Siłownia Forum

Widzisz posty znalezione dla hasła: Siłownia Forum





Temat: dieta optymalna
Atkins vs Kwaśniewski
independent-girl napisała:

> Przeczytałam masę wątków o diecie lowcarb i powiedzmy, że ogólne zasady
> rozumiem. Mam jednak prośbę do expertów :)
> Otóż, chciałabym przejść na tę dietę. Ważę 59 kg przy wzroście 163 cm :/ I
mam
> problem z tym ile mam spożywać białek i tłuszczy (i kcal), bo ww wiem, że
> mniej niż 20g. Proszę jeszcze o pomoc w zwiążku z tabelami, które zawierają
> dane o zawartości B,T i W w produktach.

Z tego co sie zorientowałem to na tym forum święci truimfy dieta Atkinsa. To
bardzo dobrze, bo jest to lepszy sposób odżywiania niż diety spod znaku IŻŻ i
kolorowych czasopism. Jednak dieta Atkinsa jest trochę niedopracowana. Przede
wszystkim Atkins nie ostrzega przed nadmiernym spożyciem białka. A prawda jest
taka, że im więcej białka tym szybciej się starzejemy. Zatem najlepiej jeść
białka tyle aby wystarczyło na potrzeby budulcowe organizmu i nic ponadto. Co
do węgli to można dobre efekty osiągać jedząc ich nawet -50-60g a nawet jeszcze
trochę więcej.

Po wprowadzeniu do diety Atkinsa korekt zgodnych z tym co napisałem otrzymamy
dietę optymalną.

Aby określić ile B T W należy spożywać można posłużyć się kalkulatorem:

www.dieta-optymalna.info/dietetyk.php

Skład BTW produktów spożywczych można znaleźć na tej samej stronie:

www.dieta-optymalna.info/tabele.php
> Mam jeszcze prośbę dotyczącą warzyw: które mogę jeść?

Jakie chcesz, ważne ile zjesz węgli. Zalecane 50-60g to na prawdę duża ilość
warzyw (mniejsza owoców)

>I czy bardzo
> źle zniesie mój orgaznim taką zmianę?

U osób młodych nie powinno być problemu. U starszych też w zasadzie nie, ale np
dr W. Lutz (stworzył dietę zbliżoną do optymalnej) zaleca dużą ostrożność i
stopniowe ograniczanie węgli (zdaje się, że od 100g w dół)

>Od soboty chciałabym zacząc dietę, od
> jutra zaczynam chodzić na siłownię. Boję się, że to połączenie i bądź co bądź
> nowośc dla organizmu będzie trudna

Ja bym się z siłownią wstrzymał na kilkanaście dni. Jeśli od razu poczujesz
przypływ energii to chyba siłownia nie zaszkodzi, w przeciwnym razie lepiej dać
organizmowi chwilę czasu na spokojne dokonanie przebudowy.

> I jak to jest z serkami wiejskimi? Uwielbiam je i czy mogę jeść je bezkarnie?
> I czy lepiej kabanosy czy parówki? I czy mięsko które smażę na maśle ( i na
> czym jeszcze mogę???) mogę otoczyć w jajku do smażenia? (bo wiem że one są
> dozwolone) - oczywiście bez bułki!
> Czy przyprawy mogę dowolnie dobierać?

Możesz jeść co chcesz ważne są proporcje BTW. Co prawda jedne białka są lepsze
od innych i lepiej spożywać te lepsze ale to jest już kwestia o drugorzędnym
znaczeniu. czyli można i serki i parówki byleby było co najmniej 2.5 grama
tłuszczu na gram białka (większość produktów trzeba dotłuszczać np jedząc
cienką kronkę chleba z masłem). Smażyć można na maśle, smalcu, łoju wołowym.

> I czy herbata zielona (gorzka rzecz jasna) jest również dozwolona w
> nieograniczonych ilościach?

Wydaje mi się, że te kwestie nie zależą od tego jaką dietę stosujesz.

Przy okazji: ile czasu powinno minąć po zjedzeniu
> posiłki zanim pójdę na siłownie i ile po siłowni zanim zacznę znowu jeść? :)

Przed wysiłkiem to zobaczysz sama. Zaraz po jedzeniu nie powinnaś mieć ochoty
na siłownie. Myślę, że odczekanie 2 godzin wystarczy. Jeśli chodzi o jedzenie
po siłowni to kieruj się głodem. Ja po wysiłku fizycznym nie jestem głodny
przez około godzinę (nawet jeśli byłem głodny przed wysiłkiem)

> Może niektóre pytania są banalne i śmieszne, ale odpowiedzi na nie rozwieją
> moję wszystkie (chyba) wątpliwości :)
> Proszę o pomoc
> Kasia

Kto pyta nie błądzi :). Ja jeszcze raz polecam dietę optymalną choć i Atkins
jest dobrym rozwiązaniem (byle by nie przesadzać z chudym mięsem i chudymi
serami). Najlepiej poczytać książki obydwu autorów. Według mnie Kwaśniewski
jest znacznie bardziej logiczny i przekonywujący.

Pozdrawiam





Temat: Siłownia/Fitness na Kabatach
• Re: silownia palestra?
monidanu 23.11.05, 11:26 + odpowiedz

> No chyba od początku daję wyraźnie do zrozumienia, że jestem nastawiony
przeciw
> klubowi. I będę do momentu, gdy nie dogadamy się w kwestii zaprzestania wrogic
> h i anty-dobrosąsiedzkich działań z jego strony.

"dogadamy sie" = "wyniosą się stąd precz". Czyli sąd sądem a sprawiedliwość
musi być po naszej stronie... to ze jest Pan nastawiony przeciw klubowi jest
jednoznaczne z tym ze nie ma Pan ochoty sie dogadywać - z takim nastawieniem
inna opcja jest niemożliwa. Takie sformuowanie to potwierdzenie ze nie ma Pan w
żadnym wypadku wykazac się dobrą wolą i się dogadać... to wiele tłumaczy.
Po ptrostu no comment.

• Re: silownia palestra?
zbigniew1234 23.11.05, 11:36 + odpowiedz

monidanu napisała:

> "dogadamy sie" = "wyniosą się stąd precz". Czyli sąd sądem a sprawiedliwość
> musi być po naszej stronie...

Nie no, gdzie tak napisałem, skąd ten wniosek?

> to ze jest Pan nastawiony przeciw klubowi jest
> jednoznaczne z tym ze nie ma Pan ochoty sie dogadywać - z takim nastawieniem
> inna opcja jest niemożliwa.

Dziwne rozumowanie. Jestem przeciwny klubowi pod taką postacią - zatruwającą
życie mieszkańcom. Sam klub jako
taki mi wcale nie przeszkadza, pod warunkiem, że zostanie odpowiednio
zabezpieczony - mam tu na myśli jakąś
dźwiękową izolacje ścian, czy coś takiego - nie znam się na tym. Albo po prostu
muzyka powinna być ciszej
puszczana.

• Re: silownia palestra?
monidanu 23.11.05, 11:55 + odpowiedz

Rozumowanie nie dziwne ale logiczne a klucz tkwi w umiejętności formułowania
myśli. Jestem nastawiony przeciw to znaczy jestem nastawiony przeciw. Nic dodać
nic ująć.
Proponuje przywiązać większą uwagę do jasnego wyrażania swojego stanowiska i
jednak spuścić nieco z tonu. Agresywne, negatywne nastawienie i skłonności do
obrażania (to porównanie do samic psów) nie wzbudzałoby chyba w nikim chęci do
dialogu. Czy też za wzór w dialogu służy prezydent elekt i jego "TKM"
i "spieprzaj dziadu"... ?

• Re: silownia palestra?
alanim 23.11.05, 11:23 + odpowiedz

Wybrałyśmy się z koleżanką do Puelli zachęcone reklamą i niezłym, z zewnątrz
wyglądem klubu. Na miejscu okazało się, że owszem, zapraszają. Karnet miesięczny
w promocji 140 zł, potem 180 i... jeżeli chcemy wejść dalej i obejrzeć sale, to
ewentualnie możemy, ale musimy założyć foliowe ochraniacze na buty - a pogoda
była piękna, sucha. I buciki miałyśmy czyściutkie. Czyżby chęć szybkiego
bogacenia się nie pozwoliła na zatrudnienie sprzątaczki, przy horendalnych,
nawet jak na Kabaty, cenach?
Nie skorzystałyśmy i teraz omijamy klub z daleka.

