silniki używane Łódź

Widzisz posty znalezione dla hasła: silniki używane Łódź





Temat: Superpociąg na trasie Warszawa - Łódź
http://wolnadroga.pl/?dzial=numer&rok=07&nr=19&art=09

Z pokładu ED 74

23 sierpnia elektryczny zespół trakcyjny ED 74 - nowoczesny pociąg elektryczny - przejechał po raz pierwszy trasę Warszawa - Łódź. Od 24 sierpnia 2007 roku został na stałe wpisany do rozkładu jazdy. Do końca roku uruchomionych zostanie 11 takich pociągów.

Nowoczesny ED 74 został wyprodukowany przez spółkę Pojazdy Szynowe PESA z Bydgoszczy, Pojazd został zakupiony ze środków Unii Europejskiej. Pieniądze na zakup wszystkich 11 pociągów pochodzą z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego, w ramach Sektorowego Programu Operacyjnego TRANSPORT Unii Europejskiej. Własny wkład wyasygnował budżet państwa. Nowoczesny pociąg elektryczny „PKP Przewozy Regionalne” spełnia wysokie standardy europejskie:
- opływowy kształt czoła,
- bezprzedziałowe wnętrza z dużymi oknami, redukującymi przenikanie promieni słonecznych,
- klimatyzacja w części pasażerskiej i kabinie maszynisty,
- wysuwane stopnie, ułatwiające wsiadanie i wysiadanie z peronów różnej wysokości,
- monitoring wnętrza,
- automatyczna blokada drzwi po uruchomieniu pociągu,
- elektroniczne tablice informacyjne w środku i na zewnątrz,
- ergonomiczna konstrukcja i wyposażenie kabiny maszynisty,
- nowoczesne kabiny WC typu zamkniętego,
- prędkość maksymalna 160 km/h.,
- przystosowany dla podróżnych niepełnosprawnych:
* windy ułatwiające wsiadanie i wysiadanie,
* poszerzone przejścia i wyznaczone specjalne miejsca,
* gwarantujące bezpieczeństwo w podróży, przystosowane kabiny WC.

W pojeździe znajduje się ponad 200 miejsc siedzących, z podziałem na klasę I i II.
O swoich wrażeniach z pokładu pociągu ED 74 mówi starszy maszynista CM Łódź, Przemysław Wajss: Prowadzenie ED74, to dla mnie przyjemność. Kabina maszynisty, to bardzo ergonomiczne i dość duże pomieszczenie. Dodatkowo wnętrze ma futurystyczny wygląd, wprost przypominający wnętrze sterowni statków oceanicznych. Zamontowano wygodne fotele, a wnętrza kabin są klimatyzowane. Kabiny mają dobrą widoczność do przodu i na boki. Być może lepszym rozwiązaniem byłoby zamontowanie kamer zewnętrznych, ale zamontowane na ED74 wysuwane zewnętrzne lustra też dobrze spełniają swoje zadanie, zapewniając ogląd całego składu. Maszynista ma na pulpicie dwa ekrany LCD. Jeden z danymi komputera pokładowego, drugi z monitoringiem. W każdej chwili istnieje możliwość zamiany wskazań ekranów w razie awarii jednego z nich, lub dla własnej wygody prowadzącego skład. System sterowania EZT jest uproszczony do maksimum. Jazda odbywa się za pomocą jednej dźwigni (joystika), którą zadaje się moc jazdy lub hamowania. Czynności obsługowe komputerów pokładowych dwóch, lub nawet trzech połączonych EZT, wykonuje się przyciskami na monitorze w kabinie czołowej. W ten sposób ma się podgląd wydarzeń wszystkich połączonych ED74. Ma to istotne znaczenie w razie awarii któregoś z członów. Jak już powiedziałem, prowadzenie tej EZT jest bardzo przyjemne. Cały pociąg jest zawieszony na poduszkach powietrznych, więc prawie się nie odczuwa nierówności toru. Nadto pociąg jest wyciszony i przy większych prędkościach, z zewnątrz słychać jedynie cichy świst powietrza. Zamontowane na ED74 falowniki i silniki trakcyjne również pracują w miarę cicho, więc w kabinie maszynisty nie ma hałasu. Dla ułatwienia wsiadania i wysiadania podróżnych ED74 został wyposażony w podwójne wysuwane stopnie, których używa się w zależności od wysokości peronu w stacji. Jedynym mankamentem jest to, że to maszynista musi włączyć odpowiedni tryb otwierania drzwi (ze stopniami lub bez). Dodatkową przeszkodą przy użyciu opcji wysuwanych stopni są nierówne krawędzie peronów na naszych szlakach, co stwarza niekiedy dodatkowe problemy. Wrażenie, jakie odniosłem już przy pierwszych jazdach ED74 jest porównywalne do przesiadki z Syrenki do najnowszego Mercedesa. Jednym słowem, jazda dotychczas eksploatowanym taborem na naszych szlakach jest nieporównywalna do jazdy w ED74. Życzyłbym wszystkim maszynistom w naszym kraju możliwości obsługi pociągów w takich warunkach, jak na ED74.

źródło: Wolna Droga





Temat: Agregat prądotwórczy.
Adam, z tym co piszesz trudno się nie zgodzić zwłaszcza, że masz praktykę morską. Generalnie masz absolutną rację, tyle tylko „ … że nie w Moskwie a Leningradzie, nie na Placu Czerwonym tylko na Kirowskim, nie Wołgi a rowery i nie dają tylko kradną !”

