simeszne wierszyki
Widzisz posty znalezione dla hasła: simeszne wierszyki
Temat: giwi, kobieto nieszczęsna
Nurniu, to już tylko twoje bla, bla
Nurniu, idź odpocznij.
W kółko piszesz to samo, nie wiem, chyba już nikt tego nie czyta. Nie da się
już więcej napisać, chyba, że tak masz zamiar spędzić niedzielę.
Ja już nie będę Ci odpowiadać.
Kocięta i przebiśniegi też zostaw w spokoju.
W rynsztoku giną.
Bez odbioru
nurni napisał:
> carmina napisała:
>
> > WAnakonda nie była
> > pacynką. Była tym samym, czym niegdyś kot_bohemot.
>
> Klamstwo. Nie byla niewinna pacynka piszaca dla "rymu" o Abe.
> Bluznelas swoim jadem tu:
>
> forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=13&w=19498895&wv.x=2&a=21347261
> Juz bez rymow juz bez zadnej przypadkowosci.
>
>
> Nie porownuj swojego oslizlego i wrednego pisania do wyglupow.
> Jakos ani Abe ani mi nie zachcialo sie wrednie rymowac na Twoich czy Twoich
> przyjaciol temat. To jest ta przepasc.
>
>
> > Co najśmieszniejsze, okazało się, że wierszyk jakoś obraża Abochwałę
> > Monotematyczną.
>
> Prawda jakie smieszne....i jakie ZUPELNIE przypadkowe.
>
> Jeszcze raz link do Twojego scieku:
>
> forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=13&w=19498895&wv.x=2&a=21347261
> > Nurni zaczął też coś pisać o pisaniu nt
> > romasów hiacynta.
>
> Nie "cos" nie manipuluj. A jesli...to bardziej udolnie.
> Pytalem wyraznie co bys poczula jakby ktos rymowal w jenisejowych klimatach
na
> Twoj temat ? Ile watkow otworzylby wtedy Hiacynt ?
>
> Nie dostaliscie takiej szansy do reki bo to po prostu niemozliwe.
> Dla nas byloby to NIEWYOBRAZALNE by upasc tak nisko.
>
> Taki juz nasz smutny real....w przeciwienstwie do twego.
> Nic nie musimy sobie na forum kompensowac.
>
> > Gdy nurń zmienił przyjaźń z gini na wojnę z nią, podpierał się moim nicki
> em.
> > Teraz okazuje się, że wie o moich 5 ( 'liczba sybmoliczna') pacynkach. A
> jednak
> >
> > się podpierał?
>
> Bylo wiele nickow obsesyjnie atakujacych Abe. Chetnie bym pozgadywal czy
> zupelnie przypadkowo nie rymowalas na Abe juz wczesniej. Tyle jadu ile
wylalas
> kaze mi tych pytan nie odsuwac.
>
> > A przecież krzyczy o kurestwie. CZyli podpierał się mną już
> > wcześniej, wtedy nie lżył choć 'wiedział'?
>
> Spojrz na los forumowej maleszki. Jak mozna sie podpierac kims kto okazal sie
> wlasnie nikczemnikiem.
>
> Wiem ze mozna, ale tylko w Twoim swiecie.
>
> > Teraz lży, bo wyimaginował sobie (
> > on albo abochwała), ze ja coś do nich mam. Nikczemnik.
>
> Podac link po raz trzeci ?
> Link z Twych chorych imaginacji i kompleksow?
>
> > No i tak to mniej więcej było. Same złe uczucia, dlatego nie mam zamiaru
> w
> tym
> > tkwić.
>
> )))
>
> Slicznie piszesz o uczuciach Carmino.
> Duzo lepiej niz o przebisniegach czy kocietach.
>
> > Nie mam nic więcej do dodania. Rozmowa z nurniem i abochwałą, ich reale i
>
> > niereale, minione i przyszłe losy, wrażenia, wychwytywania kompletnie mni
> e
> nie
> > interesuje.
>
> Z satysfakcja notuje te zmiane.
>
> Widze Carmino ze MASZ AMBICJE STAC SIE porzadnym czlowiekiem.
>
>
>
>
Temat: Kącik literacki - zagadki
Może macie rację,
może za mało jest informacji na temat życiorysów znanych Polaków w tamtym okresie.
Może to moja lewicowa natura nie pozwala mi obiektywnie spojrzeć na ten wątek.
Może posiadam za mały intelekt i wiedzę, by z wami dyskutować.
Jednak mam wrażenie, że dość schematycznie podchodzicie do tematu.
Łatwo jest zmanipulować czyjś życiorys, podając szczątki z jego życia.
Po wojnie różne sytuacje się zdarzały, a z czego mieli żyć artyści,
którzy chcieli przeżyć. Życie artystów, poetów również składa się z
prozaicznych, bardzo typowych rzeczy, jedzenie, dach nad głową, utrzymanie.
W okresie stalinowskim nie można było wyjść poza pewien schemat,
duża część artystów wyjechała z kraju i żyli sobie spokojnie na Zachodzie, w
krajach demokratycznych.
Polakom z Zachodu łatwo było pisać na wszelkie tematy, bo żyli w świecie wolnym,
a mieszkający w Polsce, za czasów stalinowskich, musieli się albo dostosować,
albo wyjechać, albo popełnić samobójstwo.
Niektórzy nie mieli do wyboru. A może ci co wyjechali z Polski byli zdrajcami,
na Zachodzie pisali sobie co chcieli, ale za czasów stalinizmu w Polsce
spróbowaliby, ciekawe ilu by przeżyło.
Ale ja nie oskarżam i nie nazywam nikogo emigrantów zdrajcami.
Wy natomiast traktujecie Miłosza czy Szymborską bardzo schematycznie.
Pisał piewcze wiersze, więc zdrajczyni i komunistka,
można zacytować Szymborską, ale należy zastanowić dlaczego, po co,
czemu to miało służyć. A dopiero potem ją osądzić.
Ja mimo, że mam poglądy lewicowe, staram się być blisko obiektywizmu, choć to
dla każdego jest trudne, być obiektywnym,
a wasze posty są wręcz tendencyjne.
Nie żyliście, nie żyjecie i miejmy nadzieję, że nie będziecie żyli w czasach
stalinizmu, artyści zawsze w takich czasach mają najgorzej.
Co miał poeta, oprócz pisania, czynić po wojnie, nie każdy nadawał się do
odbudowy Warszawy, ja bym się nie nadawał na budowlańca,
dzisiaj dla porównania, artyści zarabiają również na chałturach.
