
(niestety…) do przejmowania „niemieckich” fabryk i kopalń :-/

Pzdr




Temat: Kolejna ofiara wyścigów
Dalsze informacje: motoryzacja.interia.pl/news?inf=437507

Usłyszałem potężny huk. Citroen wisiał jakiś metr nad ziemią okręcony wokół
drzewa - opowiada Kurierowi naoczny świadek. Tak zakończył się wyścig dwóch
młodych kierowców. 23-latek nie żyje. Jego rywal trafił w szoku do szpitala.

Lublin w piątkową noc. Jest kilka minut po godz. 23. Ul. Wileńską w dół mkną
dwa samochody. Ścigają się. Citroen prowadzi. Za nim jedzie volkswagen polo.
Citroen ma na liczniku co najmniej 130 km na godzinę. Na łuku jezdni kierowca
xsary traci kontrolę nad samochodem. Wóz zawadza o słup. Niedaleko od
skrzyżowania z Głęboką uderza w drzewo i owija się wokół pnia jak wąż.

- Siła uderzenia była tak wielka, że silnik z xsary upadł na chodnik około 10
metrów od drzewa. Całe szczęście, że nikt tamtędy nie przechodził - mówi
Andrzej Kołodziej, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego KMP w Lublinie.

Policjanci nie mają wątpliwości, że tragedia była efektem wyścigu kierowców
citroena i volkswagena. Kierowca drugiego samochodu widział śmierć swojego
kolegi.

- Po wypadku był w szoku. Nie było z nim żadnego kontaktu, tylko siedział pod
płotem i nic nie mówił. Pogotowie zabrało go do Abramowic - opowiada Kurierowi
policjant, który był na miejscu tragedii.

Funkcjonariusze drogówki natychmiast sprawdzili, czy pomiędzy ścigającymi się
autami nie było kontaktu. Jak się dowiedzieliśmy, nie doszło między nimi do
zderzenia.

Pogotowie i policję na miejsce wypadku wezwał Józef S. pilnujący pobliskiego
parkingu. Mężczyzna, kiedy zobaczył roztrzaskane auto, wiedział, że kierowca
nie miał szans na przeżycie. Potem widział z oddali, jak ekipy ratunkowe
wyciągają z wraku zmasakrowane ciało.

Zanim doszło do wypadku, grupa młodych kierowców, w tym członkowie kilku
lubelskich klubów tuningowych, spotkała się na parkingu hipermarketu E.
Leclerc. Ochroniarze wezwali radiowóz, który eskortował całą grupę aż do
parkingu przy McDonaldzie przy ul. Puławskiej.

- W czasie tego przejazdu kierowcy citroena i volkswagena odłączyli się od
konwoju i urządzili sobie wyścig - mówi Janusz Wójtowicz, rzecznik prasowy
komendanta wojewódzkiego policji w Lublinie.

Tragedia wstrząsnęła środowiskiem lubelskich tunerów i fanów motoryzacji. Przed
rokiem, 17 listopada 2002 r., w wypadku na Czechowie zginął inny młody
kierowca. Opis tamtego wydarzenia można znaleźć w Internecie na tzw. forach
dyskusyjnych poświęconych lubelskiej motoryzacji. O wypadku z piątku nie mówi
się niemal w ogóle. Dlaczego? Lubelscy tunerzy są przerażeni tym, co się stało.

- Od blisko dwóch lat staramy się w jakiś sposób zapanować nad młodymi
kierowcami - mówi szef jednego z lubelskich klubów tuningowych. -
Bezskutecznie. Na legalnie organizowane wyścigi nie przyjeżdża prawie nikt
oprócz nas. Młodych to nie interesuje. Oni chcą robić coś wbrew prawu.
Imponować przekraczaniem prawa, łamaniem dozwolonych reguł.

Wszyscy tunerzy spodziewają się teraz zmasowanych kontroli policyjnych i
odbierania dowodów rejestracyjnych. Uważają jednak, że ewentualna akcja tego
typu trafi nie w tych co trzeba. - Policjanci będą kontrolować
charakterystyczne, zmodyfikowane pojazdy - mówią tunerzy. - Ci, którzy naprawdę
szkodzą, jeżdżą samochodami rodziców, a tych nie da się odróżnić w tłumie.
(Kurier Lubelski)

SH: K..., lubelscy "tunerzy" sa przerazeni - czyzby w koncu dotarla do nich ich
glupota? Czy sa tak popier...leni, ze nie wiedza, czym sie moze skonczyc wyscig
na ulicach miasta przy ponad 130km/h.
Ciekawa jest tez interpretacja, ze ci obwieszeni deskami do prasowania i z
rynnami zamaist wydechow sa bezpieczniejsi od tych, ktorzy pozycza samochodu od
rodzicow...
W sobote jechalem za kolega z pracy - tzn. przez chwile go widzialem. Jechal
przez wioske w gorach ok. 140km/h, temp. w granicach 0 stopni, miejscami droga
mokra. Jak sie chce, to mozna nawet Astra 60KM...




Temat: Susły perełkowe z lotniska ofiarą polityków
a tutaj artykulik z gazety

Sylwia Szewc 06-01-2006 , ostatnia aktualizacja 06-01-2006 22:23

Nie widać końca protestów przeciwko budowie lotniska w Świdniku. Tym razem
mieszkańcy wschodnich dzielnic Lublina szukają poparcia u posłów i w nowym
rządzie. - Bloki oddalone są od pasa startowego o ok. 3 kilometry, nie ma mowy,
by mieszkający tam ludzie słyszeli hałas - odpowiada dyrektor Aeroklubu Świdnik

- Obawiamy się hałasu samolotów, tego, że będą zrzucać paliwo na tereny
zamieszkane. A jeśli dojdzie do katastrofy lotniczej? - wylicza Longin
Rozwadowski, przewodniczący zarządu Rady Osiedla Felin.