PROSTE OBLICZANIE PRĄDU:
Moje poprzednie cztery łódki w ogóle nie miały instalacji elektrycznej. Można, ale po za okresem od połowy czerwca do połowy sierpnia, odczuwa się zauważalny dyskomfort (i ma się okopcony sufit).
LED-y G4 mają moc od 0.75 do 2 W, czyli wcale nie tak mało. By można było wieczorem poczytać, musi ich świecić od czterech do sześciu (co daje wiosną i jesienią 5Ah/wieczór.
Pompy (woda pitna, zęzowe) pobierają 3-4 A każda, zgoda można nie używać wody i myć talerze (oraz siebie) w wiadrze, tylko po co.
Ogrzewanie pracuje w chłodne dni do 10 godzin/dobę przy średnim poborze prądu na poziomie 1 A. Można założyć dwie pary dresów, wypić ćwiartkę i „przekimać” do rana w śpiworze, ale czy zadowoli to kobietę lub dziecko.
Lodówki nie mam - wiem od tych co mają, że pożera akumulatory i po trzech dobach zostają po nich jedynie puste miejsca i zwisające klemy.
Winda kotwiczna (45 A) może oczywiście zostać zastąpiona ręcamy, zwłaszcza jeśli ma się na pokładzie drugiego sprawnego żeglarza, a wiatr nie dopycha zbytnio do brzegu.
Zasilacz laptopa pobiera do 120 W + straty na przetwornicy. Można bez laptopa, robiłem tak przez ostatnie 30 lat, ale uwierz Adamie, z laptopem milej. Niech sobie pochodzi 2 godziny na dobę, a akumulatory bardziej to odczują niż windę kotwicy.
Autopilot (1.5 – 3.0 A) zależnie od siły wiatru. Znowu to samo, Kolumb sobie poradził na Atlantyku, po co na WJM ? Ale przyjemnie jest puścić ster na dłuższy moment w trakcie posiłku lub deszczowego szkwału.
Ster strumieniowy (>1000 W) - MAGNAM’28 problem nie dotyczy, ale wiele łódek od 9 m ma i używa na śluzach i przy manewrach.
Gdy w sierpniowe upały wodowałem łódź, 300 Ah było pojemnością niewyobrażalną. Pod koniec września zużywałem 40 amperogodzin/dobę, będąc na łodzi tylko z psem, ani razu nie włączając oświetlenia zewnętrznego i bez telewizorka.

ALTERNATYWNE ŹRÓDŁA ENERGII:
Ogniwa słoneczne – na naszej szerokości niewydajne, moc zaniedbywalna, cena zaporowa, zeszpecenie totalne.
Turbinka wiatrowa – gdy stoisz przy brzegu, nie ma wiatru, gdy pływasz hamuje. Słowem dobra w oceanicznych rejsach.
Silnik stacjonarny na pewno rozwiązuje problem na WJM, ale ja mam silnik zaburtowy, który na pełnej mocy daje 8 A (zazwyczaj używam 1/4 mocy).
Autor cyklu doskonałych artykułów, o wspólnym tytule MAŁYM JACHTEM NA MORZE bez problemu wykazał, że jedynym sensownym rozwiązaniem dla jachtu jest generator prądotwórczy i to najlepiej diesel !

POSZANOWANIE PRZYRODY:
Nie ma różnicy między BMW z otwartymi drzwiami i muzyką disco, gnającą do Mikołajek po wódę motorówką, „zarzynanym” skuterem wodnym, rybolami o czwartej rano na dieslu bez tłumika, czy dyskoteką w Giżycku. Mój 1.5 KM generatorek o głośności 55 dB to pikuś.
Jeśli ktoś nie ma kultury i poszanowania innych, to i wyśpiewywanymi na osiem gardeł szantami zatruje w promieniu 200 m noc sąsiadom.

KONKLUZJA:
Po WJM nikt dziś nie pływa, by coś sobie udowadniać, tylko by poobcować z przyrodą z dala od miejskiego zgiełku (jakby duży park). Czasy się zmieniają i przyjemniej robić to w miarę wygodnie. Nie wyobrażam sobie łódki bez toalety, choć jeszcze 20 lat temu nie miała jej bodaj żadna śródlądowa (saperki nie ma do dzisiaj).
Rozpoczynając temat liczyłem na opinie i uwagi posiadacza(y) campingowych generatorków spalinowych, tymczasem zeszło na to, kto zużyje w rejsie mniej paluszków AAA w latarce czołowej.






Temat: Wrażenia z Fazisi
Witam!

The Islander Ocena stanu łodzi nie ma nic wspólnego z doświadczeniem żeglarskim, więc twoja uwaga jest nie na miejscu, stan zużycia widać gołym okiem i może to stwierdzić małe dziecko. Jesteś ze Świnoujścia, więc zakładam, że nieraz byłeś na tej łodzi, a może nawet na niej pływałeś.. Dlatego dziwi mnie twoja wypowiedź, starałem się obiektywnie przedstawić współforumowiczom to co zobaczyłem na tej łodzi, nie wiem skąd takie uprzedzenie w twoim poście, czyżbym pisał nieprawdę?

