siłownia Wawa
Widzisz posty znalezione dla hasła: siłownia Wawa
Temat: Wielki Jacek czyli szyb "Prezydent"
Chorzów chwali się zabytkiem po starej kopalni
Władze Chorzowa dadzą pieniądze na remont wieży wyciągowej dawnej kopalni "Prezydent". Wkrótce zostanie ogłoszony przetarg, a prace renowacyjne mają być prowadzone w lipcu i sierpniu.
Po wakacjach Chorzów stanie się jednym z nielicznych śląskich miast, które mogą poszczycić się dobrze zachowaną wieżą wyciągową.
- To bardzo dobra informacja - cieszy się Henryk Zubel, członek Krajowej Izby Architektów RP, a na Politechnice Śląskiej promotor wielu prac dyplomowych o śląskiej architekturze.
Z setek wież rozsianych po Śląsku zostało obecnie około sto, większość z nich jest w fatalnym stanie. Tylko kilka wygląda naprawdę dobrze. Odnowiona i częściowo podświetlona jest wieża nad szybem "Warszawa" na terenie kopalni "Katowice". W przyszłości ma być znakiem firmowym nowego Muzeum Śląskiego. Wieża przy Silesia City Center, także w Katowicach, znalazła nowe zastosowanie i dźwiga kolorowe loga centrum. Zadbane wieże są jeszcze w kopalniach-muzeach. Jedna stoi w Tarnowskich Górach, przy dawnej kopalni srebra, druga w zabrzańskim skansenie górniczym "Królowa Luiza". Na tę ostatnią można się nawet wspiąć i z platformy widokowej podziwiać okolicę. Ale to chyba mało, jak na cały Śląsk.
Wieża szybu "Prezydent" jest wysoka na 41 metrów. Stoi niedaleko jednego z najwyższych wzniesień miasta, obok Góry Redena. Jeśliby i ją zamienić na wieżę widokową, przy dobrej pogodzie można by stąd zobaczyć Gliwice i Czeladź. Wieża jest nietypowa, bo żelbetonowa. Dlatego na przykład kąty między "nogami" wieży nie są ostre, ale lekko złagodzone łukiem z betonu.
- To zabytek architektury bardzo wysokiej klasy. Wieża powstała w tym samym czasie co śląskie "drapacze chmur" czy budynek chorzowskiego liceum im. Słowackiego. Jej cechą podstawową jest modernizm - tak opisuje wybudowaną w 1933 roku konstrukcję Henryk Mercik, chorzowski konserwator zabytków.
Wieża należała do kopalni, która istniała od 1791 roku. Na początku nazywała się "Król", jej ostatnia nazwa to "Polska". Na początku lat 90. zeszłego wieku kopalnię "Polska" zamykano. Większość oprzyrządowania została rozkradziona, ale konstrukcji wieży złodzieje nie naruszyli. Jednak teraz widać już, że metal rdzewieje.
Ocalały też pokopalniane budynki. Wśród nich dawne kasyno górnicze, biuro sztygarów, stara remiza. Teraz należą do prywatnej firmy i tworzą kompleks pod nazwą "Klub Sztygarka". Są tu restauracja, salon urody, siłownia, ale też i sala koncertowa, a latem występują tu teatry w ramach imprezy "Chorzowski Teatr Ogrodowy". - Wieża stoi około dwieście metrów od budynku straży pożarnej. To idealny teren, by zrobić tam park przemysłowy albo postawić scenę. Myślimy też o wykorzystaniu jej jako wieży widokowej i oczywiście o podświetleniu jej - mówi Michał Wróblewski, współwłaściciel "Sztygarki". - Zresztą kiedyś wszedłem na samą górę i muszę powiedzieć, że widok zapiera dech w piersiach.
Przedsiębiorca już rozmawia z urzędnikami o współpracy przy zagospodarowaniu wieży. Bo to właśnie miasto jest właścicielem obiektu. Kupiło zabytkową wieżę pod koniec zeszłego roku od prywatnej osoby. Kosztowała 111 tysięcy 11 zł. Jej remont pochłonie znacznie więcej. Ile dokładnie - będzie wiadomo w czerwcu, po zakończeniu przetargu.
Dlaczego władzom Chorzowa zależy na remoncie wieży? - To symbol przemysłowej historii miasta. Co prawda Chorzów dawniej nazywał się "Królewska Huta", ale huty powstawały tam, gdzie były kopalnie. Podstawowe znaczenie, również dla Chorzowa, miał węgiel - tłumaczy Mercik.
