silnik zalany wodą
Widzisz posty znalezione dla hasła: silnik zalany wodą
Temat: Jak spędzały wakacje Wasze dzieci?
Nasze wakacje nie byly zbyt wesole, ale postanowilam mimo wszystko napisac.
Wlasciwie to byl ciag nieszczesc, ktory zaczal sie tym, ze jadac draga wg mapy
wjechalismy w droge, na ktorej byly duze kaluze, jedna okazala sie gleboka,
zgasl silnik. Pomogli wyciagnac go z wody fantastyczni mlodzi turysci. To byl
poczatek nieszczesc. Okazalo sie ze zalany jest silni (mamy peugeota 307, nisko
jest umieszczona jakas tak pompa co chlodzi powietrzem, uwaga dla tych co maja
tkie autka)i nadaje sie tylko albo do wymiany albo remontu. Wygral remont za
bagatela 5 000 zl. Pozyczyli dobrzy znajomi. Na drugi dzien moje dziecko
dostalo biegunki i wyladowalismy w szpitalu! Ale jakim!!! Nie moglam tego
wytrzymac, te placzace dzieci! maluszki kilkumiesieczne, ktorymi nikt sie nie
zajmowal. Moje dziecko wypisalam na wlasne zyczenie po 2 dniach, gdy bylo juz
nawodnione. To byly koszmarne dwa dni( na zyczenie opisze szpital). Potem moje
dziecko mialo obnizona odpornosc, wiec zachorowal, katar i kaszel. Martwil mnie
kaszel, wiec pojechalismy na pogotowie. Dostal antybioty i znowu byla biegunka.
Odstawilam antybiotyk na wlasna reke. Pojechalismy znowu do lekarza tym razem
za dnia i do pediatry (zyczylabym sobie takiej w mojej poradni), zbadala
osluchala uspokoila postraszyla, ze znowu mozemy znalesc sie w szpitalu, tym
razem w innym wiekszym nieco miescie. Na szczescie wszystko sie unormowalo i
wtedy wrocilismy do domu. Teraz dlugow mamy po pachy. Ale tak sobie mysle, ze
najwazniejsze, ze dziecko i my jestesmy zdrowi i jeszcze ze sa jeszcze
wspaniali ludzie, ktorzy okazli mni wsparcie i pomoc. Dlatego konczac zycze
duzo zdrwia. Pozdr
Temat: W Białym nie ma opuszczonych miejsc???????
Jesli chodzi o te tunele to nie sa one w tym miejscu gdzie skup zlomu a sa w
przeciwnym kierunku. Idac wzdluz torow kolejowych mozna potem dorzec do takiej
stawiku i tam sa te tunele (chyba nawet woda przez nie przeplywa). Po drodze
mozna isc na gorze (na wzniesieniu) lub dolem bezposrednio do stawiku ale
trzeba przejsc po krawedzi studni ! Mozna tam sie wybrac jakas grupa tylko kto
by chcial...
Ale zainspirowales mnie ta huta szkla bo przypomniala mi sie jedna rzecz. Moze
nie jest to opuszczone miejsce ale kilka lat temu cos odkrylem w poblizu huty
szkla ktora byla na ulicy Ryskiej (obok Sienkiewicza) czyli w miejscu gdzie
teraz jest Biedronka. Obok na ulicy Sienkiewicza jest skwerek przedzielony
ulica. Na jednej czesci stal do niedawna rosyjski czolg. Nie wiele osob o tym
wie ale na tej czesci gdzie jest czolg, tam obok przejscia dla pieszych
zakopany jest silnik czolgu i zalany betonem - i jest to widoczne bo beton
wystaje ponad ziemie.
Natomiast po drugiej stronie ulicy sa zakopane... pozostalosci po hucie
szkla !! Kiedys z kolegami kopalismy tam dziury bo chcielismy ustawic sobie
bramke do pilki noznej ale kopiac dziury w wielu miejscach natknelismy sie na
odpadki duzych kawalkow zielonego szkla. I to bylo niemal na calym obszarze
gdzie rosla trawa. Ciekawe prawda ?
Temat: silnik na docieraniu...
Co innego jakim olejem jest zalany silnik wyjezdzajacy z fabryki. Po pierwszych
8 000 kilometrach w nowej Hondzie mialem olej o lepkosci wody i kolorze blota
posniegowego.
Temat: Uwaga nadchodzi silna burza!!
woda na Młynarskiej na wysokości Stokrotki 50 cm kilka samochodów z zalanymi
silnikami
Temat: Obronili magisterki przy pomocy katapulty
hamownia wodna??
proszę bardzo, wystarczy silnik spalinowy zalać wodą i już jest hamownia. Piątka
z egzaminu zawodowego...
Temat: Grzywna za spienienie fontanny
Ale o co chodzi?? Ktoś się wykompał w fontannie dlatego dysze się zapchały i zalały silnik??????????? 400PLN za wymianę wody?? Toż mineralkę tam lejeta????
Temat: Ale sobie podwozie wymyłam ;)))
oznakowanie jezior...
tak się zastanawiam, czy w miejscach najgłębszych jezior nie powinny stanąć
jakieś znaki/tablice ostrzegawcze? Przecież tam można sobie nalać wody do auta,
jeśli sie ma niższe zawieszenie...albo silnik zalać.
Temat: chamstwo w mpk-skandal w tramwaju !!!
Nic Pani nie zrobia ,dostala prykaz .donosic i robic zdjecia kier..
i motorniczym.KIEDYS ZALALA SILNIKI= 0 KARY WJECHALA DO WODY NA
WOLNOSCI STRATA 7000ZL JA ROZBILEM WOZ ,,PLACILEM....
Temat: odpływ z pralki - na jakiej wysokości?
Se dawaj ten szlauch gdzie chcesz. Silnikowi pompy to wisi. Ja podałem wysokoć
najlepszą. A dlatego jest najlepsza, bo jeżeli kiedyś przytrafi Ci się awaria
polegająca na nie zatrzymaniu wody, to nie będziesz miała zalanego
pomieszczenia w którym stoi.
Temat: fiat ducato 92 r. woda w oleju ?
fiat ducato 92 r. woda w oleju ?
Witam, masz problem z wodą lub płynem w oleju silnik 2,5 ?
1 "Masełko" na korku
- nie grozna sprawa o ile nie podnosi się stan oleju, nie ubywa płynu w zbiorniczku i nie ma bąbelków podczas pracy silnika.Przyczyna: od pewnego czasu delikatnie dostaje się woda do oleju może to być winą złego odpowietrzania silnika
2 "Masełko" na korku i bagnecie
- Jest już problem, dostało się już sporo wody. Przyczyna:
o ile stan oleju na bagnecie jest podwyższony ( chyba że silnik bieże sporo oleju ) i są widoczne bąbelki podczas pracy silnika w zbiorniczku wskazuje na uszkodzenie uszczelki pod głowicą.
3 Nagły podwyższony stan oleju na bagnecie podczas mrozów , znikający płyn i sporo wydobywającej się pary z klawiatury podczas pracy silnika
- Jak silnik chodził na wodzie i został na mrozie (mimo spuszczenia wody z chłodnicy to i tak woda pozostanie w bloku )mogła wyskoczyć zaślepka wewnątrz bloku, prawdopodobnie puściła zaślepka na 3-cim tłoku od strony pompy wtryskowej(jest to do naprawy po zlokalizowanu, należy rozebrać miskę olejową aby się upewnić że to jest przyczyną, jak tak, to należy rozebrać chłodnicę, przewody wtryskiwaczy, zderzak jak potrzeba, zdjąć całą zewnętrzną zaślepkę pod którą jest ta nasza uszkodzona i ją po prostu równomiernie ostrożnie dobić, zalać płynem i upewnić się że jest ok, płyn nie leci przykręcić miskę i dobić drugą zaślepkę ) . Szybko dostająca się woda do oleju, olej będzie gęsty jak tawot im większy mróz (woda i mróz robi swoje) Olej do wymiany wraz z filtrem po wcześniejszym przepłukaniu silnika nowym olejem!
4 Jest mróz i auto ma problem odpalić podwyższony stan oleju a rozrusznik kręci jak by akumulator był słaby mimo ładowania o ile akumulator jest ok.
- możliwe że jak wyżej w p-3, aby silnik odpalił, można podgżać miskę olejową np kopciuchem, jak trochę pochodzi nawet bez wody to mu nic nie będzie a ciepły olej podczas mrozu ułatwi nam pozbycie się tej mazi.
Tak na koniec moja rada: jak masz silnik 2,5 z td to używaj dobrego oleju!
Można na złym oleju załatwić 4-korbowód.
Nigdy nie zalewaj silnika wodą zawsze płynem !!!
Pozdrawiam
Temat: Horror w Wawie
Horror w Wawie
Dziś po raz pierwszy byłam w kropce - co zrobić z motocyklem na
ulicy.
Złapała mnie ta ulewa na warszawskim Ursynowie. Przeczekałam w
pizzerii to, co wydawało mi się najgorsze. Jak już się nieco
uspokoiło - myślę: jadę, co mi tam deszcz i mokre ulice. Tak też
zrobiłam. Jakież było mije zaskoczenie, gdy po dojechaniu do
najbliższego skrzyżowania (dla warszawiaków - Dolinka
Służewiecka/Rosoła) okazało się, że na całej szerokości trzypasmowej
ulicy stoi woda niemal po progi samochodów. Część samochodziarzy
dziarsko forsowała wodę, a część przejeżdżała przez pas zieleni na
chodnik i tak próbowała ominąć "zalew" powstały w środku miasta.
Powiem Wam szczerze, że pierwszy raz zupełnie zgłupiałam. Woda
chlupała mi w rękawach (o rękawicach nie wspomnę) i w butach. W
bocznych sakwach telefony i komputer... Po prawej stronie wysoki
krawężnik i szeroki, nasiąknięty wodą trawnik, po lewej podobnie (a
nawet gorzej). Zatrzymałam się, wyłączyłam silnik i myślę.
Stwierdziłam, że nie przejadę przez tą wodę, bo chyba zalałabym
silnik (pytanie do Rodzynków - co wtedy?), na ten mokry pas zieleni
nie wjadę, a tym bardziej nie przepchnę przez niego moto. Jednym
słowem - totalna lipa.
Postanowiłam wię poprosić kogoś (w nieco gorszym samochodzie - żeby
nie ubrudził sobie ładnych i drogich bucików ), żeby pomógł mi
przepchnąć moją nieco obładowaną kawę przez krawężnik i trawę.
Jakież było moje pozytywne zdziwienie, gdy pierwszy polonez pick-up
się zatrzymał i mało elegancko ubrany pan (któremu bardzo
dziękuję ) wybawił mnie z opresji!!!
Dalej niestety nie było wiele lepiej, bo przede mną były jeszcze
dwie nieco płytsze przeprawy, które z dygotaniem serca pokonałam !
A po drugiej stronie Wisły - jakby inna rzeczywistość: słońce, suche
jezdnie i koszmarny upał.
I wiecie co - dawno tak nie byłam szczęśliwa, jak postawiłam moto w
garażu .
Powiedzcie mi, czy mieliście podobne przygody i jak wysoką wodę
można bezpiecznie pokonać motocyklem (to pewnie zależy też od
modelu)?
Mokro pozdrawiam, Aga
Temat: Kto zna czterosuw chłodzony wodą, poziomy cylinder
Tylko nie padnij!
Do deski "surfingowej" z napędem wodnoodrzutowym.
W tej chwili to już tylko zabawa.
Przez 8 lat razem z bratem dopracowaliśmy konstrujckę od podstaw aż do wersji
produkcyjnej. Nasza firma nazywała się "Motorsurf" i kiedy mieliśmy wchodzić do
produkcji EPA wprowadziła wymogi o czystości spalin silników zaburtowych i PWC.
Ponieważ używaliśmy lekkich 15 i 25 KM dwusuwów Mercurego (power head z
silników zaburtowych) wszystko poszło się... Nie dostaliśmy exemptions z EPA
więc małe bankructwo i perspektywa pracy aż do emerytury dla kogoś innego.
Wtedy jedynie Piaggio chciał zaprojektowac dla nas czterowsuw za... milion
dolarów. Tyle samo chciał Wankel Gmbh.
Teraz pewien Chińczyk z Michigan wprowadza do produkcji podobną deskę, tyle że
dwa razy cięższą - wszystko robione w Chinach, łącznie z silnkiem (GY6). To
skłoniło mnie do szukania czy jest jakiś inny silnik, może bardziej nadający
się. Ale nie mam już takiego zapału jak 15 lat temu gdy rozpoczynałem ten
projekt. Wtedy byłem praktycznie jedyny. Więc pozostała tylko zabawa.
Szkoda że wtedy firmy chińskie nie istniały w internecie...
Chińczyk chciał żebym został dyrektorem technicznym u niego, ale nie zgodziłem
się. Skoro tak czy inaczej mam pracować dla kogoś, nie chce mi się oddawać
dziesięciu lat doświadczenia z tym produktem za jakąś pensyjkę. Za 6 lat jak
facet będzie miał szczęście dopracuje się deski jaką my mieliśmy 10 lat temu.
Był to najtrudniejszy projekt nad jakim pracowałem w życiu. Nie dość że sam
musiałem na początku konstruować silnik, to jeszcze deska musiała być w stanie
wejść metr pod wodę z pracującym silnikiem i nie zalać go. A tu układ
dolotowym, wydech, że nie wspomnę o sterowaniu. Tak, to był projekt... Wszystko
inne przy nim to pryszcz.
Temat: diesel czy nie diesel - oto jest pytanie
Zwyczajnie trochę przegiąłeś z tym przebiegiem. W taki ludowozie to będziesz
musiał po 200 000 wymienić połowę elementów napędowy + olbrzymią ilość
elementów silnikowych, które są drogie.
Dodatkowo weź też pod uwagę fakt, iż diesel, jako silnik turboładowany (bo
wolnossący to chyba tylko okręty dziś napędza (i ludowozy niższej kalsy) musi
być uzytkowany ze szczególną dbałością o terminy zmian i jakość oleju.
Musisz zważyć, iż jakiś tam 1.9 tdi nie jest już tym samym silnikiem co diesel
w mercusiu "beczce", który na ludzie przekraczał 300-400 tys. km.
