siłownia w treningu siatkarzy
Widzisz posty znalezione dla hasła: siłownia w treningu siatkarzy
Temat: Transfery..
- Bartek Kurek jest zawodnikiem PGE Skry – potwierdził prezes klubu, Konrad Piechocki. – Doszliśmy do porozumienia. Dla dobra polskiej siatkówki, a także samego Bartka – dodał Kazimierz Pietrzyk.
- Bardzo się cieszę i bardzo dziękuję prezesowi Pietrzykowi, że dla dobra całej tej sprawy, jak i dla dobra samego zawodnika doszliśmy do porozumienia i Bartek jest zawodnikiem naszego klubu – rozpoczął konferencję Konrad Piechocki. – Bartek może skupić się na treningach i grze, co wyjdzie na dobre klubowi i całej polskiej siatkówce – dodał prezes Skry.
- Sprawa ta ciągnie się już od dłuższego czasu. Ja nadal twierdzę, że zgodnie z kontraktem mogliśmy przedłużyć go o kolejny rok. Bartek i jego menadżerowie twierdzili inaczej. Sprawa trafiła do Sądu Polubownego. Przez to, że mieliśmy okres wakacyjny i wiele urlopów, pozew otrzymaliśmy dopiero 21 lipca. Mieliśmy odpowiedzieć na niego w ciągu kilku dni i tak też się stało bodajże 25 lipca wystawiliśmy nasze stanowisko w tej sprawie. Znając Sąd Polubowny i sytuację, gdzie musiałoby się zgłosić wielu świadków nie skończyłoby się to na jednym posiedzeniu, a pierwsze wyznaczono na 10 września – informuje prezes ZAK S.A. Kazimierz Pietrzyk. – Czas jednak nagli, zbliża się liga, kluby muszą zgłaszać swoich zawodników. Nagłośniona nasza sprawa nie służyła siatkówce dlatego doszliśmy do porozumienia – dodaje prezes Kędzierzyna.
- To, że Bartek zaczął trenować w Bełchatowie nie miało żadnego podłoża prawnego. Zgodnie z kontraktem Bartek powinien trenować z ZAKSĄ. Kilka dni temu rękę wyciągnął Konrad Piechocki. Spotkaliśmy się i dla dobra tej sprawy i polskiej siatkówki doszliśmy do porozumienia – mówi prezes Pietrzyk. – Przedstawiłem mu wszystkie fakty i dokumenty, dlatego on na tę sprawę wyrobił swoje zdanie. My nadal twierdzimy, że racja leżała po stronie naszego klubu – kończy dywagacje na temat tej trudnej sprawy Kazimierz Pietrzyk.
- Każdy uczy się na błędach. My, jak i Bartek również. On jest w połowie drogi, która doprowadzi go do tego by być czołowym polskim siatkarzem z pewnym miejscem w reprezentacji. Ta droga jest jednak długa i wiele jeszcze pracy przed nim. Wiem jednak, że Bartek to sumienny i bardzo pracowity chłopak i bardzo dobrze życzę mu na przyszłość – mówi prezes ZAK S.A.
- Z punktu widzenia PGE Skry nasze działanie miało przynieść szybkie rozwiązanie tej sprawy. Nigdy nie chcieliśmy być w niej stroną. Najważniejsze było to, by zakończyć ją przed początkiem sezonu – uważa prezes Piechocki. – Bardzo zależało nam by Bartek grał w Bełchatowie. Dlatego, jeszcze raz bardzo dziękuję prezesowi Pietrzykowi, że doszliśmy do porozumienia. Pokazaliśmy w ten sposób, że władze różnych klub potrafią się dogadać i znaleźć kompromis. Bartek ma teraz wolną głowę i w spokoju może przygotowywać się do sezonu – dodaje Piechocki.
- Zrobiliśmy to tylko obydwaj ( wraz z Konradem Piechockim – przyp. red.) – mówi Kazimierz Pietrzyk. – Nie ma w tym żadnych korzyści finansowych, ponieważ my sami chcielibyśmy mieć Bartka w swoim zespole. Był dla nas bardzo ważnym zawodnikiem. Myślę jednak, że zrobiliśmy dla tej sprawy to co najlepsze – dodał.
- Bardzo się cieszę, że sprawa ta zakończyła się w ten sposób – rozpoczął główny zainteresowany tego sporu, Bartosz Kurek. – Od początku chciałem grać w Bełchatowie. Jeśli już złożymy podpisy to pozostanę tu na trzy sezony – mówi Kurek. – Skra to najlepszy klub w Polsce. Z najlepszym zapleczem i trenerami. Propozycji od takich klubów się nie odrzuca – dodaje młody zawodnik.
- To tylko teoretycznie w Kędzierzynie mogłem być szóstkowym graczem. Zmienił się trener i może on mieć zupełnie inną koncepcję drużyny. Sezon dopiero przed nami, a ja jestem pewien, że nieważne po ilu rozegranych meczach, ale na pewno się w tym klubie rozwinę i nabiorę doświadczenia – mówi nowy nabytek PGE Skry Bełchatów.
- W rozmowie z prezesem już mu dziękowałem za grę w klubie, chyba nie było ze mną większych problemów. Nie chciałbym, by ta sprawa jakoś źle wpłynęła na postrzeganie mnie w ZAKSA. Jeszcze raz chciałem bardzo podziękować prezesowi Pietrzykowi, trenerom, całemu klubowi oraz kibicom za te trzy lata spędzone w Kędzierzynie - kończy Bartosz Kurek.
Temat: Mistrzostwa Europy Mężczyzn 6-16 września 2007
początek meczu był nudny na maxa...poszłam robić co innego.
Tie break, emocje, nadzieje.... ale pięknie go spieprzyli i przegrali 15:8.
tak? a co on ma powiedzieć? ma jęczeć jak my?
nie, nie musi - wystarczy że nie będzie walił przy tym jego "uroczym" uśmiechu debilnych "filozofii" :/
zgadzam się tu z Maron w 100, a nawet 200%.
Jeśli jest się kibicem, to jak można tak po prostu odejść od tv, i iść robić co innego... to mną poruszyło XD
a co do Babiarza. Mówienie z uśmiechem o kolejnej przegranej Polaków, chyba jest co najmniej nie na miejscu. I to jego podśmiewanie, gdy się zapomni. A po chwili próbuje być poważny. Boże, na niego patrzeć się nie da..
Szymański: raz na wozie raz pod wozem
Grzegorz Szymański nie grał w dwóch ostatnich meczach Polski - z Bułgarią i Włochami - w mistrzostwach Europy siatkarzy w Moskwie. Raz się jest na wozie, raz pod wozem - powiedział po czwartkowej porażce z Włochami 2:3.
- Raz się jest na wozie, raz pod wozem - powiedział Grzegorz Szymański. - Trudno, takie jest życie. Nie awansowaliśmy do czwórki. W gronie faworytów mistrzostw byli wymieniani też Bułgarzy, Włosi i Francuzi. Oni również musieli przełknąć gorycz porażki. Wspomniane zespoły należały do czołówki mistrzostw świata. Teraz najwięcej mówi się o Rosjanach, którzy zajęli wówczas siódme miejsce.
Grzegorz Szymański dodał, że "trzeba pogodzić się z takim wynikiem i na chłodno poszukać przyczyn słabego występu." O tych ostatnich mówił po meczu z Włochami drugi trener reprezentacji Polski Alojzy Świderek.
- W tym roku na przygotowania mieliśmy trzy tygodnie - jeden przed Ligą Światową, dwa przed mistrzostwami Europy - powiedział. - Z czasem było więc zupełnie inaczej niż w 2006 roku, kiedy to rozpoczęcie rozgrywek zostało przełożone. Widocznie jesteśmy drużyną, która nie potrafi dobrze grać bez długiego przygotowania. Może należało nie grać w Memoriale Wagnera, tylko ten okres poświęcić na treningi.
Alojzy Świderek podkreślił, że "jego słowa są tylko próbą szukania odpowiedzi na przyczyny porażki." - Czasu było mało, ale nikt do nikogo nie ma o to pretensji - powiedział II trener reprezentacji Polski. - Jak się rozmawia z zawodnikami, to dyspozycja fizyczna nie jest dla nich problemem. Oni nie mówią, że np. są w słabej dyspozycji fizycznej, że są wolni lub brakuje im sił czy czegoś nie umieją. Zawodnicy czują się bardzo dobrze.
Trener Świderek przypomniał, że mistrzostwa zaczęły się od przegranego 1:3 meczu z Belgią. - Może gdyby to spotkanie potoczyło się inaczej, to teraz można byłoby myśleć o grze w czwórce - powiedział Alojzy Świderek. - W czwartek widać było wyraźnie, że pewność siebie odzyskał Sebastian Świderski.
Finałowy turniej mistrzostw Europy w Moskwie był najsłabszym w historii polskiej męskiej siatkówki. Polska przegrała 1:3 z Belgią, po 0:3 z Rosją i Finlandią oraz po 2:3 z Bułgarią i Włochami. Wygrała jeden mecz - 3:1 z Turcją.
onet.pl
Pliński: wiem, że pojedziemy na igrzyska
- To był wypadek przy pracy i tyle. Ja wiem, że ta reprezentacja pojedzie na igrzyska. Nie wierzę, że możemy zagrać dwa turnieje z rzędu tak beznadziejnie - powiedział Daniel Pliński, środkowy naszego zespołu.