• Re: silownia palestra?
bugatti.atlantic 23.11.05, 12:06 + odpowiedz

To chyba dobrze, że każą zakładac ochraniacze...

• Re: silownia palestra?
jbravo1 23.11.05, 18:02 + odpowiedz

180 zeta !!!!!!?????chyba na głowę upadli....

• Re: silownia palestra?
kaba36 23.11.05, 19:00 + odpowiedz

Dziewczęta zapomniały dodać, że 180 zł za 3 razy w tygodniu. To wcale nie tak
dużo. W Palestrze, o której mowa w sasiednich wątkach trzeba zapłacić za 3 razy
w tygodniu 140, a w Puelli i standard i obsługa na zdecydowanie innym poziomie.
No i nie ma "karków" i "warszawki". Ja wolałabym dopłacić te 40 zł i w spokoju
ćwiczyć w otoczeniu kobiet, a nie "pod okiem" napakowanych i nie zawsze
dbających o higienę osobistą facetów. Szczególnie, że moja figura jeszcze nie
bardzo nadaje się do eksponowania na męskim forum

• Re: silownia palestra?
jan-w 23.11.05, 19:27 + odpowiedz

Przy tej cenie, czy nie myśleliście (ci którzy mają miejsce) o kupieniu w
selgrosie atlasa za 800 PLN i ćwiczeniu w domu ? Ja tak zrobiłem. Ćwiczenie
wszystkich mięśni, stos 90 kg, higiena, blisko domu ( ) . Jednorazowy
wydatek.






Temat: Zmiany instruktorow w Gymnasionie
sara30 napisała:

> Gość portalu: nona napisał(a):
>
> > Gość portalu: man napisał(a):
> >
> > > Plotki krążą, że odchodzi również Krystian. Chyba źle się dzieje w t
> ej
> > firmie.
> >
> > Źle się dzieje,jeśli na podstawie plotek powstają takie wnioski.Jeśli Kasi
> a
> > zamienia Gymnasion na klub Wodny Park,to znaczy ,że źle się dzieje z Kasią
> .A
> w
> > Gymnasion same pozytywne zmiany:czyściutko,miło i coraz bardziej uśmiechni
> ęci
> > instruktorzy.Miejsce Kasi wypełnili inni i ciągle jest to ten sam
> Gymnasion.Ja
> > niezmiennie kocham Gym na Puławskiej,mimo zalet Focusa i Zeptera,i gorąco
> > polecam. Niezależna,samodzielna,opłacająca abonament już bliziutko trzy la
> ta.
>
>
>
> Wiesz Nona,
> niedobrze mi się robi jak Cię słucham...
> mam nieodpate wrażenie, że jesteś kimś z zarządu tej firmy lub blisko
zarządu.
> Mocno pracujesz na to by opinia o firmie Gymnasion na tym forum nie
> ucierpiała, za bardzo jesteś zaangażowana lub ZAANGAŻOWANY jak na zwykłego
> formułowicza, czy Twoja praca polega na śledzeniu tego forum i odpowiednim
> reagowaniu na niepokojące, krytyczne oceny klientów?
> jeśli tak, to ok. , z czegoś w końcu trzeba żyć,
> ale daj też żyć innym i daruj sobie te patetyczne frazesy.
>
> Ja jestem "prawdziwą" klientką tego klubu od ponad 2 lat i też widzę co się
> tam dzieje, dlaczego odchodzą świetni instruktorzy, skąd ten cały ferment i
> niepotrzebne plotki, które psują klimat.
> Nie zamierzam na tym forum wchodzić w szczegóły i robić reklamę (pozytywną
lub
>
> nie) tej firmie, bo mi za to nie płacą... (zresztą tam z reguły niechętnie za
> cokolwiek płacą), nie mnie oceniać "politykę personalną" i "systemy
> motywacyjne" panujące w tej firmie, no chyba że mnie o to poproszą to z
chęcią
> przeprowadzę taką analizę, a myślę że jest tam co robić.
>
> Mimo to, narazie nie zmieniam klubu gdyż mam blisko, zarówno na Puławską jak
i
> do Focusa, ale jeśli tak dalej pójdzie i klub będzie nadal tracić dobrą,
starą
> kadrę zarówno z siłowni jak i od aerobicu to przy najbliższej okazji dobrej
> konkurencji to zrobię.
>
> A tak swoją drogą to dla mnie jakiś ewenement, najpierw przez parę lat
> wykształcić sobie dobrą, profesjonalną kadrę ludzi, którzy są akceptowani,
> lubiani przez klientów a potem oddawać konkurecji "gotowy produkt"...
>
> No dobra, kończę bo mi się już nie chce gadać.
> Pozdrawiam wszystkich.

Nie musisz mnie słuchać,zrób to dla swojego dobrego samopoczucia.Wolny kraj i
wolni ludzie.Ale dlaczego,do cholery,pozbawiasz mnie prawa bycia zadowoloną z
usług tego klubu.Czy na tym forum dobry obyczaj polega na krytyce Gymnasion,bo
tak chce garstka zwolnionych z pracy instruktorów i ich kilku sojuszników.Dalej
powtarzam-oni znikają a klub trwa,bo klub saro30 to także członkowie,czyli
takie osoby jak ja.Nie tylko ja,ale także setki i tysiące innych osób,ciągle
mimo Twoich wypaczonych opinii,zadowolonych.I co ,chcesz zmienić moje ,trwające
trzy lata,dobre przyzwyczajenia dlatego,że odszedł ten czy ów instruktor.W
każdym razie Gymnasion może Wam być wdzięczny,że na tym forum ma prawdziwa
eksplozję reklamy,już chyba trzy wątki na to pracują.Zwróć tylko uwagę,że kiedy
zaczyna się merytoryka i racjonalne argumenty,"krzykacze" się wycofują.Jestem
aktywna w tych wątkach,bo nie pozwolę sobie wmówić,że chodzę,wbrew swojemu
rozsądkowi,do złego klubu.Ja zawsze mogę się ujawnić,oczywiście w klubie na
Puławskiej /zwykle wtorki,środy i piątki rano/,ale jestem pewna,że Ty tego nie
uczynisz nigdy,resztę sobie dopowiedz.



Temat: Siłownia/Fitness na Kabatach

• Re: silownia palestra?
kaba36 24.11.05, 10:57 + odpowiedz

piri piri, sorka, ale twoja wypowiedź "ni z gruszki ni z pietruszki", zotań
gdzie jesteś i nie zawracaj głowy

• Re: silownia palestra?
strong_woman 23.11.05, 00:15 + odpowiedz

zbigniew1234 napisał:

> Z całego serca odradzam "Puelle". Ten lokal jest zmorą dla mieszkańców
budynku,
> w którym się znajduje. Codziennie od 8 do 22 słychać głośną muzykę, basowe
łomoty, >uderzenia i inne nieprzyjemne i uprzykrzające życie dźwięki. Do tego
właścicielka jest >arogancka i nie chce w żaden sposób dogadać się z
mieszkańcami.

Puella jest cudna, wlaścicielki super, zapraszam wszystkie kobitki z osiedla i
okolic, bo jest tu bardzo miło, mozna poćwiczyć, pogadać, miła atmosfera, którą
od czasu do czasu psują uciążliwi i chamscy sąsiedzi. Na Madagaskar!!!!!!!!