Reklamy, seriale, talk show, teleturnieje.
I nie oczekujmy, że wielu z artystów zmieni zawód, a mają o wiele większy wybór
niż Szymborska po wojnie, w wyborze pracy.
Szymborska pisała chałturę, została w Polsce, co miała uczynić,
umrzeć z głodu, iść na księgową czy zostać sanitariuszką.
Może się nie nadawała na do innej pracy, może nie chciała.
Może wtedy naprawdę wierzyła w ideały komunizmu, co teraz może się wydawać śmieszne.
Może nie miała weny twórczej, a żyła z pisania.
Ale ja wam przyznaję rację, ludzie powinni znać życiorysy znanych Polaków, ale
całościowe, a nie jedynie cytaty z twórczości w okresie zamordyzmu.
Łatwo jest podać cytat znanej osoby, ale by zgłębić całość życiorysu i
postępowania tej osoby, należy temat zgłębić.
Może ludzie o poglądach prawicowych i lewicowych powinni pisać na osobnych
forach, gdyż nigdy nie przyznają racji drugiej stronie.
A przy tym każdy zaciekły prawicowiec czy lewicowiec uważa, że jest obiektywny i
to on ma rację.
ps. Ja jako zaciekły lewicowiec, uważam, że nie mam nigdy racji, a we wszystkim
co piszę, nie jestem obiektywny, tylko bardzo tendencyjny.
Temat: Skrzywieni autorzy
reptar napisał:
> Jeśli zabierasz się do znalezienia krzyżówki od A do Z, którą ktoś już
> wcześniej ułożył, a w szczególności:
> a) masz już gotowy kształt nieregularnego diagramu;
> b) masz rozmieszczenie pierwszych liter;
> c) masz *gwarancję*, że takie rozwiązanie istnieje...
Chyba nie tak, nie mamiałem zamiaru szukania zadania które ktoś tam wcześniej
zrobił, A po co. Skoro i tak miałem to rozwiązane. Czy nie jest to tam opisane
dlaczego to zrobiłem. To miał być test dla mnie, raczej dla programu.
> ...to znalezienie rozwiązania jest dla komputera rzeczywiście rzeczą banalną;
> jednak nie bardzo wiem, co chciałeś przez to wykazać, bo nikt nie układa
> takiej krzyżówki wychodząc od warunków a), b) i c). Spróbuj bez nich. Albo
> spróbuj przynajmniej bez c), narzucając sobie jakieś przypadkowe, a nie już
> istniejące konfiguracje dla a) i b).
Przeczytaj post jeszcze raz, niczego nie miałem zamiaru WYKAZYWAĆ nikomu.
Chyba za bardzo się tym przejąłeś. Chciałem zobaczyć jak poradzi sobie z tym
program i tyle. I to dokładnie na takich SAMYCH założeniach. O innych
konfiguracjach także było trochę. Mogę je zmienić tak jak proponujesz i
zbudować inny diagram. A raczej wtedy to nie ja będę budował ten diagram
nieregularny, tylko program. Dając ogólne założenia na pole w jakich granicach
ma się poruszać (17x18), i ma tam zmieścić 24 hasła, każde na inną literę
(podaję na jakie litery, po jednym). Wiązanie minium dwa z każdym hasłem,
przedział dł. haseł np. 3 do 18 liter.
Program sam szuka hasła, dobiera dł haseł, krzyżuje hasła, itd. Nie ma
problemu. Ale po co. Aby Ci coś udowodnić. Ale co niby. Że to możliwe. Sam
wiesz że tak.
Siedzisz już dostatecznie długo w tym, aby nie wiedzieć że są takie programy co
to robią. Ale nie mają jeszcze tylko opcji "BAZA POMYSŁÓW". I napisałem o tym
w poprzednim poście, w tym cała nadzieja, że jednak ma człowiek tu przewagę. Bo
reszta jak wiesz to algorytm. Lepszy lub gorszy.
Pisałeś na początku o problemie diagramu 3x3 z "dziurą", chciałem zobaczyć jak
to jest u mnie i opisałem to. Tak z ciekawości.
> Twoją metodą dałoby się wiersze pisać komputerem. Każ komputerowi znaleźć
> ciąg słów W-9 N-2 S-7 P-9 O-6 W-3 N-5 S-3 W-1 Z-9 I-1 J-3 Ł-5 B-6, potem mu
> sprytnie ogranicz bazę (oczywiście znając a priori fragment, który chcesz
> uzyskać), a wśród iluś tam rozwiązań - zmajstrowanych przez komputer szybciej
> niż w sekundę - znajdziesz "Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu, / Wóz
> nurza się w zieloność i jak łódka brodzi". Jedyne, co jest konieczne do
> powodzenia takiego eksperymentu, to... znajomość rozwiązania przed jego
> rozpoczęciem.
Wierszy na razie nie. Ale podobne ciągi można znaleźć i to błyskawicznie, ale
oczywiście pod warunkiem że są one jednak w bazie takich haseł używanych w
szaradziarstwie, właśnie w tych pisamach które kupujemy obaj. Ale przecież nie
można mieć wszystkiego w takim słowniku, także tego fragmentu co przytoczyłeś,
gdyby był, wyszukanie go trwałoby dokładnie sek.
Ale podobny sposób szukania jest możliwy i wielokrotnie sprawdzony na b. wielu
zadaniach także z rodziny Rozrywki, gdy chodzi o hasła wielowyrazowe stosowane
w różnego rodzaju zadaniach. Wystarczy nieraz podać kilka liter, określić
kolejność ich w haśle i po kłopocie, jeśli jest to kłopot dla kogoś i nie chce
mu się normalnie szukać rozwiązania.
Te słowniki nie są do szukania takich haseł. To byłoby śmieszne.
> Przy okazji chciałbym jeszcze wyjaśnić, że taka krzyżówka od A do Z to nie
> jest żadne odkrycie, tylko pomysł (nie wiem czyj) funkcjonujący od bardzo
> dawna na łamach wielu szaradziarskich pism. Jest to jeden z moich ulubionych
> gatunków, bo i w układaniu, i w rozwiązywaniu bardzo wdzięczny.
Nie pisałem o odkryciu przez Ciebie krzyżówki A-Z tylko o sąsiedztwie haseł,
a to czyj to pomysł też nie wiem. Twój czy nie Twój, czy to ważne. Mnie się
spodobał. Może i stary, nie wiem, ja nie nie prowadzę zapisów na takie tematy.
