silnik ZI
Widzisz posty znalezione dla hasła: silnik ZI
Temat: Ludzie, opanujcie się bo zwariujecie.
bibus napisał:
> Bo oni nie pędzą 260 kmh i nie stają na tylnim kole.
tiry? nie 260 ale 160 no moze czasem troszke wolniej!
czy byles kiedys wyprzedzony przez pedzacego z rykiem silnika i powietrza
osiemnastokolowca? - pewnie nie
ile razy widziales "walacego" czolowo twoim pasem ruchu tira? pewnie tez ani
razu?
a co z ciezarowkami "nie mieszczacymi sie" na swoim pasie w zakretach?
a co do jazdy na gumie - jeszcze tego brakuje zeby jezdzili na "gumie" tirami
dopoki nie bedzie istnialo slowo "KULTURA" jazdy u nas w kraju to bedzie zle i
to nie z powodu wybryku jednego motocyklisty, popatrz w statystyki - to jak juz
ginie motocyklista jest zazwyczaj wina drugiego uczestnika ruchu, ktory wymusza
zajezdza czy spycha z drogi
ja osobiscie nie widzialam nigdy zeby motocyklista zepchnal tira z drogi...
jazda na motocyklu - to walka o przezycie! bo to co wyprawia wiekszosc
kierowcow jadacych samochodami osobowymi, ciezarowkami czy autobusami wola o
pomste do nieba!
ostatnio grzecznie jechalam przez nasz piekny kraj, przestrzegajac wszelkich
przepisow i ograniczen predkosci - i co? i praktycznie nie bylo 15 minut w
czasie 9 godzinnej jazdy, aby przezyc chwil grozy! no coz w naszym kraju
motocyklista nie moze dac wyprzedzic, bo jak to robi to jest jedynie dowod na
to ze jest samobojca:-(
po prostu w naszym kraju zanikl praktycznie jakis czas temu motocyklizm, i
kierowcy się od nas odzwyczaili, ale moze uda się ze znow nas będą widziec,
będą uzywac wstecznych lusterek, motocykl to taki sam srodek transportu jak
samochod i to w koncu musza znowu ludzie zrozumiec, a raczej sobie przypomniec
Temat: Ludzie, opanujcie się bo zwariujecie.
Gość portalu: ania - F650CS napisał(a):
> czy byles kiedys wyprzedzony przez pedzacego z rykiem silnika i powietrza
> osiemnastokolowca? - pewnie nie
> ile razy widziales "walacego" czolowo twoim pasem ruchu tira? pewnie tez ani
> razu?
> a co z ciezarowkami "nie mieszczacymi sie" na swoim pasie w zakretach?
<><><><><>
Jeszcze byś się zdziwiła.
Jeżdze troszke na rowerku nie tylko wokół bloku,i wiem co to znaczy być
wyprzedzanym przez Tir-a,autobus który mija mnie na centymetry,a ile razy
musiałęm zjeżdzać na pobocze aby ustąpić miejsca dla samochodu jadącego zna
przeciwka.
Więc znam to uczucie.
I moze sie źle zrozumieliśmy chodzi mi o gówniarzy ktorzy mają za dużo kasy i
szpanują organizując nielegalne wyścigi oraz popisując się czego to oni nie
potrafią przed kumpalmi.
Uwierz mie nie wrzucam wszystkich motocyklistów do jednego worka.
Pozdrawiam.
Temat: Parada2003 mowimy zdecydowane NIE!!!
My taksówkarze również protestujemy!!
My, taksowkarze z postoju na POW protestujemy przeciwko mieszkancom tej ulicy.
Protestujemy, gdyz mieszkancy ci bezczelnie zamykaja swoje okna i nie pozwalaja
nam zaimponowac sobie naszymi furkami. W takich warunkach, warunkach totalnej
ignorancji ze strony mieszkancow ulicy POW czujemy sie osamotnieni w naszej
milosci do samochodow i nie sprawia nam juz frajdy nawet testowanie silnikow o
godzinie pierwszej w nocy ani odkrecanie radiostacji na caly regulator i
sluchanie rozkosznego pip, pip, 639 zglos sie. Jest to dla nas bardzo
denerwujace!
dzierżbór rrradio taxi!!!
Temat: lobby rowerowe i inne bzdety
oh_no_bruno napisał:
> No coz, chcialbym zeby bylo jasne - nie mam nic przeciwko jezdzeniu rowerem
> ale nie lubie gdy garstka ludzi probuje wmowic znacznie wiekszej masie ludzi
> ze najwazniejsza sprawa na swiecie i w lodzi sa sciezki rowerowe.
> Po to ludzkosc wynalazla
> silnik zeby sie nie meczyc. Jak ktos ma za duzo czasu i sily - prosze
bardzo,
> niech jezdzi sobie po calym swiecie, ale robcie to za swoje pieniadze.
Bruno,
zapomniałeś o pewnym drobiazgu, rowerzyści też płacą podatki i jestem
przekonany, że nieproporcjonalnie większa ich część idzie na drogi niż na
ścieżki rowerowe.
pozdr
wojtek
Temat: Akcja sprzątania po psach
Hmmm, wpływ stanu silników polskich ciężarówek na nasycenie trawników psimi
gównami - materiał na habilitację ze statystyki.
Aczkolwiek pewną rację masz, Robert. Śmiecenie jest u wielu Polaków na porządku
dziennym. Ale od czegoś trzeba zacząć. Na przykład od sprzątania po piesku.
Temat: Ceny paliw na łódzkich stacjach
Mam taką zasadę że nie kupuje podejżanie taniej benzyny,
z tego właśnie powodu raczej nie mają szans stacje
pokroju Geant'a. Przejejchałem się srodze gdy po pół roku
tankowania na jednej z prywatnych stacji niezbędne stało
sie płukanie i czyszczenie silnika.
Od dłużeszego czasu tankuję na JET - paliwo niezłe, w
miarę nie oszukują na objętości (to jest bardzo ważne bo
nie zapomne jak kiedyś na stacji zatankowałem 45 litrów
paliwa - sęk w tym że zbiornik w miom samochodzie ma 42
litry).
Temat: Ludzie, opanujcie się bo zwariujecie.
Nie byłem uprzedzony do motocyklistów, do momentu, gdy
synalek bogatego tatusia nie dostał w prezencie
seledynowego odkurzacza (tylko tyle udaje mi się zauważyć
w tej smudze jaką widzę, gdy mija mnie na ulicy) i teraz
śmiga z rykiem silnika po uliczkach miasteczka, w którym
mieszkam. Nie wiem jaką prędkość rozwija, ale gdy słysze
ten jazgot to wzgrygam się, gdy moje dziecko akurat jest
poza domem.
Temat: lobby rowerowe i inne bzdety
Witam,
dziekuje za odpowiedzi, nawet jesli nie odnosily sie do glownego postu hehe
No coz, chcialbym zeby bylo jasne - nie mam nic przeciwko jezdzeniu rowerem
ale nie lubie gdy garstka ludzi probuje wmowic znacznie wiekszej masie ludzi
ze najwazniejsza sprawa na swiecie i w lodzi sa sciezki rowerowe. Wyjasniam -
mimo calego gledzenia o aktywnym wypoczynku - ludzie nie maja sily i czasu na
krecenie sie po miescie rowerami. Sa oczywiscie miejscowosci i regiony, gdzie
z braku poloczen autobusowych i kolejowych ludzie musza korzystac z sily
miesni i jezdzic rowerem, ale w miescie tego nie ma. Po to ludzkosc wynalazla
silnik zeby sie nie meczyc. Jak ktos ma za duzo czasu i sily - prosze bardzo,
niech jezdzi sobie po calym swiecie, ale robcie to za swoje pieniadze. Chociaz
wolalbym zeby zamiast jezdzic rowerem taka osoba zbudowala dom.
Ps. Ostatnio nawiedzil mnie z oferta spocony i ledwo zywy koles z nowoczesnego
banku, zgadnijcie czym sie porusza po miescie?
Temat: Akcja sprzątania po psach
Tradycyjny obiekt ataków to psy. Nikt nie bierze pod uwagę że takie
postępowanie właścicieli psów ma swoje żródło w powszechnej zgodzie na wszelkie
śmiecenie (zwykłe papiery ,resztki jedzenia w miastach, wyrzucanie śmieci do
lasu , mycie samochodów pod blokiem , cieknące z samochodów różne szkodliwe
substancje, fatalny stan większości samochodowych silników szczególnie
ciężarówek, wylewanie nieczystości do rzek czy na pola ) Bez zmiany ogólnego
nastawienia niczego się nie zmieni. Administracja potrafi tylko gadać zamiast
zmusić przez straż miejską mieszkańców do nieśmiecenia .
Temat: Co tam w trawie piszczy?
Najświeższe wiadomości!!!
Koło mojego bloku zaparkowała ciężarówka.
Wysiadł z niej kierowca w granatowych dżinsach i czerwonej koszulce polo.
Trzymał w ręku jakąś reklamówkę, wszedł z nią do sklepu.
W tym czasie obok sklepu przeszła kobieta prowadząca rower i rozglądająca się
nie wiadomo za czym.
Po trzech minutach kierowca ciężarówki wyszedł za sklepu trzymając w ręku tę
samą reklamówkę, która jednak wydawała się być cięższa niż przed jego wejściem
do sklepu.
Wsiadł do ciężarówki...
...minęło około 5 minut zanim uruchomił silnik i odjechał.
Wokół bloku zrobiło się pusto.
Słychać tylko w oddali jadącą na sygnale karetkę pogotowia.
Temat: Czy władza odbiera rozum ?
Czy władza odbiera rozum ?
Dziś jadąc w stronę pięknego Olechowa, słuchając ulubionego Radia Łódź - o
mało co nie spowodowałem kolizji.
Szczęka mi opadła naciskając na pedał hamulca.
A było to tak.....
W Radio mówią, że trzeba wydłużyc pas startowy - więc uszy do głośnika,
zwalniam, aby warkot silnika nie przeszkadzał i słucham.
gadu, gadu, "nie ma inwestorów", "gminy nie stac", itp i pytanie
dziennikarza - "jak to jest że w innych regionach parlamentarzyści potrafią
wywalczyć środki z budzetu na rozwój lotnictwa regionalnego a w Łodzi nie ?"
Odpowiadali Pani Senator i Pan Poseł - odpowiedzi były prawie identyczne:
"Władze Miasta nie wystosowały do nich żadnego pisma, że jest taka potrzeba"
"Jak tylko dostaną jakiś list w tej sprawie - to czemu nie"
Czy ktos to rozumie ?
pozdr.
Temat: ich troje,blue cafe i coolkidsofdeath...
z tego co udalo mi sie zlapac na muzycznych kanalach (mtv albo viva) to wyszlo
mi ze ckod to raczej lipa... ale byly to moze ze 3 utwory wiec nie wydaje
ostatecznego osądu moze reszta jest lepsza a glos Tatiany z Blue Cafe jest
takze bardzo podobny to dzwieku silnika pily lancuchowej ;)
zdroweczko
ps ja i tak wole zagraniczne utwory...
Temat: Niezwykły kurs
Nie jestem dyrektorem lotniska ale coś niecoś wiem nt tego GLEXA. Otóż
przyleciał nim prezes zarządu firmy Pratt&Whitney któa produkuje silniki
samolotowe i temu podobne wyroby używane głównie w awiacji. Zatrzymał się w
połowie pasa bo nie miał już zbyt wiele paliwa i tylko jednego paxa na
pokładzie. Zatankował niewiele ponieważ jakby wlał więcej mogłyby się pojawić
problemy. Znajdzcie sobie ten samolot na stronie ls2.ians.lu/ ( to
moja "tajemna" strona o samolotach także nikomu o niej nie mówcie) , i zwróćie
uwagę na TOD i LD.DAlej dementuje , samolot waży 42 tony a nie
45, "popularny"(trudno powiedzieć co znaczt to słowo w tym przypadku) Boeing
waży najmniej 55T.Wyślę maila do Marca z pytaniem co miał na myśli mówiąc
popularny może coś śmiesznego odpowie.Odlatywał do Nicei a nie do Lozanny.
Takie samoloty nie obsługują żadnego połączenia regularnego są używane głównie
jako bizjety dalekiego zasięgu. Ten miał na pokładzie miejsce na 8 osób.
A wogóle to leciał z Australii a na Malediwach tylko się tankował.
Iz Karman
PS Jak skończę studia to zróbcie mnie dyrektorem Lublinka, po lekturze tego
artykułu za 2,44 (warto było wydać) widzę że moja skromna wiedza i tak jest
większa od wiedzy wszystkich pracowników lotniska razem wziętych z dyrem na
czele.Obiecuję Wam wydłużenie pasa , większy terminal i loty międzynarodowe we
wszystkich kierunkach.
Temat: Pogotowie nie dostaje pieniędzy za zakładanie s...
urzedasy
to nie tylko Ci urzednicy ale wiekszosc urzedasow ktora nie pracowala w jakims
zakladzie nie ma bladego pojecia o tym jak jest w praktyce i np ze silnik 30
letni nie bedzie sie zachowywal jak silnik 5 letni.....
