siłownia trening przykład

Widzisz posty znalezione dla hasła: siłownia trening przykład





Temat: Nadwyrężone ścięgno? (okolice kostki)
1) wzmocni sie prawidłowym odzywianiem tzn. białko, kolagen (suplementy) i tp., rowniez poprawi sie ich działanie własciwymi ćwiczeniami, np. poprawnie wykonywaną rozgrzewką (a to rzadkość wielka jest z moich obserwacji wynika)

a. A może raczej nieprawidłowe odżywianie, pozbawione pewnych składników, może doprowadzić do problemów? Suplementy (np. kolagen) nie są lekarstwami, a jedynie uzupełnieniem braków które powinny być zapewnione przez normalną, zrównoważoną dietę.
Wystarczy uwierzyć że pierś z kurczaka plus sałata to jest dieta ostateczna, żeby sie pozbawić "dostaw" tkanki łącznej - której dużo jest np. w golonce (pieczona w piwie mniam, mniam).

b. Prawidłowa rozgrzewka jest niezbędna - do zapobiegania uszkodzeniom. Ale ze WZMOCNIENIEM czy POPRAWIENIEM działania nic wspólnego to nie ma. Zapobieganie uszkodzeniu nie jest tożsame z poprawą stanu

c. Rozgrzewka rzadkością Zapraszam na trening do ktrejkolwiek grupy/sekcji KM czy innej sztuki walki, prowadzonej przez trenera z uprawnieniami... Sugerowanie się nastoletnimi dresami na siłowni nie jest zbyt zdrowym przyzwyczajeniem

2) to że 'się odzywają' to nie jest normalne, ból nie jest normalny tylko wskazuje że cos jest nie tak
Tak, ból najczęściej wskazuje na to, że coś jest nie tak. Np. może wskazywać na zbliżanie się do granicy wytrzymałości takiego na przykład ścięgna.
Ale przeciążenie skuktujące reakcją bólową nie musi oznaczać uszkodzenia.
No i nie zawsze ból oznajmia uszkodzenie - często jest to tylko ostrzeżenie.

4) ...a jak bedziesz czekał az się spier. całkiem to już po nodze, nie wyleczysz tego

I tu się zgodzę Tyle że się do tego stosuję, więc czasami pojawiam się u lekarza PRZED pogorszeniem się stanu, a nie po. I czasami dowiaduję się że ten ból, który odczuwam w takiej konkretnej sytuacji, to nie zaawansowany stan zapalny - a jedynie funkcjonowanie blisko granicy wydolności organizmu.





Temat: Odżywianie, Trening, Regeneracja.. "taki złoty środek"

.... zresztą co tu dużo gadać nie wydaje mi się aby nasi koledzy z USA którzy przygotowują się do sezonu NFL cwiczyli 3 razy w tygodniu Jesli sie myle to mnie poprawcie.


Wydaje mi się że się mylisz. Podczas letniego "training camp" (zgrupowanie przedsezonowe) które rozpoczyna sie na początku sierpnia i trwa aż do rozpoczęcia sezonu (wrzesień) trenują 7 dni w tygodniu.

Niedawno kupiłem książkę Tim'a Green'a, byłego obrońcy Atlanta Falcons (lata 80-90) zatytułowaną "The Dark Side of The Game - My Life in NFL" (polecam wszystkim fanom NFL). Oto przetłumaczony przeze mnie fragment dotyczący "training camp":


Typowy dzień na zgrupowaniu przedsezonowym wygląda mniej więcej tak:

Pobudka o godz. 7 rano. Wszyscy jedzą "szybkie" śniadanie i udają się na salę treningową w celu "zabezpieczenia" bandażami ochraniającymi kostek stóp oraz w celu "zaleczania" aktualnych drobnych kontuzji , jeżeli takowe istnieją.

Po wykonaniu tych zabiegów jest godzina 8:30, czyli pora na trening na boisku. Trening trwa około trzech godzin, w tym typowo kondycyjny w ciągu ostatnich 20 minut sesji (przeważnie sprint). Biorąc pod uwagę upalną latem pogodę, krzyczących ze wszystkich stron trenerów, oraz graczy atakujących Ciebie z impetem ze wszystkich możliwych stron, pod koniec tych trzech godzin czujesz że jesteś gotowy na dwutygodniowe wakacje na Karaibach ... lecz dzień się dopiero rozpoczął.

Trening z ciężarami na siłowni po porannym treningu wprawdzie nie jest przeprowadzany codziennie, lecz przynajmniej trzy dni w tygodniu musisz w nim uczestniczyć, jeżeli nie chcesz być we wrześniu słaby i "wypompowany" jak przebita rowerowa dętka. Po treningu na siłowni i prysznicu wszyscy idą na "lunch".

Wielu graczy, odwodnionych i wyczerpanych musi walczyć z pokusą zrezygnowania z jedzenia i udania się do swojego pokoju. Lecz organizm musi być "wypełniony" przed popołudniową sesją treningową a ubytki potasu uzupełnione w celu uniknięcia nagłych skurczów mięśni.

W miedzyczasie w niektórych klubach trenerzy poszczególnych podformacji mają specjalną naradę z zawodnikami, podczas której przeglądają zapis wideo z porannego treningu. Każda faza tego treningu jest rejestrowana kamerą video, tak więc każdy błąd jest dla trenera "widoczny jak na dłoni" co nie jest z pewnością zbyt miłe dla zainteresowanego gracza, który w tym momencie marzy tylko o odpoczynku w swoim pokoju.

Po południowej naradzie wszyscy gracze za wyjatkiem kopaczy i niektórych quarterback'ów udają się do swoich pokojów na jednogodzinny odpoczynek, poczas którego niektórzy z nich próbują ( z różnym skutkiem) uciąc sobie drzemkę inni tylko się zrelaksować. Niektóre drużyny, takie jak na przykład Falcons, mają szczęście. Zakwaterowani są w hotelach z wygodnymi szerokimi łóżkami i z klimatyzacją co pozwala graczom na lepszy wypoczynek. Inne drużyny są zakwaterowany na uniwersyteckich "campusach" w wieloosobowych pokojach z wąziutkimi łóżkami i z "wiatraczkami" zastępującymi klimatyzację które tylko mieszają gorące i wilgotne powietrze. Ta godzina jest najkrótszym okresem podczas całego dnia.

Dla większości graczy popołudnie wygląda jak cały nowy dzień. Trening jest tak samo długi i wszyscy gracze tak samo dostają porządnie "w kość". Po trzygodzinnych zajęciach, około godz. 17:00, wszyscy którzy nie uczestniczyli w przedpołudniowym treningu na siłowni, udają się tam teraz a pozostali idą do stołówki na obiad w celu uzupełnienia utraconych na treningu w popołudniowym upale witamin, kalorii i elektrolitów. Jeśli tego nie zrobią, w nocy czekają ich tortury i katusze skurczów mięśni. Widziałem na własne oczy takich "gostków" którzy w środku nocy zrywali się z krzykiem z łóżka wijąc się przy tym z bólu. Takie właśnie są skutki kiedy organizm nie uzupełni swojej wymaganej dawki potasu.

Po obiedzie rozpoczyna sie maraton mityngów. Najpierw oddzielne spotkanie ogólne formacji ofensywnej i defensywnej w dwóch klasach, na których trener analizuje zapis video z treningu, omawia założenia taktyczne związane z "playbook'iem" a potem kolejny mityng tym razem podformacji (np. WR, OL, LB itp.) na których podtrenerzy danych formacji bardziej szczegółowo dzielą sie z graczami swoimi spostrzeżeniami z treningu.

Jeżeli przed udaniem się do łóżek pozostaje jeszcze troche czasu (przeważnie go nie ma), to podtrenerzy wykorzystają go na analizę filmową meczu z udziałem drużyny która będzie przeciwnikiem w najbliższym spotkaniu przedsezonowym. Jedyną możliwością uchronienia graczy przed siedzeniem takim mityngu do północy, jest ..zebranie trenerów które często się odbywa około godz. 22:00.

Tak więc po pracowicie spędzonym dniu gracze mają około ..jednej godziny na resocjalizację czyli na wykonanie telefonu do narzeczonej lub rodziny, zagranie w karty itp. przed "wskoczeniem" do łóżek na zasłużony odpoczynek.

W okresie letniego "training camp" cały opisany powyżej proces wygląda tak samo przez siedem dni w tygodniu....


P.S. Moe ... gratuluję ciekawego postu który coś wnosi na forum.





Temat: Progresja ciężarów u POCZĄTKUJĄCYCH zawodników
Chciałbym przedstawić wam metodę zwiększania ciężaru, która ja sam stosowałem w początkach moich treningów.
Polega na matematycznym oblicznaniu obciążenia jakie mamy stosować w kolejnym treningu.

Jest ona bardzo bardzo dobra, dla początkujących wręcz wyśmienita. Jej największa zaletą jest to, że pozwala dobrze przygotować "młode", niewyćwiczone mięsnie do wielkich ciężarów. Pobudza zarówno włokna białe jak i czerwone, przez co jest metodą skierowaną zarówno na siłe, mase jak i wytrzymałość.

PIERWSZY KROK:
ustalamy maksymalny ciężara jaki możemy unieść, wycisnąć, podnieść na daną grupę mięsnową. Ja przyjme za przykłąd klate. Powiedzmy że maksymalnie wyciskamy 100 kg na klate (troszke nierealne ale biorą pod uwagę łatwośc obliczeń nie realizm).

DRUGI KROK:
przystęuję do treningu w seriach stosując 45% ciężaru maksymalnego - w nasyzm rpzypadku 45 kg.

TRZECi KROK:
wykonuje dwie serie ciężąrem 45 kg po 12 powtórzeń - nie więcej nie mniej.
I dochodzimy do trzeciej serii. W tej serii wykonujemy już maksymalna liczbe powtórzeń aż do momentu kiedy mięsnie odmówia już posłuszeństwa.
Powiedzmy że w trzeciej serii wykonaliśmy 26 powtórzeń (liczymy tylko te powtózenia któe sami wykonaliśy bez pomocy kolegi).

CZWARTy KROK:
Obliczamy ile powtórzeń "w nadmiarze" wykonaliśmy. W tym celu odejmujemy liczbe powtórzeń z trzeciej serii od podstawowej liczby powtózeń. W naszym przypadku będzie to:
26 minus 12 = 14
wyszło nam 14. Otrzymaną liczbe dzielimy przez 2 i otzymujemy wynik 7.

Właśnie liczba 7 wskazuje nam o ile zwiększyć ciężar w nastęnym treningu na ta grupe mięsnową: 7 kg. A zatem w następnym treningu klatke będziemy ćiwczyć juz ciężaram nie 45 kg ale 52 kg.

PIĄTY KROK:
Stosujemy wyżej wymieniony sposób oblicznia progresii ciężaru za każdym razem, i wykonujemy po 12 powtórzeń w dwóch seriach i max w trzciej serii.
Z treniongu na treningu progresja będzie coraz mniejsza. W końcu dojdzie do momentu kiedy w trzeciej serii nie wykonamy już więcej niż 12 powtózęń a może nawet nie damy rady wykonać nawet 12. Nastaje wtedy czas na zmniejszenie liczny powtóżeń z 12 na 10 (bądź 8 , w zależności czy zawodnik czuje że w kolejnym treningu 10 będzi dla niego za dużo).

KROK SZÓŚTY:
Ciężar do któego doszliśmy poiprzez progresję w seriach po 12 stosujemy w ćwiczeniach w seraich po 10 (bądź 8 ). Załóżmy że doslziśmy do ciężaru 60 kg w seriach. Tym ciężarem wykonujemy serie po 10 (8 ) i tak samo obliczamy progresję biorąc różnicę liczby powtózeń z trzeciej serii i liczby powtózeń z pierwszej i drugiej serii.

KROK SIÓDMY:
Dochodzimy do momentu kiedy także i 10 (8 ) staje sięza dużó i w trzeciej serii nie jesteśyu w stanie wykonać więcej niż to było założone: 10 (8 ), wtedy po raz kolejny obniżamy liczbępowtózęń z 10 do 8 (bądź z 8 do 6).
W w/w sposób postępujemy az do momentu kiedy dojdziemy do treningu w którym w seriach będziemy wykonywać po 4 powtózenia i w trzeciej serii nie będziemy w stanie wykonac ani jednego powtózenia więcej.
jest to moment końcowy cyklu progresji. Po takim jednym cyklu po raz kolejny sprawdzamy swoje maksymalne osiągi (na pewno będa znacnzie więsze niż na początku).

KROK ÓSMY:
Powtarzamy cały cykl od początku przy czym 45% ciężaru maksymalnego obliczmay juz z nowego rekordu.

Może wydawac się bardzo skomplikowane ale po dokładnym i sumiennym przestudiowaniu jest abrdzo proste i pozwala harmonijnie i rozsądnie zwiększać obciążenie treningowe. W skrócie, odejmij i podziel przez 2 - i masz progresję.

Jeszcze jedno, ta metoda jest dla cierpliwych. Wielu napaleńców zaczyna przygode z siłownią od sporych ciężarów i sporej intensywności na siłowni. zapewniam, że jeśłi zaczniecie od 45% CM to z treningu na trening będziecie widzieć bardzo szybkie przyrosty masy i siły, wystarczy tylko cierpliwość i dieta.

zdr!



Temat: dieta wysokoweglodanowa, silownia ...