Może się źle zrozumieliśmy
Pisząc o tym w poprzednim poście, pomyślałem sobie, że napiszesz chociaż
zdanko, jak to robiłeś. Na "piechotę" czy z wspomaganiem kompa. Dałem tam swoją
opinię, co o tym myślę.
Ale Ty widać jakos inaczej odebrałeś to co tam było napisane.
A raczej skupiłeś się nie na tym, co mnie zaciekawiło.
Dodam, także że łatwiej ułożyć wiele zadań, z wspomaganiem, niż później zmagać
się z opisanie tych haseł w ciekawe definicje. Tu komp ma raczej mało
do "gadania".
Jędrzej
Temat: giwi, kobieto nieszczęsna
klamstewka przeinaczenia i wreszcie....narty
carmina napisała:
> WAnakonda nie była
> pacynką. Była tym samym, czym niegdyś kot_bohemot.
Klamstwo. Nie byla niewinna pacynka piszaca dla "rymu" o Abe.
Bluznelas swoim jadem tu:
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=13&w=19498895&wv.x=2&a=21347261
Juz bez rymow juz bez zadnej przypadkowosci.
Nie porownuj swojego oslizlego i wrednego pisania do wyglupow.
Jakos ani Abe ani mi nie zachcialo sie wrednie rymowac na Twoich czy Twoich
przyjaciol temat. To jest ta przepasc.
> Co najśmieszniejsze, okazało się, że wierszyk jakoś obraża Abochwałę
> Monotematyczną.
Prawda jakie smieszne....i jakie ZUPELNIE przypadkowe.
Jeszcze raz link do Twojego scieku:
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=13&w=19498895&wv.x=2&a=21347261
> Nurni zaczął też coś pisać o pisaniu nt
> romasów hiacynta.
Nie "cos" nie manipuluj. A jesli...to bardziej udolnie.
Pytalem wyraznie co bys poczula jakby ktos rymowal w jenisejowych klimatach na
Twoj temat ? Ile watkow otworzylby wtedy Hiacynt ?
Nie dostaliscie takiej szansy do reki bo to po prostu niemozliwe.
Dla nas byloby to NIEWYOBRAZALNE by upasc tak nisko.
Taki juz nasz smutny real....w przeciwienstwie do twego.
Nic nie musimy sobie na forum kompensowac.
> Gdy nurń zmienił przyjaźń z gini na wojnę z nią, podpierał się moim nickiem.
> Teraz okazuje się, że wie o moich 5 ( 'liczba sybmoliczna') pacynkach. A
jednak
>
> się podpierał?
Bylo wiele nickow obsesyjnie atakujacych Abe. Chetnie bym pozgadywal czy
zupelnie przypadkowo nie rymowalas na Abe juz wczesniej. Tyle jadu ile wylalas
kaze mi tych pytan nie odsuwac.
> A przecież krzyczy o kurestwie. CZyli podpierał się mną już
> wcześniej, wtedy nie lżył choć 'wiedział'?
Spojrz na los forumowej maleszki. Jak mozna sie podpierac kims kto okazal sie
wlasnie nikczemnikiem.
Wiem ze mozna, ale tylko w Twoim swiecie.
> Teraz lży, bo wyimaginował sobie (
> on albo abochwała), ze ja coś do nich mam. Nikczemnik.
Podac link po raz trzeci ?
Link z Twych chorych imaginacji i kompleksow?
> No i tak to mniej więcej było. Same złe uczucia, dlatego nie mam zamiaru w
tym
> tkwić.
)))
Slicznie piszesz o uczuciach Carmino.
Duzo lepiej niz o przebisniegach czy kocietach.
> Nie mam nic więcej do dodania. Rozmowa z nurniem i abochwałą, ich reale i
> niereale, minione i przyszłe losy, wrażenia, wychwytywania kompletnie mnie
nie
> interesuje.
Z satysfakcja notuje te zmiane.
Widze Carmino ze MASZ AMBICJE STAC SIE porzadnym czlowiekiem.
Temat: Ordinary day....
Ordinary day....
...maybe not?
Budzisz się ze świadomością, że znowu jest dzień. Dzień jak codzień, nic
nadzwyczajnego. Przecież w Twoim życiu nic się nie zmieniło. Nadal jesteś
sam, zimna poduszka obok tak nieskazitelna jak wtedy, gdy ją kładłeś na
łóżku. Sam pijesz kawę, nie masz ochoty na śniadanie. Wychodzisz pewien, że
wrócisz i nic nowego Cie nie spotka. Samotność nie przynosi niespodzianek.
Telewizor nie powie ciepłego słowa. Telefon nie da ukojenia. Idziesz przez
miasto. Senne. Okryte śniegiem lub szarością.
Aż nagle Twoje oczy zostają zaatakowane milionami kolorowych plam. Plamy są
wszędzie. Wystawy sklepów. Ściany wieżowców. Plamy przybierają kształt
serduszek, kiczowatych misiów lub kartek z głupimi wierszykami. Próbujesz ich
nie zauważać, odwracasz wzrok. Znowu serduszko. Oczy uciekają w inną strone,
tylko po to, żeby zobaczyć zakochaną parę. Obejmują się, patrzą sobie w oczy.
Ona niesie kiczowatego misia, on ma w ręku jakąś torebke z rysunkiem serca.
Śmieją sie. Kurczysz się w sobie. Zaciskasz pięści. Odwracasz wzrok. Za
chwile ogarnia Cię złość. Żal i gorycz wypełniają serce. Dlaczego oni?!
Dlaczego nie ja?! Przez głowę przelatują jak błyskawica zasłyszane nie raz
hasła: "Głupie amerykańskie święto!". "Polacy nie potrafią zaczerpnąć od
innych tego co wartościowe. Bierzemy tylko to, co najgorsze: fast food'y czy
szczyt kiczowatości - Walentynki" itd, itd. Wyrzucane w myślach argumenty nie
znajdują ujścia. Przepadają w naszym umyśle. Nie poprawia to humoru, ale
podnosi naszą wartość. No i cóż z tego, że tylko w naszych oczach? Na pewno
znajdziemy innych samotnych, którzy tak jak my nie mają komu kupić tego
cholernego czerwonego serduszka. Nie mają komu wręczyć tej durnej kartki z
napisem: I love you! Durnie!
Mija rok...
Budzimy się, obok poduszka, a na niej głowa. Głowa kogoś, kto jest nam
najbliższy. Komu ufamy, kto nas rozumie. Kogo bardzo pragniesz w tej chwili
objąć, czujesz wręcz fizyczną potrzebę wyciągnięcia ręki. Nie robisz tego.
