siłownia Wisła

Widzisz posty znalezione dla hasła: siłownia Wisła





Temat: el.MŚ 2010 losowanie
tak roszke na marginesie..... na stronie wisly pokazal sie news jak podchodzi do treningu mercelo, brazylijczyk niedawno sprowadzony....

pochwalil sie na portalu ze w uzgodnieniu z trenerem przychodzi 2-3 godziny wczesniej i albo cwiczy indywidualnie albo zapiepsza na silowni, kibice juz sie smieja ze po takiej wiadomosci "rada starszych" szybko go przywola do pionu i nie bedzie wybiegal przed szereg.... da sie ?? jak sie chce?

to jest polska mentalnosc, u nas w kraju poprostu odrabia sie panszczyzne, na zachodzie niestety nie da sie bo jak nie trenujesz nie wykazujesz sie to cie nie ma... siedzisz i grzejesz lawe.
jak taki polski kompacz w polsce jest lokalna gwiazda i czy trenuje czy nie uwaza ze jest nie do ruszenia???
problem tkwi w mentalosci polskich zawodnikow a nie w systemie szkolenia... jakos brazylijczycy jesli chodzi o system szkolenia i infrastrukture nie sa chyba o 100 lat przed nami, a non stop wypuszczaja perelki, poprostu jak sie chce to i samemu sie zapiepsza by byc lepszym niz przecietnosc...

co do samego meczu... tak sie zastanawiam czym LEO kierowal sie dokonujac zmian w koncowce, goscie ktorzy sa w rytmie meczowym schodza z boiska, a ci ktorzy graja tylko w reprezentacji graja cale mecze.... czyzby od odpoczynku zwiekszala sie wydolnosc naszych gwiazd...

wielu trenerow jak jest wynik na styku, to zmiany zachowawcze przeprowadza na zyskanie czasu, a u nas juz 15 minut przed koncem broni sie wyniku, ciekawe w jakim celu, wychodzilo by na to ze czulismy sie gorsi od slowakow, bo przeciez zamierzalismy bronic wyniku... tylko zapomina sie ze jak nie ma czym straszyc w przodzie to pozniej doswiadczamy takich kwiatkow, ze jeden blad decyduje o wszystkim....

dla mnie np taki smolarek czy krzynio graja bo sa pupilkami mediow i niewazne czy dobrze czy zle to i tak miejsce sie nalezy. Czemu np. LEO nie stawia w koncowce meczu za smolarka np. lewandowskiego ktory to w meczach pucharu UEFA , pokazal ze moze grac na lewej flance i zostawic zdrowie , obroniac i atakujac , a taki smolarek tylko przeszkadza tak naprawde przez caly mecz.

do niedawna mielismy klopot bogactwa na lewej stronie, a teraz? zalosc.

zaskoczyly mnie noty na portalach i w prasie dotycznace Ebiego, ze byl najlepszym zawodnikiem meczu, ciekawe czym sie tak zasluzyl by go wychwalac....

poki co okazuje sie ze mamy do gry 4-6 grajkow i na tym koniec.





Temat: Chamstwo i chuligaństwo na stadionach Polski i świata

HANC - jedno pytanie jestes z Warszawy czy tylko Ci sie tak wydaje??
Zastanawiam się, co to ma do rzeczy? Muszę okazać całe drzewo genealogiczne do piątego pokolenia wstecz, gdzie 100% osób pochodzi z Warszawy, żeby móc wypowiadać się na temat osób z miasta, w którym mieszkam? Wystarczy pożyć tu troszkę czasu (nawet kilka lat), żeby mieć pełen wgląd w to, co się dzieje dookoła. Nie trzeba być Warszawiakiem z pochodzenia, ani mieszkać w samej stolicy, żeby móc ocenić większość osób tu mieszkających.

Tak się w moim życiu złożyło, że poznałem wiele osób z przeróżnych sekcji (muay thai, boksu, aikido, bjj, itp.) i wielu z nich okazało się być kibicami Legii. Ich historie nie różnią się bardzo. Spotkałem kilku chuliganów, którzy chcieli poprzez sztuki walki i siłownię podnieść swoje umiejętności, żeby potem móc wykazać się na stadionach. Skończyli tak, że chodzą na mecze i są potulni jak baranki, a jak mają ochotę naprawdę dać komuś w mordę, to wolą przyjść w sobotę na Gwardię na "wolną matę", albo ustawić się dużą grupką (po 8, 10, 15) z poważnymi przeciwnikami. Rok temu, jak Legia zdobył mistrzostwo to też dokładnie wiedziałem, którzy z moich znajomych chodzili przez okrągły rok na Legię, którzy są ultrasami, komu udało się dostać bilety na mecz z Wisłą, którzy spośród nich pojechali na Starówkę świętować i kogo zawinęła Policja za robienie dymu.

I gwarantuję Ci, że gdybym ustawił ich wszystkich obok siebie, to tymi najbardziej aktywnymi podczas wszystkich zadym w stylu "rozpier**lmy tyle szyb i samochodów ile wlezie" praktycznie nie znalazłbym człowieka, o którym wiem, że uprawia sztuki walk, albo nawet ćwiczy na siłce.

Nie neguję oczywiście faktu, że są sytuacje, kiedy na stadion wbija się jakaś grupa, żeby dać w mordę Policji, albo spacyfikować innych kibiców i wtedy faktycznie schodzi się silna ekipa dobrze obita i nieźle wyszkolona, ale to nie zmienia faktu, że prowodyrami takich spontanicznych burd są zazwyczaj gówniarze.

Ustawki też są w Polsce i jest to fakt niepodważalny i faktycznie ludzie, których się do nich wybiera coś już potrafią, ale najmocniejsi spośród nich na samych stadionach są najspokojniejsi. Wydaje mi się, że to nie jest tylko taki warszawski światek, ale tak jest w całej Polsce.

A jeśli masz inne doświadczenia związane z tą kwestią, to z przyjemnością ich wysłucham o ile wysilisz się na coś więcej niż: "piep**ysz, ch*j/ g*wno wiesz, ja mam rację bo tak".





Temat: Przegląd prasy
Motor i Intrall razem

W niedzielę o godzinie 14 piłkarze lubelskiego Motoru zmierzą się na stadionie przy Al. Zygmuntowskich z Sandecją Nowy Sącz. Nie będzie to spacerek dla lidera rozgrywek trzeciej ligi. Niemniej podopieczni trenera Ryszarda Kuźmy planują powiększenie dotychczasowego dorobku.

Jutrzejsze zawody będzie oglądał Piotr Mazur, wiceprezes Intrall Polska. – Już dłuższy czas jesteśmy razem z piłkarzami Motoru – powiedział. – Martwiliśmy się, kiedy nie wszystko im wychodziło. Cieszymy się, kiedy idzie im lepiej. Jesteśmy dumni, że lubelska drużyna jest na czele tabeli. Ma to dla nas znaczenie. Pamiętamy o korzeniach dawnego Motoru. Klub przez wiele lat integralnie był związany z ówczesną Fabryką Samochodów Ciężarowych. Był to jakiś sposób na organizowanie życia sportowego.
Motor i Intrall mają się coraz bardziej ku sobie. Możliwe, że któregoś dnia nazwa klubu będzie się składała z takich dwóch słów. – Bardzo chciałbym, żeby tak było – mówi prezes LKP Motor Waldemar Paszkiewicz. – Z takim partnerem można myśleć o bardzo poważnych celach. Na całym świecie sport był i jest znakomitym nośnikiem marketingowym. Dlatego cieszę się, że Intrall bardzo poważnie myśli o naszym klubie.
Podczas jutrzejszego meczu będzie obecny nie tylko wiceprezes Piotr Mazur. Ale to rodzaj niespodzianki dla kibiców, którzy chcieliby zobaczyć coś więcej niż tylko mecz piłki nożnej.
Jeśli chodzi natomiast o samych piłkarzy Motoru, gracze lidera nie mogą odżałować tego, co się stało w Krakowie. Nie szukają usprawiedliwienia dla porażki w meczu z rezerwami pierwszoligowej Wisły, ale wszyscy twierdzą zgodnym chórem, że nie chcieliby już więcej grać na takim boisku, na jakim grali.
Niedzielny mecz będzie więc okazją do rehabilitacji dla lublinian. Nasi tak się rozsmakowali w okupowaniu pierwszej pozycji w tabeli, że nie mają najmniejszej ochoty jej opuszczać. Żeby nadal ją zajmowali, muszą wygrać niedzielny mecz z Sandecją Nowy Sącz. MUR

W PRZERWIE MECZU

Na kibiców, którzy w niedzielę wybiorą się na stadion przy Al. Zygmuntowskich, czekają niespodzianki. Wśród posiadaczy wejściówek rozlosowane zostaną upominki ufundowane przez przyjaciół i sponsorów klubu. Hurtownia Chemii Gospodarczej i Kosmetyków Centrum SP ufundowała pięć zestawów kosmetyków dla kobiet, natomiast KM Magnum Sport Konrada Gacy przygotował dla kibiców wejściówki na siłownię, solarium i saunę.



Temat: Król Sati Budowniczy!
Król Sati Budowniczy.
22 maja 1995 roku Sati objął stanowisko Zastępcy Burmistrza Chełmka, a więc współrządzi i rządzi już w Chełmku prawie 11 lat. Głównym założeniem Satiego po wygranych wyborach samorządowych w 2002 roku było uzdrowienie sytuacji w obrębie strefy przemysłowej przez pozyskanie nowych inwestorów i wsparcie lokalnej przedsiębiorczości. Należy w tym miejscu zaznaczyć, iż to założenie pozostało do dziś jedynie wyborczym frazesem.
W mojej ocenie polityka Satiego wobec Chełmka sprowadza się do założenia że w naszym mieście wystarczy trochę posprzątać, dać ludziom dni chełmka raz do roku i stworzyć wokół tego skuteczny public relations a nikt już rzeczywistych potrzeb nie dostrzeże.
W mojej ocenie wbrew pozorom niewiele się w Chełmku realizuje racjonalnych przedsięwzięć. Wystarczy się rozejrzeć by dostrzec wokół nas gminy, które stawiają takie obiekty użyteczności publicznej jak kryte pływalnie wraz z zapleczem do kompleksowej odnowy biologicznej w tym jaskinie solne, jak porządne rampy dla miłośników "podniebnego szybowania" na deskorolkach, czy też siłownie z zapleczem do gimnastyki.
W Chełmku nawet się o takich obiektach nie marzy. Dlatego też biorąc pod uwagę całokształt okoliczności oceniam te 11 lat rządów Satiego jako czas dla Chełmka niestety stracony.
Mieszkam w tym mieście całe swoje życie i marzy mi się Chełmek jako małe przyjazne miasteczko posiadające infrastrukturę pozwalającą na zaspokojenie podstawowych potrzeb średniowymagającego człowieka. Byłbym nieuczciwy wobec siebie gdybym twierdził że Sati dla gminy niczego nie zrobił. Owszem zrobił ale w mojej ocenie oprócz kina, które de facto jest w Chełmku przywróceniem stanu poprzedniego pozostałe inwestycje wpisują się w krajobraz typowej gminy wiejskiej, gdzie ludność wolny czas spędza na festynach bądź w remizach na zabawie. A przecież w Chełmku mięliśmy kiedyś przyjemny ośrodek wypoczynkowy "Stawy", mięliśmy wiele prężnie działających sekcji sportowych. Na kortach tenisowych w Chełmku rozgrywano prestiżowe ogólnopolskie turnieje tenisowe, w których brały udział takie gwiazdy tej dyscypliny jak sam Wojciech Fibak. Na naszym stadionie bywały nawet pierwszoligowe drużyny piłkarskie, m.in. Wisła Kraków. Młodzież Chełmka mogła się spotykać w klubie "Kaktus", gdzie różne subkultury mogły bez problemu realizować swoje własne projekty muzyczne i inne.
To są tradycje chełmeckie, które większym czy mniejszym nakładem sił i środków można było przynajmniej w części kontynuować.
Ludzie, którzy będą w przyszłości decydować o kształcie chełmeckiego budżetu oraz organizacji chełmeckiej administracji powinni przede wszystkim kierować sie interesem Chełmka i nie podejmować decyzji przez pryzmat jedynie własnego interesu wyborczego.



Temat: Geotermia w Głubczycach

Jeżeli ktoś z Was widział pocztówki, fotografie albo akwarelki z początku XX w. przedstawiające Głubczyce-Las, ten wie dlaczego tak chciałbym znów zobaczyć turystów.

Płaskowyż Gułbczycki w całości ma na prawdę wiele szans, by stać się ciekawym miejscem dla turystyki. Ja szczególnie widzę tu turystykę rowerową. Można wybrać się do Baborowa aby pooglądać "Józefka", można ruszyć do Grobników, a jeśli ktoś jest silny, to i do Głuchołaz. Można pokusić się o wypad do Krnova - a po tym wszystkim odstawć rower w garażu pod hotelikiem i wskoczyć do ciepłego basenu, a następnie na Spa.

Możliwość 2: Obiekty odnowy biologicznej dla sportowców. Można organizować zgrupowania przedsezonowe dla klubów z Polski, Czech, a może i z dalsza. Tu znalazłyby spokój, którego w Ustroniu, Spale czy Niechorzu nie ma. Wystarczyłoby trochę wsadzić w siłownie i boisko. A do tego geotermia do odnowy.

Kurde, możliwości jest sporo. Przede wszytskim nie ma zatłoczonych ulic Zakopanego czy Wisły. Jest za to czyste powietrze, fajne widoki, spokój, cisza. A przede wszystkim niecałe 100 km od Katowic czy Opola.

Może geotermia ruszyłaby turystykę w tym rejonie. A może turystyka ruszyłaby geotermię? Najwazniejsze, żeby cokolwiek się ruszało.

Alleluja i do przodu Płaskowyżu.