Mieszkańcy Felina protestują od ponad sześciu lat. Zbierają materiały, opinie,
podpisy sprzeciwu, które mogą pomóc im w zablokowaniu inwestycji w Świdniku.
Dołączyli do nich lokatorzy innych wschodnich dzielnic miasta - Bronowic,
Hajdowa-Zadębie, Dziesiątej, Tatar i Węglina Północ. - Mamy już ponad 4 tysiące
podpisów. Nie chodzi nam o całkowitą rezygnację z lotniska, ale wybudowanie go w
takiej odległości, która nie będzie przeszkadzać ludziom. Nie może przecież
powstać w środku miasta - podkreśla Rozwadowski.

Zdaniem Krzysztofa Janusza, dyrektora Aeroklubu Świdnik, te argumenty są
niepoważne: - Bloki oddalone są od pasa startowego o ok. 3 kilometry, nie ma
mowy, by mieszkający tam ludzie słyszeli hałas. Technologia posunęła się tak
daleko, że silniki samolotów są naprawdę słabo słyszalne. O tej sprawie powinni
rozmawiać fachowcy.

W jego ocenie nie można budować lotnisk w szczerym polu: - Wszystkie są blisko
miasta. Tak jest w Londynie, Paryżu i każdym innym mieście. Czy my chcemy
budować lotnisko dla Lublina w Suwałkach? Poza tym Świdnik to nie Heathrow, może
będą startować trzy samoloty w tygodniu, a może mniej - dodaje Krzysztof Janusz.

Ale mieszkańcy nie są przekonani. Wyliczają kolejne argumenty na "nie": - Ceny
mieszkań na Felinie spadły. Nikt nie chce ich tu budować. Powstają jedynie
budynki komunalne. Poza tym to ma być lotnisko wielofunkcyjne - dla samolotów
pasażerskich i towarowych. Ruch będzie ogromy - uważa Michał Terebun, członek
Rady Osiedla Felin.

On i inni protestujący wysłali list do nowego rządu i posłów ziemi lubelskiej.
Dołączyli do niego argumenty ekologów, którzy "reprezentują" interesy susłów
mieszkających na trawiastej płycie obecnego lotniska w Świdniku.

- A gdzie byli ekolodzy, kiedy kilka lat temu podczas ulewnych deszczy susłom
groziło utonięcie? - pyta Karol Ścibior, prezes Portu Lotniczego Lublin. - To
pracownicy lotniska wyławiali susły z wody, zanosili do hangarów i tam suszyli,
by je ratować.

Podobnie jak dyrektor Janusz broni inwestycji: - Zrzuty paliwa odbywają się w
kilku określonych miejscach w kraju, odległych od terenów zamieszkanych. Jeśli
chodzi o hałas, to są określone dopuszczalne normy i jeśli samolot ich nie
spełnia, nie zostanie dopuszczony do lotu. Nie ma w Polsce pustyni, na której
można byłoby wybudować lotnisko, tak by nikomu to nie przeszkadzało - ironizuje
Ścibior. Uważa, że inwestycja przyniesie więcej pożytku niż szkody: - Da ludziom
pracę, zagospodarowane zostaną nieużytki, a susły można przenieść. Miałem
nadzieję, że każdemu zależy na rozwoju ściany wschodniej, ale jeśli sami nie
chcemy wyjść z dołka, to nikt nam nie pomoże. Liczę, że protestujący jeszcze to
zrozumieją.



Temat: Warszawa powinna zrealizować trolejbusy
Warszawa powinna zrealizować trolejbusy
Zanim przeczytacie, petycje na kolejne zrealizowanie to chcę po informować was że choruję na Zespół Aspergera (autyzm) i mam nadzieję że wszystko zrozumiecie. Jestem z Białegostoku i interesuje mnie komunikacja miejska, było by mi miło jeśli zastanowicie się czy warto mieć trolejbusy w Warszawie i teraz możecie przeczytać informacje na ten temat.

Dużo jest problemów w komunikacji miejskiej Warszawy, nie tylko autobusy, tramwaje, metro, SKM i WKD, trolejbusy tż. są opłacalne i zlikwidowano je bez potrzeby w 1995 r.. Warszawa miała system trolejbusowy w latach 1946-1973 i 1983-1995, trzeba było mieć aż do dzisiejszych czasów ze względu że są ekologiczne i ciche, oraz zmniejszają tłoki tj. tramwaje, bo UE je akceptuje i dla tego się opłaca. W dzisiejszych czasach są już energooszczędne trolejbusy i tramwaje, można już mieć w Warszawie i trzeba mieć pieniądze na zrealizowanie takiej inwestycji i należy liczyć, że UE ma dotacje na pokrycie kosztów którymi miasto może zakupić trolejbusy i wybudować sieci trakcyjne. Warszawa jest zbyt ogromnym miastem i transport miejski ma za dużo tłoków pasażerskich, a trolejbusy mogły by pomóc w ich zmniejszeniu jeśli by się je ich nie zlikwidowało w 95 r. aż do dzisiejszych czasów.