- Wieże nie są przedmiotem jakichś szczególnych zabiegów i starań. Minimalnym gestem dla ocalenia historii kopalni jest pozostawienie właśnie wieży, symbolu tego miejsca. Nie ma dwóch takich samych wież, są one unikalnymi dziełami sztuki inżynierskiej, w naszym krajobrazie funkcjonują jako awangardowe rzeźby - przypomina Henryk Zubel. - Jeżeli teraz nie zapobiegniemy niszczeniu wież, nikt nam drugich nie postawi.
Kolejny zabytek do remontu
Następna wieża czeka na remont.
Chorzowianie znają jeszcze jedną wieżę, jednak nie wyciągową, lecz kominowo-wodną. Jest częścią Zespołu Szpitali Miejskich przy
ul. Strzelców Bytomskich 11. Została wybudowana w stylu secesyjnym. Jednak teraz niewiele już świadczy o jej dawnej urodzie, bo sypie się elewacja. Ta wieża być może będzie odnawiana już za rok.
Monika Pacukiewicz - POLSKA Dziennik Zachodni
Temat: Przerwa zimowa
Kuźma szuka nowych ustawień
MOTOR MA JUŻ GOTOWE PLANY PRZYGOTOWAŃ DO WIOSENNYCH REWANŻÓW
Na razie w spokoju przebiega okres roztrenowania u lidera trzeciej ligi, piłkarzy lubelskiego Motoru. Trener Ryszard Kuźma prowadzi rozmowy z kilkoma piłkarzami, ale jeszcze nie chce ujawnić żadnych nazwisk.
Lublinianie mają za sobą jedną grę kontrolną, w której pokonali 2:0 (1:0) lidera lubelskiej klasy okręgowej Wisłę Puławy. Spotkanie rozegrano na sztucznym boisku w Puławach. I trzeba wspomnieć, że takiej bazy piątoligowcowi mogą pozazdrościć kluby w wyższych lig. A w Lublinie, mieście wojewódzkim, ze świecą można szukać takiego obiektu. Sam mecz przebiegał bez historii. Ataki Motoru i ambitna gra z kontry gospodarzy. Do siatki trafili Marcin Popławski i Daniel Koczon. Zatrzymajmy się na chwilę przy Wiśle.
O kulach poruszał się jej grający trener Rafał Dryk, który przeszedł zabieg artroskopii kolana. Bardzo mało prawdopodobne, aby wiosną zasiadł na ławce trenerskiej. W kuluarach mówiło się, że pracą w Puławach zainteresowanych jest aż dziewięciu trenerów. Najpoważniejszym kandydatem jest mieszkający na co dzień w Puławach Jerzy Krawczyk, były szkoleniowiec Motoru, obecnie pracujący ze Spartą Rejowiec.
Motorowcy wystąpili w osłabionym składzie. Kontuzje wyeliminowały z gry Jakuba Studzińskiego (uraz palca), Łukasza Kaciczaka (problemy z mięśniem), a Denis Ljaszko i Bernard Ocholeche dostali wolne. Powrócili do gry po przebytej anginie Dariusz Turkowski i Paweł Maziarz. W nagrodę za dobre występy w kadrze juniorów szansę pokazania swoich umiejętności w zespole seniorów dostał Tomasz Kisiel. Więcej grali również mający mniej występów w trzeciej lidze, albo nie grający wcale Damian Falisiewicz, Tomasz Suski, Damian Iracki, Dariusz Dadasiewicz, Paweł Rutkowski, Maciej Szczepiński, Rafał Samolej, Erwin Sobiech, Hubert Drej i Tomasz Wilawer.
W drugiej połowie szkoleniowiec gości sprawdzał 18-letniego napastnika Górnika Łęczna Bartosza Tomczuka (nie grał w pierwszym zespole, lecz w Górniku II i juniorach tego klubu – od red.).
– Widać, że piłka nie przeszkadza mu w grze. Sporo potrafi. Będzie jeszcze przez jakiś czas z nami ćwiczył, a potem podejmiemy decyzję odnośnie do jego przyszłości – powiedział trener Motoru Ryszard Kuźma. Warto wspomnieć, że w drugiej połowie lublinianie po raz pierwszy za kadencji Kuźmy, zagrali w nowym ustawieniu. Zamiast 4-3-3, Motor ćwiczył wariant z trójką obrońców w linii, a na stoperze próbowany był boczny obrońca Przemysław Żmuda.