Myślę, że geotermia ruszyłaby turystykę i w pełni się zgadzam z tym co napisałeś, no może prawie w pełni. Infrastrukturę turystyczną - hotele, gastronomię czy baseny - zrzuciłbym raczej na prywatnych inwestorów. Natomiast od władz zależy czy cała sprawa ma szanse na ruszenie czyt. pozyskanie środków na inwestycje. Skoro takie środki uzyskał nawet ojciec-dyrektor to dlaczego gmina nie mogałaby tego zrobić ??? Są możliwości partnerstwa publiczno-prawnego, ale władze musiałyby coś w tym względzie zacząć robić. Osobiście uważam, że jeżeli geotermy mogłyby rzeczywiście zaistnieć w okolicach Głubczyc, to powinna to być priorytetowa inwestycja w tym zakresie...... Jak napisałem - wszystko zależy od podjęcia szybkich decyzji przez władze.....



Temat: Wywiad z Ptysiem
Wracamy do pracy
Autor: Kryst.
- Czuję zapał do gry. Te kilkanaście dni świątecznej przerwy pomogło w zregenerowaniu sił. Jestem głodna koszykówki - mówi Małgorzata Dydek, środkowa zespołu koszykarek Lotosu VBW Climy Gdynia.

- Zawodowe koszykarki są przyzwyczajone do życia na walizkach. Bez przerwy są w ruchu. Jak nie mecz, to trening, jak nie trening to zgrupowanie lub wyjazd. Kilkanaście dni odpoczynku było zatem niezwykłym wydarzeniem w twojej karierze?
- To prawda, ale ten czas jest zarezerwowany na święta, sylwestra dla wszystkich, nie tylko dla nas. Każda z nas zdążyła zaplanować zatem dużo wcześniej, jak te dni wykorzystać. Ja święta spędziłam tradycyjnie po polsku, czyli bardzo rodzinnie. Mam tu na myśli także fakt, że i stół był zastawiony świątecznymi potrawami.
- Powitanie w nowym roku trener Krzysztof Koziorowicz rozpoczął od ważenia zawodniczek. Nie było obawy, że przybyło wam zbędnych kilogramów lub niektóre ćwiczenia będzie trudniej wykonać, aniżeli dotychczas?
- Na pewno nie. Przed wyjazdem na świeta każda z nas otrzymała od coacha program z indywidualnymi ćwiczeniami, które trzeba było wykonać. Były to głównie zajęcia na siłowni, trucht. W tej sytuacji, jedyne na co można narzekać to na brak kontaktu z piłką. Stęskniłam się za nią.
- Trener uwierzył, że jego zalecenia zostały wykonane co do joty?
- Oczywiście. Dlaczego miałybyśmy go oszukiwać? Nie jesteśmy uczennicami szkoły podstawowej, lecz zawodowymi koszykarkami. Przecież trenerskich zaleceń nie wykonujemy dla ocen w szkolnym dzienniczku, lecz dla samych siebie, dla własnego dobra. Jesteśmy profesjonalistkami. W naszym interesie leży, by traktować nasz zawód na poważnie.
- W tym tygodniu rozegracie w lidze dwa mecze wyjazdowe, w Krakowie oraz Pabianicach. Za tydzień zaś zagracie o euroligowe punkty z Casares w Walencji. Któremu wydarzeniu poświęcasz najwięcej uwagi?
- Zawsze powtarzam, że najważniejszy jest najbliższy mecz. Mecze z Wisłą i Polfą będą bardzo trudne. Wiślaczki co prawda niedawno pewnie ograłyśmy na własnym boisku, co wcale nie oznacza, że podobny scenariusz będzie miał mecz wyjazdowy. Polfa tradycyjnie ostrzy sobie na nas zęby.
- A mecz z Hiszpankami?
- To będzie niesamowicie trudny wyjazd. Sytuacja w grupie B, w której gramy jest bardzo skomplikowana. Różnice punktowe są minimalne, większość zespołów może jeszcze myśleć o awansie do fazy play off. Dlatego będzie mnie satysfakcjonowało każde zwycięstwo, nawet to odniesionym zaledwie jednym punktem.

zrodlo:trojmiastosport.pl



Temat: Wodny kompleks rekreacyjny
,,Flagowym okrętem”, spośród 123 inwestycji realizowanych za pieniądze uzyskane ze sprzedaży ziemi na Brzezince, ma być kryta pływalnia. To bardzo prestiżowa inwestycja, porównywalna z budową hali na Bończyku. Zaplanowany koszt to 15 milionów złotych. Za takie pieniądze można wybudować nie tylko sportowy basen, ale cały wodny kompleks rekreacyjny. I takie też są plany. Oprócz 25 metrowego basenu powstanie adresowany przede wszystkim do dzieci i młodzieży aqua park, ze zjeżdżalniami, trampolinami itp. Nie zabraknie też SPA, z którego najbardziej ucieszą się panie. Niewykluczone, że w ramach wodnego kompleksu powstanie także siłownia.

Nie możemy sobie pozwolić na żadną wpadkę, ponieważ powstaniu mysłowickiej pływalni z uwagą przyglądać się będą mieszkańcy sąsiednich miast. W województwie śląskim niestety nie ma parków wodnych z prawdziwego zdarzenia. Najbliższe, godne polecenia znajdują się w Krakowie i w Wiśle, ze słynną ,,tropikaną” na terenie hotelu Gołębiewski. Nie są to propozycje na statystyczną kieszeń. Półtorej godziny pluskania się w ,,Gołębiu” kosztuje 30 złotych.

Podstawowy problem z brakiem porządnych pływalni na Śląsku polega na bardzo wysokich kosztach ich utrzymania. Prywatni inwestorzy nie chcą inwestować w taką działalność, ponieważ boją się plajty z powodu braków klientów. Prezydentom i burmistrzom miast brakuje z kolei odwagi, aby dokładać z miejskich pieniędzy do utrzymania basenów. Spróbujmy pokazać w Mysłowicach, że wodny park, jeżeli nie zarobi na siebie, to przynajmniej nie będzie poważnym obciążeniem dla budżetu. Ale to problem samorządu, aby kierowanie pływalni nie powierzać urzędnikom, lecz menedżerom z krwi i kości.

Na razie należy rozwiązać problemy lokalizacyjne. Pisaliśmy już w poprzednim ,,Życiu Mysłowic”, że brane są pod uwagę trzy miejsca- Bończyk, Słupna i Brzęczkowice. Za każdym razem przemawiają solidne argumenty, a równolegle tworzą się lokalne grupy nacisku, które chcą wymóc na władzach miasta, aby budować basen właśnie u nich. Za Bończykiem przemawia bliskość hali sportowej. Pierwotna koncepcja pływalni, została stworzona z myślą o takiej lokalizacji. Pomysł, aby w jednym miejscu skoncentrować kilka obiektów sportowych jest bardzo dobry, ale w mysłowickich warunkach nie jedyny. W podobny sposób argumentują zwolennicy lokalizacji pływalni na Słupnej. W Brzęczkowiach nie ma żadnych ciekawych obiektów sportowych, ale są za to równie mocne argumenty. To największe w mieście skupisko mieszkańców i można założyć, ze takie umiejscowienie pływalni mogłoby zagwarantować frekwencyjny sukces.

Na razie nie wiadomo, która koncepcja zwycięży. Nieoficjalnie mówi się o Słupnej, ale sprawa na pewno nie jest zamknięta.
(Życie Mysłowic)



Temat: Dominique Canty
Amerykańska koszykarka Dominique Canty dołączyła do zespołu Lotosu PKO BP Gdynia. W minionym sezonie Canty - wówczas koszykarka Wisły Can Pack - podczas finałowego meczu play-off w Krakowie odebrała gdyniankom niemal pewny tytuł rzutem w ostatniej sekundzie spotkania.

Gdynianki prowadziły wówczas w finale play-off doczterech zwycięstw 3:1, a w efekcie przegrały rywalizację 3:4.

Trzydziestoletnia, mająca 175 cm wzrostu amerykańska koszykarka, po wylądowaniu na lotnisku w Gdańsku narzekała na długą podróż i zmęczenie. Zaznaczyła, że kontaktowała się z Chamique Holdsclaw, która powiedziała, iż w Gdyni powstała ciekawa drużyna o dużym potencjale. - Mam nadzieję, że wspólnie zdobędziemy mistrzostwo Polski - podkreśliła.

- Oprócz Chamique z nikim nie grałam razem w zespole, pamiętam natomiast doskonale, z meczów przeciwko Lotosowi, Paulinę Pawlak. To dobra, ambitna i nieustępliwa koszykarka -powiedziała Dominique Canty.

Canty dołączy do koleżanek po badaniach lekarskich i wspólnie z drużyną ćwiczyć będzie na krótkim zgrupowaniu w Wałczu przed ligowym meczem w Gorzowie i pierwszą Euroligową potyczką w Brnie.

- Nad ofertą z Gdyni zastanawiałam się tylko kilka dni -przyznała koszykarka. - Po sezonie WNBA miałam 3 tygodnie przerwy, po której wznowiłam treningi. Najpierw był to trening rzutowy, później w siłowni - dodała.

Zapytana o pamiętny rzut z finału ligi ubiegłego sezonu przyznała, że nie wierzyła w celne trafienie. Zdecydowała się jednak na jego wykonanie, bo przecież mecz dobiegał końca i trzeba było wykorzystać ostatnią szansę.

- Nie sądzę, aby ręce mi zadrżały teraz, gdyby doszło w najbliższym finale do podobnej sytuacji - zapewniła koszykarka.

Źródło: sportowefakty.pl



Temat: Gdzie na Obóz???
SPECJALNY OŚRODEK SZKOLNO - WYCHOWAWCZY W KĘBLE
im. Św. Franciszka z Asyżu

KOLONIE LETNIE!
Kębło to urocza miejscowość położona na terenie Kazimierskiego Parku Krajobrazowego (woj. lubelskie), gwarantująca idealne warunki potrzebne do aktywnego wypoczynku. Dzięki swemu położeniu jest idealnym punktem wypadowym na piesze wycieczki do Rąblowa, Nałęczowa. Pięknych zakątków i miejsc wartych odwiedzenia jest tu wiele m.in. liczne lasy, wąwozy oraz niesamowite widoki.
PROGRAM:
Kębło: jazda konna pod okiem instruktora PZJ - zajęcia o różnym stopniu zaawansowania na krytej i otwartej ujeżdżalni, wyjazdy w teren, zajęcia teoretyczne dotyczące sprzętu, hodowli i rekreacji, piesze i rowerowe wycieczki, rajd konny, wycieczka do Nałęczowa lub wycieczka do Kazimierza Dolnego - rejs statkiem po Wiśle - zwiedzanie zamku w Janowcu, ogniska, dyskoteki, zajęcia plastyczne i konkursy sportowe z nagrodami - boiska do siatkówki i piłki nożnej, zajęcia na siłowni i w pracowni komputerowej, wyjazdy na basen.

świadczenia: zakwaterowanie w zabytkowym dworku w Kęble, pełne wyżywienie - 3 posiłki dziennie + podwieczorek, opieka wykwalifikowanej kadry pedagogicznej, opieka medyczna i instruktora, ubezpieczenie NNW.

terminy:
12.07 - 21.07
22.07 - 31.07
01.08 - 10.08

cena:
800zł - 10 dni (dniówka: 80 zł)
zaliczka przy zapisie 80 zł.

Ceny dla dorosłych i osób z prawnymi opiekunami:
wyżywienie - 15 zł/dzień, nocleg- 10zł/20 zł, 1h lekcyjna jazdy konnej - 20zł.

Stajnia dysponuje bogatym zapleczem - duże, wygodne boksy, 3 ogromne pastwiska, ujeżdżalnia, ujeżdżalnia kryta, siodlarnia.

Możesz przyjechać z własnym koniem. Cena to 10zł za dzień:(tyle owsa ile zażyczy sobie właściciel dla swojego konia, siano, witaminy, słoma, pastwiska cały dzień). napewno będziecie bardzo zadowoleni;]
W około zielono, piękne tereny, miła domowa atmosfera, cisza, spokój, regeneracja ciała i duszy konia i właściciela;)
Naprawdę warto odwiedzić to cudowne miejsce. Wszyscy chętnie tu wracają. To trzeba po prostu przeżyć...

Info:
SOSW w Kęble:
Kębło 7
24-160 Wąwolnica
telefony: 0-81 8825011, 0-506076445
e-mail: keblo@top.lublin.pl
Fundusze są przekazywane na potrzeby stadniny i ośrodka szkolno-wychowawczego.
ZAPRASZAMY!

P.S. jako,że w stajni owej udzielam się od lat,służę udzieleniem konkretniejszych info na gg: 4336684. pytać śmiało. mogę przesłać foty. miejsce jest przepiękne.



Temat: WISŁA KRAKÓW


Pierwsza przegrana na zgrupowaniu

Niewykorzystany karny przez Marka Zieńczuka, kilka dogodnych, ale też niewykorzystanych sytuacji przez wiślaków, dobra skuteczność rywala - tak można podsumować w skrócie trzeci mecz sparingowy Wisły Kraków z FC Aarau, który zawodnicy Białej Gwiazdy przegrali 2:0. To pierwsza porażka zespołu Mistrza Polski podczas zgrupowania w Antalyi. Podobnie jak w dwóch poprzednich meczach kontrolnych, trener Dan Petrescu przygotował dwa składy, każdy z nich rozegrał pełne 45 minut.

Dzisiejszy dzień rozpoczął się rano od treningu na siłowni, nie był on ciężki, jednak dotychczasowe zajęcia prowadzone przede wszystkim pod kątem wyćwiczenia wytrzymałości i kondycji dają się zawodnikom mocno we znaki.

O godzinie 15:00 rozpoczął się zapowiadany mecz.
Po 35 minutach gry zawodnicy FC Aarau przeprowadzili kontrę, której efektem był faul. Sędzia podyktował za to przewinienie rzut wolny w odległości około 14 metrów od bramki Pawełka. Do piłki podszedł Argjend Bekiri, jego strzał został obroniony, jednak wobec dobitki Rainera Bieli, Pawełek nie miał szans. Tak, więc w 36 minucie wynik spotkania brzmiał 0:1 dla FC Aarau i nie zmienił się już do końca pierwszej połowy.

W drugiej odsłonie na plac gry zgodnie z zapowiedziami wyszła nowa jedenastka Wisły. Zaraz na początku, po podyktowanym rzucie karnym wiślacy mogli wyrównać na 1:1, jednak Marek Zieńczuk nie okazał się skutecznym egzekutorem. Kolejna kontra zespołu Aarau, fantastyczne podanie Sehara Fejzulahiego i Argjend Bekiri w 54 minucie podwyższył na 2:0. Tym razem Majdan musiał sięgać po futbolówkę do siatki. W dalszej części spotkania pomimo kilku dogodnych sytuacji dla Wisły rezultat spotkania nie uległ już zmianie.