• Re: silownia palestra?
puella8 24.11.05, 11:48 + odpowiedz

Drodzy Forumowicze,
jako właścicielki klubu Puella chciałybyśmy sprostować, iż w żaden sposób
(pośredni lub bezpośredni) nie brałyśmy udziału w duskusjach, które miały
miejsce na tym forum. Klientkowm, które próbowały nas bronić przed atakami Pana
Zbigniewa1234, bardzo dziękujemy. Jednocześnie pragniemy przedstawić kilka słów
wyjaśnienia: Pan Zbigniew1234 nie spotkał się z nami, zaś swoją ocenę dotyczącą
nas (arogancka, niemiła właścicielka, niekulturalna, bezczelna, kobieta lecąca
na kasę, porównanie do samicy psa,...)oparł na jednym e-mailu, napisanym po
jego niegrzecznym wpisie do księgi gości na stronie internetowej klubu. Rzekome
próby tego Pana dogadania się z nami w sprawie "dudnienia i łomotów" polegały
na zastraszaniu nas a nie na podjęciu z nami dialogu. Tym bardziej jest nam
przykro, że panie sugerują sie opiniami ludzi, którzy są skłonni do tylu
epitetów pod adresem osób im nieznanych. Naszym zdaniem najbardziej obiektywną
ocenę o klubie może wystawić osoba, która skorzystała z jego usług. W celu
zweryfikowania opinii o naszym klubie serdecznie zapraszamy
Kasia i Sylwia

• Re: silownia palestra?
zbigniew1234 24.11.05, 15:42 + odpowiedz

Wyjaśnienie: panie właścicielki klubu (w końcu się przedstawiły, szkoda, że
tylko z imion) traktują rzeczywistość bardzo
wybiórczo. W dwóch mailach do nich zadeklarowałem chęć współpracy. Napisałem
też, że zależy mi na rozwiązaniu tego konfliktu
polubownie a - jeśli to nie dojdzie do skutku - bardziej radykalnymi metodami.
Rzeczywiście, użyłem może niefortunnego
sformuowania, dlatego też niezwłocznie wyjaśniłem, iż mam na myśli interwencje
w spółdzielni/administracji lub inne tego
typu 'formalne' środki, a nie jakies nielegalne sprawy. Ot i
całe 'zastraszanie'.
Dodam, że wielokrotnie próbowałem się skontaktować telefonicznie z właścicielem
lokalu i zawsze słyszałem, że takiej osoby
aktualnie nie ma, nie pojawia się, nie wiadomo kiedy będzie, i w ogóle
najlepiej, żebym sobie dał spokój.
Poza tym ustalmy pewne fakty: to nie ja zatruwam życie sąsiadom, nie ja
powoduję hałas. Zatem to nie jest tak, że Wy, drogie
Panie możecie łaskawie wyrazić chęć, bądź nie, wysłuchania mnie i rozważenia,
czy macie ochotę się tym zająć, czy nie.
Inicjatywa należy do Was.
Poza tym, trudno mi, drogie panie, wypowiadać się pozytywnie o osobach, które
zatruwają mi życie od dłuższego czasu.
Jednakże, oczywiście, jestem otwarty i czekam na propozycje rozwiązania
problemu. Chętnie również Was poznam, abym - na
przyszłość - mógł obrzucać epitetami osoby, które nie są mi nieznajome. Macie
mój e-mail, czekam na kontakt.




Temat: jak schudnac?????
igrysek napisała:

> Według mnie to jakaś kpina w żywe oczy- pytać się na tym forum, jak schudnąć
> osób, które o odchudzaniu i tym podobnych historiach chcą jak najszybciej
> zapomnieć!!!!!

Schudnąć mozna wcale sie nie odchudzając. Dziewczyna pyta zdaje mi sie
rzeczowo, ale forum racja - niestosowne. POza tym jest szansa, ze do forum
dołączy całkiem niedługo, jesli odchudzac sie bedzie w bardzo glupi sposob.
Moge poradzic diete prostą, ale wymagającą sporo czasu.
Co mozna jeść:
1. Warzywa - 6 kubkow gotowanych warzyw dziennie
2. 2 kromki razowca dziennie (100% żytni chlebus) - i nie wolno na sniadanie!
3. Herbaty czerwone - 1.5 litra dziennie (musza byc gorace lub bardzo
cieplutkie!). Organizm trzyma tłuszcz, bo go grzeje. Kiedy pije sie zimną wodę,
organizm gromadzi co sie da, bo mu zwyczajnie zimno. Kiedy pijesz cieplą
herbate, w dodatku z gozdzikiem, imbirem czy cynamonem, organizm puszcza
tłuszcz - teraz wystrczy go spalić. Aha, ale cynamon postroznie, moze tylko
grupa krwi A.
4. Zero cukru - dozwolone 2 łyzki miodu, zby organizm nie wariował.
5. Mieso najlepiej odstawic, ewentualnie czasem indyka. Kurczak odpada.
6. Rybki, duszone, grillowane lub z piekarnika. Najlepiej nie solic.
7. Pic najwczesniej 30 minut po posilku - zeby nie utrudniac trawienia.
8. Jesc kasze - gryczaną, kukrydzianą etc (jeczmienna odpada).
9. Jesc bialy lub ciemny ryz. Bez ograniczen.
10. Mozna jesc gołąbki, bigos (domowy) sajgonki, fasolke po bretonsku.
11. Oleje - co najmniej 2 łyzki dziennie, najlepiej sojowy lub oliwa z oliwek.
Nie smażyć ządnych potraw! Olej do duszenia lub do sałatek.
12. Masło - 2 łyzki dziennie.
13. Owoców max 250 gr dziennie.

Najwazniejsze:
1. Wszystkie posiłki muszą byc cieple.
2. Nalezy pic miedzy posilkami.
3. Zadnych modyfikowanych genetycznie smakołyków (poza olejem sojowym odpada
rowniez soja, niestety)
4. Żadnych przetworów z dodatkami, mrozonek, słoiczków i puszek.
5. Jesc zawsze o tej samej porze:
sniadanie - 07:00 - 09:00
obiad - 13:00 - 14:00
kolacja - 18:00 - 19:00
Organizm przyzwyczaja sie, ze dostaje posilki zawsze o tej samej porze.
Przestaje magazynowac na wypadek 'katastrofy niedozywienia' co ma zakodowane
genetycznie. Wazne, aby w razie niemozlwiosci zjedzenia czegos konkretnego,
zjesc chociaz jabłko - aby posilek nie zostal opuszczony. Efekt jest
niesamowity, organizm NICZEGO nie magazynuje, bo uczy sie, ze nie musi. Wazne,
zeby pamietac o godzinach. Z czasem przychodzi poczucie głodu wraz z zegarkiem,
czyli o wyznaczonych godzinach. Efekt szybki i przyjemny. Bardzo wazne przy
leczeniu bulimii. I skuteczne.
6. Ogólnie jesc to, co natura oferuje w Naszym regionie o danej porze roku.
Nie babany czy pomarancze, tylko np gruszki i winogrona oraz buraczki.
7. ZAKAZ jedzenia przetworów mlecznych - sera, mleka, jogurtów
8. ZAKAZ jedzenia przetworów PRZENICY. Mąka, chlebus, buleczki, pierogi etc.
9. Mozna jesc jajka - od 3 do 8 tygidniowo (jesli jest sie wegetarianką)

EFEKTY:
MOja siostra od urodzenia byla typowym grubaskiem. Z powodu lekow na alergie,
ktore przyjmowała Nasza Mama w czasie ciąży i karmienia.
Siostra duzo cwiczyla, odchodzala sie, dostawa leki i chodzila na masaze.
Nosila rozmiar 44. Bylo jej bardzo zle.
Dietetyczka wyjasnila jej, ze nie musi sie odchudzac.
Wystarczy, ze bedzie jadla co innego, i w zadnym razie ma nie liczyc przesadnie
kalorii, bo to prowadzi do zaburzen psychicznych.
Teraz moja siostra nosi rozmiar 36. I potrafi wciagnac blache ciasta. Rozmair
pozostaje bez zmian.

!!!!!!!!
Jedyny minus diety: wszystkie posilki trzeba przygotowywac wlasnorecznie.
Kiedys jak bylam na dieci 1000 kalorii, szlam do sklepu i zawsze znalazłam cos
malo kalorycznego, to batnika musli, to soczek pomaranczowy.. teraz to odpada.
Żadnej przetwarzanej, pakowanej zywnosci, zadnych barow czy restauracji.
Ta dieta leczy cialo i umysł. Nie wymaga silnej woli, tylko czasu.
Mi go niestety ostatnio zabrakło. Ale od wczoraj postanowilam, ze 2 razy w
togodniu bede szykowac jedzenie na cały tydzien. I potem tylko odgrzewac.
Teraz wchodze do sklepu i nie mam co kupic.
To nie jest dieta, tylko sposob na zycie. Jak najbardziej polecam przy bulimii.