- Wygraliśmy dwa sety... Dość smutny to żart, ale chociaż z tego trzeba się cieszyć, bo wszyscy widzieli, że nie graliśmy na tym turnieju tak jak zwykle. Sami o tym wiemy, czujemy to i jest nam z tego powodu bardzo przykro - mówił po meczu z Włochami Michał Winiarski.
- Każdy z nas i w czasie przygotowań i teraz, na mistrzostwach dał z siebie wszystko, a wyszło jak wyszło. Nie wiem co mam powiedzieć. Poświecam siatkówce całe życie i serce i jest mi bardzo ciężko, kiedy nic nam nie wychodzi - dodał załamany Winiarski.
PZPS
***
smutno, przykro i wszystko naraz
niech się szybko podniosą po tej porażce, wrócą do polski, ochłoną i wyciągną jakieś wnioski z tych ME!
panowie głowa do góry, to 'tylko' jedna impreza, jeszcze będziecie mieli mnóstwo okazji do pokazania i udowodnienia wszystkim, jaką na prawde jesteście drużyną!
dziękujemy za walkę do końca!!!!!!!!!!
Temat: wychowanie fizyczne
Przede wszystkim mankamentem wf w szkole jest niedostateczna ilość czasu.
Tak prawdę powiedziawszy zanim przeprowadzi się najprostszą rozgrzewkę połączoną chociazby z banalnymi odbiciami, na 'grę' zostaje dosłownie kilka minut. Oczywiście sprawa ma się zgoła inaczej, gdy mamy możliwośc dwóch godzin pod rząd, ale takie wyjście ma chyba zastosowanie jedynie w klasach sportowych.
Poza tym trzeba zważyc na fakt, że w dzisiejszych szkołach, uczniowie ( a w zdecydowanej większości uczennice) nie mają jakiejkolwiek ochoty męczyć się podczas lekcji wf, uważając ją za karygodną i zupełnie niepotrzebną. Dochodzi do tego, że załatwiają sobie 'lewe' zwolnienia lub przez3 tygodnie podlegają menstruacji. .
Sama jestem adeptką siatkówki. Trenuję już przesżło 4 lata i nie wyobrażam sobie szkoły bez wf.
Niestety jestem w klasie matematyczno-ficzynej, gdzie na 32 osoby, 27 stanowią chłopcy, dlatego też jestesmy łączone z inną klasą. Poziom fizyczny zakrawa na kpinę. Wyobraźcie sobie, że większość z nich nie ma pojęcia jak wykonać prawidłowy przewrót w przód, popularnie zwany fikołkiem. Nie wspomnę o tym, że odróżnienie piłki do nogi od tej do kosza stanowi barierę nie do przejścia.
Głęboko współczuję nauczycielom, bo można się naprawdę zdenerwować.
Tymczasem na treningi, które uczęszczam, sytuacja staje się prawie identyczna. Może i przychodzą chętne dziewczęta, ale cóż z tego, skoro chciałyby proawidłowo odbijac piłkę, nawet wspaniale atakować, bez żadnego nakładu pracy.
Szczególnie sytuacja ma się tak od tego roku, bo wszystkie starsze koleżanki odeszły na studia. Coraz ciężej znaleźć dziewczynę, która w jakikolwiek sposób wyrażałaby chęć do pracy.
Jeżeli wrócić do chłopców. Zapału do ćwiczenia odmówić im nie można, a wręcz należy ich za to pochwalić. Jednak przekonanie o ich umiejętnościach(szczeólnie tych z mojej klasy, a nawet szkoły) zdaje się być wyidealizowane. Panowie nawet piłki palcami nie potrafią dokładnie odbić, a już chcą atakować i walić piłki w pierwszy metr. Oczywiście jak można się spodziewać, większość ląduje w siatce lub pod nią.
Ogólnie wydaje mi się, ze powinno się wprowadzić wf poza lekcjami, gdzie przychodziłby tylko osoby, które NAPRAWDĘ CHCĄ(nie wydaje im się) cokolwiek zdziałac w tym temacie. Mieszane grupy, chłopców z dziewczetami to dobre rozwiązanie. Szczególnie w siatkówce. Może i dziewczeta nie uderzają mocno(chociaż biorąc pod uwagę niektóre moje koleżanki, uwierzcie, ze potrafią ), ale w ich obecności panowie się tak nie podpalają. Zresztą na swoim przykładzie wiem, ile nauczyłam się poprzez takie rekreacyjne uprawianie siatkówki. Głównie bywałam sama z chłopcami, gdyż chętnych dziewcząt brakowało (zwykle powodem nie był brak umiejętności, ale stwierdzenie : ja się wstydzę), więc jak widac można.
Pozdrawiam
Temat: Łódź Power! - inwestycje, zmiany, dobre newsy
Liga Światowa w Łodzi naprawdę światowa
W sobotę i niedzielę siatkarska Liga Światowa zagości w Łodzi już po raz dziesiąty. Po raz pierwszy będzie światowa naprawdę.
W Łodzi nasza reprezentacja mierzyła się już z Australią, Rosją, Argentyną, Hiszpanią, Grecją, Serbią i Czarnogórą, Chinami, Japonią i Brazylią. Liga Światowa to łódzka tradycja. Wszystkie mecze rozgrywane były w hali sportowej przy ul. Skorupki. W tej samej, w której w przeszłości gościli m.in. Shakin Stevens i Paul Anka, aktorzy słynnego brazylijskiego serialu "Niewolnica Isaura", a nawet pierwsza kobieta w kosmosie - Walentyna Tiereszkowa. To w niej w 1980 r. owacyjnie witano Lecha Wałęsę, a osiem lat później Anatolij Kaszpirowski w swoim stylu odliczał: "adin, dwa, tri...". Hala przy ul. Skorupki - do użytku oddana w 1958 r. - widziała wiele i przeszła wiele, choćby ubiegłoroczny pożar dachu. I choć wielu ją krytykowało, że jest brzydka i przestarzała, to nikt nie zaprzeczy, że miejsce w historii Łodzi bezwzględnie jej się należy.
Ale w końcu musiała przegrać z postępem. Jeszcze w marcu pod swoim starym dachem ugościła prawie 10 tys. kibiców na meczu PGE Skry Bełchatów z Iskrą Odincowo. To było ostatnie wielkie wydarzenie w hali-staruszce. Jej młodsza siostra - na razie zwana Areną Łódź - w sobotę zaliczy swój debiut. Zapowiada się pięknie - to w niej polska reprezentacja zagra w Lidze Światowej na jubileusz (po raz dziesiąty) i to w niej jej rywalem będzie drużyna największa z wielkich. Brazylia to aktualny mistrz olimpijski i świata, najlepsza drużyna w rankingu międzynarodowej federacji siatkarskiej (FIVB). Lepszej nie ma.
Na razie jednak to nie Brazylia, a właśnie Arena Łódź zbiera najwięcej pochwał. Kiedy w czwartek polscy siatkarze wchodzili do niej na swój pierwszy trening, aż gwizdali z zachwytu. - Stary obiekt był dla nas miejscem historycznym, jednak pora stworzyć nową, równie piękną historię kilka kilometrów dalej. Jakiś czas temu śniło mi się, że gram w nowej hali. I muszę przyznać, że nawet w snach nie była tak piękna - mówił Jakub Jarosz, atakujący reprezentacji.
Na wczorajszej konferencji prasowej mówiono głównie o niej. - Gratuluję Łodzi tej wspaniałej hali. To będzie wielka przyjemność zobaczyć ją wypełnioną po brzegi - mówił Niemiec Klaus Fezer, przedstawiciel FIVB. Trener Brazylijczyków Bernardo Rezende był nawet trochę zazdrosny: - Jest wspaniała. Mam nadzieję, że w 2016 r. Brazylia będzie gospodarzem letnich igrzysk i będziemy mieli taki obiekt.
Daniel Castellani, argentyński trener Polaków, zazdrosny być nie musiał, bo on może czuć się jak u siebie. - Ta hala powinna Polaków napawać dumą - mówił. I dodał: - Zapowiada się wyjątkowy weekend, bo zagramy z wielką Brazylią w pięknej hali i to dla niepowtarzalnych polskich kibiców.
Oni właśnie łączą halę starą z tą nową. Castellani, który jeszcze do niedawna prowadził PGE Skrę i grał z nią właśnie w tym ostatnim meczu w obiekcie przy ul. Skorupki, polskich kibiców zapamiętał. - Jak zawsze byli wspaniali. Pamiętam, jakie wtedy przeżywaliśmy emocje, ale myślę, że teraz będę zwielokrotnione. Hala jest większa, gra reprezentacja. Powtarzam - to będzie wspaniały weekend.
W tamtym marcowym meczu w Iskrze Odincowo grał też Brazylijczyk Giba, chyba największa gwiazda światowej siatkówki. Co mówił o kibicach? - Po raz kolejny byli wspaniali. Znów stworzyli niesamowity spektakl i to chyba oni byli jego głównymi bohaterami. My byliśmy na drugim planie - z niedowierzaniem kręcił głową. Co powie teraz, kiedy w hali będzie o prawie 4 tys. żywiołowych kibiców więcej?
Mała pula biletów na dwa mecze z Brazylią dopiero w sobotę trafi do kas. Prawie 27 tys. wejściówek rozeszło się w internecie. Oczywiście można je też kupić od koników albo na serwisach aukcyjnych. Wczoraj zadzwonił do mnie kolega z wiadomością, że zdobył bilet. Cieszył się, jakby właśnie urodziło mu się dziecko. Polscy kibice już dawno zrozumieli, że na łódzkich meczach reprezentacji po prostu być trzeba. W sobotę i w niedzielę szczególnie, bo te pierwsze mecze w Arenie Łódź bez wątpienia przejdą do historii.