– Wiosną musimy być przygotowani na wszystko. Gdy któryś z zawodników złapie czerwoną kartkę, musimy mieć jakiś wariant zastępczy. Robimy to dla dobra zespołu – stwierdził Kuźma.
W najbliższych dniach lublinianie rozegrają dwa sparingi. W środę o godzinie 13 w Puławach zmierzą się z Mazowszem Grójec, a w piątek o godzinie 12 spotkają się w Stalowej Woli z drugoligową Stalą.
– Dalej będę sprawdzał różne warianty. Nie wykluczam, że część zawodników z pierwszego składu odpocznie, a baczniej przyjrzę się innym. Być może uda się nam sprawdzić kilku nowych piłkarzy – mówi Kuźma.
Znamy już wstępny plan przygotowań Motoru do rundy wiosennej. Pierwszy trening w nowym roku zaplanowano na 22 stycznia. Do 14 lutego zawodnicy będą trenować w Lublinie (siłownia, basen, zajęcia w terenie). Dzień później lublinianie wyjadą na zgrupowanie do nadmorskiego Niechorza. Będą tam przebywać do 24 lutego. Kuź-ma zaplanował jedną grę wewnętrzną i jeden sprawdzian z trzecioligowcami. Będzie to Amica Wronki lub Reda Merida Trzebiatów. Po powrocie do domu lublinianie chcą się zmierzyć z Jagiellonią Białystok, Stalą Stalowa Wola, Górnikiem Łęczna, KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, Polonią Warszawa i Zniczem Pruszków. Na tydzień przed startem rundy wiosennej (rewanże ruszają 31 marca – 1 kwietnia) Motor zagra z Orlętami Spomlek Radzyń Podlaski.
Temat: Czy masz ochotę powiedzieć coś o Twojej dzisiejszej praktyce
<<<Poczułem lekki zawód, ze w tai chi tylko tolerują trzęsienie się.
Coz. Tak to chyba jest. Z kolei w buddyzmie trzesienie sie rowniez jest "tylko" tolerowane i traktowane ja objaw zablokowanych kanalow energetycznych.
Osobiscie czesto sie trzese podczas medytacji buddyjskich [zwlaszcza podczas Diamentowego Umyslu].
Nie za bardzo to lubie, bo mi jakos przeszkadza :))
Przytocze 2 cytaty z Ole Nydahla "Buddowie dachu swiata"
s.236 [Chodzi o wrazenie z praltyki poklonow]
Cala podejrzana zawartosc mojego umyslu, narkotyki i sztywne poglady, wszystko to, co zatykalo wewnetrzne kanaly, teraz rozpuszczalo sie i znikalo powodujac, iz drzalem na calym ciele, a moja twarz wykrztywiala sie w dziwazcne grymasy.
s. 272
Narkotyki powoduja dlugotrwale negatywne rezultaty i moje wewnetrzne kanaly energii potrzebowaly jeszcze wielu oczyszczen, chociaz cale moje cialo drzalo juz tylko w bezposredniej bliskosci Karmapy [chodzi oczywiscie o XVI Karmape].
---
Coz. Podczas poklonow nigdy nie drzalem/nie trzeslem sie, ale grymasy a nawet wycie z bolu i zlosci towarzyszylo mi czasem.
<<< Szukam takich szkół, tradycji, autorytetów, które szanują telepanie się, traktują jak niesłychanie doniosły głos wewnętrzny, jako istotny komunikat podświadomości, jako inspirację do poszerzenia samoświadomości , jako pierwszy krok do dokonania wglądu, jako początek przepływu zablokowanej energii.
Tu idealny jest chyba POP, o ktorym oczywiscie wpominasz.
Ujawnia sie przy jego okazji cala roznica miedzy wschodnim podejsciem: obserwacja [joga, tao, buddyzm] a apmplifikacja [Mindell, Jung].
U tych ostatnich jest rowniez telos - przyczyna celowa. Symptom jest po cos.
Podejscie Mindella - dla mnie jest taka fascynujaca odskocznia od buddyzmu, troche herezja, troche szamanizmem, igraszka intelektualna, ale nie tylko intelektualna.
W sumie mozna by mowic o jodze klasycznej i takiej mindellowskiej :))
Twoja joga, Modest, jest chyba coraz bardziej mindellowska ? :)
Moja zresza tez - pod Twoim wplywem oraz tekstow takich jak chociazby:
Arnold Mindell
"Psychologia zorientowana na proces a joga" w: "Praca nad samym sobą" Nuit Magiue, Warszawa 1995
[Z http://www.joga.net.pl/teksty/truch.htm ]
---
Wlasnie to mnie teraz troche irytuje - sposob w jaki ludzie praktykuja joge - ci, ktorych znam oraz instruktorzy.