Przy normalnym przebiegu do 150-200 000 km ta oszczędność już maleje do
akceptowalnych granic, równoważących wyższą cenę zakupu silnika diesla.
Do teog, jak wspomniałe, musisz doliczyć remonty i naprawy, ktore w przypadku
diesla sa droższe.
Świece to koszt może 200 złotych. I w wielu samochodzach wymienia się co 100
tys. km, więc to jest całkiem pomijalny aspekt. Chodzi raczej o części
silnikowe.A tu benzyniak, z racji mniejszych stopni sprężania jest tańszy.
Całkiem nieuzasadnione jest wypisywanie bzdur o podatności benzynowca na wodę i
wilgoć. Czasy problemów z zapłonem z tym związanych minęły. A jakoś diesle
dalej ciężko zapalają w zimie, zwłaszcza jak właściciel chciał "zaoszczędzić"
na paliwie.
AH.. i jeżeli zaleje ci woda elektronikę, to ani diesel ani benzyna nie zapali,
bo nie będzie wtryskiwane paliwo.
Dodatkowo należy doliczyć koszt alternatywny posiadania diesla, czyli trucie
środowiska naturalnego.
Wiadomo, że większość myśli "aaa jeden mój diesel to już nie zwiększy
zanieczyszczeń" Ale niestety myślą tak miliony i uzbierała się banda...
W sumie, to jest to najważniejszy powód, dla którego wolę prowadzić benzynę.
A jak kogoś nie stać na paliwo, to niech zakupi fiata pandę, a nie żyje ponad
stan i szpanuje oktawką.
Czemu nie ogrzewasz swojego domu paląc śmieci? Przecież to chyba by cię
najtaniej wyszło? A co? Plastikowe opakowania znakomicie by ogrzały, nie mówiąc
już o tym, że nie płaciłbyś za gaz? A że byś wytruł rodzinkę, to inna sprawa.
CZYSTSZE SPALINY - CZYSTSZE SUMIENIE <
Temat: mienie "oddane miastu" przez hutę czwa
mienie "oddane miastu" przez hutę czwa
hutnik jestem i często widzę jak (chyba) bezrobotni zbierają złom na byłych
obiektach huty częstochowa.
w sumie to chodzi o jeden obiekt byłą pompownię smoły na zakładzie raków
obecnie znajduje się ona poza terenem huty, a to pozwala na demontaż części
stalowych, silników itd - SELW PILNUJE TO CO JEST WEWNĄTRZ OGRODZENIA
w sumie to im nawet nie żałuję, wiele razy demontowałem takie rzeczy i wiem
że to ciężki kawałek chleba
ale nie o tym kciałem napisać
TAM JEST PIĘĆ ZBIORNIKÓW PO SMOLE, SĄ ONE NIEOPRÓŻNIONE, NIEWYCZYSZCZONE,
JEDNYM SŁOWEM ZE SMOŁĄ,
dotąd było chłodno ale za kwile zacznie się cieplutko, smoła się troszkę
zagrzeje stanie się rzadsza, łatwiej bedzie ją zapalić
podjeżdżają tam samochody z palnikami do demontażu, niefachowy demontaż
dokonywany przez ludzi niewykwalifikowanych może skończyć się tragicznie
dwa z tych zbiorników są wpuszczone w ziemię, obecnie zalane wodą, ciekawe
czy juz się w nich ktoś utopił
I PRZY OKAZJI CO SIĘ STANIE JAK TA SMOŁA ZOSTANIE WYLANA NA TEREN WOKÓŁ
POMPOWNI, DOSTANIE SIĘ DO WÓD GRUNTOWYCH - pytanie retoryczne do służb
ochrony środowiska
czy nikogo już nie interesuje ten obiekt:
huta się go chyba pozbyła ma to poza swoim terenem
miasto ciekawe czy to przejęło, jesli nie to dlaczego pozwala, by takie
wrzody były na jej terenie
AAAA I PRZY OKAZJI KILKA MIESIĘCY TEMU ROZMAWIAŁEM O TYM Z DZIENNIKARKĄ
GAZETY WYBORCZEJ, OPISAŁEM JEJ DOKŁADNIE WSZYSTKO, TYLKO PODAŁEM WIĘCEJ
SZCZEGÓŁÓW NIŻ TERAZ, NIE ŚLEDZĘ WYDAŃ CZĘSTOCHOWSKICH, ALE PRZY ZBIORNIKACH
NIC SIE NIE DZIEJE tzn nie ma tam specjalistycznych ekip usuwających
zagrożenie dla środowiska
na koniec pytanie retoryczne:
co robią nasi urzędnicy (tylko mi nie piszcie, że sprawy nie znają)
co mają zamiar robić ludzie odpowiedzialni za to w hucie czwa?? ONI
DOKŁADNIE O TYM WIEDZĄ
Temat: Zdjęcia z tropienia Łódki :)
Gmina Łódź odbuduje koryto rzeki Łódki
tm miasta.gazeta.pl/lodz/1,35136,2530454.html
Kajak, łódka albo amfibia - w deszczowe dni to idealny dojazd na łódzką Zjazdową
- największy w Polsce rynek hurtowy. Władze Łodzi poinformowały, że to się zmieni
Ma dwadzieścia metrów długości i do metra głębokości. Niejeden maluch zalał tam
silnik, wielu kierowców zostawiło buty. Mowa o rozlewisku, które powstaje w
Łodzi przed wjazdem na giełdę rolną przy ul. Zjazdowej. Wystarczy większy
deszcz. "Zjazdową" odwiedzają codziennie tysiące sklepikarzy z Łodzi i rolników.
Nieraz pomstowali, że nie po to płacą miastu podatki, by potem brodzić w wodzie.
Problem wielokrotnie opisywaliśmy w "Gazecie". Rozlewisko powstaje, bo zanikło
koryto rzeki Łódki, do którego powinna spływać woda. Władze Łodzi właśnie
poinformowały, że wkrótce załatwią sprawę. - Wykupiliśmy już 42 działki. Wkrótce
gmina będzie właścicielem dwóch ostatnich. Wtedy odtworzymy naturalne koryto
rzeki - informuje Włodzimierz Tomaszewski, wiceprezydent Łodzi.
- Czekaliśmy na to 15 lat! Nareszcie władze Łodzi zauważyły problem. I to nie
tylko nasz, ale kilkunastu okolicznych firm - cieszy się Karol Karolak,
wiceprezes Zjazdowej.
Nie wszyscy wierzą jednak w deklaracje władz. - Wiele nam obiecywano. Uwierzymy,
gdy rozpoczną się prace - mówi właściciel jednej z firm przy ul. Zjazdowej.
Miasto zapowiada początek prac przy rewitalizacji na przyszły rok. Do
odtworzenia jest 1,5 km koryta Łódki. Choć będzie wybetonowane, na brzegach
gmina posieje trawę i posadzi drzewa. Rzeka będzie przepływać w malowniczy
sposób m.in. przez park Ocalałych. Inwestycja jest warta 3 mln zł.
Temat: "Sportowe" Filtry Powietrza - do eksperta
Jeszcze jedno
Badania robione przez wiele niezaleznych magazynow wskazuja na to ze:
- wlozenie nowej "mokrej" wkladki w miejsce standardowego filtra zwykle nie
poprawia osiagow wcale - jest efekt psychologiczny ale nic poza tym
- zalozenie filtra stozkowego w komorze silnika moze tylko pogorszyc osiagi bo
bedzie on ssal rozgrzane powietrze spod maski
- filtr stozkowy w blotniku daje poprawe (do 10%) glownie przez to ze zasyza
zimne powietrze ale istnieje ryzyko zalania go woda po wjezdzie w kaluze. Poza
tym poprawa jest bardzo rozna dla roznych rodzajow zasilania silnika - np. w
Hondzie mozna tylko pogorszyc ja bo fabryczny uklad zasilania powietrzem jest
tak zaprojektowany by wykorzystac rezonans do lepszego napelniania cylindrow.
Zmieniajac dlugosc dolotu zmieniamy czestotliwosc rezonansowa co moze dac
niespodziewane efekty. W samochodach z doladowaniem to generalnie pomaga, choc
nie zawsze bo czesto doladowanie i tak jest w stanie dostarczyc tyle powietrza
ile sie da wiec poprawienie dolotu niewiele daje. Akurat w moim Pontiacu dolot w
blotniku daje podobno duzo, bo pozwala na dostarczenie zimniejszego powietrza -
konstruktorzy nie wpadli/szkoda im bylo kasy na zamontowanie intercoolera i
kazdy stopien sie liczy.
- najlepszym rozwiazaniem (przy malych predkosciach) jest odpowiednio dobrany
filtr stozkowy wystawiony na zewnatrz przez maske. Odpowiednio dobrany - tak by
czestotliwosci rezonansowe byly odpowiednie. Niskie predkosci - przy wysokich na
masce jest podcisnienie.
W kazdym razie ja dotychczas nie zdecydowalem sie na zadne wieksze zmiany w
Pontiacu oprocz filtra K&N a w Hondzie nawet K&N nie zamierzam wkladac - bo i po
co. Osiagi sa wiecej niz zadowalajace a szkoda ryzykowac utraty gwarancji. Ale
jak mi odbije to zaloze cos takiego:
www.modacar.com/products/Honda/Accord/AirIntakes
Temat: Kierowcy BMW - zakały polskich dróg
Kierowcy BMW - zakały polskich dróg
Witam,
Już nie mam do nich siły;-( Dzisiaj na "drodze powiatowej"
szczęśliwy posiadacz BMW postanowił był ominąć dziury i zepchnął
mnie w krzaki. Nie hamował, po prostu chciał po mnie przejechać.
Wiedział,ze muszę ustąpić;-( Odjechał w pi...du. Nic się nie stało,
bo jechałam wolno i nie było drzewa. Do tego lało i tak mnie zalał
wodą, że nie widziałam, gdzie wjeżdżam;-(
Wczoraj kierowca BMW na remontowanej drodze, pełnej dziur i wyboi,
siedział mi na kuprze i trąbił, bym szybciej jechała, choć
widział,że droga usiana jest znakami ostrzegawczymi i jechać się nie
da szybciej;-( On nie wiedział o tym, że zaraz są pasy dla
pieszych,Ja wiedziałam.
Przedwczoraj kierowca BMW postanowił był wp....ić się przed mój
samochód w ostatnim możliwym momencie, po to bym musiała hamować,
choć mógł wjechać wcześniej, bo byłam daleko. Najwyraźniej chciał
mnie wkurzyć.
Ten sam kierowca zmieniał pasy jak porąbany, raz był na lewym, raz
był na prawym itd. W końcu wylądował przede mną na czerwonym
świetle,oczywiście, zajeżdżając mi drogę, bo jako frajerka hamowałam
silnikiem widząc pomarańczowe. Na zielonym wyrwał jak dziki mustang
i ominął łukiem samochody, które nie zdążyły zawrócić na
skrzyżowaniu. W efekcie kierowcy doznali szoku i chcieli się
zrewanżować wjeżdżając mi przed maskę.
Kiedyś, kiedyś, całkiem niedawno, kierowca BMW postanowił się
rozpędzić na Puławskiej i gdy zmieniałam pas śmignął pomiędzy mną a
samochodem na pasie prawym. Dodam,że patrzyłam w lusterka i był
baaaardzo daleko jak zaczynałam manewr, jakieś 150 metrów za mną.
Nie raczył hamować, wolał prześlizgnąć się pomiędzy dwoma
samochodami.Jechał z zawrotną prędkością. Mój samochód aż się
zakołysał;-)
itd.itp.
Mam dość!
I niech szacowni właściciele BMW nie wciskają kitu i nie tłumaczą,
że mnie zazdrość zżera. Nie zżera mnie zazdrość, za to zżera mnie
wściekłość, że muszę patrzyć jak piękny,szybki samochód staje się
samochodem pułapką,czy też odbezpieczonym granatem rzuconym pod moje
koła.
To na tyle.
Trochę mi lepiej;-)
Pzdr.
Inguszetia
Temat: alternatywne źródła energii
nie znasz się na elektrotechnice
myslacyszaryczlowiek1 napisał:
>>1. Przewód energetyczny nie może być kilka cm nad jezdnią. Każdy paproch,
>>listek itp.spowoduje zwarcie. Nawet bez paprocha upływ prądu do ziemi może być
>>znaczny (choć mówie to tylko na oko, nie potrafię tego oszacować tak od ręki).
>>2. Przewody energetyczne nie mogą być tak blisko siebie, ich rozstaw nie może
>>wynosic 5 cm - każdy paproch... itp. Już raczej z pół metra - metr.
>>3. Pomysł z zasilaniem w 5 cm rowku w jezdni w ogóle się nie nadaje, rowek
>>natychmiast zaleje woda, niosąca pył i brud i ulegnie on zamuleniu. I będzie
>>ten sam problem ze zwarciami.
>1. Jest izolacja, odwodnienie, nie słyszałem o paprochu 5cm, który się
>przesliżnie przez szczeliną wielkości 2cm.
>2.Wszystko zależy od napięcia.
>3. patrz 1
>4. Nie wiem jaki, ale skoro się robi elektyfikacje kolei i to się opłaca, skor
>robi się linie trolejbusowe i ...
Cztery odpowiedzi nie mają sensu.
Kanał w jezdni z przewodami, który miałby zasilać nawet dziesiątki aut na każdym
kilometrze autostrady. Każde auto o mocy 70kW przy napięciu 70V czerpałoby prąd
o natężeniu 1000A. To jest prąd dziesiątki razy większy niż prąd spawania stali!
I taki odpowiednik kilkudziesięciu spawarek w jednym miescu jedzie jeden za
drugim. W parę minut zespawane byłoby wszystko, i szyny zasilające i kanał i
styki elektryczne aut.
Ograniczanie mocy do 20 kW na auto niewiele poprawia, a przy przyśpieszaniu mamy
silnik Malucha rozpędzający masywne bryczki.
70 V już porazi przechodniów(wypadkowiczów) w czasie deszczu.
Podnoszenie napięcia do 1000V lub kilku tysięcy V (jak w trakcji kolejowej)
sprawia, że w czasie deszczu jest jedno wielkie gotowanie się "kanału" i
zabijanie wszystkiego co miało nieszczęscie postawić nogi w odległości kilku
metrów od drogi.