W sobotę i niedzielę o godz. 13 spod Manufaktury ruszy parada Ligi Światowej, czyli przemarsz kibiców pod halę przy ul. Bandurskiego. Na specjalnych platformach prezentowane będą brazylijskie tańce, zagra góralska kapela. Przed wielkim sportowym świętem (oba mecze o godz. 16.30) będzie wesoło, kolorowo, światowo. I właśnie po to potrzebna była Łodzi ta hala.
Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź
Będzie się działo
Temat: Winiarski zostaje w Trento na dłużej :(
Michał Winiarski przedłużył kontrakt z Itas Diatec Trentino na kolejne trzy sezony. - Bardzo dobrze się tutaj czuję, mamy aktualnie świetną ekipę, czego więc mogę chcieć więcej? - powiedział kilka tygodni temu, kiedy wstępnie ustalił warunki nowej umowy. Dziś kontrakt przedłużył także inny gracz Trento, Dore Della Lunga.
- Michał Winiarski przyjechał do Włoch jako wielki talent, ale w świecie siatkarskim nie był zbyt znany. Dziś jest jednym z bardziej wyróżniających się zawodników Serie A i dlatego też jestem bardzo usatysfakcjonowany, że postanowił pozostać w Trento na dłużej – skomentował prezydent Itas Diatec Trentino, Diego Mosna. – Della Lunga z kolei jest z nami już trzeci sezon i jesteśmy bardzo zadowoleni z jego postawy. Obydwaj siatkarze dają nam gwarancję kontynuacji dotychczasowej koncepcji sportowej zespołu, a ich pozostanie w Trentino bardzo ucieszy naszych kibiców – dodał.
Ostatni z wymienionych argumentów, ma wbrew pozorom niebagatelne znaczenie, ponieważ nasz reprezentacyjny przyjmujący pełni w zespole rolę „naczelnego” ulubieńca miejscowej publiczności. Po meczach jest jednym z najbardziej obleganych siatkarzy i zazwyczaj ma spore kłopoty z przedarciem się do szatni. Kibice w Trento należą do najwierniejszych we Włoszech. Są ze swoją drużyną na dobre i na złe, ale mimo to daleko im do polskich fanów siatkówki. - Podczas play off-ów jest tu prawdziwe szaleństwo. Zdarzają się także polscy kibice, zwykle mieszkający tu, w okolicy. Czasami jednak, przy okazji spotkań ze słabszymi drużynami, publika zachowuje się bardziej jak widownia tenisowa – mówi z lekką nutką żalu Michał Winiarski.
Winiarski przyznaje też, że obecne Trento to zupełnie inny zespół, niż ten, do którego trafił w poprzednim sezonie. – Mieliśmy słabszy skład, nie zagraliśmy w Pucharze Włoch. Rundę zasadniczą również skończymy wyżej, niż rok temu, więc od strony sportowej na pewno jest lepiej. Natomiast jeśli chodzi o wymiar ludzki, to poprzednio było znacznie ciekawiej – ocenia. Sporo zamieszania i nie zawsze pozytywnych emocji wnoszą Bułgarzy, którzy stanowią w zespole dość liczną grupę. Czasami podczas treningów dochodzi do spięć miedzy trenerem Stojczewem a Wladimirem Nikołowem. – Oni się kłócą po bułgarsku, a my przysłuchujemy się w osłupieniu. Bułgarzy są mistrzami we wszystkim i trzeba mieć ogromny dystans do tego co mówią - żartuje nasz zawodnik. Poważnie już dodaje, że coraz bardziej przekonuje się do metod pracy Radostina Stojczewa i dopóki Trento gra dobrze, nie powie na niego złego słowa.
Na szczęście w bieżącym sezonie Michał ma solidne wsparcie w Kubie Bednaruku, który pełni w Trento rolę zmiennika Nicoli Grbica. – Kuba szybko się tutaj zadomowił i nim ja dołączyłem do zespołu po mistrzostwach Europy, on już doskonale orientował się w realiach. Staramy się trzymać razem i dawać odpór silnej kolonii bułgarskiej (śmiech).
Moje marzenia o nim w Jastrzębiu legły w gruzach
Temat: Second The Biggest Final Six Quiz Forum V24 - Ring
11. Jakie nazwisko kryje się pod X:
- Jest wzorem dla młodych zawodników – mówi o X Alojzy Świderek, drugi trener reprezentacji Polski. - To, co robi i jak to robi, nie tylko podczas gry, ale także w czasie treningów, w czasie rozgrzewki, całe jego postępowanie w reprezentacji jest profesjonalne i stawiane innym za przykład.
Był jednak czas, kiedy to X szukał wzorców wśród starszych kolegów i gdzieś w skrytości marzył o grze w reprezentacji Polski.
….
Trener Ireneusz Mazur, bo to on był tym, który w 1996 roku ponownie powołał do kadry juniorów X, na pewno nie żałował swojej decyzji. Bowiem za drugim razem na zgrupowanie przyjechał zupełnie inny chłopak. Dojrzalszy, bardziej doświadczony, który zdał sobie sprawę z tego, że tylko ciężka praca daje mu szansę na spełnienie marzeń. - Podjąłem wyzwanie i cieszę się, że tak postąpiłem, bo to był wielki sukces - uśmiecha się X.
12. Jakie nazwisko kryje się pod X:
Choć X z reprezentacją Polski przez wielu utożsamiany jest od niedawna to przygodę z biało – czerwonymi barwami zawodnik rozpoczął… kilkanaście lat temu. - W ósmej klasie szkoły podstawowej dostałem pierwsze powołanie do reprezentacji kadetów - wspomina popularny X. Zespół z X w składzie uzyskał wówczas awans do Mistrzostw Świata, których finał rozgrywany był w 1993 roku w tureckim Istambule. - Z imprezy powróciliśmy jednak bez większych sukcesów na koncie – komentuje X. Siatkarz na dobre zagościł w reprezentacji, w której występował również w okresie juniorskim. - Niestety nie udało nam się wywalczyć tytułu mistrzowskiego, ani nawet medalu na międzynarodowych imprezach. Mieliśmy mocną drużynę, ale nie trafialiśmy z formą – relacjonuje wielokrotny reprezentant kraju w najmłodszych kategoriach.
13. Jakie nazwisko kryje się pod X:
X w wieku 16 lat zadebiutował na parkietach Polskiej Ligi Siatkówki, trzy lata później rozegrał swoje pierwsze spotkanie w Lidze Światowej. W kadrze Raula Lozano jest najmłodszy. Dlatego nic dziwnego, że argentyński trener często żartem mówi o nim „Bambino”.
14. To samo pytanie:
O samej współpracy z zagranicznym trenerem „X” wypowiada się jak najlepiej. Ceni warsztat trenerski i podejście do pracy. - Wydaje mi się, że nauczyliśmy się od Raula Lozano profesjonalizmu. Do tej pory znaliśmy profesjonalizm, że tak powiem, tylko krajowy.. Jeśli chodzi o elementy siatkarskie to można było się poprawić praktycznie w każdym elemencie. Raul udowodnił, podejmując się pracy z nami i odnosząc sukces, że zna się doskonale na tym co robi i ja nie mam żadnych podstaw, żeby twierdzić, że jakaś jego decyzja jest niewłaściwa. Podważanie jego zdania byłoby według mnie bezcelowe.
15. Dalej się pytam kto jest pod X: Teraz coś prostego
„Kiedyś... kiedyś przed laty, kiedy pisałem taką analizę dla Gazety Wyborczej napisało mi się: Co by było, gdyby nie było X? Otóż trzeba byłoby go wymyślić!”
Zdzisław Ambroziak
Temat: Tu narazie jest klepisko, ale będzie...
te 25mln to razem z halą sportowa?
Jakie 25 mln? Burmistrz ma ambicje i "jego" radni również
vide artykuł z czerwca
Które miasta ugoszczą piłkarzy na Euro 2012
W poniedziałek prezentowały swoje możliwości. Do walki o prawo do goszczenia zagranicznych reprezentacji piłkarskich zgłosiło się rok temu 160 miejscowości. Dziś, po dwóch odsiewach pozostało ich 50. W grudniu nadzorująca przygotowania do Euro 2012 spółka PL.2012 wraz z Polskim Związkiem Piłki Nożnej zarekomendują 25 najlepszych lokalizacji. Przedstawiciele UEFA w czerwcu 2010 r. wybiorą od 16 do 20 miejscowości, które zaproponują reprezentacjom piłkarskim.
Na pewno piłkarze nie będą spać ani ćwiczyć w Warszawie, choć miasto kusiło UEFA wizją treningów na boiskach Legii, Polonii, Hutnika, KS Radość w Wawrze albo planowanym stadionie w Wesołej. UEFA wyklucza, by centra pobytowe były ulokowane w miastach-gospodarzach meczów. - Centra mają funkcję ambasadora Euro. Chodzi o to, żeby w piłkarskie mistrzostwa zaangażować jak najwięcej miast i ludzi - mówi Andrzej Bogucki, wiceprezes PL.2012.
Wybrana miejscowość nie może być położona dalej niż o godzinę jazdy od lotniska, które przyjmuje stuosobowe samoloty. Ten warunek po wylądowaniu na Okęciu spełniają: Ciechanów, Józefów, Nadarzyn, , Piaseczno, Pruszków, Jachranka/Nowy Dwór Maz., Sulejówek, Warka, Wyszków i Ząbki. Startujące wspólnie Puławy, Nałęczów i Kazimierz Dolny podpisały umowę z lotniskiem wojskowym w Dęblinie, zaś Siedlce obsługiwałaby jednostka z Mińska Maz.