- Nasi rywale mieli trzy sytuacje, z których dwie wykorzystali. My sześć, jednak nie wykorzystaliśmy żadnej z nich, na razie brak nam skuteczności. Stwarzamy sytuacje, ale ich nie wykorzystujemy - tak podsumował dzisiejsze spotkanie kierownik drużyny, Marek Konieczny.

W dzisiejszym meczu nie zagrał Kuba Błaszczykowski, który na wczorajszym treningu doznał lekkiej kontuzji kostki. Uraz nie jest na tyle groźny, aby eliminowała go z treningów, ale szkoleniowiec po konsultacji ze sztabem medycznym postanowił nie wystawiać do gry tego zawodnika.

Wisła Kraków - FC Aarau 0:2(0:1)
0-1 Bieli 36’,
0-2 Bekiri 54’

Wisła Kraków:
I połowa Pawełek - Kokoszka, Kłos, Paszulewicz, Mijailovic - Baszczyński, Varga, Sobolewski, Brożek - Boguski, Kuźba.
II połowa Majdan - Kaczorowski, Głowacki, Stolarczyk, Dudka- Paulista, Gołoś, Cantoro, Zieńczuk - Penksa, Dawidowski.

FC Aarau
Colomba - Schenker, Vardanyan, Tcheutchoua, Moretto - Menezes, Inler, Baning, Bekiri (Simo 85’) - Fejzulahi, Bieli




Temat: Wisła czy Shalke ?
Piłkarze Wisły pojadą na mecz z Chorwacją

Piłkarze krakowskiej Wisły już tydzień przebywają na zgrupowaniu w holenderskim ośrodku Sittard. Trener Henryk Kasperczak zapewnia, że zwolni wiślaków na towarzyski mecz Polska - Chorwacja.

Wiślacy trenują w Sittard, a w kraju rozgorzała dyskusja, czy Henryk Kasperczak zechce zwolnić kilku swych piłkarzy, którzy zostaną powołani na towarzyski mecz Polska - Chorwacja, zaplanowany na 12 lutego.

"Słyszałem o tych dyskusjach i chcę jednoznacznie stwierdzić, że nigdy nie byłem i nie jestem przeciwko powoływaniu piłkarzy Wisły na mecze reprezentacji Polski - zapewnił Henryk Kasperczak. - Drużyna narodowa ma pierwszeństwo. I dlatego tylu wiślaków, ilu powoła Paweł Janas na mecz z Chorwacją pojedzie do Splitu. Nie wiem kto i na jakiej podstawie wymyślił sobie bzdurne informacje, że nie zwolnimy piłkarzy na towarzyski mecz reprezentacji."

"Warunki treningowe w Sittard mamy bardzo dobre i jesteśmy zadowoleni - powiedział Henryk Kasperczak. - We wtorek mieliśmy jeden trening, ale ćwiczymy na boisku także dwa razy dziennie. Ponadto korzystamy z siłowni i basenu. Temperatury są dodatnie od sześciu do dwunastu stopni, a boiska zielone".

Lekkich kontuzji doznali ostatnio Arkadiusz Głowacki i Tomasz Frankowski, ale są już zdrowi i mogą trenować. Na zgrupowaniu brakuje Mirosława Szymkowiaka, który ma zapalenia ścięgna Achillesa i musiał pozostać w Krakowie. Obecnie przebywa w Gelsenkirchen na badaniach. Natomiast na zgrupowaniu pojawił się nowy piłkarz Moussa Kabore z Burkina Faso.

"To młody, dwudziestoletni zawodnik i testujemy go - dodał Henryk Kasperczak. - W tej chwili nie planuję zabierać go do Krakowa. Czekamy na wieści od Szymkowiaka. Niech zbierze kilka opinii lekarskich o jego kontuzji. Wtedy będzie wiadomo, jak go leczyć i czy będę mógł skorzystać z tego zawodnika w pierwszych meczach wiosennych".

Niektórzy lekarze zalecają Mirosławowi Szymkowiakowi operację nogi. Sam zawodnik nie chce o tym słyszeć, bo musiałby pauzować przez pół roku. Ma nadzieję, że niemieccy lekarze znajdą sposób na wyleczenie kontuzji bez zabiegu operacyjnego. Gdyby jednak Szymkowiak nie mógł grać na wiosnę, to może zastąpi go jeden z dwóch Nigeryjczyków, którzy ostatnio pojawili się w Krakowie.

"Chciałbym, aby obydwaj jak najszybciej zjawili się w Sittard, by mogli zagrać w piątek i niedzielę w naszych meczach sparingowych - stwierdził Henryk Kasperczak. - Muszę się im dobrze przyjrzeć".

Piłkarze z Nigerii to siedmiokrotny reprezentant tego kraju Temple Moneke i Chidozie Ukoh. Obydwaj trenują z drugą drużyną Wisły. Nie mogą na razie jechać na zgrupowanie do Holandii, bo nie mają wiz.

"Załatwiamy wizy obydwu Nigeryjczykom i w najbliższych dniach powinni je otrzymać - powiedział rzecznik prasowy Wisły Jarosław Krzoska. - Jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli, to w czwartek obydwaj piłkarze odlecą do Holandii i dołączą do kadry Henryka Kasperczaka".

Wisła na zakończenie zgrupowania w Sittard rozegra dwa towarzyskie mecze z holenderskimi zespołami. W piątek zagra z Rodą Kerkrade, a w niedzielę z RBC Roosendaal. W poniedziałek wiślacy powrócą do



Temat: Co słychać u rywali?

Radomiak wraca z Ustrzyk Dolnych

Skończyło się zimowe zgrupowanie piłkarzy Radomiaka Radom. W piątek około godz. 14-15 autokar z "zielonymi" powinien już być na klubowym parkingu.

Podopieczni trenera Włodzimierza Andrzejewskiego przez dziesięć dni trenowali w Ustrzykach Dolnych dwa, a nawet trzy razy dziennie. Mieli do dyspozycji boisko, halę sportową, siłownię i basen. Dzięki dobrej pogodzie udało się zrealizować cały plan treningowy obozu. - Piłkarze przepracowali solidnie cały obóz, ta praca i zdobyta kondycja muszą wystarczyć na ciężko zapowiadającą się resztę sezonu - mówi wiceprezes Radomiaka Paweł Kobyłecki.

W zgrupowaniu w Ustrzykach Dolnych wzięli udział: bramkarze - Edward Minda i Andrzej Płoskonka, obrońcy - Arkadiusz Grzyb, Bogumił Sobieska, Przemysław Michalski, Zbigniew Wachowicz, Artur Korycki i Tomasz Ziółek, pomocnicy - Piotr Kwieciński (z zespołu juniorów), Piotr Gajda (ostatnio Ceramika Opoczno), Jakub Cieciura (Powiślanka Lipsko), Dariusz Rysiewski, Konrad Gołoś, Robert Szary, Artur Koniarczyk, Daniel Barzyński i Grzegorz Bonin (Wisła Nowe), napastnicy - Adam Śniegocki, Grzegorz Kaszczyc (Darzbór Szczecinek), Igor Kucenko (Wisła Nowe), Maciej Lesisz, Grzegorz Zawadzki.

Jak już informowaliśmy, Radomiak rozegrał też jeden mecz sparingowy - z lokalnym rywalem Bieszczadami Ustrzyki Dolne. Radomianie wygrali 7:0, a trener Andrzejewski wystawił dwie różne "jedenastki". Kibiców najbardziej interesuje jednak, jak podczas obozu spisywali się nowi zawodnicy - Bonin, Kaszczyc, Kucenko, Gajda czy Cieciura. - Na razie szkoleniowcy chwalą ich postawę na treningach, coś więcej będzie można powiedzieć po kilku sparingach - mówi wiceprezes Kobyłecki. Jak poinformował, klub nie podpisał jeszcze umowy z żadnym z nowych graczy, ale jest po wstępnych ustaleniach z dotychczasowymi ich pracodawcami. - Wszystko wskazuje na to, że dojdziemy do porozumienia.

Trenerowi Andrzejewskiemu w Ustrzykach pomagał asystent Robert Śledź. Sprawami organizacyjnymi zajmował się kierownik drużyny Zygmunt Warchoł. W pierwszych dniach obozu obecny był też prezes Wiesław Pietrzyk. Z wieści docierających do Radomia z Ustrzyk Dolnych wynika, że wszyscy zawodnicy mimo ciężkich, górskich treningów nie narzekają na zdrowie. Duża w tym zasługa trenera odnowy biologicznej Zdzisława Radulskiego, który miał pełne ręce roboty.

Po powrocie do Radomia piłkarze nie będą mieli wcale lżej. Już w sobotę jadą na sparing z wiceliderem II ligi - RKS-em Radomsko. Tym meczem "zieloni" rozpoczną serię spotkań kontrolnych, która ciągnąć się będzie aż do rozpoczęcia rozgrywek ligowych w marcu. W najbliższą środę mecz w Radomiu z Szydłowianką (o godz. 14 lub 15), a w następną sobotę z Legionovią (prawdopodobnie w też w Radomiu). Wśród kolejnych sparingpartnerów są: Granat Skarżysko, Pogoń Staszów, Górnik Łęczna, Wisła Sandomierz, Zwolenianka, Stasiak KSZO Ostrowiec.

Władze klubu wciąż zabiegają o sponsorów, których pozyskanie pozwoliłoby skutecznie walczyć o awans do II ligi. Trwa tworzenie tzw. Klubu Stu, którego członkowie wykupują złote i srebrne karty członkowskie. Obecnie jest w nim 19 firm. Te wpłaty są o tyle ważne, że zimą spadają dochody klubu z targowiska na stadionie.





Temat: Pensjonat w gorach.


Czy ktos moze sie orientuje ile w przyblizeniu mozna wyciagnac rocznie na
pensjonacie  powiedzmy z paroma  pokojami do wynajecia w turystycznej
gorskiej miejscowosci  np. Szczyrk,Wisla .Wiem ze to zalezy od paru
czynnikow ale mniej wiecej czy to np. 10000 lub 30000.Lub jakie srednio jest
wykorzystanie w roku lozek?


Zarówno 10000 jak i 30000. Zależy od czterech czynników:
- lokalizacja
- standard
- cena
- management.
Teraz masz do wyboru: albo dobra lokalizacja - czyli blisko jakiegoś
popularnego stoku, albo lokalizacja na uboczu, np. w środku lasu - wśród
ciszy i spokoju. Co do standardu - absolutnie nie opłaca się robić
pensjonatu ze standardem jak z FWP. Albo oferujesz przyzwoity standard
(czyli tv, radio, łazienka - to co w kazdym jednym porzadnym
pensjonacie) - ale wtedy nie nastawiaj sie na wielu turystów, gdyż
niczym się nie wyróżniasz i musisz przyciągnąć ich do siebie czymś
innym; albo oferujesz super standard - czyli normalne pokoje (nie klitki
po 10 metrów, ale takie 30-40 metrów), z dużą łazienką, jacuzzi, w
pensjonacie sauna, siłownia, bilard, barek, dobrym pomysłem jest pralka
w pensjonacie, może aneks kuchenny w pokojach, itp. Luksus to jest to,
co ludzie kochają. Trzeci czynnik - cena. Jeśli będziesz brać 30-50 zł
za dobę w pokoju, czyli tak jak wszyscy - to będziesz klientów mieć lub
nie mieć - tak jak wszyscy :) Jeśli będzie recesja, załamanie sezonu -
dotknie i Ciebie. Jeśli cena będzie odpowiednio wysoka - ludzie będą do
Ciebie przyjeżdżać. Ale musi być odpowiednia do standardu. Pokój z
jacuzzi za 100 zł za dobę - nikt tam nie zajrzy, bo potem będzie wstyd
się przyznać, że tyle się płaciło. To brzmi niedorzecznie, ale tak
właśnie jest. Czwarta sprawa - najważniejsza - to management całego
przedsięwzięcia. Od tego zacznij w ogólę planowanie...

Ten post piszę na podstawie własnych obserwacji (gdyż od wielu lat
jeżdżę w góry) i doświadczeń ludzi, których znam, a którzy się zajmują
tematem. Management to najważniejsza sprawa. Management - czyli
umiejętne połączenie wszystkich czynników o których pisałem powyżej z
umiejętnością zapewnienia sobie klientów. Z moich obserwacji wynika, że
najbardziej opłacają się dwa rodzaje pensjonatu:
- całkowicie luksusowy obiekt - z basenem, sauną, siłownią, bilardem,
restauracją, barkiem, w dobrym punkcie, strzeżony, ze wszelkimi
możliwymi wygodami; znam jeden tego typu hotel, gdzie cena za dobę (od
osoby) oscyluje wokół 400 zł, i kiedy bym tam nie był, to ich parking
jest pełny samochodów, którymi przyjechali goście :) przy czym
niekoniecznie są to tylko obcokrajowcy, ale napewno stanowią oni spory %
wszystkich gości
- obiekt kolonijny - jeśli masz możliwość dogadania się ze szkołami,
zakładami pracy, kościołami (piszę to poważnie) - to jest to idealna
sprawa, ale musisz mieć zdolności organizacyjne (aby dzieciaki się nie
nudziły) i dobrą kuchnię; wyposażenie w obiekcie standardowe - jakaś
sala na dyskotekę, stołówka, tv i łazienki w pokojach, a dookoła jakieś
boiska, lodowisko, itp. Znam osobiście właścicieli takiego obiektu i
przez lata zorganizowali to sobie tak, że odpoczywają w sumie może 3
miesiące w roku - a na resztę mają praktycznie 100% obłożenie.