Witam,
Chciałbym sie zapytać w czym dokładnie jest optymalna dieta taka dobra? W sporcie napewno nie - weglowodany sa najszybciej metabolizowanym makroskladnikiem, wiec najszybciej dostarczaja energii, czyli sa dokladnie tym co jest potrzebne zeby uprawiajac sporty silowekondycyjne. Co z tego ze 1g tluszczu ma 9kcal a 1g weglowodanow 4kcal jesli zanim ten jeden gram tluszczu zostanie przetworzony na energie, w tym samym czasie zostanie przetworzonych zostanie kilka g weglowodanow, czyli w sumie wiecej.
Uwazacie, ze spozywanie duzych ilosci weglowodanow jest niezdrowe? Ok moge sie z tym zgodzic, ale jezeli ktos pochlania mase cukrow i nie uprawia sportu. Jezeli ktos uprawia sport wszystkie weglowodany zostana przemienione na energie. Ciekaw jestem jak funkcjonowalby organizm czlowieka ktory pochlania duzo nasyconego tluszczu zwierzecego i nie uprawia zadnego sportu. Wydaje mi sie, ze taki przyklad mamy w USA - spoleczenstwo wychowane na fastfoodach i osiadlym trybie zycia. Wystarczy spojrzec jak tacy ludzie wygladaja...
Teraz wytlumacze, dlaczego organizm powinien spozywac weglowodany na przykladzie silowni. Sport to zdrowie jak wiadomo, ale nie do konca. Cwiczac intensywnie na silowni po treningu w organizmie zaczynaja sie procesy kataboliczne miesni (rozpad miesni). Jezeli w krotkim czasie nie dostarczy sie organizmowi wysokowartosciowego bialka miesnie po prostu nam sie "rozpadna" czyli zmaleja i trening na nic. Wiadomo, ze droga od silowni do domu bywa dluga, potem trzeba jeszcze przyzadzic posilek i ... moze sie okazac ze za pozno dostarczylismy organizmowi potrzebnych makroskladnikow. I tu z pomoca przychodza weglowodany. Dostarczajac organizmowi zaraz po treningu lub w trakcie weglowodanow opozniamy procesy kataboliczne miesni o dobre kilkadziesiat minut, mamy wiec dodatkowy czas zeby zjesc posilek. I nie mowie tu o jakichs drobnych ilosciach, ale rzedu 0,5g/kg czyli takie ktore "optymalni" uwazaja za szkodliwe. Zobaczmy co by sie stalo gdybysmy zjedli tluszcz - tluszcze opozniaja wchlanianie sie bialka - wniosek oczywisty. To oczywiscie przyklad cwiczen silowych, ale daje do myslenia - dobra sylwetka swiadczy o dobrym zdrowiu!
Podajecie przyklad, ze np. eskimosi zywia sie wylacznie miesem i tluszczem i sa zdrowi. Zdrowi? Jak patrze na budowe eskimosa, to zastanawiam sie czy to jest homo sapiens sapiens... czym objawia sie ich to zdrowie, tym ze nie maja chorob? Choroby wiaza sie z cywilizacja, duzymi skupiskami ludzi w 1 miejscu, ciezko zeby chorowali w miejscu gdzie temperatura przez caly rok jest na - i zaludnienie kilkudziesieciokrotnie mniejsze na km2...
Co wlasciwie jest takiego dobrego potwierdzonego badaniami naukowymi w DO?? Patrzac na to forum, wydaje mi sie, jakbym widzial (przepraszam za wyrazenie) sekte, ktora broi swoich przekonan nie kwestionujac ich slusznosci.....
Pozdrawiam.


Witam odnośnie żywienie optymalnego w sporcie i proporcji poczytaj tu:
http://www.lido.optymalni.org/listy.php?id=17
http://www.lido.optymalni.org/infopage.php?id=89
Mój kolega też intensywnie ćwiczy na siłowni 4razy w tygodniu od dwóch lat stosuje żywienie optymalne i mówi że jest bardzo dobrze.
Pozdrawiam



Temat: Trening
TRENING INTERWAŁOWY - jest stosowany do poproawy wydolnosci fizycznej , szybkkościowej oraz do poprawy przyśpieszenia i ogólnego rozwoju szybkościowego i sprawnościowego. Wysokie tętno , szybkie tępo mogą służyć również spalaniu tkanki tłuszczowej ale po koleji:

CO TO JEST TRNING INTERWAŁOWY ??

Trening interwałowy polega na przeplataniu wysokiego tetna w granicy 90-100% Maxymalnego tętna z tętnem 55-65% maxymalnego Tętna.

JAK GO WYKONYWAĆ ??

Przykładowe wykonanie wygląda następująco. 30 sek Truchtu (55-65%MAX) i 10SEK Spritnu (90-100%MAX). Oczywiśie z czasem zmniejszamy ilość truchtu np do 20sek i wydłużamy ilość sprintu do 15sek :-)) tak aby trening wciąż był dużym wysiłkiem dla organizmu

ILE POWINIEN TRWAĆ TRENING INTERWAŁOWY?? :

od 5 do MAX 25min

CO TO JEST JEDEN INTERWAŁ ??:

nazywamy okres jednego przyśpieszenia i jednego oedcinka truchtu np.
30 sek truchtu i 10 sek sprintu => JEDEN INTERWAŁ :-))

KIEDY GO WYKONYWAĆ ??? (WAŻNE !!)

Trneing interwałowy wykonujemy w dni bez siłowni, NIE wykonujemy tego trneingu na czczo ani nie łączymy z Aerobami !.

DLACZEGO TRENING INTERWAŁOWY JEST LEPSZY OD AEROBÓW ??

Ponieważ 20min poprawnie wykonanego trneingu interwałowego spala podobną ilosć kcal co aeroby trwające 60min :-)). Jak wiemy aeroby same w sobie przynoszą straty tk.mięsniowej a więc kilkakrotnie krótszy czas trneingu interwałowego czyni go o wiele lepszym. Jak wiemy tk.tłuszczową spalają mieśnie podczas wysiłku a najwięcej podczas regeneracji więc im większy wysiłek mięśniowy tym większa regeneracja miesnie przez co większe szanse na pozbycie się zbędnej tkanki tłuszczowej.

PRZYKŁAD TRNEINGU INTERWAŁOWEGO

2min rozgrzewki np. przebieżka z wymachami rąk , skłony , rozciąganie mięsni dwógłowych i czterogłowych UD , rozciąganie łydek.

30 sek truchtu i 10 sek sprintu ==> Jeden Interwał

na początek proponuje zrobić 5 takich interwaływ z czasem zwiększamy np 1 interwał co 1-2 tygodnie.

WAŻNE ! : nie zaczynajcie odrazu od 10 interwałów bo się zajedziecie i trneing nie spełni oczekiwań.

i na koniec rozgrzewka 1-2min podobna jak przed rozpoczęciem

CAŁY TRNEING NIE POWINIEN PRZEKROCZYĆ 25MIN (ŁĄCZNIE Z ROZGRZEWKĄ)

UWAGI:

*Oczywiscie sam trneing w sobie nie przyniesie spalenia tłuszczu bo najważniejszą role odgrywa dieta.

*Po prawidłowo wykonanym trneingu interwałowym powiniście odczuwac uczucie wręcz dyskomfortu i uczucia zaraz puszczenia pawia.

*Trening należy modyfikować bo jak wiemy organizm adaptuje się do danej formy wysiłku więc musimy go urozmaicac i utrudniać np. poprzez zwiększanie intensywności oraz wydłuzanie (MAX DO 25MIN!)

*Interwały wykonywane na czczo mogą się przyczynić to sporych strat mięśniowych podobnie jak po trneingu siłowym

*Trening można wykonywać w różnych dyscyplinach np. bieganie , pływanie , jazda na rowerze a nawet w domu w postaci pajacyka ale po własnych obserwacjach uważam ze bieganie daje najlepsze efekty

*Nie wykonujemy go przed , po aerobach i w czasie bo również może to przycyznić się do utraty tk.mięśniowej

*W czasie pierwszych trneingów interwałowych , później zresztą też mozna będzie dostrzeć rozbudowe mięśni nóg (Uda,łydki) nawet w przypadku redukcji.



Temat: Tai chi, a rozwój współczesnej nauki
Na szybko napisana odpowiedź na pytanie zadane na innym forum:

Niestety nie mam za bardzo czasu, żeby za dużo rozprawiać Ale krótko, podam jeden przykład, o którym już zresztą pisałem.

Dopiero w ostatnich latach w nowoczesnej metodyce sportowej zaczęto zwracać uwagę na trening tzw. core muscles (m.in. głębszych mięśni brzucha, części lędźwiowej pleców, mięśni dna miednicy). Okazało się, że typowy, dotąd stosowany trening na siłowni nie uwzględniał czegoś ważnego. Chyba jako pierwsi na większą skalę nowe metody zaczęli wprowadzać norwescy narciarze - ćwicząc na chybotliwych obiektach. Co ciekawe, zastosowanie znalazło to także w zupełnie innej dziedzinie - służące z grubsza temu samemu ćwiczenia w siedzeniu (przemieszczaniu się) na dużej piłce zaczęto wprowadzać w ... szkołach rodzenia. Okazało się, że nawet kobiety uprawiające sport mają ogromne braki w tym zakresie, bo metodyka sportu dotąd nie uwzględniała tak ważnej części ciała, jak wnętrze miednicy.

A skąd w ogóle impuls, żeby to zagadnienie zbadać? Z tradycyjnych wschodnich sztuk walki, gdzie ciągle powtarza się o obszarze dantian (tanden), o "gromadzeniu energii qi" w dantien.

Dzięki temu, że są ludzie, którzy się tym zajmują, i starają się lepiej poznać, na czym właściwie polega to co robią, uwaga specjalistów od sportu została skierowana na tak ważny obszar.

To tylko malutki przykład. Znacznie więcej tego typu korzyści - wzbogacenia wiedzy, podniesienia poziomu nauki, udoskonalenia metodyki sportowej, metod rehabilitacji itp. możnaby odnieść, gdyby więcej uwagi poświęcić zbadaniu co się kryje w tzw. "systemach wewnętrznych".

Tylko, że jedni nie są zainteresowani naukowymi wyjaśnieniami, bo wolą słuchać pustych gadek o kosmicznych energiach. Inni z kolei wolą skwitować, że to jakieś bzdury, którymi nie warto się zajmować. I przez to poważnie zajmujących się takimi rzeczami jest mało i badań się niewiele prowadzi.

Choćby po to, żeby było co badać, muszą być ludzie, którzy się tym zajmują, starając się zachować, to co w systemach wewnętrznych już osiągnięto.

Niestety traktowanie tai chi, jako "gimnastyki zdrowotnej", czy "medytacji w ruchu", zamiast nauki tai chi jako pełnego systemu, sprawia, że zmniejsza się szansa na zbadanie i wykorzystanie tego, do czego Chińczycy doszli. Stąd choćby dla dobra rozwoju nauki, trzeba podkreślać, że tai chi to sztuka walki, żeby ludzie tak ją ćwiczyli, i zachowali to co w niej faktycznie jest. Bo niestety teraz już 99% ćwiczy jakieś pozory, gdzie w środku nic nie ma, nie ma czego badać, bo zostało tylko ślepe powtarzanie zestawów wolnych ruchów i opowiadanie pustych gadek o energiach.

A do zbadania i wykorzystania (w tym zbadania co się nadaje do wykorzystania i w jakich dziedzinach) pozostało wiele. To co do tej pory zrobiono to dopiero muśnięcie naskórka.

Na przykład kwestia tkanki łącznej (systemu powięzi). Do niedawna w ogóle tego nie brano pod uwagę. Dopiero niedawno zaczęto to dokładniej badać, i okazuje się, że np. właściwości mechaniczne tkanki łącznej są bardzo istotne dla funkcji ruchowych, ale zaczyna być też jasne, że da się w tym zakresie odkryć o wiele więcej.

Np. w odniesieniu do medycyny. Wiele naukowych autorytetów krytykowało akupunkturę, na podstawie tego, że nie stwierdzono fizycznego istnienia "kanałów", że tam gdzie niby są kanały, faktycznie nie ma żadnych struktur fizycznych. A tu okazało się, że kanały te w 90% pokrywają się z liniami przenoszenia naprężeń poprzez system powięzi. Że nakłuwanie powoduje zmiany dotyczące układu tych naprężeń. Co z tego wynika, jak to się ma do efektów leczniczych - to jeszcze wymaga wielu badań, ale otworzyło się pole do takich badań, odkryto coś, co faktycznie ma miejsce.

A w odniesieniu do tai chi i innych "systemów wewnętrznych" - jasne już jest, że istnieje korelacja między odczuciem "przepływu energii", a między innymi przenoszeniem naprężeń za pośrednictwem systemu powięzi. Istnieją już badania stwierdzające powiązanie pomiędzy stanem napięć tkanki łącznej a działaniem mięśni, gdzie odkryto, że niektóre reakcje - odruchy nie muszą być przenoszone normalną drogą przez układ nerwowy do mózgu i z powrotem, ale mogą nastąpić szybciej, inicjowane przez odpowiednie modelowanie napięcia tkanki łącznej, a tłumione są, gdy przenoszenie napięcia przez powięzi jest blokowane ("zablokowany przepływ energii" ). To niewątpliwie wykorzystywane jest w tak zwanych "pchających rękach", czy "lepkich rękach".

Większa liczba ćwiczących takie systemy na poważnie, w całości, "jako sztukę walki", to więcej materiału na którym oprzeć można dalsze badania, których wyniki być może można będzie wykorzystać w różnych dziedzinach - gdzie i w jakim zakresie, to właśnie pole do dokładniejszego zbadania.

Sprowadzanie tai chi i systemów wewnętrznych do układów wolnych ruchów dla emerytów i "nawiedzonych", to ograniczenie możliwości prowadzenia takich badań i rozwoju nauki, a tym ograniczenie możliwości rozwoju i doskonalenia współczesnej metodyki sportowej.



Temat: 1
Cześć, pisze do Was, bo również mam problemy z zatokami, gardłem. Widze, że Peter naprawde chce pomóc osobom z tego forum, a nie jak inni lekarze patrzą się, jak na idiote i chcą tylko zbyć. Opisze co mi dolega i kiedy to się zaczeło, a także jaki był przebieg.