Nie chcesz budzić. Niech śpi. Kawę pijesz w pośpiechu, zaraz ucieknie Ci
autobus. W ostatniej chwili wskakujesz do środka. Siadasz na wolnym miejscu i
rozglądasz się. Za oknami szaro, śnieg zamienia się w szarą breję. Nie
zwracasz na to uwagi. Myślisz tylko o jednym. O tym, że wrócisz do domu. O
tym, że zanim wrócisz wejdziesz do sklepu i kupisz kiczowatego misia lub
papierowa kartkę z czerwonym sercem. Napiszesz: kocham. I będziesz
szczęśliwy. Nic więcej Ci nie potrzeba...Nie zwracasz uwagi na siedzącą obok
dziewczynę, która patrzy szyderczym wzrokiem na świat przesuwający sie za
oknem dopóki nie odwraca się do Ciebie i mówi: "jak ja nienawidze tych
zakochanych, którzy wzorując się na idiotach zza oceanu obściskują się
pokazując światu, jacy to są szczęśliwi. Jakie to śmieszne, jakie infantylne!"
Patrzysz zdzwiony na nią i myślisz: sama jesteś sobie winna. nie potrafisz
kochać, a szydzisz z innych!
Jeśli jesteś bez winy, rzuć pierwszy kamieniem. Rok szybko mija. Ja to wiem.
Temat: Prymas Tysiąclecia i "Nasz Dziennik" o Miłoszu
Hello, Nath.
re:
> Nie wierza [sic] ze to sa fakty.
- Co znaczy: "Nie wierze ze to sa fakty"? Czy znaczy to, ze wystarczy
powiedziec sobie ze cos nie jest faktem, a wowczas to przestaje byc faktem?
Czy np. kiedy powie sie:"Nie wierze ze pan Michnik istnieje," wowczas on
naprawde nie istnieje?
Coz fakty maja wspolnego z wiara?... :)
re:
> Teraz ich nie mam [tzn. rzekomych "antysemickich" pism Ojca Kolbego - M.] ale
to sie wie. Pamietam nawet taki film (polski) o Kolbe ktory tez o tym wspominal.
- Aha, wiec nie ma Nath zadnych dowodow (faktow)na poparcie swojego oskarzenia
ze Ojciec Kolbe jest autorem jakichs tam pism "antysemickich."
Wystarczy ze Nath nie wierzy ze Ojciec Kolbe nie byl autorem takich pism,
prawda?...
Nie odpowiedzial tez Nath co rozumie przez wyrazenie "pisma antysemickie."
Czyzby Nath nie wiedzial co to wyrazenie oznacza?
re:
> Ja tez wole Mickiewicza jezeli chodzi o caloksztalt. Ale milosz ma piekne
> wiersze a Mickiewicza nikt nie zna,
- Czy uwierzy mi Nath kiedy powiem mu ze conajmniej dwie osoby na tym
forum "znaja" Mickiewicza?
Czy zgadnie Nath kogo mam na mysli?... :)
re:
> a Milosz jest uznawany za jednego z
> wazniejszych poetow 20 wieku.
- Czy wynika stad ze poniewaz Milosz jest przez kogos tam uznawany za kogos,
jest on wiekszym poeta od Mickiewicza?
Faktycznie nie jest.
Nie jest tez wiekszym poeta niz Slowacki, Norwid, Staff, Lesmian, Tuwim,
Galczynski, Herbert, Wojaczek.
re:
>A co etyki...Mickiewicz przebywal przez dluzszy
> czas w Rosji, niezle mu sie tam powodzilo...
- Jak niezle?
A czy napisal jakies panegiryki na czesc cara? Czy popieral ruska okupacje
Polski? Czy sluzyl ludobojczemu rezymowi?
re:
>i jeszcze mi sie przypomina cos w
> tym stylu ze podczas powstania w 1831 byl bardzo blisko (gdzies w Prusach?)
>ale nie przyjechal do Polski i nie przylaczyl sie do powstania co mu pozniej
>wielu ludzi zarzucalo...
- Czy przypomina sie Nathowi cos w co Nath kiedys byl uwierzyl?
re:
>No i ten jego pociag do sekty Towanskiego...
- Czy ten "pociag" byl w jakikolwiek sposob nieetyczny?
re:
>
> Tak czy inaczej ja uwazam ze artystom mozna wiele wybaczyc, liczy sie ich
> sztuka.
- Czy wybaczenie Natha rozciaga sie na piewcow Hitlera i Stalina?
re:
> A pamietasz "potepiencze swary"? Mickiewicz tez czasem tracil cierpliwosc...
- Mickiewicz nigdy nie nazwal wolnej Polski (szlacheckiej) smieszna i glupia,
ani nie wyzywal Polakow od "antysemitow." Nigdy nie przyznal racji bandyckim
zaborcom.
re:
> A poza tym co z tego?? Czy to jest jedyna miara czlowieka? Milosz byl znanym,
> cenionym poeta - jego poezja, slawa i nagroda Nobla ktora mu przyznano
zrobila
> wiecej dobrego dla Polski niz jego jakies wypowiedzi mogly zrobic zlego.
- Negatywne wypowiedzi pana Milosza moga byc wykorzystywane jako autorytatywne
stwierdzenia przez osobnikow wrogo nastawionych do Polski i Polakow, na
zasadzie:"Popatrzcie, przeciez sam Milosz, ten wielki polski intelektualista
to mowi."
I sa wykorzystywane, np. ten nieszczesny wiersz w ktorym pan Milosz opisuje
warszawiakow beztrosko krecacych sie na karuzeli podczas gdy w getcie gina
Zydzi.
Problem w tym ze w rzeczywistosci taka scena nigdy nie miala miejsca.
Chyba jednak nie wszystko wolno wybaczac artystom, nie sadzi Nath?...
Temat: Nekacz
dlaczego ciągle to trwa?
Ten tydzień minął dosyć spokojnie.
Co do tego zmiany nr telefonów prywatnych (czyli domowego oraz komórk)
zostało
to zrobione, w dodatku mam telefon stacj, z wyświetlaczem i widze kto dzwoni -
telefony są również zastrzeżone.
Ale on do mnie do domu nie dzwoni, nie zna nr i dam sobie 4 ręce uciąć że się
nie dowie. Chyba że jego spryt wzrasta, a ja tego nie wiem.