Taki niewolniczo-poddanczy styl asztangowy czy iyengarowski.
Jakby wlasnie nie mozna bylo nagle zaczac sie trzasc, tarzac, plakac, smiac sie, podskakiwac na jednej nodze etc etc.
Tysiace szczegolikow asan, draznia, draznia ..
Chyba juz bardziej mnie kreci tzw. terapia jogiczna czy terapia.
Joge traktowalybym jako pewien poczatek, punkt wyjscia do daleszej pracy nad soba.
Np. rozpoczynam w asanie X, co sie dzieje, jakies zmiany kanalow, jakies emocje, jakas fabula i podazam za tym ..
---
Dzis zrobilem sobie taka jak zwykle ostatnio praktyke.
Lubie wyciaganie bokow tulowia. Fajne to jest bardzo w utanasanie, trojkacie czy janusirsasanie skreconej, byle nie za mocno, wtedy juz nie jest przyjemne.
Jakos ostatnio pobolewa mnie przy niektorych asanach krzyz.
Lubie - wziete z tai chi - krazenie biodrami - pomaga.
Mam cholernie silny nawyk/przyzwyczajenie, sztywny poglad, nalog (?) traktowania jogi jak gimnastyki, silowni.
Tak mi zalezy na fizycznym rezulatacie.
Wprost nieziemsko mocno pogardzam soba, gdy to czolo nie dotknie tej nogi etc ...
Asany jak szpicruty, by ukarac tego wierzgajacego konika ?
Chcialbym jogi "bez dlaczego" - takiej po prostu. Bez "dla zdrowia", bez "dla leczenie obsesji", nawet moze "bez dla przyjemnosci".
---
Nie tak dawno odkrylem smaczki fascynacji asana pies zglowa w dol, ktorej kiedys nienawidzilem, a nadal chyba nie lubie.
Tez mozna wyciagnac boki tulowia.
Lubie to chrupniecie w kregoslupie, przeskakujac kregi, wydluzenie.
Kiedy wreszcie dotkne glowa do podlogi ? :)))
Temat: Modernizacja stadionu
Ile Chorzów inwestuje w stadion Ruchu?
Informacja o tym, że niebiescy mogą rozgrywać wiosenne mecze na Stadionie Śląskim, zaniepokoiła władze MORiS-u, który zarządza obiektem.
Na razie przesądzone jest, że chorzowscy piłkarze 2 marca zagrają na Śląskim derby z Górnikiem Zabrze. Z informacji, jakie uzyskaliśmy w klubie, wynika, że derby Śląska ma zobaczyć na żywo 37 tys. kibiców. Wcześniej mówiło się, że organizatorzy - ze względów bezpieczeństwa - mogą wprowadzić znaczne ograniczenia w sprzedaży biletów.
Przeprowadzka Ruchu na Stadion Śląski wiąże się z faktem, że stadion przy ulicy Cichej nie ma podgrzewanej murawy. Ta inwestycja zostanie zrealizowana najwcześniej w 2009 roku. Według Zdzisława Czarneckiego z Komisji Licencyjnej Ruch powinien grać na Śląskim przez cały marzec. - I pogoda nie ma tutaj nic do rzeczy - zaznacza. Oznacza to, że chorzowianie zmierzyliby się na tym obiekcie także z Widzewem Łódź (15 marca) i Lechem Poznań (29 marca). Po tym meczu - zdaniem Czarneckiego - niebiescy mogliby wrócić na Cichą. Mariusz Klimek, właściciel klubu, chciałby jednak, żeby Ruch zagrał na Śląskim także z Legią Warszawa.
Takie rozwiązanie martwi władze MORiS-u, który od trzech lat zarządza obiektem i przeznaczył na jego remont i utrzymanie niemałe pieniądze. Jeśli w 2005 roku miasto zainwestowało w stadion 420 tys. zł, to w zeszłym roku kwota ta wzrosła już do prawie 1,3 mln.
- Gdyby nie pomoc miasta, klub na pewno nie byłby w tym miejscu co dziś - podkreśla Alina Zawada, dyrektorka ośrodka.
