siłownią w Stalowej Woli
Widzisz posty znalezione dla hasła: siłownią w Stalowej Woli
Temat: Stalowa Wola- Kyokushin Karate
Stalowowolski Klub Karate Kyokushin "Bushido"
Zapisy w siedzibie klubu przy ul Wojska Polskiego 4a, tel (0-15) 844 62 88
Składka miesięczna:
Dzieci -65 zł
Młodzież -55 zł
Dorośli -65 zł
Treningi odbywaja się w Gimnazjum nr 2 przy ul. Mickiewicza
Klub dysponuje profesjonalnie wyposażoną silownią
Zajęcia dodatkowe - aerobic, Tae-Bo
Serdecznie zapraszamy
Temat: Poznajmy się !
Imię: Daniel
Wiek: 23
Pochodzenie: Stalowa Wola
Zawód: Mechanik
Hobby: Hmm Silownia,Gry granie w radiach internetowych i wiele wiele innych rzeczy :)
Gry: WoW i CS
Filmy: Skazany na shawshank , Ostatni samuraj
Książki:hmm wiele nie przeczytalem ale pare mi sie podobały np. szatan z siódmej klasy,Obcy i chyba cos jeszcze ale nie pamietam jak sie nazywala :P
Muzyka: Polski HH i muzyka klubowa
hmm cos o mnie : Mieszkam 4 lata w Anglii jest to przymusowe niestety. Zajmuje sie serwerownia cs-serwer.pl jedna z najlepszych a juz za jakis czas bedziemy najlepsi.. Mam nadzieje ze tyle wam wystarczy :)
Temat: Zalew w mieście Kraśnik
Nasz kraśnicki zalew do tej pory kosztował NAS (mieszkańców Kraśnika=podatników) sporo ponad 10 mln zł, a końca tej inwestycji nie widać i aż strach myśleć o kwocie jaka zostanie tam jeszcze zaiwestowana. Natomiast taki niewielki Janów Lubelski potrafi wyszukać na swoje inwestycje różne zewnętrzne źródła finansowania, aby finanse miasta miały się cały czas jak najlepiej. Tam zapewne nikt nie myśli o braniu komercyjnych kredytów na taką inwestycję.
Oto atrykuł z dzisiejszego "Dziennika Wschodniego":
"Znów ruszyły prace przy największej tegorocznej inwestycji w Janowie Lubelskim - budowie basenu.
Prace na kilka tygodni zostały przerwane, bo trzeba było zrobić badania geologiczne gruntów. W tym czasie władze gminy i Starostwa zdobyły dodatkowo 1 mln złotych z Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej.
Kryta pływalnia ma być gotowa na wiosnę 2008 roku. Oprócz 50 metrowego basenu, będą tam sauna, kręgielnia, kawiarnia, siłownię i pomieszczenia do ćwiczeń fitness. Cała inwestycja to koszt prawie 15 mln złotych. Finansowana jest w 80 proc. z funduszy unijnych. Inwestycje realizuje konsorcjum firm Stalprzem ze Stalowej Woli i BCJ z Tarnobrzega. "
Temat: A o co chodzi??
Opowiem mam wam moją historie, ponieważ nie mogę się połapać co mi tak naprawdę dolega Może wy będziecie wiedzeli...
Otóż wszystko zaczęło się we wtorek tydzień temu. Wstałem do szkoły o 6 rano(już drugi dzień pod rząd bo lekcje mam na 7.20) w szkole byłem niewyspany , potem miałem trening na siłowni a w południe graliśmy mecz z kadrą Warszawy. Podczas meczu czułem się źle miałem strasznie zwolnioną reakcje i zaczęłem się bardzo szybko męczyć. Gdy wrociłem do domu chciałem jeszcze pójść trochę potruchtać i już na samym początku zauważyłem że mam zbyt wysokie tętno spoczynkowe 60-65(norma 42-44) ale nie przejmowałem się tym zbytnio. Podczas biegu zauważyłem że przy tętnie 155 biegam po 5.50/km a normalnie około 4.40/km. Po dwóch kilometrach zawróciłem do domu.Strasznie się tym przejęłem ponieważ wiedziałem że w sobote mam OOM (Ogólnopolską Olimpiade Młodzieży w biegach przełajowych w Stalowej Woli) Jednakże wypoczęłem, na drugi dzień było wszystko ok i niezmiernie się z tego cieszyłem
W czwartek wyjechaliśmy na OOM nie zdążyłem już zrobić rozruchu i nie kontrolowałem już tętna. Wyjazd był dwu etapowy ponieważ z Gdańska do Stalowej Woli jest daleko i pierwszego dnia jechaliśmy do Łęczycy aby przenocować. Ogólnie byłem zmęczony jazdą do tego doszły mi lekkie bóle głowy i czułem się osłabiony, śpiący . W hotelu też nie spaliśmy zbyt długo. W piątek popołudniu mieliśmy rozruch przed nim zmierzyłem tętno i znów wyszło ponad normą byłem tak wkurzony... W sobote rano zaczął mnie lekko boleć brzuch a na dodatek zaczęłem lekko kaszleć co jakiś czas. Na starcie czułem się tak kiepsko że nawet nie miałem ochoty biec Mimo fatalnego samopoczucia musiałem wyjść i stawić czoła najlepszym biegaczom z Polski. Bieg zakończyłem na 61miejscu/107 uczestników więc mimo choroby to i tak mi się wydaje nieźle. Ale czas fatalny 18.01 na 5km aż ok 1.50 staraty do pierwszego. Po powrocie do domu mój stan się jeszcze pogorszył zaczęłem trochę mocniej kaszleć od czego zaczęła mnie boleć klatka piersiowa i mocno się pociłem. Teraz siedzę już 4 dzień w domu. Poprawa jest ale jeśli chodzi o tętno jest nadal wysokie w spoczynku 60-65 a gdy wstaję wzrasta nawet do 110-115
Byłem u lekarki i stwierdziła że mogę być przemęczony i zaleciła wypoczać do końca tygodnia...a co wy o tym sądzicie??