Temat: Kolejne zmiany na egzaminach
Heheheehhe wskazywanie elementów silnika :D. Przydatne jeżeli ktoś będzie
jeździł polonezem. W nowych samochodach komory silnika są zabudowane i jest
dostęp do bagnetu itp.
Temat: Przekroczona bariera dzwieku.
eela napisała:
> silnik naddźwiękowy
Bylo cos jeszcze przed silnikiem...
Temat: Niewyraźne znaki zakazu
no nie wiem ale uważam, że w niedzielę policjanci nie powinni pracować a kodeks
drogowy nie powinien obowiązywać. ewentualnie nie powinny pracować nawet silniki.
Temat: Fordy Focusy dla łódzkiej drogówki
luko zastanów się co piszesz bo widac nie wiesz co ma policja...silniki 1.4???
hehehe powiem Ci tylko ze ich fury są znacznie szybsze niż ci się wydaje...
Temat: Przekroczona bariera dzwieku.
silnik naddźwiękowy
Temat: Kto widział/słyszał Boeinga 737 w Łodzi?
U mnie (Osiedle Nowe Rokicie) była godzina 9:19, gdy usłyszałem ryk silników
podchodzącego do lądowania Boeinga, a chwilę potem zobaczyłem, jak przelatywał
nad moim blokiem. :-)
Temat: Znacie juz przeboj tegorocznych wakacji?
Teledysk jest faojwy, trzech gości stoi na skrzydle lecącego samolutu, którego
2 z 4 silników to głośniki... Wot, technika!
Temat: Jeden strzał, zagadka TXT
A może Lew to taki domowy wynalazek motoryzacyjny - z tłumika mu strzela,
silnik ryczy, a on w podskokach pod górkę...:)
Temat: Moja zdanie o katastrowie helikoptera.
Jeszcze jeden argument o braku paliwa.
Jak kończy się paliwo silnik zaczyna "strzelać", a takie odgłosy słyszeli
świadkowie wypadku.
Temat: Nowa nawierzchnia "gierkówki"
Nowa nawierzchnia "gierkówki"
nie kupujcie benzyny na stacjach Jeta bo tam wodę leją!!! mówili o tym w ŁWD,
a poza tym mój kupel, który tam dawniej tankował, jak pojechał do mechanika
to mu powiedzieli, że dawno takiego syfu w silniku nie widzieli!!!!
Temat: DO-BRA-NOC 04/2004 Kwietniowo niezupełnie poważne
ixtlilto napisała:
> ps. Kto rano wstaje... ;))
ten się nie wysypia :P
Miłych snów. Mnie jeszcze łapki śmierdzą smarem po dłubaniu w silniku. Jutro
znów przejażdżka (do dr) ciekawe co tym razem będę musiał we wtorek naprawiać ;).
Temat: Moja zdanie o katastrowie helikoptera.
A jednak. Dziś podano, że możliwy jest błąd pilota polegający na niewłączeniu
odmrażania silnika. Na razie jest to jedna z trzech możliwych wersji. Pożyjemy
usłyszymy.
pozdrawiam.kaz.
Temat: Slask bedzie musial oddac gigantyczny dlug Polsce
tez lubie duze ,ale mi po co takie duze.nie mam jeszcze rodziny ani dzieci to
po co.Mojojciec mial kiedys audice a6 dawno silnik miala mistrzowski 2.6V6
dawala rade:))Pozdrawiam czesc
Temat: przemilczane fakty ze slaskiej historii
jednak my grole przemyslelismy sprawe i oddamy RAS te silniki. bo to ponoc o
was byla piosenka "Ambitni Piloci"
Temat: Slask bedzie musial oddac gigantyczny dlug Polsce
A teraz co ma, skoro dawno miala silnik?
Temat: czy polacy produkuja jakies polskie samochody?
Jasne ze polacy sami samochody buduja, jakie ?
Proste lewe kolo Mercedes, prawe BMW, silnik VW, karoserja Audi itp.
skad ?
A z tego zo Ziutek z Wladkiem w Niemczech ukradna.
Temat: czy polacy produkuja jakies polskie samochody?
tak samo, jak rosjanie produkowali na wywiezionych z niemiec tasmach montazowych
motory bmw z silnikiem boxer
lub
polacy bardzo dlugo parowozy wg. niemieckich plamow
Temat: Jakie skrobaczki do szyb samochodu są najlepsze?
Nie za bardzo się z toba zgadzam, że sprawność silnika decyduje o jego czasie
nagrzewania. Bardziej to ile jest do ogrzania.
Niestety miłośnicy diesli maja zimą trochę później ciepło w kabinie.
Temat: kto jeździ na zimówkach ?
Zdecydowanie polecam dobre zimówki. Wyrażnie są lepsze. Mam dość mocny silnik w
samochodzie, od razu widać róznicę przy ruszaniu i hamowaniu. A jazda po mocno
ośnieżonych drogach to już sama przewaga tych opon.
Temat: Dlaczego w Łomianakch mamy najdroższą benzynę
Ja od początku jak powstała neste na trasie AK tan tankuję( jeszcze była z
obsługą). Teraz też tankuję (3,96) i nie odczuwam zmian w silniku.
Temat: Zadanie motoryzacyjne, a właściwie to z fizyki
Zadanie motoryzacyjne, a właściwie to z fizyki
Otuż jakimi zależnościami powiązana jest moc silnika i moment obrotowy.
Temat: Przypadki pewnej zagadki
D - Masa samochodu w trakcie jazdy zmniejsza się ponieważ ropa/benzyna spala się w silniku.
Brawo - odpowiedź właściwa, ale czy aby na pewno na pytanie zadane w zagadce?
Temat: ciśnienie ...
Zgadza się, taka moc to tyle ile daje średnia elektrownia. Ale co zrobić?
Może zmniejszyć otwór z 12 cm do 12 mm. Wtedy moc 14MW już tak nie przeraża, a
skały i tak można ciąć. 14MW to mniej więcej silnik odrzutowy.
Temat: Łomianki przyszłości
No widzisz jakie to pożyteczne miejsce. Ja dzisiaj rano zauważyłem faceta z
miotłą pod oknem. To na pewno burmistrz podsłuchiwał silnik mojego samochodu.
Temat: Jeden strzał, zagadka TXT
> A może Lew to taki domowy wynalazek motoryzacyjny - z tłumika mu strzela,
> silnik ryczy, a on w podskokach pod górkę...:) Niestety, nic z tych rzeczy :(
Ale widać z dotychczasowych pytań ile różnych zagadek można tu wymyślić.
Pozdr. A.
Temat: Solarek oblegany w Warszawie
Zeglarz wez wyluzuj,zwijaj zagle odpalaj silnik jemiole :D.....niby masz
racje,ale szkoda mi Cie synku.za burte... hehhehe
Temat: Dziewczyny - a moze cała prawda o facetach...?!
Fakt, wiecej jest dziwnych facetow, niz kobiet. Dziwni faceci podniecaja sie
puszczaną na full muzą w aucie, przekrzykującą swoją wybrankę. Dziwni goście
popisują się też mocą silnika a przeciez to zadna ich zasluga:)
Temat: Może ktoś wie dlaczego grzeją???
Ha!
ja już zasięgnęłam języka i podobno ogrzewając wagon-> motorniczy chłodzi
silnik...
Ixtlilto
Temat: Dziesiątka "pocałowała się" z słupem
Dziesiątka "pocałowała się" z słupem
w Łodzi to już normalne zjawisko że tramwaj wypada z szyn , wypada mu silnik
albo autobus się spalił .
kwestia przyzwyczajenia!
Temat: A pamietacie to:
A na koniec RoadCruisera z przezroczystą machą i silnikiem kapiącym od chromu
:-))))))
M..M
Temat: psst psst;))
no...silnik mamy na myśli, prawda?
Temat: Zapłacę za odzyskanie skradzionego mi samochodu !!
Zapłacę za odzyskanie skradzionego mi samochodu !!
TOYOTA YARIS, czerwona, 3-drzwiowa, 2001 r. nr rej. NO 14878
nr silnika: 1SZU017756, nr nadwozia: VNKJV13300A016752
tel. 600 39 20 15
Temat: Numery
Piny bannkowe, piny komórkowe, PUKi, telefony domowe, w pracy, numer pokoju w
robocie, indeksu, numer silnika, nadwozie i podwozia, nr. seryjny wszystkich
sprzętów domowych bardziej skomplikwanych niż zapalniczka, nr tego postu, ...
No i ten wątek - to jest dopiero numer!
Temat: NFZ każe kupować przestarzały sprzęt
NFZ każe kupować przestarzały sprzęt
Dwusów? To jakiś nowy gatunek ptaka nocnego? A może autorowi chodziło o dwusuw (taki silnik), kontekst raczej na to wskazuje. Sprawdzanie pisowni w edytorze tekstu to przydatna funkcja...
Temat: Do Łodzi przyjechało 10 nowych karetek pogotowia
Do Łodzi przyjechało 10 nowych karetek pogotowia
Panie Adamie. Z tą pojemnością skokową silników to Pan
przesadził...
Temat: ZIELONY WĘGIEL szansą dla rolników z Łodzi?
Ostatni się zastanawiłem i myślałem, że to może wyjść. Drzewka są duże i gęsto
rosną, więc da się wyżyć, ale czy silnik wytrzyma.
Temat: Ceny paliw na łódzkich stacjach
Przepraszam - a po co płukałeś i czyściłeś silnik - może zbiornik?
Temat: Wątek Neosurrealistyczny
Dzień Kodiaka
Wstałem jak co dzień punkt siódma. Wyszczotkowałem włosy, założyłem slipy i
wsiadłem w swojego radiowozu. GZYM, GZYYYYYYMMMM, zawarczał silnik.
Temat: Chłopaki, kto marzy o blyszczącym motocyklu?
Mam wiele szacunku dla rowerzystow, ale motocykl to cos innego. To inny stan
fascynacji. Jedziesz, kontemplujesz dzwiek silnika i krajobraz. Oddychasz.
Zyjesz.
Temat: Solarek oblegany w Warszawie
Solarek oblegany w Warszawie
Czemu zostali nazwani żeglarzami? Przecież nie używają żagla tylko
silnika?!Olbrzymie błąd!
Temat: Od dowcipow nikt nie umiera...
Linie lotnicze. (cd)
Po każdym locie, piloci linii lotniczych są zobowiązani do wypełnienia
kwestionariusza n/t. problemow technicznych, napotkanych podczas lotu.
Formularz jest następnie przekazywany mechanikom w celu dokonania odpowiednich
korekt. Odpowiedzi mechanikow są wpisywane w dolnej części kwestionariusza, by
umożliwić pilotom zapoznanie sie z nimi przed następnym
lotem.
Nikt nigdy nie twierdził, że załogi naziemne i mechanicy są pozbawieni poczucia
humoru. Poniżej zamieszczono kilka aktualnych przykładów podanych przez pilotow
linii QUANTAS oraz odpowiedzi udzielone przez mechanikow.
Przy okazji warto zauważyć, ze QUANTAS jest JEDYNĄ z wielkich linii lotniczych,
która nigdy nie miała poważnego wypadku...
P = problem zgłoszony przez pilota
O = Odpowiedź mechanikow
P: Lewa wewnętrzna opona podwozia głównego niemal wymaga wymiany.
O: Niemal wymieniono lewą wewnętrzną oponę podwozia głównego.
P: Przebieg lotu próbnego OK. Jedynie uklad automatycznego lądowania przyziemia
bardzo twardo.
O: W tej maszynie nie zainstalowano układu automatycznego lądowania.
P: Coś się obluzowalo w kokpicie.
O: Coś umocowano w kokpicie.
P: Martwe owady na wiatrochronie.
O: Zamówiono żywe.
P: Autopilot w trybie 'utrzymaj wysokość' obniża lot 200
stóp/minutę.
O: Problem nie do odtworzenia na ziemi.
P: Ślady przecieków na prawym podwoziu głównym.
O: Ślady zatarto.
P: Poziom DME niewiarygodnie wysoki.
O: Obniżono poziom DME do bardziej wiarygodnego poziomu.
P: Zaciski blokujące powodują unieruchamianie dźwigni przepustnic.
O: Właśnie po to są.
P: Układ IFF nie działa.
O: Układ IFF zawsze nie działa, kiedy jest wyłączony.
P: Przypuszczalnie szyba wiatrochronu jest pęknięta.
O: Przypuszczalnie jest to prawda.
P: Brak silnika nr 3.
O: Silnik znaleziono na prawym skrzydle po krótkich poszukiwaniach.
P: Samolot śmiesznie reaguje na stery.
O: Samolot upomniano, by przestał, latał prosto i zachowywał się poważnie.
P: Radar mruczy.
O: Przeprogramowano radar, by mówił.
P: Mysz w kokpicie.
O: Zainstalowano kota.
(kopia za strony: stare-forum.wp.pl/cgi-bin/roznosci.cgi?read=40448 )
Temat: Jak można było sprzedać 607 prezydenta...
Jak można było sprzedać 607 prezydenta...
POCZYTAJCIE SOBIE (artykuł z RZ)...