Co do napoju energetycznego, to gdzie zauważyłeś na tym zdjęciu radość z jego prezentacji? Wyrwałeś sobie coś z kontekstu, nie rozumiem w ogóle co ma na celu twoja wypowiedź. W tym wypadku ma zastosowanie powiedzenie, że "Nie wolno nikogo mierzyć swoją miarą" Zasugerowałeś, że moje żeglowanie jest nic nie warte, bo nie mam doświadczenia i najprawdopodobniej cały czas piję.. Śmiechu warte

Twoje wyjaśnienie co do używania mechanizmu koi trochę mnie rozbroiło, tak się składa, że wiem doskonale jak działa, powiem nawet, że jest to niezła sprawa. We wcześniejszej wypowiedzi napisałem, że to linka się zerwała, sprostowanie: zerwała się sznurówka (tak! taka z buta!) którą był przywiązay bloczek mechanizmu do koi. Czy tak powinna być naprawiana łódź regatowa? Podczas przechyłu odległość z koi do przeciwległej burty jest naprawdę znaczna i ma to duży wpływ na bezpieczeństwo.

Teraz sprawa wody z zęzy- niestety, nie była to woda, tylko ropa z przeciekającego zbiornika wymieszana z innymi dziwnymi cieczami.

To, że łódka wypływa i wraca bez strat w ludziach zależy głownie od dobrej załogi, a nie od samej łodzi i nie oznacza to wcale, że jest ona w dobrym stanie. Nie wiem czy Wiesz, ale ten rejs nie dobiegł końca, ponieważ kapitan zarządził powrót do Świnoujścia, ponieważ cały czas ciekł główny zbiornik paliwa do zenzy, były kłopoty z silnikiem i wiele innych irytujących rzeczy, które przy takich warunkach stawały się naprawdę istotne. Czy to świadczy o dużym bezpieczeństwie tej łodzi?

Podczas ostatniego rejsu do gdyni załoga wyrzuciła z niej cały ten śmietnik i kadłub podniósł się z wody na jakieś 20cm!

Zrozum kolego! Nie chcę zrobić nikomu na złośc opisując rzeczywisty stan tej łodzi, po to jest to forum, żeby dzielić się takimi spostrzeżeniami. Po tym rejsie darzę Fazisi naprawdę wielkim sentymentem i mam nadzieję jeszcze na niej popłynąć w lepszych warunkach, jest to naprawdę piękna maszyna, ale wymaga wielu inwestycji i prac żeby byłą naprawdę bezpieczna.

Lekko mówiąc twoje dziwne uwagi są wyssane z palca i mocno pretensjonalne, nie wiem tylko jaki jest tego powód? Rozmawiamy na tym forum po to, żeby skorzystać ze swoich wzajemnych doświadczeń i wiedzy, żeby wsiadając na łódż wiedzieć czego się spodziewać, chyba temu służy ten dział? Ale jeśli dalej zamierzasz udawać, że Fazisi jest piękną nową łódką to proszę bardzo Tylko po co?

Pozdrawiam i życzę trochę więcej obiektywizmu w wypowiedziach....



Temat: Pożegnanie z desktopem dla mainstreamu, kiedy?


| Rozumiem, że do pisania chociażby tego posta monitor 22" okazał się
| wręcz niezastąpiony. Tak samo jak do GG, przeglądania witryn www,

| (moja dziewczyna właśnie w takie gra - nie tylko ona zresztą),
| posłuchania radia przez internet czy obejrzenia czegoś z YouTube.

Oczywiście radośnie zakładasz, że każdy maksymalizuje każdy program,
jakiego aktualnie używa, żeby reszta go nie dekoncentrowała?


Radośnie przez cały czas uptime masz 100 procent obciążenia swojego
osobistego komputera?
Jakie jest średnie obciążenie dla wszystkich komputerów osobistych
- 100 procent czy może dużo, dużo mniej?


| Do tego koniecznie musi być w domu qudacore 3GHz, 4GB RAM, Vista,
| monitor 22" i 750GB hdd kiedy tyci Celeron-M 1.8GHz ma średnie
| obciążenie poniżej 10 procent i reaguje szybciej niż użytkownik.

I radośnie zakładasz, że każdy pracuje podobnie jak Ty, że takie
parametry, to mu tylko sprzęt usypiają?


Przez większość czasu komputer osobisty czeka na użytkownika z
relatywnie krótkimi pikami obciążenia. Chyba, że ktoś obciąża
go przez cały uptime na 100 procent. To jest raczej wyjątkowe
przy użytku prywatnym.

Już od dawna przy np. pisania tekstu czy wprowadzaniu danych
maszyna czeka na człowieka a nie odwrotnie. Jeśli ktoś nie
ma potrzeby przeliczania większych ilości danych (znakomita
większość typowych userów) to sprzęt praktycznie "śpi".

Przy wymagających grach będzie oczywiście inaczej ale jakoś
nie zauważyłem aby wiele osób ciągle cięło np. w Kryzys.
Domena pryszczerskich zastosowań to jednak zdecydowana
mniejszość.


| Co będzie "lepsze" (w sensie ogólnym dla www/email, prostych technicznie
| gier chociażby jak Simsy, typowego pisania doc-ów, etc.), bardziej
| komfortowe, mniej prądożerne, cichsze - notebook za 1500zł czy cały
| desktopowy zestaw za zauważalnie więcej?