Zastanówcie się że trolejbusy są pożyteczne, nie zanieczyszczają środowiska (bo mają podłączone pantografy i są napędzane na prąd trakcyjny) i są ciche, mogą zlikwidować tłoki pasażerskie gdy je się wprowadzi i mają wiele pożytku tj. i tramwaje. Trolejbusy mogą zakorkować ulice, ale jest taka zaleta że wydział transportu miejskiego może wyznaczyć godziny rozkładów i będzie luźno po mieście, jeszcze są zmniejszenia tłoków gdy Warszawa jest ogromna i ma ok. 2 mln. mieszkańców. Są nawet duobusy które są bardziej opłacalne, taki rodzaj trolejbusu posiadający dwa silniki jako podłączenie do prądu i spalinowy (albo akumulatorowy), mogą jechać gdzie nie ma sieci trakcyjnych i w czasie awarii prądu trolejbusiarz może podłączyć drugi silnik. Stolica mogła by bardziej być ekologiczna, bo pantografy podłącza się żeby trolejbusy i tramwaje miały napęd elektryczny z sieci trakcyjnej, Warszawa jest zbyt zanieczyszczona i dla tego warto zainwestować sieć trakcyjną.

1. Trolejbusy mogą mieć malowanie jako żółto-czerwone tj. autobusy i tramwaje (większość jest w innych kolorach)
2. Słupy trakcyjne mogą być jako świetlne.
3. Oznaczenia taboru jako czterocyfrowe (bez T### jak kiedyś), ale autobusowe najlepiej pięciocyfrowe
4. Oznaczenia linii jako:
a) miejskie #, 1#, 2#, 3#, 4#, 5#, 6#, 7#, 8#, 9#, 1## i 2##
b) podmiejskie: 3##, 4##
c) pośpieszne: 5##
d) specjalne: 6##
e) nocne: N-T#, N-T## i N-T###
5. Oznaczenia linii na przystankach pomiędzy rozkładami dla autobusów (napis informacyjny nad rozkładami jako "ROZKŁADY AUTOBUSOWE") i dla trolejbusów (napis informacyjny nad rozkładami jako "ROZKŁADY TROLEJBUSOWE")
6. Sieci trakcyjne dla trolejbusów mogą być tam gdzie są też tramwaje i gdzie nie ma jak dojechać tramwajami.
7. Energooszczędne trolejbusy, bo teraz w czasach dzisiejszych się takie produkuje
8. Ekologiczne duobusy (byle bez spalin)
9. Klimatyzacja
10. Monitoring
11. Syntezacja mowy
12. I inne co może być dla ZTM Warszawa

Zapraszam was na www.zielonakomunikacja.lublin.pl/ żeby uświadomić wam że trolejbusy są ekologiczne i na www.emetro.pl/emetro/1,93924,5990490,Euromiasto_trolejbusow.html by też wam coś uświadomić że UE naprawdę popiera trolejbusy

I życzę wam miłego komentowania, oraz podpisywania e-petycji na www.petycje.pl/4377 .



Temat: przesiadka z diesla na benzyne
TD i TB - tam spalanie dla takich samych
> mocy jest rózne, a wrażenia z jazdy podobne.
> W drugim TD i B - spalanie nadal niższe, ale wrażenia z jazdy inne - na
korzyść
>
> TD (przy takich samych mocach, nie pojemnościach).

wrazenia z jazdy TD i TB podobne przy tej samej mocy ehehheheheheheh
no to juz szczyt - popatrz po danych tecnicznych wszystko jedno jakich marek i
zobacz ze benzyna zawsze jest szybsza niz diesel o podobnej mocy - do tego
dochodzi latwosc wchodzenia na obroty i super kultura pracy

a "wrazenia z jazdy TD i B sa juz na korzysc diesla" - no niezle
tymczasem czasy 0-100 sa i w 99% przypadkow i tutaj na korzysc benzyny (w 1%
diesel przyspiesza rowno)

smieszne jak patrzylem na dane techniczne to wszedzie bylo 0-100 i 80-120 na IV
biegu - a jak byla wersja z automatem to bylo N/A dla ostatniej pozycji

no i slusznie, automatyczna skrzynia jest madrzejsza od przecietnego funa
diesli i wie ze trzeba zmienic bieg - i jeszcze by wyszlo na jaw ze z automatem
B jest szybszy od TD rowniez od 60-100 i 80-120 (tak jak widzialem na tescie
530i vs 530d w automatach)

> Ja takich przykładów nie daję, tylko takie znam. Facet kupuje TD, bo podoba
mu
> się charakterystyka silnika. Parę tygodni temu ktoś na forum porównywał
> wrażenia z jazdy Mondeo 2.0 B i TD. Mimo niższej mocy wybrał TD, bo rozpędzał
> się od razu, nie jak się go cisnęło.

wszyscy oni powinni miec automat - poza tym badzmy szczerzy jakby nie bylo
zalety ekonomicznosci TD to by im przestalo przeszkadzac ze trzeba bieg zmienic
w benzynie

> To niech będzie 2.5 i 3.0 benzyna - czy 3.0 kupuje się ze względu na ekonomię?

nie - zapewne kupuje sie bo jest szybszy - a TD nie jest szybszy od B - widac
to na wszystkich danych technicznych

test od 80-120 na IV biegu to kpina
to moze zrobmy test 0-100 ale oba TD i B musza miec zalana do baku bezolowiowa
95:)) zobaczymy kto wtedy wygra

szybszy i bezpieczniejszy jest ten samochod ktory PRZYPIESZA SZYBCIEJ np. OD 80-
120 BEZ ZADNYCH DODATKOWYCH WARUNKOW. KONIEC.