Łódź mogła na tym zarobić 50 tys ... :(
Ministerstwo Zdrowia kupiło dwie luksusowe limuzyny za ponad 300 tysięcy
złotych. Wkrótce resort zamierza dokupić następne. - W dobie kryzysu służby
zdrowia to skandal - uważa opozycja.
Za dwa peugeoty 607 Ministerstwo Zdrowia zapłaci prawie 307 tysięcy złotych,
ponad 150 tysięcy za sztukę. - Cena nie jest przesadzona. Lepiej kupić coś
lepszego i jeździć wygodniej - uważa Roman Chełchowski, p.o. szef biura
administracyjno-gospodarczego w Ministerstwie Zdrowia.
Samochody nie takie standardowe
To nie pierwsze takie auta w ministerstwie, urzędnicy mają już do dyspozycji
dwa samochody tej klasy, w tym peugeota 607, którym jeździ minister Mariusz
Łapiński. Jego zastępcy byli dotychczas wożeni znacznie tańszymi lanciami i
daewoo. Nowe limuzyny będą właśnie do ich dyspozycji.
Urzędnicy twierdzą, że zakup aut był niezbędny. Inwestycję nazywają "rutynową
wymianą bazy samochodowej". "Samochody nie są w żadnym wypadku nabywane za
środki przeznaczone na ochronę zdrowia. (É) Ministerstwo dokonuje tych
zakupów ze środków na funkcjonowanie urzędu" - wyjaśnia w faksie rzeczniczka
prasowa ministra Renata Furman.
- To wersja standardowa. Jest w niej komputer i klimatyzacja, jak w każdym
samochodzie - zapewnia Chełchowski.
Jednak z cennika peugeota wynika, że podstawowe modele 607 kosztują niewiele
ponad 130 tysięcy złotych. Skąd taka różnica? Więcej wyjaśnia informacja
Renaty Furman: samochody są wyposażone w alarm, wspomaganie kierownicy, ABS,
regulator prędkości, czołowe i boczne poduszki powietrzne kierowcy i
pasażera, klimatyzację i zamek centralny. Mają też potężne trzylitrowe, 208-
konne, silniki. Właśnie dlatego ich cena jest o 20 tysięcy złotych wyższa niż
modelu podstawowego, ze słabszym silnikiem dwulitrowym.
I TAKIE JEST NIESTETY ŻYCIE... NA GÓRZE WSPANIALE... na dole bieda :(
Temat: do wszystkich mam maluszkow
Proszę się nie martwić pan doktor jest tak symatyczny, że rozwieje wszystkie
pani wątpliwości i strach. Moja córka ma dwa naczyniaki jeden dość rozległy na
pleckach, który ma się wchłonąć, natomiast drugi to już poważniejsza sprawa
jest na nosku tuż przy oczku i rośnie w gigantycznym tempie. Przy urodzeniu był
zwykłą różową plamką. Wszyscy lekarze mówili "proszę czekać to się wchłonie" a
on tak szybko rośnie, że zaczęłam szukać pomocy no i znalazłam to forum (
dziękuję za nie z całego serca). Pan doktor bardzo szybko zareagował i już 23
stycznia mieliśmy pierwszy zabieg laserem. Julka zniosła go nadzwyczaj dobrze.
Jeśli chodzi o dojazd to my jesteśmy aż z Wielkopolski dokładniej mała
miejscowość RAWICZ w odległości 60 km od Wrocławia. Do Gdańska mamy ponad 400
km i jeździmy samochodem ze względu na to, że nasza kruszynka pije mleczko z
butelki i dużo musimy mieć ze sobą bagaży no i do tego mamy oszczędny silnik i
taniej nas to wychodzi. Nie wiem skąd jest pani ale wiem, że pociągiem też się
dobrze jedzie. Jeśli chodzi o nocleg to: za pierwszym razem spaliśmy w Domu
Harcerza w Gdańsku ale było wtedy akurat bardzo zimno na dworze i mieliśmy w
pokoju temp. 16 stopni C a to dla takiego małego szkraba jak i dla nas za
zimno. Więc kiedy to musiałam zostać z córką po zabiegu na noc w szpitalu (w
celu obserwacji) mąż spał w innym miejscu jest tam trochę drożej ale warunki są
super!Oto strona to tego pensjonatu www.wynajem-pokoi.gdansk.prv.pl/ W
każdym razie te noclegi są w samym Gdańsku a jeśli chodzi o medicover w Gdańsku
Oliwie to np. z Gdanska Głownego z PKP można tam się dobrze dostać przez SKM
czyli kolejke miejska jak na mapce dojazdowej ze strony medicover
www.medicover.com/pl/pl/ONas/Default.aspx?
TabId=305&Action=Load&ModuleId=22&lsn=000B-0005&LocalizationId=926 widac ze
medicover jest blisko stacji pkp wiec z p;ociagu jest bardzo blisko. Natomiast
jesli chodzi o dojazd samochodem to my jak jechalismy od strony Tczewa to
kierowalismy sie na Gdynię i po drodze jest Gdańsk Oliwa a tak się kierowaliśmy
na zasadzie tej mapki. Według mnie dojazd jest bardzo prosty.My np.
Przyjedziemy do Gdańska parę godzin wcześniej i potem być może pojedziemy obie
tą kolejka do Oliwy lub jak będzie gorsza pogoda tą samochodem. Proszę pytać
jeśli coś panią interesuje. Chętnie pomogę.POzdrawiam. Alicja
Temat: Interpretacja snów
Od dłuższego czasu nie pamiętam swoich snów.
Był jednak czas, że przesladowały mnie dwa sny.
Pierwszy był cały czas taki sam - uciekam (nie wiem przed kim) samochodem
ulicami jakiegoś miasta - teren pagórkowaty.Samochód zawsze duzy niebieski.
W któryms momencie orientuje się , że samochód nie ma silnika....
Zjeżdzając z górki nabieram rozpędu, a nastepnie strach czy siła rozpędu wjadę
na kolejny szczyt i tak wkoło.
po osiągnięciu kolejnego szczytu okazuje się, ze nie ma juz nastepnego
wzniesienia tylko stromy zjazd, który kończy sie betonową ścianą.
W chwili w której miałam uderzyc w ta ściane zawsze sie budziłam
Drugi sen - nie był taki sam cały czas.
Były to trzy rózne sny mniej więcej w okresie roku, które miały wspólny element
W pierwszym z nich gdzieś jechałam, po drodze poszłam w krzaczki w wiadomym
celu i wtedy otarło sie o mnie jakieś ziele. Po jakims czasie zauważyłam, że na
pupie wyrosła mi narośl coś pomiedzy brokułem ( faktura) a patisonem ( kształt)
Nastepne dwa sny miały wspólny motyw - właśnie ta narośl
Przypomniał mi sie mój ostatni ( z przed miesiąca) w sumie śmieszny sen.
Jadę samochodem - pamietam, że czerwonym ( nikt w rodzinie nie posiada) marka
nieznana. Jadę dośc szybko i nagle koło sądu widze jakieś zamieszanie i
ustawioną blokadę ( dwie biało czerwone barierki - jedna z prawej druga z lewej
strony drogi - Wiec slalomem w ostatniej chwili chce je pokonać, a tu łups
walnełam w radiowóz !!
Podchodzi do mnie policjant w cywilu i woła prawo jazdy - a ja mu na to, ze nie
mam ( ale nie mam tak całkiem, a nie że zaponiałam dokumentów) i cały czas sie
martwię, żeby nie poczuł , że jestem pijana .....
Obudziłam sie jak mi powiedział, że w takim razie trafie do pudła ....:-))
I co wy na to?? pytam szczególnie o 2 pierwsze sny
Temat: piosenki.. piękne, ukochane, przejmujące.. inne
Ratujmy co się da...
Jak wcześniej
Budka Suflera
Za horyzontem wielka korona gór
Na karoserii różowieje kurz
Odsuwasz dach, w rękę łapiesz wiatr
Powiedz prawdę, ile lat mnie kochasz?
Droga ucieka, noga już ciężka jest
Opór decha i z oczu znika sen
Będzie nam najbliższych czasem brak
Spalone mosty to najlepszy w życiu start
Ratujmy co się da
Obróćmy jeszcze raz
Kalejdoskop
Wóz tnie powietrze, jak nóż weselny tort
W najbliższym mieście każę obudzić dzwon
Za marzenia słono płaci się
Lecz życie tak niepowtarzalne jest
Wyciągasz palce wtedy, gdy zmieniam bieg
Gdzieś zniknął pancerz, który krępował mnie
Wolność ma tak śmiesznie słony smak
Gdzieie też żal tamtych, zakręconych lat
Ratujmy co się da
Obróćmy jeszcze raz
Kalejdoskop
Pamiętam, jak do miasta raz zjechał na dzień wielki cyrk
Po przedstawieniu byłaś zła
Bo chciałem w świat z cyrkiem iść
Na karuzelę musiałem cię wziąć
By pęd osuszył ci łzy
Tunel miłości jak noc objął nas
Pocałowałaś mnie tam pierwszy raz
Obiecywałaś pół nieba mi dać
Odjechał cyrk, a ty z nim zniknęłaś
Odrosła trawa, gdzie stał diabelski młyn
Po czterech latach wróciłaś, ale z kimś
Wnet zrozumiałem, że ja tylko tracę czas
I wyjechałem, by pokazać na co mnie stać
Co za historia, w powietrzu wisi kicz
W promieniach słońca blacha jak złota lśni
Każdy nit w silniku cały drży
Wszyscy pragną szczęśliwego końca
Twoja sukienka przed czasem zdradza mi
To, co mnie czeka być może jeszcze dziś
Przez dziesięć lat wyśniłem dzień po dniu
Wielką ucieczkę, najdłuższą drogę do twych...
Za horyzontem niepewność czeka nas
Gnamy jak pocisk prosto w objęcia dnia
odsuwasz dach, w rękę łapiesz wiatr
Powiedz prawdę, ile lat mnie kochasz!
Temat: Numery
Ha! to się nazywa pamięć :)P
Jakiś czas temu w Focusie był cały artykuł o pamiętanych numerach. Niestety nie
mogę znaleźć tego w necie, więc po krótce napiszę co w nim jest
"Każdy z nas ma swój własny "cyfrowy ekran", na którym wyświetlane sa ciągi
cyfr ważnych tylko dla niego. (..) Życie wciąż prdo tego zestawu coś nowego.
(..) Liczba cyfr krążących w naszej głowei jest i tak niewielka z w porównaniu
z możliwościami mózgu. Niektóre daty i numery znamy na pamięć, inne dla
większej pewności zapisujemy w notesie. Gdyby te stale "używane" cyfry ułożyć
obok siebie- ile pozycji liczyłby taki przeciętny osobisty ciąg liczbowy? 1000!
(plus minus 50).
* Rozmiar spodni, butów, marynarki, koszuki (wzrost, szerokość klatki
piersiowej, numer kołnierzyka), biustonosza, rękawiczek... A także rozmiary
najbliższej rodziny W sumie 40 cyfr!
* Treminy spotkań, terminy płatności, daty świąt, urodzin dzieci, małżonków,
rodziców, imienin, rocznic. Takich dat może być 30 lub więcej wzalezności od
liczebności rodziny i chęci zaprzątania sobie głowy. W sumie ok. 250 cyfr.
* Dane osobowe: wiek, wzrost, obwód pasa, bioder, waga, liczba dioptrii,
ciśnienie, poziom chorelsterolu. Do tego czasem dochodzą te same dane o
najbliższych. W sumie ok 90 cyfr.
* Przedmioty wokół nas: powierzchnia mieszkania, moc żarówki w pokoju i kuchni,
moc silnika, zużycie palwa, piętra na których mieszkają znajomi, numery
pokoi... W sumie około 65 cyfr.
* Zakupy i wydatki: kwoty rat i opłat (czynsz, telewizja kablowa, dekodery),
ile mamy kasy w portwelu, ile ostatnio wydaliśmy, ceny towarów, koszt wakacji,
kwota podatku, ceny biletów, benzyny... Około 60 cyfr.
* Kody: pin kart bankomatowych, ankowych, kredytowych, hasło do komputera,
szyfr do walizki. Zwykle jest ich conajmniej 25.
* Zapamietane ze szkoły: daty, wartości chemiczne, pierwiastki, kwadraty,
przybliżona wartość "pi", powierzchnie krajów, wysokości szczytów, długości
rzek. Każdy byłby w stanie wygrzebać z pamięci (nawet bez tabliczki mnożenia)
ok. 70 cyfr.
* Numery telefonów: telefony do przyjaciół i znajomych, do pracy, do domu,
komórkowego... Każdy zna conajmniej 35 numerów. W sumie ok. 280 cyfr!
* Szczęśliwe numerki: za szczęśliwe uważamy także te cyfry, którymi zapisały
się ważne wydarzenia osobiste np. dzień poznania współmałżonka lub liczby z
horoskopu. Razem to conajmniej 20 cyfr."
I co Wy na to?
Trochę tych numerków się plącze po główce...
Temat: Spada sprzedaż nowych aut
W USA : Audi A4 3.2 quattro full opcja kosztuje...