Nie sprecyzowałeś GDZIE i w JAKIEJ SYTUACJI. Zadałeś pytanie z gatunku
,,Co jest lepsze, samolot czy łódź podwodna?''


Nie. Zadałem pytanie po co mieć silnik 500HP kiedy prawie bardzo rzadko
przekracza się nawet 150Km/h i całkowicie wystarczy 1/4 tego.
Większość nie potrzebuje się "ścigać" i mówiłem dokładnie, że chodzi
o typowy użytek osobisty jak www, email, gg i tym podobne.

Nie wiem co ktoś może robić przy takich rzeczach aby mieć 100 procent
obciążenia przez cały uptime. Ale ok - przecież ktoś może lubić
otwierać kilkaset stron www równocześnie z flashem każda. Wtedy

Wymuszone wymagania w stylu "planned obsolescence" owszem bardzo się
podobają producentom ale nie jest to nic innego jak robienia klientów
w "konia".


Znaczy w czym rzecz?


Po co mieć dwie rzeczy, których funkcjonalność się nakłada
niemal całkowicie a przecież nie kosztują tyle co jedna.


| Wystarczy wejść i do sklepu komputerowego i popatrzeć jak przychodzi
| typowy klient, który wie tylko, że "chce komputer". Kupuje to co mu
| "doradzą" sprzedawcy, którzy uwielbiają takie sytuację czyż nie?

Cholera, to ja znam samych nietypowych.


Sprzedawców czy klientów? Środowiska są różne. Przynajmniej ja widziałem
kilka przypadków ewidentnego naciągania i zerowego pojęcia klientów
takich sklepów. Jak np. osobę, której wciśnięto nową drukarkę kiedy
wystarczyło dać sterowniki do nowego komputera jaka ta osoba kupiła
zresztą w tym samym sklepie.

Pozdrawiam,
Radek





Temat: [pr] Sprzedają autobusy, żeby kupować nowe
http://miasta.gazeta.pl/lodz/1,35136,3814024.html

Sprzedają autobusy, żeby kupować nowe
anpio
2006-12-26, ostatnia aktualizacja 2006-12-26 18:41
MPK wystawiło na sprzedaż dziesięć kilkuletnich autobusów, a jednocześnie
ogłosiło w przetargu chęć zakupu dziesięciu nowych. Przewoźnik jest pewien,
że taka transakcja bardzo mu się opłaci.
Na sprzedaż wystawiono po pięć autobusów marki Solaris i MAN. Wszystkie są
niskopodłogowe i względnie nowe, bo wyprodukowano je w 2000 roku.

Autobusy mogą przewozić po 100 pasażerów (30 na miejscach siedzących). -
Bardzo wygodne, a nawet cichsze niż te nowe jelcze, które MPK kupiło
niedawno - mówi Radek Ząbkowski, pasażer. - Chyba lepiej by zrobili,
sprzedając resztę ikarusów, które sprawiają wrażenie, jakby się miały
rozpaść w trakcie jazdy.

MPK chce jednak ujednolicić tabor. - Musimy uporządkować te autobusy, które
już mamy w naszych zajezdniach - mówi Marcin Małek, rzecznik MPK. - MAN i
solaris to niezłe pojazdy i nie można powiedzieć, że w Łodzi się nie
sprawdziły. Sprzedajemy je dlatego, że mamy ich tylko dziesięć. A to oznacza
wysokie koszty eksploatacji. Kierowcy muszą potrafić jeździć konkretnym
modelem. Jeszcze lepiej sposób jego obsługi muszą znać serwisanci, a to
oznacza dodatkowe szkolenia. Najdroższe są jednak przeglądy, a przy kilku
sztukach jednego modelu nie możemy liczyć na żadne upusty na części
zamienne.

Kto kupi od MPK używane many i solarisy? Bardzo prawdopodobne, że będzie to
inny miejski przewoźnik. Marki, których pozbywa się łódzki przewoźnik, są
np. popularne w Toruniu i Częstochowie. Sprzedane autobusy mają zostać
zastąpione nowymi. Najlepiej gdyby były to jelcze, mercedesy lub volvo, bo
właśnie te marki są najliczniej reprezentowane w MPK.

Pomysł ujednolicenia pojazdów w łódzkich zajezdniach ma jeden słaby punkt.
Nie ma gwarancji, że w przetargu ponownie nie wystartują np. MAN albo
Solaris. - Rzeczywiście w ogłoszeniu nie mogliśmy wskazać, jaką markę chcemy
kupić. Ale nie spodziewamy się ofert od producentów, których pojazdy właśnie
sprzedajemy. Ale zawsze jest takie ryzyko, dlatego podczas rozpatrywania
ofert, liczyć będzie się nie tylko cena. Dodatkowe punkty producenci dostaną
za wyposażenie pojazdów w takie silniki, jak ma większość naszych pojazdów,
czyli np. jednostki mercedesa lub volvo - mówi Małek.

Pasażerowie przypominają jednak, że nie tylko stan pojazdów powinien się
liczyć: - Jak jadę do pracy, to raczej nie ma dla mnie większego znaczenia,
czy jadę nowym mercedesem, czy volvo. Najważniejsze, żeby na czas podjeżdżał
na przystanek, a w przypadku linii 57 punktualność to pojęcie całkowicie
nieznane - mówi Aleksandra Lewandowska, pasażerka.