Temat: III-ligowcy IV gr. - temat zbiorczy - przerwa zimowa
Wczoraj piłkarze Motoru Lublin powrócili z 8-dniowego obozu przygotowawczego z Dębicy. O tym, jak spędzili ten czas, rozmawiamy z obrońcą Robertem Chmurą.
* Marcin Puka: Jak przebiegało zgrupowanie?
Robert Chmura: Nie dopisała nam pogoda. Nie było mowy o grze na dobrze przygotowanych boiskach. Mieszkaliśmy w ośrodku „Igloopolu”, gdzie mieliśmy dobre warunki. Każdy dzień staraliśmy się wykorzystać do maksimum. Trenowaliśmy dwa razy dziennie. Wieczorem korzystaliśmy z hali, siłowni oraz basenu.
* Rozegraliście też trzy gry kontrolne. Najpierw zremisowaliście ze Stalą Stalowa Wola 1:1, potem pokonaliście Igloopol Dębica 6:4 oraz Tłoki Gorzyce 3:1. Jak oceni Pan te mecze?
W spotkaniu ze Stalową Wolą mieliśmy przewagę i sytuacje strzeleckie, w tym kilka niezłych. Niestety, piłka nie chciała wpadać do bramki stalowców. Z Igloopolem do przerwy przegrywaliśmy 1:4, Rywal prezentował się bardzo dobrze, a nam nic nie wychodziło. Na szczęście po zmianie stron szybko zdobyliśmy bramkę i uwierzyliśmy, że możemy wygrać. Tłokom pokazaliśmy, że umiemy grać w piłkę i muszą się z nami liczyć. Panowały ciężkie warunki, ale nie przeszkodziły nam w przeprowadzeniu wielu składnych akcji.
* We wszystkich meczach byliście lepsi od rywali także pod względem kondycyjnym.
Ja czuję po sobie, a także gdy patrzę na kolegów, że wszystko wygląda jak należy. Może brakuje nam trochę świeżości, ale to przyjdzie przed ligą.
* Przed Wami jeszcze dwa sparingi. W środę zmierzycie się z Avią Świdnik, zaś w sobotę z drugoligową Jagiellonią Białystok.
W obydwóch zagramy ofensywnie, gdyż taki jest nasz styl i chcemy go preferować w każdej grze.
* 12 marca powinna nastąpić inauguracja rozgrywek. Motor podejmie Kmitę Zabierzów, zaś tydzień później jedzie do Czermna na mecz z liderem trzeciej ligi Heko. Może się okazać, że pierwsza kolejka zostanie przełożona. Chcecie pierwszy mecz zagrać w Lublinie czy w Czermnie?
Chcielibyśmy zacząć meczem w Lublinie, chociaż gdybyśmy mieli grać w Czermnie to nic się nie stanie. Pojedziemy tam i powalczymy o zwycięstwo. My skupiamy się na własnej grze i nie dopisujemy sobie punktów przed meczem. Kmita to nieobliczalny rywal, chcący po „cichu” włączyć się do walki o awans. Jednak sądzę, że będzie dobrze.
Temat: ~WYWIADY I ZAPISY CZATÓW Z MAĆKIEM~
“Walka z cieniem”
(...)
- A co Pan robi, kiedy wraca Pan do domu po całym dniu prób, po planie filmowym?
- Włączam funkcję “LEŃ” i odpoczywam przy muzyce. Wszystko jednak zależy od chwili i mojej kondycji. Czasami po prostu zapalam świece, gaszę światło, wyjmuję skrzypce i zaczynam grać – to mnie uspokaja. Jest też tak, że idę na siłownię i “wyżywam się na worku”.
- Więc jest Was dwóch: skrzypek i karateka?
- To prawda, ten zawód ma coś ze schizofrenii. Dla komplikacji dodam, że gram też na bębnach afrykańskich.
- Proszę mi wytłumaczyć tę fascynację agresywnym karate. Nie pasuje mi to do Pana.
- Ale jest w nim też coś magicznego. Na przykład “kata” – “walka z cieniem”, która jest właściwie walką z samym sobą.
- Co to za cień, z którym Pan walczy?
- Kata to moje słabości.
- Czyli?
- Zostawię tę wiedzę dla siebie. Jak powiem, to nie będę się miał z kim bić.
(...)
- Jak psychicznie karate Pana zmieniło?
- Nabrałem pewności siebie.
- A nie było żal, kiedy koledzy wołali, a Pan - zamiast na podwórko - ćwiczył na skrzypcach?
- No pewnie, zawsze było żal. Najgorsze były chwile, kiedy temperatura 25 stopni, pot na czole, słychać odgłosy kolegów grających w piłkę za oknem, a Maciek ze skrzypkami, bo tak je wtedy pieszczotliwie nazywałem, stoi przy pulpicie i w kółko rzeźbi te same melodie. Myślałem, że tego nie zniosę.
- Zna Pan pochodzenie swojego nazwiska?
- Nazwisko wywodzi się z Zaklikowa. Tam panował książę Zaklika i był zameczek. To jest koło Stalowej Woli, Sandomierza. Ale o ile sobie dobrze przypominam, mieszkaliśmy zawsze przed kościołem, czasami z boku. Nigdy za. (...)
"VIVA", 17.01.2005
Temat: Transfery, zmiany w klubie etc
Nikt nie może czuć się pewniakiem
Rozmowa z Karolem Drejem, nowym piłkarzem lubelskiego Motoru, przewidywanym do gry w drugiej linii.
* Marcin Puka: Lubelski Motor interesował się Panem od dawna. Pod koniec ubiegłego roku zrobił wszystko, aby został Pan zawodnikiem klubu z Alei Zygmuntowskich.
Karol Drej: Ja także myślałem o zmianie otoczenia. Z moim poprzednim klubem, Wierną Małogoszcz, obowiązywał mnie jeszcze półroczny kontrakt. Ale za porozumieniem stron i przy pomocy działaczy Motoru (Wierna zalegała zawodnikowi z pieniędzmi – przyp. red.) zmieniłem klub. Podpisałem 1,5-roczną umowę i jestem z tego bardzo zadowolony. Korzystając z okazji chciałem zdementować plotki o mojej grze w barwach Stali Stalowa Wola. Działacze tego klubu kontaktowali się ze mną, jednak Motor był na pierwszym miejscu.