Monika, moja siostra, rozpoczela diete w grudniu zeszlego roku.
Dietetyka odwiedzała raz na miesiąc, potem raz na dwa miesiące.
W marcu nosiła juz rozmiar 36. I jadła ile chciała. Tylko ze chciała coraz
mniej.

Dwa, to cwiczenia.
Co drugi dzien. I urozmaicone. Moja siostra ciwczyla capoeire. Efekt
niebanalny. Piekna sylwetka. Lekko umiesniona. Zgrabna. Z zalecen dietetyka
wybrac cos, co sie lubi. I nie katowac sie. Np 3 godzinki tanca. Codziennie
jedynie silownia. Na luzie i bez obciazen (wazne!). Duzo spacerow.
Podobno swietne efekty daje joga. Nie probowałam.
Wazne, zeby robic to co sie lubi. I cwiczyc ponad 40 minut rownomiernie
wszystkie miesnie ciala. I nie przesadzac!! Wazne, zeby miec z etgo frajde.



Temat: BZDURY ZWIĄZANE Z ODCHUDZANIEM
Gość portalu: anka napisał(a):

> Ingeborga - być może pracujesz w poradni, ale napewno nie jako dietetyczka!!!
> Żadna dietetyczka nie napisałaby takich bzdur, np. "nie ważne co jesz". Poza
> tym gdybyś uważnie poczytała wypowiedzi w poszczególnych wątkach, to
> zobaczyłabyś, że te odchudzające się dziewczyny również ćwiczą, chodzą na
> siłownie, na basen, jeżdżą na rowerze itp. Naprawdę nie odkryłaś Ameryki!
> Jednak każda z nas jest inna: ma inną przemianę materii, gospodarkę
hormonalną
> itp. i dlatego często się zdarza, że trzeba samemu dojść do sposobu
odżywiania,
>
> który pozwoli nam na zrzucenie ewentualnej nadwagi i utrzymanie właściwej
wagi.
> Sama jestem przykładem: 3 razy w tygodniu aerobik, 2 razy w tygodniu basen, w
> lecie rower prawie codziennie, w zimie narty. I to nie od czasu wydania
> ostatniego magazynu Twój Styl, tylko od wielu lat. Wystarczy? A jednak parę
> kilo nadwagi cały czas miałam.Zrzucanie dzięki skrupulatnemu liczeniu kalorii
i
>
> prawie głodowej diecie (700 kcal, bo przy 1000 waga twardo stała w miejscu)
> pomagało tylko na jakiś czas. Aż w końcu znalazłam dietę, dzięki której
> wyeliminowałam z jadłospisu te produkty, które jedzone nawet w ograniczonych
> ilościach powodowały u mnie tycie. Dlatego buwersują mnie Wasze wypowiedzi.
> Oczywiście, że ruch, ale przede wszystkim jest ważne CO się je.
> I to forum dla wielu z nas jest ważne, bo możemy powymieniać doświadczenia.
Ty
> jako "specjalistka dietetyczka" naprawdę nie musisz.

Podpisuję się obiema rękami. Zawsze się zastanawiałam co jest nie tak. Trzy
miesiące na diecie 1000-800 kalorii, owoce, warzywa, areobic, rower, basen itd.
Po tych trzech miesiącach jak ubyło 2 kg to było dobrze, a nadwagi mam
kilkanaście kilogramów. Kiedy zaczynałam jeść trochę więcej, nie objadać się
broń Boże, ale jeść na poziomie 1300-1500 kalorii waga momentalnie skakała w
górę np. 3 kg w ciągu tygodnia. Obłędu można dostać.
Forum odwiedzam od niedawna, około 1,5 miesiąca. Na początku trochę sobie
poczytałam, potem postanowiłam spróbować kopenhaskiej. I szok. Po dwóch
tygodniach 4 kg mniej, a po kolejnym tygodniu już bez diety ubyło mi jeszcze 2
kg.
Chcę jasno zaznaczyć, to nie jest reklama tej diety. Jeszcze nie wiem dokładnie
na jakich zasadach to wszystko działa (ale chyba tego nikt dokładnie nie wie
stąd te zażarte dyskusje) nie jestem dietetykiem, dopiero zaczynam poznawać
reakcje mojego organizmu, więc tym bardziej nie mogę się wypowiadać na temat
odchudzania innych osób. Ale jednocześnie jestem doskonałym przykładem tego, że
odchudzanie nie zawsze jest takie proste jak niektórzy myślą i do czego usiłują
przekonać innych.
Pozdrawiam



Temat: KRYZYS VERY BIG!!! (dot. bycia na diecie)
Zaczynalam od prawie 100 kg. W ciagu trzech miesiecy (kwiecien-koniec czerwca
2003 przytylam do tej wagi o jakies 15 kg). Podjelam decyzje pod konec czerwca,
ze nie bede zmieniac ciuchow na rozmiar 50, a w spodnie 48 juz sie nie
miescilam. I druga decyzje, ze latem 2004 bede chodzic co najwyzej w ciuchach
44. To oznacza, ze musze wazyc maksymalnie 70 kg, ale to nie jest waga
docelowa, chce osiagnac 62-3 kg (mam 160 cm wzrostu, wiem ze przy tym wzroscie
waga 60 kg to i tak za duzo, ale nie sadze zebym sie dobrze czula chudsza).
Teraz waze ok. 80 kg (pisze ok, bo waze sie nie czesciej niz raz na dwa, trzy
tygodnie, sukcesy w odchudzaniu mierze ciuchami i centymetrem krawieckim).
Jak to zrobilam: dieta kopenhaska na poczatek, wzbogacona codziennie o owoc
(zaczynalam latem, jadlam np. kubek malin, albo czeresni, albo truskawek, albo
jagod). To bylo odstepstwo za porada lekarza, ktory powiedzial ze nie wytrzymam
bez dawki weglowodanow, a owoce jagodowe dobrze robia ogolnie. Potem przeszlam
na trzy tygodnie na diete 1000 kcal (w zasadzie jadlam podobnie jak na
kopenhaskiej, bez wyrzutow sumienia dokladalam sobie te owoce dwa razy
dziennie). Potem miesiac na diecie 1200 kcal. A potem dolozylam sobie 100 kcal
i tak do konca lutego. Nie szalalam, jesli z jakiejs okazji (lub po prostu
chcenia) zjadlam kawalek ciasta, albo obfitszy obiad, zamiast kolacji jadlam
dwie mandarynki, albo robilam sobie szklanke soku warzywnego na bazie pomidorow
i po krzyku. Ale odstawilam zupelnie: ziemniaki, chleb, ryz. Tluste mieso.
Wiekszosc slodyczy (czasem jem lody, czasem kisiel owocowy, czasem ciastko
owsiane, albo kawalek gorzkiej czekolady - dwie kostki maks). Zamiast zrec,
zaczelam jesc. Nie miewam zachcianek, ani napadow glodu. Nie zazeram nerwow,
stresow, smutkow.
Caly czas dwa razy dziennie smaruje sie kremami wyszczuplajacymi i antycell
(zeby uniknac katastrofy ze skora). Tu tez sukces - nie mam cellulitu, rozstepy
mam ale prawie niewidoczne. Od stycznia zapisalam sie na hipoxi (rowerek, na
ktorym cwiczy sie w podcisnieniu) - efekt spory, utrata po kilka cm w
strategicznych obwodach. Teraz zapisuje sie na silownie, glownie na aeroby (od
przyszlego tygodnia, bo mam teraz zapieprz w pracy).
Moja pieta achillesowa jest picie wody. Zima pije duzo herbat, niestety glownie
czarnych, choc w tym roku staralam sie wprowadzic przynajmniej w polowie
herbate zielona. Ale i tak nie uzbieralo sie 2 litrow wody z tego. Nie umiem
tyle pic, choc wiem jakie to jest wazne, i mysle ze gdybym pila te przepisowe
dwa litry wody, chudniecie byloby latwiejsze teraz. Ale po prostu nie daje
rady, zapominam.
Chetnie odpowiem na szczegolowe pytania, mailem albo na forum, mysle ze kiedysw
ogole napisze ksiazke o tym, jak sie odchudzilam. I bedzie to bestseller,
najwazniejsze jednak to wiem, ze - o ile nie zdarzy sie jakis kataklizm
zdrowotny - nie przytyje juz potem.