Temat: Paleoastronautyka


[...]
| - świątynia/baza tego statku (jej identyfikację, niezależnie od badań
| Blumricha przeprowadził inż. Hans Herbert Beier. Oczywiście - zupełnie
| naturalnie przypadkowo - wymiary świątyni i statku były pasowały do
siebie
| jak garaż do samochodu);
Opis słowny zezwala na sporą swobodę, jeśli chodzi o wymiary - daje jedynie
pojęcie o rzędzie wielkości. Tak więc, jeśli Hans znał to, co Blumirch
naprodukował, nader łatwo było mu wszystko dopasować.


Cały dowcip polega na tym, że nie znał.


Poza tym, co to znaczy
"pasowały do siebie"? Baza była nieco większa niż statek czy jak?


Czy ja pisze za szybko, czy Ty za wolno czytasz - "pasowały do siebie jak
garaż do samochodu". Garaż jest nieco wiekszy niż samochód, nie?


[...]
| O tych wiem. Niewykluczone że jest ich więcej.
Zapomniałeś powiedzieć, co z nich zrealizowano.


Silnik, żarówki, maszyna parowa, galwanizacja. Innych nie, z oczywistych
względów - za mało wiemy.


| Jeżeli tylko zrobisz to zgodnie z wiedzą programistyczną, to bardzo
dobrze.
Jasne, że tak. Swego czasu sporo się bawiłem w asemblerze. Teraz robię w
Buliderze C++, ale czym skorupka za młodu nasiąknie... :-)


No to do roboty.


| :-) A nie dziwi cię, że ze wszystkich rysunków na piramidzie udało się
| zrealizować tylko owe żarówki? Jak dla mnie to ta sama sytuacja...
| A helikopter, łódż podwodna, kanonierka i działo z hieroglifów świątyni w
| Abydos?
No, tu już dochodzi paliwo i cały przemysł związany z paliwem, i przemysł
związany z tworzeniem fabryk dla poprzedniego przemysłu. A nie wmówisz mi,
że do helikoptera wystarczy generatorek.


A ja wiem? Faktem jest że helikopter jest jak byk. Chcesz fotke?


| Więc te twoje żarówki zawisły w próżni... Jaki z nich pożytek, jeśli nie
ma
| prądu?
| A przenośny generatorek by nie wystarczył? Coś w stylu mocniejszej
baterii
z
| Bagdadu. Do używania latarki elektrownia niepotrzebna.
Po pierwsze, bateria to nie generator.


Do pojedynczych żarówek bateria wystarczy.


Po drugie, skąd się wytrzasnął generatorek? Z trzcin zrobili?
Elektromagnesy
z UFO podiwanili? Nie ma dla ciebie ratunku, przemysł będzie czy tego
chcesz
czy nie.


No to trzeba szukać.


A raczej powinien być, jeśli w ogóle w Egipcie były robione
żarówki. Ech, przypomina mi się jedna sesja RPG w Warhammerze, gdzie
robiłem
za gnoma-naukowca, który wynalazł pompkę do roweru. Chyba wiesz, na czym
dowcip polegał. :-)


A działała chociaz ta pompka? :-)


| Krótko mówiąc, mamy albo, albo. Albo cywilizacja przemysłowa w
starożytnym
| Egipcie (poniekąd absurdalna alternatywa...), albo bardzo wątpliwy ślad
| działalności UFO (wątpliwy, bo raczej trudno przypuszczać, by
zaawansowana
| cywilizacja używała żarówek).
| Jak zwykle radośnie przesadzasz. Wystarczy odpowiednio mocny generator.
Który wpierw należy zbudować. I poza tym czemu nikt nie odkrył w piramidach
obrazka owego generatora?


Bo szukali nie ci, co sie na tym znają.


Pozdrawiam





Temat: Mietków
Kontynuując watek Mietkowa, przedstawiam kom. SMD na tej wodzie, gdzie wyraźnie pisze o możliwości używania silników do 5 kw. Zresztą jest tam więcej ciekawostek i aż mnie kusi zobaczyć jak organizator " przygotowuje łowisko". Może ktoś będzie to proszę o info.
KOMUNIKAT ZAWODÓW SPINNINGOWYCH

MISTRZOSTWA DOLNEGO ŚLĄSKA
Zarząd Okręgu PZW we Wrocławiu i WKS Wrocław organizuje w dniu 06.06.2009 r. zawody spinningowe ‼Spinningowe Mistrzostwa Dolnego Śląska”.
Zawody metodą ‼na martwej rybie” zostaną rozegrane z łodzi na zbiorniku zaporowym (na Bystrzycy) usytuowanym w okolicach miejscowości Mietków w klasyfikacji indywidualnej i drużynowej w jednej 7-godzinnej turze. Zawodnicy startuja na własnych dwuosobowych łodziach (organizator nie zapewnia łodzi).