Na początku dyskomfort odczuwałem w postacie uczucia ciepła na twarzy, np. zawsze po graniu w koszykówke, wtedy byłem bardzo aktywny fizycznie, nawet grałem po kilka h. dziennie. Lekceważyłem to. Następnie poszedłem do laryngologa. Miałem stan zapalny w zatokach. Dostałem antybiotyk. Lepiej się poczułem.
Potem to już z czasem, co raz częściej miałem stan podgorączkowy i często infekcje gardła.

Tak przez te 1,5 r. mam przez większość dni stany podgorączkowe. Temperatura u mnie ma pewien cykl w trakcie dnia. Z rana jest to 36,3-36,5, kilka h. po przebudzeniu 36,7-36,9. Wieczorem jest to 36,8-37,3.

Dodam, że bardzo rzadko mam gorączke powyżej 37,5. Prawie nigdy nie mam kataru, ale cały czas praktycznie czuje lekko zapchane jakby czoło.. 2 razy zdarzyło się, że przed wyjściem na dwór złapał mnie nagły katar i wysmarkiwałem go prawie 10 minut i mogłem jeszcze. Wtedy wszystko mi się odetkało i czułem się dobrze przez jakiś czas. Ciągle przez te 1,5 roku mi ścieka wydzielnia po tylniej ścianie gardła! Czasem czuje jakby prawą część języka taką zgrubioną, a czasem lekko mnie pobolewa ucho, ale to od gardła pewnie.

Czuje po prostu obecność jakiejś wydzieliny, jakby w okolicach nosa, ale nie mam nigdy kataru. Jeśli ta wydzielina czuje, że jakby zastyga, jest gęsta, to mam zawsze większą tempetarture i mnie troche głowa boli, jak ona się rozluźnia, to wtedy spływa więcej i lepiej się czuje i mam mniejszą temperature. Najlepiej jest jak ta wydzielina dostanie się do nosa i moge wysmarkać, ale tak było tylko 2 razy i przestało po tym na 1 miesiąc gdzieś.

Na przestrzeni roku stany podgorączkowe nasilają się, jakby w okresie grudzień-luty, a ustępują całkowicie praktycznie tylko na wakacjach nad morzem i 1 miesiąc po powrocie z nich. Potem znowu wszystko wraca do "normy".

Jestem sportowcem. Uprawiam różne dyscypliny. Naprawde mi ten stan przeszkadza w wysiłku fizycznym strasznie.
Praktycznie ciągle mam jakby lekko pobolewające gardło, co skutkuje tym, że niebardzo pije normalną - chłodną wode na treningu, bo zaraz mnie bardziej boli gardło. Strasznie szybko się poce, co jest niesamowicie męczące.

Przez te stany musze ograniczać tak upragnioną aktywność fizyczną! Jestem uparty i staram się nie odpuszczać treningów. Jak wiadomo w sporcie systematyczność, to podstawa. Tak więc, dla "komfortu" treningu np. na siłowni, żeby czuć się dobrze staram się zagłuszyć organizm 1 h. przed treningiem pije TheraFlu zatoki, a potem biore tabletke Ibuprom zatoki i Strepsil Intensive. Owszem to pomaga, ale to nie jest normalne!

Co do diety, to jest to zarys diety kulturystycznej na mase. Staram się jeść 4-6 posiłków dziennie. Staram się też spożywać w miare, jak moge warzywa i owoce.

Dodam jeszcze, że w ciepłe dni czuje się zdecydowanie lepiej!
Podczas zimnych dni zdecydowanie gorzej. Podam przykład: pewnego chłodnego poranku poszedłem do szkoły w koszulce, a inni w bluzach, czy kurtkach. I co? Przeszedłem do przystanku, wsiadłem do autobusu i.. jestem cały zlany potem, a było zimno! Inny objaw to taki, że teraz np. jak wychodze wieczorem z kumplami posiedzeć po prostu na ławce, to zawsze jak wróce mam 37,3, co spada do 36,7-36,9 po 1 h.

Opowiadałem o tym wszystkim lekarzom, to się patrzą, jak na idiote. Brałem różnego rodzaju atomizery do nosa itp., troche pomaga, ale to nie to. Antybiotyki, fakt z kilku podanych 1-2 tylko troche poprawiły, ale na krótko. Laryngolog radziła mi "przebywaj więcej na świerzym powietrzu i czy aby za dużo nie trenuje na siłowni". Naprawde nie trenuje za dużo, dbam o regeneracje, to co to za rada? Owszem np. jak jade do cioci na działke, to lepiej się czuje, ale to chyba nie lekarstwo. Inny pan laryngolog podejrzewał grzybice i dał mi leki na alergie, nic nie dało! Kolejna pani laryngolog przepisała mi.. mieszkanke witami do płukania na ciągle bolące gardło..

Ostatnio biore Colostrum i zwiększone dawki vit. C, bo czytałem, że sportowcom jest potrzebna 10-20 x większa dawka. Troche pomaga, ale też mało. Dodatkowo jakieś drażetki na rozrzedzenie śluzu i coś do nosa na udrożnienie plus płukanki na gardło z witaminami.

Co raz częściej łapią mnie kilku dniowe infekcje gardła po za tym, co opisałem powyżej tj. stan podgorączkowy, uczucie zapchania zatok i wydzielina ściekająca po tylniej ścianie gardła.

Byłem wczoraj u laryngologa, to dostałem skierowanie na tomografie zatok. Jak tylko wspomniałem, coś o tym, że czytałem w internecie, że to może groknowiec złocisty, czy jakieś inne gronkowce, paciorkowce, drożdze, czy grzyby i żeby zrobić wymaz z gardła, to dostałem odpowiedz "po co tu przychodzisz? ja jestem lekarzem. Jakbym była fryzjerką to mógłbyś tak mówić, to ja jestem laryngologiem." Tak samo z zasugerowaniem, jakiej kolwiek szczepionki.

Jak uważasz Peter, co mi dolega?



Temat: Repra po Pekinie

SMS zdaje się, że jest szkołą prywatną, bo to PZPS ją utrzymuje. Skąd pieniądze bierze PZPS? Od państwa i sponsora. Zakładając, że jest instytucją publiczną wydaje nasze, społeczne pieniądze. Stąd związek rośi sobie przecież prawa, aby zawodnicy grali w reprezentacji. Ich szkolenie poza PZPS bardzo często, a niekeidy wyłącznie, jest wspierane przez samorząd - więc znowu publiczne pieniądze. Poza tym nie wydaje mi się, aby państwo miało obowiązek rowadzić zajęcia z siatkówki dla każdego dowolnego gimnazjalisty, czy ucznia podstawówki. To już nie kwalifikuje się do publicznego, bezpłatnego szkolnictwa. Jest to już pewne, określone widzi mi się.
A jak chcesz zobaczyć bezpłatne szkolnictwo w tym kraju to zajmij się kiedyś wyprawieniem do szkoły zaprzyjaźnionego 8-latka.

Faktycznie jest to Niepubliczne Liceum Ogólnokształcące Szkoła Mistrzostwa Sportowego PZPS w Spale.Właścicielem szkoły jest Polski Związek Piłki Siatkowej. Jak wyczytałem szkoła Mistrzostwa Sportowego jest szkołą średnią licealną. Dotowana jest przez Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu, Starostwo Powiatowego w Tomaszowie Mazowieckim oraz sponsorów.
1)Tyle ze i tak panstwo jest obowiazane dac dotacje dla kazdego ucznia rowna wysokosci stawki w szkole publicznej takze gdy w wyniku własneg wyboru uczy sie w niepublicznej o ie spełnia ona jakies tam wymagania ministerstwa . A panstwo musi zapewnic kazdemu miejsce w bezpłatnej szkole na poziomie ponadpodstawowym (na poziomie gimnazjum uczenie sie jest obowiazkiem tzw obowiazek szkolny a jak sie uda gimnazjum szczesliwie skonczyc to dalej do 18 roku zycia (tzw obowiazek nauki) ). A oni w SMS oprócz tego ze graja to tez sie ucza.
2) Nikt z tymi osobami zadnych umów nie podpisywał wiec przykład jest nadal aktualny bo tak samo jak zdolnemu siatkarzowi panstwo funduje edukacje sportowa kazdemu polskiemu zawodnikowi w innej dyscyplinie w ramach róznych innych SMS - i zadnych zobowazan taki zawodnik wobec Polski nie ma - moze natychmiast po zakonczeniu SMS zakonczyc kariere albo np wyjechac z Polski i reprezentowac Niemcy - i władzom polskiego sportu nic do tego moga mu co najwyzej załatwic zakaz startów przez bodajze 2 lata. Oni moga a siatkarze nie? Siatkarze tez moga.


Skra ma jeden podstawowy powód by dbać o rozwój siatkówki w kraju. Sama w tym rozwoju partycypuje. Zresztą, wydaje mi się, że prawo nakłada na nią dotowanie i kształcenie młodzieży, a przynajmniej może to zrobić związek. Nawet wielki i bogaty, przywoływany przez Ciebie, Real prowadzi x piłkarskich szkółek. Po co? Każdy, myślący klub, wie doskonale, że bez szkolenia i wspierania młodzieży kiedyś nastąpi zwykła pustynia w dyscyplinie - patrz kluby austriackie, gdzie pomiędzy stranieri, a najwięksi tam nie grają, a graczami rodzimymi jest tak ogromna przepaść umiejętności, że żal patrzeć.
Klub byc moze moze ma taki obowiazek i dostaje dotacje jesli działalnosc szkoleniowa z mlodzieza prowadzi- ale Skra jak najbardziej młodziez szkoli . Zreszta chyba nie uwazasz ze Mozdzonek Kurek i Jarosz to jeszcze juniorzy bo ci to od rocznika 89/90. A nigdy o obowiazku szkolenia seniorów nie słyszalem
zreszta gdzie znalazłes w moim poscie real madryt?
ja mówiłem o tzw realu bełchatów czyli o lekko zlosliwej nazwie Skry nie o realu madryt


Tak, owszem, ale skąd mamy gwarancję, że nowi juniorzy będą tak dobrzy jak Kurek i Jarosz. Poza tym uderzenie ławką w te roczniki powoduje pwostanie pewnej wiekowej dziury, której załatać już się nie da, bo już nikt się nie urodzi. Skra może potrzebować doświadczonych, rozwiniętych graczy z rocznika 1987, tak pewnego sezonu może się stać, i skąd ich weźmie? Obcokrajowcami wszystkich dziur się nie załata, szczególnie jeśli ich limit pozostanie stały.

jak bedzie potrzebowac to znów wezma ich z Mostostalu i Czestochowy zreszta paru zdolnych chłopaków własnie wypozyczyli azeby w Czewie sie ogrywali przez 2 lata a wczesniej robili tak no z Gunia. Zrezynowali tez ze zdolnego Sarneckiego.TTak wiec wszystkich najlepszych polskich juniorów ktorych mieli w klubie na twarda ławke nie wysyłaja
Zreszta dany przez ciebie rpzykład futbolu jest o tyle nietrafny ze tam wszyscy robia tego rodzaju robote o wile agresywniej niz Skra- transfery 12-13 latków jzu an nikim wrazenia nie robia a nawet w polsce Wiła swego czasu a teraz legia próbuja sciagnac wszystkich zdolnych juniorow jakich moga i kisic ich w druzynie rezerw


A to, że nasi gracze to patentowani lenie to wystarczy popatrzeć na ich treningi. Nad nimi, na siłowni, stać musi sztab szkoleniowy, żeby wykonali odpowiednią ilość pracy. We Włoszech, czy w Rosji, graczy zostawia się samym sobie.

No to jest własnie jeden z powodów dla którego nie powinnismy na siłe przeszczepiac trenerów kóty mieli sukcesy na IO- inna mentalnosc graczy zupełnie inne siatkarskie realia
Zreszta to jeden z przykładow tego ze w SMS nie umieja wpoic im odpowiednich nawyków- jest to wiec chyba jakis bład w szkoleniu młodziezy?



Temat: Efektywne oddychanie....

Trzeba by dodać, że:

Osobnik w wersji wysportowanej aerobowo ma większą sprawność pod kątem zużycia tlenu przez organizm czyli przy danym wysiłku oddycha spokojniej pochłaniając mniej. ... ... ...

troche to nie tak - jak piszesz ...
Wydolnosc (czy jak to nazywasz wysportowanie) nie rozni sie u podobnie wytrenowanych:
kulturysty i np. kolarza.

Wydolnoscią nazywamy zdolnosc do podejmowania dlugotrwalych, obciazajacych wysilkow i szybka po nich regeneracje. Niezaleznie, czy jest to dystans 100km czy podnoszenie 100kg.

W obu rodzajach wysilku mozna przekroczyc, tzw. "prog tlenowy" (aerobowy, wydolnosci aerobowej), najczesciej mierzony wartoscia tetna (bo najlatwiej). Po wprowadzeniu organizmu w stan wysilku beztlenowego (anaerobowego) - efektem spalania w miesniach okazuje sie nieproporcjonalnie duzy wzrost stezenia kwasu mlekowego i innych, powodujacych m.in. tzw. "zakwasy" (odczuwalne jako efekt potreningowy).

Wysoka wydolnosc kulturysty, bedzie polegala na podnoszeniu 100kg sztangi, przez powiedzmy 30min bez przerwy (przyklad abstrakcyjny), bez sukcesywnego wzrostu tetna w miare cwiczenia (bedzie na stalym poziomie). U kolarza - bedzie to mozliwosc jazdy na rowerze z tetnem 140-160/min przez 2-3h, bez uszczerbku na zdrowiu.
Oczywiscie obaj beda zmeczeni po takim wysilku, ale regeneracja bedzie w miare szybka i bezbolesna.

Niezaleznie - czy kulturysta, czy kolarz - jesli "wpadna" w sfere wysilku beztlenowego, bedzie to przypominalo "wir w baku sportowej fury z silnikiem 7,5litra".