Ich pensjonat ma około 40 miejsc, więc policz sobie sam ile się na tym
zarabia. Inna sprawa to koszt terenu i zbudowania takiego obiektu :)





Temat: Orange Ekstraklasa
No i smutna wiadomość.

http://www.sport.pl/sport/1,65025,4018779.html

Drużyna Szombierek przestała istnieć

Paweł Czado

Trudno w to uwierzyć, ale drużyna Szombierek Bytom przestała istnieć. Powód? Następcom mistrzów Polski po prostu... nie chciało się trenować! Zdesperowani działacze pierwszy raz w historii klubu wycofali zespół z rozgrywek
- Jak pytałem chłopców, czy przyjdą na mecz, to słyszałem, że idą do omy na kołocz - wścieka się załamany Czesław Gambiec, kierownik drużyny, działacz Szombierek od 35 lat. Na ostatnich marcowych treningach prowadzonych przez Jana Banasia, jednego z najlepszych polskich piłkarzy lat 60. i 70., zjawiało się... sześciu graczy! - Nie mogliśmy sklecić nawet jednej jedenastki - rozkłada ręce Banaś. - W rozpaczy ściągaliśmy na ratunek Zenka Lisska [ostatnia wielka gwiazda Szombierek, rocznik 1962 - przyp. red.]. Zenek nigdy nie odmawia, zresztą jesienią wyszedł na boisko w meczu ligowym, ale tym razem nie mógł pomóc, bo jest po kontuzji - dodaje Gambiec.

Czterech na basenie, ośmiu na siłowni

Szombierki klepały biedę już od wielu lat i regularnie obniżały sportowy poziom. Ostatni raz w ekstraklasie zieloni grali w 1993 roku, potem było już tylko gorzej. Fatalny okres nadszedł po nieudanej fuzji z sąsiednią Polonią i trwa do dziś. Po rozwodzie w 1999 roku nie pomogły nawet częste zmiany prezesów, zresztą trafiających do klubu zwykle w przypadkowy sposób. Jeden z nich był najpierw... wierzycielem. Jako właścicielowi dwóch autobusów Szombierki były mu winne za przewóz piłkarzy na mecze.

Przez kilka lat drużyna balansowała na krawędzi spadku do okręgówki. Jeszcze w 2005 roku w zachowaniu statusu czwartoligowca pomogło jej wycofanie z rozgrywek rezerw Górnika Zabrze, rok później już się nie udało - na pożegnanie IV ligi zieloni przegrali 0:9 z GKS-em Katowice. Zeszłoroczna jesień również była fatalna: po sezonie bytomski klub zajmował w 16-zespołowej grupie III okręgówki zaledwie 13. miejsce. W ostatnim oficjalnym meczu przegrał 1:3 z MKS-em Siemianowice.

- Drużyna podzieliła się na dwie grupy. Solidna grupa sześciu-siedmiu chłopaków widziała sens pracy i regularnie trenowała. Pozostali opuszczali zajęcia i nie było na to rady. Oni i tak wiedzieli, że załapią się do składu - mówi z bezradnością w głosie Banaś. - Na basen przyszło czterech zawodników, na siłownię ośmiu. Do tego dzisiejsza młodzież jest rozwydrzona. Chłopcy obrażali się, kiedy zwracało im się uwagę, że robią coś nie tak - mówi Gambiec.

Działaczom nie udało się zmotywować zawodników, bo nie mieli żadnych atutów. Klub ma ok. 400 tys. zł długów i żadnego stałego źródła dochodów. Szombierki stać było tylko na pokrycie kosztów przejazdu na treningi oraz kupna butów piłkarskich, a także symboliczną premię za zwycięstwo (75 zł, ale... tylko dla najlepszych zawodników!). Opowieści o legendzie drużyny Krasówki, Sobka, braci Wilimów czy Ogazy nie robiły na graczach żadnego wrażenia.

Wierzą w reaktywację

- Żeby zakończyć sezon w V lidze, zabrakło nam ok. 25 tys. zł. Nie mamy tych pieniędzy - dodaje ze smutkiem Gambiec. Ostatni sparing zespół rozegrał 3 marca - przegrał z Orłem Mokre 1:4. Działacze mają jednak plan, jak ratować klub. Ośmiu zawodników - tych, którym chciało się trenować - zostało do czerwca bezpłatnie wypożyczonych do innych drużyn. Bez przeszkód działa za to szkółka piłkarską, grają drużyny trampkarzy i juniorów. - Mamy ok. 130 młodych zawodników - mówi Gambiec. - Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to w następnym sezonie reaktywujemy drużynę seniorów. Do tych ośmiu dołączy najzdolniejsza młodzież - zapewnia Banaś.

Gdzie są mistrzowie Polski?

Los Szombierek to ewenement. Z wyjątkiem Pogoni Lwów, która przestała istnieć w 1939 roku, wszystkie kluby, które zdobyły mistrzostwo Polski, nadal posiadają drużynę seniorów i radzą sobie lepiej lub gorzej (ale raczej lepiej).

I liga: Górnik Zabrze, Cracovia, Wisła Kraków, Legia Warszawa, ŁKS Łódź, Widzew Łódź, Lech Poznań, Zagłębie Lubin

II liga: Ruch Chorzów, Polonia Bytom, Polonia Warszawa, Śląsk Wrocław

III liga: Warta Poznań

IV liga: Garbarnia Kraków, Stal Mielec




Temat: Co słychać u rywali?
Sztejn odchodzi z Radomiaka
Wszystko wskazuje na to, że najlepszy strzelec Radomiaka Robert Sztejn, nie zagra wiosną w barwach klubu ze Struga. Najprawdopodobniej zawodnik wyjechał do Stanów Zjednoczonych
O tym, że Sztejn wybiera się za ocean wiadomo było od dawna. W kuluarach mówiło się, że tylko czeka na wizę, aby jak najszybciej dołączyć do przebywających w Ameryce: żony i ciężko chorego dziecka. Teraz, choć to informacja nieoficjalna, zrealizował swoje zamierzenia, tyle że nie poinformował swojego ostatniego pracodawcy. - Wiedzieliśmy o trudnej sytuacji rodzinnej Roberta - przyznaje prezes Radomiaka Wiesław Pietrzyk. - O wyjeździe nie wiemy jednak od niego, więc nie możemy wykluczyć, że lada dzień pojawi się u nas i usprawiedliwi swoją absencję. Na razie jego telefon milczy.
Faktem jest, że Sztejn nie pojawił się na pierwszym po przerwie świątecznej treningu Radomiaka. Byli za to dwaj zawodnicy, których pozyskaniem zainteresowany był (jest) Świt Nowy Dwór Mazowiecki - Przemysław Michalski i Konrad Gołoś. - Przynajmniej do czerwca zostajemy w Radomiu - zadeklarowali.
Oprócz wspomnianej dwójki w dwóch grupach w zajęciach uczestniczyło jeszcze 19 piłkarzy. Na bieżni okalającej boisko pod okiem trenera Włodzimierza Andrzejewskiego trenowali: Edward Minda, Zbigniew Wróbel, Marcin Rosłaniec, Robert Szary, Adam Śniegocki, Ryszard Krześniak, Dariusz Rysiewski, Artur Koniarczyk, Zbigniew Wachowicz, Tomasz Ziółek i powracający z wypożyczenia do Czarnych Dęblin Grzegorz Zawadzki. W siłowni i hali z Maciejem Lesiszem, Pawłem Iwanowskim, Pawłem Szewczykiem, Danielem Olejarczykiem, Bogumiłem Sobieską, Marcinem Sztobrynem, Danielem Barzyńskim oraz wspomnianymi Gołosiem i Michalskim zajęcia prowadził trener odnowy biologicznej - Zdzisław Radulski.
Niebawem na Struga pojawić się mają nowi zawodnicy. - Wybieramy się do Wisły Nowe i Szczecinka, aby uzgadniać transfery Igora Kucenki, Grzegorza Bonina i Grzegorza Kaszczyca - informuje Wiesław Pietrzyk. - Teraz, gdy nie wiadomo, co się dzieje ze Sztejnem, będziemy też szukać wartościowego napastnika - zapewnia.
Do 19 stycznia kadra Radomiaka trenować będzie na własnych obiektach. Na 20 stycznia planowane jest rozegranie meczu towarzyskiego ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki. - Nie wiadomo jednak, czy do tego spotkania dojdzie - zastanawia się wiceprezes "zielonych" Paweł Kobyłecki. - Decyzja w tej sprawie zapadnie lada dzień - dodaje. 21 stycznia Radomiak wyjedzie na dziesięciodniowe zgrupowanie do Ustrzyk Dolnych. Po powrocie rozegra serię sparingów. Najciekawiej zapowiadają się gry z Górnikiem Łęczna, RKS-em Radomsko i Ceramiką Opoczno. Oprócz nich formę Radomiaka sprawdzą: Motor Lublin, Heko Czermno, Zwolenianka Zwoleń, Wisła Sandomierz, Szydłowianka Szydłowiec, Mirax Bierwce i Czarni Dęblin.
Rundę wiosenną Radomiak zainauguruje 21 marca. Podopiecznych Włodzimierza Andrzejewskiego podejmować będzie lokalny rywal - MG MZKS Kozienice.

źródło: Gazeta.pl

Głowno nie ma zamiaru spadać i nie spadnie, bo kasę ma -

Wyciszkiewicz w Stali Głowno
Pozyskanie Zbigniewa Wyciszkiewicza to największy hit transferowy w łódzkiej [a ja myślałem, że my w mazowieckiej gramy ] grupie III ligi.
Działacze Stali byli najbardziej operatywni wśrod drużyn z województwa łódzkiego. Na poniedziałkowym treningu pojawił się bowiem mistrz Polski z ŁKS i Widzewem Zbigniew Wyciszkiewicz. Trener Andrzej Kretek chce ściągnąć też kilku innych niechcianych piłkarzy Widzewa.
W drużynie z Głowna będzie występował wiosną Bartosz Sobkowicz, który jesienią był zawodnikiem ŁKS. Za to być może odejdzie Marcin Stanisławski, któremu menedżer Tomasz Kaczmarczyk szuka nowego klubu. Stal będzie przygotowywać się do rundy wiosennej na stadionie ŁKS oraz na własnych obiektach. Trener Kretek planuje osiem sparingów m.in. z Sokołem Aleksandrów, Widzewem, Wartą Sieradz, ŁKS i Ceramiką Paradyż.
Również wczoraj wznowili treningi piłkarze Pelikana Łowicz. Trener Sławomir Ryszkiewicz zrezygnował z Grzegorza Krysiaka, Austina Hamleta, Roberta Stankiewicza, Dariusza Nowackiego i Adama Paluszka. W ich miejsce mają pojawić się: Daniel Fabich (Pogoń Zduńska Wola), Piotr Burski (Flota Świnoujście), Michał Kociński (ŁKS) oraz Łukasz Znyk (Górnik Łęczyca).
Na pierwszym treningu Unii Skierniewice z klubem pożegnali się Marcin Majewski i Andrzej Nikodem. W ich miejsce trener Jerzy Rot chce pozyskać zawodników z niższych lig.
W ostatnim zespole tabeli - Pogoni Zduńska Wola - nie doszło do większych zmian. Trenerem nadal jest Jan Zaborowski, który dał wolną rekę kilku podstawowym piłkarzom. Trudna sytuacja w klubie spowodowała, że drużyna nie jedzie na zgrupowianie.

źródło: Gazeta.pl



Temat: Kolonie dla dzieci Pszczela Wola 2008
Zapraszamy na kolonie letnie dzieci w wieku 7-14 lat, które będą się odbywały w Pszczelej Woli w dniach:

23.06-02.07.2008 r. (10 dni) Mały Mistrz Pszczelarski (dla dzieci które były uczestnikami kolonii) 300 zł
06.07-19.07.2008 r. (14 dni) Mały Mistrz Pszczelarski (dla dzieci które były uczestnikami kolonii) 450 zł
20.07-02.08.2008 r. (14 dni) Mały Pszczelarz 450 zł (dla dzieci, które przyjadą po raz pierwszy)

Termin, cena i miejsce kolonii dla dzieci które chcą uczestniczyć po raz trzeci we wspólnej zabawie podczas wakacji 2008 są w trakcie uzgadniania, prosimy o kontakt rodziców zainteresowanych.
Podane ceny stanowią 50% wartości kolonii, pozostałą część pokrywają organizatorzy.
Program turystyczny dla dzieci, które przyjadą do Pszczelej Woli po raz pierwszy:
1.Lublin: Stare Miasto, Katedra Lubelska, (sala akustyczna, krypty katedralne)
Skansen Ziemi Lubelskiej,
2.Nałęczów: Palmiarnia,
3.Kazimierza Dolnego nad Wisłą: (ruiny zamku, zabytkowa baszta, Góra Trzech Krzyży, kamieniołomy, rejs statkiem po Wiśle)
4.Wąwolnica
5.Wojciechów – Muzeum Kowalstwa
6.Spółdzielnia Pszczelarska „Apis”
Program turystyczny dla dzieci które już były w Pszczelej Woli:
1.Bałtowski Park Jurajski (zwiedzanie parku to podróż w czasie przez kolejne epoki dziejów Ziemi, od kambru po dzień dzisiejszy, rekonstrukcje dinozaurów)
2.Spływ tratwami.
3.Opatów – Kolegiata Podziemna – Kopalnia Krzemienia.
4.Wycieczka na Roztocze: Zwierzyniec (Góra Parkowa, Stawy Echo)
5.Zamość (Starówka, Katedra , Zoo)
6.Instytut Sadownictwa i Kwiaciarstwa Oddział Pszczelnictwa w Puławach
PRZEBYWAJĄC W PSZCZELEJ WOLI BĘDZIEMY RÓWNIEŻ:
Zwiedzać skansen pszczelarski POD OPIEKĄ PRZEWODNIKA
„Od kwiatka do miodu” – zielona lekcja
Odbędziemy mini kurs komputerowy POD NADZOREM INFORMATYKA
Poznamy życie koni ( Szkoła posiada własną stadninę)
Będziemy korzystać z basenu – RATOWNIK
Będziemy uczestnikami wykładów z hodowli pszczół i gospodarki pasiecznej, które zakończymy egzaminem na „ Małego Pszczelarza” lub „Małego Mistrza Pszczelarskiego”
Weźmiemy udział w konkursie plastycznym, którego tematem będzie pszczelarstwo
Czekają nas również: zabawy sportowe, dyskoteki, ognisko i wiele innych niespodzianek
Wrócimy do domu bogatsi o szacunek dla pracy naszych rodziców.
Program kolonii jest bardzo atrakcyjny i dostosowany do grup wiekowych, oprócz wycieczek turystycznych, duży nacisk kładziemy na tak zwane życie kolonijne.