- Znaczna część pieniędzy, jakie działacze wykorzystują na transfery czy zgrupowania, musiałaby przecież zostać wydana na remonty, bieżące utrzymanie czy dostosowanie obiektu do wymogów licencyjnych - dodaje Zawada. Warto też dodać, że roczny koszt wynajmu stadionu to dla Ruchu wydatek raptem 100 zł!
W ostatnich trzech latach najwięcej kosztował monitoring (około 500 tys. zł), montaż nowych krzesełek (450 tys.) czy renowacja płyty (212 tys.). Kolejne wydatki to remont szatni (72 tys.), salki konferencyjnej (53 tys.), sanitariatów (34 tys.), budowa siłowni (88 tys.) czy zakup sprzętu do pielęgnacji murawy (81 tys.). - Złotówka do złotówki i uzbiera się około miliona złotych rocznie - tłumaczy Zawada.
Rok 2008 będzie jednak rekordowy. Miasto wpompuje w Cichą około 6,5 mln zł! Tyle będzie bowiem kosztował m.in. remont boiska treningowego i budowa nowego budynku klubowego. - Pracy będzie ogrom. Znikną m.in. wały ziemne, które otaczają murawę. Powstanie nie tylko nowa płyta, ale uda się też wygospodarować dodatkowe pół boiska do rozgrzewki - wyjaśnia Zawada. Prace będą trwały przez większą część roku. Rozwijanie murawy zaplanowano na czerwiec.
Nowy budynek klubowy będzie miał dwa piętra. - Zostanie przygotowywany już pod kątem bazy treningowej dla drużyn biorących udział w Euro 2012 - tłumaczy Zawada.
Kolejne inwestycje to wymiana ogrodzenia od strony alei Bojowników (460 tys.) i remont masztów oświetleniowych. Te są w złym stanie. - Rdza robi swoje. Wymagają szybkiego piaskowania. Rozpisaliśmy już dwa przetargi na ich remont, ale nikt się nie zgłosił - smuci się dyrektor MORiS-u.
Dodajmy, że realizacja koncepcji gruntownej przebudowy stadionu (zmiana położenia trybun i ich zadaszenie) zależą od ewentualnego dofinansowania z Unii Europejskiej.
Ile miasto inwestuje w stadion przy ul. Cichej
2005 r. - 420 000 zł
2006 r. - 1 500 000 zł
2007 r. - 1 278 000 zł
2008 r. - 6 500 000 zł
http://miasta.gazeta.pl/k...27,4824134.html
Nie wiem czy ktos to juz tu wklejal, jesli tak to sorry. Troche stare bo sprzed kilku miesiecy, ale ciagle aktualne.
Temat: WCZASY TANECZNE Z RAFAŁEM MASERAKIEM
TANECZNY TYDZIEŃ z Tancerzami SHOWDANCE
Warsztaty poprowadzą:
Robert KOCHANEK
Rafał MASERAK
Stefano TERRAZZINO
Taneczny tydzień - Rytro 2009 to projekt stanowiący idealne połączenie pasji
z aktywnym wypoczynkiem. Na wyjazd zapraszamy wszystkich zainteresowanych tańcem,
ruchem oraz muzyką. Zajęcia na różnym poziomie poprowadzą tancerze i instruktorzy
naszej szkoły: Robert Kochanek, Rafał Maserak lub Stefano Terrazzino.
Warsztaty odbędą się w dwóch turnusach: solo dla Pań oraz dla Par.
Zajęcia taneczne (po 4 godz. zegarowe każdego dnia) odbywać się będą w salach
bankietowych hotelu, wyposażonych specjalnie dla nas w lustra. Pozostały czas zostanie
zagospodarowany na zajęcia fakultatywne. Ponadto każdego wieczoru organizowane będą
wieczorki taneczne (practice), w trakcie których można będzie szlifować nabyte umiejętności
lub projekcje filmowe i inne atrakcje w przypadku wyjazdów dla Pań.
Miejsce warsztat – Rytro, hotel Perła Południa
www.perlapoludnia.pl
Rytro to malownicza osada usytuowana w woj. Małopolskim, w Beskidzie Sądeckim nad
Popradem. Miejscowość ta rozciąga się wzdłuż Doliny Małej i Wielkiej Roztoki zapewniając
doskonałe warunki dla sympatyków górskich wycieczek i krajobrazów: www.rytro.pl .
Program warsztaty solo obejmuje głównie tematykę tańców latynoamerykańskich, tj:
cha cha cha, rumba, jive, salsa, samba, passo doble
W ramach wyjazdu dla par dodatkowo dochodzi także zakres tańca standardowych:
walc angielski, walc wiedeński, tango, foxtrot, quickstep
Termin warsztatów solo: 02 – 09 sierpnia 2009 r. (S.T. i R.M.)