Generalnie jestem w stanie przewidzieć co i kiedy on zrobi i niestety jak
tylko
o czymś pomyślę, to on to robi. No chyba że czyta ten wątek na forum - nad
czym
tez się zastanawiałam (ale wydaje mi się że jednak nie....).
Odnośnie śledzenia to nie, nie jestem na 100 pewna, ale przypuszczam - nigdy
go
nie widziałam.
Wracajac do tego tygodnia, to oczywiście wysyła mi jakies maile texty
piosenek
wiersze i ostartnio wysął mi link do art. w "GW" dotyczący morderstwa
Bogusława
Chojny z zapytaniem co mi to przypomina? Przypomina mi jego zachowanie i nic
więcej.
W pracy nie mam tel. z wyświetlaczem, natomiast sama raczej nie odbieram
tele "z miasta" - a jak on dzwoni to z miasta /jes inny dzwonek tel/.
On dzwoni i odłada słuchawkę jak ktos inny odbierze, albo przedstawia się
jako
mój mąż, ciekawe co jeszcze wymyśli.
Od środy był spokój, dowiedziałam się że jego dział pojechał na szkolenie
wyjazdowe, jakże się ucieszyłam że będę miała spokój, ale nie zadzwonił w
piątek i musiałam to niestety odebrac ja i zapytał, jakby nigdy nic
oczywiście : no witam co słychac?
Może coś na mnie naszykował? i czeka na moją reakcję?
Nie mogę ustawić autom. kasowania poczty od niego i juz ten temat
przerabiałam,
natomiast moge to robić sama, nie czytając co niapisał, ale robię innaczej,
drukuję wszystkie te jego maile, zeby "gdyby coś" miec jakiś dowód...
Aha i jeszcze jedna sprawa, przypuszczam, ze to jego dobra znajoma z pracy z
która miał(może i ma) romans opowidała mu jak ja jestem daneog dnia ubrana
itd,
bo czas kiedy się z nią spotkałam np na korytarzu zbiegał się idealnie z jego
mailami na ten temat. Być może on ją również szantażuje i ona mu mówi jakies
rzezy o mnie, może powiedziął jej że powie jej męzowi że ona się z nim
puszczała itd? nie wiem, ona mnie nie obchodzi....
Na szczście przeniosłam się na inne piętro i nie będzie mnie teraz zbyt
często
widywała.
On wie że mnie jego zachowanie denerwuje, ale kogo by to nie denerwowałao,
moze
przez 1 wszy miesiąc to było śmieszne ale po jakimś czasie jest to po prostu
udręka.
A ponadto chyba nikomu nie było by miło i spokojnie żyć w takiej sytuacji.
Wtedy kiedy on przyjechał do mnie do pracy starałam się nie pokazać strachu,
miałam twarz pokerzysty.... ale sama słyszałam jak wali mi serce, może on to
też słyszał?.... Może czuł bo przeciez mnie tak bardzo kocha i wie czego ja w
życiu chcę i pragnę ;-)?
Co do maili do pracy, to powtarzam po raz kolejny, wolę 1000 razy żeby
wysyłał
mi listy mailem do pracy niż przesyłał je do domu. Niech nie drażni mojego
męża... czego oczy nie widzą tego sercu nei żal o ile takie przysłowie tu
pasuje.
Ale ja bym się wkurzała maxymalnie jakby do mojego męża jakaś panienka pisała
listy miłosne.
On kiedyś powiedział że poświęci wszystko i wszystkich zeby ze mną być i że
niczego się nie boi. BOHATER!!!
Myśli Pan Panie Pawle, że czas czas czas? i on się uspokoi?że mu się znudzi?
Przecież to już prawie rok czasu.... może stało się jego "hobby", albo
przyzwyczajeniem?
Bardzo mnie to wkurza, że tak żadko Pan jest na tym forum ;-)
Rozumiem, Pan ma swoje życie, ale jest Pan chyba jedyną osobą któą znam i
rozumie powagę całej tej durnej sytuacji.... więc z niecierpliwością czekam
na
PAna kolejny post.
Chyba zacznę wysyłać Panu na maila jego maile... to się Pan też powkurza ;-)
Czy mam dac na masze w każdym kościele świata żeby się jeszcze inni modlili
żeby on sobie znalazł nową ofiarę? Przecież to jakaś paranoja.
Aha i jeszcze jedno, jestem pewna że ten człowiek ma jakąś kobitę, czy taki
nękacz może mieć 2 ofiaray?!!!!!? /może to głupie pytanie ale WAŻNE/
Dziękuję Panu,pozdrawiam i proszę o odpowiedź.
Temat: jak pracodawcy patrzą na amerykański dyplom?
To nie prawda co pisze XX
> 1. Musisz sprobowac. Przynajmiej jeden rok.
Stracisz rok.
> 2. Nauczysz sie angielskiego.
Nic sie nie nauczysz. Albo tyle samo co ogladajac CNN w Polsce. Zaden amerykanin nie bedzie z "alien"
rozmawial. Czy naprawde w Polsce polscy studenci koleguja sie ze studentami z Wietnamu lub Nigerii.
Tu to samo albo i gorzej. Amerykanie sa dosc obrzydliwi w codziennych kontaktach. Ich prezydent jezdzi
po swiecie i pomiata innymi jak chce, wiec biora przyklad.
> 3. W USA jest stosunkowo liberalny stosunek do nauki, wiec nie przemeczysz sie
> zbytnio. Nie mozna sciagac ale poziom bardziej zblizony do ludzi. Jakbys
> wybral polska uczelnie to wedlug mnie nauczysz sie wiecej.
Nie licz na to. Programy nie sa bezsensownie przeladowane jak w Polsce ale to co jest w programie to
sie wymaga. I nie mozna zlewac caly semestr a potem przykuc w sesji, trzeba pracowac systematycznie.
Pamietaj tez ze wielu przypadkach bedziesz w sytuacji "sam kontra reszta swiata". Na poczatku to
podnieca, ale na dluzszy dystans meczy i bedziesz mial wszystkiego dosyc.
> 4. Tutaj jest o wiele lepsza pogoda niz w Polsce.
Tylko w Californii. W reszcie, szczegolnie na poludniu i mid-westcie wysmazy cie sauna w lecie, a w zimie
zobaczycz burze sniezna z piorunami i opadem sniegu 2m na dobe. Tajfuny, traby powietrzne,
grzechotniki w spizarni, aligatory na ulicach, trzesienia ziemi, skazenie radioaktywnie, zywnosc
modyfikowana genetycznie ...... no i Bin Laden tez ma swoje plany.