Temat: Pożegnanie
Brawo Piotrze !!!
Witam Piotrze !!!
Boże, czytam Twój list i mam gęsią skórkę. Zdaję sobie sprawę że to nie jest
powieść obyczajowa tylko życie, Twoje życie.
Jestem częstym gościem na tym forum, lecz nie często tu coś piszę. W
najcięższym okresie mojej depresji nie miałem po prostu na to siły. Jednak Twój
stan, po tym co napisałeś w poście rozpoczynającym ta wspaniałą rozmowę,
oceniłem na jeszcze gorszy od mojego. Wszedłeś już wtedy na skraj przepaści,
dziękuje Bogu że się cofnąłeś. W moim dzieciństwie miałem wiele takich momentów
zupełnej obojętności, momentów w którym myślenie o samobójstwie i śmierci
sprawiały mi radość. Miałem również niewesołe dzieciństwo; dużo bym mógł pisać.
Piszesz że podjęcie decyzji o samobójstwie uczyniło Cię wolnym, że zrozumiałeś
istotę lęku przed życiem. To święte słowa i dziękuję Ci za nie, są dla mnie
weryfikacją moich myśli sprzed wielu lat.
Na początku powinienem napisać o tym że po Twoich listach widać jasno, że
jesteś bardzo wartościowym człowiekiem, człowiekiem o bogatym wnętrzu i
wspaniałej duszy. To są prawdziwe wartości, których być może nie dostrzega
Twoja rodzina ale popatrz do góry (wątku), ile ludzi próbuje do Ciebie dotrzeć
i teraz Cię podtrzymać przy życiu. Czy nie wierzysz że możesz spotkać w swoim
życiu taką osobę dla której będziesz wsparciem i lekarstwem? Może tego Ci
trzeba? Jak dobrze się poczułem gdy przeczytałem Twój drugi list, nie opiszę
tego bo nie potrafię dobrać słów. Dobrze wiedzieć że obok całej masy
sukinsynów, kombinatorów, oszustów, oszczerców i złodziei jest jeszcze dużo
taki ludzi jak Ty.
Jesteś podobny do mnie i masz podobne problemy. Wrażliwość, nadmierna
emocjonalność, inteligencja to cechy, które w moim życiu mi po równo pomagają i
przeszkadzają. Ciągle próbuje sobie tłumaczyć że są to zalety a nie wady,
próbuje być z nich dumny. Czasami jednak tak mocno przeszkadzają że nie mam
siły. Ciągle się zastanawiam jaki będę za 10, 20 lat i później. Czy będę
potrafił się cieszyć z tego co mam i z tego jaki jestem? Czy będę potrafił być
ojcem, czy potrafię poprowadzić rodzinę, czy się nie poddam? Czy będą mnie
nachodzić te okropne myśli o swojej własnej bezwartościowości ?(mimo
oczywistych faktów że jest inaczej). Przeszedłem ostatnio mocny epizod
depresyjny, chyba dzięki chemii jakoś z tego wyszedłem i na razie jakoś się
trzymam. Służę w razie potrzeby pełniejszym opisem mojego przypadku.
Myślałem o samobójstwie ale zawsze pojawiały się równolegle myśli o moich
bliskich, mojej dziewczynie. Czuje że jestem im potrzebny, że moje życie nie
należy tylko i wyłącznie do mnie, że sprawił bym im olbrzymią krzywdę, gdybym
skończył z życiem. Pozostały mi tylko kojące myśli i moja bogata wyobraźnia.

Dziczu: W poprzednim akapicie przyznałem Ci racje ale nie jest do końca tak że
skupiamy się za bardzo na sobie i dzielimy włos na czworo zamiast zabrać tyłek
i wziąć się za robotę. Piszesz że przeszedłeś okropną depresję. Depresja to
pustka, ogromna pustka, nie można tego opanować, nie da się zabrać za robotę,
zabrać za siebie, nie da się nie przestać skupiać na sobie, po prostu się nie
da. Tak naprawdę to zawsze próbowałem uciekać od tego, właśnie brać się za
robotę, wysiłek (rower min.50 km dziennie, pływanie, siłownia) uciekać od
siebie, od swojej samotności do ludzi, nie skupiać się na sobie. Wieczorem,
późno, zdarzało mi się, że czułem się jak człowiek, rano wszystko musiałem
zaczynać od nowa. W miesiąc schudłem prawie 7 kg, moje egzystencja polegała na
ciężkiej, fizycznej walce z psychicznym problemem. Nie można tego przecież
ciągnąc w nieskończoność bo należy zająć się właściwym życiem. Wizyty u
psychiatry i pół roku na lekach zrobiły robotę (tak mi się przynajmniej
wydaje).
Nie wiem dziczu czy Twoja depresja była tak silna jak moja, ale podziwiam ze
poradziles sobie z tym sam

Trzymaj się Piotrze, jestem pod ogromnym wrażeniem Twoich słów. Ciekawe czym
zajmujesz się na co dzień.




Temat: Kochani, jak się zabić?
k***a ludzie czytanie ze zrozumieniem się kłania TU NIE JEST NAPISANE "PROSZE
POMÓŻCIE POZBYĆ MI SIĘ MYŚLI SAMOBÓJCZYCH I WMAWIAJCIE MI,ŻE ŻYCIE JEST K***A
CUDOWNIE PIĘKNE ETC" TYLKO "KOCHANI JAK SIĘ ZABIĆ".NIBY W INTERNECIE ZNAJDE
WSZYSTKO TYLKO NIE ODPOWIEDŹ NA NABARDZIEJ INTERESUJĄCE MNIE PYTANIE.:/
A teraz wracając do tematu :)...imo od tabletek lepszy jest tlenek
węgla...siedzisz i nie wiesz kiedy wdajesz się w przyjemną i WIECZNĄ
drzemke,nie cierpisz przy umieraniu...Problem,że nawet i na to nie moge sobie
pozwolić(kuchnia elektryczna,boiler,kaloryfery)tabletki są zbyt trudno
dostępne,boje się skoczyć z okna czy rzucić pod Tira,bo nie mam pewności czy to
nie skończyłoby się jeszcze gorzej czyli życiem na wózku albo w łóżku
TE FORUM JEST NAPRAWDE FAJNE,NIE PSUJCIE OPINII O NIM I UDZIELCIE POTRZEBNYCH RAD :)
Nie pytajcie się czemu chcę to zrobić w tym wieku...mam swoje powody-PO PROSTU
ŻYCIE MNIE NIE CIESZY i może tylko 6 w lotka by to zmieniła a to jest
prawdopodobieństwo bodajże kilkaset tysięcy do jednego...zresztą nawet w
totomixa nie moge wygrać więcej niż 20 zł to o czym ja tu pisze...więc po co się
męczyć dalej?nie mam też dla kogo żyć,a że rodzice będą płakali...trudno-nie
moge całe życie cierpieć i odpowiadać za ich nerwice(to tak jakby całe życie
zabronili mi wracać po 22,bo baliby się,że coś mi się stanie-mam nadzieje,że
rozumiecie o co mi chodzi)Poza tym nie chce dożyć momentu utraty matki.
Krótko o mnie:Mam kolegów,koleżanki,pasje,studiuje dziennie z dobrymi
ocenami...ale to jest za mało żeby wstawać bez pretensji" no i po co się
obudziłem:/" To nie jest dla mnie przyjemne-traktuje to jako obowiązek.no i brak
mi chyba też miłości(choćby zauroczenia):(...Mam tego dość-u mnie w grupie
wszyscy chłopacy mają swoje partnerki,ale najbardziej mnie dobija jak widze
gimnazjalistów idących za ręke,przytulających się itd...ja tego nie zaznałem i
wątpie żebym zaznał.Niestety z latami urodziło się u mnie przekonanie,że każda
fajna dziewczyna jest już zajęta(i w większości się to sprawdza jak ide do klubu
czy nawet na domówke).Nie chce też takiej,która już z kimś była(mam swoje
powody) co tym samy w moim wieku jeszcze bardziej ogranicza zakres
poszukiwań.Nie chce czekać,przestałem chodzić na imprezy,żeby unikać przykrych
dla mnie widoków szczęśliwych par).Nie wiem też jak znaleźć swoją sympatie tym
bardziej,że z wyglądu przypominam dzieciaka o wątłej budowie ciała mimo,że
chodze na siłownie :/,szukam swojej recepty na szczęście to koleżanka doradziła
" zakochaj się"...cwana:/
Natomiast NIE jest to jedyny powód-nigdy z nikim nie byłem to i nie moge nawet
powiedzieć czy to polepszyłoby mi życie...sfera przypuszczeń.