Roznica pomiedzy kulturysta i kolarzem polega na dostosowaniu do roznego rodzaju wysilkow z roznymi obciazeniami i wymagajacych roznych sily i wytrzymalosci (nie mylic z wydolnoscia). Stosujac twoje przyklady - daj Wilsonowi Kipketerowi*, do reki sztange z 15kg i kaz ja podnosic (raczki jak patyczki) i "przegon" kulturyste na 5km truchtem - efekt bedzie ten sam.

.
.
.

Bogen...

biegaj
pływaj

jak najbardziej, nie jestem pewien, ale (chyba) bardziej absorbujacym dla organizmu jest rower niz bieganie ... w zwiazku z tym ma wiekszy wplyw na budowanie wydolnosci - niestety nie jestem tego pewien w 100%...

delikatnie z siłownią (ogólnorozwojowo i raczej unikaj nadmiernego budowania masy)

nie wiem, jak z poziomem wyszkolenia instruktorow na polskiej silowni - pytaj o trening: nie "na mase", nie "na rzezbe", tylko "na sile" - owszem, powoduje on przyrost masy miesniowej, jednak nie tak duzy jak ten pierwszy. Efektem sa glownie zmiany w strukturze miesni, zamiast w objetosci.
To co pokutuje w Polsce na jakiejkolwiek silowni - to niewiedza i wstyd. Kazda sesje, warto konczyc spokojnie, a potem zaserwowac miesniom kilka minut rozciagania - stretchingu, cwiczenia na silowni powoduja dosc duze "skracanie sie" wlokien miesniowych - efekt: ograniczona ruchomosc w stawach, (popros ktoregos "pakera", zeby wykonal cwiczenie "zakrecania zaworow" na sucho i obserwuj efekty). Ale to juz odrebny temat... (ps. basen - jako cwiczenia na rozciagniecie po silowni nie jest wskazany moim zdaniem).

nie żryj jak świnia

ciekaw jestem co autor mial na mysli :/
zazwyczaj po wyczerpujacym treningu jestem glodny i jem wiecej - ergo: jestem swinia?

nie odchudzaj się "na wieszak"

hmm... mam 180cm i waze 70kg... BMI mam niskie - to jestem swinia, czy wieszak?

ćwicz free, najlepiej dynamikę
odziewaj się w suchy

tu zgoda

nie dzwigaj zbednych rzeczy

te "zbedne rzeczy" to czesto: twin, stage (kilka) i reszta sprzetu,
wniosek: nalezy zakladac taki sprzet - na jaki pozwala kondycja, a nurkowania wybierac tak, aby byly wykonalne na danym sprzecie i z dana kondycja. Potrzebny jest wiec jednak trening na sile, a przy tym nieukniony przyrost masy...

*Wilson Kipketer, wielokrotny rekordzista w bieganiu na 800m i 1000m



Temat: Chudniemy!!
Silownia obowiazkowo jesli chcesz zrzucic tluszcz. Jest masa badan, ktore bezsprzecznie udowadniaja, ze silownia to najwiekszy spalacz tluszczu. Przytocze tutaj jeden przyklad:

Wzieli 2 grupy osob (cos ponizej setki w grupie) - jedna robila 3 razy w tygodniu cardio po 30 minut, druga 3 razy w tygodniu 15 minut silowni i 15 minut cardio. Robili tak przez 8 tygodni z prosba by nie zmieniac swojej diety.

Po 8 tygodniach gruba robiaca cardio zrzucila 2 kilogramy tluszczu. Grupa mieszajaca cardio z silownia zrzucila 6 kilogramow tluszczu i do tego nabrala 2kg miesni.

Ja wiele lat myslalem, ze cardio to spalacz tluszczu a jesli dorzuce silownie to bede tylko wiekszy a tluszcz i tak zakryje miesnie. Jak do mojego treningu kardio i diet dorzucilem silownie (4 razy w tygodniu po 45 minut) to w ciagu pierwszego miesiaca zrzucilem 7.5 kg - sam nie moglem w to uwierzyc.

Pamietaj, ze najwieksze chudniecie osiagasz z bilansu kalorycznego - czyli jesli spalisz w ciagu dnia 3000 kalorii a zjesz 2000 to bedziesz chudl. Najwiecej kalorii spalasz nie przez 30 minut kardio tylko przez calodzienny metabolizm. Gdzies czytalem wyliczenia, ze przecietny mezczyzna nie robiac nic podczas dnia spala 80 kalorii na godzine na samo funkcjonowanie organizmu. Czyli w ciagu dnia spala 24*80 = 1920 kalorii.
I teraz nalezy zapamietac, ze budowanie jak i utrzymanie miesnia to tez wydatek kaloryczny. Badania ustalily, ze srednio na "utrzymanie" 1 dodatkowego kilograma miesni twoj organizm dziennie zuzywa od 77 do 110 kalorii.
Zalozmy wiec, ze zbudujesz 5 kilogramow miesnia - daje ci to srednio 467.5 kalorii zuzytych ekstra zuzytych dziennie i troche ponad 3200 tygodniowo = co rowna sie dodatkowe pol kilograma tluszczu mniej pod koniec tygodnia.

Te wyliczenia oczywiscie nie biora pod uwage kalorii zuzytych podczas cwiczen jak i kalorii ktore twoje cialo zuzyje na samo "budowanie" miesnia. Nie mowiac o fakcie, ze cwiczenia silowe zwiekszaja twoj metabolizm srednio o 15%.

Co do samej diety to nie bede sie wypowiadal bo daleko mi do bycia ekspertem i dlaczego jedno danie byloby lepsze od drugiego. Jednak musisz pamietac, ze w diecie najwazniejsza jest motywacja. Jesli nie bedziesz mial wystarczajaco silnej woli by utrzymac sie na swojej diecie to doloz sobie wiecej kalorii (np zrob jeden z posilkow bardziej syty) - niby zjesz te powiedzmy 300 kalorii wiecej ale i tak nadal taka dieta bedzie lepsza od zadnej diety i opychania sie byle czym.

Dodatkowo wszystko zalezy od twoich nawykow zywienia (jak i silnej woli) - nie wiem jak sie dotychczas odzywiales, ale osobie wychowanej dla przykladu na chlebie, sutych posilkach smazonych na glebokim tluszczu, pizzach, slodyczach itp. bedzie niesamowicie ciezok przerzucic sie na diete oparta na owocach, warzywach i kurczaku - i stad jest najwiecej niepowodzen. Jesli tak bedzie w twoim wypadku to polecam poswiecic miesiac na powolne przestawienie sie - mniej chleba, smazyc na mniejszej ilosci tluszczu, mniej slodyczy itp itd. Ja dla przykladu bylem kiedys taka osoba ktora warzywa jadla tylko jako "surowke" do obiadu (albo na hamburgerze), w wodzie sie myla a nie pila (do picia byla cola itp) a owoce tolerowala tylko w ciastach. Ale powoli zmienialem swoje nawyki zywieniowe i teraz picie wody jest dla mnie rownie naturalne jak oddychanie a smaczna przekaska nie jest batonik tylko jablko lub pomidor (i jem je z wielka przyjemnoscia).

Ogolnie pamietaj, ze diety i calego chudniecia nie mozna traktowac jako czegos co sie robi przez pare miesiecy po czym sie o tym zapomina - chudniecie to musi byc zmiana twojego podejscia do zycia - nawykow zywieniowych, cwiczen itp itd. Dlatego diete lepiej zmieniac stopniowo tak by byla dla ciebie czyms naturalnym niz traktowac ja jako cos co musisz przecierpiec by jak tylko schudniesz odbic sobie na niezdrowym jedzeniu.



Temat: Przykładowy cykl na redukcje - mój przykład.
Na prośbe użytkownika postanowiłem rozpisać jak "to" wyglądało i wygląda u mnie, a dokładniej - redukcja tkanki tłuszczowej, odchudzanie.

Więc suplementy wspomagające odchudzanie zacząłem stosować po 3tyg ćwiczeń na siłowni, a raczej pseudo siłowni bo była to siłka u kumpla w piwnicy(mały zakres ćwiczeń)
Pierwszym moim suplementem była l-karnityna. Zarzywałem ją i zacząłem zauważać jakieś zmiany na treningach. Ekeft takiej małej pompy był szybszy oraz wieksza intensywnośc pocenia sie. Brałem to i tylko ćwiczylem 5x w tyg na "pseudo-siłowni". Schudłem po tym czasie 2kg. Ze 102kg na 100. Nąstępnym moim suplementem, a nawet dwoma był znany nam Thermo Speed Extreme oraz Cla. Z tymi odrzywkami zaczeła się głębsza przygoda . Było czuć pobudzenie na treningach oraz motywacje. Cla skonczylo się szybciej bo mialem go tylko 100kaps, lecz gdy kończyl mi się thermo speed postanowilem dokupic go, lecz wiele osób polecało mi Clenburexin z Treca, nie wiem czemu zdecydowalem sie na niego... gdy skończylem thermo speeda, po stanięciu na wage zobaczyłem 96kg. Byłem w szoku heh A powiem wam,że naprawde było czuć ze waga spada.

Następnym suplementem było owy Clenburexin (w tamtym czasie to sie zwało Clenbutrox).
Pseudo siłka kumpla sie rozpadła, bo podobno za głośno muza w piwnicy waliła i sąsiedzi poszli do administacji - może to i dobrze. Zacząłem chodzić na normalną siłownie, dajmy na to profesjonalną - dużo większy zakres ćwiczen bylo możliwy. No i zaczełą się suplementacja, wszystko zaczęło mnie wciągać wiec postanowilem ułożyć sobie diete, znalazłem na innym jeszcze forum jak to zrobić i udało się po 2 dniach główkowania oraz dowiedzialem sie że do schudnięcia sa potrzebne równiez aeroby a nie tylko wysiłek. I wszystko ruszyło... 90 kaps Clenbutroxu, dieta,aeroby = 5kg w dół! waga 91-92 wachała sie. Wtedy przekonałem sie do diet,aerobów oraz do Clenbutroxu, dlatego wybieram go zamaist Tse.

Po wykończeniu tamtego opakowania miałem lekką przerwe w suplementach około 2tyg.(to byl czas (swięta - sylester,nowy rok i troszke dalej). Jakoś około 10 stycznia zakupiłem znów już Clenburexin oraz Hmb z hi-tec w płynie. Do dziś biorę te suplementy zostało mi jeszcze ich troche i waga mi spadła do 90kg ( musialem przestac robic aeroby bo byla ostra zima, tylko na steperze 2x w tyg). Jestem zadowlony z wyniku i tak.

To tyle, moją mała histora na schudnięcie, możecie sobie sami wyciągnąć wnioski z niej, bo sucha teoria jest napewno trudniejsza - teraz wy nie popełnicie błędu i od początku zostosujcie diete oraz aeroby, starajcie się jak bardzo jest to możliwe Naprawde warto.

Zamieszczam foto moich odzywek dzięki którym schudłem w niedługim czasie:


Pozostaje jeszcze jeden dylemacik. Wspominałem na forum w innym temacie, iż zamierzam kupić suple na jakiś mały cykl. Chce się "faszerować" heh suplami do końca lutego a potem odpuścic i pozostac na diecie, aerobach , przy czym zmieniając trening zeby nie było nuuudno a w kwietni znów jakieś suple... A więc zakupiłem taki zestawik:


Jak radzicie, Clenburexinu zostało mi na tydzien oraz hmb na tydzien suplementacji. Czy zacząć już brać wyzej wymienione odzywki czy wykonczyć to..

Dziękuje za uwage i pozdrawiam.



Temat: Głodówka
wojbus napisał(a):


wojbus napisał(a):

W moim wypadku wyglądało to nieco inaczej zacząłem uprawiac sporty
siłowe
w wieku 16 lat , 7 lat wyczynowo uprawiałem podnoszenie cięzarów .

Potem załozyłem rodzine , rozkręcałem interes , budowałem dom itd ,
zawsze po dłuzszych ,czy któtszych przerwach wracałem na siłownie ,
teraz
mam 40 lat , ustabilizowane sprawy rodzinne i mogę spokojnie pakować ,
a
kocham katowanie , bez tego zycie jest dla mnie smutne i monotonne .
Lubię tez dzwigac duże ciezary , to tak jak zdobywanie szczytów w
wysokich górach , ciągle masz jakieś wyzwanie do zrealizowania.

Co do koksów , konretnie sterydów to zdecydowanie to g--no potępiam
,
odradzam młodym na siłowni , sam jestem doskonałym przykładem ze
naturalnie mozna daleko zajść . 24 lata ciągle w niezłej formie ,
zawdziędczam to między innymi temu ze nigdy na poważnie sie w ten syf
nie
pakowałem .

Co innego suplementy , są takie które warto brać , choćby po to aby
zwiększyć odpornośc na choroby , a ta znacznie spada przy intensywnym i

wyczerpujacym organizm treningu . Jeśli chodzi o DO to juz widze
zastosowanie tej diety w niektórych okresach cyklu treningowego .
lecz
nie mozna tego traktować jak religii czy dietetycznej wyroczni.
Pozdrawiam.