> 5. Dyplom z Polski nie liczy sie w USA, wiec jak tutaj przyjedziesz a spodoba
> Ci sie, to lepiej Ci bedzie z dyplomem stad.
Tu sie wogole zaden dyplom nie liczy w tym sensie co w Polsce. Sa zawody licencjionowane jak lekarz
czy farmaceuta, ale inzynier juz nie.
> 6. Jesli bedziesz tutaj, to za smieszne pieniadze zwiedzisz cale USA,
> pojedziesz sobie do Kanady, Meksyku, benzyna kosztuje 40 US centow za litr!
> Amerykanskie auto z 96 roku kupisz za ok. $2000.
Zeby takie auto dojechalo do Meksyku to musisz mieszkac w San Diego (wez mape). Za to na rozstajach
drog jak w wierszyku Mickiewicza grasuja zbojcy. Obcokrajowiec to latwa zdobycz. Policja cie zignoruje,
jesli wczesniej sama cie nie zamknie do paki w ramach walki z terroryzmem.
> 7. Po studiach zarobisz na poczatek 35000$ rocznie i co pol roku dostaniesz
> podwyzke. Jezeli bedziesz w wiekszym miescie to pomnoz to przez 1.5
Albo place minimalna $5.15 w McDonaldsie, jak nie masz wujka gdzie trzeba. Z praca inna niz "na
budowie" jest tak jak w Polsce, najwazniejsze sa znajomosci. A ty kogo znasz? Rozwaz tez niebanalny
problem wizy. Myslisz ze jestes taki dobry ze cie beda prosic o pozostanie, i Kongres specjalna uchwala
da ci wize, mysl dalej. Prawnicy imigracyjni zarabiaja kokosy. Zgadnij na kim. Do obywatelstwa masz ca
20-25 lat, nim to sie stanie moga cie deportowac za byle co, a ostatnio nawet bez powodu. Na sieci jest
wiele stron co opisuje horror-stories w kontaktach z Urzedem Imigracyjnym (INS), to wierzcholek gory
lodowej, kazdy mialby cos do dodania.
> 8. Bedac studentem z Polski mozesz dawac korepetycje innym niedouczonym
> studentom. Zarobisz w ten sposob od 30-100$ za godzine.
$100 na godzine to mozesz dostac jak jestes ladna dziewczyna, ostatecznie to tez mozna nazwac
korepetycjami. W innych dziedzinach stawka raczej $10, i o klienta trudno.
> 9. Jezeli jednak zalezy Ci dalej na Polskim pracodawcy to wypij szklanke wody.
> To pomoze.
Wypij druga, nim sie wybierzesz na Piekna.
>
> Pozdrawiam serdecznie.
Ja tez. Niektorzy ludzie maja fuksa. Nie sadz ze to regula, i fuks tobie sie nalezy. Obok jest dyskusja o
pracy wakacyjnej studentow w Stanach. Polecam.
Temat: Jak znosicie samotnosc w zwiazku?
Dziekuje Wam za mile slowa.
Problem jest z tym, ze gdy mezczyzna jest na prawde zly
dla kobiety latwo odejsc, ale w mojej sytuacji jest
troche inaczej.Moze pare slow, bedzie latwiej
zrozumiec...
Znamy sie długo, mieszkamy razem, wszędzie razem
chodzimy. Nie ma problemu, że on woli kolegów czy ryby.
Mamy podobne zainteresowania, ufamy sobie, zero powodów
do zazdrosci. Znajomi uważają nas za idealną parę. A
jednak...Jestem wredna, upierdliwa, pedantyczna, czepiam
się, wypominam jedna rzecz sto razy. Może dlatego, że
nie moge się pogodzić, że nie jest jakbym chciała...ze
nie ma długich rozmów przed snem, czulych slow,
poglaskania, przytulenia. Nie rozumiem dlaczego nie
można dać buzi na powitanie i pożegnanie, szepnąc cos do
ucha. Nasze dni sa szare, niby czesc kochanie,
sniadanko, praca, spacer, kino, a brakuje czegos bardzo
mocno, z dnia na dzień bardziej i czuję, że oszaleję jak
mam tak żyć 50 lat!
Czuje sie jakbym zyla z fajnym kumplem.I to wszystko.
Najgorsze jest to, ze on wie o tym doskonale, tysiace
razy to slyszal i mowi ze ksiazeta na bialym koniu
wymarly.
Chyba jestem nie z tej epoki, naczytalam sie za duzo i
glupieje, ale nie moge pogodzic sie z tym, ze tak bedzie
do konca. Przez to nie chce mi sie pracowac, uczyc,
ruszac sie, cwiczyc.Mam isc do psychologa, zeby zarbil
na mnie i powiedzial zebym szukala innego faceta? To nie
takie proste. Chcialabym urodzic sie jeszcze
raz, poznac meza w wieku 10 lat, chodzic razem do
szkoly, na studia, wziasc slub i zyc do 100 lat. Pierwsi
i jedyni dla siebie. A dla 30latka nie bede pierwsza.
Najczesicej jak ma sie 30 lat to jest sie juz po
rozwodzie albo ma 5-10 panienienek na koncie, a z takim
bagazem doswiadczen u partnera to ja bym na pewno
zwariowala. 30latek ma swoje starokawalerskie nawyki,
trudno sie dostosowac, nagiac. A jak trafie na
"typowego" faceta, ktory stweirdzi, ze pranie,
gotowanie i sprzatanie to moja dzialka? I jeszcze bedzie
wydzielam mi pieniadze! Nie, szukanie na nowo nie
wchodzi w gre. Wiec co robic?
Niby wszystko ok, zgadzamy sie w wielu sprawach, mamy
podobne poglady. Kazdy pierze, prasuje swoje rzeczy,
jemy w pracy, nie gotujemy, sprzatamy razem, wspolne
konto...nie znioslabym mezczyzny-tyrana...mamy podobne
zawody, duzo romawiamy o pracy (nie ma problemu, ze zona
nie slucha), radzimy sie siebie, razem sie uczymy. Nie
ma problemu, ze on chce na ryby albo z kumplami na
piwko, nie oglada sie za panienkami...niby ideal...
a tak brakuje czulosci!