Zaznaczam,że gdzieś mam dogmaty kościoła-kościół nie jest dla mnie żadnym
autorytetem, zwłaszcza w dzisiejszyc czasach pomimo tego,że żyje w kołtuńskim kraju

PROSZĘ O KONKRETY I W MIARE SZYBKĄ ODPOWIEDŹ...z góry dziękujei jakby co
to...żegnam:(



Temat: Prawo autorskie stoi na glowie...
saunne napisała:

> Nie zarzucam ale też po lekturze pierwszego Twojego postu nie mam pewności,
że
> się znasz. Widziałam już na tym forum mnóstwo rzekomo "merytorycznych"
dyskusji
>
> na rozmaite tematy (także prawne).

No wiesz saunne - moj pierwszy post byl ogolnym wprowadzeniem w temat. Prawem
autorskim zajmuje sie od paru lat bo sam wiele razy jako fotograf jestem
okradany z moich prac w przeroznych publikacjach papierowych, pocztowkowych,
gazetowych i internetowych (swoja droga jak ktos by mnie ladnie poprosil to
bym wydal pozwolenie aby moje zdjecie ukazalo sie tu i owdzie bo bylby to dla
mojej skromnej osoby zaszczyt a na chleb na razie potrafie zarobic i nie musze
sciagac tantiem).

Niestety ich efektem w większości było
> wzajemne obrzucanie się wyzwiskami (co daje się już zauważyć i w tym wątku).
>

poziom dyskusji w watku zalezy od poziomu dyskutujacych.

> Czekam zatem na rozwój wydarzeń.

alez prosze bardzo:
1. wiem, ze wydawca ksiazki akademickiej ponosi koszty z tytulu wynagrodzenia
profesora, druku, oprawy, dystrybucji, promocji itp. Wiem, ze punkty ksero
oblegane sa przez studentow bo po 1. niektorych pozycji juz sie nie wydaje (i
to jest powielanie uzasadnione) a po 2. ksero jest tansze. Zaraz uslysze, ze
naklad pozycji jest duzy, ze drukowane sa na wiele lat i nie moga lezec w
magazynie, ze ja nie mam pojecia o poligrafii. A podam przyklad: ksiazka
Aronsona "Czlowiek istota spoleczna" (swoja droga bardzo polecam) - jeszcze
pare lat temu piekielnie droga (ok. 80 zl) - nagminnie kserowana (koszt ksero:
ok 30 zl). Ostatnio wydano ja na ciut gorszym papierze, w ciut gorszych
okladkach i na polce w ksiegarni widzialem ja ostatnio za... 29,90 zl !!!!!!
ktos poszedl po rozum do glowy? a moze po prostu zajmijmy sie zarzadzaniem a
nie traktujmy klientow jak intruzow, ktorzy i tak musza kupic a jak nie kupia
to sie wylobbuje w sejmie ustawe zeby podrozalo ksero i wtedy beda musieli
kupic.
2. nieszczesne plyty CD i DVD - zgadzam sie - to co ktos wymyslil, zaspiewal
nagral to jest jego wlasnosc i ma pelne prawo korzystac z tego do woli. Nie mam
nic przeciw wlasnosci intelektualnej - nalezy ja szanowac jak kazda inna
wlasnosc. Plyty jednak musza potaniec - nie wiem, wytwornie plytowe wymysla
niech jakies programy lojalnosciowe, niech przytrzymaja przy sobie klientow,
zrobia promocje cenowe czy jeszcze cos. Przeciez w takiej firmie jak w kazdej
innej na ewolnym rynku powinna siedziec cala ekipa od zarzadzania produktem i
marketingiem. Nie wystarczy wydac plyte i puscic do sklepow z nadzieja ze moze
sie sprzeda. Niech redukuja ksozty, negocjuja wszystko co sie da(przyklad z
wykonawca polskim, ktory po sprzedazy 1 plyty kupil samolot a zagraniczny po
sprzedazy dopiero 200x wiecej egz. zrobil to samo) a nie zwalaja wszystko na
barki klientow. Nie dosc ze plyty sa drogie to jeszcze tantiemy: od stacji
radiowych, TV, kablowek, taksowkarzy, wlascicieli salonow uslugowych:
kosmetycznych, fryzjerskich, silowni i innych gdzie leci muzyka, sklepow,
marketow, lokali gastronomicznych i rozrywkowych - paranoja! Nie udowodniono
naukowo jaki wplyw ma muzyka na poziom dochodow firmy, w ktorej takowa jest
puszczana. Ale co tam - plyty sie zle sprzedaja (bo sa drogie) to przynajmniej
sobie odbijemy na tantiemach. Nie wspominajac juz, ze radio jest naturalnym
instrumentem promocji muzyki i muzykow, a ze stacje nie chca placic to
puszczaja bezplatna muzyke zagraniczna i muzycy sie nie promuja... Znow przejaw
logicznego zarzadzania...
Swoja droga ciekawe jak to jest - na argument, ze ktos potrafi wyprodukowac i
zarobic na plycie za 10zl wytwornie twierdza, ze nie kupuje sie nosnika, tylko
to co na nim jest (muzyka, film itp). Skoro tak, to ja poprosze moje wszystkie
oryginalne kasety, ktore kupilem wczesniej, zamienic mi na plyty CD z ta sama
muzyka - moge doplacic wartosc nosnika bo za muzyke zaplacilem przy kupnie
kasety... :-) Czepiam sie? :-)
3. wracajac do nieszczesnych tantiem w punktach ksero. Jestem (jeszcze - na
szczescie za miesiac obrona) studentem i wiem co to znaczy podwyzka ksero,
nawet o pare groszy, gdy wydaje sie na powielanie 100 zl miesiecznie z
akademickiego budzetu. Jesli kseruje wlasne notatki to dlaczego ktos mnie
okrada i zabiera mi tantiemy za moja wlasnosc? Najlatwiej jest nalozyc kolejny
quasipodatek na wszystkich bez wyjatku bo skoro wszyscy kseruja to przeciez nie
bedziemy patrzec czy ktos kseruje zeszyt, ksiazke nie ukazujaca sie od 15 lat
czy najnowsza pozycje ksiegarska.
To tyle - troszke sie rozpisalem

>
> pozdrawiam :)

ja rowniez pozdrawiam :-D




Temat: Hilton Long Beach
Witam,
Wlasnie wrocilismy z HLB, był to nasz pierwszy wyjazd do Egiptu, nie mam innego porownania, wiec nie wiem czy to co dostalismy bylo warte czy nie. Bylismy z SunFun.
Ogolenie wrazenia pozytywne, hotel i organizacje pobytu oceniam na 4+

Ponizej kilka uwag i opinii

zabralem mapke hotelu, tutaj jest skan w dobrej rozdzielczosci:
images30.fotosik.pl/231/f0781330f98c7135.jpg
Pokoje.
W Polsce wykupilismy opcje Standard - 200zl drozsza od Garden, pani w biurze nie umiala za bardzo wyjasnic czym się roznia, tutaj na forum tez nie udalo mi się znalezc odpowiedzi. Na miescu wszystko stalo się jasne.
Otoz wyglada to tak:
Garden to pokoje w bungalowach (na mapce żółty i pomaranczowy kolor) oraz budynku rodzinnym(Family) ale z oknem na pustynie, pokoje male i ciasne!
Standard to pokoje w bungalowach(na mapce żółty i pomaranczowy kolor) oraz bud. rodzinnym ale z widokiem na morze, pokoje sa duze, przestronne, lazienka ogromna, w kazdym pokoju szafa, sejf, klima.