Witaj Wojbus,

Przepraszam, ze odpisuje dopiero teraz, ale przez weekend nie mam dostepu do
internetu.
Przyznam szczerze, ze sadzilem iz jestes duzo mlodszy - czytajac Twoje
poprzednie listy na tej grupie dyskusyjnej i styl wypowiedzi myslalem, ze mam
do czynienia z dwudziestoparolatkiem.
Okazalo sie, ze prawie jestesmy rowiesnikami (ja mam 42 lata).
Bylem pewien, ze jestes mlodym entuzjasta kulturystyki, ktory jak tysiace
innych chce nasladowac Schwarzeneggera, Stallone czy innych herosow
ekranowych.
Byc moze znasz ksiazki napisane i wydane wiele lat temu (wtedy gdy cwiczenia
silowe byly generalnie wolne od problemu sterydow) przez wielkiego
propagatora kulturystyki w Polsce Stanislawa Zakrzewskiego -"Jak sie stac
silnym i sprawnym", "ABC mlodego silacza", "Sila, sprawnosc, piekno". Ja
czytalem te ksiazki w latach siedemdziesiatych. Oczywiscie z podziwem
ogladalem zdjecia czolowych polskich i zagranicznych kulturystow. Stanislaw
Zakrzewski zalecal mlodym adeptom umiar w cwiczeniach silowych i rozwijanie
rowniez innych zainteresowan.
Ale najwazniejsze zdanie, ktore zapamietalem do dzis brzmialo, ze
najwazniejszym celem cwiczen jest zdrowie, a nie przesadny rozwoj muskulatury
badz bicie rekordow.

Podam Ci tylko dwa przyklady, ktore ilustruja, ze brak umiaru w cwiczeniach i
forsowanie wlasnego organizmu ponad miare moga prowadzic do czesto
dramatycznych problemow zdrowotnych.
Pierwszy przyklad to znakomity kiedys biegacz narciarski Jozef Luszczek. Byl
pare lat temu w telewizji gosciem programu "Tok-szok".
Z dawnego swietnie zbudowanego atlety zostal cien czlowieka, przedwczesny
rencista z powaznymi schorzeniami. Powiedzial, ze glownym powodem jego
obecnych problemow zdrowotnych byly nadmierne obciazenia treningowe w czasach
kariery sportowej (przerzucal po kilkadziesiat ton dziennie).
Drugi przyklad mam w rodzinie. Dziewietnastoletni obecnie chlopak zaczal
intensywne cwiczenia silowe w wieku siedemnastu lat i cwiczyl ostro okolo
poltora roku. Mocno sie w tym czasie rozrosl, podnosil coraz wieksze ciezary,
ale mlody organizm nie wytrzymal takich obciazen. Obecnie w ogole nie cwiczy,
ma problemy z kregoslupem, bole barkow, stawow. Byl nawet w sanatorium, leczy
sie u specjalistow.

Chce na koniec powtorzyc raz jeszcze, ze regularny wysilek fizyczny powinien
byc uprawiany przez wszystkich, niezaleznie od wieku, ale z umiarem.
Regularne cwiczenia przyczyniaja sie do poprawy sylwetki, wiekszej wydolnosci
organizmu, wiekszej energii do pracy itp.
To czego mi brakuje w dyskusjach na tym forum to wlasnie szerszego spojrzenie
na zdrowie czlowieka a skupianie sie wylacznie na proporcjach B:T:W i
dogmatycznym podejsciu do ZO przez wielu "optymalnych". Jesli chodzi o mnie
to nie stosuje scisle DO, ale mimo to wyleczylem sie z wieloletnich
dolegliwosci zoladkowych.
Dodam tez, ze mimo uznania dla dr Kwasniewskiego w zakresie wplywu DO na
zdrowie, uwazam ze dorobil do tego naciagana ideologie, czym zrazil do siebie
wiele osob. Ale generalnie uwazam na swoim przykladzie i przykladzie mojej
zony, ze dieta niskoweglowodanowa jest znacznie korzystniejsza dla zdrowia
niz powszechnie zalecane modele zywienia.
Jednak dla mnie jako osoby wysokiej (192 cm) i aktywnej fizycznie zalecane
ilosci bialka sa zbyt male i dlatego spozywam ich wiecej.

Pozdrawiam,

Slawomir

p.s. A jak Ty sie odzywiasz?

--
Wysłano ze strony http://forum.optymalni.org/

..



Temat: Dawid Stachyra - Stal Rzeszów 2008-2009

Bitwa o Anglię!

Czas na prawdziwe ściganie. Czas na karierę. Czas na Anglię! Zdaje się mówić Dawid Stachyra, który jako drugi w historii krajowych żużlowców Stali zdecydował się na starty w najsłynniejszej żużlowej lidze świata – brytyjskiej Elite Leauge. Specjalnie dla rzeszowskich kibiców na oficjalnym serwisie klubu, informacji o przedsezonowych przygotowaniach udziela popularny Dawidoff.

Wie, co mu trzeba

Zimę przepracowałem bardzo solidnie – rozpoczyna Dawid. - Czeka mnie wiele spotkań i nie mogę sobie pozwolić w trakcie sezonu na spadek formy. Zajęcia odbywałem sześć razy w tygodniu. Na siłowni budowałem przede wszystkim wytrzymałość, oprócz tego bieganie, basen i odnowa biologiczna. Treningi trwają od listopada. Koniec zajęć przewiduje na połowę marca. Cykl przygotowań odbywam tokiem indywidualnym. Jestem już w miarę doświadczonym sportowcem i wiem czego potrzebuje moje ciało. Wiem jaką dawkę i jakiego rodzaju ćwiczeń muszę sobie zaaplikować, aby być dobrze przygotowanym. Dlatego nie ma potrzeby konsultacji np. z różnego rodzaju fachowcami w dziedzinie zdrowia, czy formy sportowej– informuje.

Money, money

Baza sprzętowa jest praktycznie zbudowana. Będę dysponował czterem kompletnymi motocyklami. Dwa na Polskę oraz dwa na Anglię. Oprócz tego dwa rezerwowe silniki. Globalny kryzys gospodarczy dotyka również sport i tym bardziej trudno o solidny budżet. Nie chciałbym wypowiadać się na temat pieniędzy. Przedstawiciele firm często w negocjacjach podkreślają, że muszą oszczędzać i niechętnie patrzą na kolejne wydatki związane ze sponsoringiem.

Trudno ocenić jaki procent budżetu stanowią wpływy od sponsorów. Na pewno jest to spora część. Zawodnik na moim poziomie jeżdżący w dwóch ligach musi dysponować budżetem w granicach 80-100 tys. złotych. Aby zobrazować, czy przybliżyć koszty, posłużę się przykładem opon. Jedna tylna guma kosztuje 180 zł. Na jedno spotkanie potrzebuje 3 opony. Razem daje to około 550 zł. Przy 80 imprezach koszt samych opon to około 7. tys. złotych. Duży wpływ na roczny bilans wydatków mają wszelkie upadki i defekty. Wiadomo, że w trakcie kraks dochodzi do uszkodzenia sprzętu. Podobnie jest przy usterkach. Najgorsze są oczywiście zatarcia sinika. Dlatego końcowe wydatki mogą wahać się w przeróżnych kwotach.

Ostatni guzik i wskazówki ojca

Sezon rozpocznę na Wyspach Brytyjskich. Na 17 marca zaplanowany jest oficjalny trening ‼Wiedźm”, czyli tradycyjny press day. Później odbędzie się prezentacja dla kibiców i kolejny trening. W następnych dniach pojedziemy pierwsze dwa sparingi. Szacuje, że do momentu inauguracyjnego spotkania w Polsce (5 kwiecień dop. autor.) odjadę 8-9 meczów plus treningi. To pozwoli na swobodnie i pewnie wejście w sezon. Wszelkie sprawy z organizacją moich startów w Ipswich są dopięte na ostatni guzik. W pierwszą podróż udaje się samochodem wraz z teamem. W Anglii zostawiam dwa motory, którymi na miejscu będzie zajmował się wyznaczony mechanik. Na kolejne spotkania będę latał samolotem. Na szczęście mamy dobre połączenie z Jasionki. Ponadto z lotniska Stansted do Ipswich jest zaledwie 40 km. Mam odpowiednie zakwaterowanie, busa do dyspozycji, a także warsztat. Opisany przeze mnie schemat, to standardowa angielska praktyka.

W razie poważnych awarii silników zabieram jest z powrotem do Polski i trafiają do tunera, którego nazwiska nie chce zdradzać. Motocykle również będzie doglądał tato. Ma ogromne doświadczenie i wiedzę. Każda jego wskazówka jest cenna.

Kariery tempo

W rozgrywkach polskiej ligi stać nas na dobry wynik. Wszystko zweryfikuje tor. Nie lubię wróżyć z fusów, jednakże jestem realistą i człowiekiem twardo stąpającym po ziemi, dlatego twierdzę, że pierwsze miejsce możemy sobie wybić z głowy. Murowanym faworytem do zwycięstwa w pierwszej lidze jest Unia Tarnów i tylko wyjątkowy kataklizm mógłby im przeszkodzić w realizacji celu. My musimy skoncentrować się na walce o drugą pozycję. Wygląda na to, że głównym kontrkandydatem będzie Ostrów. Indywidualnie liczę po cichu, że będę liderem naszej drużyny - zdradza.

Regularne ściganie na początku kariery zaczynałem w pierwszej lidze. Później startowałem w ekstralidze jako junior i senior. Pierwszy rok w gronie seniorów spędzony na zapleczu najlepszych pozwolił mi zachować rytm startów (TZ Lublin 2007 r.). Zeszły rok, troszkę nieoczekiwanie przejeździłem wśród elity. Sporo mnie nauczył. Myślę, że moja kariera idzie do przodu i czas podkręcić tempo – kończy Dawid.


www.stal.rzeszow.pl



Temat: Plan obwodowy
Znalazłem go kiedyś w necie, źródło to chyba strona animala, bo tekst napisany w tym klimacie

Moim sposobem na zapanowanie nad czasem, na ogarnięcie siłowni i wykonanie pożytecznego, intensywnego i skutecznego treningu jest wprowadzenie do programu obiegów. Obieg jest, jak sama nazwa wskazuje, zapętloną podróżą od maszyny do maszyny, od ćwiczenia do ćwiczenia. Jak w przypadku każdego wojownika, moim jest życie w drodze. Mówią, że toczący się kamień nie porasta mchem. Czemu więc nie zastosować obiegu na siłowni?

Dla lepszej ilustracji podam wam przykłady obwodów zaprojektowanych tak, by wstrząsnąć daną grupą mięśniową. Podstawą takiego treningu nie jest odpoczywanie między seriami, ale płynne przechodzenie z ćwiczenia do ćwiczenia, aż do zatoczenia pełnego okręgu. Dopiero wtedy możesz dojść do siebie, odpocząć i odzyskać oddech, po czym zabawa zaczyna się od nowa. Nie możesz sobie pozwolić na odpoczynek w trakcie obiegu, nie zasłużyłeś też na relaks.

Ćwiczenia nie zostały ułożone przypadkowo. Ich kolejność ma pozwolić na optymalne rozłożenie sił, tak by każde ćwiczenie było wykonywane na maksa. To tylko sugestie, a nie wypisane sanskrytem prawdy objawione na odległych szczytach górskich. Opracuj własną strategię.. Użyj ulubionych ćwiczeń i stwórz własny plan bitwy, tak by był napisany pod ciebie, bo to tobie ma przynieść efekty. Oto jak ja niszczę swój organizm.

Na duże grupy stosuję pięć obwodów po pięć ćwiczeń. Na mniejsze 4 x 4. Ciężary nie zmieniają się z obwodu na obwód. Postaraj się dobrać sprzęt ustawiony blisko siebie. Podczas projektowania swego kręgu śmierci na początku ustaw ćwiczenia najcięższe. Nie bój się też dopasowywania treningu do dostępnego sprzętu. Pamiętaj, że nie farba i płótno czyni dzieło, ale artysta trzymający pędzel.

Plecy

Pięć obwodów: Podciąganie szerokim chwytem, wiosłowanie sztangą, ściąganie linki wyciągu wąskim chwytem, ściąganie dolnej linki wyciągu siedząc i prostowanie pleców.

Nogi

Pięć obwodów: Przysiady, wyciskanie nogami, hack-przysiady, prostowanie nóg siedząc, uginanie nóg leżąc.

Barki:

Pięć obwodów: Wyciskanie siedząc, unoszenie hantli bokiem, unoszenie hantli w opadzie tułowia, podciąganie sztangi do brody, szrugsy z hantlami.

Klatka

4 obwody: Wyciskanie sztangi na skosie w górę, wyciskanie na skosie w dół (maszyna), rozpiętki na ławce płaskiej, krzyżowanie linek wyciągu na bramie.

Biceps

4 obwody: Uginania sztangą łamaną, uginania hantlami na ławce skośnej, uginania młotkowe, uginania z linką wyciągu na modlitewniku.

Triceps

4 obwody: Uginanie do czoła leżąc, prostowanie za głową jednorącz, ściąganie linki wyciągu z drążkiem prostym, ściągania liny.

Łydki

4 obwody: Wznosy stojąc, ośle wznosy na maszynie, wznosy na maszynie do wyciskania nogami, wznosy siedząc.

Przepis nie jest skomplikowany Wybierz kilka ciężkich ćwiczeń, wysmaruj łapy magnezją i kręć się aż nie będziesz mógł prosto patrzeć. Oddychaj. Skoncentruj się. Powtórz. To nie bieganie wokół piaskownicy, przebieżka po mieście czy spacer w parku. To cholernie ciężki program, koło śmierci, obwód spodoba ci się



Temat: Uzależnienie od komórki?
kaziupsv, No teraz mnie zaskoczyłeś, że ci się chciało szukać. Nie spodziewałem się.

Ale do żeczy, napisałeś że to z jakiegoś forum. U nas na forum można też różne bzdury powypisywać i jak sie Adminowi czy moderatorą nie będzie chciało tego usuwac to zostanie. Co nie znaczy, że będzie to prawdziwe. Nie wiesz czy to pisał ktoś znający się na rzeczy, czy klocek któremu wydawało się. Tak wiec podchodź do takich informacji bardziej sceptycznie, na przyszłość.

Pomimo że z większościa tego przedruku się zgadzam
Tylko nie wydaje mnie się żebym pisał co innego.