150 tys zł ,a u nas z tym samym wyposażeniem cena sięga prawie 300 tys zł . W
USA za 120 tys zł mam nowe BMW 330iA ,a u nas za tą cenę jakąś Octavkę . To po
co przepłacać ? Nie kupię nowego w Polsce ,bo nie jestem frajerem i wolę sobie
coś sprowadzić . Nie wiem czy ktoś słyszał o sprawie z NOWIUTKIM Mercedesem
SL500 ,który cały czas się PSUŁ . Kupiła go pani doktor . Czyli po co kupować
nowy złom ? Pudzianowskiemu sypie się nowiutki Mercedes S400 CDi . Jeżeli ceny
będą na poziomie niemieckich ,a zarobki na poziomie republiki bananowej to
niech zapomną . Nie dajcie sobie kitu wciskać o złomie z zachodu ,bo teraz złom
się częściej trafia w salonie np. już obity i malowany nowy samochód ,był to
przypadek z nowym Fordem . Następny przykład Skody ,w której opony zużywały się
bardzo szybko i sprawa toczy się w sądzie . Gasnące silniki podczas
wyprzedzania (!!!) w nowiutkim Renault Lagunie 3.0 V6 i dieslu . Palące się
nowe Peugeoty 307 itd. itp. Jeszcze raz powtórze o cenach w USA : za np. 150
tys zł mamy tam Chryslera 300C SRT8 do setki 5 s ,a u nas słabszy Chrysler 300c
5.7 V8 do setki 6.3 s kosztuje 250 tys zł i jeszcze w USA mają paliwo po 2.5
zł ,a ludzie w Polsce cieszą się ,ze mogą tankować gaz za prawie 2 zł hehehe i
są wdzięczni socjalistom i komuchom . Śmiech na sali . Ale ludzie wolą
socjalizm zamiast "krwiożerczego kapitalizmu" hehehehe . Ciekawe ,że płacimy
tak ogromne podatki ,a nic z tego nie mamy ? Szpitale ,drogi ,szkoła itd. Gdzie
są nasze pieniądze ? A wiem u górników i w PKP ,no i oczywiście w limuzynach i
odprawach PKN Orlen i TVP . Myślałem ,ze Polacy zmądrzeli przez te 4 lata ,a tu
po wyborach straciłem wiarę w ten naród . Znowu wybrali Kaczyńskiego socjalistę
i karierowicza z Solidarności - Tuska . A już za głowę się złapałem jak
zobaczyłem wyniki Samejbrony i SLD . Ludzie gdzie wy macie mózg ?
Temat: BRAK REPRYWATYZACJI W POLSCE HAMUJE ROZWÓJ KRAJU
Jak jest w Rumunii?
Szanowny kolego z internetu!
W Rumunii król domaga się zamku.
Przeczytaj:
arch.rp.pl/a/rz/2001/08/20010813/200108130078.html?k=on;t=2001081220010814
Oto skutek reprywatyzacji.
Jak widzisz, każdy kraj ma tzw. "problemy".
W Polsce NA PEWNO po reprywatyzacji upomną się o swoje majątki i Niemcy i Żydzi.
Ja uważam, że lepiej żeby upadająca POLSKA fabryka nagle znalazła się w rękach
niemieckiego gospodarza, niż żeby walec po niej przejechał.
Tak samo uważam, że lepiej będzie, jak kamienice w Polsce odzyskają Żydzi,
zagospodarują je zgodnie z prawami rynku, niż żeby ten sam walec po nich
przejechał.
Kto ma oczy ten widzi, że wszystko co w łapach państwa (czyli ludu polskiego)
musi upaść i upada!
Poza tym jak sobie wyobrażasz następującą sytuację, wziętą z dnia dzisiejszego:
Polska robi wszystko, żeby przyciągnąć inwestorów z zagranicy. W związku z tym
pojawia się w Polsce kapitał z różnych zakątków globu. W Tychach jest japońska
fabryka Isuzu. Teraz wyobraź sobie, że dorobiony Japończyk buduje kamienicę w
centrum Łodzi za WŁASNE ZAROBIONE PIENIĄDZE, pochodzące z zysków np. fabryki
silników Isuzu. Po jakimś czasie pojawiasz się Ty i mu tę kamienicę zabierasz
pod byle pretekstem. Mówisz mu np, że się zmienił ustrój w Polsce i tyle.
Potem Twoje dzieci mówią jego dzieciom, że raczej nie odzyskają tej kamienicy,
bo upłynęło za dużo czasu, za dużo wody w Wiśle i Warcie, i że jak chcą to mogą
znów zainwestować w fabrykę śrubek i jak się dorobią, to....
Wiedz jedno: że gdyby ten Japończyk nie przyjechał do Polski i nie zainwetował
w fabrykę Isuzu, a potem nie wybudował tej kamienicy w centrum Łodzi, to Polska
nie miałaby ani fabryki ani kamienicy, a ludzie żyliby na poziomie Afrykanów z
Kongo.
Temat: Bardzo ważne spostrzeżenie!!!
Ze schodami to jest tak
Po pierwsze: PORĘCZ
Rzeczywiście, zazwyczaj ma inną prędkość niż reszta. Chyba częściej jest nieco
szybsza. Ciekawi mnie, dlczego tak jest, ale odpowiedzi nie znam. Przecież to
chyba niemozliwe, żeby poręcz - z przeproszeniem - posuwał osobny silnik?
Jednak mnie to osobiście w ogóle nie przeszkadza, ponieważ niemal nigdy nie
stoję na schodach, z czego zresztą wynika punkt drugi.
Po wtóre: CHAMSTWO WSPÓŁPASAŻERÓW
W normalnych krajach (zaobserwowałem to nie tylko w Londynie, ale i, na
przykład, w Moskwie) rozpowszechniony jest zwyczaj stania na schodach ruchomych
PO PRAWEJ STRONIE, aby lewą zostawić wolną dla osób, które nie stoją na nich,
lecz po nich idą (co osobiście wydaje mi się jedynym sensownym rozwiązaniem,
ale to już moja prywatna opinia). Tak czy owak w Polsce jest to właściwie
niemożliwe, ponieważ ludzie stoją jak krowy na całej szerokości schodów. Brak
im dobrego przykładu, a nikt nie wpadł na pomysł, żeby napisać tabliczki (takie
jak np. w londyńskim metrze) "Proszę stać po prawej stronie". Prawdopodobnie na
początku nic by to nie zmieniło, ale przynajmniej byłaby legitymacja, żeby móc
powiedzieć "Przepraszam" i nie czuć się jak pomyleniec, który przestawia
normalnie podrózujących ludzi. Poważnie, patrzą na mnie zazwyczaj jak na
idiotę, ale samym do łba im nie przyjdzie widząc kogoś idącego po schodach -
odsunąć się. W ten sposób schody ruchome stają się znacznie wolniejszym
środkiem transportu niż schody zwykłe.
CBDO
Po trzecie: CIEKAWOSTKA
Najszybsze schody, którymi jechałem są w moskiewskim metrze. Myślę, ze są dwa
razy szybsze niż nasze żółwiki - naprawdę imponujace tempo i wcale nie jest
trudniej wsiąść czy zsiąść. Dodajmy, ze tłum na nich niemożebny, a mimo to
wszyscy karnie stoją po prawej stronie zostawiając miejsce dla zbiegających
wariatów (czyli dal mnie :-)
Temat: Będę mieszkał w Łodzi..............
Hmmmm, jak by Tobie to delikatnie zobrazować, tak, zebyś sie nie
przestraszył....No...spróbuję...
Nie wiem, z której strony nawiedzisz nasze miasto, ale jak od strony Dw.
Fabrycznego, to wyobraź sobie pudełko po butach, do którego ktoś puscił pawia,
zamknął przykrywkę na parę lat i potem otworzył...To jest nasz Dworzec
Fabryczny.Jeśli od strony Dw. kaliskiego, to wyobraź sobie, że architekt miał
oddać jutro plany, ale zapił, obudzono go o 6 rano, w pijanym widzie szybko
olał wszystko betonem, bez ładu , sensu i logiki, i jednak o 8 oddał ten
projekt.Jesli chodzi o pawia, to dotyczy to takze tego dworca.
Jesli zaczniesz chodzić po naszym mieście, nie zdziw się, że bolą ciebie stawy
skokowe...Tutaj każda płyta chodnikowa patrzy w inną stronę. Masz też
niezapomniana okazje spotkać w naszym śródmieściu ludzi, twarze, zywcem wyjęte
z filmów Felliniego.Chyba dlatego mieści sie tutaj szkoła filmowa...Wypuszcza
wspaniałe okazy aktorstwa polskiego, które na pewno mogłeś podziwiać w wielu
serialach na ekranie telewizora...Po prostu brylanty....Kursują również
tramwaje i autobusy, ale musisz uważać, bo czasami ich silnik, lub jakaś częśc
osprzętu lubi lądować na kolanach pasażera...ale to są niuanse....Kursują
rownież darmowe schroty, zwane autobusami, które dowiozą Ciebie do świątyń
konsumpcji w naszym mieście, zwane hipermarketami. Tam dotarwszy, radzę
wystrzegać się wszelkiego mięsa, wędlin i drobiu. Kup cukier, sól i znicze i
wypad!:)
Jeśli myslisz, że tylko taki syf w naszym mieście, to jesteś w błędzie...jeśli
chcesz poznać obiekty naprawdę piękne i warte zobaczenia w Łodzi to polecam:
Zespół cmentarzy na Ogrodowej: katolicki, prawosławny i ewangielicki. Tak
pięknych nagrobków nie zobaczysz nigdzie indziej w Europie. Koniecznie zajrzyj
na Kirchol - cmentarz zydowski. Historia Łodzi i Polski tu do
zobaczenia.Wpadnij na Księży Młyn - coś pięknego. Pójdź na spacer do Łagiewnik,
wypij piwo na Pietrynie, przejedź się nad Zalew Sulejowski:)I jestjeszcze wiele
fajnych miejsc w naszym mieście, ale cala przyjemnośc w ich odkrywaniu:))
Trzymaj sie, i miłego pobytu:))
Temat: Czego sie nauczylem od dziecka...
Czego sie nauczylem od dziecka...
Jezeli zaczepisz psia smycz o wiatrak na suficie, silnik nie bedzie
mial sily obrocic 30-kilogramowego dziecka ubranego w psie szelki
i ubranko SuperMan'a.Jednak jest wystarczajaco silny, aby ta sama smycza
zedrzec farbe zewszystkich 4 scian w pokoju 3,5x3,5 m.
Pilki tenisowe zostawiaja slady na suficie.
Nie powinienes podrzucac pilek tenisowych, kiedy wiatrak na suficie
jest wlaczony.
Kiedy uzywasz wiatraka na suficie jako rakiety tenisowej, musisz
podrzucic pilke kilka razy, zanim zostanie odbita.
Skrzydlo wiatraka moze odbic pilke bardzo mocno.
Szyba w oknie (nawet potrojnym) nie zatrzymuje pilki uderzonej skrzydlem
wiatraka.
Plyn hamulcowy z Cloroxem powoduje powstawanie duzych ilosci dymu.
Kiedy jestes w butach z kolcami, lozko wodne uzyte jako boisko nie
przecieka... ono po prostu wybucha.
Duze lozko wodne zawiera ilosc wody wystarczajaca do zalania 200 metrow
kwadratowych domu na glebokosc 8 cm.
Klocki LEGO przechodza przez przewod pokarmowy 4-letniego dziecka. Klocki
Duplo nie.
"Idz sie pobawic" i "piecyk mikrofalowy" nigdy nie powinny byc uzyte w jednym
zdaniu.
Klej SuperGlue jest na zawsze.
McGyver uczy wielu rzeczy, o ktorych nie chcemy wiedziec.Tak samo Tarzan.
Niewazne, ile zelatyny wsypiesz do basenu, nie mozesz chodzic po wodzie.
Filtry basenowe nie lubia zelatyny.
Video nie wyrzuca kanapek, jesli nawet w reklamach pokazuja, ze tak.
Torby na smieci nie sa dobrymi spadochronami.
Zawsze zajrzyj do piecyka, zanim go zaczniesz rozgrzewac.
Plastikowe zabawki nie lubia piecykow.
Cykl wirowania w pralce nie powoduje choroby morskiej u dzdzownic.
U kotow powoduje.
Koty wymiotuja wiecej, niz same waza.
Cisza niekoniecznie znaczy "nie ma sie co niepokoic".
Temat: Polskie wynalazki - Jak to moze działac..??
Gość portalu: sceptyk napisał(a):
> Gość portalu: hem napisał(a):
>
> > Jeżeli na tych pokazach stoi całem miasto (Kowary) oraz ciekawscy fizycy i
> tp.
> > to chyba trudno markować że samochód jedzie 5 km/h :)
> > Po drugie jeżeli film pokazuje że samochód jedzie szybko a reakcja człowie
> ka
> > podczas hamowania jest prawie rzadna (mały powolny ruch podczas gdy samoch
> ód
> > hamuje na 1-2m). Więc jeśli założymy że film był przyspieszony to i człowi
> ek
> > wewnątrz też powinien sie szybciej ruszać. Poza tym w momencie hamowania
> widac
> > którzy zachowuja sie normalnie (predkośc ruchów jest normalna).