Drugi warunek to zespół dwóch boisk piłkarskich (z murawą naturalną i sztuczną) z zapleczem socjalnym. Najlepsze obiekty sportowe są w Nowym Dworze Maz. (grat tu drugoligowy Świt), Pruszkowie (stadion pierwszoligowego Znicza) i w Puławach. Wielkie ambicje mają władze Sulejówka, które do 2012 r. chcą wybudować za 70 mln zł centrum sportowo-rekreacyjne: dwa boiska z trybuną na 1,2 tys. miejsc, kompleks odkrytych i schowanych w hali kortów tenisowych, halę do siatkówki i piłki ręcznej wraz z 26-pokojowym internatem. - Będzie mieć dwuipółmetrowe łóżka, bo chcemy tu przyciągać reprezentacje siatkarzy i piłkarzy ręcznych - zapowiedział wczoraj burmistrz Sulejówka Waldemar Chachulski.
Boiska nie mogą być jednak położone dalej niż o 20 minut jazdy od pięcio- lub czterogwiazdkowego hotelu z co najmniej 60 pokojami. Z tym są największe kłopoty, stąd wspólne kandydatury miast. - Zaproponowaliśmy partnerstwo hotelowi Warszawianka w oddalonej o 19 km Jachrance. My mamy dobry stadion - mówi Jacek Kowalski, burmistrz Nowego Dworu Maz.
Oprócz tego miasta za prymusa uchodzi Józefów, na którego terenie położony jest nowy, czterogwiazdkowy hotel Holiday Inn Warszawa Józefów. Miejscowy samorząd liczy, że Euro 2012 wpisze się w obchody 50-lecia nadania praw miejskich Józefowowi. - Chodzi o prestiż, ale i względy praktyczne: taki cel mobilizuje do rozwoju miasta - mówi wiceburmistrz Marek Banaszek.
Bezpiecznie czują się jeszcze Warka (na jej obrzeżach znajduje się kompleks hotelowo-rekreacyjny Sielanka) oraz Puławy z Nałęczowem i Kazimierzem Dolnym. - Raczej nie mają już za to szans kandydatury Nadarzyna i Piaseczna, które hoteli odpowiedniej klasy nie mają i chyba nie będą mieć - mówi Rafał Rosiejak, krajowy koordynator spółki PL.2012 ds. hoteli i zakwaterowania. Ocenia, że szansę na zakwalifikowanie się do grupy lokalizacji wybranych przez UEFA ma pięć-sześć miejscowości w rejonie Warszawy.
źródło: http://miasta.gazeta.pl/w...6,6702277,.html
[ Komentarz dodany przez: axtomek: 2009-07-02, 21:16 ]
Temat: Klub Biegacza Arturówek - Łódź
Witam serdecznie wszystkich biegaczy z Łodzi i okolic. Do tej pory raczej byłem forumowiczem-czytelnikiem niż forumowiczem-pisarzem ale mam nadzieje to teraz troche zmienic. Moja przygoda z bieganiem zaczęła sie juz w podstawowce na przełajach ale dopiero w tym roku rozpocząłem poważna zabawę, a trzeba nadmienic ze kończę studia (mam taką nadzieje ). Do biegania w dużym stopniu nakłonił mnie Piotrek Chuchler, dzieki mu za to. A rok wcześniej próbowali Renata i Darek z Warszawy. Wszystkich poznałem na biegówkach bo ten sport jest w moim życiu dyscyplina przewodnią. Zaliczyłem juz parę imprez w tym roku, w których nie zawsze miejsce było ważne ale sam start. Do ważniejszych chyba należy zaliczyć Bieg po Piotkowskiej, Textilcross, Polska Biega - Wiączyń Dolny i Półmaraton mBank. Jesli chodzi o pierwszą imprezę to mogę pochwalić się że wyprzedziłem m.in. Jeremę i Piotrka Długołęckeigo , z którym jeszcze nigdy nie wygrałem w biegach narciarskich . Na drugiej imprezie zrobilem zyciowke (bo pierwszy raz startowalem) - 43,44, na trzeciej zająłem miejsce na podium tzn 2 wśród ponad 100 startujących w tym i biegaczy KBK Arturówek. Czwarta impreza to półmaraton i oczywiście mój debiut. Jak na pierwszy raz to start uwazam za rewelacje. Pierwszy raz miałem do czynienia z dystansem dłuższym niz 15 km bo tyle max zdazalo mi sie biegac na treningach. Tutaj wielke podziekowania dla Jeremy i "grupy trzymającej 3:30" bo tylko dzieki nim udalo mi sie wybiegac 1:47,01. Czas zakładany to 1:45,00 więc mam co teraz poprawiać.
To w skrocie moje małe biegowe CV, chciałem ładnie się przedstawic by druga czesc postu nie została uznana za zwykly spam
Drodzy biegacze mam do Was wielką prośbę o zabranie głosu w sondzie na stronie http://www.nafta.pila.pl/indexin.php . Bedzie mi miło jeśli zagłosujecie na Karolinę Michalkiewicz ( pozycja nr 2 ) - rodowitą Łodziankę, która w tym sezonie została wypożyczona z UKS 179 Łodź do Farmutilu (Nafta) Piła. Karolina tak jak my jest biegaczką może nie wyczynowcem bo wybrała siatkówkę jako sport profesjonalny ale zawsze biegaczką. W gimnazjum osiągała bardzo dobre wyniki na bieżni, na 800m i 1000m wróżono jej kariere. Zrezygnowala na rzecz siatkowki i dla niej to był dobry krok poniewaz jest Mistrzynia Polski w siatkowce plazowej w dwoch kategoriach wiekowych oraz wicemistrzynia Polski w kategori seniorek na hali. Obecnie Karolina biega tylko dla zdrowia a ja czasami mam przyjemnosc jej towarzyszyc Robie jej wielka niespodzianke tzn prowadze kampanie wyborcza by wygrala w tej sondzie. Oprocz szczescia ze zdobycia wicemistrzostwa Karolina przez ten rok raczej miała smutna minke dlatego chcę jej sprawić miły upominek na koniec sezonu. Podkresle jeszcze ze Karolina jest jedna z najmłodszych zawodniczek LSK jesli nie najmłodszą.
A teraz
POMOŻECIE
costtello dnia Sob Cze 09, 2007 19:49, w całości zmieniany 1 raz
Temat: Piaseczno a Mistrzostwa Europy w piłce nożnej Euro 2012
Czy baza dla drużyn na Euro 2012 nie powstanie w Piasecznie ???
Gdzie w 2012 r. będą nocować i trenować reprezentacje Anglii, Hiszpanii czy Włoch? O ich przyjęcie stara się 12 miejscowości wokół Warszawy. Jednym chodzi o prestiż, inne budują na tym całą strategię rozwoju.
W poniedziałek prezentowały swoje możliwości. Do walki o prawo do goszczenia zagranicznych reprezentacji piłkarskich zgłosiło się rok temu 160 miejscowości. Dziś, po dwóch odsiewach pozostało ich 50. W grudniu nadzorująca przygotowania do Euro 2012 spółka PL.2012 wraz z Polskim Związkiem Piłki Nożnej zarekomendują 25 najlepszych lokalizacji. Przedstawiciele UEFA w czerwcu 2010 r. wybiorą od 16 do 20 miejscowości, które zaproponują reprezentacjom piłkarskim.
Na pewno piłkarze nie będą spać ani ćwiczyć w Warszawie, choć miasto kusiło UEFA wizją treningów na boiskach Legii, Polonii, Hutnika, KS Radość w Wawrze albo planowanym stadionie w Wesołej. UEFA wyklucza, by centra pobytowe były ulokowane w miastach-gospodarzach meczów. - Centra mają funkcję ambasadora Euro. Chodzi o to, żeby w piłkarskie mistrzostwa zaangażować jak najwięcej miast i ludzi - mówi Andrzej Bogucki, wiceprezes PL.2012.
Wybrana miejscowość nie może być położona dalej niż o godzinę jazdy od lotniska, które przyjmuje stuosobowe samoloty. Ten warunek po wylądowaniu na Okęciu spełniają: Ciechanów, Józefów, Nadarzyn, , Piaseczno, Pruszków, Jachranka/Nowy Dwór Maz., Sulejówek, Warka, Wyszków i Ząbki. Startujące wspólnie Puławy, Nałęczów i Kazimierz Dolny podpisały umowę z lotniskiem wojskowym w Dęblinie, zaś Siedlce obsługiwałaby jednostka z Mińska Maz.
Drugi warunek to zespół dwóch boisk piłkarskich (z murawą naturalną i sztuczną) z zapleczem socjalnym. Najlepsze obiekty sportowe są w Nowym Dworze Maz. (grat tu drugoligowy Świt), Pruszkowie (stadion pierwszoligowego Znicza) i w Puławach. Wielkie ambicje mają władze Sulejówka, które do 2012 r. chcą wybudować za 70 mln zł centrum sportowo-rekreacyjne: dwa boiska z trybuną na 1,2 tys. miejsc, kompleks odkrytych i schowanych w hali kortów tenisowych, halę do siatkówki i piłki ręcznej wraz z 26-pokojowym internatem. - Będzie mieć dwuipółmetrowe łóżka, bo chcemy tu przyciągać reprezentacje siatkarzy i piłkarzy ręcznych - zapowiedział wczoraj burmistrz Sulejówka Waldemar Chachulski.