> TD o takiej samej mocy co B nie będzie gorszy, a nawet może być lepszy - z
> reguły ma więszką powierzchnię pod wykresem momentu w funkcji użytecznych
> obrotów.

nie gadaj mi tu o powierzchni pod wykresem tylko daj przyklad

ja patrzylem np. nowe audi A4 z silnikiem 2,4 170KM ma 0-100 w 8.8 s 6 biegow
takie samo z 2.5 V6 TDI 163 KM ma 9.1 s 6 biegow

TB o mocy 163 KM jest jeszcze szybsza a ma tylko 1.8 l

> Pomyliłeś kategorie - powinno być:
> Kultura pracy, cisza, mily pomruk silnika powyzej 2500obr, wrazenie jazdy
> limuzyna itd ... a z drugiej strony dwulitrowy wyjący benzyniaczek ehhh
szkoda
> slow.

chodzilo mi pejoratywne skojarzenie z kosiarka

jak ju zmamy sie bawic w takie porownania to moze widziales kiedys takie
urzadzenie ktorym panowie robotnicy krusza asflat? taki smieszny mlot
pneumatyczny ktory pan trzyma dwoma raczkami i stoi na ulicy a mlot podskakuje
i tlucze asflat

jesli benzyna to kosiarka to
to jest wlasnie odpowiednie porownanie diesla

> I tyle właśnie są droższe - porównaj ceny Mercedesa i innych marek dla tej
> samej klasy. Czyli nie chodzi o porównanie ceny E320 z Astrą 1.6

hehhehehe nie sa tyle drozesze tylko znacznie bardziej

ile kosztuje C200 kompresor nowy a ile np. avensis 2.0 albo vectra 2.0 albo
mondeo 2.0 ?

roznica to z 50-60%

> Nie tak bardzo jak wyje benzyna żeby udowodnić że jednak ma te 100 KM.

nie tak bardzo tylko jeszcze bardziej i bardziej nie przyjemnie

moje skojarzenia z dzwieku jazdy nowym dieslem (superb 1.9TDI) to

- jade zukiem z plandeka
- jade lublinem - rozwoze mleko do bud
- jade dostawczakiem na bazar z kapusta na pace




Temat: Wasilewski zlikwiduje prywaciarzy
Sprinter jest dobry, bo

1. jest ekologiczny - mało pali i ma nowoczesny silnik w przeciwienstwie do Ikarusa
2. jest lekki - nie niszczy dróg ( nie robi w nich kolein) w przeciwienstwie do
cięzkiego przeładowanego przegubowca
3. można sobie zarezerwować miejsce telefonicznie - np. w Sprinterze który
jezdzi z Lublina do Parczewa. Fajnie by było żeby tak się dało też po mieście
wtedy mógłbym częściej zostawić samochód pod blokiem ( choć nie zawsze)
4. nie da sie pojechać na gapę - kto nie ma kasy idzie piechotą
5. poniewaz malo pali to do niego nie trzeba doplacac tak jak do Ikarusa który
konsumuje koszmarne ilości paliwa
6. można jechać na siedząco a nie w ścisku wisząc na rurce jak w Ikarusie czy
Solarisie. Może jak ktoś urodził się w mieście to lubi jeździć w ścisku, dla
mnie wieśniaka to jest jednak zbyt męczące i dlatego śmigam głównie swoim
samochodem. Ale do Parczewa czasami sobie śmigam Sprinterem bo sobie wcześniej
rezerwuję miejsce przez telefon i wiem że będę miał siedzące. W tym czasie
mieszkaniec wielkiego miasta wisi na rurce w Ikarusie i Solarisie i cieszy się
ze w ogóle się zmieścił do autobusu. A ja sobie siedzę w busie wygodnie, czytam
gazetkę i się z niego śmieję. Fajnie by było żeby taka rezerwacja była na
liniach miejskich - mógłbym wtedy dać nawet 2 złote za przejazd.
7. Sprintery zapewniają dobrą częstotliwość - np. weź sobie choćby linie
podmiejskie busowe z Lublina - jest w wielu przypadkach lepsza częstotliwość niż
na liniach MPK.
8. Sprinter ma dobre przyspieszenie - nie rusza spod świateł pół minuty jak
przeładowany Ikarus. Jak Ikarus rusza spod świateł to za nim przejedzie 1 lub 2
samochody reszta stoi dalej w korku. Dlatego właśnie te śmierdziele powodują
korki. Przeładowany Solaris nie będzie wcale lepszy.
9. Sprintera można tanio kupić używanego, a Solarisy nowe straszliwie tracą na
wartości czyli jest to wyrzucanie pieniędzy w błoto.
10. Sprintera można kupić w Niemczech czy gdzieś jako ciężarowego i przerobić go
w woj. lubelskim na osobówkę - zarobi nasze województwo. Solarisy są produkowane
gdzieś pod Poznaniem. Po co nam dotować Wielkopolskę? Niech się walą.
11. Sprintery mają normalne drzwi czyli kierowca nie przycina pasażerów drzwiami
jak to ma miejsce często w MPK.
12. w firmach busiarskich które mają Sprintery nie ma związków zawodowych.
13. w prywatnych firmach nie ma przechowalni dla nieudacznych urzędników tak jak
to jest w MPK
14.prywaciarze jeżdżą tam gdzie się opłaca, a nie tak jak MPK gdzie do niedawna
wieczorem jeździły puste trajtki co 15 minut. Ile kasy na to poszło to szok. Za
to możnaby kupić masę nowych busów, ale w MPK wolą mieć straty. Zlikwidować ich
i koniec.