Termin wyjazdu dla par: 22 – 29 sierpnia 2009 r. (R.K.)
Pakiet usług w ramach wyjazdu obejmuje:
• 24 godziny zajęć warsztatowych
(po 4 godziny dziennie)
• 7 noclegów w pokojach 2-osobowych ze śniadaniem w formie bufetu
• 6 obiadokolacji serwowanych
• 1 kolację regionalną w karczmie Nad Potokiem z kapelą dyskoteki/praktice z DJ-em lub projekcje filmów tanecznych bezpłatne korzystanie z basenu, sauny, siłowni
• 1 seans w grocie solnej – w dowolnym momencie pobytu
• 1 godz. bilarda – w dowolnym momencie pobytu
• 1 godz. kort tenisowych – w dowolnym momencie pobytu
• 1 seans na fotelu masującym – w dowolnym momencie
pobytu
• spływ łodziami Popradem na trasie: Rytro – Piwniczna – Rytro
• 15 % rabatu na usługi z zakresu hydroterapii w Centrum SPA & Wellness
• dozorowany parking dla zmotoryzowanych
• Korzystanie z hotelowych sal /zajęcia taneczne/
• dodatkowe zajęcia sportowe: koszykówka, siatkówka, tenis stołowy
Na życzenie uczestnik i za dodatkową opłatą na miejscu można także zorganizować:
• wycieczkę do Parku Etnograficznego w Nowym Sączu (w tym dom gotycki i dawna synagoga)
• Zielony kulig Doliną Roztoki
• wycieczkę do Starego Sącza (Kościł Klarysek, Ołtarz Papieski)
• wycieczka w ruiny Zamku Ryterskiego i do elektrowni wiatrowej
Cena wyjazdu: 1620 zł od osoby – liczba miejsc ograniczona
Pobyt i świadczenia rozpoczynają się obiadokolacją pierwszego dnia wyjazdu, a kończą śniadaniem
ostatniego dnia. DOJAZD WŁASNY
Rezerwacja miejsca następuje w momencie wpłaty bezzwrotnej zaliczki w wysokości 700 zł.
Zapraszamy!
Informacje i zapisy:
Studio Tańca SHOWDANCE
ul. Przeskok 2 (wejście od ul. Zgody)
00-032 Warszawa - Śrmieście
tel. +48 22 828 58 76, +48 508 00 40 80
e-mail: info@showdance.pl
www.showdance.pl
Temat: Wczasy z Rofałem Maserakiem i Stefao Terrazzino!!!
Studio Tańca SHOWDANCE ZAPRASZA NA TANECZNY TYDZIEŃ - RYTRO 2009
Warsztaty poprowadzą GWIAZDY:
-Robert KOCHANEK
-Rafał MASERAK
-Stefano TERRAZZINO
Taneczny tydzień - Rytro 2009 to projekt stanowiący idealne połączenie pasji z aktywnym wypoczynkiem. Na wyjazd zapraszamy wszystkich zainteresowanych tańcem, ruchem oraz muzyką. Zajęcia na różnym poziomie zaawansowania poprowadzą tancerze i instruktorzy naszej szkoły: Robert Kochanek, Rafał Maserak, Stefano Terrazzino.
Warsztaty odbędą się w dwóch turnusach: solo dla Pań oraz dla Par.
Zajęcia taneczne (po 4 godz. zegarowe każdego dnia) odbywać się będą w salach bankietowych hotelu, wyposażonych specjalnie dla nas w lustra. Pozostały czas zostanie zagospodarowany na zajęcia fakultatywne. Ponadto każdego wieczoru organizowane będą wieczorki taneczne (practice), w trakcie których można będzie szlifować nabyte umiejętności lub projekcje filmowe i inne atrakcje w przypadku wyjazdów dla Pań.
Miejsce warsztatów – Rytro, hotel Perła Południa
www.perlapoludnia.pl
Rytro to malownicza osada usytuowana w woj. Małopolskim, w Beskidzie Sądeckim nad Popradem. Miejscowość ta rozciąga się wzdłuż Doliny Małej i Wielkiej Roztoki zapewniając doskonałe warunki dla sympatyków górskich wycieczek i krajobrazów: www.rytro.pl .