Boiska nie mogą być jednak położone dalej niż o 20 minut jazdy od pięcio- lub czterogwiazdkowego hotelu z co najmniej 60 pokojami. Z tym są największe kłopoty, stąd wspólne kandydatury miast. - Zaproponowaliśmy partnerstwo hotelowi Warszawianka w oddalonej o 19 km Jachrance. My mamy dobry stadion - mówi Jacek Kowalski, burmistrz Nowego Dworu Maz.
Oprócz tego miasta za prymusa uchodzi Józefów, na którego terenie położony jest nowy, czterogwiazdkowy hotel Holiday Inn Warszawa Józefów. Miejscowy samorząd liczy, że Euro 2012 wpisze się w obchody 50-lecia nadania praw miejskich Józefowowi. - Chodzi o prestiż, ale i względy praktyczne: taki cel mobilizuje do rozwoju miasta - mówi wiceburmistrz Marek Banaszek.
Bezpiecznie czują się jeszcze Warka (na jej obrzeżach znajduje się kompleks hotelowo-rekreacyjny Sielanka) oraz Puławy z Nałęczowem i Kazimierzem Dolnym. - Raczej nie mają już za to szans kandydatury Nadarzyna i Piaseczna, które hoteli odpowiedniej klasy nie mają i chyba nie będą mieć - mówi Rafał Rosiejak, krajowy koordynator spółki PL.2012 ds. hoteli i zakwaterowania. Ocenia, że szansę na zakwalifikowanie się do grupy lokalizacji wybranych przez UEFA ma pięć-sześć miejscowości w rejonie Warszawy.
Zobacz na mapie miejscowości, które startują w wyścigu o bazy dla drużyn na Euro 2012: mapy.google.pl
źródło: http://miasta.gazeta.pl/warszawa/1,91426,6702277,.html
Temat: Jadar Sport SSA Radom
Jadar chyba jest pierwszą drużyną PlusLigi, która rozpoczęła przygotowania do najbliższego sezonu. Pierwszy trening odbył się 21.lipca. Jednakże przed treningiem zawodnicy (z wyjątkiem kadrowiczów - Kosoka, Pawlińskiego i Stańczaka) i sztab szkoleniowy spotkali się z zarządem klubu, by umówić plany i cele na nadchodzący sezon. Jadar znowu mierzy wysoko, ale dziwne by było gdyby prezes oczekiwał jedynie 8.miejsca dającego utrzymanie w lidze. Jeszcze na pocz. czerwca trener Such mówił, że utrzymanie to nie będzie główny cel, że to plan minimum. Prezes na spotkaniu powiedział, że chciałby miejsca w środku tabeli i ogłosił, że liczy, że 6.miejsce jest jak najbardziej w zasięgu siatkarzy Jadaru. Patrząc na sytuację w innych klubach, na prawdę można odnieść wrażenie, że Jadar może realnie powalczyć o to 6.miejsce, mimo, iż nie poczynili aż tak poważnych transferów jak np. Delecta Bydgoszcz. Jednak przyjście Roberta Prygla jest bez wątpienia poważnym wzmocnieniem. Przedłużenie umów z Hernandezem i Salasem to też bardzo dobry ruch zarządu, bo szczególnie w końcówce sezonu, gdy Jadar walczył o utrzymanie w PL, zawodnicy Ci pokazali spore umiejętności. Hernandez niejednokrotnie wybierany był najlepszym zawodnikiem spotkania, raz nawet wybrano nim Salasa, a jak wiadomo rozgrywający nie często otrzymują to wyróżnienie. Póki co niewiadomą jest Michał Kaczmarek, środkowy sprowadzony z Resovii. Ale na pewno będzie miał szanse w sparingach, ponieważ jak wiadomo na zgrupowaniu kadry B przebywa podstawowy środkowy Jadaru w sez. 2008/09, Grzegorz Kosok.
Jadar po serii treningów w Radomiu pojechał dziś rano na pierwsze zgrupowanie do Zakopanego. Do stolicy polskich Tatr trener Such wyruszył już wczoraj, w piątek, by sprawdzić obiekty, na których trenować będą jego podopieczni i ośrodek, w którym zamieszkają.
W wywiadzie udzielonym portalowi SportRadom trener powiedział, jak będzie wyglądać zgrupowanie i dalsze przygotowania do sezonu, z kim zostaną rozegrane sparingi i kiedy do zespołu dołączą kadrowicze...
Może wydać się to dziwne, ale na obóz do Zakopanego trener Jadaru Radom, Jan Such, nie pojedzie wraz ze swoimi podopiecznymi. Uczynił to już w piątek, na dzień przed wyjazdem siatkarzy i reszty sztabu szkoleniowego. Szybko jednak uspokoił redakcję portalu SportRadom.pl: - Wyjechałem w piątek, ponieważ musiałem po prostu sprawdzić obiekty, na których będziemy trenować, sam ośrodek, warunki, jakie w nim panują, i przygotować to miejsce na przyjazd chłopaków. Sprawdźcie, co nam jeszcze powiedział w momencie, gdy zbliżał się do celu podróży.
-Wiemy, że już w piątek udał się pan do Zakopanego. Nie można było poczekać do soboty i pojechać z resztą drużyny?
Wyjechałem w piątek, ponieważ musiałem po prostu sprawdzić obiekty, na których będziemy trenować, sam ośrodek, warunki, jakie w nim panują, i przygotować to miejsce na przyjazd chłopaków. Oni wraz ze sztabem szkoleniowym wsiadają do autokaru jutro z samego rana i około godziny trzynastej powinni stawić się w ośrodku na obiedzie.
-Jak wyglądać będą treningi w stolicy polskich Tatr?
Zawodnicy nie poleniuchują sobie, bo kilka godzin po posiłku, o szesnastej, odbędziemy rozruch i pobiegamy po lesie. Niedziela będzie wyglądać podobnie, natomiast w poniedziałek pójdziemy na siłownię. Wieczorem pierwszy raz poćwiczymy na sali. Dwuipółgodzinne zajęcia z piłkami będziemy już później odbywać codziennie, mniej więcej o tej samej porze. Jeśli chodzi o budowanie kondycji i siły, to będziemy to robić na przemian, przeplatać. Łącznie w góry pójdziemy pięć razy.
-Kto będzie sparingpartnerem Jadaru podczas zgrupowania?
Druga reprezentacja Polski, która przybędzie do Zakopanego we wtorek i będzie przygotowywać się do Memoriału im. Huberta Wagnera. Umówiłem się już wcześniej z Grzegorzem Wagnerem, że zagramy przeciwko sobie. Moi trzej zawodnicy (Pawliński, Kosok i Stańczak, przyp. red) zagrają w narodowych barwach, po przeciwnej stronie siatki.
-Właśnie, był pan u nich tydzień temu, w piątek, kiedy jeszcze przebywali w Kielnarowej. Czego dotyczyło to spotkanie?
Chodziło przede wszystkim o to, żeby podpisali dokumenty pozwalające odbierać im stypendium w kolejnym sezonie. Był grill, fajna atmosfera. Odwiedziłem ich, zapytałem o formę po uniwersjadzie. Umówiliśmy się, że po memoriale dostaną cztery, pięć dni wolnego, aby mogli chwilę odpocząć od tych zgrupowań, obozów, podróży.
-Wieść niesie, że w najbliższym czasie Jadar przygotowywać się będzie do silnie obsadzonego turnieju...
Zgadza się. W dniach 28-30. sierpnia weźmiemy udział w turnieju na Słowacji, gdzie naszymi przeciwnikami będą m.in. mistrz i wicemistrz Niemiec. Pojawią się też najsilniejsze polskie drużyny, więc będzie to takie pierwsze, dobre przetarcie.
źródło: sportradom.pl
Tak więc Jadar będzie rozgrywał sparingi z na prawdę mocnymi drużynami, a bodajże 2.października w Radomiu rozpocznie się III Festiwal Siatkówki, w którym na pewno wezmą udział Politechnika Warszawska i Pamapol Siatkarz Wieluń, beniaminek PlusLigi. Sparingi, szczególnie z tymi najlepszymi z pewnością zaprocentują już podczas sezonu.
Pojawiła się też informacja, że 15.sierpnia odbędzie się oficjalna prezentacja zespołu, ale oczywiście zabraknie kadrowiczów. Impreza zostanie połączona z 20-leciem firmy Jadar, której właścicielem jest prezes klubu Jadar, Tadeusz Kupidura. Uroczystości odbędą się w Skaryszewie koło Radomia, gdzie 1989r powstała firma. Nie wiadomo jeszcze, czy będzie to prezentacja otwarta dla kibiców.
Temat: Sztuki walki w Kraśniku-ludzie,kluby,systemy walki-piszcie!
Z tego jeden wniosek te wszystkie sekcje o których wy tu pieszecie to jedna wielka lipa.
Tak pośpieszyłem się z tymi dwoma dniami treningów. Ale przyczynkiem była tu postawiona teza
Poza tym zgadzam się z tym, iż 2 razy w tygodniu to śmiesznie mały wymiar treningowy.Jednak czy to, że zacząłem z karate nakazuje mi trzymać się tylko i wyłącznie tego stylu?A co z bjj, taekwondo, zapasami czy boksem?Po wymieszaniu mamy już co najmniej 4 dni w tygodniu a to już coś...