Miejsce zawodów i charakterystyka łowiska:

Zbiornik zaporowy ‼Mietków” o powierzchni około 900ha ma głębokość 2-6m (max 16m przy upuście) i mieści się w 2-3 klasie czystości wody. Południowy brzeg, od korony tamy do Domanic, to płytka 2m płań. Pomiędzy Chwałowem a Domanicami kopalnia kruszywa wydobywa żwir, kopiąc głębokie jamy i usypując wyspy. Strona północna w rejonie Borzygniewa i starej cegielni jest głębsza i ma głębokość około 6m. W chwili obecnej brak dominującego drapieżnika. W łowisku występują: duże okonie (0,5kg), sandacze (1-2kg) i bolenie (1kg). Trafiają się duże szczupaki (10kg).
Warunki uczestnictwa:
• Prawo startu mają: dwuosobowe drużyny kół PZW, wędkarskich klubów sportowych oraz zawodnicy indywidualni, członkowie porozumienia dolnośląskiego.
• Formalnym warunkiem uczestnictwa jest pisemne zgłoszenia (wg załączonego wzoru) i wniesienie stosownych opłat w nieprzekraczalnym terminie do 01.06.2009 r.
• Zgłoszenia drużyn dokonują okręgi (koła, kluby) na adres: PZW Okręg we Wrocławiu, ul. Kazimierza Wielkiego 65, 50-077 Wrocław, lub na e-mail: pzw_wroclaw@poczta.onet.pl
• Zgłoszenie przez zawodnika łodzi, jest jednoznaczne z wyrażeniem przez niego zgody na dolosowanie drugiego zawodnika,
• Zastrzegamy sobie prawo niedopuszczenia drużyny do zawodów, jeżeli okaże się, że zgłoszona łódź nie spełnia wymogów bezpieczeństwa np. ma długość mniejszą od 3,2 m,
• Podczas zawodów wolno używać silników o mocy do 5KM
Koszty uczestnictwa:
• Wpisowe od drużyny wynosi 160 zł. i jest przeznaczone na: przygotowanie łowiska, wynagrodzenia dla sędziów, nagrody honorowe, poczęstunek dla uczestników po zakończeniu zawodów,
• Opłaty należy wnieść na konto:
PZW Okręg we Wrocławiu, ul. Kazimierza Wielkiego 65, 50-077 Wrocław
Nr konta: BGŻ o/Wrocław nr 97 2030 0045 1110 0000 0035 5610
z adnotacją: ‼Spinningowe Mistrzostwa Dolnego Śląska”
Informacje dodatkowe:
• Łodzie zawodników będą przyjmowane przez sędziego technicznego w Chwałowie na przystani "u Francuza" w dniu 06.06 do godz. 600,
• Istnieje możliwość indywidualnego wypożyczenia łodzi na zawody na przystaniach przy zbiorniku ‼Mietków”:
Przystań ‼u Francuza” – tel. 071... , kom 601...
Kol. Adamczyk – tel. 071... , kom. 505...
-Kol. Dusza – tel. 071... , kom. 693...
ygotowuje łowisko". Może ktoś będzie to proszę o info.



Temat: Paleoastronautyka


| Masz rację - to jest bardzo ciekawe. I ci współcześni technicy mówią
| wyraźnie: "Wykonanie takich rysunków bez znajomosci podstaw
| elektrotechniki byłoby niemozliwe. Zgodność jest zbyt duża, aby
| można było mówic o przypadku". I wiesz co? Ja im wierzę. Możesz
| to nazwać głupotą, naiwnością, brakiem wiedzy. Wierze im bardziej,
| niż archeologom, podającym interpretacje od sasa do lasa, różniące
| sie od siebie diametralnie.
Momencik... mówisz o rysunkach w liczbie mnogiej? czyli prócz tych żarówek
są jeszcze inne schematy? Co one przedstawiają? Co z nich zostało
zrealizowane?


A pewnie że sa inne. Czy myślisz, że ktos by sobie zawracał tym głowę, gdyby
cała sprawa ograniczała się do głupiej żarówki? Inne urządzenia to min:
- statek Ezechiela (w nawiasach będę podawał kto je zidentyfikował - inż.
Josef Blumrich/NASA);
- świątynia/baza tego statku (jej identyfikację, niezależnie od badań
Blumricha przeprowadził inż. Hans Herbert Beier. Oczywiście - zupełnie
naturalnie przypadkowo - wymiary świątyni i statku były pasowały do siebie
jak garaż do samochodu);
- silnik z wirującym tłokiem z kodeksów Majów: Madryckim i Troano (dr
Friedrich Egger i Klaus Keplinger);
- silnik elektryczny z glinianego talerza Tolteków (inż. Reinhold Carleby);
- maszyna do produkcji manny z opisu w Księdze Zohar (inż. George Sassoon i
inż. Rodney Dale);
- vimany ze starożytnych tekstów indyjskich (prof. Dileep Kumar Kandżilal,
inż. Deb, dr Sena, inż. Blumrich);
- schemat procesu galwanizacji wyrysowanego na wisiorku Huisteków, szczepu
należącego do Majów (Markus Nicklas)
- maszyna parowa przedstawiona na tzw. Stelli Raimondiego znalezionej w
Chavin de Huantar (dr inż. Wolfgang Volkrodt);
O tych wiem. Niewykluczone że jest ich więcej.


| | Chyba się zapowiada na wielkie odkrycie... ;-))
| No to na co czekasz? Odkrywaj, odkrywaj. ;-))
| Właśnie to zrobiłem. :-))
| Jak jeszcze zbudujesz działające urządzenie, to już będzie bomba.
Chciałeś powiedzieć - działający program... Zauważyłem, że wiele urządzeń
już "rozszyfrowano" jako urządzenia właśnie. A co z tego zrealizowano?
Jakieś kółka, jakieś żarówki... Cóż, jak przejrzę wszystkie ściany piramid
w
poszukiwaniu hieroglifów, to pewnie zdołam znaleźć kod odpowiadający za
wypełnienie bufora video zawartością obrazka w trybie 13h. (tj mnemoniki i
cyfry będa odpowiadać glifom w takiej kolejności, w jakiej kod jest
zapisany)


Jeżeli tylko zrobisz to zgodnie z wiedzą programistyczną, to bardzo dobrze.