Program warsztatów solo obejmuje głównie tematykę tańców latynoamerykańskich, tj: cha cha cha, rumba, jive, salsa, samba, passo doble
W ramach wyjazdu dla par dodatkowo dochodzi także zakres tańców standardowych: walc angielski, walc wiedeński, tango, foxtrot, quickstep
Termin warsztatów solo: 02 – 09 sierpnia 2009 r.
Termin wyjazdu dla par: 22 – 29 sierpnia 2009 r.
Pakiet usług w ramach wyjazdu obejmuje:
24 godziny zajęć warsztatowych
(po 4 godziny dziennie)
7 noclegów w pokojach 2-osobowych
ze śniadaniem w formie bufetu
6 obiadokolacji serwowanych
1 kolację regionalną w karczmie Nad Potokiem z kapelą
dyskoteki/praktice z DJ-em lub projekcje filmów tanecznych
bezpłatne korzystanie z basenu, sauny, siłowni
1 seans w grocie solnej – w dowolnym momencie pobytu
1 godz. bilarda – w dowolnym momencie pobytu
1 godz. kortów tenisowych – w dowolnym momencie pobytu
1 seans na fotelu masującym – w dowolnym momencie pobytu
spływ łodziami Popradem na trasie: Rytro – Piwniczna – Rytro
15 % rabatu na usługi z zakresu hydroterapii w Centrum SPA & Wellness
dozorowany parking dla zmotoryzowanych
Korzystanie z hotelowych sal /zajęcia taneczne/
dodatkowe zajęcia sportowe: koszykówka, siatkówka, tenis stołowy
Na życzenie uczestników i za dodatkową opłatą na miejscu można także zorganizować:
wycieczkę do Parku Etnograficznego w Nowym Sączu (w tym dom gotycki i dawna synagoga)
Zielony kulig Doliną Roztoki
wycieczkę do Starego Sącza (Kościół Klarysek, Ołtarz Papieski)
wycieczka w ruiny Zamku Ryterskiego i do elektrowni wiatrowej
Cena wyjazdu: 1620 zł od osoby – liczba miejsc ograniczona
Pobyt i świadczenia rozpoczynają się obiadokolacją pierwszego dnia wyjazdu, a kończą śniadaniem ostatniego dnia. DOJAZD WŁASNY
Rezerwacja miejsca następuje w momencie wpłaty bezzwrotnej zaliczki w wysokości 700 zł. Ostateczny termin wpłat pełnej kwoty upływa dnia 10 lipca 2009 r.
Zapraszamy!
Informacje i zapisy:
Studio Tańca SHOWDANCE
ul. Przeskok 2 (wejście od ul. Zgody)
00-032 Warszawa - Śródmieście
tel. +48 22 828 58 76, +48 508 00 40 80
e-mail: info@showdance.pl
www.showdance.pl
Temat: Skąd jesteśmy?
Nie bardzo wiedziałem, gdzie wkleić ponizszy text, więc robię to tutaj ..
Warszawska lobotomia
Jak wygląda konflikt Warszawa-prowincja?
Ci z prowincji są zachłanni i zakompleksieni. Ci z Warszawy to zarozumiali egoiści. To typowe opinie, jakie wyrażają o sobie nawzajem ci, którzy w metryce urodzenia mają wpisaną Warszawę i ci, którzy wpisanej jej nie mają.
Z braku wolnych stolików w pobliskich knajpach, warszawianka Ewa Ratkowska, studentka IV roku kulturoznawstwa, poszła do nielubianego przez nią Cinnamonu. To najmodniejszy obecnie klub w stolicy, salon wystawowy aktorów serialowych, stylistek i fryzjerów. – Patrzę, a tam przy drinku siedzi dziewczyna, która sprzedaje w warzywniaku obok mojego bloku. Pamiętam, że kiedyś mówiła mi, że pochodzi spod Siedlec – opowiada Ewa. Zdaniem warszawiaków to typowy przykład leczenia kompleksów prowincjuszy poprzez aspirowanie do „towarzystwa”. – Takim „pannom na kartoflach” wydaje się, że przyjechały do Nowego Jorku i od razu zostają nowojorczykami, ludźmi wielkiego świata – mówi urodzony w Warszawie Zbyszek, student psychologii społecznej. Panna na kartoflach – to jedno z tysiąca określeń na przyjezdnych. Warszawiacy nawet Gdańsk czy Poznań nazywają prowincją. A prowincja nazywa Warszawę największą wsią w Polsce. Podobnie sprawa wygląda w całej Europie. Konflikt stolica – reszta kraju nie jest bowiem typowy tylko dla Polski.