Napisałem:

Nikt nie robi jednego ćwiczenia nawet przy małym ciężarze więcej niż 5-6 serii.
Podkreślam - jednego ćwiczenia.

Napisałeś:

Ilość serii charakteryzująca „TO” kształtuje się teoretycznie od ok. 5-6 serii danego ćwiczenia
Widzisz jakąś różnice ?

Napisałem:

więceń powtżeń to 16 góra 18 w serii a nie "w setkach razy".

Napisałes:

Liczba powtórzeń wskazana dla tego typu treningu waha się między 10-20.
No dobrze tutaj się walnolem o 2 powtóżenia w serii. Szczego moje 16-18 jak najbardziej mieści sie w przytoczonych widełkach.

Napisałem:

Musisz robić na granicy wytrzymałości

Napisałes:
Dobór obciążeń powinien pozwalać na utrzymanie założonej ilości powtórzeń i serii. Polecam ciężary rzędu 40-60% maksymalnych dla danego ćwiczenia.

Właśnie w tym zdaniu w praktyce o to samo chodzi, załóż sobie 60% maksymalnego ciężaru i rób serie po 14-16 powróżeń. Zobaczysz jak sie będziesz czuc pod koniec 3-4 serii nie mowiąc już o 5 i 6.
W przypadku trenowania seriami to 60% jest własnie "na granicy wytrzymałości".

Co do:

lub ok. 15 i więcej serii na mały grupy mięśniowe i odpowiednio 20- i więcej serii na duże. (zależnie od wybranej metody)
W praktyce (na przykładzie klatki piersiowej) to wygląda tak że gościu robi np po 5-6 na płaskiej ławeczce, później "motyl", "rozpiętki", "brama" i na przykład wyciskanie lub rozpiętki na pochyłej ławce (pochylona może byc do gory albo do dołu). I tak na grupe mięśni robi ze 20 seri, ale nie 20 serii jednego ćwiczenia. Ja przynajmniej takiego przez 3,5 roku jeszcze nie spodkalem.

Jak widzisz opisany wcześniej przezemnie trening jest na tak zwaną rzeźbę.

to ze obrales droge cwiczenia wiekszymi ciezarami w mniejszej ilosci serii ( typowe na wybudowanie miesni a nie spalanie tluszczu )
A więc to się z lekka z prawdą mija.


nie znaczy ze ten proponowany przezemnie czy inny proponowany przez kogokolwiek innego jest ZŁY ...

Nigdy czegoś takiego nie twierdziłem, dopuki to się mieści w jakiś wyznaczonych normach. "Setki" w jednej serii się nie mieszczą. To jest trening ekstremalny który możesz zrobić raz na powiedzmy 2 miesiące.


pozatym chyba znasz podstawowa zaleznosc miedzy dlugoscia cwiczenia i jego natezeniem oraz iloscią spalonego tluszczu
Jak najbardziej prawda, ale jak sam przytoczyłeś 20 razy w seri to maksimum.

To tyle na temat mojej "kompetencji".


ciekawe jak przy tym cwiczeniu wyrobisz sobie triiceps lub miesnie przedramienia, ktorych kondycja( wytrzymalosc ), a NIE SILA jest tak potrzebna np. przy wspinaczce
Na temat wspinaczki z tobą nie dyskutuje bo jestem w tym temacie laikiem, i w przeciwieńswie do ciebie nigdy tego nie trenowałem. Więc znasz się na tym lepiej.
Co do samych przedramion szystkie ćwiczenie wykonywane rękoma je wzmacniają, jakby mimochodzem bo trzymasz w rękach jakiś ciężar. Co do ich kondycji proponuje się uwiesić na drążku (możesz z obciążeniem) i wtedy żeczywiście nie musisz myśleć o ćwiczeniu tylko sobie zegarek postaw przed oczami i czas sprawdzaj.

I poslowie:
Nie możesz sumować wszystkich powtórzeń w czasie pobytu na siłowni bo to sa różne serie i różne ćwiczenia. A w jednej serii jest gora 20 powtóżeń pomyłka jednego powtóżenia to 5%. Jak dla mnie sporo.
Dlatego jak robisz coś 20 razy to musisz to liczyc a nie "machac sobie".

A wszystkie moje wcześniejsze posty mialy na celu zmiane tego punktu widzenia:

jak sie cwiczy to jest dobrze robic cos innego, np ogladac tv, sluchac muzyczki, lub rozmawiac przez komorke, zeby sie nie skupiac na cwiczeniu i liczeniu ze jeszcze musisz 15 razy wycisnąć, tylko robic to mimochodem robiąc cos rownolegle, wtedy jest przyjemniej i latwiej i szybciej i z checia sie wraca do cwiczen
Bo tak tylko sobie krzywde mozna zrobić.
Wracajac do tych 60% ja z klatki piersiowej wyciskam 100kg. Jak bede ćwiczył ciężarami 60kg to wole być skupiony, bo jak sobie to na główke spuszcze to mnie najlepszy neurochirurg w Europie nie odratuje.



Temat: Zgodne z prawem...
ad. Stern - ooops - przepraszam, niedokładnie przeczytałem Twojego posta i coś mi się ubzdurało, że napisałeś że jesteś studentem - sorki moja niechlujność życzę powodzenia w konkursie na aplikację (też mam ten problem;) )

ad. Sepulka - no właśnie ustawodawca wymaga w sytuacji zagrożenia zycia i zdrowia, takiego jak powinien się zachować wzorowy obywatel, wolny od strachu i nie kierujący się emocjami... cóż wysoko ustawiona poprzeczka! Moim skromnym zdaniem troszkę za wysoko (zgadzam się z tym co napisałeś), ale na takim właśnie stanowisku stanął ustawodawca, orzecznictwo i większość doktryny...

ad. cougar - sypię głowę popiołem, aczkolwiek nie do końca Po pierwsze zastrzegłem w swoim poście że roztrząsam wszystkich mozliwych sytaucji -"Więc jak widać to że ćwiczysz sztuki walki nie będzie miało w praktyce zbyt wielkiego znaczenia dla odpowiedzalności karnej (ale też nie do końca - tylko już nie wnikam w szczegóły" /chyba powoli popadam w megalomanie - zaczynam cytować samego siebie / Tyle tytułem usprawiedliwienia
Ale przechodząc do rzeczy - w swoim poście poruszyłeś problem strony podmiotowej (umyślność - nieumyślność) a dokładniej jak na nią wpływa/może wpływać okoliczność, że dana osoba cwiczy sztuki walki. Otóż clue sprawy tkwi moim zdaniem nie w fakcie czy i jakie sztuki walki uprawia dana osoba, tylko od faktu jakie posiada umiejętności. A te ostatnie mogą ale nie muszą być związane z uczęszczaniem na takie a nie inne treningi. Z jednej strony są osoby które chodzą na treningi po kilka lat a ich umiejętnosci są równe zeru. Z drugiej natomiast są osoby, które nigdy na żadne treningi nie chodziły, a lepiej im w drogę nie w chodzić... Są także pewne rzeczy, o których wie każdy człowiek, bez względu na to czy cos ćwiczy czy nie - i tak np. że jak się przetrzyma duszenia to gościu się udusi, że jak przekręcimy głowę za bardzo w tę lub tamtą stronę to głowa może się urwać, że jak będziemy komuś skakali po głowie to prawdopodobnie w końcu mózg mu wypłynie nosem itd. Wreszcie tak jak kulturysta,który pcha na płaskiej 300kg,może się domyślać że jak komuś da po buzi z całej siły, to go prawdopodobnie wysle na tamten świat, tak karateka łamiący jednym ciosem 20 cegieł powienien przewidywać że tym samym ciosem jest w stanie ukatrupić człowieka. Istota tkwi w tym że nie każdy chodzący na siłownię pcha 300 kg na płaskiej, a nie każdy ćwiczący karate zabija jednym ciosem ( i całe szczęście bo wnosząc po tym ile osób przewija sie przez różne sztuki walki, to po nad ranem pod weekendach musiałyby krązyć po naszych uliach sonderkomannda zbierające poległych...). Dlatego uważam, że nieuprawnione jest tworzenie wszelkiego rodzaju domniemań w stylu "ćwiczył krav mage=uczył się zabójczych technik =działał z zamiarem bezpośrednim/ewentualnym (=miał świadomość mozliwości zrealizowania znamion typu czynu zabronionego i chce realizacji znamion typu czynu zabronionego lub jest mu to obojętne). Uważam więc, że ćwiczenie sztuk walki wpływa na odpowiedzialnośc karną za ewentualne przestępstwa z uzyciem przemocy w sposób podobny jak wszelkich innych sportów (wspomniany przykład z kulturystą ale także np piłkarzem czy sprinterem, którzy z uwagi na fakt że mają silne mięśnie nóg mają z pewnościa świadomość ze jak kogoś kopną w głowę, wątrobę, śledzionę etc. to może się to zakończyć zejściem śmiertelnym...)



Temat: Trening

hmyy jak jestes alergikiem to znaczy ze nie ktorych porach do sie przejawia, w zimie na przyklad chyba Cię "nie dusi"?,

znaczy dusic mnie nie dusi w ogole chyba ze sie kurzu nawdycham, poprostu szybko sie mecze ale nie w taki sposob ze swiszcze przy oddychaniu tyko jak normlany człowiek zatrzymuje sie i chwile sobie sapie : ) to napewno w duzej mierze wina tego ze przez ostatnie lata nic nie cwiczyłem.

Mam jeszcze jedno pytanie, cwicze juz od ponad tygodnia i codziennie robie sobie 4 serie pompek do zmeczenia, 30 brzuszkow, rozciagam sie (na to powiecam najewiecej czasu poniewaz powaznie zastanawiam sie nad kickboxingiem) robie cwiczenia hantelkami 3kg, 80xzwykłe takie zginanie reki do klatki piersiowej (nie znam jeszcze fachowych pojec) zza głowy rozkładanie rak na bok 20 powtórzen i na wyciagnietych rekach rokładam je na szerokosc (czytałem ze dobre cwiczenie zeby sie klatka nie zapadała), dodatkowo ostatnio zwijam jeszcze na wałku ten ciezarek i cwicze z kijem skosne brzucha, problem w tym ze po codziennej dawce tych cwiczen odczuwam bol i spadek ilosci powtórzen, wiem ze nie powinno sie tak codziennie cwiczyc, tylko nie mam pojecia jak sobie to wszystko rozłozyc w tygodniu ile razy robic streching, ile pompki, brzuski itd. dodatkowo załtawiłem sobie dzis ciezarki 1kg do zwiekszania szybkosci i taką gume pajączka. W srody zapisałem na siłownie.
Pomogł by mi ktos jako rozłozyc te cwiczenia w tygodniu tak zeby dawały efekty? Bede wdzieczny za kazda poomoc.
podaje jeszcze raz moje wymiary jezeli jest to istotne:
wzorst 185
waga 59
wiek 18

hmyyy od bidy ja mogę Ci cos poradzić
jak spada Ci wynik treningów to znaczy ze jestes przetrenowany.
Przedewszystkim powinienes zapisac sie na jakas silownie i troche na mase urosnać, oczywiscie miec dobrą dietę i cwiczyc z głową. (wszyskie miesnie, od łydek po kark)
Równocześnie zapisz sie na jakaś sztuke walki, jesli mozesz do boks bedze dobry na poczatek, osobiscie kpolecam boks tajski jak masz tylko taką możliwość, ale jesli masz do wyboru kick boxing czy boks to bezwachania wybierz to drugie, nauczysz sie wiecej przydatnych rzeczy.
Rozciagaj sie 3 razy w tygodniu, sciegna też potrzebują regeneracji.
Nie machaj po 50 powtorzen tymi hantlami, rob pompki(różne opcje), brzuszki, a jesli umiesz juz technikę dobre, to walkę z cieniem rób, na początek bez zadnego obciążania, a z czasem max 1kg, 1,5kg nie wiecej nie ma sensu.

W necie mozesz poczytac o wszystkim, użyj google:)
Dobra dieta najwazniejsza.
Pozdro

http://www.univ.szczecin.pl/~maciejs/index.html
przeszukaj dobrze tą stronę o ile jej jescze nie znasz, na poczatek jest bardzo dobra.

Added after 2 minutes:

hmyy jak masz 18 lat to pocwicz z 6 miechow na sucho na silce, a pozniej zacznij powoli zapodac jakies proste odzywki, bialeczka, monohydrat kredki, do Ci nie zaszkodzi, a moze wiele pomóc



Temat: Jaki środek obezwładniający?


Chodzi mi o coś cwylinego bez zezwolenia coby mogło suktecznie służyć do
obrony przed 3-4 osobami?


    Nie ma czegoś takiego, co bez treningu wziąłbyś do ręki i mógł czasowo
obezwładnić kilka osób. Wszystkie środki dostępne na rynku cywilnym
przeznaczone są z zasady do zwalczania pojedynczego napastnika (pałka
teleskopowa, gaz, żel, nóż, taser, paralizator etc.). W sumie
najskuteczniejszy może się okazać telefon komórkowy. Wykręcasz 112. W
wolnej chwili możesz zacząć się modlić (z pewnością nie zaszkodzi) lub
zastanawiać się nad adresem dobrego chirurga lub stomatologa.