Temat: Konflikt hospicjum i warsztatu samochodowego

Zarząd miasta anulował decyzję o przeniesieniu warsztatu w inne miejsce i
torpeduje wszelkie próby, jakie hospicjum podejmuje, aby rozwiązać sprawę.

- Nie można opiekować się umierającymi ludźmi, kiedy dwa metry od okien
rozkręcane są popsute samochody i warczą silniki - mówi Maria Drygałowa, prezes
zarządu Towarzystwa Przyjaciół Chorych, które przy ul. Bernardyńskiej prowadzi
stacjonarne hospicjum w Lublinie (jedno z dwóch w całym regionie).

Władze hospicjum zrujnowany budynek otrzymały od Urzędu Miasta na początku lat
90. (po pięciu latach starań). Już wtedy na tym samym podwórku działał warsztat
samochodowy, który prowadzą ojciec i syn, Kazimierz i Jan Zdunkowie.

- Dlatego prosiliśmy o inny budynek, np. po likwidowanych wtedy żłobkach - mówi
Drygałowa.

Społecznym wysiłkiem lokal przy ul. Bernardyńskiej został wyremontowany i od
1997 roku przyjmuje chorych. Cały czas hospicjum stara się rozwiązać problem
kłopotliwego sąsiedztwa. Proponowało nawet, że spłaci poniesione przez Zdunków
koszty adaptacji warsztatu.

Szansa na przerwanie konfliktu pojawiła się wreszcie jesienią 2002 r. Zarząd
miasta wyraził wtedy zgodę na przeniesienie warsztatu do lokalu zastępczego.

- Zaczęto szukać nawet tego miejsca, ale zanim do czegoś doszło, w kwietniu
2003 r. kolegium prezydenckie niespodziewanie cofnęło tę decyzję - opowiada dr
Adam Borzęcki z zarządu hospicjum. - Zaraz po tym zobaczyliśmy, że Zdunkowie
robią remont dachu i elewacji swego warsztatu. To oznaczało jedno - zostają.

Kilka dni temu Maria Drygałowa znów spotkała się z prezydentem Lublina Antonim
Chrzonstowskim. Szukała pomocy. Bez skutku.

Wczoraj przed południem na małym placyku przed warsztatem stały trzy samochody,
czwarty w środku warsztatu prychał popsutym tłumikiem. W hospicjum brzęczały
szyby.

Zdunkowie nie chcą się wyprowadzić: - Ten lokal wynajmujemy od miasta od
początku lat 90. To nasze źródło utrzymania. Zainwestowaliśmy 10 tys. zł,
doprowadziliśmy wodę, gaz - mówią. - Nie przeniesiemy się byle gdzie.

Zastępca prezydenta Antoni Chrzonstowski twierdzi, że rozwiązanie sprawy nie
jest łatwe. - To klasyczny konflikt. Co prawda zawsze można warsztatowi dać
wypowiedzenie, ale nie wolno działać pochopnie. Mam nadzieje, że w ciągu roku
znajdziemy jakieś wyjście.
WĄTPIĘ TEŻ, ABY CHORYM PRZESZKADZAŁ HAŁAS Z PODWÓRKA.
JA, JAKBYM UMIERAŁ, TO PRZEDE WSZYSTKIM STARAŁBYM SIĘ POGODZIĆ Z BOGIEM.
Syty nie rozumie głodnego. Młody, zdrowy, sprawny nie rozumie umierającego.
Proponuję, żeby pan w charakterze wolontariusza poświęcił kilka dni urlopowych
czy kilka wolnych sobót niedziel albo innych dni świątecznych popracował w
Hospicjum



Temat: Jak się pływa po Zalewie Solińskim?
kolczatka napisała:

> Bardzo Ci dziękuję za zaproszenie, być może skorzystam.

Szkoda że nie przyjechałaś; rejs udał się doskonale. Relacja jest tu:

usenet.gazeta.pl/usenet/0,2.html?group=pl.rec.zeglarstwo&tid=1016828
> O urodzie Wisły nie musisz mnie przekonywać, bo jestem jej świadoma.

Ja natomiast jestem świadom, że nie jestem jeszcze w pełni swiadom urody
Wisły :-) Do dziś mam przed oczyma majaczące na horyzoncie wysokie linie WN,
obserwowane z mostu w Górze Kalwarii, podczas jednej z kolejowych wycieczek o
których wspomniałem jechalem do Lublina przez... Radom, i po raz pierwszy
mogłem oglądać Wisłe z mostu kolejowego pod Dęblinem. Widoki i tu były
zachwycające, w przecież widziałem tak niewiele!

> Nie zmienia to jednak faktu, jak sam wielokrotnie zauważyłeś, że żeby na niej
> bezpiecznie żeglować niezbędny jest w miarę pomyślny kierunek wiatru.

Nie przesadzałbym aż tak z tym "bezpieczeństwem" Ale mogę się mylić,
zepchnięcie z mielizny parutonowego "koromysła może być o wiele trudniejsze
niż "Oriona" którego kilkakrotnie spychałem sam.

> Rzeki mają to do siebie, że ich "funkcjonalność" jako akwenu
> żeglarskiego jest mocno uzależniona od kaprysów wiatru, zarówno siły

2-3B w zupełności wystarczy aby plynąc pod prąd, o ile nie trzebba się halsować.

> jak i kierunku,

Wcale nie jest tak źle; i przy półwietrze można sprawnie żeglować pod prąd, a
przecież przeważają u nas wiatry zachodnie.

> czego nie można powiedzieć o jeziorach czy zalewach.