W szwedzkim Umei czy w Malmö stwierdzenie „ty zero ósemko” jest najgorszą z możliwych obelg. „08” to numer kierunkowy do znienawidzonego na szwedzkiej prowincji Sztokholmu…
Warszawiacy nie znoszą przyjezdnych i odmawiają uznania ich za obywateli stolicy, bo obawiają się o swoje miejsca pracy i tożsamość miasta. Na pytanie OBOP-u, co najbardziej denerwuje ich w przyjezdnych, niemal wszyscy odparli: „że zostają tu na stałe”.
Konflikt Warszawy i reszty kraju jaskrawo widać w sferze pracy. Ludzie z prowincji oskarżani są o demoralizowanie pracodawców – demoralizują, bo pracują za półdarmo. – To warszawiacy sami nakręcają ten młyn. Z jednej strony wolą zarobić na przyjezdnych, z drugiej oskarżają nas o odbieranie im pracy. No to, kto jest w końcu winny? – irytuje się pochodzący ze Słupska Mariusz Kalukin. – Nie zaniżamy pensji, to raczej warszawiak wietrzy spisek, że mało zarabia przez przyjezdnych, choć tak naprawdę jest po prostu słaby. Lub słaba jest firma, która go zatrudnia – dodaje Edyta Oskierko, która do Warszawy przyjechała pięć lat temu z Mazur. Jej pierwszą pracą było smażenie hamburgerów w sieci fast foodów. Pracując kilkanaście godzin dziennie, z trudem zarabiała na czesne w studium technik prac biurowych. Po fast foodzie nadszedł awans zawodowy w postaci pracy na recepcji w hotelu, potem asystentki szefa w biurze handlowym, aż wreszcie etat producenta programu telewizyjnego w Polsacie, gdzie dziś pracuje. Warszawiacy byli zirytowani tą karierą – im przecież w znalezieniu pracy pomaga mama czy ciocia, a przyjezdni są z reguły w Warszawie pozostawieni sami sobie.
Jest też diametralna różnica między szefem z Warszawy, a tym np. z Wałbrzycha. – Ten warszawski rozumie, że ważne jest życie prywatne. Ten z Wałbrzycha już nie – rzadziej pozwoli ci gdzieś wyjechać czy wcześniej wyjść, bo pamięta te lata, gdy harował do wieczora i w weekendy, a do rodziny jechał tylko na święta. Dla niego twoje wcześniejsze wyjścia z pracy czy odmowa zarywania nocy na coś, co można wykonać w ciągu dnia są oznaką lenistwa, braku chęci uczenia i doskonalenia się – mówi Zbyszek, który te różnice odczuł na własnej skórze.
Warszawiaków i przyjezdnych dzieli również stosunek do historii i szacunek dla miasta. Gdy grono warszawiaków zaczyna wspominać, jak kilkanaście lat temu spędzali wolny czas, jakie szczęście towarzyszyło założeniu po raz pierwszy modnych dżinsów marmurków, jak otwierał się pierwszy McDonald’s, przyjezdni nie mówią, co wówczas działo się w ich miejscowościach, tylko milkną. – Niemal zawsze, o ile nie pochodzą z największych miast, wstydzą się swych prowincjonalnych rodzin, tradycji i obyczajów. Wymyślają życiorysy, w panice szukają wujka z Petersburga i ciotki na Ochocie – zauważa Ewa Ratkowska.
Dr Marcin Zaremba, historyk społeczny, zauważa, że napływ młodych ludzi z prowincji nie powoduje kolejek przed teatrami, filharmonią czy kinami. Aspiracje kulturowe prowincjuszy nie są rozwinięte, wolą pub czy siłownię. Zważywszy jednak na to, że ponad połowa mieszkańców Warszawy urodziła się w stolicy, a w kilkunastu stołecznych teatrach trudno zebrać połowę widowni, okazuje się, że i aspiracje prawdziwych warszawiaków są mizerne. Z opracowań socjologicznych wynika, że warszawiacy są dumni ze swej wielkomiejskości, kultury, nauki. Przeszkadza im jedynie emocjonalna strona miasta. Czyli problemy z nawiązywaniem kontaktów, brak więzi i właśnie wzajemny uraz na linii warszawiacy–przyjezdni.
komcio Gryzia...częściowo, artykuł trafia w sedno sprawy...ale tylko częściowo..poczekam na ewentualne komentarze i potem napiszę więcej
Strona 3 z 3 • Znaleziono 124 rezultatów • 1, 2, 3