    Kolejne podejście to zapisujesz się na siłownię. Po dwóch-trzech lata
latach idziesz na treningi kick-boxingu. W międzyczasie zapisujesz się na
judo lub brazylijskie ju-jitsu. Następnie możesz kilka miesięcy czy nawet
rok pochodzić w ramach hobby na krav magę. Przy czym w tym ostatnim
przypadku chodzi jedynie dobrą nazwę na noszonej wszędzie czarnej koszulce
(PsyOps - wojna psychologiczna podstawą sukcesu w każdym konflikcie) oraz o
to, że metodyka nauczania pozwoli Ci zapoznać się z atakami wielu
napastników. Mając taki bagaż doświadczeń istnieje niezerowa szansa, że na
tyle uwierzyłeś w siebie i swoje możliwości, potrafisz w razie zagrożenia
zastosować choćby część z wyuczonych technik, że... odstraszysz napastników
postawą. Atakować nie radzę.
    Istnieje też niezerowa szansa, że będziesz na tyle dobry po tym
wszystkim, że do samoobrony będziesz w stanie zastosować każdy dostępny
przedmiot. Telefon komórkowy, kartę kredytową, klucze, długopis, latarkę,
breloczek. W końcu będzie ich *tylko* czterech ;o)

    Inną opcją jest szalony atak. Jeżeli masz kurtkę, zdzierasz ją z siebie
i wymachujesz w stronę przeciwników. Wrzeszczysz, robisz się czerwony i
ogólnie zachowujesz się jak wariat, no, niemal toczysz przysłowiową "pianę
z pyska" - kop, gryź, szczyp, miotaj się i tak dalej. Po raz kolejny -
walka psychologiczna, wytrącasz przeciwnika z równowagi, zakłócasz mu
wpisane w głowę zasady. Wariatów czy furiatów ludzie się instynktownie
boją. A przynajmniej nie chcą ryzykować pogryzienia.

    Cały czas zakładamy, że chcesz lub jesteś zmuszony do obrony i
rezygnujesz z opcji ucieczki, spokojnej ewakuacji z zagrożonego obszaru czy
też udobruchania napastników (na przykład przez oddanie im zawartości
portfela). Pamiętaj o ocenie koszt/efekt - zastanów się jak na Twoim
zdrowiu może się odbić próba obrony - czasami po prostu warto spuścić wzrok
i uszy po sobie, schować ambicję do kieszeni i odejść z wszystkimi zębami
na swoim miejscu. No, może lżejszy o 100 PLN. To i tak mniej niż czas i
pieniądze stracone na lekarza.

    REMOV





Temat: Mistrzostwa Europy za pasem
Od 12 do 14 km dziennie przepływają polscy kadrowicze, którzy w Novej Goricy przygotowują się do startu w mistrzostwach Europy w Budapeszcie. - Powoli schodzimy z objętości, ale zajęcia są nadal bardzo intensywne - powiedział PAP trener Paweł Słomiński.

Razem z nim nad przygotowaniem ekipy do ME pracuje trzech innych trenerów: Piotr Woźnicki, Mirosław Drozd i Robert Białecki. Każdy opiekuje się pewną grupą zawodników. W stolicy Węgier o medale będzie walczyć aż 29 Polaków, najwięcej w historii zawodów, i przygotowanie ich przez jednego szkoleniowca byłoby niemożliwe.

- Codziennie mamy dwa treningi w wodzie, każdy po około dwie godziny piętnaście minut. Do tego dochodzi siłownia. Między zajęciami zawodnicy odpoczywają, nie mają właściwie sił na jakieś rozrywki. Ale próbujemy im urozmaicać to ponad miesięczne zgrupowanie. Byliśmy na raftingu, takim spływie pontonowym rwącym potokiem, który dał im sporo frajdy, była wycieczka do tutejszych pięknych jaskiń, wybraliśmy się do potężnego aqua parku pod Wenecją - mówił Słomiński.

Nad grupą pływaków podczas zgrupowania czuwa psycholog Mirosław Mikicin. - Taka opieka jest zawodnikom bardzo potrzebna. Oczywiście nie ma przymusu, ale ja każdemu polecam spotkania z psychologiem. Moim zdaniem one przynoszą bardzo owocne rezultaty. W perspektywie, przy tak licznej polskiej reprezentacji, widzę miejsce dla dwóch psychologów - tłumaczył trener.

Na razie kadrowiczów szczęśliwie omijają kontuzje i problemy zdrowotne.

- Dwa pierwsze tygodnie tutaj były dosyć ciężkie. Zmiana klimatu zawsze sprawia pewne problemy, zawodnicy dość długo się adaptują. Generalnie ze zdrowiem jest dobrze. Oczywiście trafiają się jakieś drobne rzeczy, jak na przykład częste u pływaków problemy z uszami. W sobotę lekki stan podgorączkowy miała Otylia Jędrzejczak i daliśmy jej wolne. Ale to nic groźnego. Ona po prostu ma bardzo dużą świadomość tego co się dzieje z jej organizmem i czasami odczuwa rzeczy, których inny nawet nie zauważy - stwierdził Słomiński.

Niedawno kadrę odwiedził doktor Robert Śmigielski, przewodniczący komisji medycznej PKOl, od dawna współpracujący z polskimi pływakami. Testy, także badanie płuc przeprowadzone przez innego lekarza, wypadły bardzo dobrze.

Do grupy przebywającej w Słowenii od 25 czerwca dołączyli Sławomir Wolniak, Piotr Gałka i Joanna Budzis, którzy zdobyli łącznie pięć medali w zakończonych w niedzielę mistrzostwach Europy juniorów w Palma de Mallorca.

- Juniorzy wywalczyli tam w sumie 11 medali, wyrównując rekord sprzed roku. Nie spodziewałem się aż tak dobrego wyniku, chociaż wiem jak zdolną mamy młodzież. Przecież tym razem na mistrzostwa pojechała o połowę mniejsza ekipa niż wtedy. Niektórzy imponowali formą. Medaliści spisali się świetnie, a szczególnie dobre wyniki zrobili Mateusz Matczak na 400 m zmiennym i Maciej Hreniak na 1500 m kraulem - podkreślił trener.

Od czwartku do niedzieli kadrowiczów czeka sprawdzian - start w mistrzostwach Słowenii. Rywalizować tam będą z gospodarzami, ale także m.in. z Austriakami i Chorwatami.

- Chcemy zobaczyć jak wypadną na zawodach, w jakiej są formie, bo wiadomo, że na zawodach płynie się trochę inaczej niż na treningach. Porównamy wyniki z tymi z ubiegłego lata i będziemy mniej więcej wiedzieć na czym stoimy. Oni teraz nie powinni zrobić jakichś rewelacyjnych rezultatów, bo szczyt formy ma przyjść za trzy tygodnie. Przypominam, że rok temu dwa tygodnie przed mistrzostwami świata w Montrealu startowaliśmy podczas zgrupowania na mityngu w Słowenii i tam Otylia popłynęła na 200 m delfinem około 2.15 i była załamana, a na mistrzostwach wygrała z czasem 2.05,61, ustanawiając rekord świata. To pokazuje, że takie starty kontrolne nie są w pełni miarodajne. Niemniej jednak ten start będzie sprawdzianem i da nam sporo informacji o przygotowaniach do Budapesztu - powiedział Słomiński.

ME w Budapeszcie potrwają od 31 lipca do 6 sierpnia.

przeklejone z SportoweFakty.pl



Temat: 1
Nie wiem czy istnieje juz ten temat jesli tak to sorka.Mówi sie że w nerwicy wystepuje wewntętrzny konflikt ktory powoduje napiecia brak energii oraz róne zaburzenia wegetatywne czy też reakcje lękowe.Ja podczas swojej 3 letniej nerwicy lękowej skupiałem sie raczej na technikach medytacyjnych,afirmacjach itp.U mnie do nerwicy doszło na skutek bardzo silnego braku akceptacji swojego ciała.Zanim wystąpily objawy lękowe bardzo duzo cwiczyłem,trzymałem diete chcialem byc idealny pod wzgledem fizyczynym.Chcialem udowodnic otoczeniu i sobie ze jestem kims ,bowiem z dziecinistwa wynioslem bardzo niskie poczuciewlasnej wartosci.Totez cwiczylem na siłowni ,w domu,katowałem sie kiometrami na rowerze,basenik itp.Ciało faktycznie zyskało wygląd idealny ,kratka na brzuchu podziw kolegów i wziecie wśród kobiet,czułem sie Bogiem,ale płaciłem bardzo duzą cene za utrzymanie tego wizerunku,ciagła dieta i cwiczenia.W tym czasie nieświadomie budowalem w sobe lęk przed utratą tego gdy przestane cwiczyc i gdy przybierałem na wadze czułem nienawisc do tej częsci siebie.Jednym słowem chciałem byc idealny zawsze.I tu własnie zrodził sie konflikt między tym kim chce być a tym kim moge być.Po około 2 latach takiego zycia i morderczych treningow przyszedł dzien w którym poczułem sie bardzo zle i słabo,drętwienie nóg,dziwne drgawki ciała,bezssenosc,natłok mysli w głowie.Zrobilem badania i nic werdykt brzmiał nerwica.Lęk przed tyciem i byciem sobą przybral olbrzymie rozmiary i wreszczcie eksplodował z olbrzymia siłą.Gdybym najpierw popracowal nad akceptacja siebie byc może nie doszłoby do takiej sytacji.Od 1 dnia objawów nerwicy minęły już ponad 3 lata a ja przez caly ten czas walczyłem ciagle z nadwagą i z tymze demonem.Po dzis dzieni nienawidze nadwagi i tej czesci siebie.Tyle ze zamiast skonfrotowac sie z nim ja przez 3 lata uciekałem od niego w ćwiczenia ,diety,leki.Na moje nieszczęscie objawy lękowe odreagowywalem i niwelowałem obzarstwem i tak powstało błędne koło<bardzo częste w nerwicy>Jadłem bo czułem lęk przed jedzniem i jak zjadlem on rosl wiec znowu jadłem a kazda próba przerwania tego konczyla sie fiaskiem.Mozna powiedziec ze to przypomnia to bulimie ale nie jest to typowa bulimia.Dzis rozmawiajac z koleżanką uświadomila mi ze wszelkie próby niwelacji lęku i walki z nim nie wiele dadzą bo są one jedynie efektem wewnętrznego konfliktu.Konfliktu ze swoim ciałem którego sie boje oglądac w lustrze.Uświadomilem tez sobie że żeby lęk zniknął nie można od niego uciekac i zagłaskiwac go medytacjami i technikami relaksacyjnymi a trzeba sie najpierw skonfrontowac z jego zrodlem co dla mnie znaczy konfrontacje ze swoim cialem przed lustrem na przykład i zaakceptowaniem jego niedoskonałosci.Pojawi sie zapewne wielki dół i lzy i zlosc i wiele niemilych uczuc ale to ich sie bałem do tej pory spychając do podswiadomosci ale wtedy powinna pojawic sie ulga i brak lęku.Wtedy będe mogl pracowac z afirmacjami i medytacją,Nie twierdzę że są to złe techniki ale że najpierw powinnismy skonfrontowac sie z lękiem i uwolnic emocje i uczucia ktore w nas tyle czasu sie gromadzily.Ten post może troszke odbiega od tematu i jest mocno osobisty ale jeżeli komus pomoze kto miał podobny problem będe bardzo zadowolony.Pozdrawiam.



Temat: Mity walki ulicznej
Skuteczna obrona przed kilkoma jest mozliwa tylko wtedy kiedy spełnione zostaną nastepujące warunki, wszystkie warunki:
- jest sie dużo lepszym od przeciwników
- przeciwnicy nie potrafią ze soba wspóldziałać
- ma się szczęscie.
Odpowiadajac na Twoje pytanie. Liczenie na to, że się bedzie miało szczęscie jest niepoważne. Ludzie ćwiczacy ze sobą przez dłuzszy czas zazwyczaj sa w stanie współdziałać. Całkiem niezły ze mnie trener, więc nie mam nad moimi zaawansowanymi uczniami az takiej przewagi. Zreszta sa to zazwyczaj zawodnicy w formie okołostartowej, a ja jestem starszy pan z brzuszkiem, który od biegania pare kilometrów i siłowni woli trening kufelkiem piwa. Oczywiscie mam po swojej stronie psychiczna przewagę wynikajaca własnie z faktu, ze jestem dla nicg nauczycielem, a poza tym znacznie większe doswiadczenie uliczne i wrodzona wredotę. Ale i tak jakbym miał stawiac kasę, to raczej przeciwko sobie.
I mnie i moim uczniom zdażyło sie radzic sobie z kilkoma. Ale dlatego, ze spełnione były te trzy warunki. Były to po prostu wyjatki potwierdzajace regułę.
Nie istnieje fizyczna mozliwość wyćwiczenia umiejętnosci walki z kilkoma. To po prostu fizycznie niemozliwe. Za dużo zmiennych. I za dużo środków ze strony przeciwników. Podam Ci przykład. W jednym z turniejów All Japan Combative Sports Tournament walczył zawodnik z amputowana powyzej łokcia reką. Walka była do dwóch porażek i obydwa razy przegrał przez dźwignię łokciowa (balacha), bo nie był w stanie jej zablokować bez drugiej ręki. W podobnej sytuacji jest sie walczac z kilkoma. Ty masz maksymalnie dwie ręce, oni minimalnie cztery (no chyba, że z kalekami sie bijesz).
Jeden z wymienionych przez Ciebie autorytetów miał kiedys okazję zebrac oklep od kilku żuli. Abstrachujac juz od tego, ze to co ćwiczy nawet w walce jeden na jeden nie należy do zbyt skutecznych.

Edit: Nóż tak samo, weź flamaster i kogos kto bedzie Cię atakował, ale nie w ustalony sztampowy sposób, lecz w róznych płaszczyznach, kierunkach, etc. Potem policz ile masz sladów na ciele. I pamietaj, że wystarczy cięcie po wnetrzu reki abys miał ją bezwładną i wykrwawiał sie z przecietych tętnic.
W jednym ze styli aikido, Shodokan, inaczej Tomiki aikido, istnieje forma rywalizacji sportowej w której jedna osoba atakuje nozem, a druga ma sie bronić, potem sie zmieniają. Zakres ataku jest bardzo ograniczony. Tylko pchnięcia w obszarze od pasa do barków, atrapy noża nie mozna przekładac do drugiej ręki, atak musi byc z wykrokiem nogą od strony noza w przód, nie mozna atakować w inna strone niz kierunek ruchu. Z drugiej strony techniki Tomiki znacznie przewyższają skutecznoscia reszte aikido. Przepisy mówią, ze zwyciestwo nastepuje poprzez punktację technik obrony, a dopiero przy ich braku, lub remisie przez liczbe celnych pchnięć. I wiesz jak najczęściej sie wygrywa? Przez pchniecia przy zerowym stanie udanych obron.
I na koniec pamietaj. Nóz doswiadczonego nozownika zobaczysz dopiero jak Cię potnie.