Ale takie żeglowanie z nutką niepewności też ma swój urok; gdyby było inaczej
nikt by nie bawił się w żeglowanie, tylko całe Mazury zwiedzał samochodem, w
ostateczności motorówką. Zresztą w razie flauty można "podeprzeć" się
silnikiem, co i czyni się z zasady na Narwii.

> Co się zaś tyczy dojazdów na Mazury, to chyba nieco przesadzasz. Maksymalny
> czas dojazdu to ok. 3 godziny samochodem.

Bywa różnie; korki potrafią zaczynać się w Białołece i ciągnąć aż za Legionowo.
W drodze powrotnej - od Szelkowa do Zegrza, potem znów do Jabłonnej. Czasem
może się trafić np. gromadny powrót podwyszkowskich działkowiczów i jest
fatalnie...

> Biorąc pod uwagę, że co najmniej godzinę zajmuje przebicie się nad Zalew
> Zegrzyński, wolę poświęcić te dodatkowe dwie godziny i jednak dotrzeć
> na Mazury.

Posiadanie łódki na Zegrzu pozwala na swobodne korzystanie z niej w weekendy
(tylko te horrendalne opłaty postojowe :-((( ) Nie zwróciłaś jednak uwagi na
ostatnią z przedstawionych ewentualności: trzymając łódkę nad Wisłą mogę
żeglować codziennie, niejako w drodze z pracy do domu :-))))

> Ale, jak to mówią, kwestia gustu ;)

A szlak Narwi i Pisy znasz? Obawiam się że jeśli nie znsz, i miałabyś
sposobnośc popłynąc tak jak ja w początkach lipca, całe Mazury bez tych dwóch
rzek wydałyby Ci się odtąd jakieś takie małe i okrojone ;-)))
Dla mnie w każdym razie rejs po Mazurach bez przeprawiania się rzekami
straciłby naiemal cały urok. I pomyśleć że parę lat temu dosłownie zmuszono
mnie w AKŻ abym to ja zaprowadził tam Oriona...




Temat: MORD i chełmscy egzaminatorzy
Egzamin na "prawko" zdałem, za pierwszym razem, 22 lata temu,
mieszkając jeszcze w Lublinie. Uczyłem się PF 125p a nie jak było
wtedy powszechne PF 126p - do "maluchów" były zapisy a na "dużego"
można było "siadać' natychmiast:) Czy kiedyś było łatwiej zdać??
Pojęcie względne. Faktem jest, że mam takie samo odczucie jak
andre_234 - wtedy bardziej uczono jeździć niż przygotowywano do
zdania egzaminu. Przykład?? Proszę bardzo: "Wigilia 2008 -
skrzyżowanie Al. Armii Krajowej-Lutosławskeigo. Z Lutosławskeigo w
lewo skręca Mercedes W124, za kierownicą młody łepek - daje 100%,
że "prawko" od bardzo niedawna - ruch kierownicą do skrętu i...
Mercedes kręci "bączka". Młody kierowca zdziwiony i nie bardzo wie
co się stało. A ja się pytam: czy ktoś kiedyś, podczas nauki jazdy,
wytłumaczył jemu różnice w zachowaniu samochodu z napędem na tylne
koła (W 124) w stosunku do przednionapędowego Yarisa (czy Corsy)i
różnice w zachowaniu gdy "pod maską" jest stokilkadziesiąt KM (W
124) w stosunku do sześćdziesięciu kilku KM (Yaris)?? Czy podczas
nauki jazdy, ktoś kiedyś, "wsadził" go do mocniejszego samochodu z
napędem na tył??? NIE!!!! A później dziwimy się, że kierowcy BMW
(sorki, ale ta marka to bardzo dobry przykład - mocne silniki, napęd
na tył) powodują "medialne" wypadki. Ja się nie dziwię, bo jestem
pewien, że nikt podczas nauki NIE WYTŁUMACZYŁ odmienności zachowania
na drodze takiego samochodu. "Toczenie" się Yarisem to jest
faktycznie, tylko i wyłącznie, przygotowanie do ZDANIA egzaminu!!!!
Jeżlei ktoś nie kuma o co mi chodzi to podam następny przykład (w
ten sposób "wytłumaczyłem" te różnice mojemu 14-letniemu
synowi): "odgrzebałem" starą, dobrą gierkę komputerową - "Colin
McRea 2" i syn "pojeździł": najpierw Focusem (napęd 4x4) - dawał
radę bez problemu, po Focusie stare Mini Cooper (napęd na przód) -
nadal bez większych problemów, aż nadszedł czas starego, poczciwego
Escorta (napęd na tył - nie chciałem go zniechęcać Lancią Stratos:))-
no i sie zaczęło!!:) Słabiutki (w porównaniu nawet z Focusem, że
nie wspomnę o Peugeocie 205 T16) Escort za nic nie chciał utrzymać
się na torze (poza odcinkami prostymi), w każdym zakręcie tył
wyprzedzał przód (przy zachowaniu techniki "jazdy" samochodami 4x4 i
z napędem na przód). Chwała mu za to, ze uparł się, że dojedzie do
mety odcinka. Później stwierdził, ze nawet w grze komputerowej widać
kolosalną różnicę - jeżeli mamy napęd na tył to technika jazdy jest
inna, inaczej traktujemy pedał gazu i hamulca, inaczej samochód
reaguje na kontry kierownicą itp.. Jak ktoś nadal nie wierzy niech
sprawdzi nawet "komputerowo". Zapewniam, że "jazda" samochodem z
napędem na tył będzie prawdziwym wyzwaniem (dla bardzo ambitnych
polecam Lancie Stratos:))