Zakwaterowani będziemy w:
Internacie Zespołu Szkół Rolniczych, który położony jest na południe od Lublina w zespole pałacowo – parkowym w dolinie rzek Bystrzycy i Kosarzewki. Pokoje 3, 4 osobowe, łazienki na korytarzach po kapitalnym remoncie. Na miejscu znajduje się stołówka, sala gimnastyczna, świetlica. Na terenie szkoły znajduje się również stadnina koni, stadion piłki nożnej, boisko do siatkówki, koszykówki, sala gimnastyczna ze stołami do tenisa stołowego, siłownia, ogrodzony plac zabaw dla dzieci, zadaszone miejsce na ognisko i do grilowania.
Zapewniamy:
-wyżywienie (3 posiłki + podwieczorek),
-ubezpieczenie NNW (5000 PLN), HESTIA
-transport związany z realizacją programu,
-bilety wstępu do zwiedzanych obiektów,
-wykwalifikowaną kadrę pedagogiczną, przewodnicką,
-opiekę medyczną
-ratownik na basenie
Drodzy przyjaciele już po raz trzeci wraz z Zespołem Szkół Rolniczych w Pszczelej Woli organizujemy kolonie dla naszych dzieci.
Kolonie jak wiecie maja charakter wypoczynkowo- edukacyjny. W czasie wypoczynku staramy się dzieci przybliżyć i zachęcić do tego unikalnego zawodu, jakim jest pszczelarstwo, dający teraz ogromne możliwości (myślę tutaj o zagadnieniach związanych z ekologią i ochroną środowiska) Jest to jedyna okazja dla naszych pociech dobrego wypoczynku i zabawy, połączona z poznawaniem piękna przyrody.
Tych którzy u nas byli nie muszę chyba specjalnie zapraszać bo telefony już dzwonią. Dzwonią nie tyko dziadkowie i rodzice, ale także koloniści pytając, czy już są robione listy grup i czy będą ci sami wychowawcy.
Tak jak obiecywaliśmy w tym roku chcemy poszerzyć kolonie o dzieci pszczelarzy
z Czech, Ukrainy oraz Białorusi, do których wysłaliśmy także zaproszenia. Myślę że będzie to pożyteczna integracja, która w przyszłości zaowocuje dobrą współpracą.
W tym roku podczas programu edukacyjnego będziemy dużo mówić o ochronie środowiska,
o ekologii, będziemy chcieli pokazać pszczołę jako strażnika czystości środowiska oraz jej
wpływ na cały ekosystem jako niezastąpionego zapylacza.
Drugim tematem będzie marketing oraz nowoczesne metody promocji miodu i produktów
pszczelich.
Kontakt:
Tel/fax (0-81) 534 24 10

ZAPRASZAMY DO ZAWSZE OTWARTEJ I GOŚCINNEJ PSZCZELEJ WOLI.
Z poważaniem: Zbigniew Pęcak
LUBELSKIE TOWARZYSTWO PSZCZELNICZE




Temat: Polska-Anglia 1989
13.04.2002 Ruch Chorzów. I kto by pomyślał, że dzięki temu wyjazdowi zrobi się o nas tak głośno. Na stadionie meldujemy się w około 450 osób, co jak na odległość i stawkę meczu nie jest jakimś oszałamiającym wynikiem. Odpalamy kilkanaście rac, jest też trochę balonów. Przed meczem podjazdu próbują chorzowscy hool’s, lecz ze względu na policję to była typowa pokazówka. Nasi chuligani też szukają wrażeń, lecz po kilku pościgach zostają skierowani na stadion. Teraz przybliżymy trochę sprawę „Chłopców z Reymonta”, której strata uważamy jest wypadkową naszej głupoty i braku honoru chorzowian. Zacznijmy od tego, że wcześniej dwukrotnie gościli w Krakowie starzy z Ruchu przy okazji ustalenia możliwości wejścia na nasz stadion. Zaprosili władze Stowarzyszenia również do siebie gdzie doszło do handlu wymiennego ( za race otrzymaliśmy wulkany ) oraz wspólnej konsumpcji jasnego pełnego. Po meczu jeden z nich sprowadził kilkudziesięciu kolesi ze łańcuchami, którzy dobrze widzieli, kto idzie do samochodu na warszawskich blachach i co ma ze sobą. Naszym kibicom gratuluje zaufania, jakim obdarzyli bądź, co bądź wrogów oraz decyzji o powierzeniu jednej z lepszych flag najmłodszemu z pośród siebie na dodatek wypuszczenia go przodem. Brawo! Kibiców zaś innych drużyn przestrzegamy przed tymi hujami, którzy najpierw walą z tobą browar i pucują się do ciebie, gdy są poza swoim miastem a potem staną naprzeciw ciebie z łańcuchem i zaszyją ci barwy! Oponujemy, więc za stosowaniem względem chorzowskiej chuliganerii wszelakich nieuczciwych metod walki. W tym momencie np. błędem się wydaje honorowy zwrot flagi „Ruch 1920 Chorzów” skradzionej przez gumiorów. Tajemnicza wydaje się też rola ochrony z Impelu, która wyprowadziła Wisłę wprost w łapy Ruchu. Bo jeśli jeszcze nie wiecie to ci sami goście obstawiają mecze Ruchu, Górnika i Wisły a wiemy, że kilku jako ślązacy sympatyzuje z Ruchem. W czasie meczu obili oni też jednego z naszych kibiców, ale przyjdzie kryska na matyska. Żeby jeszcze Chuliganerii nie było tak wesoło dodamy, że jeden z naszych został bezbłędnie wskazany jako sprawca znalezienia dwóch szali Ruchu przed meczem. Wskazujący szczęśliwie odebrali zgubę a nasz kolega będzie miał kłopoty z prawem. To zresztą nie był pierwszy przypadek gadulstwa niebieskich. W sezonie 93/94 do naszego sektora wszedł z policjantem wiracha który zaczynał piosenki na sektorze obok ( był wtedy w takich szerokich kolorowych spodniach dresowych jakie nosiło się na siłowni ) i próbował odebrać flagę w barwach Ruchu którą „rzekomo” odebrano mu przed meczem. Sporo musieliśmy się nakombinować, aby im wmówić, że to wiszą barwy Unii Tarnów, z którą wtedy mieliśmy zgodę. Aby nie być posądzonym o nie obiektywizm musimy przyznać, że nie wszyscy Niebiescy to sk...ny. Kilka osób, bowiem zostało przed meczem tak miło ugoszczonych, że obydwie grupy miały potem problemy z wejściem na stadion. Jeden, z Psycho Fanów pomógł też bezinteresownie dotrzeć na dworzec jednemu z naszych kolegów, który został zatrzymana[/b]



Temat: Kibice w Małachowiance... [part 4]
http://ww1.wisla.plock.pl/nius-1061.htm

Czytaj czasem moje linki to nie będziesz powtarzał głupot

[ Dodano: Czw Lip 26, 2007 1:36 pm ]
Cytat: "O więcej obiektywizmu krzyczę", czyli media i ich błędne podejście do subkultury szalikowców.

Pisać o nich chciałby każdy. Każdy uważa się za specjalistę. Jeden za drugim wyszukują czegokolwiek, by ich oczernić, ośmieszyć, skrytykować. Nigdy nie przedstawiają ich cech pozytywnych, zawsze doszukują się tylko negatywów, serwując ludziom papkę, naszpikowaną błędnymi stwierdzeniami i bezsensownymi stereotypami. O kim mowa? O poszukiwaczach taniej sensacji - dziennikarzach i ich "ofiarach" - kibicach piłkarskich.

Nie będzie tu ani słowa o historii, ani słowa o Anglii, Hiszpanii, czy Francji. Istotne jest "tu i teraz", czyli współczesna Polska i podejście naszych rodaków do świata kibicowskiego.

Zwyczajni ludzie - zapracowani, szybkim krokiem przemierzający ulicę - na dźwięk słowa "szalikowiec" zaczynają się trząść i niepewnie rozglądać, czy takowy nie kręci się w pobliżu. Nerwowym szeptem mówią tylko "bandyci, bydło" i oddalają się w swoim kierunku. Ryzykiem jest zapytać staruszkę, co sądzi o szalikowcach, bo może się to dla którejś ze stron bardzo źle skończyć.

Warto się więc zastanowić, dlaczego tak jest? Dlaczego ludzie, którzy nigdy nie mieli bezpośredniej styczności z piłkarskimi kibicami mają o nich tak negatywną (a nawet i gorzej niż negatywną) opinię? Dlaczego nie chcą oni dać szansy tym młodym ludziom? Czy dojdzie do tego, że wyposażą swoje dzieci w gazy łzawiące, aby - profilaktycznie - używały ich, gdy "bandyta w szaliku" zbliży się do nich na odległość dwóch metrów? Odpowiedź jest prosta - wszystko jest winą mediów, które karmią nas niestworzonymi historiami o młodocianych mordercach, odzianych w barwy klubowe.

Jak wygląda piłkarski kibic w oczach zwyczajnego, szarego człowieka? Potężny, spędzający każdą wolną chwilę na siłowni. Włosy wygolone na "zero", na karku szal, w rękawie kij bejsbolowy, za skarpetką nóż, w kieszeni kastet... Skąd to wszystko? Z gazet i telewizji oczywiście...

Nie wolno zarzucić mediom, iż racji nie mają. Pretensje me dotyczą jedynie tego, iż prezentują nam tylko tę negatywną stronę świata szalikowców. Rozgraniczyć należy faktyczne "bydło" od normalnych kibiców. Krzywdą jest przecież wkładanie wszystkich do jednego wora. Istnieje przecież potężna grupa bandytów, którzy demolują stadiony czy uczestniczą w bójkach, uważając się za rycerzy, przelewających krew za swój klub. Oni zawsze byli, są i będą, i nie zanosi się na to, aby ktokolwiek mógł coś z tym zrobić...
Druga grupa to ci normalni. Bezgranicznie oddani swej drużynie. Regularnie bywający na meczach, organizujący oprawę, całym sercem dopingujący i wspierający swych piłkarzy. Walka za drużynę nie jest dla nich priorytetem, a niejako ostatecznością... To oni są wizytówkami swych klubów! To ich jest więcej, a mimo to w świecie mediów jakoś giną, są niezauważalni, przemilczani... Jest to wyraźny i niepodważalny dowód na to, iż większość dziennikarzy poszukuje taniej sensacji. Prześcigają się w brutalnych nowościach z tego "brudnego i zabójczego światka piłkarskiego". Z żalem (czyżby?) opisują bójki i wybryki tych "małoletnich przestępców z marginesu". Krzyczą wręcz, by Polacy nie jeździli pociągami (pociągami-widmo), którymi poruszają się kibice. Błagają, by nie zbliżali się do stadionów. Ostrzegają przed wychodzeniem z domów... Jednym słowem - istna paranoja.

Czy normalny kibic, który całkowicie oddaje się drużynie, robi co może dla swego klubu, nie czuje się pokrzywdzony, słysząc same negatywne opinie na swój temat? Nie jest mu nieswojo gdy sąsiadki go bacznie obserwują, a małe dzieci boją się nawet na niego spojrzeć, bo "mamusia ostrzegała, bo w gazecie przeczytała..."? To pytanie pozostawię bez odpowiedzi. W skórze takiego szalikowca nie jestem, więc ręczyć nie mogę. W domysłach moich odpowiedź już mam...

Kończąc wywód ten chcę podkreślić jedynie, iż jest to mój osobisty apel do wszystkich przedstawicieli mediów, aby wykazali się choć odrobiną obiektywizmu w opisywaniu szalikowców. Zapraszam na mecze, zachęcam do rozmowy z - wbrew pozorom - inteligentnymi i wykształconymi przedstawicielami grup kibiców. Wtedy dopiero proszę o zabieranie głosu...

PS. Dodać od siebie pragnę, iż za speca w tej dziedzinie się nie uważam i tylko swą subiektywną opinię przedstawiam. Niech każdy interpretuje to jak chce i ewentualnie doda coś od siebie



Temat: Przerwa zimowa
Kuźma szuka nowych ustawień

MOTOR MA JUŻ GOTOWE PLANY PRZYGOTOWAŃ DO WIOSENNYCH REWANŻÓW

Na razie w spokoju przebiega okres roztrenowania u lidera trzeciej ligi, piłkarzy lubelskiego Motoru. Trener Ryszard Kuźma prowadzi rozmowy z kilkoma piłkarzami, ale jeszcze nie chce ujawnić żadnych nazwisk.