> > To faktycznie az się w głowie nie mieści....
>
> To po prostu nieprawda! Taki film trzeba porzadnie przeanalizowac. Co to
znaczy
>
> na 1-2m? To kolalna różnica, czy 1m czy 2m! A może 2.5m? A może to nie było
> 30km/h tylko 15km/h. Poza tym człowiek to nie ciało sztywne i parę g da sie
> zamortyzować mięsniami, pasami, tarciem.
>
> > Tym interesuje się telewizja i różne ośrodki zafraniczne, w Polsce się nik
> t
> nie kwapi :(
>
> Gdyby to był rzeczywisty efekt to dlaczego wynalazca nie zrobił jeszcze na
tym
> fortuny? To jest pośredni dowód, że nie żaden cud, tylko ewentualnie dobra
> amortyzacja, którą udaje się w niekontrolowanym pokazie pokazac jako rzekome
> naruszenie praw fizyki. O ile wiem to nikt nie potwierdził tego w warunkach
> kontrolowanego, rzetelnego eksperymentu.
>
> Sceptyk
Po pierwsze czy był to 1 czy 2 m jest mało istotne owiem obecnie samochody
potrzebują około 20 m na wychamowanie z 50km/h.
Po drugie nie zarabia na tym bo każdy oferuje mu ochłapy za ten wynalazek !!
A jest to poważna sprawa bowiem interesują się tym już firmy światowe a polacy
maja gdzieś to.
Silnik który stworzył chiał opatentować ale się nie zgodzono bowiem mówili że
to odkrycie naukowe a te powino być oddane za darmo.
Wiec jak widzisz spraawa nie jest prosta...
Temat: Sprawa dla prezydenta...
Pobożne życzenia (że przeczyta)...
Naprawdę długo się powstrzymywałem przed skomentowaniem działalności JK ale w
końcu nie wytrzymałem - moje najserdeczniejsze wyrazy współczucia dla rodaków z
Łodzi - na ile znam gościa to możecie oczekiwać, że tak długo, jak utrzyma się
na stołku, tak długo w mieście będzie zastój, pogłębianie się recesji i dalsza
beznadzieja.
Sorry, ale facet nie uznaje niczego poza własnymi opiniami, a że ma ostre
odbicie na punkcie komuny, to choćby z mściwości będzie negował wszystkie
projekty i pomysły zgłaszane przez kogokolwiek, kto choć otarł się o środowisko
SLD. Mógłbym rzucić tu parę przykładów z czasów jego "pracy" w administracji
rządowej, ale to by podpadało pod ujawnianie tajemnicy służbowej. A więc tylko
jedna sprawa - potrafił wytworzyć nawet w gronie swoich najbliższych
współpracowników atmosferę wyjątkowej mieszanki destrukcji, strachu, nienawiści
i podejrzliwości. Jego "dokonania" przemilczę, zresztą była już o nich mowa na
forum (fundusze slaWojewództwa Łódzkiego, itp.).
A juz kiedy dochodza do mnie newsy, że wyciera sobie twarz pamięcią Grzegorza
Palki (imho jedynego właściwego człowieka na właściwym miejscu, czyli
stanowisku Prezydenta Łodzi), to po prostu krew mnie zalewa. Palka potrafił
działać konstruktywnie, był wizjonerem, wiele jego pomysłów zostało
zrealizowanych - i to pomimo totalnego zaszczucia ze strony opozycji (celowała
w tym zwłaszcza pewna pani, lącząca mandat radnej z senatorskim), mediów...
Ś.P. Palka musi się kręcić w grobie niczym turbina silnika odrzutowego... Cóż,
zawsze kiedy jestem w rodzinnej Łodzi, staram się odwiedzać grób ojca i kupuję
dwie świeczki - drugą zawsze dla Palki, który spoczywa bardzo blisko.
I słaba to pociecha, że w Warszawie też zżymam się kiedy np. oglądam Kurier, a
w nim wystąpienia tutejszego "wodza". Ale może tak to już jest, że musimy
przełknąć tę gorzką pigułkę, może wyniesiemy z tego jakąś lekcję (choćby
przykład Austrii i Francji - u nich terapia szokowa zadziałała)...
Dla wyjaśnienia - choc w czasach stanu wojennego miałem zaledwie 12 / 13 lat,
już wtedy latałem z ulotkami i robiłem tym podobne rzeczy, z powodu których moi
rodzice mieli stałych aniołów stróżów z SB. Odkąd doszedłem do pełnoletności,
nigdy nie głosowałem na tzw. lewicę - aż do drugiej tury ostatnich wyborów
prezydentów miast - wolę już tę frakcję niż, delikatnie mówiąc, populizm.
Uff - znów się rozpisałem, ale tym razem naprawdę mnie poniosło :-(
A tak w ogóle - życzę Wam szczerze Wesołych Świąt i naprawdę szczęśliwego
Nowego Roku, oby był lepszy!
Pozdrawiam - P.
Temat: Od dowcipow nikt nie umiera...
Rozmowy pilotów z wieżą...
Rozmowy pilotów z wieżą - podobno prawdziwe...
Wieza: Żeby uniknąć hałasu, odchylcie kurs o 45 stopni w prawo.
Pilot: Jaki hałas możemy zrobic na wys. 35000 stóp?
Wieza: Taki kiedy wasz 707 uderzy w tego 727, którego macie przed sobą...
Wieza: Jesteście Airbus 320 czy 340?
Pilot: Oczywiście, że Airbus 340.
Wieza: W takim razie niech pan bedzie łaskaw właczyć przed startem pozostałe
dwa silniki.
Pilot: Dzień dobry Bratysławo.
Wieza: Dzień dobry. Dla informacji - mówi Wiedeń.
Pilot: Wiedeń?
Wieza: Tak
Pilot: Ale dlaczego, my chcieliśmy do Bratysławy.
Wieza: OK w takim razie przerwijcie ladowanie i skręćcie w lewo...
Pilot: Alitalia, ktoremu piorun wyłączył pół kokpitu: "Skoro wszystko wysiadło,
nic juz nie dziala, wysokosciomierz nic nie pokazuje...."
Po pieciu minutach nadawania odzywa sie pilot innego samolotu: "Zamknij sie,
umieraj jak mężczyzna"
Pilot: Mamy mało paliwa. Pilnie prosimy o instrukcje...
Wieza: Jaka jest wasza pozycja. Nie ma was na radarze.
Pilot: Stoimy na pasie nr 2 i juz cała wieczność czekamy na cysterne.
Pilot: Prosimy o pozwolenie na start.
Wieza: Sorry, ale nie mamy waszego planu lotu, dokąd lecicie?
Pilot: Do Saltzburga, jak w każdy poniedzialek...
Wieza: DZISIAJ JEST WTOREK
Pilot: No to super, czyli mamy wolne...
Wieza: Wasza wysokosc i pozycja?
Pilot: Mam 180 cm wzrostu i siedzę z przodu po lewej...
Wieza: Macie dosc paliw czy nie?
Pilot: Tak
Wieza: Tak, co?
Pilot: Tak, proszę pana.
Wieza: Podajcie oczekiwany czas przylotu.
Pilot: Wtorek by pasował....
Temat: Kącik rozrywkowy!!
Kącik - numer 17.
Dowcip o Ukrainie
Do Janukowycza przychodzi szef jego sztabu wyborczego i mówi:
- Panie premierze, mam dwie informacje: dobrą i złą. Od której zacząć?
- Od złej.
- Juszczenko otrzymał 99 procent głosów poparcia.
- O, k...a! A jaka jest dobra wiadomość?
- Wygrał pan wybory!
Po kilku miesiącach pobytu w USA Fąfara wraca do domu z walizką dolarów.
- Czym się tam zajmowałeś, że tyle zarobiłeś? - pyta go rodzina.
- Ścierałem kurz z bomb atomowych.
- To bardzo niebezpieczne. A jeśliby któraś eksplodowała?
- Co mnie to obchodzi? Przecież te bomby nie były moje.
A propos piwa...
- Jaka jest różnica miedzy punktem G a pubem?
- Wielu facetów wie, jak znaleźć pub.
Politechnika, zajęcia z elektrotechniki. Blondynka pyta się:
- Panie asystencie, dlaczego ten transformator tak buczy?
Po chwili asystent odpowiada:
- Jak by pani miała 50 okresów na sekunde to też by tak buczała.
- Halo, wieża? Tu lot 453. Mamy awarię dwóch silników!
- Lot 453? Tu wieża. Zrozumiałem. Skreslam.
Do drzwi Fąfarów puka naćpany, rosły punk z kijem bejsbolowym w ręku. Otwiera mu
Fąfarowa.
- Czego sobie życzysz, chłopcze?
- Twój stary jest mi winien forsę.
W tej chwili słychać z pokoju wołanie Fąfary:
- Kochanie, kto to?
- Jakiś młodzieniec. Mówi, że jesteś mu winien pieniądze.
- A jak wygląda?
- Wygląda tak, że lepiej mu oddaj!
Pytanie do żonatego
- Dlaczego ostatnio tak bardzo denerwuje cię warkot silnika samochodu?
- Kochanek uprowadził moją żonę samochodem i teraz ilekroć słyszę warkot silnika
boję się, że może ją zwrócić z powrotem..
Anegdota muzyczna
Pewnego razu Enrico Caruso udał się samochodem na gościnne występy do Teksasu. W
drodze silnik odmówił posłuszeństwa. Artysta na czas naprawy wszedł do
przydrożnej farmy i przedstawił się gospodarzowi:
- Jestem Caruso.
- Naprawdę?! - wykrzyknął farmer. - Żono, dzieci chodźcie szybko! Wiecie kto do
nas zawitał?
- Kto?
- Ten słynny Robinson Caruso!
Sędzia pyta oskarżonego:
- Pański zawód?
- Akrobata.
Sędzia szepcze coś do siedzącego obok drugiego sędziego i po chwili woła:
- Woźny! Proszę pozamykać wszystkie okna!
Jasio wykręca numer telefonu i grzecznie pyta:
- Halo, czy to święty Mikołaj?
- Nie.
- Skoro pan nie jest świętym Mikołajem, to po co pan podnosi słuchawkę?
Humor z zeszytów szkolnych
= Mszę żałobną "Requiem" Mozarta dokończył inny kompozytor, ponieważ umarł i nie
miał czasu.
= Żacy chodzili od drzwi do drzwi i śpiewali, a w zamian dostawali jaja i pokarm.
= Kurczęta są produktem jaj sadzonych.
= Lekarz przed operacją myje ręce i pielęgniarki.
= Do chorób zawodowych zaliczamy: pylicę, gruźlicę i rzeżączkę.
Temat: Wojskowi ze Slaska
W chwili wybuchu wojny Manfred von Richthofen służył w jednostce kawalerii
(Ulanen-Regiment Kaiser Alexander III Nr 1.) w stopniu Leutnanta. Karierę
wojenną rozpoczął na froncie wschodnim, gdzie jego jednostka wchodziła w skład
V Korpusu Armijnego, a we wrześniu 1914 roku został przeniesiony na front
zachodni do 5 armii księcia Wilhelma na odcinek Verdun. 23 września 1914
Manfred za swe zasługi został odznaczony Krzyżem Żelaznym 2 klasy. Pod Verdun
wojska jednak szybko utknęły. Ustalił się front, a wojna przekształciła się w
wojnę pozycyjną. W tym układzie kawaleria całkowicie przestała się liczyć. Nie
było możliwości przekroczenia linii frontu, bez narażania się na
nieprzyjacielskie karabiny maszynowe. Po paru miesiącach życia w błocie,
Manfred zły z powodu bezczynności wysyła do swego dowódcy dość zuchwały list, w
którym czytamy: "Nie poszedłem na wojnę, by kolekcjonować ser i jajka, lecz w
innym celu." Jednocześnie Manfred w liście zaznaczył, że prosi o przeniesienie
do lotnictwa. Z początku dowództwo nie chciało przystać na jego prośby z powodu
tak nieprzyzwoitej formy „podania" o przeniesienie. Wkrótce spełniono jednak
jego życzenie. W maju 1915 Manfred wstąpił do Oddziałów Lotniczych. Zdecydował
się zostać obserwatorem, ponieważ było ono krótsze od kursu pilotażu i dawało
lepszą perspektywę szybkiego wejścia do akcji. Tak opisał swój pierwszy
lot: „Pęd powietrza ze śmigła szarpał mną z wielką siłą. Nie można było
porozumieć się z pilotem. Wszystko mi wywiewało. Kawałek papieru, który
wyjąłem, zniknął. Pilotka zsuwała mi się z głowy, szalik rozwiązał się, a
kurtka nie była właściwie zapięta. Krótko mówiąc było to deprymujące. Zanim
mogłem powiedzieć co się dzieje, pilot otworzył przepustnicę i maszyna zaczęła
się toczyć. Coraz szybciej i szybciej. Trzymałem się kurczowo. Nagle wstrząsy
ustały, a maszyna znalazła się w powietrzu. Coraz bardziej oddalaliśmy się od
ziemi."