Temat: alternatywne źródła energii
Hej
No to tak w kwestii formalnej:
> przedstawia projekt samochodu - trolejbusu. Link
> www.members.lycos.co.uk/mymek/index2.html
Przeczytałem ten link i mam poważne zastrzeżenia do całego tego projektu. A oto
one:
1. Przewód energetyczny nie może być kilka cm nad jezdnią. Każdy paproch,
listek itp. spowoduje zwarcie. Nawet bez paprocha upływ prądu do ziemi może być
znaczny (choć mówie to tylko na oko, nie potrafię tego oszacować tak od ręki).
2. Przewody energetyczne nie mogą być tak blisko siebie, ich rozstaw nie może
wynosic 5 cm - każdy paproch... itp. Już raczej z pół metra - metr.
3. Pomysł z zasilaniem w 5 cm rowku w jezdni w ogóle się nie nadaje, rowek
natychmiast zaleje woda, niosąca pył i brud i ulegnie on zamuleniu. I będzie
ten sam problem ze zwarciami.
4. Koszt okablowania energetycznego całej sieci drogowej czy też jej znacznej
części jest astronomiczny.
5. Co z wandalizmem - już dziś złodzieje złomu potrafią od czasu do czasu
zdemontować przewody kolejowiej sieci trakcyjnej pod wysokim napięciem,
rozwieszone na słupach kilka metrów nad ziemią. Jak długo przetrwałyby przewody
o niższym napięciu ułożone na ziemi?
6. Co z protestami "zielonych" - już w tej chwili mówi się że autostrady w
Polsce (nieliczne wszak bardzo) przecinają naturalne szlaki migracji zwierząt,
co będzie jak odetniemy tak samo wszystkie drogi lub ich znaczną część.
7. Fałszywe jest postawione w tym tekście założenie że silnik elektryczny jest
tańszy od spalinowego - jeśli już to raczej jest na odwrót, z uwagi na obecność
znacznych ilości miedzi w uzwojeniu (chociaż zdaje mi się że koszty są być może
przy dzisiejszej technologii mniej więcej równe; dawniej elektryczne były
zdecydowanie droższe).
Temat: co robić z akumulatorem w zime???
moze troszke mija sie z tematem ale zacytuje wypowiedz z innego forum "Jest
jeszcze 1 dobry patetnt. Jak zalejesz baczysko do pełna i cie na to stac to
spoko ale jak bedzie w baku choc litr wolnej przestrzeni to zacznie odkładac sie
wilgoc. Proponuje wlac denaturat do baku (do benzyny w baku) bo woda niemiesza
sie z benzyna i beda potem problemy jak wpadnie ta woda do gaznika natomiast
woda miesza sie z denaturatem. Jak wlejemy z pul litra denaturatu do 10-15litrow
wachy to powstanie taka mieszanina ktora utrudni wodzie zbieranie sie w jednym
miejscu i ulatwi wymieszanie tej wody poprzez potrząsniencie baku. Acha. no i
oczywiscie ten denaturat niema zadnego wplywu na prace silnika potem bo tez sie
denaturat pali a pozatym jest go w stosunku do benzyny malo. Moze klamie piszac
ze niema ZADNEGO wplywu. Jakims tam znikomy ma ale tak malenki ze tas to
nieobchodzi. Chociaz z drugiej strony... Ja tam nigdy nietestowalem po
denaturacie motoru w deske i niewiem ale moze by i osiongi spadly. W kazdym
razie denaturat tak jak i ekstrakcyjna benzyna są "suchsze" od wachy zwyklej i
nie tak tluste i silnikowi raczej niejest dobrze jezdzic na tak malo oktanowej i
tak suchym paliwie. A wsumie pul litra na 10l to juz 5% a to napewno ma wpływ na
silnik i na jego zuzycie. przyspieszyc o 5 procent albo opuznic o 5% zuzycie
silnika to juz chyba jakis cel jest co? No w kazdym razie ja niemam kasy na nowe
tloki i wy jak chcecie to sobie lejcie ten denaturat ale ja niebede tego robil
bo mam jewszcze dobry silnik i zal by mi bylo. Kto to wogle wymislil tą bzdure z
tym denaturatem? ku.. jak mozna tym chlopakom na forum takie rady dawac?
Niektozy niewiedza i zalatwiom sobie potem silniki. Ludzie! Nielejcie denaturatu
do baku!!! .
Temat: problem z odpalaniem
Wode to bedziesz mial w zbiorniku gdy nalejesz denaturatu bo spirytus w nim
zawarty odparowuje, a zostaje po prostu woda! Co to znaczy dla ukladu zasilania
paliwem chyba kazdy wie? Z opisu usterki wynika, ze problem z silnikiem powstal
nie podczas jazdy na gazie tylko na benzynie, nie wiem jaki typ zasilania
posiada ta vectra, jednopunkt czy wtrysk wielopunktowy, jest to bardzo istotne
bo w przypadku wtrysku wielopunktowego nalezy starac sie aby przed wylaczeniem
silnika na nocny postoj zrobic przejscie na benzyne, a to w tym celu zeby
wtryskiwacze zostawic zalane paliwem na wielogodzinny przestoj! Silnik
eksploatowany na gazie pracuje w bardzo nieprzyjaznym dla siebie srodowisku
wydzielajac kwasne gazy oraz powodujac nieco wyzsza temperature spalania z
racji duzo wyzszej liczby oktanowej! Nie zostawiajac na noc silnika z
wtryskiwaczami zalanymi benzyna z czasem spowodujemy, ze koncowki wtryskiwaczy
zablokuja sie specyficznym osadem wytracajacym sie z benzyny. Jak on wyglada?
wystarczy nalac benzyny do czegos metalowego i po chwili wylac, czekamy chwile
i juz na sciankach zaczyna ukazywac sie bialy osad! W ten o to sposob bardzo
szybko przyczynimy sie do powstania dodatkowych klopotow w przypadku gdy
zabraknie nam gazu i bedziemy zmuszeni do jazdy na benzynie. Podobna sytuacja
dotyczy rowniez wtrysku jednopunktowego. Uklady wtryskowe maja do siebie to ze
sa urzadzeniami o bardzo duzej precyzji wykonania, posiadaja mikroskopijne,
kalibrowane dysze i niestety sa podatne na wszelkiego rodzaju zaklocenia w
podawaniu paliwa. Nie jestem w tym ekspertem, nie wymadrzam sie, ale to co
napisalem wiaze sie z tym, ze eksploatowalem kilka samochodow wyposazonych w
uklady zasilania wielopunktowe i przezylem to wszystko na wlasnej skorze.
Temat: zużycie paliwa Golf III
zbiornik to 55L
ja jeżdżę po mieście tak, aby po zmianie biegu "spaść" w okolice 2 tys. obrotów
(a masz ty obrotek? bo nie wszystkie miały, choć w każdym da się uruchomić
cyfrowy - poszukaj porad na vwgolf.pl i oblukasz sobie wtedy jakie to będą
prędkości), zresztą, jak muł pociągowy nie chce ciągnąć i słychać granie pod
maską to wiadomo, że obroty są za niskie. Spalanie w mieście bez katowania - ot
tak normalnie, czasem trza depnąć, żeby wbić się między auta na sąsiedni pas
itp., korki - 6-6,3 L latem, max. 6.8L ostatniej zimy (przy tych wariackich mrozach)
na trasie - jak się da, czasem trzeba przeciągnąć do 4500rpm bo nie ma czasu na
machanie lewarem przy wyprzedzaniu tira - ogólnie w przeciwieństwie do turbo
diesla ten im wyżej z obrotami tym lepiej ciągnie - prawie jak benzyna, ogólnie
jak jadę 60 i wypedzam to z trójki, jak do 90 to z czwórki, dopiero powyżej tego
z piątki - bo jest skuteczniej, spalanie na długich trasach nawet przy
intensywnym machaniu lewarem i częstym piłowaniu do 4000rpm nie przekroczyło
nigdy 5,2 - a przejezdzam trase długosci 600km w ~9h (ale na emeryta też się nie
opłaca - przejechałem raz 600km baaardzooo spoookojnie - trwało to 12h i
spalanie - 4,95 hehe), także warto popiłować, zachowując jednak szacunek dla
swoich uszu ;) (i 650tkm na budziku)
wniosek jest taki, że grunt to nie pałować na zimnym silniku - bo go po prostu
szkoda, potem jeździsz jak ci wygodnie, w takim dieslu spalanie min vs spalanie
max to różnica nie więcej niż 1L więc nie ma się o co zabijać - to nie TDCi
forda, gdzie jak depniesz to i 10L/100 zeżre
ps. zawsze zalewam pod korek, nie jestem bajkopisarzem, co zaleje za 20 zł i
potem wmawia że mu tyle samo kreska pokazywała jak przed tankowaniem i wychodzi
4,5L/100 albo i lepiej
podobno te silniki przeżywają średnio 700tkm bez remontu - więc albo jesteś już
po albo wszystko przed Tobą :)
ps. ta zabawka spali wszystko - ON, OR, OO, mazut, jakieś naftopochodne... oby
nie zawierało wody (poznasz szybko, które paliwo jest chrzczone wodą - przy tak
ograniczonej mocy silnika każdy KM jest na wagę złota, a jak nie to na stacji
przy kolejnym tankowaniu)
Temat: jak uratować zamrożone spryskiwacze?
Witaj,
2 razy ubiegłej zimy mi przyłapało więc cos wiem, kurcze jazda bez prozaicznego
spryskiwacza przypomina koszmar, takie małe a tak niedoceniane. No ale do
rzeczy. Nie każda konstrukcja samochodu powoduje, że po rozgrzaniu silnika
odmarza zbiorniczek, u mnie w hyunadi'u to nie pomagało, gdyż zbiorniczek jest
w nadkolu. Jesli masz dostęp do gniazdka to kawałek przedłużacza i farelka albo
nawet suszarka do włosów ( taka większa) powinny sprawę załatwić, ogrzewasz
zbiornik az wszystko odmarznie. z doświadczenia wiem, że z reguły mróz "łapie"
w okolicach pompki, więc tam radzę kierowac strumień goracego powietrza. Jak
pusci to wypompować całą letnią zawartośc ( najszybciej to zdjąć wężyk z
pompki, podnieść wycieraczki aby nie pracowały na szybie i załaczyć
spryskiwacz) Jesli masz dużo płynu w zbiorniczku to lepiej zrobic to w dwóch
turach, aby silniczek nie uległ spaleniu.
Jeśli nie masz mozliwości podpięcia się pod prąd, bądż masz gdzieś mocno ukryty
zbiornik, pozostaje trzecie wyjście, które ja przerabiałem. Wlewasz powoli do
zbiorniczka ciepłą wodę, ale nie gorącą!, odczekujesz aż odtaja i
wypompowywanie czas zacząć :). Jeśli miłeś duzo płynu w zbiorniku, tym samym
masz kupę lodu, to operację należy powtórzyć dopóki cały lód nie zginie.
Propnuję zbiorniczek zalać ciepłą wodą, poczekać z 10 min, a następnie za
pomocą jakiegoś wężyka ( zassać ) spuścić płyn. Czynność powtórzać do skutku. U
mnie wystarczyło 2 razy.
Jeśli odpuści zbiorniczek i pompka bedzie tłoczyć płyn, który mimo wszystko nie
trafia na szybę, pozostaje albo podgrzanie wszystkich wężyków i końcówki
spryskiwaczy, albo delikatny demontaż wszystkich wężyków i przeniesienie do
domciu. Na koniec pozostaje zalać zimowy płyn. Ja odkąd mi przyłapało w
ubiegłym roku 2 czy 3 razy teraz zimowy leję już we wrześniu :)
Powodzenia i daj znac jak sobie poradziłeś
Temat: Helmutxxl
Fakty o dzieciach:
Kiedy polejesz klaczki kurzu lakierem do wlosow, a potem bedziesz po
nich jeździc na wrotkach, moga sie zapalic.
Głos czteroletniego dziecka jest donosniejszy niz glosy ok. 100
doroslych w zatloczonej restauracji.
"Idę sie pobawic" i "piecyk mikrofalowy" nigdy nie powinny byc uzyte w
jednym zdaniu.
Jezeli zaczepisz psia smycz o wiatrak na suficie, silnik nie bedzie
mial sily obrocic 30-kilogramowego dziecka ubranego w psie szelki i
ubranko SuperMan'a.
Jednak jest wystarczajaco silny, aby ta sama smycza zedrzec farbe ze
wszystkich 4 scian w pokoju 3,5x3,5 m.
Pilki tenisowe zostawiaja slady na suficie.
Nie powinienes podrzucac pilek tenisowych, kiedy wiatrak na suficie
jest wlaczony.
Kiedy uzywasz wiatraka na suficie jako rakiety tenisowej, musisz
podrzucic pilke kilka razy, zanim zostanie odbita.
Skrzydlo wiatraka moze odbic pilke bardzo mocno.
Szyba w oknie (nawet potrojnym) nie zatrzymuje pilki uderzonej
skrzydlem wiatraka.
Plyn hamulcowy z Cloroxem powoduje powstawanie duzych ilosci dymu.
Szescioletnie dziecko potrafi rozpalic ogien nawet kamieniem, chociaz
36-letni mezczyzna mowi, ze takie cos mozliwe jest tylko na filmach.
Szklo powiekszajace pozwala na rozpalenie ognia nawet w pochmurny
dzien.
Kiedy jestes w butach z kolcami, lozko wodne uzyte jako boisko nie
przecieka... ono po prostu wybucha.
Duze lozko wodne zawiera ilosc wody wystarczajaca do zalania 200
metrow kwadratowych domu na glebokosc 8 cm.
Klocki LEGO przechodza przez przewod pokarmowy 4-letniego dziecka.
Klocki Duplo nie.
Klej SuperGlue jest na zawsze.
McGyver uczy wielu rzeczy, o ktorych nie chcemy wiedziec.
Tak samo Tarzan.
Nie wazne, ile zelatyny wsypiesz do basenu, nie mozesz chodzic po
wodzie.
Filtry basenowe nie lubia zelatyny.
Video nie wyrzuca kanapek, jesli nawet w reklamach pokazuja, ze tak.
Torby na smieci nie sa dobrymi spadochronami.
Kamyki w baku powoduja duzo halasu podczas jazdy.
Prawdopodobnie nie chesz wiedziec, jaki potem jest smrod.