* Do wczoraj przebywaliście na obozie w Zakopanem. Czy trener mocno dał Wam w kość?
Nie pojechaliśmy tam na wczasy. W Zakopanem pracowaliśmy głównie nad siłą i motoryką. Resztę elementów szkoleniowych będziemy przerabiać na drugim zgrupowaniu, które odbędzie się w nadmorskim Niechorzu, a także każdego kolejnego dnia.
* Wydawało się, że w polskich górach będziecie tylko biegać. Tymczasem było trochę inaczej.
Trener Ryszard Kuźma zaplanował bardzo urozmaicone zajęcia. Oprócz zwykłego biegania, mieliśmy też treningi na boisku, przeplatane wewnętrznymi gierkami. Popołudniami ćwiczyliśmy w hali COS. Do naszej dyspozycji była siłownia, mogliśmy też korzystać kompleksowej odnowy biologicznej.
* Co robiliście w wolnych chwilach?
Różnie, niektórzy ucinali sobie drzemkę, inni oglądali telewizję lub grali w karty.
* Z kim Pan mieszkał w pokoju?
Z Danielem Grębowskim, który dołączył do nas z Wisłoki Dębica.
* Grębowski ma za sobą występy w pierwszej lidze. Czy zdaje Pan sobie sprawę, że wszyscy na Was bardzo liczą?
Oczywiście. Ale mam w sobie dużo pokory. Wcale nie jest powiedziane, że będę miał pewne miejsce w wyjściowej jedenastce. O to muszę się postarać dobrą postawą na treningach. Nikt nie może czuć się pewniakiem. Będzie decydowała forma, a nie inne czynniki.
Temat: Co u innych ?
Avia zmieni się nie do poznania
Piłkarze Avii Świdnik mają już za sobą pierwszy trening w tym roku. W sobotę oprócz zajęć biegowych rozegrali między sobą dwudziestominutową grę kontrolną. W tym tygodniu piłkarzy czeka codziennie jeden trening.
– W zależności od aury będą to zajęcia w hali lub na boisku. Cięższy wysiłek przewidujemy dopiero po 29 stycznia – przyznaje Marek Maciejewski, trener Avii Świdnik.
Przez najbliższy tydzień piłkarze pracować będą nad wytrzymałością. Czekają ich zatem biegi, zajęcia na siłowni oraz krótkie wewnętrzne gry.
Wśród piłkarzy na co dzień występujących w żółto-niebieskich barwach pojawili się nowi zawodnicy: Paweł Bugała (Stal Kraśnik), Piotr Kucharski (Janowianka Janów Lubelski) i Piotr Wójcik (Tomasovia Tomaszów Lubelski). Pierwszy z nich już wkrótce będzie zawodnikiem Avii. – Zostały nam do załatwienia jedynie małe formalności z jego poprzednim klubem Stalą Kraśnik. Liczymy na to, że i Kucharski pozostanie u nas na stałe. W przypadku pozostałych zawodników nadal prowadzimy jeszcze rozmowy – dodaje Maciejewski.
W odwodzie są jednak także inni piłkarze. Już dziś na treningu w Świdniku pojawić się mają Sławomir Świadysz (Start Krasnystaw) i Piotr Kusztykiewicz (Stal Kraśnik). Za tydzień do zespołu dołączy Łukasz Misztal, który powraca do świdnickiej drużyny z wyjazdu za granicę.
Jeszcze w tym tygodniu, w sobotę, piłkarze Avii wezmą udział w turnieju halowym w Bełżycach. Trener Maciejewski chce wziąć tam czternastu piłkarzy. – Tradycją tego turnieju jest, że każdy z zespołów biorących w nim udział, wystawia do gry po dwa siedmioosobowe zespoły. Udział w turnieju w Bełżycach potwierdziły już kluby Orląt Radzyń Podlaski, Avii Świdnik i miejscowej Unii.
W tym roku świdnicki klub zrezygnował z kosztownych wyjazdów na zgrupowania. Na koniec stycznia zaplanowano badania lekarskie wszystkich zawodników. W sumie piłkarzy czeka do marca osiem sparingów, w tym między innymi ze Stalą Stalowa Wola i Hetmanem Zamość.
Źródło: Kurier
Temat: Nowy rok szkolny
lolz
to moze ja się pochwale
Pracownia urządzeń mechanicznych - Zdziwsał Kaczyński, typowy po PRL-owy robotnik. Ptrzetarta flanela, troche za krótkie teksaski, fryzura łyso-loczkowa. Czasem zakłada ochydny szaro-zielony wełniany sweter XD
Technologia informacyjna - jw.
Technologie i konstrukcje - jw.
Pracownia mechatroniczna - Henryk Martynka, normalnie żal xD 70 lat na karku, żarty w stylu "jak nagrzany ojciec wraca do domu (...)" w ten sposób tłumaczył cos o prądzie sinusoidalnym (zmiennym jak ktoś woli ) oraz wiele innych rzeczy
niemiecki - uber żal xD nauczycielka albo co chwila stawia jedynki lu b nagany do dziennika za to ze ktos trzyma np. łokieć nie tak jak należy albo udaje ze ma zawał, boli ją ząb lub glowa. W moim prywatnym plebiscycie 1 miejsce do zabrania premii xD
Chemia - imba po prostu porażka na całej linii. Co drugie słowo to albo "baranie", "głąbie" itp. do losowej osoby w klasie albo teksty w stylu: "jak chłopczyki sie uczyć nie będa to będzie kiepsko, taaak? rozumiemy się, taaak? na pewno, taak?". Drugie miejsce w moim prywatnym rankingu xD
Wygląda jak hmm... żołnierz, ew. antyterrorysta. Krótka fryzura, stalowa pląba na samym przodzie. Poza tym niezdziwił bym się gdyby chodziła na silownie - stojak z ~50 probówkami z rożnymi roztworami w jednej ręce, a w drugiej przyrząd władzy czyli dziennik. A "dziennik + ławka" w jej wykonaniu wychodzi baaaardzo głośno.