Jak odbudowac milosc? Jak zrobic, zeby on nie byl taki
prosty? Wiem, ze niektorym moze to sie wydawac smieszne
i pewnie gdyby moi rodzice sie rozwiedli to teraz
zylabym w przekonaniu, ze mam cud swiata w domu. Ale moj
tata byl cudowny, czuly, romantyczny, nawet 35 lat po
slubie...te wiersze na rocznice slubu, Boze co ja bym
dala za 2 linijki od serca, a nie piersiconek czy CD.
m.
Temat: Dzieciaczki z lipca 2004
ałą grupę tylko 2 dzieci ma prawidłowo? Nigdy mu nie wpychałam na siłę do
prawej, jest mi to zupełnie obojętne którą rękądziecko pisze, a jednak, tylko
że to ma niby utrudniac dziecku czytanie i pisanie, zamiane b z d a mój
rycerzyk świetnie czyta i doskonale pisze (chociaż bazgrze), więc te teorie są
do bani. Pilnujcie się więc żeby nie wpychać na siłę do prawej ręki, może
unikniecie tego typu przypadków. Swoją drogą jak uniknąć czegoś takiego skoro
właściwie wszystkie przedmioty uzytku codziennego są dla praworęcznych? Mam
kupić na zapas te specjalne bo a nuż dziecko będzie leworęczne? A co ztym okem?
Miesiąc temu wygoniłam wszystkich do okulisty i oczy ma Kuba oba ok. Już nic z
tego nie kapuję.
Oglądałam wczoraj stare kasety z kamery i akurat trafiłam na filmik z Włoch,
Kubuś miał tam 2 latka a Ola 5. Jacy oni byli słodcy. Kubuś wygolony na
zapałkę, wielkie oczyska i tak fajnie mówił, np wierszyk tam mówi w pokoiku na
stoliku( w kokoiku na stoiku stało mlećko i jajećko...), ciekawe, że Kuba już
dawno był bez pampersa i ślicznie mówił a Oskarek siostry dalej leje w pieluchę
i mówi kilka słów dopiero. Swoją droga to dokładnie jest tak jak z naszymi
dziećmi, bardzo różne mają tempa rozwoju i różne charaktery. Moja strasznie
powoli wszystko zaczyna robić, wasze się już unosiły za rączki, moja 2 tygodnie
później, wasze się już głośno śmiały, moja też później, teraz wasze się już
obracają, moja dopiero odkryła nóżki, do cyca się tak przechyli ale jak leży na
plecach to ani myśli tylko nogi do góry i stopki ogląda o gada do nich, ciekawe
co chce im powiedzieć? Na szczęście minął już ten okres kiedy się martwiłam że
coś nie tak, teraz wręcz książkowo dobrze, chociaz pcha się na metę pierwsza.
Pamiętam że Kubuś się za chiny nie chciał obrócić na brzuch gdy inne maluchy
już to dawno robiły, za to chodził jak miał 9,5 miesiąca, więc nie można się
sugerować za wczasu. Najważniejsze że fajny teraz mamy z nią kontakt, zabawki
nam wyrywa, wpycha do buzi, ogląda chwyta obiema rączkami symetrycznie, czasami
z reki do reki przełoży i te nózki łapie to są te 2 rzeczy które lekarka kazała
obserwować na pkoniec 4 miesiaca. Podpieranie poduchami nie wchodzi w grę bo
zaraz lecimy na bok lub nie daj boże do przodu (jak scyzoryk się składa), na
kolanach u mnie to tak tylko siedzenie ją interesuje więc raczej kłade ba
brzuszku na kolanach niż sadzam. Smiesznie też stoi na nogach. Takie ma
wyprostowane jak druty i na paluchy staje, az mi wbija w ciało te paluchy więc
też nie pozwalamy za bardzo. W ogóle to strasznie ciężko się teraz zajmować bo
co 5 minut zmiana zabawy musi być i pozycji, po takim dniu jak wczoraj, gdy
mało spała jeste wykończona wymyślaniem zabaw. Jula nie należy do tych
kochanych dziecków które leżąc w lezaczku godzinami międlą jedną grzechotkę i
patrzą dookoła. Ona raczej wydaje sie mówić że ma już dość całego zestawu
grzechotek i życzy sobie iść do sklepu po nowe! Dobrze ze Mikołaj tuż tuż, może
nowe zabawki zajmą ją choć na chwilę i duza zabawka interaktywna (patrz
mamusia) będzie mogła trochę odsapnąć.
Pytał ktoś o zeza. Jula też zezuje często, i troche się martwiłam dopóki nie
obejrzałam kolejnej kasety z życia Oli- 10 miesiący- urocza po prostu a oczka
tez jej uciekały, więc to chyba normalne bo Ola nie ma żadnego zeza. Mam na
myśli takie zezowanie gdy oczko się gubi w poruszniu, raz jedno raz drugie albo
tylko jedno a nie taki stały zez. Jula ma taki sporadyczny zezek, nawet
śmieszne to jest, taki zezolek słodki. W ogóle to chyba ją zjem taka słodka
jest. Pachnąca, milutka w dotyku i gładziutka. Szkoda, że dzieci wyrastają z
tego niestety. Moje starszaki to już mają skórę jak dorośli tyle że młodszą,
więc też fascynuje ich gładkość niemowlaczka, tylko jak czasami ślina się
potoczy to mają taką zabawnie urażoną minę że boki zrywać.
Ale zanudzam, wywalcie mnie.
Próbowałam zainstalowac emule ale po instalacji nie łączy się z serwerem przez
tcp nie wiem co dalej robic.
Proszę też o książkę Uśnij wreszcie, może te z Was którym Inez już przesłała
żeby biedaczki niw wykończyć tym wysyłaniem;D
Temat: SLD zaczyna pierwszy etap weryfikacji członków ...
Widać jakimi towarzysze z SLDUP-u są fachowcami od manipulacji. Rysiu
pisze: "No więc co parę lat nasza partia czyściała szeregi z "elementów
wywrotowych", z "wichrzycieli" i innych. Czy Rysiu pisze o umarłej mateczce
PZPR, a może córeczce SLDUP-ie? Należy postawić pytanie: Czy może społeczeństwo
powierzać bezpiecznie swoje losy, dając mandat rządzenia
krajem na cztery lata tym, którzy przyjęli odgrywać przed społeczeństwem
rolę tzw. fachowców, a teraz wyszło, że to zgraja matołów,korupcjuszy i
wogóle "towarzystwo" - raczej szemrane. Widziały jednak gały co brały w 2001
roku. Ale cóż, katastrofa nadchodzi, a orkiestra tej głupiej propagandy ciągle
gra.