Już 29 czerwca Manfred rozpoczął służbę w Rosji w 69 Szwadronie i latał
jako obserwator i strzelec pokładowy z pilotem Georgem Zeumerem na Albatrosie
BII. Wkrótce jednak jego pilot został przeniesiony do Flandrii, a nowym pilotem
Manfreda został Coult Holck. Ich ostatni wspólny lot skończył się przymusowym
lądowaniem z powodu postrzelonego silnika i zniszczeniem samolotu. Posadzili go
na ziemiach jeszcze rosyjskich, ale udało im się przedrzeć i do wieczora wrócić
do swojej bazy.
21 sierpnia Manfred został przeniesiony na front zachodni do Ostendy. Tam
ponownie spotkał się z pilotem Georgem Zeumerem, z którym też latał na
dwusilnikowych AEG GII. Jego jednostka zajmowała się wykrywaniem i niszczeniem
statków alianckich. Już 10 dni po przybyciu na nową placówkę, 1 września 1915
Manfred podczas lotu bojowego stoczył pierwszą walkę powietrzną w życiu.
Ostrzelał blisko przelatującego Farmana, jednak nie udało mu się go trafić. W
tym samym miesiącu, w jednym z kolejnych lotów został po raz pierwszy na wojnie
ranny - chcąc pokazać pilotowi cel na ziemi wystawił rękę tak, że łopata
obracającego się śmigła ścięła mu koniuszek palca. Na osiem dni Manfreda
wyłączono z lotów. Podczas innego lotu 12 mil od brzegu jeden silnik jego
maszyny zdefektował. Manfred miał jednak szczęście. Tego dnia leciał na
samolocie, który eksperymentalnie wyposażono w nowy rodzaj usterzenia,
pozwalający maszynie lecieć w linii prostej na jednym tylko silniku. Dzięki
temu uszkodzony samolot dociągnął do brzegu i szczęśliwie wylądował.
W połowie września jednostka Manfreda została przeniesiona w rejon
Szampanii. Tam Georg Zeumer zaczął latać na jednopłatowych Fokkerach E, a
Richthofen dostał nowego pilota - Paula von Osterrohta. W jednym z lotów
bojowych na Albatrosie CI Manfred odniósł pierwsze, wymarzone lecz nie
zaliczone oficjalnie zwycięstwo. Zestrzelił 3 mile za nieprzyjacielskimi
liniami dwumiejscowego Farmana.
Temat: Luz Marian (forumnowela nie kolumbijska)
Luz Marian (forumnowela nie kolumbijska)
(DZIEŁO to dedykuję z wielkiej sympatii dla wszelkiej maści cyrkowców,
nieocenionemu Łodzianinowi z krwi i kości, Wielce Szacownemu
niesympatycznemu_linoskoczkowi)
Luz Marian mieszkał w pięknej acz starej, ale za to secesyjnej kamienicy. Jego
dwudziestosiedmiometrowy apartament mieścił się na czwartym piętrze, a wiodły
do niego sto cztery stopnie marmurowych schodów. Aby dostać się na klatkę
schodową, Luz Marian musiał przejść przez stareńką bramę, w której po prawej
stronie, w ścianie budynku, były kute drzwi. Nie domykały się one obecnie,
gdyż pozbawione zostały tak zbędnych elementów jak klamki i Zamek. Nie można
było obecnie korzystać z windy, ponieważ to zbytkowne urządzenie nie posiadało
takich drobiazgów jak silnika, lin i kabiny. Tak więc Luz Marian musiał
pokonać sto cztery stopnie metodą Per_pedes. Pokonanie schodów zajmowało mu
około 2 minut, tak był wyStrzałkowo wysportowany. Jego
dwudziestosiedmiometrowego lokalu strzegła stara zasłonka, a przed drzwiami
leżała słomianka. Luz Marian wszedł do środka. Wziął do ręki Kij_golfowy,
który służył mu w trudnych momentach życiowych jako pilot od telewizora i
włączył nim swój stary czarno-biały odbiornik Beryl 104B. Nim telewizor się
nagrzał, Luz Marian podszedł do stojącego na środku pokoju mieszkania stołu.
Na blacie, na rozłożonej niedbale pożółkłej i poplamionej gazecie, leżała
Szprota. Ujął rybę swoją prawą ręką, podniósł do ust i nie usuwając ani głowy,
ani ogona, ani ości, połknął ją w całości (kurka, jaki rym wyszedł!). O nie,
nie dlatego tak zrobił, iż był z niego jakiś wielki Neochuan! Co to, to nie!
Po prostu Luz Marian pościł już dłuższy czas, w najbliższej perspektywie był
Wielki Post, tak więc on jakostatecZny, ale zgłodniały mężczyzna, miał
najzwyczajniej w świecie ochotę na coś lekko strawnego. Usłyszał z nagrzanego
już niemal do czerwoności Beryla 104B, płynące zeń dźwięki. To śpiewał Lennon.
W to mu Gray! Lubił tę muzykę. Usiadł na wersalce. Tęskno czekał na Evonkę.
Kręciła go ta blondyneczka, oj kręciła! Rzucił okiem na telewizor, w tej
chwili na ekranie widać było kort i jakiegoś gościa z rakietą tenisowa w ręku.
No tak, to Borg! Ech, to był ktoś, i to właśnie wtedy, kiedy Luz Marian miał
swój bAARDzo dobry okres. To właśnie w latach siedemdziesiątych, jako
Dziad_borowy handlował runem leśnym. Zbierał te grzyby, maliny, jagody i
jeżyny w pobliżu Lubawki, a następnie sprzedawał je chętnie odwiedzającym te
strony Niemcom, którzy powodowani resentymentami, przemierzali te urokliwe
okolice w swoich mercedesach, audicach i garbusach. Z tych rozmyślań wyrwał go
odgłos dochodzący z klatki schodowej. Poderwał się z kanapy, za chwilę do
pokoju weszła Evonka. Skłonił się szarmancko, ucałował Jej dłoń i wydobyło mu
się z gardła:
- Tak długo Cię nie było!
- Przecież wiesz, że Kropa wprowadził zamiast biletów czasowych bilety
jednorazowe. Musiałam więc iść przez całą Łódź na pieszo. Czy to moja wina?! -
odpowiedziała Evonka.
No dobra, dość już tego! To jest tak beznadziejne, tak nudne, tak infantylne,
że sam przy tym usnąłem. Jeżeli ktokolwiek poza mną przez te dłużyzny
przebrnął, to gratuluję. Ja nie mam takiej świętej cierpliwości.
Aha, jeszcze jedno. Tak na wszelki wypadek zwracam uwagę
niesympatycznemu_linoskoczkowi, że ta historia dzieje się w Łodzi i to
aktualnie. Rozumiem więc, że nie zgłosi moderatorowi tego posta do usunięcia:)
Temat: Nicky Cruz opowiada... historia prawdziwa
Nicky Cruz opowiada... historia prawdziwa
Zapraszam do przeczytania ksiazki pt NICKY CRUZ OPOWIADA - jest to prawdziwa
historia przywodcy najpotezniejszego i najbrutalniejszego gangu Nowego Yorku
lat 50-tych - gangu Mau Mau...
Ksiazka byla wydawana w latach 80-tych, przeczytalo ja na swiecie kilkaset
milionów ludzi...
Ksiazka opowiada nie tylko o walkach gangow, zabojstwach, przestepstwach ale
przedstawia również historie wielu osob które w poszukiwaniu sensu zycia
utraciły wszystko...
Ksiazka jest w wykazie materiałów ktore aktywnie zwalczaja problem narkotykow
wsrod mlodziezy... zostala umieszczona jako glowna pozycja na najwiekszej
stronie poswieconej problemowi narkotykow w Polsce!
Książkę Nicky Cruz opowiada udostępniono w internecie za zgodą Wydawnictwa
AGAPE
Ksiazka jest w całości na stronie:
kchweswidnik.ovh.org
Strony zagraniczne które potwierdzają historię Nicky Cruza:
www.nickycruz.org
www.nickycruz.org/about/the_man.htm
www.tcfarm.org/History/Nicky.html
Oto początek 1 rozdziału:
- Złapcie tego zwariowanego szczeniaka! ktoś krzyknął.
Ledwo otwarto drzwi należącego do linii lotniczych PANAM samolotu
Constellation, pomknąłem po schodkach w dół i dalej w kierunku budynku
nowojorskiego lotniska Idlewild. Działo się to 4 stycznia 1955 roku i zimny
wiatr szczypał mnie w policzki i uszy.
Kilka godzin wcześniej mój ojciec w San Juan wprowadził mnie,
zbuntowanego piętnastoletniego chłopaka portorykańskiego, na pokład tego
samolotu. Poleciwszy mnie opiece pilota, nakazał siedzieć w samolocie, dopóki
nie zgłosi się po mnie mój brat, Frank. Ale gdy drzwi się otwarły, pierwszy
wybiegłem z samolotu i co sił w nogach pomknąłem po betonowej płycie.
Trzej ludzie z obsługi lotniska skoczyli i przygwoździli mnie do
siatki ogrodzenia przy wyjściu. Gdy starałem się uwolnić, lodowaty wiatr
przenikał przez moje tropikalne ubranie. Dyżurujący przy wyjściu policjant
chwycił mnie za ramię i ludzie z linii lotniczych spiesznie wrócili do swoich
zajęć. Traktowałem to wszystko jak zabawę i spojrzawszy na policjanta,
uśmiechnąłem się do niego.
Ty zwariowany Portorykańczyku! Co sobie do diabła wyobrażasz? krzyknął
policjant.
Wyczułem w jego głosie nienawiść i uśmiech zamarł mi na ustach. Grube
policzki policjanta były zaczerwienione od chłodu, a oczy łzawiły mu od
wiatru. W obwisłych wargach podskakiwało nie zapalone cygaro. Nienawiść!
Poczułem, jak napełnia moje ciało. Taką samą nienawiść czułem do mojego ojca
i matki, do nauczycieli i do policjantów w Porto Rico. Nienawiść! Próbowałem
mu się wywinąć, ale trzymał mnie żelaznym chwytem.
1 No, szczeniaku, wracaj do samolotu.
Popatrzyłem na niego i splunąłem.
1 Ty świnio! – warknął. – Brudna świnio!
Rozluźnił uchwyt na moim ramieniu i próbował złapać mnie za kark.
W tym momencie dałem nurka pod jego ramieniem i skoczyłem przez otwartą
bramkę na teren otaczający dworzec lotniczy
Usłyszałem za plecami krzyki i tupot nóg. Pomknąłem długim
chodnikiem, zygzakami omijając ludzi tłumnie spieszących do samolotów. Nagle
znalazłem się w hali dworca. Poszukałem wzrokiem drzwi wyjściowych,
przebiegłem halę i wyskoczyłem na ulicę.
Przy krawężniku stał wielki autobus z otwartymi drzwiami i pracującym
silnikiem. Przepchnąłem się przed wsiadających do niego ludzi. Kierowca
złapał mnie za łokieć i zażądał opłaty za przejazd. Wzruszyłem ramionami i
odpowiedziałem po hiszpańsku. Kierowca bezceremonialnie wypchnął mnie z
kolejki, zbyt zajęty, by tracić czas ze smarkaczem, który ledwo rozumie po
angielsku. Gdy zwrócił się do grzebiącej w torebce kobiety, schyliłem się i
poza jej plecami przemknąłem się do zatłoczonego autobusu. Spojrzawszy przez
ramię, by upewnić się, że kierowca mnie nie widzi, przepchnąłem się do tyłu i
usiadłem koło okna.
Gdy autobus ruszył, zobaczyłem, jak z budynku dworca lotniczego
wybiega ten gruby policjant, i wszyscy rozglądają się dookoła. Nie mogłem się
powstrzymać i śmiejąc się do nich przez szybę zastukałem w okno i pomachałem
im ręką.
Potem opadłem na siedzenie, wsparłem kolana o oparcie poprzedzającego
mnie fotela i przycisnąłem twarz do zimnej brudnej szyby.
Autobus przeciskał się przez zatłoczone nowojorskie ulice w kierunku
centrum miasta. Widziałem przez okno leżący na ziemi brudny błotnisty śnieg.
Zawsze wyobrażałem sobie śnieg jako coś czystego i pięknego, zmieniającego
krajobraz w bajkową krainę. Ale ten śnieg był obrzydliwy, jak brudna papka z
rozgotowanych ziemniaków. Szyba zamgliła się od mojego oddechu. Wyprostowałem
się i pociągnąłem po niej palcem.
To był świat zupełnie różny od tego, z którego przyjechałem...
Zapraszam!
Temat: Ludzie, opanujcie się bo zwariujecie.
Kultury brak również motocyklistom
Gość portalu: ania - F650CS napisał(a):
> bibus napisał:
>
> > Bo oni nie pędzą 260 kmh i nie stają na tylnim kole.
> tiry? nie 260 ale 160 no moze czasem troszke wolniej!
> czy byles kiedys wyprzedzony przez pedzacego z rykiem silnika i powietrza
> osiemnastokolowca? - pewnie nie
> ile razy widziales "walacego" czolowo twoim pasem ruchu tira? pewnie tez ani
> razu?
> a co z ciezarowkami "nie mieszczacymi sie" na swoim pasie w zakretach?