Zawsze zajrzyj do piecyka, zanim go zaczniesz rozgrzewac.
Plastikowe zabawki nie lubia piecykow.
Straz pozarna zjawia sie po okolo 15 minutach od zgloszenia.
Cykl wirowania w pralce nie powoduje choroby morskiej u dzdzownic.
U kotow powoduje.
Koty wymiotuja wiecej, niz same waza.
Cisza niekoniecznie znaczy "nie ma sie co niepokoic".
Temat: Panowie Redaktorzy, a co tam z "Patrią"?
Panowie Redaktorzy, a co tam z "Patrią"?
Pp. Kalicki i Smoleński jakoś od pewnego czasu dziwnie milczą, nie docierają
chyłkiem do tajnych dokumentów, nie wypytują pragnących zachować anonimowość
informatorów... Być może ma to coś wspólnego z serią publikacji w prasie
branżowej (m.in. "NTW" i "Polska Zbrojna"), w których na rewelacjach "Nie"
i "GW" nie zostawiono suchej nitki. To może ja się na ich miejsce bezczelnie
wcisnę?
Okazało się otóż, że w czasie testów faktycznie jeden z transporterów zatonął
i się zapalił, tyle tylko że nie była to "Patria" a...hołubiona przez pp.
redaktorów i stalowowolskich związkowców "Pirania"! :-D Podczas prób
pozwoliła sobie ona nawet nie nabrać wody, ale zwyczajnie się utopić i to nie
w rwących nurtach Orinoko, tylko zwyczajnie w basenie ośrodka w Sulejówku.
Ten sam egzemplarz, po wyciągnięciu i osuszeniu, w trakcie prób terenowych
zatarł silnik tak dokumentnie, że powstał lokalny pożar, a stopione części z
tworzyw sztucznych zalały i zablokowały w iment mechanizmy. Awaria była tak
poważna, że nie dało się jej usunąć w warunkach polowych i przed dalszym
etapem testów trzeba było wymienić cały powerpack (czyli silnik zblokowany z
układem przeniesienia mocy). Tak więc faktycznie dzwonili, tyle że nie w tym
kościele co trzeba.
Zaś jeśli chodzi o konkurencyjnego Steyer "Pandura" to dziwnym trafem
niedawno wyszło na jaw, że zastępca b. ministra Komorowskiego ds.
technicznych, gen. Adam Tylus, w trakcie pełnienie funkcji był ni mniej ni
więcej a...doradcą firmy "Steyer", którą kilkakrotnie odwiedzał w okresie
bezpośrednio poprzedzającym rozpisanie przetargu; jak twierdzi, bez wiedzy
swojego przełożonego (trzymajcie mnie, bo peknę!). Nic zatem dziwnego, że
ufni w poparcie polityczne Austriacy zaoferowali cenę wyższą o 40% od
konkurentów i zostali wyśmiani przez komisje przetargową :-D Ciekawe, że o
całej sprawie "Trybuna" napisała już parę tygodni temu, zamieszczając nawet
krótką rozmowę z owym generałem, tymczasem w "GW" nie było o tym ani sylaby.
Czyżby "ostatni sprawiedliwy" Komorowski znajdował się pod specjalną ochroną?
Pytanie raczej retoryczne...
Oj Panowie, Panie, a podobno nie jest wam wszystko jedno :-(((
Temat: Czas wprowadzić trochę humoru - kursy dla pań.:)
Dla Oki i jej męża - prawdy o dziecku.
Kiedy polejesz kłaczki kurzu lakierem do włosów, a potem będziesz po
nich jeździć na wrotkach, mogą się zapalić.
Głos czteroletniego dziecka jest donośniejszy niż głosy ok. 100
dorosłych w zatłoczonej restauracji.
"Idę się pobawić" i "piecyk mikrofalowy" nigdy nie powinny być użyte w
jednym zdaniu.
Jeżeli zaczepisz psią smycz o wiatrak na suficie, silnik nie będzie
miał siły obrócić 30-kilogramowego dziecka ubranego w psie szelki i
ubranko SuperMan'a.
Jednak jest wystarczająco silny, aby tą samą smyczą zedrzeć farbę ze
wszystkich 4 ścian w pokoju 3,5x3,5 m.
Piłki tenisowe zostawiają ślady na suficie.
Nie powinieneś podrzucać piłek tenisowych, kiedy wiatrak na suficie
jest włączony.
Kiedy używasz wiatraka na suficie jako rakiety tenisowej, musisz
podrzucić piłkę kilka razy, zanim zostanie odbita.
Skrzydło wiatraka może odbić piłkę bardzo mocno.
Szyba w oknie (nawet potrójnym) nie zatrzymuje piłki uderzonej
skrzydłem wiatraka.
Płyn hamulcowy z Cloroxem powoduje powstawanie dużych ilości dymu.
Sześcioletnie dziecko potrafi rozpalić ogień nawet kamieniem, chociaż
36-letni mężczyzna mówi, że takie coś możliwe jest tylko na filmach.
Szkło powiększające pozwala na rozpalenie ognia nawet w pochmurny
dzień.
Kiedy jesteś w butach z kolcami, łóżko wodne użyte jako boisko nie
przecieka... ono po prostu wybucha.
Duże łóżko wodne zawiera ilość wody wystarczającą do zalania 200
metrów kwadratowych domu na głębokość 8 cm.
Klocki LEGO przechodzą przez przewód pokarmowy 4-letniego dziecka.
Klocki Duplo nie.
Klej SuperGlue jest na zawsze.
McGyver uczy wielu rzeczy, o których nie chcemy wiedzieć.
Tak samo Tarzan.
Nie ważne, ile żelatyny wsypiesz do basenu, nie możesz chodzić po
wodzie.
Filtry basenowe nie lubią żelatyny.
Video nie wyrzuca kanapek, jeśli nawet w reklamach pokazują, że tak.
Torby na śmieci nie są dobrymi spadochronami.
Kamyki w baku powodują dużo hałasu podczas jazdy.
Zawsze zajrzyj do piecyka, zanim go zaczniesz rozgrzewać.
Plastikowe zabawki nie lubią piecyków.
Prawdopodobnie nie chcesz wiedzieć, jaki potem jest smród.
Straż pożarna zjawia się po około 15 minutach od zgłoszenia.
Cykl wirowania w pralce nie powoduje choroby morskiej u dżdżownic.
U kotów powoduje.
Koty wymiotują więcej, niż same ważą.
Cisza niekoniecznie znaczy "nie ma się co niepokoić".
Temat: Czego sie nauczylem od dziecka...
Czego sie nauczylem od dziecka...
Jezeli zaczepisz psia smycz o wiatrak na suficie, silnik nie bedzie
mial sily obrocic 30-kilogramowego dziecka ubranego w psie szelki
i ubranko SuperMan'a.Jednak jest wystarczajaco silny, aby ta sama smycza
zedrzec farbe zewszystkich 4 scian w pokoju 3,5x3,5 m.
Pilki tenisowe zostawiaja slady na suficie.
Nie powinienes podrzucac pilek tenisowych, kiedy wiatrak na suficie
jest wlaczony.
Kiedy uzywasz wiatraka na suficie jako rakiety tenisowej, musisz
podrzucic pilke kilka razy, zanim zostanie odbita.
Skrzydlo wiatraka moze odbic pilke bardzo mocno.
Szyba w oknie (nawet potrojnym) nie zatrzymuje pilki uderzonej skrzydlem
wiatraka.
Plyn hamulcowy z Cloroxem powoduje powstawanie duzych ilosci dymu.
Kiedy jestes w butach z kolcami, lozko wodne uzyte jako boisko nie
przecieka... ono po prostu wybucha.
Duze lozko wodne zawiera ilosc wody wystarczajaca do zalania 200 metrow
kwadratowych domu na glebokosc 8 cm.
Klocki LEGO przechodza przez przewod pokarmowy 4-letniego dziecka. Klocki
Duplo nie.
"Idz sie pobawic" i "piecyk mikrofalowy" nigdy nie powinny byc uzyte w jednym
zdaniu.
Klej SuperGlue jest na zawsze.
McGyver uczy wielu rzeczy, o ktorych nie chcemy wiedziec.Tak samo Tarzan.
Niewazne, ile zelatyny wsypiesz do basenu, nie mozesz chodzic po wodzie.
Filtry basenowe nie lubia zelatyny.
Video nie wyrzuca kanapek, jesli nawet w reklamach pokazuja, ze tak.
Torby na smieci nie sa dobrymi spadochronami.
Zawsze zajrzyj do piecyka, zanim go zaczniesz rozgrzewac.
Plastikowe zabawki nie lubia piecykow.
Cykl wirowania w pralce nie powoduje choroby morskiej u dzdzownic.
U kotow powoduje.
Koty wymiotuja wiecej, niz same waza.
Cisza niekoniecznie znaczy "nie ma sie co niepokoic".
Temat: Silnik turbinowy dla notebooka
O rany.Toć tu właśnie o to chodzi, nie wiem czy to z twojej strony ironia, czy
naprawdę nic nie kumasz. Jasne że chodzi o zespół prądotwórczy, miniaturowy
silniczek napędzający miniaturową prądnicę wytwarzającą prąd do tego notebooka
czy czegoś. Tyle że zrobić mikroskopijną prądniczkę nie jest tak trudno, już z
10 lat temu całkiem sensowne wychodziły czy może i dawniej. Ale zrobić mikro-
silniczek spalinowy to już zupełnie inna para kaloszy. Szok byłby, jakby
kolesiom to wyszło. To naprawdę moze oznaczac pewną rewolucję. Nie ma do
dzisiaj sensownej metody magazynowania energii elektrycznej, o czym łatwo
przekonać się, np. zaglądając pod maskę samochodu osobowego. Ważący ze 20 kg
akumulator może zmagazynować tyle energii żeby kilka razy zakręcić elektrycznym
rozrusznikiem. Taka sama ilość paliwa płynnego (20 kg = jakieś 25 l benzyny) do
silnika spalinowego to ilość energii wystarczająca na przejechanie ze 300 km.
Gdyby zamiast baterii w elektrycznych urządzeniach przenośnych umieścić
taką "mikroelektrownię", skok ich możliwości byłby niewiarygodny, notebook
zamiast kilku godzin pracowałby na "baterii" co najmniej kilka dni, telefon
komórkowy pewnie z rok, przenośne wiertarki czy wkrętarki zyskaŁyby zupełnie
nową jakość, trudno to sobie w ogóle wyobrazić.
Słabe punkty tej technologii są w zasadzie dwa - odprowadzanie ciepła i
odprowadzanie spalin (zwłaszcza wody, bo gazowe składniki to powiedzmy że jakoś
sobie wylecą). Z tak malutkiego silniczka odpływ ciepła jest bardzo słaby i
trzeba się nakombinować by się sam z siebie nie ugotował. Przypuszczam że można
by tak zakręcić by paliwo go chłodziło, np. zasilać toto "płynnym gazem" do
zapalniczek, który wyparowując zabiera bardzo dużo ciepła; ale i tak chyba
byłoby to bardzo gorące urządzenie. No i wyprowadzenie spalin tak by nie
przeszkadzały użytkownikowi, nie buchały mu prosto w nos, a zarazem para wodna
nie mogła z nich kondensować we wnętrzu zasilanego urządzenia
np.elektronicznego, bo jak je zaleje to będą zwarcia i po krzyku.
Temat: Panowie redaktorzy, a co tam z 'Patrią'?
Panowie redaktorzy, a co tam z 'Patrią'?
Pp. Kalicki i Smoleński jakoś od pewnego czasu dziwnie milczą, nie docierają
chyłkiem do tajnych dokumentów, nie wypytują pragnących zachować anonimowość
informatorów... Być może ma to coś wspólnego z serią publikacji w prasie
branżowej (m.in. "NTW" i "Polska Zbrojna"), w których na rewelacjach "Nie
i "GW" nie zostawiono suchej nitki. To może ja się na ich miejsce bezczelnie
wcisnę?
Okazało się otóż, że w czasie testów faktycznie jeden z transporterów zatonął
i się zapalił, tyle tylko że nie była to "Patria" a...hołubiona przez pp.
redaktorów i stalowowolskich związkowców "Pirania"! :-D Podczas prób
pozwoliła sobie ona nawet nie nabrać wody, ale zwyczajnie się utopić i to nie
w rwących nurtach Orinoko, tylko zwyczajnie w basenie ośrodka w Sulejówku.
Ten sam egzemplarz, po wyciągnięciu i osuszeniu, w trakcie prób terenowych
zatarł silnik tak dokumentnie, że powstał lokalny pożar, a stopione części z
tworzyw sztucznych zalały i zablokowały w iment mechanizmy. Awaria była tak
poważna, że nie dało się jej usunąć w warunkach polowych i przed dalszym
etapem testów trzeba było wymienić cały powerpack (czyli silnik zblokowany z
układem przeniesienia mocy). Tak więc faktycznie dzwonili, tyle że nie w tym
kościele co trzeba.
Zaś jeśli chodzi o konkurencyjnego Steyer "Pandura" to dziwnym trafem
niedawno wyszło na jaw, że zastępca b. ministra Komorowskiego ds.
technicznych, gen. Adam Tylus, w trakcie pełnienie funkcji był ni mniej ni
więcej a...doradcą firmy "Steyer", którą kilkakrotnie odwiedzał w okresie
bezpośrednio poprzedzającym rozpisanie przetargu; jak twierdzi, bez wiedzy
swojego przełożonego (trzymajcie mnie, bo peknę!). Nic zatem dziwnego, że
ufni w poparcie polityczne Austriacy zaoferowali cenę wyższą o 40% od
konkurentów i zostali wyśmiani przez komisje przetargową :-D Ciekawe, że o
całej sprawie "Trybuna" napisała już parę tygodni temu, zamieszczając nawet
krótką rozmowę z owym generałem, tymczasem w "GW" nie było o tym ani sylaby.
Czyżby "ostatni sprawiedliwy" Komorowski znajdował się pod specjalną ochroną?
Pytanie raczej retoryczne...
Oj Panowie, Panie, a podobno nie jest wam wszystko jedno :-(((
Temat: Co odkryły dzieci :)
Co odkryły dzieci :)
nie wiem czy znacie czy nie, ale wrzucam
Kiedy polejesz klaczki kurzu lakierem do włosów, a potem będziesz po
nich jeździć na wrotkach, mogą się zapalić.