Lublinianie mają za sobą jedną grę kontrolną, w której pokonali 2:0 (1:0) lidera lubelskiej klasy okręgowej Wisłę Puławy. Spotkanie rozegrano na sztucznym boisku w Puławach. I trzeba wspomnieć, że takiej bazy piątoligowcowi mogą pozazdrościć kluby w wyższych lig. A w Lublinie, mieście wojewódzkim, ze świecą można szukać takiego obiektu. Sam mecz przebiegał bez historii. Ataki Motoru i ambitna gra z kontry gospodarzy. Do siatki trafili Marcin Popławski i Daniel Koczon. Zatrzymajmy się na chwilę przy Wiśle.
O kulach poruszał się jej grający trener Rafał Dryk, który przeszedł zabieg artroskopii kolana. Bardzo mało prawdopodobne, aby wiosną zasiadł na ławce trenerskiej. W kuluarach mówiło się, że pracą w Puławach zainteresowanych jest aż dziewięciu trenerów. Najpoważniejszym kandydatem jest mieszkający na co dzień w Puławach Jerzy Krawczyk, były szkoleniowiec Motoru, obecnie pracujący ze Spartą Rejowiec.
Motorowcy wystąpili w osłabionym składzie. Kontuzje wyeliminowały z gry Jakuba Studzińskiego (uraz palca), Łukasza Kaciczaka (problemy z mięśniem), a Denis Ljaszko i Bernard Ocholeche dostali wolne. Powrócili do gry po przebytej anginie Dariusz Turkowski i Paweł Maziarz. W nagrodę za dobre występy w kadrze juniorów szansę pokazania swoich umiejętności w zespole seniorów dostał Tomasz Kisiel. Więcej grali również mający mniej występów w trzeciej lidze, albo nie grający wcale Damian Falisiewicz, Tomasz Suski, Damian Iracki, Dariusz Dadasiewicz, Paweł Rutkowski, Maciej Szczepiński, Rafał Samolej, Erwin Sobiech, Hubert Drej i Tomasz Wilawer.
W drugiej połowie szkoleniowiec gości sprawdzał 18-letniego napastnika Górnika Łęczna Bartosza Tomczuka (nie grał w pierwszym zespole, lecz w Górniku II i juniorach tego klubu – od red.).
– Widać, że piłka nie przeszkadza mu w grze. Sporo potrafi. Będzie jeszcze przez jakiś czas z nami ćwiczył, a potem podejmiemy decyzję odnośnie do jego przyszłości – powiedział trener Motoru Ryszard Kuźma. Warto wspomnieć, że w drugiej połowie lublinianie po raz pierwszy za kadencji Kuźmy, zagrali w nowym ustawieniu. Zamiast 4-3-3, Motor ćwiczył wariant z trójką obrońców w linii, a na stoperze próbowany był boczny obrońca Przemysław Żmuda.
– Wiosną musimy być przygotowani na wszystko. Gdy któryś z zawodników złapie czerwoną kartkę, musimy mieć jakiś wariant zastępczy. Robimy to dla dobra zespołu – stwierdził Kuźma.
W najbliższych dniach lublinianie rozegrają dwa sparingi. W środę o godzinie 13 w Puławach zmierzą się z Mazowszem Grójec, a w piątek o godzinie 12 spotkają się w Stalowej Woli z drugoligową Stalą.
– Dalej będę sprawdzał różne warianty. Nie wykluczam, że część zawodników z pierwszego składu odpocznie, a baczniej przyjrzę się innym. Być może uda się nam sprawdzić kilku nowych piłkarzy – mówi Kuźma.
Znamy już wstępny plan przygotowań Motoru do rundy wiosennej. Pierwszy trening w nowym roku zaplanowano na 22 stycznia. Do 14 lutego zawodnicy będą trenować w Lublinie (siłownia, basen, zajęcia w terenie). Dzień później lublinianie wyjadą na zgrupowanie do nadmorskiego Niechorza. Będą tam przebywać do 24 lutego. Kuź-ma zaplanował jedną grę wewnętrzną i jeden sprawdzian z trzecioligowcami. Będzie to Amica Wronki lub Reda Merida Trzebiatów. Po powrocie do domu lublinianie chcą się zmierzyć z Jagiellonią Białystok, Stalą Stalowa Wola, Górnikiem Łęczna, KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, Polonią Warszawa i Zniczem Pruszków. Na tydzień przed startem rundy wiosennej (rewanże ruszają 31 marca – 1 kwietnia) Motor zagra z Orlętami Spomlek Radzyń Podlaski.



Temat: Villa Marina - opis i lokalizacja

Apartamentowiec
VILLA MARINA
Warszawa Mokotów
Al. Wilanowska 208
Inwestycja zakończona w 2006 r.

Proponujemy Państwu zamieszkanie w niepowtarzalnym miejscu; o krok od wielkomiejskiego centrum a jednocześnie w miejscu z roztaczającą się panoramą niemal wiejskiego krajobrazu, z widokiem na morze zieleni rozciągające się w kierunku Królikarni, Wilanowa i dalej aż ku Wiśle... gdzie na horyzoncie ciągna się lasy Mazowieckiego Parku Krajobrazowego.

Do Państwa dyspozycji oddany będzie kompleks dwóch budynków, na ogrodzonej i strzeżonej działce, w sąsiedztwie historycznej "Żółtej Karczmy" (obecnie Muzeum Ruchu Ludowego), klasztoru Dominikanów i dzielnicy willowej, rozciągającej się wzdłuż Al. Wilanowskiej.
Kompleks "Villa Marina", to "budynki-fregaty" o unikalnej architekturze, nawiązującej do tradycji marynistycznych, wykorzystującej elementy zdobnictwa morskiego, "przycumowane" do "portu" Skarpy Mokotowskiej...

Budynki, których nazwa zobowiązuje, połączone będą drewnianym portowym pomostem, przebiegającym autentycznie ponad dwoma "basenami portowymi" - oczkami wodnymi, który będzie służył komunikacji pomiędzy budynkami oraz doprowadzi nas do części rekreacyjnej posesji.

Kompleks zaprojektowano w sposób, który zapewnia maksymalne nasłonecznienie obu budynków; od strony południowej usytuowano budynek niższy (4 piętrowy) a od strony północnej - wyższy (8 piętrowy). Każde z 75 mieszkań o powierzchni od 38 do ponad 127 m kw. będzie miało balkon a większość okna na dwie lub trzy strony świata.
Ze względu na wymogi ekologiczne projektant zachował naturalne środowisko Skarpy, wzbogacając je szatą roślinną zaplanowaną na całej posesji. Zieleń przewidziana jest również na dachach, wykorzystanych na tarasy - "mostki kapitańskie" - na których, wypoczywający tam mieszkańcy, poczują się rzeczywiście jak na statku żeglującym po oceanie zieleni.

Na posesji wokół budynków, znajdzie się miejsce na plac zabaw dla dzieci i rekreację dla dorosłych a bliskość Parku przy Królikarni, działek, kompleksu sportowego "Warszawianki", z aquaparkiem i innymi nowoczesnymi instalacjami sportowo-rekreacyjnymi, a także ścieżek rowerowych dostępnych tuż w sąsiedztwie, pozwolą miłośnikom czynnej rekreacji na przyjemne i zdrowe spędzanie wolnych chwil.
Budynki zaprojektowane zostały zgodnie ze współczesnymi wymogami budownictwa i wskazaniami naszych klientów.

Dzięki ruchomej platformie zamontowanej przy głównym wejściu będą w pełni dostępne dla osób niepełnosprawnych; (również drzwi i windy będą dostosowane do potrzeb osób poruszających się na wózku inwalidzkim).
Dla wygody mieszkańców, zaplanowano dwupoziomowy podziemny parking na 90 samochodów, skąd cichobieżne windy dowiozą mieszkańców na każdą kondygnację budynku.

Instalacje wewnętrzne zapewnią odbiór telewizji kablowej, dostęp do internetu oraz pełną kontrolę osób wchodzących do budynku.
Kameralna atmosfera kompleksu mieszkalnego pozwoli w sposób nieskrępowany korzystać ze wspólnych urządzeń rekreacyjnych oddanych do dyspozycji mieszkańców.

W budynkach urządzone zostaną siłownia, sauna a na zewnątrz, na terenie posesji, znajdzie się plac zabaw dla dzieci, altanka oraz miejsce wśród zieleni, gdzie można będzie spędzić czas z przyjaciółmi przy szantach i żeglarskim kociołku.

Komfortu zamieszkania w naszym kompleksie Villa Marina dopełnią eleganckie szczegóły architektury: elewacja wzbogacona materiałami nawiązującymi do wątków szkutniczych (imitacja budulca szkutniczego, odpornego na działanie warunków atmosferycznych), specjalnie (indywidualnie dla budynku) projektowane okna czy, przypominające relingi, balustrady balkonowe ze stali nierdzewnej.

Kompleks "Villa Marina" zaprojektowany został przez Pracownię Kulczyński Architekt Sp. z o. o. - jedna z najwiekszych warszawskich firm architektonicznych, która rozpoczęła działalność w 1989 roku. Właścicielem i osobą kształtującą jej styl jest architekt Bogdan Kulczyński.

Najważniejsze inwestycje zrealizowane przez Pracownię Kulczyński Architekt Sp. z o.o. w ostatnich latach to m.in.:

* budynek mieszkalno-usługowy, Warszawa, ul. Górnośląska 2/4, - II nagroda za Budowę Roku 2001;
* Melody House - I nagroda za najlepszy dom wielorodzinny w Warszawie w latach 1998/99, nagroda III stopnia za Budowę Roku 1998;
* Saski Business Center, Warszawa ul. Marszałkowska;
* Centrum Olimpijskie realizowane dla Polskiego Komitetu Olimpijskiego.


informacja ze strony internetowej dewelopera Marvipol S.A. 2008-11-04

villa_marina_mapa.jpg  Opis:



Temat: co slychac u naszych rywali
Na razie w spokoju przebiega okres roztrenowania u lidera trzeciej ligi, piłkarzy lubelskiego Motoru. Trener Ryszard Kuźma prowadzi rozmowy z kilkoma piłkarzami, ale jeszcze nie chce ujawnić żadnych nazwisk.

Lublinianie mają za sobą jedną grę kontrolną, w której pokonali 2-0 (1-0) lidera lubelskiej klasy okręgowej Wisłę Puławy. Spotkanie rozegrano na sztucznym boisku w Puławach. I trzeba wspomnieć, że takiej bazy piątoligowcowi mogą pozazdrościć kluby w wyższych lig. A w Lublinie, mieście wojewódzkim, ze świecą można szukać takiego obiektu. Sam mecz przebiegał bez historii. Ataki Motoru i ambitna gra z kontry gospodarzy. Do siatki trafili Marcin Popławski i Daniel Koczon.

Motorowcy wystąpili w osłabionym składzie. Kontuzje wyeliminowały z gry Jakuba Studzińskiego (uraz palca), Łukasza Kaciczaka (problemy z mięśniem), a Denys Laszko i Bernard Obiado Ocholeche dostali wolne. Powrócili do gry po przebytej anginie Dariusz Turkowski i Paweł Maziarz. W nagrodę za dobre występy w kadrze juniorów szansę pokazania swoich umiejętności w zespole seniorów dostał Tomasz Kisiel. Więcej grali również mający mniej występów w trzeciej lidze, albo nie grający wcale Damian Falisiewicz, Tomasz Suski, Damian Iracki, Dariusz Dadasiewicz, Paweł Rutkowski, Maciej Szczepiński, Rafał Samolej, Erwin Sobiech, Hubert Drej i Piotr Wilawer.

W drugiej połowie szkoleniowiec gości sprawdzał 18-letniego napastnika Górnika Łęczna Bartosza Tomczuka (nie grał w pierwszym zespole, lecz w Górniku II i juniorach tego klubu).

– Widać, że piłka nie przeszkadza mu w grze. Sporo potrafi. Będzie jeszcze przez jakiś czas z nami ćwiczył, a potem podejmiemy decyzję odnośnie do jego przyszłości – powiedział trener Motoru Ryszard Kuźma. Warto wspomnieć, że w drugiej połowie lublinianie po raz pierwszy za kadencji Kuźmy, zagrali w nowym ustawieniu. Zamiast 4-3-3, Motor ćwiczył wariant z trójką obrońców w linii, a na stoperze próbowany był boczny obrońca Przemysław Żmuda.

– Wiosną musimy być przygotowani na wszystko. Gdy któryś z zawodników złapie czerwoną kartkę, musimy mieć jakiś wariant zastępczy. Robimy to dla dobra zespołu – stwierdził Kuźma.

W najbliższych dniach lublinianie rozegrają dwa sparingi. W środę o godzinie 13 w Puławach zmierzą się z Mazowszem Grójec, a w piątek o godzinie 12 spotkają się w Stalowej Woli z drugoligową Stalą.

– Dalej będę sprawdzał różne warianty. Nie wykluczam, że część zawodników z pierwszego składu odpocznie, a baczniej przyjrzę się innym. Być może uda się nam sprawdzić kilku nowych piłkarzy – mówi Kuźma.

Znamy już wstępny plan przygotowań Motoru do rundy wiosennej. Pierwszy trening w nowym roku zaplanowano na 22 stycznia. Do 14 lutego zawodnicy będą trenować w Lublinie (siłownia, basen, zajęcia w terenie). Dzień później lublinianie wyjadą na zgrupowanie do nadmorskiego Niechorza. Będą tam przebywać do 24 lutego. Kuźma zaplanował jedną grę wewnętrzną i jeden sprawdzian z trzecioligowcami. Będzie to Amica Wronki lub Rega-Merida Trzebiatów. Po powrocie do domu lublinianie chcą się zmierzyć z Jagiellonią Białystok, Stalą Stalowa Wola, Górnikiem Łęczna, KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, Polonią Warszawa i Zniczem Pruszków. Na tydzień przed startem rundy wiosennej (rewanże ruszają 31 marca – 1 kwietnia) Motor zagra z Orlętami Radzyń Podlaski.
źródło: Kurier Lubelski



Temat: III-ligowcy IV gr. - temat zbiorczy - przerwa letnia
Wśród tych piłkarzy Tłoków Gorzyce, którzy przybyli na wczorajszy, pierwszy przed nowym sezonem trening, był Przemysław Pałkus, który w minionym sezonie grał w drugoligowym Piaście Gliwice. Będzie on grał w Tłokach.

Na wczorajszym treningu obecni byli m.in. Zbigniew Syguła, Anatolij Ławryszyn i Marcin Dziewulski. Ale największe zainteresowanie wzbudził Pałkus. Sprawy potoczyły się bardzo szybko.

- Udało nam się porozumieć z menedżerem Odry Edwardem Sochą. Wyraził zrozumienie dla naszej sytuacji, w czwartek mamy otrzymać "papiery" uprawniające Przemka Pałkusa do gry w naszej drużynie - przekazał nam członek zarządu Tłoków Gorzyce Eugeniusz Pikus.

- Chcę grać w Tłokach. Tłoki są w ciężkiej sytuacji, ale jednak tu zostanę, to mój klub, nie zostawię go w takiej sytuacji - mówił nam Syguła. Prawie identyczne zdanie wypowiedział Marcin Dziewulski, którego pozyskaniem zainteresowani są działacze tarnobrzeskiej Siarki. Najbardziej zdecydowany na grę w Tłokach jest Ławryszyn.

- Coś temu klubowi zawdzięczam. Jak przyjechałem z Ukrainy byłem mocno zdziwiony tym, co zastałem. Mówi się trudno, mam bardzo zaniżone zarobki, ale ja tu zostaję - zadeklarował.