PODSTAWOWE ZADANIE PROPAGANDY SLDUP-ów TO: WMAWIAĆ LUDZIOM, ŻE ONI, TOWARZYSZE
SLDUP-y SĄ WYJĄTKOWYMI OKAZAMI FACHOWOŚCI. MIT JESZCZE TROSZKĘ FUNKCJONUJE I
JEST IM DOTYCHCZAS Z TYM DOBRZE PRZY WYBORACH. A POTEM CHOĆBY POTOP. TO
ZWYCZAJNY BRAK ODPOWIEDZIALNOŚCI. WYBRANYCH SIĘ NIE SĄDZI - TAK MÓWIĄ I
POWTARZAJĄ. MOŻE PRASA I DZIENNIKARZE SKUTECZNIE POKAŻĄ, KOGO TO SOBIE WYBRAŁO
SPOŁECZEŃSTWO.
Niedawno Celiński towarzysz ubolewał, przed wysypem afer w SLDUP-ie mówiąc tak:
..."Dla sanacji polskiej polityki trzeba innych działań niż zmiana
ordynacji. Trudniejszych, niestety. Ustalić trzeba krótką listę regulacji
prawnych, które są fundamentalne dla naprawy Polski. Muszą tam się znaleźć
ustawy o naprawie finansów publicznych. Kwestie związane z przetargami. Z
realizacją prawa własności w spółkach prawa handlowego. Wszystko, co ma
jakiś wpływ na sprawność systemu sprawiedliwości, w szczególności w
dziedzinie bezpieczeństwa obrotu gospodarczego. Audyt wydatków finansowanych
z pieniędzy publicznych. Procedury planowania wydatków i ich rozliczania.
Rygorystyczne regulacje planowania prywatyzacji i jej przeprowadzania. Wiele
przepisów dotykających kwestii finansowania zadań samorządów."
CO PRZESZKADZA, ŻE NIE MOGĄ SLDUP-y TEGO WSZYSTKIEGO ROBIĆ? TO ZWYKŁE
NIEDOUCTWO LUB NIEUDACZNICTWO? CZY MOŻE OBRONA PARTYJNYCH I MAFIJNYCH INTERESÓW
SLDUP-ów?
A następnie bredził bez opamiętania:
"Potem zaś trzeba wspiąć się na palce i, czy się akurat rządzi, czy
pozostaje w opozycji - w sprawach wcześniej uzgodnionych pomiędzy rządem a
opozycją - współpracować. Tak czy inaczej, w języku zrozumiałym dla ludzi,
oznacza to wolę ograniczenia konfliktu i rozszerzenia pola współpracy między
rządem a opozycją."
OCZEKIWANIE NA WSPÓŁPRACĘ TO HIPOKRYZJA, GDY OKAZUJE SIĘ, ŻE TZW.
"TOWARZYSZE FACHOWCY" Z SLDUP-u SĄ ZWYCZAJNYMI NIEUDACZNIKAMI, ZŁODZIEJAMI,
AFERZYSTAMI WSPÓŁPRACUJĄCYMI Z MAFIĄ. KTO O ZDROWYCH ZASADACH I ODROBINIE
UCZCIWOŚCI ZECHCE PONIEŚĆ TAKIE RYZYKO, ABY PODJĄĆ JAKĄKOLWIEK WSPÓŁPRACĘ?
WIDAĆ CO UMIEJĄ. NIE POMOŻE PROPAGANDA. NAWET HASŁO OCZYSZCZENIA SLDUP-ów JEST
ŚMIESZNE I GŁUPIE. OD NICH CUCHNIE NA KILOMETR ZGNILIZNĄ KOMUNISTYCZNĄ. ALE
CZYŚCIĆ TO ONI MAJĄ CO. TYLKO JEST TO SYZYFOWA PRACA. ZAWSZE WYCHODZI NA
WIERZCH TEN KOMUNISTYCZNY STYL DZIAŁANIA.
W POPRZEDNIEJ KADENCJI TOWARZYSZ MILLER POZWALAŁ SOBIE NA CHAMSKIE ZAGRYWKI
WOBEC BUZKA I TO BYŁO DLA NIEGO POTRZEBNE. PUBLIKA MIAŁA POŻYWKĘ Z KŁAMLIWEJ I
OSZCZERCZEJ PROPAGANDY. NAWET SKUTECZNEJ. TYMI METODAMI WYBORY WYGRAŁ SLDUP.
WIELU UWIERZYŁO OSZCZERCY MILLEROWI, KTÓRY DZIAŁA W MYŚL ZASADY KOMUNISTYCZNYCH
GRACZY - CEL UŚWIĘCA ŚRODKI. A TERAZ POUCZANIE I MORALIZATORSTWO TOWARZYSZA
CELIŃSKIEGO ANDRZEJA ORAZ SAMOOCZYSZCZANIE TOWARZYSZY Z "TOWARZYSTWA". TO SIĘ
NIE MIEŚCI W PALE - JAK ZWYKŁ MAWIAĆ MILICJANT W CZASIE STANU WOJENNEGO.
Proponuję wysłać wszystkich towarzyszy w podróż - bliżej świata. Wierszyk
polecam całemu SLDUP-owi. Może skorzystać Rysiu, jak to jest jego partia.
Bliżej świata
Na pograniczu, wcześnie rano,
kiedy klientów nie ma wielu,
obywatela zatrzymano,
co uciec chciał do PRL-u.
Miał na "maluchu" koniczynę,
troszeczkę konserw i towarów,
kartki na cukier, na benzynę
i 125 dolarów.
Świadectwo wzięte kiedyś w kadrach,
pocztówkę z Hutą Katowice,
i fotkę - uścisk rąk Edwarda...
(Jak zwykle w tle z Jaroszewiczem).
Na tranzystorze grała "Abba",
raczył się owocowym winem
i twierdził wciąż, że mu "po diabła
ta demokracja, wolny rynek!".
On chce jak człowiek brać wypłatę,
pobyć w kolejce, od północka,
na FWP pojechać latem,
a jak zabraknie, troszkę dokraść...
W pół wieku kawalerkę dostać,
telefon po dwudziestu latach,
a zamiast w świat, czasem postać,
pod sklepem Pewex, bliżej świata...
Strażnik wysłuchał jego biadań,
a że poczucie miał humoru,
wbił mu stempelek, podniósł szlaban
I go wypuścił...
Na Białoruś!
Autor:
Marcin Wolski
Strona 3 z 3 • Znaleziono 186 rezultatów • 1, 2, 3