Aikido i karate w wiekszosci sa małoskuteczne. Sa wyjatki jak wspomniane Tomiki, czy w karate Ashihara, Daido juku (już nie uzywajace nazwy karate), Shidokan, Kyokushin Budokai, etc.
Skuteczne są Bjj, zapasy, judo, Sambo, boks, Muay thai, Shootfighting, Luta livre, kickboxing, etc. Ale znowu nie przeciwko nozownikom, czy legionom wrogów.

Aha i jeszcze jedno. Zdazyło mi sie obronic przed tulipanem, choc kosztowało pocieta rekę z która do tej pory mam problemy. Jeden z moich uczniów poradził sobie z napastnikiem z nozem. To nie znaczy, ze sztuki walki tego naucza. To nie znaczy, ze jestesmy tacy dobrzy. To tylko wyjątki potwierdzające regułę.



Temat: Przerwa zimowa
Szkoda, że go nie będzie

ROZMOWA Z PREZESEM MOTORU WALDEMAREM PASZKIEWICZEM

* Marcin Puka: Z zespołem Motoru Lublin żegna się Piotr Prędota. Sam zawodnik mówi, że chciał zostać, ale w czerwcu zarząd klubu przedłużył z nim umowę tylko o pół roku, co było dla niego dziwne. Jak Pan skomentuje słowa najskuteczniejszego zawodnika Motoru po rundzie jesiennej i jego odejście z drużyny?
Waldemar Paszkiewicz: Od momentu powrotu Piotrka z Górnika Łęczna chcieliśmy go zatrzymać jak nadłużej. Spełniliśmy jego warunki finansowe, z podwyżką włącznie. Rozmawiałem z nim i nie do końca wiem, o co chodzi. Ale skoro on myśli po swojemu, to uważam, że z niewolnika nie ma pracownika.

* Na szczęście udało się zatrzymać Marcina Popławskiego, który ma ważny kontrakt z zespołem do końca czerwca tego roku. Czyja to zasługa?
Powiedzmy tak. Marcin jest potrzebny drużynie w walce o drugą ligę i po rozmowach sam się zadeklarował, że chce zostać z kolegami w Lublinie. Na pewno dużą rolę odegrali tu wiceprezes Andrzej Skubis i trener Ryszard Kuźma.

* Pozwolenie na sprawdziany w Zawiszy Bydgoszcz dostał bramkarz Łukasz Krymowski. Dlaczego?
W tej chwili mamy Jakuba Studzińskiego, Dariusza Dadasiewicza oraz wypożyczonego do Avii Świdnik Kamila Styżeja. Nie zapominajmy, że jeszcze pod koniec 2006 roku pozyskaliśmy z AKS Busko Zdrój Przemysława Mierzwę. Na pewno trzeba będzie wypożyczyć jednego z bramkarzy do innego klubu, a że Krymowskim zainteresował się drugoligowy Zawisza, postanowiliśmy dać szansę temu zawodnikowi.

* Motor jedzie na obóz do nadmorskiego Niechorza. Czy nie można było pojechać gdzieś bliżej, chociażby do pobliskiego Nałęczowa albo Puław?
Decyduje trener, ale cena pobytu jednego zawodnika w Niechorzu wynosi około 55 złotych dziennie. W to wliczone są sauna, odnowa biologiczna, korzystanie z sali gimnastycznej oraz siłownia. Za korzystanie z boisk, w tym o sztucznej nawierzchni, zapłacimy połowę tego co na przykład w Łęcznej. Obóz sponsorują E.Leclerc, Intrall Polska oraz Krzysztof Stachyra, ojciec Kamila, byłego zawodnika Motoru, a obecnie gracza Górnika Łęczna. Z tego zestawienia wynika, że jest tam taniej. Poza tym dużą rolę odgrywa możliwość rozegrania wielu gier sparingowych na bardzo dobrych boiskach.

Trzymaj się Piotrze!

Piłkarz trzecioligowego Motoru Lublin Piotr Prędota od poniedziałku ma uczestniczyć w treningach pierwszoligowego Groclinu Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski. W najbliższych dniach ma podpisać umowę, której treść jest na razie tajemnicą. Trener Ryszard Kuźma jest zmartwiony odejściem zawodnika, ale z tego powodu nie rozdziera szat.
Prędota już raz próbował swoich możliwości w wyższej klasie rozgrywkowej. Niestety, przygoda z pierwszoligowym Górnikiem Łęczna okazała się całkowitym niewypałem. „As” Motoru nie zdołał wywalczyć sobie miejsca w wyjściowej jedenastce. Wrócił na Aleje Zygmuntowskie, gdzie powoli zaczął odzyskiwać swoją wcześniejszą formę. Uznał chyba, że jest ona „wysoka”. Fajnie, gdyby się to sprawdziło, wówczas Lubelszczyzna miałaby kolejnego przedstawiciela w kadrze Leo Beenhakkera.

KURIER



Temat: Wywiad z Januszem Korcala
Jak Pan ocenia zmiany w kadrze zespołu, czy można powiedzieć, że drużyna się wzmocniła?
Na to pytanie w pełni będzie można odpowiedzieć dopiero w trakcie rundy wiosennej. Na dzień dzisiejszy, po tym co widziałem do tej pory, mogę ocenić, że zespół się wzmocnił. Zawodnicy, którzy od nas odeszli, mam tu na myśli głównie Janusza Fabijaniaka i Marcina Banowicza, pod koniec rundy jesiennej nie grali wiele, albo w ogóle nie pojawiali się na boisku, a nasze nowe nabytki wydają się być dobrymi graczami.

Którzy z nich będą najsilniejszymi punktami zespołu?
Łukasz Strząbała to w tej chwili najprawdopodobniej najlepszy lewy obrońca w całej lidze. Bardzo silnym punktem mógł być też bramkarz Rafał Wyrębek. Niestety, jako żołnierz, został wysłany na jakiś kurs do Krotoszyna i wróci dopiero pod koniec kwietnia. Zdążył jednak zagrać w kilku sparingach, w których pokazał że po powrocie będzie bardzo dużym wzmocnieniem i pewnym punktem zespołu.

Czy może Pan powiedzieć, że na dzień dzisiejszy ma Pan na każdej pozycji wartościowych graczy?
Niestety nie, bo jest ogromny kłopot ze stoperami. Kontuzjowani są Kamil Mazurkiewicz i Zenek Białek, a Damian Adamczak ze względu na pracę niewiele będzie nam mógł pomóc w tej rundzie. Jeśli chodzi o pozostałe pozycje to jest znacznie lepiej, bo na każdej z nich mam po dwóch wartościowych zawodników. To duży komfort, który daje mi możliwość dokonywania zmian bez obawy o osłabienie drużyny. Ostatnio na przykład, w meczu pucharowym Krzysiek Tarnowski zastępując Łukasza Żurada pokazał się z bardzo dobrej strony i mogę powiedzieć, że mocno walczy o miejsce w pierwszej jedenastce.

Czy jest Pan zadowolony z przygotowań do wiosennych meczów?
Jeśli chodzi o bazę zabezpieczoną przez Zarząd to tak. Mieliśmy możliwość korzystania z siłowni, dużej hali oraz z wieczornych treningów na stadionie. Natomiast z frekwencją na zajęciach było różnie, ale wiadomo że w drużynie jest wielu studentów, którzy nie zawsze mogli pogodzić zajęcia z treningami. Co do meczów sparingowych, to też trudno cokolwiek o nich powiedzieć, bo w każdym z nich graliśmy w innym składzie. Bardzo długo szukałem zespołu i dopiero 70 minut gry w meczu Pucharu Polski pokazało mi, ze mam zespół „z jajami”. Chłopaki tak walczyli o to, by nie przegrać, że aż miło było na to patrzeć. W końcu mogłem powiedzieć, że jestem z nich zadowolony.

Czy zatem można powiedzieć, że szanse na IV ligę w przyszłym sezonie są duże?
Uważam, że ten zespół stać na to, by zająć miejsce w czołowej trójce. Widać wśród zawodników dużą mobilizację, robi się też coraz lepsza atmosfera, a to wszystko sprzyja temu, by zrobić awans.

A w których drużynach upatruje Pan najgroźniejszy rywali do awansu?
Na pewno Śląsk Łubniany, który ma rutynowanych i potrafiących grać zawodników. Trudno powiedzieć, co dalej pokaże Olimpia Lewin Brzeski, która idzie siłą rozpędu i nie wiadomo, czy się w pewnym momencie nie zatrzyma. Poza tym jest jeszcze Piomar Przywory, w którym są pieniądze i chęci na awans. Myślę, że między tą trójką i nami rozstrzygnie się sprawa awansu.

Dziękuję za rozmowę.



Temat: ..a moze by tak...
Minęły niespełna trzy lata od zmian strukturalnych i organizacyjnych jakie zostały wprowadzone w Związku Judo w Hamburgu.
Na czym one polegały i czy przyniosły sukces?- postaram się odpowiedzieć na te pytania. Hamburgowi daleko jeszcze do sukcesów Poczdamu, Frankfurtu nad Odra, Berlina czy Abensbergu.
Jednak osoby ,które kochają tą dyscyplinę sportu w tym mieście postanowiły to zmienić. Jeszcze trzy lata temu trzy hamburskie drużyny (kluby ) walczyły w lidze regionalnej- każdy dla siebie-bez większych sukcesów.
Każdy klub prowadził swoja politykę szkoleniowo - organizacyjną.
Tak jest do dzisiaj-kluby pozostały niezależne, ale utworzono coś, co skonsolidowało całe środowisko judo i pomogło w realizacji wspólnych celów .Udało się doprowadzić do tego ,ze najlepsi hamburscy judocy i judoczki startują we wspólnej drużynie Hamburger Judo-Team (bez względu na przynależność klubowa ,która jest zachowana).Kobiety awansowały rok po roku-najpierw z ligi regionalnej do drugiej i z drugiej do bundesligi(po 18-u latach braku bundesligi w Hamburgu !!! ). W tym roku utrzymały swoja pozycje w bundeslidze.
Drużyna bazuje na dziewczynach z Hamburga -wyjątki to węgierka Eva Czernoviczki i Agnieszka Chlipała (ale jej nie widziałem walczącej)
.Dodatkowo tworzono zaplecze. "Młode zdolne" mogły się wykazać w dwóch drużynach walczących w lidze regionalnej. ETV(taka nazwa ze względów organizacyjnych) i Hamburger Judo Team II- drużyna ETV wywalczyła w tym sezonie awans do drugiej ligi.
Nie gorzej wiedzie się drużynie męskiej, która w tym roku wywalczyła awans do bundesligi.
Oczywiście potrzebne było miejsce, które byłoby "sercem" tej działalności .Od miasta udało się uzyskać podupadłą ,stara hale(naprawdę nic specjalnego ).
Po przeprowadzonym odświeżeniu judocy maja do dyspozycji ponad 300m2 na stale wyłożonych mat. Małą siłownie no i oczywiście szatnie prysznice i sanitariaty.
Oficjalnie oddano hale judo do użytku w styczniu 2005 roku. Podczas otwarcia obecna była mistrzyni olimpijska w judo w kategorii 57 kg Yvonne Bönisch .
Tak wiec hamburscy judocy maja miejsce do treningu nie tylko u siebie w klubach. Tu trenują członkowie kadry Hamburga. Tu spotykają się przed wyjazdami. Tu można zajrzeć i potrenować będąc "przy okazji " w mieście. Tu odbywają się wspólne treningi z gośćmi ze Skandynawii, wspólne grillowanie. Tu są noclegi " na macie ". Do tego udało się stworzyć współprace ze szkołą. Powstało tam Dojo, szkoła sprzyja judoką plan szkolny został tak ułożony żeby godziny wychowania fizycznego były ułożone podwójnie co daje możliwość treningu młodym adeptom judo pod opieka trenera z centrum .Przyjmowani są tam judocy z całego miasta zaczynając od piątej klasy szkoły podstawowej. To tez z myślą o przyszłości. Oczywiście potrzebna jest do tego fachowa kadra ,wiec następnym sukcesem jest wywalczenie stałych etatów trenerskich dla tego centrum. Powstają plany budowy hali do judo spełniającej wymogi olimpijskie. W tak bogatym mieście jak Hamburg nie powinno to być czymś nadzwyczajnym-niestety jest i potrzeba dużej determinacji żeby swoje cele urzeczywistnić. Piłka nożna jest wszechobecna i króluje nie tylko w Polsce. Ważnym aspektem jest także konsolidacja samych zawodników i to nie tylko na macie podczas treningu ale i poza. Zorganizowanie wspólnego dojazdu na trening to najskromniejszy jej przykład .Istnieje niepisana umowa miedzy klubami, ze jeśli ktoś trenuje w innym klubie to nie musi płacić drugiej składki ani zaraz zmieniać barw klubowych. Hamburg jest organizatorem Otto World Cup. przy organizacji tego turnieju pomaga cala grupa wolontariuszy rekrutujących się z hamburskich klubów. Hamburczycy sparafrazowali azjatyckie przysłowie "droga jest celem" na " nie ma celu bez drogi" -i myślę ,ze są na dobrej drodze czego wszystkim członka rodziny judo życzę !!! pozdrawiam serdecznie
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nflblog.pev.pl



  • Strona 2 z 2 • Znaleziono 101 rezultatów • 1, 2