Takie stwierdzenie jest po prostu śmieszne. Po pierwsz bez znaczenia jest tu czy ktoś trenował wczoraj czy 20 lat temu, jeżeli chodzi o możliwość wyrażania swych opinii. Psychologa sportu i fizjologia sportu nie zmieniła się. Pojawiły się natomiast nowe metody stymulacji tak od strony metodycznej jak od strony farmakologicznej. Życie wprost zaprzecza Twoim tezom i przykładów daje wiele. Ostatnim przykładem jest trener Chelsea pan Mourinho, do niedawna trener fitness. Zgodnie z Twoimi tezami nie zna się on w ogóle na piłce nożnej, bowiem nie trenował jej od wielu lat. Jest też z tego tytułu cienkim trenerem, nie może się też wypowiadać na temat piłki nożnej. Widać Abramowicz był w błędzie zatrudniając go lub nie podziela Twoich opini o powiązaniu trenowania jakiejś dyscypliny sportu z trenowaniem innych w tej dyscyplinie. Ja pamiętam był kiedyś znakomity trener Romy pan Herrera, który jak twierdził kopnął piłkę kilka razy w życiu??? Nie przeszadzało to mu być dobrym, a nawet znakomitym trenerem. Tak jak trenerowi tradycyjnego karate, nie uprawianie siatkówki nie przeszkodziło w doprowadzeniu Amerykanów do dominacji w tej dyscyplinie sportu przed kilkunastoma latami.
Oczywistym jest, tak mi się w każdym razie wydaje, iż mikst ,jak to zostało nazwane to nieporozumienie. To droga donikąd. NIe można być jednocześnie dobrym siatkarzem i koszykarzem pomimo iż od strony motorycznej do bardzo podobne sporty.
Podobnie jest i w innych sportach. Bez trudu da się zauważyć, iż w ramach tego samego sportu nie da się trenować czy specjalizować w kilku specjalnościach. Tak jest w pływaniu jak i w lekkiej atletyce i wielu innych dyscyplinach sportu. Dam najbardziej chyba przemawiający przykład. Nie da się trenować razem siatkówki plażowej i halowej pomimo, iż pozornie jak się wydaje to ten sam sport.
A tak wogóle to tezy stawiane w Pana postach są po prostu obrazobórcze. Zgodnie z nimi bowiem fakt, iż 20 lat temu skończyłem fizykę powoduje, iż nie jestem już fizykiem i wogóle nie znam się na fizyce. Takie same zasady jak w odniesieniu do fizyki dotyczą wszak sportu. Jest to dziedzina wiedzy jak każda inna. To czy dotyczy specjalizacji w dziedzinie szkół walki czy też gimnasytki jest tu bez znaczenia.
Teraz dla czego twierdzę, iż ćwiczenie w grupach mających 2 treningi tygodniowo to lipa. Twierdzę to na podstawie wiedzy z fizjologii sportu i wiedzy o tworzeniu nawyków. Każdy kto pod szyldem klubu prowadzi takie zajęcia umyślie wprowadza w błąd trenujących. Zajęcia takowe winny być bowiem prowadzone w ramach TKKF, a nie sportu kwalifikowanego.
Nie wiem, skąd uznanie iż ja krytykuję prowadzących zajęcia, nic takiego nie napisałem bowiem nic nie wiem na temat sposobu prowadzenia zajęć.
Jeszcze raz wypowiem się co do "lipy". Otóż młody człowiek przychodząc na zajęcia ma przekonanie, iż coś w danej dziedzinie jest w stanie osiągnąć. Pełen zapału i wiary w to. A prawda jest taka, iż przy 2 treningach tygodniowo nie jest w stanie nawet osiągnąć odpowiedniej gibkości i innych cech motorycznych. Powstaje tu więc pytanie dlaczego trenuje się grupy 2 razy w tygodniu. Odpowiedzi jednoznacznej udzielił tu Qti.
Zupełnie śmieszy mnie teza jaką stawiasz o możliwości połączenia taekwondo, kiokushin i jeszcze czegoś. Przecież w każdej z tych szkół trenuje się układy formalne. Każda ma innaczej wyprowadzane techniki ręczne i nożne. To jest różnica większa niż między koszykówką i siatkówką. Zaznaczyć należy, iż tu i tu należy mieć przyspieszenie i wiele innych cech. Nie znam osobiści żadnego koszykarza, który trenując ją i siatkówkę byłby dobrym siatkarzem. Podobnie zresztą i siatkarza. NIe oznacza to bynajmniej, iż ktoś kto trenował koszykówkę nie może być średnim, a nawet czasami dobrym siatkarzem /odwrotnie to raczej nie jest możliwe/ . W każdym ze sportów o ile chce się osiągnąć kunszt specjalizację podejmuje się bardzo wcześnie i zmiany dyscypliny są możliwe tylko w początkowym okresie. A tak na marginesie nie musiałeś nawet pisać, iż trenujesz bazowo kiokushin. Adepci tej sztuki są wyjątkowo zarozumiali i twierdzą iż każdy styl poza nim to lipa. Inni są o wiele bardziej wstrzęmiężliwi w takich twierdzeniach. Najlepszym przykładem jest tu Andrzej Palacz /wielu to nazwisko pewnie nic nie powie - dodam więc iż to twórca sukcesów polskiego kickboxingu/. Nigdy nie był dobrym zawodnikiem shotokan, a był i jest znakomitym trenerem. Nie zamykał drogi przez zawodnikami z innych styli. Ale po podjęciu treningów u niego zawodnicy robili to co on uważał za stosowne. Zgodnie z Twoimi tezami nim być nie powinien, a jest inaczej.
Uprzedzając odpowiedź iż coś ćwiczy się dla zdrowia, to bardziej prozdrowotne jest Qigong szczególnie meridainowy czy joga. Jednakże i tu obowiązuje żelazna zasada trenowania codziennie a nie dwa razy tygodniowo. Odsyłam do literatury Qigong Bronza lub Yogi K.S Iyengara,
Temat: Sokoli wzrok dzięki diecie i ćwiczeniom
O oczy musisz troszczyć się tak samo jak o serce czy żołądek. Dobrze odżywione, wypoczęte i odpowiednio "wygimnastykowane" nie będą sprawiały ci kłopotów.
Na problemy z widzeniem większość z nas pracuje całe życie (zaledwie u co 10. osoby są one spowodowane wadą wrodzoną lub uszkodzeniem oka). Ciągłe napięcie i stres, praca w źle oświetlonym pomieszczeniu, wielogodzinne ślęczenie przed monitorem komputera czy telewizorem, dieta oparta na hamburgerach i kebabach, czyli uboga w witaminy - to najczęstsze powody tego, że okulary w końcu lądują na naszym nosie.
Kłopotom ze wzrokiem mogą zapobiec specjalne, regularnie wykonywane ćwiczenia. A jeżeli taka gimnastyka zostanie wsparta odpowiednią dietą - może nawet poprawić się ostrość widzenia.
Dlaczego źle widzimy?
Najbardziej szkodliwa jest praca przy komputerze i oglądanie telewizji, zwłaszcza jeśli przed ekranem spędzamy bez przerwy co najmniej 5 godzin dziennie. Wpatrując się w monitor, rzadziej mrugamy powiekami, więc gałka oczna nie jest systematycznie nawilżana. Wtedy przemęczone oczy po prostu się buntują: pieką, swędzą i łzawią, a ostrość widzenia powoli zaczyna słabnąć.
Na dodatek, wskutek długiego bezruchu bądź też nadmiernego napięcia wywołanego stresem, leniwieją niektóre mięśnie oka. Powoduje to zmianę ich kształtu i prowadzi do postępującej krótkowzroczności. Kiedy więc zaczynamy źle widzieć, noszenie okularów lub soczewek okazuje się niezbędne. Niestety, często nawet stałe ich używanie nie chroni przed dalszym pogorszeniem wzroku. Bo choć szkła sprawiają, że widziany obraz nie jest rozmazany, to jednak nie pobudzają mięśni gałek do pracy. Ponadto gdy mięśnie te przestają być sprawne, szybciej się męczą. Objawia się to bólami głowy, trudnościami w koncentracji. Na takie dolegliwości skarży się co druga osoba siedząca codziennie wiele godzin przed komputerem.
Oczom nie służy także to, z czym nieustannie mamy do czynienia: przebywanie w środowisku zatrutym spalinami i dymem papierosowym. Uruchamia bowiem prawdziwą inwazję wolnych rodników, a te uszkadzają i przyspieszają starzenie się delikatnych komórek siatkówki. To najczulsze miejsce oka. W nim powstaje obraz przedmiotów, na które patrzymy.
Specjalna dieta
Najważniejsze, by na talerzu nie zabrakło produktów z przeciwutleniaczami - związkami chroniącymi przed wolnymi rodnikami.
Beta-karoten (czyli prowitamina A)
Jest nie tylko naturalnym przeciwutleniaczem, ale też poprawia ostrość widzenia. Z beta-karotenu powstaje witamina A, która uczestniczy w tworzeniu się obrazu na siatkówce oka.
Co trzeba robić? Jedzmy codziennie surowe lub gotowane warzywa i owoce z beta-karotenem (już ok. 0,5-kg porcja dostarcza tyle prowitaminy A, ile wynosi dzienne zapotrzebowanie). Należą do nich te o żółtej i pomarańczowej barwie (kolor nadaje im właśnie beta-karoten): marchew, dynia, melon, morele, brzoskwinie, nektarynki. Witamina ta znajduje się też w zielonych warzywach, np. szpinaku, sałacie, brokułach. Ponadto są nią wzbogacane niektóre produkty, np. soki i margaryny.