W NIEKTÓRYCH biurach(wiem to od innych ludzi) mowia, ze STD to pokoje w Budynku Glownym(MAIN - kolo basenow) co jest nie prawda!
Te pokoje oraz bungalowy (na mapce czerwony kolor) sa dodatkowo platne 10Euro/dobe/pokoj.
Natomiast Bungalowy najblizej plazy (brazowe) sa platne 20Euro/dobe/pokoj
Takie info dostalismy na recepcji
Moja rada, jeśli ktos lubi mieć wszedzie blisko i wygodnie, niech kupi sobie w PL opcje Garden(najtańsza) a na miejscu dokupi Main Building(140Euro/2tyg) wtedy wychodzi na na to samo co Standard w PL.
Jedyny problem to ew brak wolnych miejsc w MB, ale to chyba tylko w sezonie glownym. Obsluga na widok Euro robi sie bardzo mila.
Jedna z par, ktora z nami przyleciala, wlasnie tak zrobila z doplata.

My mielismy pokoj 1164, budynek zaraz z brzegu w najwyzszym rzedzie. Przecudne widoki, jedyna wada, to schody, codziennie pare rundek, ale za to moje łydki wygladaja jak po silowni.

Kolejna uwaga, dawanie 10$ w paszporcie nie ma najmniejszego sensu, pokoj dostaniecie taki jaki macie dostac, trzeba brac co daja, zobaczyc, ocenic(ew porownac z innymi ktorzy maja obok) i wtedy żądać zamiany.

ALL Inclusive
To jest niezla jazda z tym AI, napoje za free ale tylko z automatow i kartonikow, alkohol tylko lokalny...niby klasyka, ale... w barach wystawione sa na 1szy rzad butelki ze znanymi markami, barmani robia finezyjne drinki z palmami, rozyczkami itp... klopot w tym, ze to wszystko extra platne, zamawiajac drinka najlepiej uzyc slowa "LOCAL vodka", "LOCAL gin", itd... gdyz moze sie okazac ze pan za chwile przyniesie rachunek, ale b. sprytnie wypisany. Prosza tylko o nr pokoju i podpis...
Tutaj jest kolejna UWAGA, nic nie podpisujcie, mimo ze beda Was zapewniac ze "NoProblem, just sign", lepiej zalatwic sprawe na miescu gotowka, jak traficie na cwanego kelnera to zrobi imprezke za 500$ na Wasz koszt...ale dowiecie sie o tym przy wymeldowaniu. Przy nas laska robila awanture bo dopisali jej do rachunku drinkow za 100$.
Generalnie z tym AI jest czasami smiesznie, bo trzeba sie pilnowac, przy czym po tygodniu kelnerzy juz rozpoznaja "swojakow" i jest duzo lepiej.




Temat: Hilton Long Beach
Hotel zdecydowanie godny polecenia - o ile sie pamieta, ze to jest Egipt i nie
oczekuje sie standardu europejskiego. Mimo to uwazam, ze hotel nalezy do
jednych z lepszych w Hurghadzie. Jest ogromy i posiada wszelkie atrakcje jakie
ci przyjda do glowy. Jezeli przyjmie sie do wiadomosci, ze Rosjanie to tez
ludzie i po prostu sie ignoruje ich obecnosc to pobyt moze byc bardzo
przyjemny. Jak dla nas jedzenie bylo bardzo urozmaicone i smaczne. Wieczory
tematyczne w Lotus Restaurant zawsze oferowaly nam cos smacznego, poza tym
mozna bylo isc do wloskiej restauracji albo posilic sie smaczna gyros pita przy
basenie albo zjesc pycha pizze w Oasis Bar (niestety nie all inclusive, ale
moim zdaniem w przystepnej cenie), polecam tez francuskie nalesniki w barze
Aqua Langue. Barow od koloru do wyboru, kazdy znajdzie taki, ktory mu bedzie
odpowiadal - osoby nie lubiace pic z plastikowych kubkow w barze basenowym lub
na plazy - niech pija przez rurke albo wybiora sie do innych barow zamiast
narzekac. Jeszce raz polecam Aqua Langue - malo ludzi, mila atmosfera, zawsze
przyjemnie chlodno i zakaz palenia, co jest mile w porownaniu do zadymionego
baru w hotelowym lobby. Na terenie hotelu szkola nurkowania z polskimi
instruktorami - Maga i Slawkiem. Mozna skorzystac z darmowego wprowadzenia do
nurkowania - polecam, a potem wybrac sie ponurkowac z hotelowego mola, co
kosztuje 30$ Przy molo piekna rafa, dostepna tez z brzegu, ale trzeba kawalek
do niej podejsc. Prosze sie nie obawiac meduz - sa martwe i niegrozne, nie jest
mile nadepniecie na nie, czy plywanie obok, ale NA PEWNO nie parza. Polecamy
silownie hotelowa, w Health Clubie mozna pograc w ping ponga jak znudzi sie
plazowanie, sa stoly bilardowe w hotelu, wieczorem animacje, moim zdaniem
calkiem wesole, komu sie nie podobaja nie musi przeciez w nich uczestniczyc,
zawsze mozna udac sie do swojego pokoju i poogladac VIVE po polsku. Nam udalo
sie dostac pokoj w domku przy plazy i nic nie musielismy doplacac, po prostu
poprosilismy. Niestety to tylko polskie wycieczki maja takiego pecha, ze musza
doplacac do zakwaterowania w budynku glowym, nie dotyczy to przyjezdnyc z
zadnego innego kraju. Uwazam, ze najlepiej mieszkac domku - polecam numery od
700 do 800 - sa blisko plazy, najfajniejsze sa pokoje na parterze. Na forum o
egipcie na www.gazeta.pl jest gdzies dostepna mapa hotelu - warto ja zdobyc
przed wyjazdem, a jesli sie komus nie uda to jest dostepna w hotelu zaraz przy
glowym wejsciu - u czlowieka za biurkiem Consierge - warto zdobyc zanim sie
udacie do recepcji po pokoje. Pokoje owszem szalu nie robia, ale czy jedziemy
tam podziwiac pokoje, czy spedzac czas na plazy? Ja bylam zadowolona z duzego
lozka i czystej lazienki - luksusy mam w domu, a jak ich koniecznie potrzeba do
szczescia na wakacjach to polecam hotele w Europie. Pamietajcie, ze to jest
Egipt. Obsluga mila i nie nachalna. Hotelowy bus kursujacy do Hurghady tylko 3
euro od soby, co uwazam jest normalna cena i wole to niz targowanie sie z
podejrzanym taksowkarzem - polecam jednak jechac do El Dahar, a nie do Sakkali -
pierwszy przystanek. Warto spedzic wakacje w tym hotelu - maja duzo udogodnien
dla dzieciaczkow, jest tez specjalny kacik z jedzieniem dla nich, klub gdzie
malucha mozna zostawic, zeby sie pobawil. Nie zrazajcie sie negatywnymi
opiniami osob, ktore chcialy za nie duze pieniazki zakosztowac luksusu i
zapomnialy, ze jada do kraju arabsksiego. Pozdrawiam




Temat: Koniec "kapitalistycznych świń" jest bliski! :o)
Koniec "kapitalistycznych świń" jest bliski! :o)
Szczególnie adresuję to do crassuli która niedawno wyznała mi że sama do
takich świń się zalicza (ja bym ją prędzej za krowę uznał ;o}).
Oczywiście nie mówię o wszystkich kapitalistach, bo wbrew temu co myślisz
większość na tym forum, nie każdego kapitalistę uznaję za świnię.

Financial Times, brytyjski autorytet w sprawach gospodarczych,w swym artykule
z 22.IX potępia wypaczające kapitalistyczny ustrój świnie. Powołując się na
badania wielu naukowców i teoretyków biznesu,twierdzi iż LUDZKIE traktowanie
pracowników zwiększa wydajność i przysparza korzyści firmie,a prezesi
postępujący inaczej kończą marnie.Specjalista od psychologii organizacji,
profesor Uniwerstetu Stanforda Jeffrey Pfeffer twierdzi,że dostępnych jest
ponad 100 ekspertyz z których wynika,że dobre traktowanie ludzi daje 30-40%
wzrost wydajności zysków przedsiębiorstwa. Najbardziej wiarygodne są badania
przeprowadzone przez Briana Beckera i Marka Huselida. Przeprowadzona przez
nich na szeroką skalę analiza amerykańskich spółek publicznych wykazała
istnienie silnej korelacji pomiędzy prowadzeniem "działań motywujących do
zwiększenia wydajności pracy" a wyższymi notowaniami akcji tych
przedsiębiorstw.Na sporządzonej przez nich liście wzorcowych praktyk
biznesowych znalazły się plany motywacyjne,okresowe oceny pracowników,
rozbudowane projekty szkoleniowe. Firmy wprowadzające wszystkie te zalecenia
osiągały znacznie lepsze wyniki od pozostałych. Jednak zaślepienie wielu
menadżerów na punkcie fuzji i przejęć, redukcji i rozmaitych strategii
uniemożliwia im dostrzeżenie trwalszych korzyści płynących z zarządzania
kapitałem ludzkim.
Profesor Ed Lawler w swoje książce "Treat People Right" przeciwstawia chaos
kapitalistycznego świata z tzw. wyśgiem szczurów (niepewność jutra,
"zwycięstwa bierze wszystko",totalna globalizacja związana z ciągłą zmianą
miejsca zamieszkania,itp.),model paternalistyczny gdzie pracownicy dostają
długoterminowe zatrudnienie i związane z nim ciągłe szkolenie i podnoszenie
swych kwalifikacji, dbanie o ich lojalność zamiast zmuszania ich do
nieustannej rywalizacji (wyścig szczurów) i eliminowaniu (zwalnianiu)
najsłabszych nawet gdy lojalnie i sumiennie wykonują swoją pracę.