Glos czteroletniego dziecka jest donośniejszy niż glosy ok. 100
dorosłych w zatłoczonej restauracji.
Jeżeli zaczepisz psia smycz o wiatrak na suficie, silnik nie będzie
miął siły obrócić 30-kilogramowego dziecka ubranego w psie szelki i
ubranko Supermana. Jednak jest wystarczająco silny, aby ta sama smyczą
zedrzeć farbę ze wszystkich 4 ścian w pokoju 3,5x3,5 m.
Piłki tenisowe zostawiają ślady na suficie.
Nie powinieneś podrzucać piłek tenisowych, kiedy wiatrak na suficie jest
włączony.
Kiedy używasz wiatraka na suficie jako rakiety tenisowej, musisz
podrzucić piłkę kilka razy, zanim zostanie odbita.
Skrzydło wiatraka może odbić piłkę bardzo mocno.
Szyba w oknie (nawet potrójnym) nie zatrzymuje piłki uderzonej
skrzydłem wiatraka.
Płyn hamulcowy z Cloroxem powoduje powstawanie dużych ilości dymu.
Sześcioletnie dziecko potrafi rozpalić ogień nawet kamieniem, chociaż
36-letni mężczyzna mówi, ze takie cos możliwe jest tylko na filmach.
Szkło powiększające pozwala na rozpalenie ognia nawet w pochmurny dzien.
Kiedy jesteś w butach z kolcami, łóżko wodne użyte jako boisko nie
przecieka... ono po prostu wybucha.
Duże łóżko wodne zawiera ilość wody wystarczająca do zalania 200
metrów kwadratowych domu na głębokość 8 cm.
Klocki LEGO przechodzą przez przewód pokarmowy 4-letniego dziecka.
Klocki Duplo nie.
"Idź się pobawić" i "piecyk mikrofalowy" nigdy nie powinny być użyte w
jednym zdaniu.
Klej SuperGlue jest na zawsze.
McGyver uczy wielu rzeczy, o których nie chcemy wiedzieć.
Tak samo Tarzan.
Nie ważne, ile żelatyny wsypiesz do basenu, nie możesz chodzić po
wodzie.
Filtry basenowe nie lubią żelatyny.
Video nie wyrzuca kanapek, jeśli nawet w reklamach pokazują, ze tak.
Torby na śmieci nie są dobrymi spadochronami.
Kamyki w baku powodują dużo hałasu podczas jazdy.
Prawdopodobnie nie chcesz wiedzieć, jaki potem jest smród.
Zawsze zajrzyj do piecyka, zanim go zaczniesz rozgrzewać.
Plastikowe zabawki nie lubią piecyków.
Straż pożarna zjawia się po około 15 minutach od zgłoszenia.
Cykl wirowania w pralce nie powoduje choroby morskiej u dżdżownic.
U kotów powoduje.
Koty wymiotują więcej, niż same waza.
Cisza niekoniecznie znaczy "nie ma się co niepokoić".
Temat: Jestem kostką z Podzamcza, gdzie reszta?
Trochę więcej... o jak twierdzi Yaroslav czy może Jarosław
hitlerowskiej kostce brukowej. Kostka układana przez skazańców w
układzie łukowym, materiał przedwojenny ( i bynajmniej nie ze
Strzegomia hehe). Pewnie Jarosław czy też Yaroslav nie wie, iż obecna
ulica Podzamcze została poszerzona względem poprzedniej ( jeszcze
powojennej) i była zamknięta po obu stronach pierzeją kamienic o
różnych wysokościach. Chodnik przy obecnej ul.Podzamcze ( od
Straszewskiego do Powiśla ) był ułożony z porfirowych płyt
chodnikowych, a ulica była wybrukowana. To ta subtelna różnica, jak
widzę Jarosław czy też Yaroslav nie rozróżnia lub nie doczytał. Dziś
został tylko bruk zalany asfaltem, porfir zniknął. Co do mieszkańców
i ich potrzeb zaopatrzenia w media. Wszystkie przewody wykonane są
wzdłuż ulicy w pasie chodnika ( obecnie z płyt betonowych) oraz już
za pasem drogi brukowanej. Źli mieszkańcy,nie zasługują na media
które zapewne Jarosław czy tez Yaroslav posiada w swym mieszkaniu
pewnie gdzieś w Nowej Hucie. Wina się zmniejsza jednak, bo wodę, gaz
i prąd mamy poprowadzone w w pasie zaginionego chodnika.
Co do wywózki. Szpiegowski wątek wymyślony przez nowohuckiego
Yaroslava van Sherlock'a Holmes'a blednie. Patrząc na ślady
samochodów i pogubionych na trasie wywózki kostek łatwo stwierdzić
czy samochody jechały Powiślem czy Zwierzyniecką. Ryk silników i
zapach spalin wyczuwalny do późnego wieczora zadziwiał, bo jakoś
niezwykle szybko pozbyto się tego "hitlerowskiego bruku" hehe. Być
może pośpiech podyktowany był terminem robót,tylko których? Tych na
Podzamczu, czy na prywatnych podjazdach? Słaby wątek Jarosławie czy
tez Yaroslavie. A co do spaceru na obcasach. Zaczynam wątpić w podpis
autora postów, może to Jarosława pisze , skoro tak bliskie i bolesne
są Jej czy tez Jemu problemy złamanych szpilek, wypadniętych fleków,
czy skręconych kostek...cóż...
Na koniec już Jarosławie(o) zapewniam, że ktokolwiek przechodzi obok
Wawelu nie zachwyca się pofałdowanym i dziurawym asfaltem lecz kostką
brukową granitową i płytami chodnikowymi porfirowymi np. na
ul.Kanoniczej, które dopełniają charakteru miejsca. Podejrzewam
jednak, że to Jarosław czy też Jarosława nie rozumie mieszkając
gdzieś w wybetonowanej i wyasfaltowanej, wpisanej do rejestru
zabytków, ( bo już 50-cio letniej)nie hitlerowskiej hehe Nowej Hucie.
Ars non habet osorem nisi ignorantem.
Temat: Na pamiatke zakonczenia 60 rocznicy II W.S.
Tych smutnych w szaruych kapeluszach,to rozpoznasz na kilometr,w drugiej
powiesci zrobilem z nimi rozprawe.
Wujaszku bylem jeden z nieklicznych ktory penetrowal MRU jeszcze w latach 60-
tych podczas pracy mojej w Geofizyce i to jeszcze aby bylo ciekawiej solo.Trzy
razy schodzilismy przez zamurowana wywalona dziure przez moich strzalowych.Byl
to bunkier Panzerwerk pomiedzy Kalawa a idacym na polnoc trzecim bunkrze.W tym
czasie w Nietoperku stacjonowali Rosjanie.Schodzilismy ponad 20 polpieter
budowlanych w dol.Podrodze mijalo sie kondygnacje gdzie byla jeszcze kompletna
aparatura do miotaczy plomieni,pelne sale panzerfaustow zebranych przez saperow
i zamurowane.
Wyprawy w grupie byly ciekawe,ale solo troche warjackie.Z wrazenia snilo sie mi
po nocach.Zejsc samemu w takie kazamaty to po paru kilometrach nerwy zaczely
puszczac.Nie boje sie ale przyznam sie szczerze mozna sie bylo bac.Naprawde
balem sie.Pozniej jak lazilem po Obersalzbergu kolo Berchtesgaden to czulem sie
znacznie lepiej , ale w tych czasach jeszcze bylo niebezpiecznie za wzgledu na
dziadkow z SS.Dzisiaj juz nie zyja,jest inna atmosfera ale w tamych czasach to
dwa razy zycie ratowalem, ucieczka na bosaka aby bylo ciszej.
Slask ma ciekawe nieodkryte rzeczy,ale niestety aktualne do dzisiaj i tego nikt
nie ruszy.
Piszac takie opowiadania mozna wstawiac fakty autentyczne ,ale nie trzeba sie
trzymac dat i dokladnie niczego to nie jest zadna rozprawa tylko mile
ciekawe,porywajace i robiace wrazenie, dobrze lekko sie czytajace powiesci.
Generacja urodzona w czasie wojny po wojnie i ich dzieci wzrastrajace w tym
klimacie zawsze szukaja czegos co pasjonowalo ich rodzicow stad widze ze was
tez pociaga.Dlatego trzebacos fajnego skojarzyc.Naprzyklad Jezioro Miedwie kolo
Szczecina,tam w czasie wojny niemcy zbudowali osrodek badawczy i uruchomili
produkcje torped akustycznych,testy sie odbywaly na Jeziorze,fabryka byla
podzoiemna jest zalana.natomiast testy morskie w poletku doswiadczalnym
miedzy Jurata a troszke ponizej Jastarni na zalewie jest taki stary wystajacy z
wody bunkier z napisem Torpedownia.Ten kolo Juraty to jest w swietnym
stanie.Tam dokonywano wszystkichj pomiarow i wystrzalow zwiazanych z torpedami.
Napisalem krotkich duzo opowiadan i wsadzilem ku uciesze czytelnikow na Forum
Odkrywcy.Tez wielu myslao ze to prawda.Wiele lat pracowalem an tych terenach w
Geofizyce czlowiek znalk zakamarki opowiesci od miejscowych,troche szperalem w
archiwum akt dawnym w Nurnbergu,gdszie sa zachowane wszystkie dokumenty
dotryczace drugiej wojny swiatowej.
Ten temnat nie na to forum cos pomysle i wymysle i bedzie wesolo.Oczywiscie
musi byc duzo silnikow,gdzy inaczej niebedzie pasowac tuitaj.
Pzdr.Sky.
Temat: Barbarossa-ciekawostki.
Musieli nie musieli Aso ale innego wyboru jeśli chodzi o Anglików po prostu nie
mieli! Ostatnie zamówienie na Valentiny zostało złożone w 1943 roku(ostatnia
partia 381 sztuk została dostarczona w 1944 r),kiedy to zdecydowano zaprzestać
budowy i pozyskiwania czołgów lekkich W OGÓLE! Wszystkich wersji Valentina
pozyskano 3332 sztuki w latach 1941-44 a T-70/T-70M w latach 1942-1943
wyprodukowano 8226 sztuk czyli w ciągu 2 lat wyprodukowano o 59 sztuk
Radzieckich czołgów mniej niż przez 6 lat czołgów Valentine w ogóle w dwóch
krajach! Po za tym w 1943 roku ostatni raz zamówiono czołgi i u Amerykanów - 255
M3A1 Stuart!
- Aso jeśli chodzi o ten samolot to nie była to żadna "resztka z pańskiego
stołu" tylko zwykły bubel! Samoloty używane były w 6.Oddzielnym Skrzydle
Korygowania Artylerii,którego zadaniem było zgodnie z nazwą korygowanie ognia
ciężkiej artylerii ale i też utrzymywanie łączności,bliskie rozpoznanie i
operacje specjalne NKWD czyli zrzut agentów na tyły wroga! W 1942 roku 6.OKZ
został przekształcony w 12.Eskadrę Korygowania Artylerii( w tym czasie
dysponował TYLKO 2 samolotami O-52) i przezbrojony w samoloty IŁ-2KR! Ostatnie 2
samoloty(jeszcze jeden został skierowany do jednostki ze szkoły lotniczej) tego
typu miała na stanie 13.Armia Lotnicza 1 maja 1944 roku!
- Aso samolot ten dyskwalifikowało w oczach Rosjan to ,że nie mógł zabierać
żadnego uzbrojenia bombowego! Wszystkie zadania ,które wykonywał w ZSRR ,z
nawiązką wykonywały starsze od niego i dużo prostsze w budowie, eksploatacji i
obsłudze samoloty Po-2!
- Aso w takich warunkach jak w ZSRR to samoloty P-40 nie były eksploatowane
nigdzie na świecie! Po za tym tam gdzie były eksploatowane "nie zapominano" o
wysyłaniu części zamiennych!
- Znaczy się skoro wyniki Radzieckich badań nie miały nic wspólnego z
rzeczywistością to czemu wszystkie problemy z pękaniem chodnic oleju i
gęstnieniem płynów hydraulicznych skończyły się jak ręką odjąć po zalaniu
Radzieckimi olejami i płynami chłodniczymi???!
- Aso KAŻDA specyfikacja ma pewną tolerancję jeśli chodzi o podawanie
temperatur eksploatacyjnych - w życiu nie uwierzę ,że po przekroczeniu -1
stopnia zakładanych parametrów i przy co 1,5 - 2 godzinnym rozgrzewaniu silników
płyn ten nabierał właściwości...zwykłej wody! Podejrzewam ,że w tym wypadku
akurat Rosjanie dość rzetelnie określili przedział temperatury zamarzania płynu
"Preston"!
-Pozdrawiam !
Temat: ulewa i od razu powódź na drogach!
Gwałtowna ulewa nad Warszawą i okolicami
Grzegorz Lisicki, cube2007-08-12, ostatnia aktualizacja 2007-08-13
10:26
Tunel na Globusowej we Włochach. Starszy mężczyzna wjechał do niego
maluchem i utknął w wodzie. Strażak podczepia linę, żeby go
wyciągnąć Fot. Jan Zamoyski / AG
Samochód runął z wiaduktu przy Dworcu Gdańskim, a inne utykały w
zalanych tunelach. Opieszała pomoc służb PKP we Włochach, gdzie woda
uwięziła malucha ze starszym mężczyzną
Fot. Jan Zamoyski / AG
Zalany silnik samochodu zgasł
Fot. Jan Zamoyski / AG
Wóz strażacki wydobywa malucha w stronę Globusowej
Fot. Jan Zamoyski / AG
Mały fiat wjechał Globusową do tunelu koło dworca we Włochach.
Strażak podczepiał linę, żeby wyciągnąć auto z uwięzionym w środku
kierowcą
Fot. Jan Zamoyski / AG
Starszy pan nareszcie jest wolnyOk. godz. 17 z południowego wschodu
nadciągnęła w niedzielę ciemnogranatowa chmura. Chwilę później lunął
deszcz i zerwał się gwałtowny wiatr. Wody było tak dużo, że
kanalizacja burzowa nie nadążała jej odprowadzać. Wiele ulic
błyskawicznie zamieniło się w potoki. Straż pożarna dostała mnóstwo
wezwań do zalanych piwnic i podwórek.