:-) A nie dziwi cię, że ze wszystkich rysunków na piramidzie udało się
zrealizować tylko owe żarówki? Jak dla mnie to ta sama sytuacja...


A helikopter, łódż podwodna, kanonierka i działo z hieroglifów świątyni w
Abydos?


| Może dlatego, że szkło jest "dosyć" delikatne?
| Jest delikatne w sensie "kruche", ale jest też raczej trwałe. Ktoś
kiedyś
| w piramidach znalazł szkło?
| A nie wiem. Ale jakby znalazł, to by się okazało, że to turyści
| przynieśli.
Nie dałoby się jakoś zidentyfikować wieku szkła?


Nie wiem, nie znam technologii. Pewnie by się dało.


| W jednym z grobowców znaleziono tylko soczewke powiekszającą.
Skąd to?


Z jednego z grobowców 25 km od Kairu. Bliższych danych nie znam.


| Twierdzisz, że urządzenia do oświetlania składają się wyłącznie ze
szkła?
| Oj, i kto tu oskarżał innych dyskutantów o antropocentryzm... :-I co z
| infrastrukturą? Nie tylko urządzenia, kable, ale np. zasilanie? Gdzie
| elektrownia czy coś w tym rodzaju? Czy ty naprawdę sobie wyobrażasz, że
| kilka tysięcy lat temu, nawet przy pomocy UFO, to hop siup i już mamy
| światło? No nie mogę tego zaakceptować, nawet przy założeniu, że UFO
| było... :-(
| No fakt, takich śladów na razie brak.
Więc te twoje żarówki zawisły w próżni... Jaki z nich pożytek, jeśli nie ma
prądu?


A przenośny generatorek by nie wystarczył? Coś w stylu mocniejszej baterii z
Bagdadu. Do używania latarki elektrownia niepotrzebna.


| Ty naprawdę sie marnujesz. Na Warsztaty Literackie byś się zapisał.
Nie, tego typu TFUrczośc mi przychodzi spotanicznie i nagle. Gdy umyślnie


Jak to każdemu artyście. :-)


| Bez żadnych kosmitów, UFO i innych.
Obawiam się, ze tylko oni zostali w obwodzie (np. że Egipcjanie podpatrzyli
żarówki w UFO - pomijam już to, że w doniesieniach i relacjach porwanych
nie
słyszałem, by jako źródło światła wymieniano zwykłe żarówki). Każda inna
możliwość musi zakładać obecność mniej więcej współczesnego źródła energii
(elektrownie), nośnika energii (kable), metody wytworzenia urządzenia
(fabryka żarówek?)... a jak wybudować fabryki i elektrownie? Co z zapleczem
przemysłowym? Takie coś pozostawiłoby ślady niemożliwe do zaprzeczenia.
Krótko mówiąc, mamy albo, albo. Albo cywilizacja przemysłowa w starożytnym
Egipcie (poniekąd absurdalna alternatywa...), albo bardzo wątpliwy ślad
działalności UFO (wątpliwy, bo raczej trudno przypuszczać, by zaawansowana
cywilizacja używała żarówek).


Jak zwykle radośnie przesadzasz. Wystarczy odpowiednio mocny generator.


Pozdrawiam





Temat: Rejs drakkarem lub knorrem
Opinia o małym bezpieczeństwie drakkarów na oceanie to skutek porównań z knorrem, a nie ocena obecnych kopii. Podobno nawet na typowo wojenne wyprawy oceaniczne pływano na knorrach (i w tym właśnie przejawiało się owo skandynawskie zamiłowanie do bezpieczeństwa, o którym piszesz!).
Poza tym nie sądzę, żeby współczesne repliki były oparte tylko na schematach i studiowaniu wczesnośredniowiecznych wraków. Skoro - jak mówią - na południowych wybrzeżach Bałtyku przetrwała do dziś słowiańska szkoła szkutnictwa (łodzie rybackie), to dziwiłbym się, gdyby w znacznie stabilniejszych warunkach politycznych, ekonomicznych i społecznych Skandynawii, a zwłaszcza Norwegii, było inaczej.

Ekspansja wikingów odbywała się w 3 kierunkach.

Norwegowie, którzy przepłynęli Atlantyk i osiedlili się na Islandii, zajęli także Wyspy Owcze, Szetlandy, Orkady Hebrydy, Wyspę Man i północno-zachodnią Anglię. Założyli takie miasta jak Wexford Limerick i Dublin w Irlandii.

Ci wikingowie umieli budować łodzie ze wzmacnianym kadłubem i kilem potrzebne im do morskich wypraw. Łódź z grobowca Oseberg.

Duńscy Wikingowie przepłynęli morze północne i zaatakowali wschodnie wybrzeża Anglii i zachodnią Europę. Na Swych długich łodziach rzekami takimi jak Sekwana i Ren docierali w głąb zaatakowanych krajów. Dostali się nawet na morze śródziemne przepływając cieśninę Gibraltarską.