Luteina
Gromadzi się głównie w siatkówce oka, w miejscu zwanym plamką żółtą. Tam właśnie są komórki nerwowe odpowiedzialne za ostrość widzenia. Ponieważ luteina jest filtrem, który pochłania część szkodliwego promieniowania, chroni więc najwrażliwszą część oka. W ten sposób zapobiega m.in. zwyrodnieniu plamki żółtej (AMD) - groźnej chorobie, niekiedy kończącej się ślepotą.
Co trzeba robić? Sięgajmy po bogate w luteinę warzywa: brukselkę, kapustę, szpinak, groszek, kukurydzę, paprykę, dynię, a także owoce: jagody, kiwi, pomarańcze i winogrona. Innym jej źródłem są żółtka jajek. Osoby, które pracują przed monitorami czy spędzają wiele godzin w nasłonecznionym miejscu, powinny dodatkowo zażywać preparaty z luteiną.
Witamina E
To nasz główny "ochroniarz", który zapobiega starzeniu się oczu. Potęguje też dobroczynne działanie witamin A i C oraz luteiny. Wzmacnia również ściany naczyń i zwiększa dopływ tlenu oraz składników odżywczych do oka. Ułatwia to utrzymanie w dobrej kondycji mięśni poruszających gałki oczne.
Co trzeba robić? Wzbogaćmy jadłospis o oleje roślinne, zwłaszcza tłoczone na zimno. Najlepsza jest oliwa z oliwek, ale można ją zastąpić olejem słonecznikowym, rzepakowym bądź sojowym. Wszystkie powinny być przechowywane w ciemnych butelkach, by nie traciły zawartej w nich witaminy E. Unikajmy długotrwałego smażenia i powtórnego ogrzewania takiego tłuszczu, gdyż powoduje to jej całkowity rozpad. Warto również sięgać po migdały, orzechy włoskie i laskowe, pestki słonecznika oraz kiełki pszenicy.
Witamina C
Przeciwdziała szkodom, które w organizmie powodują wolne rodniki. Wspomaga także regenerację witaminy E.
Co trzeba robić? Najwięcej witaminy C znajduje się w czarnej porzeczce, czerwonej papryce, natce pietruszki, truskawkach, szpinaku, kiwi, owocach cytrusowych oraz jabłkach. Powinno się jeść je na surowo. Witamina C jest bowiem wrażliwa na wysoką temperaturę i podczas gotowania ulega rozkładowi. Dzienne zapotrzebowanie na nią wynosi ok. 70 mg. To tyle, ile znajduje się dwóch owocach kiwi.
Trening wzroku
Odpowiednie ćwiczenia są w stanie wzmocnić mięśnie gałek ocznych. Lecz by tak się stało, gimnastykę trzeba wykonywać dokładnie i systematycznie. Jest ona całkowicie bezpieczna nawet dla osób cierpiących na krótkowzroczność, nadwzroczność lub astygmatyzm. W ich przypadku może dodatkowo powstrzymać pogłębianie się wady. Na trening powinnaś poświęcić kilkanaście minut każdego dnia. Pamiętaj jednak, by zachowywać podaną przez nas kolejność ćwiczeń. Treningi zaczynaj przynajmniej godzinę po posiłku. Do ćwiczeń potrzebne są dwa ołówki, piłeczka tenisowa, gazeta i ewentualnie chusteczka lub opaska, którą zasłonisz oko. Gimnastykę należy przerwać, jeżeli jesteś chora lub czujesz się już wyjątkowo zmęczona.
Źródło: The Guardian
Temat: Reprezentacja Polski w siatkówce mężczyzn
http://pls.pl/fun/rankingi.php?group=3
Skoro Gacek grał mniej w LŚ i statystyki z niej nie są miarodajne to spójrz proszę na tę stronę.
Polecam sam dół strony, dział obrona. Poszukaj Gacka, bo ja Igłę widzę od razu. Poza tym potwierdzeniem moich słów był dzisiejszy mecz z Egiptem, ale jeżeli ktoś jest ślepo zapatrzony w jednego zawodnika to faktycznie nie ma siły, by zmienił zdanie. Na szczęście to Lozano jest trenerem polskiej kadry i to on dobiera zawodników a skoro twierdzi, że Igła jest lepszy, tzn że tak po prostu jest.
Co do Grześka Szymańskiego, chyba nie do końca wiesz jak było, bo gdybyś poczytała na cyt."pierwszym lepszym portalu" to miał poważne problemy z kręgosłupem, a w Olsztynie nie widziałam go na parkiecie przez miesiąc, więc nikt mi nie wciśnie, że on po prostu sobie odpuścił bo facet miał poważne problemy z przepukliną. Ciężko z tym zacisnąć zęby i grać nie sądzisz? Bo drobny to ten uraz raczej nie jest. A skoro Lozano potrzebuje faceta a nie gościa, który przy kontuzji przestaje grać, to pytam się: dlaczego p. Mariusz Wlazły wciąż jest w kadrze? Myślałam, że wszystkich obowiązują takie same reguły. No ale Lozano postanowił, jego decyzja. Wierzę w tego człowieka bo jest fachowcem, ale sądzę, że nie chodziło wcale o tę kontuzję tylko o jakieś niesnaski między tymi dwoma panami. Może Grzesiek rzucił parę słów za dużo na treningu i tak wyszło.
Mówisz o ograniu na arenie międzynarodowej. A gdzie Ci młodzi mają się ogrywać jak nie np w komercyjnej imprezie jaką jest liga światowa. Ja nie mówię o tym, że oni mają jechać od razu na IO, ale powinno się dać im szansę na rozwój.
Co do Możdżonka. Czytaj proszę uważnie co piszę. Nie napisałam, że jest on super-świetnym-idealnym graczem. Twierdzę, że jest najlepszy spośród pozostałej trójki do wyboru W BLOKU. Jeżeli chodzi o mecz z Japonią owszem spodobało mi się to jak zagrał. Ale nie tylko na tej podstawie twierdzę, że jest lepszy W BLOKU. Co do wzrostu. Marcin wykorzystuje go właśnie w tymże elemencie. Piszesz o Rosjanach i zgodzę się z Tobą, bo taki Wołkow, który ma identyczne warunki jak Marcin i jest w tym samym wieku gra o niebo lepiej, ale nie mogę się zgodzić z tym, że ktoś będzie godny wyjazdu na IO, gdy będzie grał jak Rosjanie. Dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta. Bo Rosja ma około 140mln mieszkańców a Polska ok. 40mln więc normalnym jest, że talentów rodzi się tam więcej, bo więcej jest ludności, a wyszkolenie stoi na bardzo wysokim poziomie. Poza tym, to typowo Rosyjska szkoła – mocno i na siłę. Nie jest to zawsze skuteczne, ale często pozwala wygrywać. I rozumiem decyzję Lozano, który zostawił w Polsce Grzyba i Nowakowskiego, bo wysoki zawodnik, który będzie potrafił dojść do skrzydła i tylko wystawić ręce (bo właściwie nie musi zbytnio skakać) stanie się bezcenny ze wspomnianymi właśnie przez Ciebie Rosjanami. Gdybyś przeczytała dokładnie mój post odnalazłabyś tam stwierdzenie, że Lozano nie musi brać gracza kompletnego. Mógł go interesować konkretny element, a widocznie stwierdził, że potrzebny mu blok Marcina. Co do ataku, zgodzę się, asem nie jest i nigdy tak nie twierdziłam.
Gruszka… taaak… czy mnie nie myli pamięć, czy to on dostał 3 piłki pod rząd pod nogi od hiszpańskiego bloku w kwalifikacjach olimpijskich w Izmirze? W tym dwie na pojedynczym bloku? Z pewnością jego siła w ataku jest w stanie zdziałać cuda, poniszczyć „klepki” tylko szkoda, że odbita od bloku w naszym boisku. No cóż… obym się myliła, ale to jest chyba najsłabszy punkt naszej reprezentacji. Ciekawa jestem tylko dlaczego, skoro Piotr jest tak wybitnym graczem, nie przedłużył umowy z Bełchatowem? Dlaczego? Otóż odpowiem Ci. Wszyscy obserwatorzy FF LM zgodnie podkreślali, że jest on najsłabszym ogniwem drużyny Skry, a to, że wyszedł mu jeden mecz przeciw Sisleyowi o niczym nie świadczy.
Wracając do Ignaczaka. Twoja kumpela stwierdziła żeby przestawić go na atak? Nie kwestionuję, że jest fanką siatkówki jakich mało, ale chyba niekoniecznie się na tej siatkówce zna. Bo skoro Gacek jest lepszy to proponuję przejrzeć jeszcze statystyki i rubrykę przyjęcie. Zwrócić uwagę na ilość meczów rozegranych i % przyjęcia. Statystyka kłamie? Nie, jeżeli jest dogłębnie analizowana. Uważasz, że na jakiej zasadzie opiera się program do ustalania taktyki i zbierania danych podczas meczu? To właśnie statystyka, czysta statystyka, a potrafi wygrać mecz, więc nie mów mi proszę, że statystyka kłamie. Owszem kłamie, jeżeli patrzymy na te cyferki powierzchownie i ich nie rozumiemy. Poza tym przejrzyj sobie proszę parę forów o tematyce stricte siatkarskiej. Ponad 80% ludzi twierdzi, że Igła jest lepszym wyborem od Gacka i ja się z tym zgadzam. A skoro jeszcze potwierdził to Lozano, to chyba nie mamy się zupełnie o co kłócić.
Co do mojego „bynajmniej” – fakt znaczenie jest zupełnie inne i doskonale wiem, że nie oznacza ono tego samego co „przynajmniej”. To zwykły głupi nawyk z okresu podstawówki, a jako, że post pisałam w pośpiechu, to z przyzwyczajenia wklepałam to, co wklepałam.