Potop w tunelach
Woda podtopiła tunele pod torami kolejowymi we Włochach, w Ursusie i
Żyrardowie. Sięgającą do połowy samochodu kałużę na Globusowej
próbowali pokonać tylko najodważniejsi śmiałkowie. Według dyżurnego
technicznego miasta wypompowanie wody z tego tunelu należało do
służb PKP. Być może dlatego pierwsze ekipy ratunkowe pojawiły się na
miejscu dopiero ok. godz. 19. I wcale się nie spieszyły. - Bo to
samo spłynie - zapewniał reportera "Gazety" jeden z fachowców.
O tej samej porze na Globusową zawitała policja. Przedtem ruchem
musieli kierować pracownicy nadzoru Zarządu Transportu Miejskiego.
Autobusy linii 106 i 189, a także samochody puszczali okrężną trasą
przez ul. Popularną i Techników.
Niestety, woda jakoś nie chciała odpływać. Za to tunel próbowali
forsować kierowcy. Pewien 70-latek przecenił możliwości swojego
malucha i utknął w bajorze na amen. Ok. godz. 20.30
fotoreporter "Gazety" obserwował, jak wyciągali go strażacy. W
przejściu na antresoli tunelu zebrało się ok. 30 osób. Niecodzienny
widok upamiętniali, robiąc zdjęcia aparatami komórkowymi. Kibicowali
starszemu panu, gdy przejeżdżający obok autobus spowodował falę,
która zniosła malucha o metr. Strażacy uratowali kierowcę po
dziesięciu minutach od naszego przyjazdu.
Z wiaduktu na tory
Wiele szkód wyrządził silny wiatr. W całej Warszawie złamał ok. 30
drzew, m.in. na ul. Szerokiej w Kawęczynie. Tam drzewo zwaliło się
na linię energetyczną. W domach w tej okolicy zgasło światło. A w
al. Dzieci Polskich w Międzylesiu walący się pień zerwał linię
telekomunikacyjną.
W wielokilometrowym korku, który zaczynał się przed Magdalenką,
kierowcy stali godzinę aż do Piaseczna. Warszawiacy wracający
tamtędy z weekendu meldowali nam, że woda zalała na Puławskiej
przejazd pod wiaduktem linii kolejowej do EC Siekierki. Ok. 19.30
strażacy zdołali wypompować większość wody.
Dużo szczęścia miał kierowca bmw, który przeżył niezwykle groźny
wypadek: jadąc wiaduktem przy Dworcu Gdańskim, wpadł w poślizg i
runął na tory kolejowe. Kierowcy nic się nie stało - uciekł z
miejsca wypadku.
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
Temat: 22 maja 1968. W tył zwrot, na dno
Kto pyta,nie błądzi!
Poniżej odniosę się do kilku stwierdzeń ze strony "zielonych diabłów" n/t
katastrofy SCORPIONA.
1)PRZYCZYNA KATASTROFY MOGŁA LEŻEĆ POZA PRZEDZIAŁEM TORPEDOWYM.
Jeśli przedział torpedowy jako jedyny nie został zgnieciony przez ciśnienie
(nie implodował) co jednoznacznie potwierdzają zdjęcia wraku-to znaczy że
został zalany jako pierwszy i to on pociągnął SKORPIONA na dno.Woda w zalanym
przedziale miała to samo ciśnienie co woda na zewnątrz;na tej zasadzie ryby
głębinowe bezpiecznie pływają na dnie Rowu Mariańskiego (>12
km.głębokości).Pozostałe przedziały zgniotło potworne ciśnienie podczas
opadania okrętu zanim woda zdołała je wypełnić.O ile mi wiadomo ani wyrzutnik
śmieci ani rury z wodą do pierwotnego obwodu chłodzenia reaktora nie znajdują
się w przedziale torpedowym.
2)DLACZEGO CAŁKOWITE ZALANIE AKUMULATORA TORPEDY NIE POWODUJE POŻARU A
CZĘŚCIOWE POWODUJE?
Przy całkowitym zalaniu akumulator daje prąd napędzający śrubę torpedy.Pracuje
ona przez krótki czas bo torpeda albo uderza w cel (lub zostaje zdezaktywowana)
albo akumulator zwyczajnie się wyczerpuje.Wobec krótkiego czasu pracy
akumulatora nie ma co sobie zawracać głowy jego chłodzeniem.Amerykańskie wozy
wyścigowe typu DRAGSTER też nie mają układu chłodzenia silnika bo ich zadaniem
jest jak najszybsze przejechanie dystansu 300-400 metrów-zanim rozgrzany motor
zacznie się topić wyścig jest już zakończony...Jeśli natomiast akumulator
zostaje zalany częściowo to nie daje on prądu (lub raczej daje b.słaby) i śruba
nie rusza.Jednak reakcja chemiczna wewnątrz zachodzi i stopniowo rozgrzewa
akumulator aż osiąga on temperaturę zapłonu.To może trwać nawet godzinami nie
zauważone.
3)BRAK ŚLADOW ROZERWANIA PRZEDZIAŁU PRZEZ WYBUCH.
Jeśli zawarty w głowicy materiał HBX wybuchł od pożaru a nie od impulsu
zapalnika to zaszło tzw "spalanie detonacyjne" zbyt słabe by rozerwać kadłub
ale wystarczające aby go rozstrzelnić.Sam kadłub sztywny nie musiał w ogóle
pęknąć wystarczyło aby została naruszona szczelność któregoś z 3 włazów
prowadzących z przedziału torpedowego na zewnątrz.
4)SPALANIE DETONACYJNE GŁOWIC TORPED NIE ZATOPIŁO USS SARGO.
Ponieważ okręt stał wynurzony na nabrzeżu to nie działało na niego żadne
ciśnienie (poza atmosferycznym n.p.m.).W samolocie stojącym na lotnisku można
spokojnie wybić dziurę w kadłubie i nic się nie stanie,jeśli to samo zrobić na
wysokości 12 km. to eksplozywna dehermetyzacja rozwali kadłub na strzępy.
W raporcie US NAVY jest tylko stwierdzenie że "kadłub sztywny nie doznał
uszkodzeń" nie ma natomiast nic o tym jak wyglądały np.uszczelki włazów.Ponadto
ten wybuch był poprzedzony długotrwałym pożarem który rozpoczął się w tyle
okrętu,w maszynowni-należy więc sądzić że załoga była ewakuowana a włazy
pootwierane na zewnątrz.Nie było więc problemu ciśnienia wybuchu w zamkniętej
przestrzeni.Brak więc jakichkolwiek parareli z katastrofą SCORPIONA.
5)STAN TECHNICZNY OKRĘTU BYŁ ZŁY I TO SPOWODOWAŁO KATASTROFĘ.
To prawda.Marynarze nazywali SCORPIONA "kupą złomu".Okręt był żle remontowany i
nie najlepiej utrzymany.Jedną z irytujących przypadłości była tendencja do
nagłego wpadania kadłuba w bardzo silne wibracje rezonansowe.Prawdopodobnie
takie właśnie wibracje dopomogły w pęknięciu wadliwej membrany w akumulatorze
torpedy.Pierwotnie miała ona pękać od przeciążenia wywołanego odpaleniem
torpedy z wyrzutni.Jak z tego widać hipotezy o złym stanie okrętu i złej
jakości torped wcale się nie wykluczają ale przeciwnie-zazębiają.
Nie można oczywiście wykluczyć innej awarii spowodowanej zaniedbaniami obsługi
SCORPIONA ale w świetle pozostałych dowodów jest to mało prawdopodobne (jak 1
do 100 albo mniej).
6)W PRZYPADKU POŻARU TORPEDY MANEWR GORĄCEJ JAZDY NIE MÓGŁ BYĆ RATUNKIEM.
100% zgoda.O tym napisałem w poprzednim poście.Napisałem też dlaczego w/g mnie
kapitan taki rozkaz wydał.
7)SPRAWA SAMOSTORPEDOWANIA LUB SAMOZATOPIENIA.
Sam autor strony uznał to za mało prawdopodobne.
******
REASUMUJĄC,wszystko wskazuje na pożar akumulatora torpedy,spalanie detonacyjne
i roztrzelnienie przedniej sekcjii kadłuba jako przyczynę tragedii.Nie można ze
100% pewnością wykluczyć innych przyczyn,tak jak np.nie można ze 100%
stwierdzić jaki miały faktycznie przebieg obie katastrofy promów
kosmicznych.Można jednak ustalić prawdopodobną przyczynę z dokładnością 99.9%
ale te pół promila niepewności zawsze pozostaje...
Pozdrawiam.
Temat: iveco
iveco
Witam!
Taki problem mam. Kupilem Iveco jak w temacie (Iveco Daily 2.0 TD 35C11 2001
r.), auto to mialo miec wymieniany rozrzad przy 180k mil. Takowy KIT zakupilem
(pasek, dwie rolki, pompe wody). Dwa dni przed wymiana zaczela cieknac pompa
wody, chcac nie chcac musialem z taka wrocic ponad 1000km do domu (stan plynu
byl sprawdzany co 50 km, auto nie bylo przegrzane, temp max na termometrze
byla 85*C. Ogolni to na poczatku myslalem ze to chlodnica, wiec zalalem takim
czyms co niby mialo ja uszczelnic... ale to jednak nie chlodnica, to pompa).
Nadszedl dzien wymiany: panowie zalozyli pasek, rolki, dokupili jakis uchwyt o
ktorym nie wiedzialem i jakas ceramiczna tulejke. DOszlo do pompy... zalozyli
ja takze... ale... Odpalaja silnik, silnik pracuje sobie zeby go sprzawdzic
czy wszycko OK i okazalo sie za jakim cudem po 10 min pompa wody sie zatarla.
I zonk :/ Kupilem oryginalna IVECO w servisie... to oni dzwonia do servisu ze
ona sie zatarla i chca druga a ta odsylaja. Dostali druga, zalozyli i niby
dzialalo.
Jade w trase, gereralnie nie duzo jakies 1500km. Po 5-7h pada predkosciomierz.
Zaczal falowac, po pol h spadl na zero i musialem odczytywac predkosc z nawigacji.
Gereralnie w tym samym momencie temp podskoczyla do nieco powyzej 80*C -
jechalem caly czas z predkoscia 115km/h.
Po 700km zatrzymuje sie na stacji, dolewam ON. Zauwarzylem ze nieco
smierdzialo spalenizna jak wsiadalem do auta(nie wylanczam silnika na
stacjach) .No nic, dzida w trase... jade jakies 10km i tragedia sie zaczyna...
Generalnie moje Iveco to autolaweta, wiec czy wszystko ok sprawdzam co jakies
20ms. W pewnym momencie widze bialy dym z bokow auta... mysle qrfa turbo
siadlo... zajezdnia po 5 sek wylanczam auto.
Spogladam po maske a tam ujzalem zachodzace slonce nad zatoka jamajska xD.
Syt tyglada tak: zatarla sie pompa. Na tej pompie jest jakis krazek do ktorego
przymocowane jest wisko i wiatrak. WIec ten krazek tak sie nagrzal od tracego
paska... ze praktycznie plonal. Wiec wisko oderwalo sie z wiatrakiem, zerwalo
pasek i niby tyle.
To byl opis mojej fascynujacej podrozy odbytej 3 dni temu... pomoc drogowa
wlekla mnie prawiec 20h do domu :/
Pytanie jest: Jakim cudem jest mozliwe zatarcie sie w tak krotkim czasie pompy
wody??? Czy mechanicy w zakladzie to totalne bezmuzgi, czy spowodowane jest to
jakas wada w silniku? Poprzednia pompa tylko ciekla, ale sie nie zatarla.
Uprzejmie prosze o pomoc, bo bede w gazecie jako oskarzony o wypatroszenie
czlowieka... Evil or Very Mad
Okazalo sie ze powodem ktorego popsulo sie iveco bylo przestarzale jakies
sprzegloelektromagnetyczne w wiatraku Sad| jakis kawalek matalu oderwal sie od
konstrukcji co spowodowalo ze oderwal sie wiatrak i popsul to co naisalem u
gory cenna naprawy to okolo 450 funtow:((((((
Pytanie do was czy oplaca sie to robic czy nie Sad jakie mogo byc nastepstwa
tego i czy auto dalej bedzie moglo wyruszyc na droge ???
Temat: K-19
Gość portalu: Misza napisał(a):
>
> Masz racje. Powiem jeszcze ze wlasnie odtwarzenie rol oficerow mnie
najbardziej
>
> wkurzylo w filmie. Amerykanie jak zawsze zrobili na swoj maner zeby bylo
> ciekawiej i zeby opluwac stroj a na prawde im naplewac... Na radzieckiej
lodzi
> podwodnej oficerowie to autorytet, a dowodca to Bog :)
Niektórzy oficerowie zachowywali się jednak "nie po Bożemu". Zatiejew wspomina
kapitana inzyniera Bałabanowa, ktory wpadł na pomysł aby skrzynki po artykułach
żywnosciowych wyrzucić przez przewód do usuwania śmieci pod wodą. Niestety w
przewodzie utknęła jakaś deska. Wtedy Bałabanow postanowił otworzyć pokrywy
przewodu z obu stron, aby wypchnąć deskę za burtę. Co prawda okręt był na
powierzchni, ale jego zanurzenie wynosiło ok. 9 metrów, co oznacza że do
pomieszczeń trysnęła woda pod ciśnieniem 1 atmosfery. Bałabanow oblany wodą
ochłonął i próbował osuszyć przedział, ale słona woda zalała już część
instalacji, w tym silniki klimatyzacji i odsalania wody morskiej.
Tragikomiczne jest to, że Bałabanow był dowódcą dywizjonu do walki o żywotność
okrętu. Taki debil miał dbać o przeżycie okrętu w warunkach bojowych. Gdyby
swój pomysł zrealizował w zanurzeniu, to nic by okrętu nie uratowało. Zatiejew
miał jednak duże kłopoty, żeby się go pozbyć bo Bałabanow był synem jakiegoś
ministra.