Temat: Festyn Kablówki - recenzja
Festyn Kablówki - recenzja
Najbardziej skrywaną tajemnicą Kablówki, podsycaną od tygodni jednym
zwiastunem, okazały się... banalne sztuczne ognie na koniec festynu.
Największą metamorfozą w nowej ramówce okazało się zaś... nowe logo (bardzo
udane) i świetna czołówka RAPORTU (gratulacje dla grafika). Kablówka stawia
na odgrzane kotlety podane w nowej panierce. Sam festyn został dobrze
zorganizowany, za to jak pokazany! Zacznijmy więc od początku:)

Zielonogórsko-nowosolska Kablówka nadała relację na żywo z festynu będącego
promocną ichniej nowej ramówki. Tu słowa uznania bowiem to pierwszy przekaz
LIVE z innego miasta w historii tej telewizji. Czegóż tam nie było! Odkopani
prowadzący-byli pracownicy na siłę kreowani przez Kablówkę na gwiadzy
ogólnopolskich mediów. Prowadzący festyn pani Agnieszka i pan Bartek dali
jednak radę i byli jasnym punktem tejże imprezy. Gratulację dla pani Agi za
dystans do samej siebie:) Były występy miejscowych artystów i kabaretu z...
Lublina (bliżej bo pod nosem było całe Zagłębie Kabaretowe być może za
drogie). Pokazy kick boxingu (ciekawe), wywiad z żużlowcami (nieciekawy),
folklor (nudny) i akrobaci (wysportowani). Prześwitująca scena oczom widzów
ukazywała kulisy kulis, gdzie oprócz kibla marki TOI TOI w pierwszym planie,
przemykali członkowie ekipy TV z petami czy tudzież przebierali się artyści -
ciekawa, niezamierzona atrakcja;) I wszystko byłoby OK gdyby ów festyn był
dożynkową imprezą, capsztykiem ku ćci kogoś tam czy tudzież wyborczym spędem
przy sobocie (gratulacje dla prezydenta Nowej Soli za pomyślunek). Niestety
poprawnie zorganizowany festyn był przeca jednym, wielkim programem
telewizyjnym rzekomo promującym Kablówkę. Ta promocja wypadła gorzej niż
najbardziej naciągana akcja akwizytorska spod Tesco...

Pan redaktor naczelny Łukasz Kotalla okazał się naprawdę świetnym
konferansjerem (i całkiem dobrym modelem;) Jego wejścia, kontakt z widownią,
wiedza sportowa to całkiem wysoki, ogólnopolski poziom moderatorstwa. I tylko
szkoda, że pan redaktor na tym nie poprzestał. Już jako dyrektor Kablówki z
nową ramówką wypadł żenująco! Bo przecież jako szef stacji tv musiał mieć
jakiś tam wpływ na zatrudnionych w niej pracowników. Telewizyjna relacja z
festynu stała się antyreklamą tv a zarazem ukazała w jakim miejscu znajduje
się dzisiejsza Telewizja Przewodowa Zielona Góra.

To co działo się na ekranie od 14.00 do 22.00 przywodzi na myśl najbardziej
amatorskie nagrania wuja Sama z wesela w Domu Działkowca (bez obrazy dla
Działkowców). Nie było minuty w tej wielogodzinnej relacji aby któremuś z
kamerzystów nie wypadała kamera z ręki. Nie było chwili by dźwięk raz to
rozsadzał telewizor by zaraz potem milknąć na długie minuty (śmieszny wręcz
moment kiedy pan red.nacz. prezentował ryk silnika żużlowego w postaci... li
tylko brumienia mikrofonów). Kadry, których operatorzy nie znają co to pion a
co poziom, raz po raz zarywały się, trzęsły, opadały na glebe, odlatywały w
niebo, wyłączały się w czarną dziurę lub wybuchały jak SuperNowa, raz za
ciemne, raz za jasne, raz niebieskie, raz zielone, raz nieostre a raz w ogóle
do kadru niepodobne. Ten chocholi taniec kamerzystów przypominał
wielogodzinne, amatorskie wstawki ze ŚMIECHU WARTE. Wszystko to bez ładu i
składu przełączane przez realizatora obrazu, którego szczytem kunsztu było
beznamiętne klikanie z kamery nr 1 na kamerę nr 2, 3 i być może nawet 4.
Dźwiękowcowi należy się Nobel i pewnie karne odsetki od reklamodawców,
których reklam w ogóle nie było słychać. Ośmieszono również prezesa ASTER,
który omawiając cyfrową jakość Kablówki dwoił się i troił na nieostrym
obrazie rodem z VHS (przesunięcie obrazu na jego twarzy dające efekt dwóch,
trzech twarzy). To żałosne TELEWIZYJNE widowisko zakończyła już rzeczona
wielka tajemnica Kablówki czyli sztuczne ognie dostępne w Cerrfurze za
kilkaset złotych oraz 10-o minutowy pean na cześć SZpecjalistów z Kablówki
jaką to oni świetną, niesamowitą i profesjonalną relację popełnili! W tym też
momencie moje boki zostały zerwane doszczętnie;)

Dobrze zorganizowany festyn stał się gwoździem do trumny Kablówki obnażając
jej potencjał i realizatorskie możliwości. I jak EX ZTP merytorycznie nie
jest taka zła jak ją zawistne języki malują tak ekipę ma doszczętnie do bani!
Przykro mi to pisać bo widziałem za kamerami młodych ludzi, ale festyn mający
promować nową ramówkę telewizji Kablówka jak i samą stację to nie czas na
naukę praktykantów. Praktykantów, którzy od roku nie zrobili żadnych postępów
w telewizyjnym rzemiośle. Tylko czy w Kablówce ma ich kto tego uczyć?...