Fizyka - wychowawczyni TT, zupełne przeciwieństwo tego co na chemii. Ani razu nienawrzeszczała, nie podniosła nawet głosu, co chwila do każdego "misiaczku" itp. Dramat psychologiczny. Zwłaszcza że lubi stawiać 5 jedynek na każdej lekcji. 60 lat na karku, ubiera się w ,ini i maluje na rózowo. Poza tym na 80% ma anoreksje. Zgroza, 3 miejsce na podium xD
To chyba najciekawsi nauczyciele, których nikomu niepolecam xD
Temat: co slychac u naszych rywali
Na razie w spokoju przebiega okres roztrenowania u lidera trzeciej ligi, piłkarzy lubelskiego Motoru. Trener Ryszard Kuźma prowadzi rozmowy z kilkoma piłkarzami, ale jeszcze nie chce ujawnić żadnych nazwisk.
Lublinianie mają za sobą jedną grę kontrolną, w której pokonali 2-0 (1-0) lidera lubelskiej klasy okręgowej Wisłę Puławy. Spotkanie rozegrano na sztucznym boisku w Puławach. I trzeba wspomnieć, że takiej bazy piątoligowcowi mogą pozazdrościć kluby w wyższych lig. A w Lublinie, mieście wojewódzkim, ze świecą można szukać takiego obiektu. Sam mecz przebiegał bez historii. Ataki Motoru i ambitna gra z kontry gospodarzy. Do siatki trafili Marcin Popławski i Daniel Koczon.
Motorowcy wystąpili w osłabionym składzie. Kontuzje wyeliminowały z gry Jakuba Studzińskiego (uraz palca), Łukasza Kaciczaka (problemy z mięśniem), a Denys Laszko i Bernard Obiado Ocholeche dostali wolne. Powrócili do gry po przebytej anginie Dariusz Turkowski i Paweł Maziarz. W nagrodę za dobre występy w kadrze juniorów szansę pokazania swoich umiejętności w zespole seniorów dostał Tomasz Kisiel. Więcej grali również mający mniej występów w trzeciej lidze, albo nie grający wcale Damian Falisiewicz, Tomasz Suski, Damian Iracki, Dariusz Dadasiewicz, Paweł Rutkowski, Maciej Szczepiński, Rafał Samolej, Erwin Sobiech, Hubert Drej i Piotr Wilawer.
W drugiej połowie szkoleniowiec gości sprawdzał 18-letniego napastnika Górnika Łęczna Bartosza Tomczuka (nie grał w pierwszym zespole, lecz w Górniku II i juniorach tego klubu).
– Widać, że piłka nie przeszkadza mu w grze. Sporo potrafi. Będzie jeszcze przez jakiś czas z nami ćwiczył, a potem podejmiemy decyzję odnośnie do jego przyszłości – powiedział trener Motoru Ryszard Kuźma. Warto wspomnieć, że w drugiej połowie lublinianie po raz pierwszy za kadencji Kuźmy, zagrali w nowym ustawieniu. Zamiast 4-3-3, Motor ćwiczył wariant z trójką obrońców w linii, a na stoperze próbowany był boczny obrońca Przemysław Żmuda.
– Wiosną musimy być przygotowani na wszystko. Gdy któryś z zawodników złapie czerwoną kartkę, musimy mieć jakiś wariant zastępczy. Robimy to dla dobra zespołu – stwierdził Kuźma.
W najbliższych dniach lublinianie rozegrają dwa sparingi. W środę o godzinie 13 w Puławach zmierzą się z Mazowszem Grójec, a w piątek o godzinie 12 spotkają się w Stalowej Woli z drugoligową Stalą.
– Dalej będę sprawdzał różne warianty. Nie wykluczam, że część zawodników z pierwszego składu odpocznie, a baczniej przyjrzę się innym. Być może uda się nam sprawdzić kilku nowych piłkarzy – mówi Kuźma.
Znamy już wstępny plan przygotowań Motoru do rundy wiosennej. Pierwszy trening w nowym roku zaplanowano na 22 stycznia. Do 14 lutego zawodnicy będą trenować w Lublinie (siłownia, basen, zajęcia w terenie). Dzień później lublinianie wyjadą na zgrupowanie do nadmorskiego Niechorza. Będą tam przebywać do 24 lutego. Kuźma zaplanował jedną grę wewnętrzną i jeden sprawdzian z trzecioligowcami. Będzie to Amica Wronki lub Rega-Merida Trzebiatów. Po powrocie do domu lublinianie chcą się zmierzyć z Jagiellonią Białystok, Stalą Stalowa Wola, Górnikiem Łęczna, KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, Polonią Warszawa i Zniczem Pruszków. Na tydzień przed startem rundy wiosennej (rewanże ruszają 31 marca – 1 kwietnia) Motor zagra z Orlętami Radzyń Podlaski.
źródło: Kurier Lubelski
Temat: Przerwa zimowa
Kuźma szuka nowych ustawień
MOTOR MA JUŻ GOTOWE PLANY PRZYGOTOWAŃ DO WIOSENNYCH REWANŻÓW
Na razie w spokoju przebiega okres roztrenowania u lidera trzeciej ligi, piłkarzy lubelskiego Motoru. Trener Ryszard Kuźma prowadzi rozmowy z kilkoma piłkarzami, ale jeszcze nie chce ujawnić żadnych nazwisk.
Lublinianie mają za sobą jedną grę kontrolną, w której pokonali 2:0 (1:0) lidera lubelskiej klasy okręgowej Wisłę Puławy. Spotkanie rozegrano na sztucznym boisku w Puławach. I trzeba wspomnieć, że takiej bazy piątoligowcowi mogą pozazdrościć kluby w wyższych lig. A w Lublinie, mieście wojewódzkim, ze świecą można szukać takiego obiektu. Sam mecz przebiegał bez historii. Ataki Motoru i ambitna gra z kontry gospodarzy. Do siatki trafili Marcin Popławski i Daniel Koczon. Zatrzymajmy się na chwilę przy Wiśle.
O kulach poruszał się jej grający trener Rafał Dryk, który przeszedł zabieg artroskopii kolana. Bardzo mało prawdopodobne, aby wiosną zasiadł na ławce trenerskiej. W kuluarach mówiło się, że pracą w Puławach zainteresowanych jest aż dziewięciu trenerów. Najpoważniejszym kandydatem jest mieszkający na co dzień w Puławach Jerzy Krawczyk, były szkoleniowiec Motoru, obecnie pracujący ze Spartą Rejowiec.