Na pokładzie K-19, w czasie feralnego rejsu, znajdował się jeszcze jeden
dowódca okrętu podwodnego, ale w chatakterze praktykanta przed objęciem własnej
jednostki - Władimir Fiodorowicz Piercyn. Wcześniej był pierwszym zastępcą
dowódcy K-14. I ten oto Piercyn, razem z komisarzem K-19 - Aleksandrem
Iwanowiczem Szypowem, stchórzyli i próbowali buntować marynarzy, aby zmusić
dowódcę do wysadzenia załogi na wyspie Jan Mayen. Zatiejew twierdzi, że nie
złożył o tym meldunku w dowództwie.
Mam jeszcze jedno spoztrzeżenie, dotyczące wyglądu bazy, przedstawionej na
filmie. Ktoś tu miał zastrzeżenia, że wyglądała jak wioska rybacka. I o to
chodzi, że baza właśnie taka była - istne zadupie!!! Mieściła się w Zatoce
Zapadniaja Lica, będącej fiordem wyżłobionym przez ujście rzeki. Do fiordu
można było dotrzeć drogą morską z Zalewu Motowskiego oraz droga lądową, gruntową
(!), z miejscowości UraGuba położonej w odległości 27 km. Od UraGuby do
najbliższej szosy było kolejne 27 km polnej drogi. Innego dojazdu nie było. W
styczniu 1961r drogi zostały zasypane na kilka metrów śniegiem, a sztorm odciął
dostawy drogą morską. W bazie zabrakło wody pitnej, bo przedtem czerpano ją z
jezior w sopkach (kraterach wygasłych wulkanów), które teraz pozamarzały. Wtedy
K-19 uruchomił reaktory i za pomocą swoich stacji uzdatniania wody morskiej,
zapewniał jej dostawy dla całej bazy.
Na K-19 poświęcili swoje życie:
kapitan Jurij Nikołajewicz Powitiew;
podporucznik Borys Korcziłow;
bosman Borys Iwanowicz Ryżykow;
bosmanmat Ordoczkin;
mat Kaszenkow;
marynarze: Sawkin, Charitonow, Pieńkow.
[*]
Temat: K-19
mac.card napisał:
> > podwodnej oficerowie to autorytet, a dowodca to Bog :)
>
> Niektórzy oficerowie zachowywali się jednak "nie po Bożemu".
> Zatiejew wspomina
> kapitana inzyniera Bałabanowa, ktory wpadł na pomysł aby skrzynki po
artykułach
>
> żywnosciowych wyrzucić przez przewód do usuwania śmieci pod wodą. Niestety w
> przewodzie utknęła jakaś deska. Wtedy Bałabanow postanowił otworzyć pokrywy
> przewodu z obu stron, aby wypchnąć deskę za burtę. Co prawda okręt był na
> powierzchni, ale jego zanurzenie wynosiło ok. 9 metrów, co oznacza że do
> pomieszczeń trysnęła woda pod ciśnieniem 1 atmosfery. Bałabanow oblany wodą
> ochłonął i próbował osuszyć przedział, ale słona woda zalała już część
> instalacji, w tym silniki klimatyzacji i odsalania wody morskiej.
> Tragikomiczne jest to, że Bałabanow był dowódcą dywizjonu do walki o
żywotność
> okrętu. Taki debil miał dbać o przeżycie okrętu w warunkach bojowych.
W kazdej rodzinie znajdzie sie czarna owca :)
> Gdyby
> swój pomysł zrealizował w zanurzeniu, to nic by okrętu nie uratowało.
Zatiejew
> miał jednak duże kłopoty, żeby się go pozbyć bo Bałabanow był synem jakiegoś
> ministra.
Aaaa. To wszystko wyjasnia.. :) Taki sebil trafil do alademii przez ojca a
otrzymal stanowsko oficera po walce za zywotnosc bo nic innego mu dac nie
mogli ;)))
> Na pokładzie K-19, w czasie feralnego rejsu, znajdował się jeszcze jeden
> dowódca okrętu podwodnego, ale w chatakterze praktykanta przed objęciem
własnej
> jednostki - Władimir Fiodorowicz Piercyn. Wcześniej był pierwszym zastępcą
> dowódcy K-14. I ten oto Piercyn, razem z komisarzem K-19 - Aleksandrem
> Iwanowiczem Szypowem, stchórzyli i próbowali buntować marynarzy, aby zmusić
> dowódcę do wysadzenia załogi na wyspie Jan Mayen. Zatiejew twierdzi, że nie
> złożył o tym meldunku w dowództwie.
Szkoda. Musial wsadzic tego dupka do wiezienia.
> Mam jeszcze jedno spoztrzeżenie, dotyczące wyglądu bazy, przedstawionej na
> filmie. Ktoś tu miał zastrzeżenia, że wyglądała jak wioska rybacka. I o to
> chodzi, że baza właśnie taka była - istne zadupie!!! Mieściła się w Zatoce
> Zapadniaja Lica, będącej fiordem wyżłobionym przez ujście rzeki. Do fiordu
> można było dotrzeć drogą morską z Zalewu Motowskiego oraz droga lądową,
gruntową
> (!), z miejscowości UraGuba położonej w odległości 27 km.
Nie o to mi chodzilo. Po prostu zobacz uwaznie brzeg bazy w filmie - przeciez
tam stoja typowe domy rybackie... tyle ze kanadyjskie ;)) Moj tata mowi ze w
rzeczywistosci wygladalo duzo gorzej :)))
POzdr
Misza
Temat: Wczasy z ITAKĄ - Dream Paradise: obóz przetrwania
Wczasy z ITAKĄ - Dream Paradise: obóz przetrwania
Witam, dziś wróciłam z wczasów w tym hotelu. Mam nadzieję, że
ostrzegę wiele osób, które zamierzają tam spedzić swój wymarzonu
urlop. Mój post jest długi, ale to i tak tylko w skrócie...
Hotel nie jest polożony 100m od morza, a około 300m. Istotnym faktem
jest, iż bezpłatna plaża hotelowa jest w odległości około 4000 m, na
plaży w pobliżu hotelu leżaki są płatne. Nie jest prawdą, że do
centrum Side jest 1 km, jest około 2,5 km (dobre pół godziny na
piechotę). Stan hotelu to jakieś 15 lat wysługi bez remontu.
Wyjątkiem są odnowione ściany w kilku pokojach. Zadbanego, zielonego
ogrodu, o którym wspomina ITAKA, przez 2 tygodnie pobytu, nisetety,
nie zaobserwowałam. Zaobserwowałam natomiast psie odchody na
szlakach komunikacyjnych hotelu. Do dyspozycji gości jest recepcja,
jednak język angielski jest dla obsługi nie lada wyzwaniem, z
wyjątkiem zwrotu "How are you?", należy posługiwać się językiem
migowym. Punktu wymiany walut nie ma, nie ma także room serwisu,
dostępu do internetu. A pisanie o bogatym programie animacyjnym to
naprawdę szczyt ludzikiej wyobraźni, ponieważ program animacyjny
jest jedynie na papierze, wywieszony przy basenie, do tego wyłącznie
w języku rosyjskim. W ciągu dwóch tygodni hotel aż 2 razy zafundował
nam 10-minutowy pokaz baletu wodnego, raz był aerobik, to tyle z
bogatego programu hotelowych animacji. Mini bar to stara, otęchła,
do tego pusta lodówka, która działa tylko gdy jest się w pokoju.
Sejf płatny dodatkowo, ale należy się w niego zaopatrzyć jeśli nie
chce się stracić wszystkich pieniędzy po "wizycie" sprzątaczki w
pokoju (około 4 osoby okradzione z gotówki i biżuterii w ciągu
tygodnia). Napisałam "wizyta" sprzątaczki, gdyż nikt w pokojach nie
sprzątał, sprzątaczka składała jedynie na łózku brudne ręczniki,
przejechała brudną ścietą po środku podłogi i to tyle sprzątania,
ale cóż...musiała przecież miećczas na szabrowanie. Klimatyzacja,
jak i pomieszczenia zagrzybiałe i śmierdzące. Opcja All Inclusive to
najciekawsza rzecz w tym hotelu, ponieważ jedzenie było dostępne
tylko o dokładnej godzinie rozpoczęcia pory np. obiadowej, która
trwała od 12.30 do 14.00. Jednak przyjście o godz. 13.00 powodowało
konieczność stołowania się w okolicznych knajpkach, ponieważ nic już
nie było w hotelowej stołówce. Ciekawym zjawiskiem była również
walka o sztućce, talerze, szklanki - każdy łapał za swoje, bo ciągle
brakowało, po czym ociekający potem z gorąca (pomieszczenie nie
klimatyzowae) cierpliwie stał w kolejce z nadzieją, że uda mu się
jeszcze na coś "załapać". Z napojów alkoholowych serwowane było
tylko piwo, zazwyczaj ciepłe, pozostałe alkohole mogliśmy kupić
sobie sami, ponieważ butelki po wódce, ginie, rumie i raki były
notorycznie puste, a jeżeli już ktoś z gości zauważył, że "rzucili
alkohol do baru", napotykała go miła niespodzianka w postaci wody w
butelkach nalewanej wprost z kranu w basenowej toalecie. Soków ze
świeżych owoców nikt z gości na oczy nie widział w tym hotelu. Sport
i rekreacja to również ciekawy temat do dyskusji, ponieważ basen był
(cóż, że woda nie wymieniana przez nasz 2-tygodniowy pobyt) ale nie
ze zjeżdżalniami, ale jedną zjeżdżalnią, włączaną wyłącznie na
życzenie gości, ponieważ "silnik się psuł". Leązki były, owszem,
parasole zapupiono na drugi dzień po naszym przyjeździe, ponieważ na
całym bazenie było 5 leżaków. Dla dzieci, niestety, NIC oprócz 2
uszkodzonych huśtawek i brudnich stolików, NIE BYŁO. Dodam, iż
szumnie nazwany mini klub dla dzieci usytuowany był pod wiatą
baraku, zabawki było tak nagrzane słońcem, że moje dziecko się
oparzyło po tym, jak usiadło na huśtawkę. Placu zabaw, o którym jest
napisane na stronie, NIESTETY, NIE MA. Jedyną atrakcją jest brodzik
z brudną, nie wymienianą przez minimum tygodnie, wodą. Programu
animacyjnego dla dzieci również nie było. W hotelu łamane są
wszelkie zasady higieny, bhp, uczestniczka mojego turnusu paskudnie
złamała nogę po tym, jak poślizgnęła się na schodach zalanych wodą z
klimatyzatorów. Jeśli ktoś chce jechać na obóz przetrwania lub na
wczasy odchudzające dla ludzi o mocnych nerwach, szczerze polecam
Hotel Dream Paradise.
PS. Miejscowi ludzie, powiedzieli mi, że hotelrok w rok zmienia
nazwę z powodu złych opinii o tym, co się tam dzieje.
Temat: ITAKA - skandal i oszuści!!!
ITAKA - skandal i oszuści!!!
Witam, dziś otrzymałam odpowiedź na grupową reklamację dotyczącą
wczasów w hotelu Dream Paradise z ITAKĄ...dostaniemy 360 PLN
rekompensaty na parę za stracone 2 tygodnie urlopu.
Mam nadzieję, że ostrzegę wiele osób, które zamierzają tam spedzić
swój wymarzonu urlop. Mój post jest długi, ale to i tak tylko w
skrócie...
Hotel nie jest polożony 100m od morza, a około 300m. Istotnym faktem
jest, iż bezpłatna plaża hotelowa jest w odległości około 4000 m, na
plaży w pobliżu hotelu leżaki są płatne. Nie jest prawdą, że do
centrum Side jest 1 km, jest około 2,5 km (dobre pół godziny na
piechotę). Stan hotelu to jakieś 15 lat wysługi bez remontu.
Wyjątkiem są odnowione ściany w kilku pokojach. Zadbanego, zielonego
ogrodu, o którym wspomina ITAKA, przez 2 tygodnie pobytu, nisetety,
nie zaobserwowałam. Zaobserwowałam natomiast psie odchody na
szlakach komunikacyjnych hotelu. Do dyspozycji gości jest recepcja,
jednak język angielski jest dla obsługi nie lada wyzwaniem, z
wyjątkiem zwrotu "How are you?", należy posługiwać się językiem
migowym. Punktu wymiany walut nie ma, nie ma także room serwisu,
dostępu do internetu. A pisanie o bogatym programie animacyjnym to
naprawdę szczyt ludzikiej wyobraźni, ponieważ program animacyjny
jest jedynie na papierze, wywieszony przy basenie, do tego wyłącznie
w języku rosyjskim. W ciągu dwóch tygodni hotel aż 2 razy zafundował
nam 10-minutowy pokaz baletu wodnego, raz był aerobik, to tyle z
bogatego programu hotelowych animacji. Mini bar to stara, otęchła,
do tego pusta lodówka, która działa tylko gdy jest się w pokoju.
Sejf płatny dodatkowo, ale należy się w niego zaopatrzyć jeśli nie
chce się stracić wszystkich pieniędzy po "wizycie" sprzątaczki w
pokoju (około 4 osoby okradzione z gotówki i biżuterii w ciągu
tygodnia). Napisałam "wizyta" sprzątaczki, gdyż nikt w pokojach nie
sprzątał, sprzątaczka składała jedynie na łózku brudne ręczniki,
przejechała brudną ścietą po środku podłogi i to tyle sprzątania,
ale cóż...musiała przecież miećczas na szabrowanie. Klimatyzacja,
jak i pomieszczenia zagrzybiałe i śmierdzące. Opcja All Inclusive to
najciekawsza rzecz w tym hotelu, ponieważ jedzenie było dostępne
tylko o dokładnej godzinie rozpoczęcia pory np. obiadowej, która
trwała od 12.30 do 14.00. Jednak przyjście o godz. 13.00 powodowało
konieczność stołowania się w okolicznych knajpkach, ponieważ nic już
nie było w hotelowej stołówce. Ciekawym zjawiskiem była również
walka o sztućce, talerze, szklanki - każdy łapał za swoje, bo ciągle
brakowało, po czym ociekający potem z gorąca (pomieszczenie nie
klimatyzowae) cierpliwie stał w kolejce z nadzieją, że uda mu się
jeszcze na coś "załapać". Z napojów alkoholowych serwowane było
tylko piwo, zazwyczaj ciepłe, pozostałe alkohole mogliśmy kupić
sobie sami, ponieważ butelki po wódce, ginie, rumie i raki były
notorycznie puste, a jeżeli już ktoś z gości zauważył, że "rzucili
alkohol do baru", napotykała go miła niespodzianka w postaci wody w
butelkach nalewanej wprost z kranu w basenowej toalecie. Soków ze
świeżych owoców nikt z gości na oczy nie widział w tym hotelu. Sport
i rekreacja to również ciekawy temat do dyskusji, ponieważ basen był
(cóż, że woda nie wymieniana przez nasz 2-tygodniowy pobyt) ale nie
ze zjeżdżalniami, ale jedną zjeżdżalnią, włączaną wyłącznie na
życzenie gości, ponieważ "silnik się psuł". Leązki były, owszem,
parasole zapupiono na drugi dzień po naszym przyjeździe, ponieważ na
całym bazenie było 5 leżaków. Dla dzieci, niestety, NIC oprócz 2
uszkodzonych huśtawek i brudnich stolików, NIE BYŁO. Dodam, iż
szumnie nazwany mini klub dla dzieci usytuowany był pod wiatą
baraku, zabawki było tak nagrzane słońcem, że moje dziecko się
oparzyło po tym, jak usiadło na huśtawkę. Placu zabaw, o którym jest
napisane na stronie, NIESTETY, NIE MA. Jedyną atrakcją jest brodzik
z brudną, nie wymienianą przez minimum tygodnie, wodą. Programu
animacyjnego dla dzieci również nie było. W hotelu łamane są
wszelkie zasady higieny, bhp, uczestniczka mojego turnusu paskudnie
złamała nogę po tym, jak poślizgnęła się na schodach zalanych wodą z
klimatyzatorów. Jeśli ktoś chce jechać na obóz przetrwania lub na
wczasy odchudzające dla ludzi o mocnych nerwach, szczerze polecam
Hotel Dream Paradise.