Pierwszy przykład to niejaki Neal Patterson (dyrektor naczelny Cenrner
Software). Postanowił on zwiększyć wydajność swych pracowników poprzez
wprowadzenie ewidencjonowania czsu pracy, zamknięcia siłowni,5% redukcji
zatrudnienia i zawieszenie wszystkich awansów. Zamierzał on obserwować
parking i zażyczył sobie by był on w pełni zapełniony od 7:30 do 18:30. W
efekcie akje firmy spadły o 10%, a on by utrzymać stanowisko musiał
przepraszać swoich pracowników.
Odwrotny przykład to firma Xiling (kalifornijski producent układów scalonych).
Firma ta prowadziła m.in. w ubiegłym roku konsultacje wśród swych pracowników
przed podjęciem decyzji o obniżeniu wynagrodzenia wszystkim, zamiast zwolnień
grupowych. Z kolei firma softwae'owa SAS Institute rekrutowała pracowników w
okresie obecnego spowolnienia gospodarczego wychodząc z założenia że
zwalnianie dokonywane w innych firmach stanowią dobrą okazję do pozyskania
wartościowych pracowników. Ponadto zapewnia on przedszkola dla dzieci
pracowników,świadczenia zdrowotne i opieką nad osobami starszymi, by odciążyć
pracowników od obowiązków związanych z troską o członków rodziny. Rotacja
pracowników w tej firmie wynosi raptem 4% a wsp.lojalności 98%, wszystko
dzięki budowaniu relacji długoterminowych.

Jednym słowem kapitalizm z ludzką twarzą bije na głowę rządzącą dziś
szczególnie w USA i ich krajach-montowniach swoją drapieżną wersję.
Kapitalizm z pewnymi elementami socjalizmu takimi jak: długoterminowe
zatrudnienie,dbanie o pracowników i szkolenie ich,obniżanie pensji zamiast
masowych zwolnień (większe zrównanie dochodów), opieka zdrowotna i
przedszkolna dla pracowników,szanowanie pracowników zamiast traktowanie ich
jak bydła.
W takim kierunku pójdzie zapewne UE, gdzie astronomiczne świadczenia dla
bezrobotnych zastąpione zostaną poprzez zapewnienie wszystkim godziwej i
przyzwoicie opłacanej pracy. Dlatego musimy dążyć do UE jako superpaństwa, a
nie zbioru nawzajem się wyzyskujących państw, tak by te dobrodziejstwa
dotknęły też Polskę.




Temat: Mój warszawski szał. Druga strona Powstania
Wstrzasajacy.'Strasznie' prawdziwy.Doglebnie poruszajacy.Eseistyka scisnietego
gardla-oczy szkla sie same.Coz wiecej dodac by te emocje wyrazic.Chyba jedynie
zachecic do przeczytania Tych,ktorzy jeszcze tego nie uczynili...

Mam 19 lat,Wojna i polska martyrologia rzadko pojawiaja sie w dzisiejszych
mediach.Zbyt rzadko.Bo bez podobnych artykulow opinia publiczna zacznie o Tym
zapominac.Po prostu...Mowie tu o mediach polskich,ksztaltujacych swiadomosc
nastoletniego Kowalskiego,na ktorego barkach spocznie obowiazek by za 50 lat
przekazac Tego swiadomosc dalej potomnym ku pamieci i przestrodze;bo na
Zachodzie naprawde malo kto pamieta ze 1.8.44-to nie powstanie w
getcie.Szczegolnie-osoby w moim wieku.Choc Niemcy(bo mialem z nimi kontakt-
wymiany szkolne,znajomi Taty),szczegolnie ci swiatlejsi,wyksztalceni,o
szerokich horyzontach,wstydza sie tego,jacy wtedy byli ich rodacy(niemiecki
narzeczony pewnej polskiej studentki,ktora kiedys spotkalem,przepraszal jej
rodzicow-na wiesc ze przezyli Wojne-za wlasnych rodakow,on
przepraszal...dzisiejsi Niemcy to nie tylko neonazisci!),ale
generalnie,publicznie w mediach,nikt o tym nie mowi.Choc w kazdym niemieckim
Jüdisches Museum(jest w co drugim miescie w Niemczech-wlasnie dlatego
stwierdzenie Avatary'ego o slabym marketingu polski w tej kwestii,jest na
miejscu)informacje o Wojnie zaczynaja sie od slow 'agresja Niemiec na RP',nie
mowi sie o tym,jak wiele zla wyrzadzono takze Polakom(czy najwiecej po
Zydach?...).Mowi sie zas o kolejnych pomnikach pomordowanych Zydow(vide
Berlin).Swiadomosc publiczna Niemcow ksztaltuja oprocz nich,dbajacych o swoj
interes przypominania o Shoah(inna sprawa ze moga/mogli o to dbac gdyz
zawsze,poczawszy od 1945,mieli wiecej dolarow i sily przebicia niz my,Polacy)
takze ci,ktorzy publicznie duzo krzycza.Czyli steinbach i jej klony-ktorzy
wkrotce zasypia Polske pozwami.Chcac to zmienic-podobne teksty powinny byc
slane do Berliner Zeitung,Frankfurter Allgemeine,Spiegla,Neewsweeka.de
itp.Inaczej z Polakow zrobi sie hitlerowcow.Zreszta juz zaczeto-
stwierdzeniami 'polskie obozy koncentracyjne',oskarzeniami frau
eriki,wyolbrzymianiem jedwabnych(u Grossa wciaz pisze o liczbie zabitych
zawyzonej 1.5-krotnie)...Mam wiec nadzieje ze wkrotce swiatlo dzienne ujrzy
ksiazka na kanwie tej historii.Niech zaraz po wydaniu polskim ukaze sie
niemieckie.

Smutne ze to forum odwiedzaja takze osoby ktore przeslania tej historii nie
rozumieja.Moze zamiast pisac 'strzele 1ego napotkanego Niemca w morde i wrecze
ten artykul' lub 'dopasc takich ludzi i...' pojdzcie sie odprezyc na silowni
lub w parku.Bo to podobna postawa(gniew na historie,lecz brak dialogu i wyjscia
z argumentami na zewnatrz)sprawia ze na Zachodzie nas nie sluchaja.Ani nie nie
slysza.Czy tak przypominal swiatu o swym losie narod zydowski,odnoszac
stopniowo sukces?Chyba nie...Uczmy sie tego 'marketingu' od Nich-bo
pomordowanym Polakom rzad niemiecki i firmy takie jak I.G. Farben(producent
cyklonu B ma sie dzis calkiem niezle finansowo)takze winny stawiac pomniki i
muzea pamieci.Gdyz po prostu tak byloby sprawiedliwie.Z dziejowego punktu
widzenia.

Slowa uznania za kawal dobrej dziennikarskiej roboty dla sz. Autorow.

Btw.Budujace ze Gazeta,w dobie 'faktu', 'super expresow' i tym podobnych
bullshitow zachowuje swoj styl-publikujac wlasnie takie artykuly.Badzcie mu
wierni...

Dziekujac za te publikacje - - - Killy.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nflblog.pev.pl



  • Strona 3 z 3 • Znaleziono 199 rezultatów • 1, 2, 3