> a co do jazdy na gumie - jeszcze tego brakuje zeby jezdzili na "gumie" tirami
> dopoki nie bedzie istnialo slowo "KULTURA" jazdy u nas w kraju to bedzie zle
i
> to nie z powodu wybryku jednego motocyklisty, popatrz w statystyki - to jak
juz
>
> ginie motocyklista jest zazwyczaj wina drugiego uczestnika ruchu, ktory
wymusza
>
> zajezdza czy spycha z drogi
> ja osobiscie nie widzialam nigdy zeby motocyklista zepchnal tira z drogi...
> jazda na motocyklu - to walka o przezycie! bo to co wyprawia wiekszosc
> kierowcow jadacych samochodami osobowymi, ciezarowkami czy autobusami wola o
> pomste do nieba!
> ostatnio grzecznie jechalam przez nasz piekny kraj, przestrzegajac wszelkich
> przepisow i ograniczen predkosci - i co? i praktycznie nie bylo 15 minut w
> czasie 9 godzinnej jazdy, aby przezyc chwil grozy! no coz w naszym kraju
> motocyklista nie moze dac wyprzedzic, bo jak to robi to jest jedynie dowod na
> to ze jest samobojca:-(
Ja trzy dni temu wyjechałem na wakacje do Świnoujscia:) I na odcinku za Wolinem
(równa droga dwu kierunkowa z poboczem po obu stronach) i pięciu motocyklistów
zajmowali cały pas jadąc obok siebie. Wiadomo na tego typu drogach obowiązuje
zwyczaj zjeżdzania na pobocze aby ułatwić wyprzedanie, niestety motocykisci go
nie znają:) No więc widziałem jak po koleji kolejne samochody męczyły się z
nimi - jechami ok 100-110 km/h. Wiadomo w trasie spore grono samochodów jeździ
szybciej no wieć każdy prawie próbował ich wyprzedzić. Bo tylko tak to można
nazwać. Np.: Seat Toledo wyprzedzał ich przez 10 minut i to na raty raz dwa i
tak jechał między nimi bo oni nie zamierzali zjechać na pobocze. Wystraczyło by
nawet aby nie jechali obok siebie:) A już manewr wyprzadnia był by szybsz a co
najważniejsze bezpieczniejszy. Jak już się temu Seatowi udało ich wyprzedzić to
po kilku minutach ten sam Seat dogonił cieżarówkę. I to co nadziwniesze gdy
Seat przymeirzał się do wyprzedzania to motory wyprzedziły cieżarówke z prawej
strony jadą po poboczu. Zaraz po nich Seat wyprzedził cieżarówke i znowu miał
przed sobą tych samych motocykistów.
Albo następny przypadek. Wracając wczoraj do domu w okolicach Poznania na
drodze drugiej kategorii byłem świadkiem jak Seicento (jadący 120 km/h)
wyprzedzał inny samochód zaraz za nim wyprzedzał motocyklista. Gdy Seicento
wyprzedził cieżarówkę i zaczoł wracać na swój pas wyprzedził go motocyklista i
to z prawej stron!!!!!!!!!! To jest głupota!!
I to ma być kultura jazdy!!!!!!!!!!! To Ciekawe jak wyglądał by brak kultury
ze strony motocyklistów!!!!!!!!
ps. Moim zdaniem kierowcy samochodów osobwych zachowują dużo wiecej ostrożności
w otoczeniu motocykli (biorąc pod uwagę że motocykliści nie są w metalowej
puszcze z zabezpieczeniami i każdy błędny manewr kończy sie tragicznie) niż
motocyklisci w otoczeniu samochodów!!!!!!!!
Temat: Motocyklista sprawcą śmiertelnego wypadku
Kilka słów.
Kilka złów w jednym miejscu do ostatnich konkretnych wypowiedzi:
Tico oczekuje ode mnie, jako motocyklisty, pokory. Ależ ja jestem pełen pokory
- na drodze! Pokory w stosunku do własnych umiejetności, dziur w jezdniach,
rozsądku i przepisów, a przede wszystkim głupoty innych użytkowników dróg.
Zajeżdżających drogę i nie włączających migacza samochodów, przebiegajacych
jezdnię pieszych, rowerzystów jeżdźących po pasach itd. Pokora ta wynika przede
wszystkim z dbałości o MOJE zdrowie. Bo gdy mnie puknie jakis zagapiony (a
często złośliwy dla "motocykla- mordercy") samochód to on będzie miał rysę na
karoserii a ja leżę! Natomiast nie widzę powodów aby moja pokora miała być
związana z haniebnym wyczynem tego człowieka na Aleksandrowskiej. Czy ktoś
wymaga pokory od samochodziarzy gdy jakiś szaleniec wpadnie w wiatę na
przystanku? Czy mamy wymagac pokory od muzyków, bo ostatnio trzech spośród nich
jest podejrzewanych o pedofilię? Itd
Na filmie pokazanym w TV tenże motocykl jechał max 107 km. Nie twierdzę że nie
jechał 200, ale moje twierdzenie jest tyle samo warte, co twierdzenie Tico że
jechał 160 po czym przyspieszył o 40. Ponadto policja powiedziała, że pościg
spowodowany był tym że na Al.Mickiewicza jechał 100 km/h. Tam tak jeżdżą prawie
wszyscy łącznie z ciężarówkami! Zeby była jasność - nie usprawiedliwiam nic z
powyższego, ale trzymajmy się faktów, nie twórzmy mitów.
Tico tworzysz kolejny mit - nie znam żadnego motocyklisty bez prawa jazdy. Ale
pewnie się zdarzają, tak samo jak wśród samochodziarzy. Nieprawdą tez jest
chyba że się ta tematyką interesujesz, bo wiedziałbyś że nawet w zabitej
dechami wiosce motocyklista mówi MOTOCYKL a nie motor.
Motocykle rozwijające b.duże szybkości są dopuszczone na całym świecie. A czy
wiesz mat27 że prawie wszystkie samochody mogą konstrukcyjnie rozwijać
szybkości znacznie powyżej dopuszczalnych na polskich drogach? Mało tego, tak
jest na całym świecie. Masz w związku z tym jakieś dalej idące propozycje?
Ktoś pisze że motocykle jeżdżą po Łodzi 250 km/h. Ciekawe jak to stwierdził,
chyba że jechał obok i patrzył na swój szybkościomierz. Trzeba wiedzieć, że
typowy motocykl przy 100 km/h wydaje dźwięk o takim samym tonie jak typowy
samochód przy 180 km/h. Po prostu w obu przypadkach silnik kręci się ok. 5.000
obr/min - taka konstrukcja. I stąd się biorą mity i horrory, bo 99% ludzi
nowoczesnego motocykla nigdy nie prowadziło.
A na koniec pytanie do wszystkich - wiecie ile osób zginęło np. wczoraj ze
zbrodniczej głupoty samochodziarzy? A może pieszych, rowerzystów albo
wałęsających się psów? Jestem pewien, że w ogóle Was to nie zainteresowało, bo
to jest (niestety) powszednie. Gdy w jeden weekend na polskich drogach ginie 50
osoób jest o tym conajwyżej notatka na 4 stronie. Gdyby rozbił się samolot z 50
osobami przez kilka miesięcy media miałyby temat na pierwsze strony a ludzie
powód do podniecania sie. Tak to już jest - motocykl też nie jest powszedni
dlatego wywołuje emocje. Ludzie po prostu LUBIĄ SIE BAĆ.
Jeszcze raz apelują o nie uleganie mitom i nieuogólnianie. Sami kiedyś możecie
niechcący trafić do jakiejs napiętnowanej grupy.
Temat: Pięć milionow !!!
Pięć milionów padło w Łodzi!
Wtorek, 24 września 2002r.
Łodzianin, który trafił „szóstkę” w Dużego Lotka odebrał wczoraj czek na ponad
4,5 mln złotych. Co prawda sobotnia „szóstka”, którą wytypował jako jedyny,
warta była 5 053 301 złotych, ale od razu potrącono mu 10-procentowy podatek.
Kupon z sześcioma zwykłymi zakładami po 1,20 zł szczęśliwiec wysłał w
kolekturze na stacji benzynowej przy ul. Strykowskiej. Ostatnia tak wysoka
wygrana padła prawie dwa lata temu. W kolekturze na Teofilowie ktoś wysłał
kupon, na który przypadła rekordowa w Łodzi suma 7,9 mln zł.
Mężczyzna, który zjawił się wczoraj rano w siedzibie łódzkiego Totalizatora, po
odbiór wygranej nie był zbyt rozmowny. Dyrektorowi oddziału dał kupon z trafnie
skreślonymi liczbami, otrzymując w zamian przygotowany już czek. Mimo pół
miliona podatku, jaki uszczknął mu fiskus, szczęściarz nie narzekał, załatwił
formalności i szybko wyszedł z czekiem w kieszeni. Pracownicy Totalizatora nie
chcą nawet zdradzić jak był ubrany. A i on nie opowiadał o sobie ani o swych
planach.
Co można kupić za 4,5 mln złotych?
- sześć 240-metrowych domów z 8 tys. metrów kw. działki pod Łaskiem, lub
- trzy luksusowe rezydencje na Bałutach: dom 680 metrów kw. z basenem i sauną w
piwnicy i park 2 tys. metrów kw., lub
- trzy czterorodzinne apartamentowce przy ul. Warszawskiej, lub
- połowę niedokończonego hotelu przy zbiegu ulic Piotrkowskiej i Radwańskiej,
lub
- 178 fiatów seicento, lub 215 daewoo tico, lub 22 mitsubishi pajero z 3,5-
litrowym silnikiem, lub
- 375 lat konserwacji i czyszczenia pomnika „Matki Polki”, albo
- uregulować telefoniczne rachunki urzędników z magistratu za 3 lata.
*****
W łódzkim oddziale Totalizatora padło już 14 wygranych powyżej miliona złotych,
z tego sześć razy w Łodzi.
Najwięcej, bo 7,9 mln złotych zgarnął gracz z Teofilowa 25 października 2000
roku. Podzielił się kumulacją z mieszkańcem Sulechowa.
Rekord Totalizatora to 9,2 mln zł wypłacone za „szóstkę” we wrześniu 2000 roku,
w Głogowie.
Drugą co do wielkości wygraną ma na koncie gracz z Białegostoku. W maju tego
roku odebrał 8,2 mln złotych.
Gdybym to ja wygrał(a) tyle pieniędzy...
Małgorzata Koziróg
– Oddałabym trochę pieniędzy na domy dziecka. Kupiłabym sobie dom i samochód.
Podobne zakupy zrobiłabym dla rodziców. Część z wygranej zainwestowałabym w
coś, żeby zarabiać. Zagrałabym też na giełdzie.
Magdalena Plecińska
– Część wydałabym na mieszkanie i samochód. Trochę oddałabym do jakiegoś banku,
żeby procentowało, otworzyłabym też własną firmę, zajmującą się reklamą.
Zwiedziłabym USA i pojeździłabym po całym świecie.
Stanisław Motylski
– Jest takie bezrobocie, że chętnie zwolniłbym miejsce pracy. Wygraną
przeznaczyłbym na poprawę warunków mieszkaniowych, samochód i na lokatę w
banku. Ani złotówki nie dałbym na państwo i tak dużo nam zabierają...
Adam Zaspa
– Zainwestowałbym - nieruchomości, działki z atrakcyjną lokalizacją. Tak, żebym
w przyszłości miał w pełni zabezpieczone życie. Kupiłbym też mieszkanie. A
trochę wydałbym na jakieś drobne sprawy codziennego użytku.
Antoni Ptak
– Co ja bym zrobił, gdybym wygrał na loterii 5 milionów? Wybrałbym najprostsze
rozwiązanie i zainwestował natychmiast całą sumę w jakiś dobry biznes. W myśl
prostej zasady, że „pieniądz robi pieniądz”.
Temat: W kwetii mojej osoby...
Przekreciłem kluczyk i nacisnąłem strater. Silnik zakoczył od razu. Ruszyłem
wolniutko, jakby tocząca się prawie po równej powierzchni kortu włochata
zielona piłeczka. Jaki to był piekny widok, gdy w lusterku wstecznym zobaczyłem
jak stojący w oddali samochód rusza za mną. Nie zapalił świateł, czy mieli mnie
za głupca. Nie wiem kto siedział w samochodzie, ale domyslic się nie było
trudno. Miałem do przejechania ponad pięćdziesiąt mil, co mogłem załatwic w
godzinę, ale wiedziałem, że bedzie to trwało znacznie dłużej. Ciekawe czy Graff
wiedział, że go obserwowali. Jechałem tak sobie więc te kilka mil na godzinę i
patrzyłem w lusterko.
Po 10 minutach idiotycznego czajenia się wcisnąłem pedał gazu do deski i
skreciłem w pierwszą uliczkę w prawo. I pomknąłem jak tylko mogłem najszybciej
w stronę autostrady. Samochód jadacy za mną został z tyłu, ale byłem pewien że
go jeszcze ujrzę. Nie zgubi sie policyjnego samochodu tak łatwo ale musiałem
zyskać kilka minut, zanim mnie odnajdą.