PS. Miejscowi ludzie, powiedzieli mi, że hotelrok w rok zmienia
nazwę z powodu złych opinii o tym, co się tam dzieje.
Temat: Dream Paradise (***) - SIDE
Dream Paradise (***) - SIDE
Witam, wróciłam z wczasów w tym hotelu. Mam nadzieję, że
ostrzegę wiele osób, które zamierzają tam spedzić swój wymarzonu
urlop. Mój post jest długi, ale to i tak tylko w skrócie...
Hotel nie jest polożony 100m od morza, a około 300m. Istotnym faktem
jest, iż bezpłatna plaża hotelowa jest w odległości około 4000 m, na
plaży w pobliżu hotelu leżaki są płatne. Nie jest prawdą, że do
centrum Side jest 1 km, jest około 2,5 km (dobre pół godziny na
piechotę). Stan hotelu to jakieś 15 lat wysługi bez remontu.
Wyjątkiem są odnowione ściany w kilku pokojach. Zadbanego, zielonego
ogrodu, o którym wspomina ITAKA, przez 2 tygodnie pobytu, nisetety,
nie zaobserwowałam. Zaobserwowałam natomiast psie odchody na
szlakach komunikacyjnych hotelu. Do dyspozycji gości jest recepcja,
jednak język angielski jest dla obsługi nie lada wyzwaniem, z
wyjątkiem zwrotu "How are you?", należy posługiwać się językiem
migowym. Punktu wymiany walut nie ma, nie ma także room serwisu,
dostępu do internetu. A pisanie o bogatym programie animacyjnym to
naprawdę szczyt ludzikiej wyobraźni, ponieważ program animacyjny
jest jedynie na papierze, wywieszony przy basenie, do tego wyłącznie
w języku rosyjskim. W ciągu dwóch tygodni hotel aż 2 razy zafundował
nam 10-minutowy pokaz baletu wodnego, raz był aerobik, to tyle z
bogatego programu hotelowych animacji. Mini bar to stara, otęchła,
do tego pusta lodówka, która działa tylko gdy jest się w pokoju.
Sejf płatny dodatkowo, ale należy się w niego zaopatrzyć jeśli nie
chce się stracić wszystkich pieniędzy po "wizycie" sprzątaczki w
pokoju (około 4 osoby okradzione z gotówki i biżuterii w ciągu
tygodnia). Napisałam "wizyta" sprzątaczki, gdyż nikt w pokojach nie
sprzątał, sprzątaczka składała jedynie na łózku brudne ręczniki,
przejechała brudną ścietą po środku podłogi i to tyle sprzątania,
ale cóż...musiała przecież miećczas na szabrowanie. Klimatyzacja,
jak i pomieszczenia zagrzybiałe i śmierdzące. Opcja All Inclusive to
najciekawsza rzecz w tym hotelu, ponieważ jedzenie było dostępne
tylko o dokładnej godzinie rozpoczęcia pory np. obiadowej, która
trwała od 12.30 do 14.00. Jednak przyjście o godz. 13.00 powodowało
konieczność stołowania się w okolicznych knajpkach, ponieważ nic już
nie było w hotelowej stołówce. Ciekawym zjawiskiem była również
walka o sztućce, talerze, szklanki - każdy łapał za swoje, bo ciągle
brakowało, po czym ociekający potem z gorąca (pomieszczenie nie
klimatyzowae) cierpliwie stał w kolejce z nadzieją, że uda mu się
jeszcze na coś "załapać". Z napojów alkoholowych serwowane było
tylko piwo, zazwyczaj ciepłe, pozostałe alkohole mogliśmy kupić
sobie sami, ponieważ butelki po wódce, ginie, rumie i raki były
notorycznie puste, a jeżeli już ktoś z gości zauważył, że "rzucili
alkohol do baru", napotykała go miła niespodzianka w postaci wody w
butelkach nalewanej wprost z kranu w basenowej toalecie. Soków ze
świeżych owoców nikt z gości na oczy nie widział w tym hotelu. Sport
i rekreacja to również ciekawy temat do dyskusji, ponieważ basen był
(cóż, że woda nie wymieniana przez nasz 2-tygodniowy pobyt) ale nie
ze zjeżdżalniami, ale jedną zjeżdżalnią, włączaną wyłącznie na
życzenie gości, ponieważ "silnik się psuł". Leązki były, owszem,
parasole zapupiono na drugi dzień po naszym przyjeździe, ponieważ na
całym bazenie było 5 leżaków. Dla dzieci, niestety, NIC oprócz 2
uszkodzonych huśtawek i brudnich stolików, NIE BYŁO. Dodam, iż
szumnie nazwany mini klub dla dzieci usytuowany był pod wiatą
baraku, zabawki było tak nagrzane słońcem, że moje dziecko się
oparzyło po tym, jak usiadło na huśtawkę. Placu zabaw, o którym jest
napisane na stronie, NIESTETY, NIE MA. Jedyną atrakcją jest brodzik
z brudną, nie wymienianą przez minimum tygodnie, wodą. Programu
animacyjnego dla dzieci również nie było. W hotelu łamane są
wszelkie zasady higieny, bhp, uczestniczka mojego turnusu paskudnie
złamała nogę po tym, jak poślizgnęła się na schodach zalanych wodą z
klimatyzatorów. Jeśli ktoś chce jechać na obóz przetrwania lub na
wczasy odchudzające dla ludzi o mocnych nerwach, szczerze polecam
Hotel Dream Paradise.
PS. Miejscowi ludzie, powiedzieli mi, że hotelrok w rok zmienia
nazwę z powodu złych opinii o tym, co się tam dzieje.
Temat: Kupując SUV'a-czym się kierować?
Jest to spore uproszczenie i pomijam wiele szczegółów, ale na początek chyba może
być:
Auto z napędem na 4 koła ma troszkę bardziej skomplikowane przeniesienie napędu
niż auto z napędzaną tylko jedną osią. Aby zapewnić możliwość kręcenia każdego
koła z inną prędkością (np. na łuku drogi) auto takie powinno mieć trzy
mechanizmy różnicowe – po jednym na każdej osi (przedni i tylny) i jeden
centralny rozdzielający moc pomiędzy osią przednią i tylną. Ze sposobem
przeniesienia napędu związane jest rozróżnienie na auta 4x4 i AWD (all while
drive):
Różne firmy opisują to różnie, ale ogólnie to jest tak, że 4x4 oznacza stały
napęd na jedną oś (z reguły tylną) i dołączany na drugą oś. Najczęściej zmiana
konfiguracji napędu wymaga całkowitego zatrzymania pojazdu. Pojazdy 4x4 często
nie są wyposażone w centralny mechanizm różnicowy. Powoduje to, że po załączeniu
napędu na obie osie, oś tylna kręci się z taką samą prędkością jak oś przednia. W
praktyce oznacza to, że napęd 4x4 nie może być włączany na utwardzonej
nawierzchni. W autach AWD napęd jest zawsze przenoszony na obie osie przez
centralny mechanizm różnicowy, który automatycznie dobiera wielkość przenoszonego
mementu w zależności od stopnia obciążenia kół osi.
Niezależnie od tego czy mamy napęd AWD czy 4x4 auto może być wyposażone w blokadę
mechanizmu różnicowego i w reduktor. Blokada „wyłącza” mechanizmy różnicowe
umożliwiając uratowanie się w sytuacji gdy mamy jedno koło/oś wiszące w powietrzu
i kręcące się jak szalone a drugie zakopane i nieruchome (blokada wymusza
przeniesienie napędu na zakopane koło/oś). Reduktor z kolei powoduje zmniejszenie
przełożeń skrzyni biegów. Dzięki niemu, możemy jechać np. 1km/h dysponując dużym
momentem napędowym na kołach. Zarówno blokada jak i reduktor częściej występują w
autach 4x4 niż w AWD. Jest tak chyba dlatego, że 4x4 to rozwiązanie starsze
i „hard core” terenowe. AWD to najczęściej jedynie poprawa stabilności auta w
trudniejszych sytuacjach drogowych, ale nie rozwiązanie, które zda egzamin w
ciężkim terenie. Niestety jest tak, że to co wspaniale zdaje egzamin w terenie
przyprawia o ból głowy na asfalcie i na odwrót.
Jeśli potrzebujesz auto do jazdy po asfalcie i po twardych polnych drogach i nie
planujesz przepraw przez strome zbocza, strumienie i jazdy po osie w błocie, to
zalecałbym AWD.
Utarło się też, że auto terenowe to musi być diesel. Gdyby to była prawda, to w
Stanach praktycznie nie byłoby aut tego typu. Zalety diesla to duży moment przy
małych prędkościach obrotowych i.... tyle. Ale zawsze można włożyć V6 benzynowe.
Współczesne diesle są drogie (droższe od modeli z silnikami benzynowymi) i
uzbrojone w całą masę elektroniki. Nie jest już więc tak, jak to było dawniej, że
raz odpalony diesel mógł działać dopóki mu ropy starczyło. Współczesne diesle są
równie wrażliwe na zalanie wodą jak współczesne silniki benzynowe. Dochodzi do
tego jeszcze kłopot jeśli temperatura spadnie poniżej -20C.
Temat: Moskwa mogła byc zdobyta IX 41 r. - studium
Co niby nie trzyma się faktów?!:) Napisz coś Facet z sensem to pogadamy bo jak
na razie "wyjeżdżanie" z tekstem ,że to "sowiecka propaganda" nie robi na mnie
wrażenia,że dyskutuję z kimś Poważnym! Nie wiem jakim cudem w Twoim tekście po
Angielsku występuje "zima stulecia" z temperaturami do -46 stopni skoro w
"wojnie zimowej" temperatury zanotowane nie opodal Leningradu dochodziły do -50
stopni! Się grzecznie pytam ,może chodzi o "dekadę zim stulecia"?!:)
- Jakim to cudem też Niemcy przebywający prawie do połowy lat 30-stych na stałe
w kilku ośrodkach szkoleniowych na terenie ZSRR (na przykład baza lotnicza w
Lipiecku) a także do początku 1941 roku w przeróżnych misjach handlowych i
technicznych "nie zauważyli",że w ZSRR są ostre zimy i praktycznie nie ma
dobrych dróg???! No wychodzi na to ,że to jakieś debile były nie potrafiące
przewidzieć "ciągłości" warunków pogodowych panujących praktycznie stale w
tamtym rejonie! I po kiego grzyba,ktoś wcześniej na forum wypisywał jakie to
zdolne te Niemiachy były w temacie umieszczania wszędzie bądź stacji
meteorologicznych by właśnie przewidywać pogodę - pewnie to wynik "propagandy
sowieckiej?!:)
-Jakoś Unikasz odpowiedzi w temacie wpływu tej "zimy stulecia" na sprzęt
używany przez ZSRR(oczywiście po za ogólnikami typu "był przystosowany"?!)?! Toż
istnieją dokumenty do ,których można dotrzeć bez żadnego problemu a mówiące
wprost,że sprzęt dostarczony w ramach L&L do ZSRR trzeba było dość mocno
przerabiać by W OGÓLE mógł w warunkach Rosyjskiej zimy funkcjonować! No i
jeszcze jeden "kwiatek" - Niemcy przodujący w technologiach wszelkiej maści w
tamtym okresie Według Ciebie nie potrafili wyprodukować smarów i olejów
odpornych na mróz????! To w jaki sposób w końcu tę wojnę z ZSRR prowadzili w
zimie?! Do ciągnięcia czołgów renifery z Finlandii sprowadzili???!":) Bo jak dla
mnie i nie tylko sprawa jest "okrutnie" prosta!:) Niemcy po prostu NIE PLANOWALI
walk w ZSRR w czasie zimy i stąd te zaniedbania czyli NIE DOSTARCZENIE na czas
odpowiednich smarów i olejów do sprzętu i ubrań zimowych dla żołnierzy! Branie w
du...ę od Rosjan w czasie zimowej kontrofensywy pod Moskwą to błędy i brak
przewidywań zaopatrzeniowców i w ogóle całego OKH a tłumaczenie się "zimą
stulecia" to pic na wodę -fotomontaż i w dodatku podane li tylko dla uspokojenia
własnych obywateli - bo jak napisać komunikat,że niezwyciężona i super
wyposażona Armia Niemiecka dostała po garbie od "podludzi" z karabinami na
sznurkach?!
-Pozdrawiam!
P.S. A pro po przewidywania to taka sobie śmisznostka - w 1990 roku zakupiłem
samochód marki WAZ-21099 Łada Samara 1500 w Polsce! Układ chłodniczy silnika był
zalany płynem "Antyfryz" nie zamarzającym do temperatury -72 stopnie!
Strona 2 z 3 • Znaleziono 167 rezultatów • 1, 2, 3