Motorowcy wystąpili w osłabionym składzie. Kontuzje wyeliminowały z gry Jakuba Studzińskiego (uraz palca), Łukasza Kaciczaka (problemy z mięśniem), a Denis Ljaszko i Bernard Ocholeche dostali wolne. Powrócili do gry po przebytej anginie Dariusz Turkowski i Paweł Maziarz. W nagrodę za dobre występy w kadrze juniorów szansę pokazania swoich umiejętności w zespole seniorów dostał Tomasz Kisiel. Więcej grali również mający mniej występów w trzeciej lidze, albo nie grający wcale Damian Falisiewicz, Tomasz Suski, Damian Iracki, Dariusz Dadasiewicz, Paweł Rutkowski, Maciej Szczepiński, Rafał Samolej, Erwin Sobiech, Hubert Drej i Tomasz Wilawer.
W drugiej połowie szkoleniowiec gości sprawdzał 18-letniego napastnika Górnika Łęczna Bartosza Tomczuka (nie grał w pierwszym zespole, lecz w Górniku II i juniorach tego klubu – od red.).
– Widać, że piłka nie przeszkadza mu w grze. Sporo potrafi. Będzie jeszcze przez jakiś czas z nami ćwiczył, a potem podejmiemy decyzję odnośnie do jego przyszłości – powiedział trener Motoru Ryszard Kuźma. Warto wspomnieć, że w drugiej połowie lublinianie po raz pierwszy za kadencji Kuźmy, zagrali w nowym ustawieniu. Zamiast 4-3-3, Motor ćwiczył wariant z trójką obrońców w linii, a na stoperze próbowany był boczny obrońca Przemysław Żmuda.
– Wiosną musimy być przygotowani na wszystko. Gdy któryś z zawodników złapie czerwoną kartkę, musimy mieć jakiś wariant zastępczy. Robimy to dla dobra zespołu – stwierdził Kuźma.
W najbliższych dniach lublinianie rozegrają dwa sparingi. W środę o godzinie 13 w Puławach zmierzą się z Mazowszem Grójec, a w piątek o godzinie 12 spotkają się w Stalowej Woli z drugoligową Stalą.
– Dalej będę sprawdzał różne warianty. Nie wykluczam, że część zawodników z pierwszego składu odpocznie, a baczniej przyjrzę się innym. Być może uda się nam sprawdzić kilku nowych piłkarzy – mówi Kuźma.
Znamy już wstępny plan przygotowań Motoru do rundy wiosennej. Pierwszy trening w nowym roku zaplanowano na 22 stycznia. Do 14 lutego zawodnicy będą trenować w Lublinie (siłownia, basen, zajęcia w terenie). Dzień później lublinianie wyjadą na zgrupowanie do nadmorskiego Niechorza. Będą tam przebywać do 24 lutego. Kuź-ma zaplanował jedną grę wewnętrzną i jeden sprawdzian z trzecioligowcami. Będzie to Amica Wronki lub Reda Merida Trzebiatów. Po powrocie do domu lublinianie chcą się zmierzyć z Jagiellonią Białystok, Stalą Stalowa Wola, Górnikiem Łęczna, KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, Polonią Warszawa i Zniczem Pruszków. Na tydzień przed startem rundy wiosennej (rewanże ruszają 31 marca – 1 kwietnia) Motor zagra z Orlętami Spomlek Radzyń Podlaski.
Temat: co slychac u naszych rywali
Motorowcy pojechali na obóz
2007-02-14
[ikonka newsa] 27-letni obrońca Piasta Gliwice Piotr Karwan jest kolejnym nowym zawodnikiem lidera trzeciej ligi lubelskiego Motoru. Wcześniej umowy podpisano z bramkarzem AKS Buska Zdrój Przemysławem Mierzwą i pomocnikiem Znicza Pruszków Pawłem Tomczykiem. Karwan mogący grać również w pomocy, chociaż jak sam przyznaje woli występować na środku obrony z klubem z Alei Zygmuntowskich związał się rocznym kontraktem. Nowy obrońca lublinian jest wychowankiem Tomasovii Tomaszów Lubelski, a grał także w drugoligowej Stali Stalowa Wola i w pierwszej lidze w barwach Świtu Nowy Dwór Mazowiecki (11 meczów).