FESTYN KABLÓWKI - relacja na żywo z Nowej Soli, piątek 26 września,
godz.14.00-21.00




Temat: PKP kupuje autobusy szynowe

> "PKP kupuje autobusy szynowe

Przepraszam - kto ma zamiar kupic szynobusy? PKP - czyli Kto PKP PR czy PKP IC, PKP Cargo ? Czy raczej o Samorząd tutaj chodzi? Jeżeli tak to jest to ogromna różnica!

> Marcin Sztandera 07-10-2004, ostatnia aktualizacja 07-10-2004 17:46
> Jest niewielki, nowoczesny i bardzo wygodny - tak najprościej można opisać >autobus szynowy, który w czwartek oglądali świętokrzyscy samorządowcy i >kolejarze.Dwa takie pojazdy chcą kupić jeszcze w tym roku.

Oooo Brawo 2 sztuki !

> - Jeździ się wspaniale. Trudno go w ogóle porównywać z teraz używanymi >wagonami. To po prostu zupełnie inny poziom. Nawet toaleta jest przystosowana >dla potrzeb osób niepełnosprawnych - podkreśla Andrzej Jagielski, dyrektor >Świętokrzyskiego Zakładu Przewozów Regionalnych.
>Wczoraj z przedstawicielami urzędu marszałkowskiego pojechał do zakładów PESA >w Bydgoszczy, żeby przetestować i dokładnie obejrzeć produkowane tam autobusy szynowe.
> - Nasze województwo otrzymało 12,7 miliona złotych z Ministerstwa Finansów na >inwestycję w przewozy regionalne. Wspólnie z ŚZPR zdecydowaliśmy, że te >pieniądze kupimy autobusy szynowe - mówi Mariusz Brzeziński, inspektor do >spraw przewozów regionalnych Świętokrzyskiego Urzędu Marszałkowskiego.
> Nie ukrywa, że właśnie autobus z PESA jest najbardziej odpowiedni dla naszego >województwa.

Czyżby ustawiony kolejny przetarg publiczny?

>- Oglądaliśmy wersję przygotowana dla pomorsko-kujawskiego.

Jakiego województwa?!!!!!
Przepraszam reforma administracyjne weszła w życie z dniem 1 stycznia 1999 roku - obecnie mamy 16 województw - czy tak trudno było do tej pory zapamietać te 16 nazw?!!! Jest chyba województwo kujawsko-pomorskie a nie pomorsko-kujawskie...
Złota czcionka :)

>Nasz powinien być mniejszy, z 60-80 miejscami siedzącymi, 50 stojącymi i >napędem elektrycznym - tłumaczy Brzeziński. Wyjaśnia, że kupno wersji z >napędem spalinowym nie ma sensu, bo większość torów w naszym województwie jest >zelektryfikowanych.

A co z liniami niezelektryfikowanymi? - do likwidacji - tak?

> Kolej chcę kupić dwa takie autobusy. - Chcielibyśmy je skierować na trasę >Skarżysko-Sędziszów, gdzie średnio jeździ po 100 osób. Obecnie używane składy >osobowe są tam bardzo nieekonomiczne - zaznacza Brzeziński.
> Przetarg na zakup obu autobusów musi zostać rozstrzygnięty jeszcze w tym >roku, realizacja zamówienia potrwa do wiosny.

Powtarzam pytanie tzn. kto ma zamiar kupić szynobusy...

- Oczywiście w Polsce jest jeszcze kilka innych firm robiących takie pojazdy, ale PESA ma największe doświadczenie

JASNE - PROPAGANDA Obecnie Pesa z Brzydgoszczy wyprodukowała 6 sztuk SA 106 - duże doświadczenie - prawda... a ile wyprodukował ZNTK Poznań ?... czemu o tym nikt nie napisał?

>i bardzo możliwe, że autobusy właśnie tej firmy będą u nas jeździły - mówi >Jagielski. Wyjaśnia, że autobus będzie pierwszym należącym do ŚZPR, bo teraz >po województwie jeżdżą składy wypożyczane m.in. z Lublina i Krakowa. - >Zastanawiamy się tylko, jak je nazwać. Chyba trzeba będzie rozpisać jakiś >konkurs - dodaje.

Łał -super poprostu bomba - nie wiedzą co jeszcze zrobic to chcą jeszcze zrobić konkurs jak nazwać szynobusy ?! BRAWO Panowie ....

Jeżeli mają byc to pojazdy o napedzie elektrycznym, po napiszę krótko - w Polsce nie ma producenta który zaoferowałby porządny pojazd- pytanie czy stac nas na prototypy?
Zadaję zawsze pytanie nie zależnie czy jest to dziennikarz, polityk czy dyrektor w firmie transportowej- Czy kupiłby Pan POLSKI prototypowy samochód zmontowany w Trąbkach Wielkich ( woj. Pomorskie ) z podzespołami zachodnich producentów ( silnik, ogumienie ), który co kilka dni szwankowałby? Czy zadowolony byłby Pan z takiego pojazdu? ...

Reasumując - żenujący poziom dziennikarza z GW Kielce... osób z ŚZPR
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nflblog.pev.pl



  • Strona 3 z 3 • Znaleziono 206 rezultatów • 1, 2, 3