Wczorajszy trening poprowadził Janusz Gierach, bowiem dotychczasowy trener Tłoków Józef Antoniak przebywał w Radomiu. - Naprawdę nie wiem, czy będę dalej pracował w Gorzycach. Negocjacje trwają, w ciągu dwóch, trzech dni wszystko powinno się wyjaśnić - powiedział nam radomski szkoleniowiec, ale szanse na dalsze prowadzenie przez niego drużyny Tłoków są znikome, by nie powiedzieć żadne.

Wiele osób z radością powitało na stadionie człowieka, który bardzo dobrze, jeśli nie najlepiej, z gorzyckich działaczy zna się na futbolowych niuansach organizacyjnych. Mowa oczywiście o kierowniku drużyny Zenonie Krówce. - Będzie dobrze, nie martwcie się. Mamy zdolną młodzież - mówił do tych, którzy snuli katastroficzne wizje na temat przyszłości drużyny.

Wczorajsze zajęcia gorzyczan były bardzo forsowne. Najpierw bieg po błoniach za fabryką "Federal Mogul", później ćwiczenia na siłowni, a następnie gierka 2x20 minut na głównej płycie gorzyckiego stadionu. Młodzi gracze Tłoków, którzy nie skończyli jeszcze 23 roku życia, wiedzą już, na czym stoją. Klubowi działacze poinformowali ich, że w aktualnej sytuacji klubu żaden z nich nie otrzyma zwolnienia do innego klubu. Muszą więc się pogodzić z faktem, że będą grali w Tłokach za 500 lub 800 złotych miesięcznie. Z drugiej strony szansa gry w trzeciej lidze, jaką dostaną, może im pomoc w wypromowaniu się.

Po treningu zawodnicy poszli na negocjacje do prezesa klubu Stanisława Krawca, który przyjechał na stadion. Zaproponowano im grę za kwoty od 500 do 1600 złotych netto miesięcznie, a więc wcale nie takie małe.

- Na tyle nas aktualnie stać. Nie mogę zawodnikom obiecać, że dostaną więcej, bo nie chcemy, by mieli "wirtualne zarobki". Będą otrzymywać mniej, ale w terminie - stwierdził prezes.

W kuluarowych rozmowach objętych tajemnicą potwierdziło się, że za kilka miesięcy Tłoki znów mogą być całkiem dobrze prosperującym finansowo klubem. Ponoć znaleźli się chętni do wyłożenia gotówki na drużynę. Rozmowy są jednak dopiero we wstępnej fazie negocjacji.

Gorzyczanie mieli dziś rozegrać sparing z KSZO Ostrowiec, ale został on odwołany. W sobotę zagrają z Wisłą Sandomierz, we wtorek (19 lipca) ze Stalą Stalowa Wola, a w czwartek (21 lipca) z Pogonią Leżajsk. Na 2 sierpnia zaplanowany został mecz pierwszej rundy Pucharu Polski szczebla centralnego, w którym Tłoki zmierzą się z GKS Nowiny.

zródło www.90minut.pl




Temat: Boks w Malborku
Na forum marienburg.pl jest temat Boks-Malbork, wkleje tutaj ciekawsze posty.

Chudy napisał:
"1984, Wielbark, Szkoła "trójka". Jest ktoś, który chodził do szkółki bokserskiej? Pamiętny mój trener Pan Lewandowski z Tczewa, starszy gość, wtedy ok 70 lat, pamietam jak zbombardował 4 cwaniaczków na przystanku, każdy dostał sierpa w szczenę, później pogłaskał po głowach i powiedział: Nie pluj mi na buty. Zająca (3 razy z Michalczewskim) i Cypisa znalazłem. Zajebiste czasy. Walki odbywały się w sali wojskowej na Jagiellońskiej."

Milek45 napisał:
"Jak pamiętam w latach 70-tych działała dość silna sekcja boksu w Malborku, nawet jeden z moich kuzynów tam walczył."

Chudy napisał:
"Szkoda tego, teraz zamiast prawdziwego sportu są tak zwane siłownie, kiedyś to sie nazywało kulturystyka, żeby można było ćwiczyć wymagane było zaświadczenie od lekarza sportowego. Dodam jeszcze że drugim trenerem był Pan Błaszczyk z Kałdowa. To byli ludzie, którzy trenowali z pasją, nie dla pieniedzy, super goście."

Kumak56 napisał:
"Znałem ś.p.Edwarda Błaszczyka-człowiek z pasją i dobry kolega.Dobry fachowiec,pracował u mnie w Dziale Utrzymania Urządzeń /PKP Zakład Taboru w Malborku/.Z PKP wywodziło się wielu bokserów."

piaskowiec 52 napisał:
"Interesuję się boksem, a malborskim szczególnie.W 1984-85 prezes klubu nogat poprosił Naczelnjka Lokomotywowni I kl. w Malborku o pomoc w reorganizacji Sekcji Bokserskiej.Sekcja swoje zajęcia miała w sali szkoły nr.3 na Wielbarku.Kolejarae pomagali w adoptowaniu sali a jednocześnie wystąpili do władz Malborka o przydział pomieszczenia przy ul. Sienkiewicza 43. Przy remoncie tej sali najwięcej pracy włożył właśnie Edek Błaszczyk i jeszcze jeden kolega którego nazwiska już nie pamiętam.Roboę wykonali solidnie bo kierownictwo klubu Nogat postanowiło przenieść swoją siedzibę ze stadionu na ul. Toruńskiej właśniena tę salę.Pierwszym trenerem sekcji był dawny bokser Unii Tczew pan Henryk Gliniecki.Edek Błaszczyk był asystentem bo miał tylko "papiery Instruktora".Sekcja bardzo się rozrosła i zatrudniono II trenera pana Leona Kamińskiego który był trenerem GKS Gdańsk.Więcej o histori boksu w MMKS Nogat Malbork następnym razem."

piaskowiec52 napisał:
"Jak pisać o boksie malborskim to trzeba wspomnieć o wybitnym naszym bokserze Zbigniewie Zakrzewskim zawodnikiem Nogatu Malbork potem Wybrzeża Gdańsk.Mistrz Polski i 4-ro krotny reprezentant kraju.Ulubieniec trenera "Papy" Sztamma.
Sekcją bokserską kolejarze opiekowali się od początku jej istnienia.Trenerem w tym okresie był pan Leon Wilczarski.Pamiętam że chodziłem na zawody do jednostki wojskowej na Piaskach.Tam poznałem Edka Błaszczyka ,Gienka Rogackiego i jego braci. Walczyli też Zenek Popławski, Józef Muczyński no i najlepszy technik na wybrzeżu Wacek Lemanowicz. Jak pisałem wcześniej po przydzieleniu przez miasto i wyremontowaniu hali na ul. Sienkiewicza (teraz sklep rowerowy) sekcja ćwiczyła tam cały tydzień.Wojewódzka Federacja Sportu przydzieliła nam dwa ringi(podłogowy i turniejowy).Ten podłogowy był rozłożony na sali i tam odbywały się sparingi z Wisłą Tczew , z Olimpią Elbląg i Wieżycą Starogard.W tym okresie mogliśmy wystawić nawet dwie równorzędne drużyny.Następnym razem o Spartakiadzie Młodzieży gdzie Malbork organizował turniej bokserski."

marcinmalb napisał:
"Rozmawiałem dziś z teściem na temat boksu w Malborku. Na treningi prowadzał go starszy brat - Kazimierz Ulatowski (walczył w wadze półciężkiej). Teść był wtedy małym kajtkiem, a były to lata '50-'60te.Klub w którym ćwiczyli nazywał się "Kolejarz". Pamięta, że treningi odbywały się w nieistniejącej już drewnianej hali przy ulicy Mickiewicza 45. Nazwiska które pamięta z tamtych czasów to p.Wilczarski - trener, oraz zawodnicy Besman, Pehnke, Jur, Szymczak oraz Mucha."



Temat: Architekt stadionu...
Marek Wleciałowski, trener Ruchu, jest nie tylko architektem zespołu, ale i... stadionu

Szkoleniowiec bierze udział w spotkaniach z prezydentem Chorzowa i władzami miasta. Podpowiada, jak należy przebudować i ulepszyć obiekt na Cichej.

Ruch pewnie zmierza do ekstraklasy. Nad czwartą pozycją, która też może dać awans, niebiescy mają już 13 punktów przewagi. Nic dziwnego, że w Chorzowie coraz częściej myślą już o wyzwaniach związanych z grą w elicie.

Wojciech Todur: Nie narzeka Pan na brak obowiązków. Buduje Pan zespół, zmienia stadion...

Marek Wleciałowski, trener Ruchu: Czuję się wyróżniony, że ktoś liczy się z moim zdaniem. Staram się być pomocny. Podpowiedzieć, uświadomić, jak wiele można zrobić. Niestety, wiele lat na Cichej zmarnowano albo przynajmniej nie wykorzystano jak należy. Nie patrzę na piłkę tylko przez pryzmat boiska. Bez całej otoczki - bazy treningowej, czystych szatni i sprzętu do odnowy biologicznej - nie ma co myśleć o sukcesach.

Ma Pan swój prywatny ranking niezbędnych zmian?

- Przede wszystkim brakuje mi boisk treningowych, ale dobra wiadomość jest taka, że są już zaplanowane. Musimy mieć też własną siłownię i, co ważne, to pomieszczenie również jest już w trakcie remontu. Zespół musi mieć swobodę korzystania z klubowych pomieszczeń. Nie możemy mieć do dyspozycji kawałka szatni. Po powrocie ze stażu w Sienie marzyłem też o salce audiowizualnej. Dzięki pomocy firmy Pronox, naszego sponsora, mamy już niezbędny sprzęt. Nagrywamy, przetwarzamy, analizujemy... Ważne też, że zmienia się mentalność ludzi pracujących w klubie. Kiedyś ważny był tylko dzień meczu, a po ostatnim gwizdku przychodziło rozprężenie.

Stadion Ruchu nie spełnia wszystkich wymogów licencyjnych. Nie obawia się Pan, że PZPN popsuje radość związaną z awansem i na przykład nakaże Ruchowi grać na innym obiekcie?

- Mam na tę sprawę dwa punkty widzenia. W porównaniu z innymi klubami drugiej ligi nie wypadamy źle. Jeżeli licencji nie dostanie Ruch, to już nie wiem, kto miałby ją dostać. Jeżeli już jednak patrzymy na stadiony klubów z ekstraklasy, to już nie jest tak dobrze. Nasz stadion prezentuje się przeciętnie, ale pracujemy nad tym, żeby to się zmieniło.

Zimą dał się Pan poznać jako człowiek, który nie odpoczywa. Czy planuje Pan kolejny wyjazd na staż do Sieny?

- Latem będzie tak mało czasu, że to wątpliwe. Ale przyznam, że już myślę o zimie. Utrzymuję kontakty z ludźmi, których poznałem we Włoszech, ale chciałbym też uczyć się od innych. Poznać filozofię treningu w innym kraju. Planuję wyjazd do Francji. Mieszka tam wielu piłkarzy, którzy kiedyś grali w Ruchu. Na pewno mogę liczyć na ich pomoc.

Jak do występów w ekstraklasie będzie się przygotowywał Ruch?

- Myślę, że na własnych obiektach. Pewnie skorzystamy też z ośrodka w Wiśle. Najważniejsze to znaleźć wartościowych sparingpartnerów.

Kilka miesięcy temu na Cichej mówiło się, że zostanie powiększony sztab szkoleniowy. Trenerem miał zostać Grzegorz Rajman, który stracił miejsce w kadrze Ruchu z powodu kontuzji. To wciąż aktualne?

- Prawda jest taka, że ewentualna gra w ekstraklasie niesie za sobą nowe wymagania. Już teraz współpracuję z trenerami z zaplecza pierwszej drużyny - Karolem Michalskim i Marcinem Molkiem. Chcę, żeby to byli ludzie ze ścisłego sztabu szkoleniowego. Niekoniecznie muszą być na każdym meczu i brać udział w każdym treningu, ale wspólne konsultacje są niezbędne. To ważne, bo to jedyna droga, by naszej uwadze nie umknął żaden utalentowany junior czy piłkarz rezerw.

Działacze mówią, że po awansie do ekstraklasy trzeba będzie przede wszystkim wzmocnić środek pola i obronę. A jakie jest Pana zdanie?

- Jest takie niepisane prawo, że co pół roku powinno się wzmocnić każdą formację i tak będzie i teraz. W innym przypadku nie będziemy się rozwijać. A kto się nie rozwija, ten się cofa.

gazeta.pl



Temat: PZPN i inne pedały
Zamknąć wszystkich na 24 godziny!

Wybitny trener Orest Lenczyk ma radykalną metodę na uzdrowienie skostniałych struktur PZPN.

"Super Express": - Był pan na ostatnim posiedzeniu Wydziału Szkolenia?

Orest Lenczyk (trener GKS Bełchatów, członek Wydziału Szkolenia): - Tak, ale nie wiem po co. Miała być dyskusja, a Paweł Janas miał przedstawić sprawozdanie z mundialu. Ale się nie pojawił. Tylko straciłem czas.

- Co postanowiliście?

- Były tylko narzekania, że nie ma stadionów, piłkarzy. To już słyszałem wiele razy. Co to ma do rzeczy? Przecież można się przygotowywać w lesie, w małej salce. Tylko trzeba umieć to robić!

- To w jakim celu było to spotkanie?

- Też się zastanawiam. Przyjechali, a potem wyjechali, tak to można podsumować.

- Po co jest więc Wydział Szkolenia?

- W teorii ma szkolić. Ale... mnie nie interesują kursokonferencje, po których towarzystwo nic nie przyswaja poza tym, że następnego dnia wraca skacowane do domów.

- Czy wydział miał wpływ na pracę trenera Janasa?

- Tramwaj "Polska" wjechał na złe tory i wykoleił się już na pierwszej stacji Ekwador. Tyle że wcześniej ktoś jeździł i obserwował naszych rywali.

- Po porażce z Ekwadorem skończyły się dla nas mistrzostwa.

- Skończyły się wcześniej, w dniu ogłaszania powołań. Ktoś puścił bąka i śmierdziało już do końca. Przecież cała Polska huczała, że nie ma Dudka, Kłosa, Rząsy, Frankowskiego. Wtedy należało pieprznąć w stół, a po 24 godzinach przywrócić tę czwórkę. Po co się wygłupialiśmy z powołaniem Gorawskiego czy Gizy?