Trzeci kierunek ekspansji obrali szwedzcy Normanowie zwani Waregami. Płynąc rzekami znajdującymi się na terenie dzisiejszej Rosji dotarli do Konstantynopola, a nawet do Bagdadu.

Wikingowie byli znakomitymi żeglarzami. W przeciwieństwie do Europejskich żeglarzy, którzy bali się zapuszczać na otwarte wody oceanu wikingowie nie mieli z tym problemu. Bez trudu pokonywali długie dystanse, napadali nagle i z wody - co dawało im przewagę w zaskoczeniu, stanowili niebywałe zagrożenie. Wyczynom skandynawskich żeglarzy, którzy u schyłku pierwszego tysiąclecia odwiedzili wybrzeża Ameryki północnej należy się oczywiście uznanie ich odkrycie przez wieki pozostało nieznane i nie miało większych konsekwencji historycznych i handlowych dla ludzi Europy.

Sam widzisz normanowie używali łodzi takich jakie odpowidały do danego typu żeglugi dalekomorska były to drakkary czyli największe langskipy.

Zaś knorry czy snekki były używane na wypady w wody śródlądowe(np po Dnieprze) ponieważ miały mniejsze zanurzenie po drugie dawał się przenosić w razie napotkanych przeszkód jak mielizny itd. Nie ma czegoś takei jak wikiński okręt wojenny. Używano łodzi, które pozwoliłbyby dotrzeć w miare szybko i bezpiecznie do celu, uważasz, że do wypraw wojennych używano knorrów? No właśnie jakie wojny? Wikingowie zaopuszczali się na morza głownie po to aby handlować lub zasiedlać tereny nadające się pod role. Ich wyprawy wojenne miały charakter napadów, to raz. Dwa wielkośc okrętu zależy od tego czy to była wyprawa daleka czy też nie oraz gdzie miala mięc swój cel. Mówi się że wikingowie pływali i napadali każdy napotkany port. Nie jest to prawda, chodzi o to, że na pokład nigdy nie zabierano dużo. Dlatego jeśli rejs był daleki zatrzymywano się w miarę często aby uzupełnić zapasy, stąd mówi się że napadali od portu do portu. Przecież nie mogli pływać bez ustanku rejs był uzależniony "porą roku na morzu".

Jak wiadomo w VIII w Ottar kierując się wzdłuż zachodnich wybrzeży Półwyspu Skandynawskiego, dotarł poza krąg polarny, prawdopodobnie do wybrzeży Morza Białego. Eryk Rudy z Islandii dopłynął do Grenlandii. W czasie kolejnej podróży z Islandii na Grenlandie łodzie Bjarni Herjulfsona zostały zniesione i dotarły prawdopodobnie do wybrzeży Ameryki Pn. ok. X w. Leif Eriksson, po powrocie z Norwegii do osady Wikingów na południu Grenlandii, wypłynął ponownie i kierował się na zachód. Istnieje wiele przesłanek wskazujących na to, że istotnie dotarł on do wybrzeży amerykańskich, które spenetrował, i w kraju Vineland, położonym prawdopodobnie w Nowej Funlandi, zamierzał założyć osadę.

Jeszcze jedno skandynawscy żeglarze do żeglugi nie używali łodzi lecz pradów morskich , które doskonale znali i po których się poruszali stąd tak prosta budowa łodzi, która zapewniała jedynie staliblość i szybkość (jak na tamte czasy również bezpieczeństwo) manewrów na wodzie (nie tylko na wodzie, ale priorytetowo) o bezpieczeństwie żeglugi nie decyduje sam okręt ale wiedza poruszania się po wodzie, nawigacja itd. Na morzach prądy morskie są jak autostrady jeśli z nich zboczysz wkraczasz w ciemną doline pełna serpentyn i urwisk. Mój brat kończył AM w Szczecinie wiele się osłuchałem o rejsach także na daleką północ (Spitzbergen) i wierz mi nie raz nasz Bałtyk bywa bardziej niebezpieczny dla marynarzy jak otwarte wody oceanu. Wikingowie bardziej niż swoje łodzie cenili wiedze o morzu jak zdobywali przez pokolenia, to była nacja komiwojażerów.

"Skoro - jak mówią - na południowych wybrzeżach Bałtyku przetrwała do dziś słowiańska szkoła szkutnictwa (łodzie rybackie), to dziwiłbym się, gdyby w znacznie stabilniejszych warunkach politycznych, ekonomicznych i społecznych Skandynawii, a zwłaszcza Norwegii, było inaczej"- no dobra ale po w dzisiejszych czasach pocierać drewno o drewno jeśli mamy zapalniczke
Szwed czy Norweg mając do wyboru rejs statkiem jakąś skorupą czy Lufthanse aby sie dostać do USA jak mysłisz co wybierze. Tak nawiasem Rybołóstwo jest głównych filarem przemysłowym Norwegii. Wśród drobnych rybaków i wędkarzy dość popularne są podobno łodzie Kvarno o długości do 7 m z silnikami spalinowymi Yamaha wyposażona w echosondę. A firmy, które się zajmują przetwórstwem rybnym na poważnie napewno pływają na łodziach knorro i drakkaro podobnych bo po co im trawlery.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nflblog.pev.pl



  • Strona 2 z 2 • Znaleziono 75 rezultatów • 1, 2