Ach i jeszcze jedno, jeżeli już coś piszesz, to przydałoby się poprzeć to merytorycznymi, wiarygodnymi argumentami, a nie wypowiedziami koleżanek, bądź własnym „widzimisię”.
Mówisz, że statystyka kłamie, ale tak naprawdę nie podajesz żadnych argumentów za swoją tezą, które mogłyby być bardziej wiarygodne, aniżeli statystyka. Hmm… a tak na marginesie, skoro ona kłamie, to po co kadrze STATYSTYK, beczka śmiechu.
Twoja wypowiedź wygląda następująco: „Ja tak myślę, to znaczy, że tak ma być i tak jest.”
No ale racja, jeżeli ktoś nie potrafi czegoś uargumentować, to stara się chociaż wytknąć drugiej osobie błąd, żeby nie było, że źle mówi.
Twoja wypowiedź cyt. „Prygiel dla mnie, przy całym szacunku, jest zerem” jest dość dziwna. Bo jak niby można kogoś darzyć szacunkiem i mówić że jest zerem. Co do Roberta znów posłużę się statystyką, która dogłębnie analizowana prawdę Ci powie. Przed powrotem do Polski był w czołówce najlepiej punktujących Superligi ze skutecznością ok. 55%. Mało? Przy tylu atakach ile wykonał z pewnością nie. A może słaba liga? No cóż, a podobno każdy powinien grać jak Rosjanie.
Życzę miłego czytania i pozdrawiam:)
Temat: Polska Liga Siatkówki
PZU AZS - AZS Politechnika
Koniec żartów: zaczyna się decyduj±ca o rozdziale medali czę¶ć rozgrywek ekstraklasy siatkarzy. Olsztynianie zaczn± fazę play off w Uranii, od dwumeczu ze stołeczn± Politechnik±.
Parę dni po zwycięskim spotkaniu PZU AZS Olsztyn z AZS Politechnika (3:2 w ostatniej kolejce sezonu zasadniczego) kibiców i siatkarzy czeka swoiste dejá vu. Dzi¶ i jutro obydwaj rywale znów stan± naprzeciwko siebie w Uranii, tyle że tym razem już w fazie play off, gdzie nie licz± się punkty i sety, lecz same zwycięstwa. Zasady s± proste: kto pierwszy wygra trzy mecze, ten awansuje do czwórki najlepszych drużyn Polskiej Ligi Siatkówki. Aby ze spokojem my¶leć o zrealizowaniu tego celu, olsztynianie - było nie było, wicemistrzowie kraju - musz± dwukrotnie pokonać Politechnikę u siebie. A potem (już po ¦więtach Wielkanocnych) zostanie im już tylko postawić kropkę nad i w Warszawie... - Co tu dużo mówić; obojętnie jakby¶my się nie asekurowali, i tak jeste¶my faworytem - mówi przed pi±tkowo-sobotnim dwumeczem kapitan olsztyńskiej drużyny Mariusz Szyszko. - A żeby przej¶ć Politechnikę, trzeba zacz±ć od dwóch zwycięstw u siebie - dodaje. Relację z obu spotkań przekaże Radio Olsztyn (pi±tek 18, sobota 17).
W minion± niedzielę zespół trenera Grzegorza Rysia po raz drugi w tym sezonie pokonał Politechnikę, pieczętuj±c swoje trzecie miejsce w fazie zasadniczej i niejako skazuj±c się na grę z tym przeciwnikiem w play off (warszawianie zajęli szóste miejsce). Łatwo jednak nie było, bo mecz zakończył się dopiero po prawie dwuipółgodzinnej walce. Co prawda warszawianie przegrywali w Uranii już 0:2, ale póĄniej przyjęli zaproszenie gospodarzy, którzy zaczęli popełniać tyle prostych błędów, że musiało doj¶ć aż do tie-breaka. Czy teraz będzie tak samo? - Jestem przekonany, że inaczej to będzie wygl±dało. Przede wszystkim dlatego, że lepiej będzie wygl±dać nasza gra - mówi Mariusz Szyszko. - W niedzielę chyba pod¶wiadomie chcieli¶my się oszczędzać przed play offami, no i tak to wyszło. Inna sprawa, że zabrakło nam jednej dobrej akcji, a mecz skończyłby się po godzinie i dwudziestu minutach. Teraz musimy zrobić wszystko, żeby wygrać te dwa mecze. I to nieważne, czy po walce, czy nie - dodaje.
W ostatnim spotkaniu Szyszko, mimo że ¶wieżo po urazie barku, ani razu nie zszedł z boiska, bo na zdrowie narzekał pierwszy rozgrywaj±cy Paweł Zagumny. Ale po meczu kapitan PZU AZS opuszczał plac gry, wyraĄnie utykaj±c. - Rzuciłem się do jakiej¶ piłki w obronie i mocno stłukłem biodro - wyja¶nia Mariusz Szyszko. - Ale ja mam to do siebie, że jak się dobrze wy¶pię, to mi takie bóle mijaj± (¶miech). No więc wyspałem się, biorę zabiegi, normalnie trenuję i się nie przejmuję. Cieszę się, że po tygodniu przerwy i czterech dniach treningu przeżyłem tak długi mecz. Ręka jest cała, na biodro delikatnie uważam i wszystko będzie OK. Najważniejsze, że wszyscy trenuj±.
Tego samego (o tym, że wszyscy trenuj±) nie da się powiedzieć o Politechnice, która od niedawna musi sobie radzić bez dwóch kluczowych zawodników. Atakuj±cemu Krzysztofowi Niedzieli odnowiły się problemy z barkiem, co prawdopodobnie wykluczy go z gry już do końca sezonu, natomiast przyjmuj±cy Wojciech Gradowski boryka się z naderwaniem mię¶ni przykręgosłupowych. - Nie da się ukryć, że trochę ta nasza gra się zmieniła, gdy zabrakło Krzy¶ka i Wojtka - przyznaje trener warszawian Krzysztof Felczak. - No, ale co zrobić, trzeba zakasać rękawy i nie załamywać się. Zreszt±, co nam innego zostało niż pozytywnie podej¶ć do sprawy i spróbować ten Olsztyn trochę ruszyć. Na pewno postaramy się lepiej zaprezentować niż w niedzielę. Trzech zawodników grało ostatnio z gor±czk±, cieszę się, że już z tego wyszli. Co bym powiedział na jedno zwycięstwo w Olsztynie? Super! - kończy Krzysztof Felczak.
Piotr Sucharzewski
Pierwsze mecze I rundy play off o miejsca 1-8 (do trzech zwycięstw)
* PIˇTEK
Skra Bełchatów (1. miejsce w sez. zasad.) - Resovia Rzeszów (8., g. 1
PZU AZS Olsztyn (3.) - AZS Politechnika Warszawa (6., 1
Pamapol Domex AZS Częstochowa (2.) - Polska Energia Sosnowiec (7., 19)
* SOBOTA
Jastrzębski Węgiel (4.) - Mostostal Azoty Kędzierzyn (5., g. 13, TV4)
PZU AZS - AZS Politechnika (17)
Pamapol AZS - Polska Energia (17)
Skra - Resovia (17)
* NIEDZIELA
Jastrzębie - Mostostal (g. 15, TV4)
Tak zagraj±?
* PZU AZS: Zagumny, B±kiewicz, Nowak, Papke, Siebeck, Grzyb, Kuciński (libero)
Trener: Grzegorz Ry¶
* Politechnika: Bednaruk, Małecki, Kowalczyk, Grzesiowski, Szulc, Malicki, Dyżakowski (libero)
* Sędziuj±: Krzysztof Łygoński (Gdańsk), Maciej Maciejewski (Szczecin)
Tak grali w lidze
* PZU AZS u siebie (7 zwycięstw, 2 porażki, 22 pkt., sety 25:11)
Resovia Rzeszów 3:0, Pamapol AZS Częstochowa 2:3, Polska Energia Sosnowiec 3:0, AZS Nysa 3:1, Górnik Radlin 3:0, Jastrzębski Węgiel 2:3, Skra Bełchatów 3:1, Mostostal Azoty Kędzierzyn 3:1, AZS Politechnika Warszawa 3:2
* Politechnika na wyjazdach (5-4, 15 pkt., sety 19:1
Pamapol AZS 1:3, Polska Energia 3:2, AZS Nysa 3:1, Resovia 3:1, Jastrzębski Węgiel 0:3, Skra 3:1, Mostostal 3:1, Górnik 1:3, PZU AZS 2:3
Tak grali ze sob±
SEZON 2003/04
* 9. kolejka (6 grudnia 2003)
PZU AZS - AZS Politechnika 3:0 (21, 15, 20), punkty 75:56, czas gry - 1.07
* 18. kolejka (6 marca 2004)
Politechnika - PZU AZS 3:0 (24, 28, 22), punkty 81:74, czas - 1.26
SEZON 2004/05
* 9. kolejka (11 grudnia 2004)
Politechnika - PZU AZS 1:3 (19, -18, -23, -1 , punkty 84:94, czas - 1.43
* 18. kolejka (13 marca 2005)
PZU AZS - Politechnika 3:2 (26, 22, -25, -22, 7), punkty 115:107, czas - 2.11
OGÓŁEM: 3 zwycięstwa i 1 porażka PZU AZS, sety 9:6, punkty 358:328, ¶redni czas gry 1.37
¬ródło: www.wm.pl
Strona 3 z 3 • Znaleziono 116 rezultatów • 1, 2, 3