Wyjechałem na autostradę i jak pirat drogowy po 3 litrach kawy śmigałem w
strone miejsca zamieszkania sióstr. We wstecznym lusterku nie widziałem
goniacych świateł, więc postanowiłem zjechać na mniej uczęszczane. Zrobiłem to
na pierwszym zjeździe. Cały czas rozglądałem się wokoło i bacznie obserwowałem,
czy nie napotykam jakiegos patrolu. Z pewnoscię poszła już informacja i mnie
szukają.
Po godzinie jazdy byłem na miejscu. Zaparkowałem samochód przed domkiem o
poszukiwanym przeze mnie adresie. Na moje nieszczęście gdy wysiadałem w oddali
zobaczyłem radiowóz. Schowałem sie za drzewm i poczekałem jak przejedzie. Gdy
zniknął za zakretem ruszyłem w kierunku domu. Miałem kilka, może kilkanaście
minut na wyciągniecie ich z domu, o ile w nim były. Więc musiałem się śpieszyć.
Zawaliłem w drzwi tak mocno, że prawie wyleciały z zawiasów. Coś w domu
zaszurało i nagle doleciał do moich uszu kobiecy głos.
- Kto tam? Przedstaw się bo jak nie to bedę strzelać!
Wyszedłem spokojnie poza obręb drzwi i odpowiedziałem:
- Nazywam się Marlowe, jestem prywatnym detektywem. Pracuję dla Kate Hubson, a
ten adres dostałem od Kiki.
Nastąpiła chwila ciszy. Do moich uszu dolatywały tylko ciche szepty, jednak nie
mogłem zrozumieć słów. Po jakich 30 sekundach zapiliło sie światło na ganku i w
domku, a w drzwiach pojawiła się kobieta. Wygladała przeciętnie. Ciemne włosy,
sympatyczna twarz. W ręku trzymała trzydziestke ósemkę. Popatrzyła na mnie
przenikliwym wzrokiem. Była to Megan.
- W jaki sposób nas pan znalazł, a raczej dlaczego Kika dała panu nasz adres?
- To raczej ja się powinienem zapytać dlaczego wy dałyście jej adres. Ale nie
ma na to czasu. Jeżeli ja was znalazłem to za chwilę tu bedą zli panowie.
Zbierajcie się spadamy stąd. Nie ma czasu. Po drodze wam wyjaśnię.
Patrzyła na mnie przestraszona i stała jakby ją zamurowało.
- Dorotty! Obódź małą! - Nagle się ocknęła z letargu. - Zabierzcie tylko
pieniadze i moja torebkę. Musimy uciekać.
Gdy mówiła do Dorotty ja patrzyłem na lufę wycelowanego we mnie pistoletu. Gdy
na mnie spojrzała opusciła rewolwer i schowała za pasek w spodniach. Ciekawy
widok. Kobieta z gnatem w spodniach.
- Przepraszam. - Powiedziała i zmusiła się do lekkiego usmiechu.
- Pospieszcie się. Czekam w samochodzie.
I odszedłem a kierunku auta. Nie minęły dwie minuty jak dziewczyny znalazły się
w środku. Ale było za późno. Przed sobą zobaczyłem światła znajomego mi wozu.
c.d.n.
Temat: Malinka - kolebka łódzkiego narciarstwa...
Malinka - kolebka łódzkiego narciarstwa...
Pytam wszechwiedzacych forumowiczow o "oficjalne wiesci".
Sa szanse zeby pojezdzic przed swietami na Malince?
... a moze ktos pamieta jeszcze stare dobre czasy i podzieli sie
wspomnieniami, wrazeniami itp.?
zanlezione na www.wierchy.pl:
Po wielu latach narciarskiego niebytu, a właściwie bytu tylko, że we
wspomnieniach od tego sezonu rusza Malinka. Stoją już słupy pod dwa wyciągi,
zamontowano oświetlenie i infrastrukturę do sztucznego naśnieżania.
Malinka koło Zgierza w latach siedemdziesiątych i na początku lat
osiemdziesiątych była narciarskim centrum aglomeracji łódzkiej. Niestety
potem silne antynarciarskie lobby ukradło linę od wyciągu, silnik i wszystko
co nadawało się do innego wykorzystania. W latach dziewięćdziesiątych było
kilka pomysłów, aby reaktywować łódzką stację, ale nie było pieniędzy. W tym
roku znalazł się inwestor, który wydzierżawił od gminy teren i buduje stację
narciarską Malinka.
Malinka w swoje pierwotnej wersji przeznaczona była dla początkujących i
rekreacyjnie jeżdżących narciarzy. Wytrawni miłośni białego szaleństwa
niespecjalnie mieli co robić na łagodnej trasie o długości 400 metrów. Co
najwyżej mogli się rozgrzać przed sezonem. Obecny inwestor postanowił to
zmienić. Na szczycie góry powstała stalowa konstrukcja, która znacznie
zwiększy różnicę wzniesień stoku, a dodatkowo nada duże przyspieszenie
podczas zjazdu. Wjazd na wierzchołek konstrukcji prowadzić będzie po
specjalnej rampie, a całość wyłożona zostanie matami. Takie rozwiązanie
dostarczy mocnych wrażeń, zwłaszcza, że nachylenie tego stalowego stoku jest
zbliżone do szczyrkowej Golgoty.
Sprawny transport narciarzy zapewnić mają dwa wyciągi, znajdujące po bokach
stoku. Jeszcze ich nie ma, ale stoją już słupy. Rozstawienie słupów wskazuje,
że mniejszy powinien mieć długość około 200 metrów, a większy 400-500 metrów
(wliczając jazdę po stalowej górce). Porównując te wyciągi do innych można
określić przepustowość na mniej więcej 400-600 osób na godzinę. W przyszłości
planowane jest też uruchomienie kolejnego małego wyciągu na polanie przed
Malinką. Ma on być pólkiem ćwiczebnym dla narciarzy stawiających pierwsze
kroki na śniegu.
W okolicach Łodzi żadne narciarskie przedsięwzięcie nie może być rentowne bez
sztucznego naśnieżenia. Malinkę naśnieżą klasyczne duże armatki, a woda
pobierana będzie z odległego o kilkaset metrów zbiornika wodnego MOSIR-u.
Jest już przygotowana stosowna infrastruktura, niewiadomą przynajmniej dla
nas pozostaje wydajność armatek. Uzupełnieniem sztucznego dośnieżania jest
oświetlenie stoku, co pozwoli je?dzić nie tylko w weekendy, ale i po pracy.
Malinka ma jeden słaby punkt, jest nim parking. Jeżeli główna droga dojazdowa
do wyciągu prowadzić będzie od MOSIR-u to przy stoku można maksymalnie
zaparkować 15-20 samochodów. Zatrzymywanie się w zimowych warunkach na
wąskiej drodze dojazdowej przyczyni się do powstawania dużych korków.
Rozwiązaniem może być zorganizowanie dojazdu do Malinki od strony dawnego
wysypiska. Drogę tę należy jednak utwardzić, bo inaczej samochody przejdą
test na jazdę w warunkach terenowych. Jeżeli problem dojazdu samochodem nie
zostanie rozwiązanych, narciarzy czeka pół kilometrowy spacer od parkingu
MOSIR-u.
Jak nieoficjalne wieści niosą Malinka ma ruszyć przed świętami. Warunek
podstawowy, temperatura na kilka dni musi spaść do minus 4-5 stopni. Wtedy
uruchomione zostanie sztuczne dośnieżanie.
Do zobaczenia na Malince
kris
Temat: Przygody Johna
Part VIII: Zakleta w miskę cd
John szybko obliczył, a liczyć umiał całkiem nieźle, jak długo będzie trwał
atak piorunów nad miastem. Okazało się po uwzględnieniu siły wiatru,
częstotliwości walenia i wysokości chmur nad ziemią, że aby zakończyć akcję
musi mu wystarczyć sześć minut i dwadzieścia sekund od tej chwili. John
spojrzał na zegarek, była 21 : 21. Jeżeli odbiorcy nie przyjdą za cztery minuty
trzeba będzie zacząć działać i zabić tylko winnych grabieży ściśle tajnego
mienia państwowego. No cóż, jak zwykle Johnowi dopisało szczęście i po trzech
minutach zjawiła się czarna limuzyna. Wysiadł z niej gruby ważniak w
towarzystwie trzech ochroniarzy. John zaczął działać, a od tej chwili
wydarzenia potoczą się momentalnie. W strugach ulewnego deszczu i hałasie
piorunów, mimo światła błyskawic, John skradał się w kierunku czarnej limuzyny.
Stanął grzecznie przy drzwiczkach po stronie kierowcy i pewny, że kierowca w
tych ciemnościach i huku lejącego deszczu nie mógł go, ani dostrzec, ani
usłyszeć czekał na błyskawicę, która nie pozwoli mu chybić oświetlając postać
kierowcy. Czekał niespełna dwie sekundy. Po załatwieniu sprawy wywlókł ciało
nieboszczyka z auta i sprawdził czy w stacyjce są kluczyki. Były. Czas było
działać dalej, jak to mówią apetyt rośnie w miarę jedzenia, a John był głodny
jak siedemnaście stad wilków, które nie jadły od siedemnastu dni. Gdy dotarł do
budynku, w którym miała być załatwiona sprawa transferu najpierw zajął się
łażącymi jak pętaki bez domów strażnikami. Oni by mieli powstrzymać Johna,
śmiech ogarnia człowieka na sam ich widok. Trzy strzały w patrzały i terapeuta
zakończył leczenie oczu u strażników. Teraz powinni widzieć ciemność i oto
właśnie chodziło. John zajrzał ostrożnie przez okienko. W środku, na przeciwko
grubego gościa siedział jakiś łachmaniarz. Oprócz nich było tam jeszcze ośmiu
innych facetów, trzech z obstawy grubego i pięciu obdartusów z wesołego
miasteczka.
- Nie ma na co czekać. Zostało półtorej minuty. - John zwykł gadać do siebie
poprzedzając swoje mordercze zamiary. To mu sprawiało zarówno przyjemność jak i
dodawało wigoru. - Czeka was panowie porada u mojego przyjaciela. - Zażartował
John przy rozwalaniu kopniakiem drzwi wejściowych. Cała akcja trwała pięć
sekund. Ci, którzy nie umarli od razu, wyzionęli ducha próbując dobyć broni zza
spodni lub marynarek. Tylko jeden człowiek pozostał przy życiu, ale nie na
długo. John przyłożył mu lufę do głowy i szepnął czule do ucha.
- Co macie na Fionę Sarenkę?
- Mamy jej matkę. Nie strzelaj, powiem wszystko. - Gruby zaczął się pocić i nie
tylko. Zaczęło śmierdzieć moczem, co mogło oznaczać tylko jedno.
- Gdzie ją trzymacie?
- L.A., Hotel „Misio”. Pokój 15. - Jak tylko skończył, jego mózg znalazł się na
stole i niechcący pobrudził tajne suweniry. John spojrzał co znajduje się w
czarnej walizeczce.
- Duże, darmowe pieniążki, fajnie kurnia. - Zauważył z zadowoleniem i zanim
schował grubą kopertę z napisem „ŚCIŚLE TAJNE”, jego wzrok przykuł
napis „Zaklęta w miskę”.
- Ci idioci nigdy nie potrafili wymyślić porządnej nazwy. - John zamknął
teczkę, spojrzał na zegarek, pozostało czterdzieści pięć sekund. Jak na razie
nic na dworze się nie zmieniło. John wsiadł do limuzyny, zapalił silnik i
ruszył. Wyjął z kieszeni detonator i cierpliwie czekał na uderzenie pioruna.
- No kochanieńki, pierdolnął byś prędziutko. Tatuś czeka. - Tatuś długo nie
musiał czekać. Nie minęły cztery sekundy, a huknęło niezgorsza i to w pobliżu
wesołego miasteczka. John włączył detonator. Płomienie buchnęły na dwadzieścia
metrów w górę. John poczuł jak podmuch lekko zarzucił autem. Zadanie było
wykonane. John natychmiast pojechał do szpitala dowiedzieć się więcej
szczegółów od Fiony Sarenki. Nie mógł zostawić przyjaciela w opałach i jeszcze
tej nocy musiał polecieć na zachodnie wybrzeże.
Była 11 : 03 kiedy John w towarzystwie uroczej, starszej pani Sarenki opuszczał
hotel „Misio”. Odwiózł ją na lotnisko, opowiadając co się stało. John stojąc
samotnie na chodniku, pożegnawszy matkę Fiony, zastanawiał się czy słusznie
postąpił urządzając masakrę nie dowiedziawszy się kto za tym stoi. Ale cóż, nie
każdy jest doskonały, nawet John ma swoje wady. Dzisiaj na przykład pozwolił,
aby emocje wzięły górę nad zdrowym rozsądkiem aż dwa razy. W sumie jednak
wszystko się dobrze skończyło. John odesłał kopertę do Agencji, a pieniążki
postanowił wydać na nowe drzewka wiśniowe i poprawki w systemie obronnym
swojego obejścia.
Aric van der Matak
Strona 2 z 2 • Znaleziono 200 rezultatów • 1, 2