Co ciekawe rodzonym bratem Piotra jest Michał Karwan zawodnik Cracovii. Natomiast jego kuzynem jest były reprezentant Polski Bartosz. – Cieszę się, że będzie z nami. Powinien być wzmocnieniem naszego zespołu. To solidny, posiadający spore umiejętności zawodnik – ocenia trener Motoru Ryszard Kuźma. Dzisiaj (środa) piłkarze Motoru na sztucznym w Łęcznej o godzinie 10 zagrali pierwszą w tym roku gierkę wewnętrzną. Trener Kuźma już wcześniej powiedział piłkarzom, kto pojedzie na dziesięciodniowe zgrupowanie do nadmorskiego Niechorza. Chodziło o to żeby ta wewnętrzna rywalizacja grana była na poważnie, ale też żeby nie była za ostra. Żeby żaden z zawodników nie odniósł kontuzji. Wieczorem żółto-biało-niebiescy wsiedą do autokaru i pojadą na obóz przygotowawczy. Nad morzem zamieszkają w dobrze im znanym ośrodku „Koral”, gdzie byli także przed rokiem. Dlaczego żółto-biało-niebiescy ponownie jadą nad morze? Czy nie można było przygotowywać się gdzieś bliżej? – Niechorze zostało wybrane z kilku względów. Po pierwsze będziemy mieli możliwość gry na sztucznym boisku. A jeżeli pozwoli pogoda to na normalnych murawach, bo tam od kilku tygodni nie ma śniegu i są dodatnie temperatury. Proszę zauważyć jaki to dla nas handicap. Także strefa klimatyczna wpływa w jakiś sposób na zdrowie zawodników. Poza tym to sprawdzony ośrodek. Także cena jest dla nas korzystna. Problemem jest tylko odległość. Do dyspozycji mamy halę, siłownię i odnowę biologiczną. Będą też zajęcia na plaży która ciągnie się aż Gdańska – wyjaśnia Kuźma. Na dzień dzisiejszy na obóz jedzie 22 zawodników (w środę popołudniu mogą nastąpić jeszcze pewne zmiany). Są to bramkarze Łukasz Krymowski, Przemysław Mierzwa, Jakub Studziński, obrońcy Piotr Karwan, Damian Falisiewicz, Robert Kazubski, Dawid Ptaszyński, Paweł Rutkowski, Piotr Styżej, Marcin Syroka, Dariusz Turkowski, Przemysław Żmuda, pomocnicy i napastnicy Damian Iracki, Karol Drej, Denis Ljaszko, Paweł Maziarz, Hubert Drej, Daniel Koczon, Marcin Popławski, Piotr Prędota, Tomasz Suski i Piotr Wilawer. Z powodu urazu mięśnia brzucha troszkę później dojedzie Paweł Tomczyk. Jeżeli uda się przedłużyć wizę to w Niechorzu trenować będzie również Bernard Ocholeche. Niewykluczone, że w autokarze znajdzie się jeszcze jakiś nowy zawodnik, ale jak będzie przekonamy się w najbliższych godzinach. Pecha miał młodszy z braci Drejów Hubert, który na jednym z treningów wybił dwa palce u nogi, ale na zgrupowanie pojedzie. W Niechorzu być może w kilku sparingach zagra trenujący z Motorem pomocnik bądź napastnik Jaroty Jarocin 22-letni Radosław Feliński. Oprócz szkoleniowca w Niechorzu będą także trener bramkarzy Zygmunt Kalinowski, masażysta Siergiej Michajłow i kierownik klubu Grzegorz Szkutnik. Działacze dziękują firmie MW Sport, która pomaga klubowi, a ostatnio zaopatrzyła zawodników w sprzęt sportowy na obóz. Tam lublinianie będą ciężko ćwiczyć. W czwartek trening poświęcony będzie technice i taktyce oraz cechom wytrzymałościowym. W piątek będzie tak samo, ale głównym akcentem ma być szybkość. W sobotę lublinianie zmierzą się w miniturnieju z drugoligową Lechią Gdańsk i trzecioligową Kotwicą Kołobrzeg. Każdy z każdym zagra raz po 45-minut. Jeśli się nie uda przeprowadzić zawodów, to Motor zagra 90-minutowy sparing z Kotwicą. Z tym ostatnim rywalem lublinianie spotkają się 21 lutego, a 24 lutego zmierzą swe siły z Redą Meridą Trzebiatów.
Źródło: Kurier Lubelski
Temat: Kronika
Po 6 treningach wpadłyśmy z princessą na suuuper pomysł:
pojedziemy na warsztaty capo do rzeszowa
(hehehe to nic że miałyśmy tylko 6 treningów i nic nie umiemy zrobić porządnie...ginga to chyba lepsza jest w wykonaniu jakiś robotów "made in China" )
pojechałyśmy mimo wszystko i zaraz w Rzeszowie lekko straciłyśmy orientację w terenie
dobrze że Grześ nam pomógł (podziękowania
trafiłyśmy na capoeritas jak szli już do internatu. Strasznie podobały mi sie dzwi do naszej "sypialni" - takie drewniane płyty zasuwane - prawnie jak w japońskich filmach
po rozpakowaniu Przewodnik zaprowadził nas do "INDEXu" - podobno strasznie znany klub studencki (niestety do Jasła żadne plotki o nim nie doszły )
posiedzieliśmy chwile, napiliśmy się ( oczywiście herbatki z cytryna i cukrem ) no a poten do łóżka i nyny każdy sie cieszył bo wszyscy byli zmęczeni.
ja małam spać koło gościa (wszystko przez princesse)
nie mam nic przeciwko męszczyzn (Jarek w sumie spoko gość) ale.....chrapał
już prawie sie przyzwyczaiłam i miałam zasnąć gdy ktoś włączył "wyginam śmiało ciało" i zaświecił światło w korytarzy wpadła babka i 2 facetów z Warszawy. chciali coś jeszcze wypić (pewnie zazdrościli tej herbatki z INDEXu ) i jeden opowiedział jeszcze kawał na "dobranoc":
przychodzi ministrant do zakrysti i widzi że ksiądz ma nowe buty
ministrant:o jakie ładne butki....zamszowe
ksiądz: nie...za swoje
hehehe fajny
jak się już Warszawa uspokoiła i chciała zasnąć , usłyszeli chrapanie Jarka
hehehe chyba bardziej im to przeszkadzało niż mi bo chcieli rzucać w niego kapciami żeby przestał dobrze że byłam koło niego bo niczym SuperWoman obroniłam go przed atakiem......szturchnełam go łokciem hehehe zadziałało.....ale na chwile
no to znów go szturchnełam.....ale już nie tak delikatnie zaczął sie przebudzać więc udawałam że się przekręcam w śnie (mam nadzieję, że mi wybaczy )
rano wszyscy się pobudzili.....a ja i princessa poszłyśmy sobie po świeze bułeczki
hehehe były takie fajne jak pizza (ja miałam oczywiście wegetariańska) i jeszcze ciepłe - pychota kupiłyśmy też jogurt Kasi ( poznałyśmy Kasie która studiuje w Krakowie i tam u Sem Memorii ćwiczy capo, a tak pozatym to ona jest Jaślanka - teraz do nas przyjeżdza czasem prowadzić treningi)