- Zawiódł Janas czy piłkarze?

- Nie rozumiem, jak można zamykać trening reprezentacji! Co ukrywaliśmy? Może już wtedy wyszłoby, że nasi biegają bez sensu, byle jak i byle gdzie. Nasze konie, czyli Żurawski, Szymkowiak, miały ciągnąć ten wózek. A ta impreza ich przerosła.

- Kto po Janasie?

- Listkiewicz i tak weźmie swojego kandydata. Coś mi się wydaje, że karty są już rozdane. Na ostatnim posiedzeniu Stefan Majewski nie odezwał się ani razu. Nie był przygotowany? A może milczał, bo już wie, że zastąpi Janasa...

- Do posady selekcjonera zgłosił się Ryszard Tarasiewicz. Dobry kandydat?

- Nie róbmy jaj. Jeszcze pół roku temu nie miał papierów, prosił o licencję. Mam pytanie do prezesa Listkiewicza: co trzeba zrobić, żeby być trenerem kadry? Ja na przykład nie piję, nie palę, nigdy nie należałem do milicji i partii. Nie byłem ubekiem, a to przecież teraz modne. Za normalnym człowiekiem jestem?

- Ma pan pomysł, co zrobić z Wydziałem Szkolenia?

- Najlepiej wszystkich zamknąć na 24 godziny. Może trzeba dać im wódki. Wyjdzie biały lub czarny dym. Inaczej nic z tego nie będzie.

- Jutro kolejne posiedzenie. Wybiera się pan do Warszawy?

- Po co?! Ostatnio wracałem trzy godziny pociągiem i szlag mnie trafiał. Nic nowego nie usłyszę. Że piłkarze reprezentacji przebiegli kilometr mniej lub że siłownię widzieli dwa miesiące temu? Nikt mi kitu nie sprzeda.

Skompromitowaliśmy się i każdy to wie.

- Nie ma pan dość futbolu?

- Piłka nożna to koryto. W PZPN, w każdym klubie jest koryto. Gdzie koryto, tam i świnie. I pchają się te świnie do koryta, chcąc wyszarpać jak najwięcej dla siebie.

- Zaskoczyły pana ostatnie aresztowania?

- Czas najwyższy, aby zrobić porządek w piłce. Boję się, że jednak wszystko się rozejdzie po kościach. Przypominam sobie taki mecz sprzed kilku lat. Grałem z Amicą Wronki. Nie szło wygrać. Gdy teraz zobaczyłem, że zamknęli tego słynnego pana, to już zrozumiałem, dlaczego nie dawaliśmy im rady.

Orest Lenczyk
- (ur. 28 grudnia 1942 roku w Sanoku)

- trenerem jest od ponad 35 lat; prowadził między innymi: Stal Mielec, Wisłę Kraków (mistrzostwo Polski w 1978 roku), Śląsk Wrocław, Ruch Chorzów, Widzew Łódź; obecnie jest szkoleniowcem GKS Bełchatów

Orest Lenczyk mówi
- Zorientowałem się, że jestem osobą niepożądaną. Trzymają mnie, bo chyba nie wypada kopnąć mnie w tyłek. Może myślą, że mi łaskę zrobili zostawiając w swoim gronie? Tyle że ja w tym gremium byłych selekcjonerów nie czuję się trenerem z zaścianka.

- Mnie nie interesują kursokonferencje, po których towarzystwo nic nie przyswaja poza tym, że następnego dnia wraca skacowane do domów

- Powinno być trzęsienie, ale go nie ma. Czas najwyższy zacząć naprawę domu, od fundamentów po sam dach. Tyle że ten dach jest z azbestu. Można przy tej robocie zdrowie stracić, bo tak ten dom jest zarażony.

- Piłka nożna to koryto. W PZPN, w każdym klubie jest koryto. Gdzie koryto, tam i świnie. I pchają się te świnie do koryta, chcąc wyszarpać jak najwięcej dla siebie.

- Postępowanie piłkarskich działaczy przypomina odkrywanie kołdry. Im więcej odkrywamy, tym większe jest nasze rozczarowanie. Bo okazuje się, że pod kołdrą jest babcia zamiast superlaski.




Temat: Kolonie Językowo-Konne 2009 W DOMU NUDA U NA CUDA
Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Diecezji Toruńskiej zaprasza dzieci i młodzież na Kolonie językowo-konne i językowo-taneczne, które odbędą w trzech wspaniałych miejscach Polski.

1. Grabowiec: kolonie językowo - konne

I turnus: 20.06.09 – 29.06.09

II turnus: 29.06.09 – 07.07.09

III turnus: 08.07.09 – 16.07.09

IV turnus: 17.07.09 – 25.07.09

V turnus: 27.07.09 – 04.08.09

VI turnus: 05.08.09 – 13.08.09

VII turnus: 17.08.09 – 25.08.09

- dla dzieci od 8 do14 lat

- poziom języka początkujący i średnio-zawansowany

- 4 posiłki dziennie

- 1 godzina jazdy konnej dziennie

- wycieczka do Torunia - miasta Mikołaja Kopernika i przepysznych pierników

- koszt 1200 zł / po zniżce 1100 zł

Zapraszamy na obozy do Grabowca. Jest to urocza kraina rozpostarta na leśnych nabrzeżach Wisły, położona w powiecie toruńskim, oddalona zaledwie 10 km od miasta Mikołaja Kopernika.

Cały obiekt obejmuje 4 stajnie, 4 siodlarnie oraz wiele dużych padoków i pastwisk, na których konie mogą się cieszyć swobodą i ruchem. To idealne miejsce na wakacyjny wypoczynek. Koloniści spędzą tu czas z dala od zgiełku, w cudownym i ekologicznym zaciszu.

Zapewniamy zakwaterowanie w pokojach 2-5 osobowych, miłą atmosferę na zajęciach, 1 godzinę dziennie jazdy konnej pod okiem instruktora, dużo zabawy i oczywiście naukę języka angielskiego.

W ramach kolonii zapewniamy wycieczkę do przepięknego Torunia.

2. Sikórz: kolonie językowo-taneczne

I turnus: 13.07.09 – 22.07.09

- dla młodzieży od 14 do 19 lat

- poziom języka średnio-zawansowany i zawansowany

- 4 posiłki dziennie

- 1 godzina nauki tańca dziennie

- wycieczka do przepięknego Płocka

- koszt 999 zł / po zniżce 900 zł

Malowniczo położona miejscowość Sikórz znajduje się w odległości ok. 12 km na północny zachód od Płocka. Wyjątkowo piękne położenie Sikorza, w dolinie Skrwy Prawej, dobry klimat i lasy od dawna przyciągają turystów i wczasowiczów. Urok miejsca i życzliwość ludzi sprawiają, że czas wakacji upływa tu szybko i przyjemnie.

Ośrodek dysponuje 2 boiskami sportowymi, salami wykładowymi i bardzo dobrze wyposażoną siłownią.

Zapewniamy zakwaterowanie w pokojach 3-5 osobowych,, 1 godzinę nauki tańca pod okiem instruktora, wycieczkę autokarową do Płocka i miłą atmosferę na zajęciach.

3. Zamek Bierzgłowski: kolonie językowo-taneczne

I turnus: 10.07.09 – 19.07.09

II turnus: 06.08.09 – 15.08.09

- dla dzieci od 8 do14 lat

- poziom języka początkujący i średnio-zawansowany

- 4 posiłki dziennie

- 1 godzina nauki tańca dziennie

- wycieczka do Torunia - miasta Mikołaja Kopernika i przepysznych pierników

- koszt 1050 zł / po zniżce 950 zł

Zapraszamy na obozy językowe do uroczej miejscowości Zamek Bierzgłowskim, 15 km od Torunia- miasta Mikołaja Kopernika i przepysznych pierników!!!

Atmosfera gotyckiego zamku krzyżackiego z XIII w. pozwoli uczestnikom przenieść się w czas mężnych rycerzy, pięknych księżniczek i wspaniałych przygód.

Zamek Bierzgłowski jest jedną z najstarszych obronnych budowli krzyżackich. Kompleks zamkowy składa się z zamku głównego i przedzamcza.

Nowo odremontowany ośrodek służy jako miejsce spotkań, szkoleń a także rekolekcji. Zamek Bierzgłowskim jest idealnym połączeniem tradycji z nowoczesnością. Miejsce to pełne jest spokoju i ciszy.

Tutaj warto przyjechać!

Ośrodek zapewnia doskonałą domową kuchnię, zakwaterowanie w pokojach 2, 3 osobowych oraz po jednym pokoju 5 i 6 osobowym.

Wszystkie pokoje wyposażone są w łazienki.

Zapewniamy 1 godzinę nauki tańca dziennie pod okiem instruktora i świetną atmosferę na zajęciach.

W ramach obozów zapewniamy również wycieczkę do Torunia.

Bliższe informacje:

Możliwość uzyskania zniżki do 100 zł za osobę - szczegóły dostępne w Biurze KSM!

NIE PRZEGAP TAKIEJ OKAZJI...

Biuro KSM
Szkoła Języków Obcych
ul. Moczyńskiego 8/10,
87-100 Toruń
tel. (0-56) 621 14 12; kom. 509-176-469
od poniedziałku do piątku
w godzinach od 9.00-16.00.

e-mail: ksm-torun@tlen.pl
Strona int: http://emka.ksm-torun.pl

Konto bankowe:

Pekao S.A. I O/Toruń nr 27 1240 4009 1111 0010 1123 2314



Temat: Prasa o Górniku
Górnik Łęczna rozegra sparing z Avią Świdnik

Tureckie komplikacje
Jutro o godzinie 10 na boisku ze sztuczną nawierzchnią Górnik rozegra mecz kontrolny z trzecioligową Avią Świdnik. To będzie pierwszy sparing „zielono-czarnych” w tym roku. A po nim Dariusz Kubicki wyciągnie wnioski dotyczące wzmocnienia drużyny Kameruńczykiem Georges’em Mbom Essousse i Macedończykiem Borce Manevskim.

Zderzenie z kolegą
W tym spotkaniu na pewno nie zagrają kontuzjowani Artur Bożyk i Dawid Sołdecki. Obaj gościli wczoraj w Warszawie, gdzie przeszli badania.
Co się stało? – pytamy Dawida Sołdeckiego.
Na szczęście to nic poważnego. Tak wykazało badanie USG, choć na początku trudno było mi ruszyć nogą, bo kolano było porządnie stłuczone. Przerwa w treningach ma potrwać dwa tygodnie i po niej natychmiast wracam do zajęć. Do tego czasu będę chodził na siłownię. Mam nadzieję, że zdążę na pierwsze zgrupowanie.
Jak doszło do urazu?
Na treningu. Zderzyłem się z Łukaszem Stefaniukiem i wykręciło mi nogę.
Trener nie chciał oddać cię do innej drużyny, bo będzie na ciebie liczył wiosną?
Zobaczymy jak z tym będzie.

Obóz z pytaniem
Mniej powodzenia może mieć drugi z zawodników. – Ja miałem robione badanie rezonansem magnetycznym – wyjaśnia Artur Bożyk. – Niestety, ból w prawym kolanie cały czas mi dokucza. Ta dolegliwość jest znakiem zapytania, nie wiem, co powie lekarz. Muszę poczekać kilka dnia na wyniki i pewnie znowu pojadę do lekarza do Warszawy na konsultacje. Niestety, jest taka możliwość, że nie polecę na Cypr razem z kolegami.

Ptasia grypa
W środę tureckie Ministerstwo Zdrowia poinformowało o wykryciu 21. przypadku ptasiej grypy u człowieka. I PAP podała, że pięć bułgarskich drużyn – CSKA Sofia, Litex Łowecz, Lokomotiw Sofia, Vihren Sandanski i Naftex Burgas, które planowały zgrupowania w okolicach Antalyi, postanowiło zmienić swoje zimowe zamiary. Co prawda w Turcji od kilku dni przebywają zawodnicy Wisły Kraków, ale w ich ślady łęcznianie jednak nie mają zamiaru iść. – Tę decyzję oficjalnie ogłosimy w poniedziałek, ale już teraz mogę zdradzić, iż nasz obóz w Turcji nie dojdzie do skutku. Sytuacja jest zbyt niepokojąca – mówi menedżer Waldemar Kwiatkowski. – Na pewno nie przedłużymy pobytu na Cyprze. Po zakończeniu pierwszego zgrupowania na tej wyspie wrócimy do kraju. W tej chwili pracujemy nad różnymi wariantami, a jednym z nich jest drugi wyjazd za granicę.

Sparing pomimo mrozu
Od wczoraj w Łęcznej trenuje Macedończyk Borce Manevski. To 20-letni pomocnik, który grał w swoim kraju w klubie FK Pobeda Prilep. Jutro Dariusz Kubicki przyjrzy mu się uważnie w sparingu z Avią Świdnik. Ten test może również okazać się znaczący dla Goerges’a Mbom Essousse. Choć prognozy pogody są mocno niepokojące. W Polsce przez kilka dni mają panować potężne mrozy, nawet ponad 20-stopniowe. – Mimo to spotkanie uważam za niezagrożone – twierdzi trener Dariusz Kubicki. – W tej chwili jeszcze nie podjąłem decyzji dotyczącej Kameruńczyka. Na razie nie wiem, z kim zmierzymy się na pierwszym obozie, ale mają to być zespoły z pierwszych lig Rumunii, Rosji, Ukrainy i Serbii.

Z Oziemczukiem
Górnik cały czas poszukuje środkowego pomocnika i w przyszłym tygodniu miał przyjechać do Łęcznej kolejny z kandydatów. – Ale nie przyjedzie do klubu, tylko najprawdopodobniej na Cypr – wyjaśnia menedżer. – Nazwiska nie mogę ujawnić, jednak chodzi o Serba występującego w Grecji. Spekulowano również o odejściu Kamila Oziemczuka do Auxerre, którego rodzice gościli już nawet we Francji. W tej sprawie z łęczyńskimi działaczami spotkał się menedżer młodego zawodnika Michel Thiry. – Na pewno Kamil zostanie u nas na rundę wiosenną – odparł krótko prezes klubu Zbigniew Krasowski.
[img][/img]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nflblog.pev.pl



  • Strona 2 z 3 • Znaleziono 122 rezultatów • 1, 2, 3