po śniadanku przyszedł Przewodnik żeby zaprowadzić nas na trening na siłownie "12TON"
fajna siłownia ale miejsca troche mało było na całe stado capoeritas co machają co chwile nogami.Trening trwał 3 godziny myślałam że zdechne w połowie było tak gorąco od sapania ludzi że para zaczęla się skraplać na lusterku gorąco było prawie jak w saunie na "dobry" początek zrobiły mi się 2 wielkie odciski na moich biednych stópkach ale podobało mi się wycisk był niezły. Okazało się że dojechało jedze 2 ludziów z Jasła...ale chłopaki troche lepszą kondycje mają niż my :Wink:
potem mieliśmy przerwe na obiad i po południu znów 3 godziny treningu
tym razem zaprowadzili nas do super wypasionego gimnazjum. szkoła naprawdę super (szkoda że żaden Rzeszowianin nie pokazał nam tego kolosa jak błądziłyśmy po mieście )
męczyli nas 3 godziny....myślałam że padne
ostatnie ćwiczenie mi sie najbardziej podobało....leżeliśmy słychając muzyki relaksacyjnej a Secao przechodził i wszystkich po kolei masował hehehe fajnie tylko troche któtko
wieczorem znów wypad do "INDEXu".....dali nam jedną sale z lożami i puścili capomuze
rozmawiałam z YacManem, znajomymi ze Stalowej Woli i Secao (pozdrowienia ) Fajni ludzie ogólnie z tych capoeiritas
w nocy spało mi się dużo lepiej niż za 1 razem. okazuje sie że nawet do chrapania można się przyzwyczaić
...jeszcze chciałam opowiedzieć o prysznicu w internacie jak sie ktoś szedł kąpać to była "letnia" woda, człowiek dał sie przyzwyczaić. troche zmarnąć można było ale żeby nie było tak brutalnie to na koniec taki uśmiech losu - mały strumyk ciepłej wody (nie gorącej) ale internat naprawde mi się podobał. no i fajnie nazywała sie ulica przy której był - Spytka Ligęzy.kumpela ma takie samo nazwisko
rano przyszedł po nas Przewodnik żeby zabrać nas na trening. Znów w tym fajnym gimie jak zwykle chcieli mnie zamęczyć, ale jakoś przeżyłam (mówią że złego licho nie bierze, hehehe princessa też przeżyła więc nie tylko ja taka zła hiehie)
niestety musiałyśmy iść wcześniej na autobus i opuściłyśmy ostatnią rode
dodam tylko jeszcze na zakończenie, żeby nie było tak pięknie że jak wysiadałam w Jaśle przypomniałam sobie że zapomniałam wziąść bluzy z drabinek z sali
AMEN
Temat: Niebiescy chcą świętować powrót razem z kibicami
Po czterech latach piłkarze Ruchu wracają do ekstraklasy. Awans chorzowianie zapewnili sobie już na trzy kolejki przed zakończeniem drugoligowych rozgrywek, remisując w środowy wieczór w Stalowej Woli ze Stalą 0: 0.
- Zaraz po meczu nie było specjalnej radości, bo chcieliśmy awansować do I ligi po zwycięskim spotkaniu. Dopiero w autobusie, w drodze powrotnej do Chorzowa, dotarło do nas, że osiągnęliśmy cel - powiedział kapitan "niebieskich" Wojciech Grzyb.
Próba charakteru
Za głównego twórcę sukcesu chorzowian uchodzi trener Marek Wleciałowski. Ten skromny szkoleniowiec zamierza świętować awans dopiero po zakończeniu sezonu.
- Czujemy wielką satysfakcję z osiągniętego celu. Jednak przed nami są jeszcze trzy mecze i każdy z nich traktujemy bardzo poważnie. Chcemy wygrać te spotkania i awansować do ekstraklasy z pierwszej pozycji w tabeli - stwierdził Wleciałowski.
Dyrektor klubu Krzysztof Ziętek najbliższe potyczki z Unią Janikowo, Lechią Gdańsk oraz Podbeskidziem Bielsko-Biała określa jako próbę charakteru dla poszczególnych zawodników i całej drużyny. Wojciech Grzyb w imieniu swoim i kolegów zapewnia jednak, że mimo wywalczenia promocji do ekstraklasy nikt w zespole nie zamierza osiąść na laurach.
- Do tych spotkań przystąpimy już jako świeżo upieczeni pierwszoligowcy, a to zobowiązuje. Dwa mecze zagramy przed własną publicznością i każdy kto pojawi się na boisku na pewno da z siebie wszystko. Przecież musimy być w tabeli wyżej od Zagłębia - dodał kapitan Ruchu, który od przyjścia do Chorzowa 1,5 roku temu wystąpił w 52 kolejnych meczach "niebieskich".
Grzyb jest jednym z dwóch wychowanków klubu w kadrze i dlatego ten awans bardzo mocno przeżył. Kiedy w styczniu 2006 r. przeszedł do Chorzowa z I-ligowej Odry Wodzisław powiedział, że jego marzeniem jest powrót do ekstraklasy z ukochaną drużyną.
- Teraz to marzenie się spełniło. Warto było zrobić w karierze krok w tył, żeby teraz cieszyć się z awansu. Ruch wraca tam, gdzie jest jego miejsce - stwierdził popularny "Grzybek".
Feta 9 czerwca
Wielka feta zapowiadana jest w Chorzowie po zaplanowanym na 9 czerwca ostatnim meczu z Podbeskidziem. Tę imprezę przygotowuje klub. Wcześniej, bo już podczas sobotniego spotkania z Unią Janikowo niespodziankę dla kibiców przygotowują sami piłkarze.
Na Cichej myślą już o nowym sezonie.
- Czynimy starania, by spełnić wymogi licencyjne Orange Ekstraklasy. Głównie chodzi o długi i podgrzewaną murawę. O tych pierwszych rozmawiamy z naszymi wierzycielami, a jeśli chodzi o drugą sprawę, to jesteśmy blisko porozumienia ze Stadionem Śląskim, na którym w tym roku ma być zamontowana podgrzewana płyta - powiedział dyrektor Ziętek.
Modernizacją stadionu Ruchu zajmuje się właściciel obiektu - chorzowski MORiS. - Właśnie rozpoczęliśmy prace pod trybuną główną. Chcemy wykorzystać tam każdy skrawek przestrzeni, bo na przykład potrzeba jest dodatkowa szatnia dla sędziów na wypadek, gdyby jednym z arbitrów była kobieta. Systematycznie remontowane są kabiny na szczycie trybuny, a w budynku klubowym wkrótce powstaną nowe toalety. Po przeniesieniu siłowni do nowego pomieszczenia, obok tunelu prowadzącego z boiska do szatni powstanie większa salka konferencyjna - wylicza Wojciech Krzystanek, zastępca dyrektora MORiS Chorzów.
Zmiany, zmiany, zmiany...
W planach jest także budowa zadaszenia nad miejscami położonymi naprzeciw trybuny głównej, ale z tą inwestycją władze Chorzowa wstrzymują się do czasu rozpatrzenia projektów zgłoszonych do finansowania z budżetu centralnego w związku z EURO 2012. Miasto bardzo przychylnym okiem patrzy na Ruch. Niedawno Rada Miejska przyznała klubowi 400 tys. zł za promowanie Chorzowa, a kolejne pół miliona przeznaczyła na premie dla piłkarzy za wywalczenie awansu do ekstraklasy.
Na Cichej nie ukrywają, że przed nowym, I-ligowym sezonem planowane są zmiany w kadrze drużyny. Trener Marek Wleciałowski, który ma w tej sprawie najwięcej do powiedzenia, nie chce jednak zabierać głosu przed zakończeniem obecnych rozgrywek i rozmową z właścicielem klubu Mariuszem Klimkiem. Dyrektor Ziętek zdradza tylko, że chorzowianie planują wzmocnienie w każdej formacji z wyjątkiem bramki. Z nieoficjalnych informacji wynika, że na celowniku Ruchu znaleźli się trzej gracze Górnika Łęczna - napastnik Andrzej Kubica, pomocnik Michał Łabędzki i ukraiński obrońca Walery Sokolenko.
Jacek Sroka - Dziennik Zachodni
Temat: III-ligowcy IV gr. - temat zbiorczy - przerwa letnia
Wśród tych piłkarzy Tłoków Gorzyce, którzy przybyli na wczorajszy, pierwszy przed nowym sezonem trening, był Przemysław Pałkus, który w minionym sezonie grał w drugoligowym Piaście Gliwice. Będzie on grał w Tłokach.
Na wczorajszym treningu obecni byli m.in. Zbigniew Syguła, Anatolij Ławryszyn i Marcin Dziewulski. Ale największe zainteresowanie wzbudził Pałkus. Sprawy potoczyły się bardzo szybko.
- Udało nam się porozumieć z menedżerem Odry Edwardem Sochą. Wyraził zrozumienie dla naszej sytuacji, w czwartek mamy otrzymać "papiery" uprawniające Przemka Pałkusa do gry w naszej drużynie - przekazał nam członek zarządu Tłoków Gorzyce Eugeniusz Pikus.
- Chcę grać w Tłokach. Tłoki są w ciężkiej sytuacji, ale jednak tu zostanę, to mój klub, nie zostawię go w takiej sytuacji - mówił nam Syguła. Prawie identyczne zdanie wypowiedział Marcin Dziewulski, którego pozyskaniem zainteresowani są działacze tarnobrzeskiej Siarki. Najbardziej zdecydowany na grę w Tłokach jest Ławryszyn.
- Coś temu klubowi zawdzięczam. Jak przyjechałem z Ukrainy byłem mocno zdziwiony tym, co zastałem. Mówi się trudno, mam bardzo zaniżone zarobki, ale ja tu zostaję - zadeklarował.
Wczorajszy trening poprowadził Janusz Gierach, bowiem dotychczasowy trener Tłoków Józef Antoniak przebywał w Radomiu. - Naprawdę nie wiem, czy będę dalej pracował w Gorzycach. Negocjacje trwają, w ciągu dwóch, trzech dni wszystko powinno się wyjaśnić - powiedział nam radomski szkoleniowiec, ale szanse na dalsze prowadzenie przez niego drużyny Tłoków są znikome, by nie powiedzieć żadne.
Wiele osób z radością powitało na stadionie człowieka, który bardzo dobrze, jeśli nie najlepiej, z gorzyckich działaczy zna się na futbolowych niuansach organizacyjnych. Mowa oczywiście o kierowniku drużyny Zenonie Krówce. - Będzie dobrze, nie martwcie się. Mamy zdolną młodzież - mówił do tych, którzy snuli katastroficzne wizje na temat przyszłości drużyny.
Wczorajsze zajęcia gorzyczan były bardzo forsowne. Najpierw bieg po błoniach za fabryką "Federal Mogul", później ćwiczenia na siłowni, a następnie gierka 2x20 minut na głównej płycie gorzyckiego stadionu. Młodzi gracze Tłoków, którzy nie skończyli jeszcze 23 roku życia, wiedzą już, na czym stoją. Klubowi działacze poinformowali ich, że w aktualnej sytuacji klubu żaden z nich nie otrzyma zwolnienia do innego klubu. Muszą więc się pogodzić z faktem, że będą grali w Tłokach za 500 lub 800 złotych miesięcznie. Z drugiej strony szansa gry w trzeciej lidze, jaką dostaną, może im pomoc w wypromowaniu się.
Po treningu zawodnicy poszli na negocjacje do prezesa klubu Stanisława Krawca, który przyjechał na stadion. Zaproponowano im grę za kwoty od 500 do 1600 złotych netto miesięcznie, a więc wcale nie takie małe.
- Na tyle nas aktualnie stać. Nie mogę zawodnikom obiecać, że dostaną więcej, bo nie chcemy, by mieli "wirtualne zarobki". Będą otrzymywać mniej, ale w terminie - stwierdził prezes.
W kuluarowych rozmowach objętych tajemnicą potwierdziło się, że za kilka miesięcy Tłoki znów mogą być całkiem dobrze prosperującym finansowo klubem. Ponoć znaleźli się chętni do wyłożenia gotówki na drużynę. Rozmowy są jednak dopiero we wstępnej fazie negocjacji.
Gorzyczanie mieli dziś rozegrać sparing z KSZO Ostrowiec, ale został on odwołany. W sobotę zagrają z Wisłą Sandomierz, we wtorek (19 lipca) ze Stalą Stalowa Wola, a w czwartek (21 lipca) z Pogonią Leżajsk. Na 2 sierpnia zaplanowany został mecz pierwszej rundy Pucharu Polski szczebla centralnego, w którym Tłoki zmierzą się z GKS Nowiny.
zródło www.90minut.pl